Krystyna Janda, „www.małpa.pl“ , Wydawnictwo WAB, Warszawa 2004.
Internetowy dziennik Krystyny Jandy od 03.09.2000 do 01.10.2001
Ten dziennik jest właściwie dziwny. Piszę go już tak długo, że nie umiem myśleć o Was inaczej niż jak o bliskich, a jednocześnie nie mogę Wam powiedzieć wszystkiego. Wszystkiego? Co ja piszę!? Co najmniej 40 procent tego, co myślę i przeżywam, nie mogę ujawnić, bo byłoby nietaktowne, okropne. Jestem w moich zapiskach szczera i impulsywna, choć pilnie strzegę kilku granic, które sobie sama wyznaczyłam. – pisze Krystyna Janda, „artystka multimedialna”, w pamiętniku prowadzonym od kilku lat na stronie www.krystynajanda.com. Wybór z jej zapisków, obejmujący okres od września 2000 do września 2003, raz jeszcze dowodzi ogromnej wrażliwości, ciekawości świata, zmysłu obserwacji, otwartości, a zarazem poczucia humoru i autoironii autorki. Anegdoty z polskiego świata filmowo-teatralnego przeplatają się tu ze sprawozdaniami z produkcji domowych przetworów, cytaty z filozofów z fragmentami horoskopów, ulubione wiersze z przepisami na śledzie w migdałach… www.małpa.pl to lektura pełna ciepła, a zarazem celnych obserwacji i intelektualnych niespodzianek, promieniująca zgodą na życie, we wszelkich jego przejawach.
>>To nie pierwsza książka Krystyny Jandy dlatego autorki rekomendować nie trzeba. Ale to najbardziej prywatne zapiski wielkiej polskiej aktorki, co więcej, niewiele w nich spraw zawodowych. Jeśli już, to tylko o teatrze – ukochanym dziecku Jandy – możemy tu i ówdzie poczytać w dzienniku. Właśnie w dzienniku – bowiem książka jest wyborem najciekawszych tekstów z prowadzonego przez aktorkę w Internecie dziennika.
Któż z nas nie interesuje się prywatnym życiem ludzi znanych? Janda doskonale zna tę słabość i dlatego rozmyślnie rozpoczęła tę grę w Internecie. Ale – dawkuje nam prywatność swoją i swojej rodziny – wybiórczo. Nie wszystko, co jej dotyczy jest na sprzedaż. I słusznie. Ale i tak jest tego wiele. Co ważne – smakowicie podane. Krystyna Janda ma niekwestionowany talent pisarski, a do tego poczucie humoru i dużo autoironii. W efekcie nie oszczędza siebie i najbliższych, z humorem opisuje drobne zdarzenia domowe, dzięki czemu proponuje nam lekturę nie tylko przekonującą, ale i zabawną. A na koniec pełną refleksji, obserwacji i anegdot. Jeśli wpadniecie na tę książkę – nie wahajcie się. Ciepła, sympatyczna lektura, np. na otarcie łez z powodu tęsknoty za latem, którego ciągle nie ma.
Anna Jaszowska Krystyna Janda, „www.małpa.pl.” Wydawnictwo W.A.B., cena 39,90 zł.<<
„Janda prywatna”
Anna Jaszowska
Dziennik Bałtycki + Wieczór Wybrzeża nr 167
19-07-2004
„Krystyna Janda (obcięła włosy) wydała zbiór internetowych zapisków (www.mal-pa.pl). Przybyła rodzina – mąż Edward Kłosiński, który o łatwości pisarskiej żony mówi: „Leci jak z Noteci”, co aktorka cytowała ze śmiechem. Była córka Maria Seweryn i jej mąż. Zostaną rodzicami po raz drugi! Wśród zebranych przeważali wielbiciele i media. Krystyna Janda, jak na aktorkę przystało, dała minimonodram, ale smaczny”.
„Leci jak z Noteci”
Grażyna Korzeniowska
Super Express nr 141
18-06-2004
„- Co najmniej 40 procent tego, co myślę i przeżywam, nie mogę ujawnić, bo byłoby nietaktowne, okropne – pisze Krystyna Janda w pamiętniku prowadzonym od kilku lat na stronie www.krystynajanda.com.
Pocieszmy się, że zostaje 60 procent. Wybór z zapisków Jandy, obejmujący okres od września 2000 do września 2003, ukazał się właśnie w formie książkowej jako www.małpa.pl. W książce znajdziemy anegdoty z polskiego świata filmowo-teatralnego, ale także przepisy na domowe przetwory czy śledzie w migdałach.
Spotkanie z Krystyną Jandą dziś o godz. 16 w Gdyni (księgarnia w Centrum Handlowym Wzgórze – Geant, ul. Śląska 142). Spotkanie prowadzi Anna Sobecka z Radia Gdańsk. Wstęp wolny
Nagrody
Mamy dla Was 2 egzemplarze poprzedniej książki Krystyny Jandy Różowe tabletki na uspokojenie. Aby otrzymać książkę, dziś w godz. 12-12.15 wyślij SMS o treści NAGR0DA.GD.2 IMIĘ I NAZWISKO (bez polskich znaków) pod numer 71007 (cena 1,22 zł z VAT)”.
