Powrót o północy z Lublina. Jadę z Teatru Polonia, gdzie zostawiłam samochód, do Milanówka pustymi błyszczącymi od deszczu ulicami. Słucham książki o księżnie Daisy i jej działalności charytatywnej. Otwieram bramę do domu a tam cała gromada trzy psy i koty czekają, usłyszeli w ciszy nocnej znajomy im dzwięk silnika samochodu, witają szczęśliwe, że wracam, że to tym razem nie było na długo, ten wyjazd.
Po oblucjach przedsennych zaglądam do Fb a tam wpis profesora Łukasza Turskiego:
Powoli kończy się projekcja człowieka z Marmuru ( w TVP1). Gdybym umiał to napisał bym teraz recenzję : Okiem widza z dwóch punktów z czasie widzianą. )Pamiętam pierwszy raz oglądany na „ seansie zarezerwowanym” w kinie Śląsk i ten dzisiejszy. ) To z każdego punktu widzenia jest film o Polsce. Tym, niestety lub stety. niezmieniającym się Ludzie, który trzeba jednocześnie kochać i nienawidzić i ciągle trzeba próbować zmienić na, cokolwiek to znaczy, lepsze.
I do tego by wybrać właściwe znaczenie potrzebny jest nam głos takich twórców sztuki jak twórca tego filmu Andrzej Wajda i jego przekaziciele, bo to nie jest tylko aktorstwo, Krystyna Janda, Jerzy Radziwiłowicz i wszyscy inni.
Zasypiam. Jutro zaczynam dzień wizytą u lekarza. Chyba otworzyły mi wrzody na dwunastnicy, nabawiłam się ich w młodości, żyjąc o suchej bułce i paczce papierosów dziennie. Znajomo boli. Dobranoc.