Już w domu. Już gram. I same smutki. Odchodzą ludzie, wspaniali. Codzienne pożegnania na zawsze. Nie można się pogodzić.
O polityce nie myślę nawet, bo albo nic nie rozumiem albo to jakaś zakulisowa gra o której nawet nie chcę wiedzieć, bo czuję tylko oburzenie i złość.
Coraz bardziej potrzeba mi chwil samotności a raczej prywatności, żeby się uspakajać.
Spotkanie z fundacją, kolegami, widzami, to na szczęście tylko radość bez żadnych cieni. Ale trudno zachować równowagę, kiedy praktycznie co godzinę co chwilę uderza nowa wiadomość z którą trudno sobie poradzić.
Dużo teraz pracy, spotkań, decyzji, zastanowień przed nowym sezonem. Staram się robić swoje.
Dobrego dnia.