„Janda ujawnia”
sł
Gazeta Wyborcza – Trójmiasto nr 145
23-06-2004
«Tym razem scenariusz pisze sobie sama i samą siebie obsadza na przemian w kilku rolach. Na przykład dobrej cioci: życzy czytelnikom dobrego dnia, poleca bożej opatrzności, namawia na badania jelita grubego. Albo gwiazdy polskiego teatru. Czasem zapracowanej – spektakle w Warszawie i objazdy po Polsce, Teatr Telewizji, filmy, koncerty, spotkania, felietony, próby, wywiady… (ta część nie przypadnie do gustu bezrobotnym ani pracującym na jeden, a nawet dwa etaty – Janda swoją pracowitością imponuje i wpędza w kompleksy). Czasem refleksyjnej: Brakuje mi PRAWDY! Żyję w izolacji, samotności, w kręgu środowiskowych wartości, ocen i mnie to prawdziwie martwi. Muszę porozmawiać ze zwykłymi, innymi ludźmi. Zwierza się nam ze swoich kłopotów z dziećmi, mamą, mężem, ciocią, wnuczką, kotami i psami. W sumie to książka mdła i nieszczera. Ten dziennik więcej zasłania, niż odkrywa. Janda przybiera maski. Uwikłana w spory środowiskowe, niewiele też może powiedzieć o innych. Wielka aktorka jest kiepską pisarką. Gdyby przerobiła to na monodram i zagrała na scenie, moglibyśmy przynajmniej podziwiać jej kunszt.
Krystyna Janda, www.małpa.pl, wyd. W.A.B., 2004»
„Kit”
Jacek Tomczuk
Gazeta Wyborcza – dodatek Wysokie Obcasy nr 184/7.08.
09-08-2004
„- Wracam do miejsc, wspominam młodość, dzieciństwo, przywołuję dawne przyjemności, analizuję świat i życie. Swoje i innych. (…)jednocześnie staram się zrozumieć siebie, usystematyzować zdarzenia, nadać mojemu życiu jakiś sens wyższy niż mijająca, zapominana codzienność.
W tym krótkim zdaniu zawarta została kwintesencja ponad czterystustronicowego dziennika Krystyny Jandy zatytułowanego www.małpa.pl. Po raz kolejny autorka, znana nam już z Mojej drogiej B czy Gwiazdy mają czerwone pazury, przybliża nam siebie i swój świat.
A jest to świat naprawdę bogaty, pełen ciekawych postaci i wydarzeń. Odnajdujemy w nim Jandę – aktorkę, przedzierającą się przez trudy pracy zawodowej i otoczoną gronem sławnych przyjaciół i znajomych. Zabawne anegdoty z pozascenicznego życia gwiazd ekranu dodają uroku zapiskom Jandy, podobnie jak ciepłe wspomnienia dzieciństwa, domu rodzinnego, pierwszych pocałunków i wielu ważnych w jej życiu osób.
Z tym światem współistnieje wewnętrzny świat autorki.
Nie brakuje w dzienniku głębokich przemyśleń, poważnych refleksji nad przeszłością, życiem i śmiercią. Janda obdarzona jest niezwykłym zmysłem obserwacji, dzięki temu zauważa rzeczy małe, cieszy się nimi i wykorzystuje każdą chwilę. Bez trudu można to zauważyć przemierzając razem z bohaterką roczny wycinek z jej życia. Opisuje je dzień po dniu, takie, jakim jest, ze wszystkimi sukcesami i potknięciami, z radością i bólem. I w ten sposób wyłania się obraz Jandy nie gwiazdy, ale kobiety, matki i żony, która na co dzień ma takie same problemy, jak wszystkie kobiety świata. I nie boi się o nich pisać, nie wstydzi się swoich słabości i wad.
Janda pisze o sobie, ale dla szerokiej rzeszy czytelników, którzy mieli niebagatelny wpływ na powstanie dziennika i jego kształt. Dlatego ta książka to nieustający dialog. Rozmawia autorka ze sobą, z bliskimi, z przeszłością i teraźniejszością, przede wszystkim zaś rozmawia z czytelnikiem. Pozostawia miejsce na refleksje, prowokuje do myślenia i zastanowienia nad ważnymi zagadnieniami. Przy tym zachowuje optymizm i poczucie humoru, co powoduje, że z każdej kolejnej karty promieniuje zgoda na życie i na to, co ze sobą niesie.
Pozostaje jednak mały niedosyt. Janda, choć tak bardzo się przed czytelnikiem odsłania, wiele też przed nim zataja.
– Nie mogę Wam powiedzieć wszystkiego. Wszystkiego? Co ja piszę?! Co najmniej czterdziestu procent tego, co myślę i przeżywam, nie mogę ujawnić, bo byłoby to nietaktowne, okropne. Jestem w swoich zapiskach szczera i impulsywna, choć pilnie strzegę kilku granic, które sobie wyznaczyłam.
Dzięki temu nawet po tak szczegółowej lekturze, jaką jest www.małpa.pl, Janda pozostaje wciąż tajemnicza i staje się coraz bardziej intrygująca”.
„Notatki dla bliskich”
Agnieszka Grybel
www.onet.pl
19-08-2004
W czwartek, 3 września roku 2000, Krystyna Janda wysłała w świat pierwszą notkę swego internetowego dziennika. Okazała się jedną z kilkunastu tysięcy osób, które w ten sposób odsłaniają swoje prywatne życie przed gronem internautów. Tyle że codzienne wyznania Jandy mają o wiele większe wzięcie niż wyznania przeciętnego Kowalskiego. Tak duże, że aktorka postanowiła właśnie pierwszy rok zapisków ogłosić drukiem. Ułożyła się z tego słodka saga kobiety spełnionej: sytej sukcesów zawodowych i udanego życia rodzinnego. Jako codzienna dawka pokrzepienia w ciężkich czasach. Na szczęście dla książki poza codzienną pogodną pogawędką umieszcza w niej aktorka co nieco wiedzy o współczesnym życiu artystycznym. No bo weźmy reżyserów,
0 których autorka ociera się nieustannie. Współczesny reżyser wcale nie musi reżyserować – przekonuje Janda. Wystarczy, że organizuje pracę na planie. To pochłania jakieś 80% jego aktywności, na sztukę już czasu nie starcza. Aktorom również – gonią z planu na plan i gubią się w tym, co gdzie mają wygłosić. Czasem ocierają się o siebie w miejscu kultowym – w McDonaldzie w Częstochowie, gdzie krzyżują się drogi artystów wracających z chałtur rozsianych po kraju. A od chałtur nie ma ucieczki – trzeba przypominać swoją twarz, bo „rynek jest mały i okrutny”. W dodatku w zawodzie przestał się liczyć dyplom szkoły aktorskiej. Seriale telewizyjne angażują ludzi z ulicy i widz nie dostrzega różnicy między nimi a zawodowcami. „Aktorem jest ten, kto gra”, sprecyzował Waldemar Goszcz, główna postać serialu „Adam i Ewa”.
