Umarł Zygmunt Sierakowski i Iwona Kamińska. O obu śmierciach zawiadomiły mnie ” dobre dusze” . Ci co to ich obchodzi, kontaktowali się, wiedzą. Czują potrzebę. Z Zygmuntem byłam lata w Teatrze Powszechnym. Najbardziej zbliżyliśmy się robiąc i grając ” Kotkę na blaszanym dachu” i moje ” Na szkle malowane” , potem kiedy uczyłam w Akademii Teatralnej i robiłam Ze studentami ” Mieszczan” Gorkiego, poprosiłam Go o asystenturę i zagranie roli ojca. Widziałam że dawało Mu to satysfakcję i cieszyło. Potem trafił do Skolimowa. Zygmunt w Powszechnym słynął z opowieści które można by nazwać -wyznania prowincjonalnego aktora -sława i chwała i wstyd i upokorzenie. Umiał opowiadać tak, że tarzaliśmy się ze śmiechu przy kolejnych anegdotach z akademii na cześć rewolucji październikowej, o swoim debiucie w sztuce ” kierunek Berlin” gdzie gram 38 epizodów i publiczność kiedy go znów rozpoznawała od 10 epizodu ranny żołnierz w szpitalu , za każdym razem witała go brawami i każde pojawienie się i charakteryzację nagradzała salwami śmiechu. Znasz mówił że jego ” górka” popularności to był Teatr Śląski w Katowicach. -byłem wtedy przystojny-mówił, szedłem do Teatru a dwie dziewczyny licealistki na mój widok wyszeptały -Jezus Maria ja się posikam , Sierakowski ! Idzie. Mój Boże Zyga. Zygmunt. Był tak miłym, cichym , skromnym człowiekiem . Umarł. Miał