Wakacje. Koszmarne upały we Włoszech w Toskanii, 40 stopniowe, nie do wytrzymania. My jak my, wytrzymalibyśmy , ale pies cierpiał niewysłowienie, po pięciu dniach uciekliśmy do Wenecji , bo tam chłodniej. Wspaniałe dwa dni na zwiedzaniu, mimo gorąca, pasienie oczu cudami, obrazami, rzeźbami i wspomnieniami. Przecież tu w Wenecji zaczynałam 30 lat z mężem i dziećmi coroczne lato wakacyjne, kawą u Floriana. Potem upiorny lit do Nicei, strajk kontrolerów lotu, jakiś samolot płonący na Majorce, tłumy zdezorientowanych ludzi, sceny dantejskie i wreszczie po całym dniu kupiłam ostatni bilet do Nicei prxez Amsterdam za niebagatelne pieniądze ale uniknęłam kolejnego dnia na lotnisku w Rzymie z kolei, gdzie miałam mieć przesiadkę w uprzednio kupionym locie. Po północy w Nicei wreszcie znalazłam się umęczona ale nareszcie u celu.
od trzech dni dochodzę do siebie. Chłodniej, spokojniej, znajomo.
w Polce zimno i pada, odwołujemy albo przerywamy z powodu deszczu nasze fundacyjne spektakle na Placu Konstytucji, śledzę to wszystko Internetowo i telefonicznie, nie umiem się „odciąć” i niby odpoczywać. Dziś na Placu, powinna się odbyć premiera naszego nowego „ ulicznego” przedstawienia, jeśli pogoda będzie łaskawa. „ Trener życia” w reżyserii mojej córki. Mam nadzieję , że się odbędzie z sukcesem, próbę całości widziałam przed wyjazdem, będzie dobrze.
Ja jak zwykle na wskacjach, czytam, czytam i czytam. Szykuję się do ulożenia repertuaru na kolejne 3 lata, do wniosku trzyletniego do biura kultury miasta i ministerstwa. Zaplanować sensownie i realnie trzy lata działalności dwóch teatrów, to naprawdę nie proste, to wymóg obu instytucji aby zdobyć na realizację przynajmniej częś pieniędzy, wymóg , który nie obowiązuje dyrektorów teatrów państwowych, wymóg skrupulatnie potem rozliczany finansowo i merytorycznie. Realizujemy rocznie około 6 premier, co oznacza zaplanowanie 18 produkcji, jeśli dobrze pójdzie z oceną wniosku, dostaniemy dofinansowanie dwóch premier rocznie, byłoby dobrze, byłaby ulga, ale i tak muszę myśleć komercyjnie w tej sytuacji. W głowie mi się mąci od tematów, wątków, marzeń artystycznych i postaci scenicznych i realnych, wyobrażeń ról.
Jest kilka tekstów , które są wsrte każdego wysiłku, trudnych, kontrowersyjnych, potrzebnych, niestety naszej fundacji na realizację ich nie stać, są wieloobsadowe i nie chodzi o produkcję a potem o eksploatację. No cóż, dajemy sobie radę 20 lat, damy i teraz, i wiele rzeczy naprawdę niekomercyjnych udało się udźwignąć.
moje troski codzienne są właśnie takie, dobrze że nie inne, bardziej trywialne i pospolite.
słucham nocami w bezsenne chwile biografii Aliny Janowskiej, imponująca. Bardzo Ją ceniłam i lubiłam. Uroda i talent nieprawdopodobny. Zapominamy tak szybko, pamięć ludzka jest okrutna ale jeszcze okrutniejsze niedocenianie, nieumiejętność postawienia adekwatnej hierarchii znaczenia ludzi i ich zasług. Promuje się miernoty i wydmuszki, przelotne gwiazdy sezonu lekceważy wielkości. Smutne.
Czytam też Anny Arno biografię Paula Celana. Bardzo, bardzo.
Może dziś wieczorem pójdę na plażę, przed nowym sezonem, nie bardzo mogę się opalać.
Informacje z Polski okropne. Nie chce się żyć. Dobro Polski na końcu. Podłość i kłamstwo królują. Każdy dzień przynosi większą gorycz. Takie to wszystko smutne. Dyktatura ciemniaków.
w Warszawie dziś na Placu Konstytucji premiera. Bardzo bardzo udana. Tłumy, oklaski podziękowania. Zagramy ten spektakl tego lata 10 razy.