Tymczasem Krystyna Janda, osobistość rodzimej sztuki, goni w piętkę, dając po kilkaset przedstawień „Shirley Valentine” czy „Marieny” albo grając epizody w filmach. Oglądając się na ekranie, nie bywa zachwycona. O filmie Krzysztofa Zanussiego „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową” i o własnej w nim roli nie napisze, co myśli naprawdę, bo „byłoby może nieelegancko”.
Andrzej Wajda zarzeka się, że chciałby nakręcić film z nią w roli głównej, ale brakuje mu – bagatela – tematu. Agnieszka Holland komplementuje, że z jej słuchem aktorskim mogłaby zagrać każdą wielką rolę. Tylko – znowu drobiazg – nikt tej roli dla niej jeszcze nie napisał. Po „Przesłuchaniu” Ryszarda Bugajskiego sprzed ćwierćwiecza nie zagrała w filmie niczego naprawdę znaczącego. A przecież potencjalnych autorów scenariuszy są tłumy. Przychodzą do garderoby Jandy po spektaklu „Opowiadania zebrane” Donalda Marguliesa i wybrzydzają, że gdyby tylko chcieli, to taki tekst napisaliby w dwa dni. Tyle że jakoś nikomu się nie chce. I dlatego żyjemy w kraju, „gdzie nie ma w ogóle żadnej dramaturgii współczesnej, gdzie nie powstał od lat dobry scenariusz filmowy”.
A na tym targowisku próżności żywią się tłumy dziennikarzy, którzy na użytek milionów czytelników pism kolorowych co tydzień wysyłają do kiosków kolejny odcinek serialu z życia sławnych i bogatych. Dzwoni taki do Jandy i dowiaduje się, że aktorka występuje w monodramie. Więc zaraz zapytuje uprzejmie, z kim jeszcze gra w tym monodramie. Inni chcą wiedzieć, jakiej wyszukiwarki internetowej używa, czy uprawia warzywnik i czy literacką polszczyzną posługuje się na co dzień, czy tylko na scenie. Ale takim pytaniom trudno się dziwić – Janda jest sławną panią do publicznego oglądania, a dopiero długo potem wybitną aktorką.
Ta jej sława aktorska też bywa kapryśna. Na festiwalu filmowym w Berlinie robią Jandzie zdjęcia do muzeum kinematografii i tytułują „ikoną kinematografii”. Ale kiedy minister kultury, Kazimierz M. Ujazdowski, wysyła aktorce życzenia świąteczne, to nie wie, na jaki teatr je adresować. A wystarczy na kopercie napisać: Krystyna Janda, Milanówek, i przesyłka dotrze. I tak biegnie życie wielkiej gwiazdy – z muzeum kinematografii do Milanówka i z powrotem.
Krystyna Janda, www.małpa.pl, Wydawnictwo WAB., Warszawa 2004
„Janda z komputera”
Wiesław Stanowski
Przegląd nr 25
«- Czy www.małpa.pl to forma kreacji artystycznej? Podczas lektury można dojść do wniosku, że nie do końca.
– Oczywiście, że nie. Granicę szczerości wytyczyłam już dawno. Piszę dla ludzi – nie mogę się z nimi dzielić swoją intymnością. Opisuję więc rzeczy, które mogą im sprawić przyjemność, podnieść na duchu lub na chwilę zatrzymać – przez umieszczony fragment wiersza czy oryginalnego horoskopu.
– Nigdy nie przekroczyła pani granicy szczerości?
– Och, nieraz! Kiedy napisałam, że zasnęłam z nudów na jednym z przedstawień – zebrałam od środowiska aktorskiego niezłe baty! Podobnie działo się, kiedy napisałam krytycznie o jednym z kolegów – oddźwięk byt natychmiastowy. Cóż, moi koledzy szybko doprowadzili mnie do pionu (śmiech)! Wtedy pierwszy raz przekonałam się, jak bardzo powinnam ważyć każde słowo.
– Czy pani dziennik pełni także funkcję kulturotwórczą?
– Tak. Pracuję jako aktorka od ponad trzydziestu lat i zawsze pojmowałam swoją pracę jako obowiązek dzielenia się z innymi doznaniami artystycznymi. Dzielę się tym pięknem najszczodrzej jak potrafię – w moim dzienniku nie brak wierszy. Najczęściej – Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, której jestem wierna, odkąd pamiętam. Kiedy pracuję nad nową sztuką, w dzienniku nie brak fragmentów scenariusza.
– Dziennik rysuje postać odnoszącej sukcesy kobiety, która wraca w nocy z teatru
do domu i ma dość determinacji, by zbudzić się przed szóstą i rozpocząć kolejny forsowny dzień pracy. Ten model nie ma żadnych wad?
– Ależ ma…
– Jakie?
– A, to moja słodka tajemnica!
– Nie zdradzi więc pani, o czym nie przeczytamy w www.małpa.pl?
– Proszę przeczytać odpowiedź na pierwsze pytanie!
