Za kulisami w Teatrze Polonia
Krystyna Janda opowiada o swoim teatrze od kulis.
Kurtyna będzie amarantowa, wyrazista, tradycyjna. – Na życzenie mojego męża. Ja myślałam, że zrobimy szarą, on nie wyobrażał sobie teatru bez czerwonej kurtyny – opowiada Krystyna Janda. – Ale po cichu poprosiłam go, żeby przygotował na wszelki wypadek reflektory, które swoim światłem będą mogły stłumić ten jaskrawy kolor – śmieje się aktorka.
Scena jest surowa, z drewnianą czarną podłogą. Na razie jeszcze wygląda dziewiczo. Krystyna Janda jest szczęśliwa, że w ostatniej chwili zmieniła projekt i udało się jeszcze pogłębić scenę o cztery metry, które pozwolą na kontrowe światła, czyli na odrobinę magii.
Widownia jest amfiteatralna. 13 rzędów. To na szczęście. W sumie – 266 miejsc. A na widowni fotele. Fotele szczególne. Każdy ma swoją historię, duszę. Te fotele ufundowali widzowie. – Pomysł był ryzykowny, bałam się poprosić widzów o pomoc. Teraz każdy fotel jest prezentem dla teatru od konkretnego człowieka czy firmy. Jest fotelem osobistym, specjalnym – dodaje Krystyna Janda. – W teatrze zawiśnie legenda z wyjaśnieniem, na czyim fotelu się będzie siedziało.
Pod widownią jest sala prób. W podziemiach – garderoby. Nie są duże, ale funkcjonalne. Męska i damska. Każda pomieści siedem osób. – Do damskiej udało się sprowadzić myjkę do włosów, taką jak u fryzjera. Każda aktorka będzie mogła wygodnie umyć włosy przed spektaklem. A mężczyźni za karę dostaną pralkę – śmieje się Krystyna Janda.
Szatnia też jest skromna – Mamy nadzieję, że ludzie będą przychodzić parami – informuje.
Dlaczego? – pytam zaskoczona. – Nie mamy aż tylu wieszaków w szatni, ile miejsc na widowni. Jest za mało haczyków – zdradza Krystyna Janda. – Liczymy, że przynajmniej połowa widowni przyjdzie parami.
Mała Scena „Fioletowe Pończochy”, na której przez ostatni rok niemalże codziennie albo i dwa razy dziennie odbywały się spektakle, teraz będzie wykorzystywana rzadziej.
– Ustaliliśmy, że na małej scenie będziemy grali jedynie w weekendy po południu – opowiada aktorka. – Ale spojrzałam w repertuar na styczeń i luty i się przestraszyłam. Mała Scena gra prawie codziennie. Przestraszyłam się i oznajmiłam dyrektorowi naszego teatru, że ja natychmiast po mojej pierwszej premierze na dużej scenie, po premierze „Radosnych dni”, jadę na narty. Jestem przerażona, oni dalej chcą grać na okrągło. Dobrze, niech grają Ja wyjeżdżam.
W trakcie budowy sceny Krystyna Janda upatrzyła sobie miejsce, z którego będzie mogła oglądać spektakl, nie przeszkadzając innym. Co prawda musiałaby się tam wczołgiwać prawie na czworakach, ale uznała, że to będzie idealny punkt obserwacyjny. – Ale nie ma już tego miejsca – informuje mnie kilka dni przed inauguracją. – Zamurowane, tamtędy szła wentylacja. Więc praktycznie nie będę miała szansy, aby wejść na salę podczas spektaklu, tak na chwilę jak każdy opiekun artystyczny.
I opowiada, że kiedy Arnold Szyfman budował Teatr Polski, to małe drzwiczki z jego gabinetu prowadziły prosto na małą lożę , z której mógł w każdej chwili dyskretnie oglądać, kontrolować spektakle. – Czy mam zrobić podgląd kamerowy? Jak wielu dyrektorów teatrów teraz? – zastanawia się. – To dno! Będę musiała siedzieć na całych spektaklach albo oglądać przez dziurkę od klucza!
Krystyna Janda nie tylko nie ma loży, ale nawet nie ma swojego dyrektorskiego gabinetu. Bo trudno nazwać gabinetem malutki pokoik na zapleczu. – Nasz teatr jest mały, tu nie ma miejsca na gabinety – tłumaczy i dodaje, że i tak zdecydowanie częściej bywa w sekretariacie, biurze i kasie: – To miejsce, w którym drzwi prawie nigdy się nie zamykają, i tam spotyka się naszych widzów oko w oko.
Teatr Polonia: „Trzy siostry” Czechowa – spektakl Natashy Parry, Krystyny Zachwatowicz i Krystyny Jandy. W obsadzie m.in.: Wojciech Alaborski, Agata Buzek, Aleksander Bednarz, Arkadiusz Janiczek, Karolina Gruszka, Joanna Kasperek-Artman, Hanna Konarowska, Piotr Kozłowski, Maria Klejdysz, Jerzy Łapiński, Rafał Mohr, Maria Seweryn.
Inauguracja Dużej Sceny i pierwszy pokaz „Trzech sióstr” – 2 grudnia, oficjalna premiera – 3 grudnia.
Dorota Wyżyńska
Gazeta Wyborcza Warszawa
1 grudnia 2006