Dla naszych Czytelników mamy 5 książek»
„WWW Janda”
Kamil Grygorowicz
Super Express nr 147
25-06-2004
„Ten dziennik jest właściwie dziwny. Piszę go już tak długo, że nie umiem myśleć o Was inaczej niż jak o bliskich, a jednocześnie nie mogę Wam powiedzieć wszystkiego. Wszystkiego? Co ja piszę!? Co najmniej 40 procent tego, co myślę i przeżywam, nie mogę ujawnić, bo byłoby nietaktowne, okropne.
Jestem w moich zapiskach szczera i impulsywna, choć pilnie strzegę kilku granic, które sobie sama wyznaczyłam.” – pisze Krystyna Janda, „artystka multimedialna”, w pamiętniku prowadzonym od kilku lat na stronie www.krystynajanda.com. Wybór z jej zapisków, obejmujący okres od września 2000 do września 2003, raz jeszcze dowodzi ogromnej wrażliwości, ciekawości świata, zmysłu obserwacji, otwartości, a zarazem poczucia humoru i autoironii autorki.
Anegdoty z polskiego świata filmowo-teatralnego przeplatają się tu ze sprawozdaniami z produkcji domowych przetworów, cytaty z filozofów z fragmentami horoskopów, ulubione wiersze z przepisami na śledzie w migdałach…
www.małpa.pl to lektura pełna ciepła, a zarazem celnych obserwacji i intelektualnych niespodzianek, promieniująca zgodą na życie, we wszelkich jego przejawach.
„Multimedialny dziennik Krystyny Jandy”
wp.pl
22-06-2004
Sława i chała
Książki
Janda chlapie do Internetu
Krystyna Janda opublikowała blog, który prowadzi od trzech lat. „www. małpa.pl” to zapis roku zawodowego i prywatnego życiu aktorki. Można tu m.in. przeczytać: „Dojechałam do domu, pojeździłam na rowerze, ułożyłam pasjansa”. Janda bezpretensjonalnie przyznaje, że swych zapisków nie przeczytała przed drukiem, co, niestety, rzuca się w oczy podczas lektury. Na spotkaniu promującym książkę wyznała, że pisząc, nie miała „ani planu, ani celu, ani przewodniej myśli” i od tak „chlapała do Internetu”. Na pocieszenie autorki można powiedzieć, że jej największa rywalka Joanna Szczepkowska pisze jeszcze gorsze rzeczy.
Marta Sawicka
Krystyna Janda: „www.małpa.pl”, W.A.B. 2004 r.
Tygodnik „Wprost”, Nr 1126 (27 czerwca 2004)
@ pilnie poszukiwana
«Nie umiem myśleć o Was inaczej niż jak o bliskich – wyznaje czytelnikom Krystyna Janda w najnowszej książce pod tytułem www.małpa.pl.
Popularna aktorka we wrześniu 2000 roku rozpoczęła pisanie dziennika na swojej stronie internetowej. Tak tłumaczy decyzję o jego otwarciu: – Ten dziennik jest nią (jakąś twórczością), czy chcę, czy nie. A pisać coś tylko dla siebie? W każdym razie, ja tego po tylu latach publicznego życia już nie umiem, a poza tym to mnie nudzi, i zresztą, po co? Ja mam potrzebę dzielenia się i kontaktu, www. małpa, pl to wybór z zapisków aktorki z roku 2000 i 2001. Sprawdziłam ten adres www.malpa.pl. Zainteresowało mnie, czy tytuł książki może czytelnika gdzieś dalej zaprowadzić. Niestety, informacja serwera brzmiała, że nie ma takiego adresu. Szkoda. Rozbudza ciekawość.
Krystyna Janda, uznana aktorka, od 1987 roku związana była z warszawskim teatrem Powszechnym. Reżyserka i publicystka, kreatorka wielu ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych, a także laureatka licznych nagród, m.in. nagrody im. Leona Schillera, Super Złotej Kaczki dla najlepszej aktorki w historii polskiego kina, Super Wiktora’98 za całokształt twórczości, a przede wszystkim Złotej Palmy w Cannes. Z pełną świadomością korzysta ze swych rozmaitych talentów. Bez wątpienia należy do nich pisarstwo, co udowodniła już wcześniej swoimi książkami: Gwiazdy mają czerwone pazury (współautorka Bożena Janicka), Moja droga B. i Różowe tabletki na uspokojenie.
Niewątpliwie dzięki najnowszej książce Janda może zaskarbić sobie sympatię nowych czytelników, a pośrednio przysłużył się temu także „największy śmietnik świata”, jak niektórzy określają Internet. Aktorka stwierdziła nawet ostatnio, że przyjaźń z nim jest dozgonna.
8 kg ziemniaków
Teatry, publiczność, hotele, konferencje prasowe, wywiady, garderoby, pociągi, samochody, próby, charakteryzacje, brawa – tak w dużym skrócie wyglądał w tym czasie świat Krystyny Jandy, zresztą podobnie jawi się także aktualnie. I mimo że czasami miała już naprawdę wszystkiego dość (a działo się w jej życiu naprawdę dużo), potrafiła pisać o tym lekko, ciepło i z poczuciem humoru. – Jestem zmęczona! Jestem szczęśliwa!
W trakcie 48 spektakli obejrzało ją prawie 30 tysięcy widzów. Obrała i ugotowała 8 kilogramów ziemniaków oraz usmażyła sadzone z 48 jaj w spektaklu Shirley Valentine, 58 godzin stała na scenach ośmiu miast. – Rozdałam wiele, wiele autografów, zrobiono sobie ze mną, słaniającą się na nogach ze zmęczenia, jak z niedźwiedziem na Krupówkach, wiele zdjęć i nigdy się na nikogo nie zdenerwowałam przy tej okazji. Jestem z siebie zadowolona.
Kocha, lubi…
To właśnie widać wyraźnie na kartach jej książki. Krystyna Janda pisze o swoim życiu szczerze, impulsywnie. I choć zastrzega: – Nie mogę Warn powiedzieć wszystkiego, otrzymujemy dość intymny, bezpruderyjny, choć miejscami nieco cukierkowy obraz samej aktorki i jej otoczenia. Autorka usprawiedliwiała się, że po pierwszych książkach dostało jej się od środowiska i teraz musi uważać.
Drażnią w tej książce zwłaszcza laurki pod adresem ludzi znanych, głównie aktorów. Bo choć każdy ma prawo do osobistych sympatii i podczas pisania blogu specjalnie cenzurować się nie trzeba, to jednak nienaturalnie brzmią te wszystkie deklaracje sympatii. Swą niechęć czy złość (choć, przyznaję, rzadko) Janda wylewa jedynie na osoby nieznane. Nawet jeśli dobre maniery wymagają, by nie mówić źle o innych, to może nie należy też przesadzać ze słodyczą… Zwłaszcza w kontekście ostatniej głośnej sprawy między Krystyną Janda a inną aktorką teatru Powszechnego – Joanną Szczepkowską.
To prawdziwa przyjemność towarzyszyć wybitnej aktorce także podczas jej małych, codziennych czynności. Pije herbatę, jeździ na rowerze, grabi liście w ogrodzie czy zaśmiewa nad wypracowaniami z polskiego swoich synów. Przyjemnie przysłuchać się jej rozmowom z mężem (wybitny operator filmowy, Edward Kłosiński). Podpatrzeć, jak przyjaźni się ze swoimi dziećmi, czy trochę jej pożałować, kiedy budzi się wcześnie rano, bo już ją trzęsie przed rolą.
Janda wspomina także swoją rodzinę. Lirycznie pisze o ojcu, nieżyjącym od kilku lat, dołączając jego zdjęcie, na którym widnieje niezwykle przystojny mężczyzna.
Dzięki fotografiom właśnie otrzymujemy pełniejszy obraz jej otoczenia i życia. Z jednej strony są to zdjęcia z prób (np. Janda w lokówkach na scenie) i spektakli, z drugiej – osobiste, rodzinne, z dziećmi. Ostentacja? Egzaltacja? Może i tak, ale autorka wie, że nie wszystko jest na sprzedaż i potrafi zachować równowagę.
Krystyna Janda www.małpa.pl. WAB, 2004»
„@ pilnie poszukiwana”
Monika Adamczyk
Życie nr 148
09-07-2004
Co skłoniło panią do prowadzenia blogu?
– Otrzymywałam dużo listów. Pomyślałam, że nie będę musiała na nie wszystkie odpowiadać, gdy założę stronę www. Gdy wydawnictwo zaproponowało mi publikację, okazało się, że od września 2000 r. do października 2001 r. zapisałam 900 stron!
„www. małpa, pl” to już druga publikacja zapisków. Jak ją pani ocenia?
– Nie mam dystansu do tych zapisków. Dwa razy ich nie czytani.
Wybiera pani pomiędzy graniem a pisaniem?
– Pewne sprawy lepiej się przedstawia, pisząc, inne grając. Przede wszystkim jestem aktorką.
Która coraz częściej poświęca się reżyserii.
– Reżyseruję od 10 lat. To niesamowite uczucie, gdy kreuje się wszystko od początku, urzeczywistnia własny pomysł.
Czy właśnie reżyserii zamierza się Pani poświecić w czasie zapowiedzianej rocznej przerwy w Teatrze Powszechnym?
– Będę grała w warszawskim Teatrze Studio. Dziś zaczynam próby w Teatrze Muzycznym w Gdyni do przedstawienia „Na szkle malowane”. Zamierzam też wyreżyserować „Gry namiętności” w Poznaniu oraz „Steping Out” w łódzkim Teatrze Powszechnym. Nie zamierzam przestać grać, ale przyda mi się rok przerwy.
Agnieszka Kądziela
Metropol nr 118
21-06-2004
www.małpa.pl – czyli przeczytaj z Gazetą
Gazeta Wyborcza- Bialystok
moż 2004-06-29
Rodzice mieli dwóch synów: pesymistę i optymistę. Poszli z nimi do lekarza, a ten poprosił ich o przeprowadzenie testu. Na jego zlecenie kupili chłopcom prezenty. Pesymiście – najnowszy model kolejki do składania, optymiście – końskie łajno. Pesymista odpakował prezent i od razu zaczął się martwić, jak go złożyć. Następnie zapytał optymistę, co on dostał. Optymista na to: – Konika, ale mi uciekł…
Takich dowcipów (najczęściej usłyszanych od Marka Kondrata, co talent ma do rozbawiania wielki), celnych obserwacji, relacji z podróży i lektur, codziennych radości z życia – nie szczędzi nam w swej książce Krystyna Janda. „www.małpa.pl” to fragment jej internetowego dziennika, teraz wydany przez W.A.B.
Jandy przedstawiać nie trzeba. Jedna z najsłynniejszych polskich aktorek fascynuje miliony, choć nie brakuje też takich, których jej styl grania irytuje. Jaka jest na co dzień? O tym własnie opowiada „www.małpa.pl”.
Mamusia, gwiazda, przyjaciółka, obserwatorka, szczera i impulsywna, ciekawa świata i z poczuciem humoru, czasem melancholiczka, najczęściej jednak radująca się każdym dniem. Uwielbia gotować i się śmiać. Zdarza się jej zgubić kolczyk w bigosie i zachwycić babcinym przepisem na śledzie w migdałach. Lubi dzielić się z Czytelnikami anegdotami z polskiego świata filmowo-teatralnego, leniuchować w Toskanii, a nade wszystko zajmować się domem, rozmawiać z dziećmi i mężem, bawić się z psami i kotami… Czasem bywa w swych uniesieniach egzaltowana, cóż z tego jednak! Po pierwsze – nie udaje, że jest inaczej, po drugie – opisując siebie ma dystans i nie brakuje jej autoironii. Dorzuci więc do dziennika opinię męża, który czasem określa ją mianem „Bluestocking”, („Niebieskie pończoszki”) – czyli nieco pogardliwą nazwą dla kobiet, które mają aspiracje, pretensje literackie…
Krystyna Janda, „www.małpa.pl”, W.A.B. Warszawa 2004
«Z lektury aktorskich biografii i dzienników wynika, że aktorom nie wystarcza powtarzanie cudzych słów. Stają się terapeutami, mędrcami i spowiednikami, bo tak chce ich widzieć publiczność. Czy nie biorą na siebie zbyt wielu ról?Krystyna Janda od kilku dni jest w Polsce. Wróciła właśnie z rodzinnych wakacji na włoskim wybrzeżu. Droga była trudna, padał deszcz i było mglisto, ale aktorka dojechała szczęśliwie i obecnie rozpakowuje się. Od nadmiaru wiadomości z telefonicznej sekretarki rozbolała ją głowa. Skąd ja o tym wszystkim wiem? Przecież nie jestem krewnym ani znajomym Jandy, nie śledziłem jej auta, nie podsłuchiwałem pod drzwiami jej domu. Tajemnica jest prosta: o powrocie aktorki z urlopu dowiedziałem się z jej dziennika internetowego.
Janda.pl
Od czterech lat Janda prowadzi blog, w którym dzień po dniu rejestruje swoje życie. Wystukując adres www.krystynajanda.net, każdy może wejść w jej prywatny świat, na tyle, na ile oczywiście ona sama pozwala. Codzienne wpisy ilustrowane są zdjęciami, można więc nie tylko przeczytać o zawodowych i rodzinnych przeżyciach Jandy, lecz także obejrzeć sobie jej bliskich, sąsiadów i przyjaciół, nie mówiąc o kotach i psach.
Właśnie ukazał się wybór z dziennika (z lat 2000-01) pt. www.małpa.pl. Są tam relacje z prób teatralnych i zwierzenia na temat kłopotów z dziećmi, zapisy rozmów z mężem i wspomnienia z dzieciństwa. Aktorka nie zaniedbuje dziennika nawet podczas podróży, zdając drobiazgowe relacje z Sylwestra w Paryżu czy wakacji we Włoszech.
Z opisami codziennych zdarzeń sąsiadują refleksje natury ogólnej, np. o artystach (- Z artystą trudno wytrzymać, bo każdy artysta jest egoistą), o zagranicznych banknotach (- Czy wyobrażacie sobie, że Szwajcarzy i Włosi na swoich pieniądzach umieścili artystów?) czy o rozmawianiu przez komórkę za kierownicą (- nie róbcie tego, to niebezpieczne”). W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia aktorka notuje: – Jezus już się urodził, dodając, że -wczoraj śledzie w cytrynach były nadzwyczajne. 12 września 2001 r. po ataku na Nowy Jork wyjątkowo nie siada do komputera i dopiero następnego dnia zapisuje: – Dziś jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele to, co się stało, zmieni w naszym życiu.
Z Machulskim dookoła świata
Janda opisująca własne życie nie jest wyjątkiem. Coraz więcej polskich aktorek i aktorów samodzielnie lub z pomocą zaprzyjaźnionych autorów publikuje wspomnienia, dzienniki i biografie. Należy do nich Jan Machulski, który swoje życie opisał w książce Chłopak z Hollyłodź. Na przypadający w tym roku jubileusz 50-lecia pracy zawodowej aktora ukazał się kolejny tom – Benefis, którego współautorem jest łódzki chemik Marek Pająk. Machulski poznał go przypadkiem w pociągu relacji Warszawa – Łódź. Książka jest po części zapisem pociągowych rozmów, prowadzonych w atmosferze szczerości i zrozumienia. Oto próbka:
Pająk: – Jako popularny aktor, reżyser czy dyrektor teatru bywał Pan na spotkaniach i przyjęciach różnych szczebli. Pewnie widział Pan tam ludzi z wielu środowisk, także kolegów aktorów i reżyserów, którzy zbyt łatwo zmieniali oblicze.
Machulski: – Widziałem, jak klękali przed władzą, podlizywali się i nadskakiwali komu trzeba. Niektórzy nie podnoszą się nadal z klęczek, obracają tylko w inną stronę i klęczą nadal. Smutne to, ale byłem tolerancyjny wobec ludzi słabych. Zawsze jednak zachowałem dystans do cwaniaków i karierowiczów.
Wydawnictwo ma charakter pamiątkowy, znajdziemy w nim m.in. list gratulacyjny od ministra kultury z okazji 75 urodzin, a także wybór felietonów jubilata z gazety Dzień dobry, których tematem są jego wojaże zagraniczne. Dowiadujemy się więc, że Ameryka – to wielki kraj i dla nas bardzo dziwny, bardzo zróżnicowany, natomiast Finlandia jest zdaniem Machulskiego – krajem zadbanym. Pokaźną część książki zajmuje twórczość literacka aktora, m.in. fragment scenariusza Vabanku III. Akcja zaczyna się od sceny, w której we wrześniu 1939 roku Kwinto w swoim mieszkaniu w Zurychu ogląda napad Niemców na Polskę w… telewizji.
Tom jest bogato ilustrowany zdjęciami z artystycznych tournées artysty po polonijnych ośrodkach na całym świecie, od Afryki po Amerykę Północną. Moje ulubione przedstawia Machulskiego na tle wieży Eiffla. Podpis brzmi: – Dziesiąty raz w Paryżu.
Na Orlej
Co popycha uznanych artystów do publikowania prywatnych zdjęć, wspomnień i przemyśleń? Janda wyjaśnia w swoim blogu, że chodzi o kontakt z publicznością. – Żyję w izolacji, samotności, w kręgu środowiskowych wartości (…). Muszę porozmawiać ze zwykłymi, innymi ludźmi. Ale obok budowania więzi z wielbicielami, książki takie jak www.małpa.pl czy Benefis mają ważniejszą funkcję – tworzą wizerunek publiczny aktora. I to niezależnie od mediów, które chętnie wchodzą w prywatność znanych artystów, ale nie zawsze tam, gdzie chcieliby sami zainteresowani.
Przykładem jest Duśka, biografia Darii Trafankowskiej, zmarłej niedawno aktorki warszawskiego Teatru Powszechnego znanej z roli siostry oddziałowej w serialu Na dobre i na złe. Książkę napisała jej przyjaciółka, dziennikarka Hanna Karolak, jednak, jak informuje wydawca, aktorka zdążyła przed śmiercią przeczytać i zaakceptować tekst.
Ktoś, kto szukałby w Duśce szczegółowych wiadomości o zawodowej karierze aktorki, odczuje niedosyt. Głównym tematem jest tu życie uczuciowe. Autorka analizuje traumatyczne relacje bohaterki z matką, opisuje młodzieńcze romanse, narodziny dziecka, rozstanie z mężem. Styl przywodzi na myśl telenowelę, którą od ulicy w Warszawie, przy której mieszkała bohaterka, można byłoby zatytułować Na Orlej. Pełno tu zdań w rodzaju – Wtedy to postanowił, że ten anioł zasiądzie przy jego stole, – Została jej przyjaciółką. Na dobre i na złe czy też – Wiedziała, że Waldek, spacerując ze swoją dziewczyną po Bangkoku, dokładnie o tym wie, że trapi go poczucie winy, że wciąż o nich myśli.
Bohaterka tego serialu jest czymś więcej niż tylko aktorką. To Matka Boska Trafankowska, jak mówią o niej w teatrze, pocieszycielka strapionych i samotnych. – Duśka, ty powinnaś otworzyć firmę Wysłucham każdego – wspomina cytowana w książce Krystyna Janda, jej koleżanka z zespołu.
Biuro zażaleń na życie
Kiedy w początkach lat 90. aktorzy odsunęli się od życia publicznego, wydawało się, że już nigdy nie wrócą do roli przewodników społeczeństwa. Dzisiaj ta funkcja odradza się, choć w zaskakującej formie. Nie w sferze polityki, ale prywatności. Aktor, odsłaniając swoje prywatne życie, staje się spowiednikiem, terapeutą i kołem ratunkowym. Kimś, kto wie, jak przeżyć życie godnie i sprawiedliwie. – To fajnie, że ktoś sławny jak Pani umie być po prostu normalną kobietą, która rozumie problemy zwykłych ludzi – pisze na stronie Jandy internautka Wera.
Kiedy rzeczywistość staje się coraz bardziej obca i niezrozumiała, ludzie szukają oparcia u gwiazd ze znanych filmów i seriali. Obok życzeń i komplementów przysyłają im historie swoich chorób i prośby o wsparcie, tak jakby aktorzy prowadzili biura zażaleń na życie. O plikach takich listów wspomina w swoim blogu Janda: – Listy z dużych miast i miasteczek, wsi, ze zdjęciami, odcinkami rent, wynikami badań lekarskich, nawet zdjęciami rentgenowskimi. Siedziałam nad nimi wczoraj przerażona i bezradna.
Czy jednak aktorzy są właściwym adresem? Przecież tak niewielu z nich chce brać odpowiedzialność za rzeczywistość. Janda przynajmniej próbuje propagować profilaktykę przeciwrakową, zamieściła w blogu nawet test na alkoholizm. Ale myślenie kategoriami – my należy do wyjątków, dominuje perspektywa – ja.
Walka o Polaka
Do nielicznych, którzy myślą nie tylko o sobie, należy Adam Hanuszkiewicz. Sławny aktor i reżyser po serii wspomnieniowych książek nagrał w tym roku płytę To lubię, która jest połączeniem osobistej gawędy z manifestem ideowym. Anegdoty z własnego życia Hanuszkiewicz przeplata z fragmentami ulubionych utworów Mickiewicza, Iwaszkiewicza i Dygata we własnej interpretacji.
To wszystko jest pretekstem do wykładu na temat współczesnych polskich problemów. Hanuszkiewicz w kontekście wejścia do Unii mówi o potrzebie rewizji patriotyzmu, który wyrósł w niewoli, i zastąpienia go nowoczesnym pojęciem obywatelstwa. Cytuje Gombrowicza, który w Dzienniku woła, by przezwyciężyć w Polaku – Polaka.
Może jednak etos aktora – nauczyciela i przewodnika narodu – został przedwcześnie złożony do grobu historii?»
„Pamiętniki aktorów”
Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza nr 181
04-08-2004
Jacek Tomczuk. Hit: Studium Teatralne ‚Parsifal’. Kit: Krystyna Janda ‚www.małpa.pl’.
Gazeta Wyborcza: Wysokie obcasy –Hit Kit
Tekst: Jacek Tomczuk 2004-08-07
Jacek Tomczuk, krytyk teatralny i literacki, poleca Studium Teatralne ‚Parsifal’ i odradza dziennik Krystyny Jandy ‚www.małpa.pl’
hit
Na ‚Parsifala’ do warszawskiego Studium Teatralnego dostałem się za czwartym razem. Najpierw taksówkarz zabłądził na bezdrożach w okolicy Dworca Wschodniego (widząc zapadające się kamienice, proponował: ‚Pan chce do teatru? To zawiozę do Powszechnego’). Na widowni mieści się około 50 osób, a chętnych jest dużo więcej i kiedy kolejny raz usłyszałem od stojącego na kasie szefa zespołu Piotra Borowskiego: ‚Kochany, spróbuj może jutro’, zapisałem się na ‚społeczną listę’.
Wszystko w Studium działa na korbkę i sznurek, pachnie artystyczną komuną sprzed 30 lat, jest ostentacyjnie niedzisiejsze. Trudno mi zrozumieć, jak ‚teatralne wirusy’ Grotowskiego zaraziły kilkunastu dwudziestoparolatków, którzy pracują nad spektaklem sześć razy w tygodniu po sześć godzin dziennie, dążą do rzadko spotykanej precyzji i inspirują się nie Kane czy Ravenhillem, ale średniowiecznym poematem Chrétiena de Troyes. Można im zarzucić epigoństwo formy i aktorską nadekspresyjność, ale powaga, z jaką traktują swą pasję, zasługuje na szacunek. Pocierając tradycję z nowoczesnością, Gardzienice ze Swinarskim, Hamleta z Parsifalem, stworzyli współczesną historię o poszukiwaniu tożsamości. Grany przez Marcina Ceckę Parsifal zostaje aktorem, bo wierzy – jak wielu przed nim – że sztuka jest nie tylko rozrywką, ale też pomaga zrozumieć świat. I jak wielu nacina się na tym boleśnie.
Studium Teatralne ‚Parsifal’,
reż. Piotr Borowski, tekst Marcin Cecko,
Warszawa, ul. Lubelska 30/32, II podwórko, I klatka w lewo, I piętro
kit
Codziennie w sieci Krystyna Janda odgrywa swój teatr jednego aktora. I nie ma w tym nic dziwnego, bo monodram to ostatnio jej ulubiona forma (‚Shirley Valentine’, ‚Kobieta zawiedziona’, ‚Mała Steinberg’). Tym razem scenariusz pisze sobie sama i samą siebie obsadza na przemian w kilku rolach. Na przykład dobrej cioci: życzy czytelnikom ‚dobrego dnia’, poleca bożej opatrzności, namawia na badania jelita grubego. Albo gwiazdy polskiego teatru. Czasem zapracowanej – spektakle w Warszawie i objazdy po Polsce, Teatr Telewizji, filmy, koncerty, spotkania, felietony, próby, wywiady… (ta część nie przypadnie do gustu bezrobotnym ani pracującym na jeden, a nawet dwa etaty – Janda swoją pracowitością imponuje i wpędza w kompleksy). Czasem refleksyjnej: ‚Brakuje mi PRAWDY! Żyję w izolacji, samotności, w kręgu środowiskowych wartości, ocen i mnie to prawdziwie martwi. Muszę porozmawiać ze zwykłymi, innymi ludźmi’. Zwierza się nam ze swoich kłopotów z dziećmi, mamą, mężem, ciocią, wnuczką, kotami i psami.
W sumie to książka mdła i nieszczera. Ten dziennik więcej zasłania, niż odkrywa. Janda przybiera maski. Uwikłana w spory środowiskowe, niewiele też może powiedzieć o innych. Wielka aktorka jest kiepską pisarką. Gdyby przerobiła to na monodram i zagrała na scenie, moglibyśmy przynajmniej podziwiać jej kunszt.
Krystyna Janda ‚www.małpa.pl’,
wyd. W.A.B., 2004
«Opisy poszczególnych dni i przeżyć zlewają się w jedno wspomnienie, które ogranicza się do warstwy zawodowej życia autorki. Łatwo można je streścić w kilku słowach: jestem wykończona pracą, nie śpię, to cud, że jeszcze żyję i naprawdę nie rozumiem, jak wszystko mi się udaje. Z każdą stroną książka staje się jednak coraz ciekawsza, a pod koniec żal się z nią rozstawać.
Janda pisze krótko, barwnie, emocjonalnie. Miejscami soczyście. Dysproporcja między początkowymi fragmentami i dalszymi pokazuje wszakże, jak trudną materią jest dziennik, jak niełatwo otworzyć się nie tylko przed czytelnikami, ale i przed sobą samym, jak ciężko złapać równowagę między tym, co warto, a może nawet trzeba powiedzieć, by dzienniki nabrały indywidualnego charakteru, a intymnością, której zdradzać nie należy.
Za sprawą dziennika poznajemy Jandę jako artystkę, która wciąż szuka nowych interesujących wyzwań. Egocentryczną, nadwrażliwą, żyjącą jakby w innej czasoprzestrzeni niż zwykli ludzie, ale też świadomą swoich ułomności. Jandę-kobietę, która np. tak cieszy się z nowych butów, że chętnie umieściłaby ich zdjęcie na swojej stronie, a poddając się szaleństwu dbania o sylwetkę potrafi nafaszerować się jakimiś tajemnymi miksturami. Jandę – córkę, żonę, matkę i babcię, która przy swoim wariackim zawodzie nie uczestniczy tak intensywnie w życiu rodziny, jakby chciała. Na stronach dziennika znajdziemy i wątki rozrywkowe, i poważne. Wzruszające i oburzające. Refleksję o tym, jak z biegiem lat aktorka stwarza sobie coraz ciaśniejszy, bezpieczniejszy świat ludzi, miejsc, przedmiotów. A także cudowną opowieść o tragicznym wpływie znajomości zasad feng shui na psychikę trzeźwo myślącego człowieka.
Jeśli drażni w książce cokolwiek, to może pourywane wątki, jakby autorka zrezygnowała z tylko sobie wiadomych względów z rozwinięcia tematu, pozostawiając czytelnikowi uczucie niedosytu i rozczarowania.»
M. Ł.
Nowe Książki nr 12/12-2004
06-12-2004