W powitaniu osób przychodzących na moją stronę internetową napisałam: – Dotąd myślałam, że opiekuje się mną Bóg i dobry los, a resztę zrobię sama, teraz okazuje się, jak mi tłumaczą dookoła, że bez internetu, dalej, nie dam sobie rady.
Otworzyłam stronę.
Fachowcy powiedzieli: – Oprócz informacji o pani, to się nazywa CV, musi być kalendarz pani zajęć.
O matko! Kalendarz zajęć? Nigdy go tak naprawdę nie miałam, co zapisałam to zapisałam, resztę pamiętałam, o drobiazgach przypominano mi przez telefon. Dotąd nie miałam właściwie dużej wpadki, a teraz kalendarz? I to na cały miesiąc? Ja jestem na to nie przygotowana!
Napisano i zamieszczono CV. Wysyłam kalendarz. Zaczęłam sama sprawdzać w internecie, co robię i gdzie właśnie jestem.
– Musi pani starać się, żeby pani strona była aktualna, same informacje nie wystarczą, ma pani łatwość pisania, niech pani zacznie pisać dziennik na pani stronie.
– Zwariowaliście?!!! Opanowałam komputer jako tako, posługuję się pocztą emaliową, skanuję zdjęcia i umiem je wysyłać, czego Wy jeszcze chcecie?!!!
Dziś co rano siadam do komputera i zapisuję co mnie gryzie, albo co mi przyjdzie do głowy, nawet się do tego zaczynam przyzwyczajać, co więcej, myślę, że gdyby tego nie było, zaczęłoby mi tego brakować.
– Ludzie przysyłają pytania, musi pani zacząć na nie odpowiadać, powiedzieli pewnego dnia.
– Przysyłają pytania? Dokąd?
– Do nas.. Będziemy je selekcjonować i wysyłać do pani. Proszę odpowiadać w miarę możliwości i nam odsyłać.
– Ratunku!!! Nie mogę! Nie mam czasu! Nie mam ochoty!
Teraz zdarza mi się nastawić budzik na piątą rano, żeby wstać, przeczytać i odpowiedzieć na to co jest w poczcie. Trudno. Jestem kretyńsko obowiązkową osobą.
– Pani Krystyno, ludzie zaczynają na pani stronie rozmawiać ze sobą, trzeba stworzyć jakieś forum, coś wymyślić. Może kamera, czaty internetowe co tydzień, poniedziałek rano odpowiada pani?
– W życiu!!! Kamera w Życiu!!! Nie dość, że mam rano wstawać, żeby odpowiedzieć jakiejś Pani na pytanie, czy wszystkie moje porody przebiegały siłami natury, to mam się jeszcze do tego malować! W życiu! W piżamie, nocą, kiedy nie mogę spać, proszę bardzo, ale tak! W życiu!
– Dobrze, powiedzieli, na razie nie będziemy naciskać, ale i tak niedługo już nie będzie pani wychodziła z domu, wszystko będzie pani robiła przez internet, zapraszała gości na swoją stronę, rozmawiała z nimi, tworzyła własne galerie obrazów, występowała przez internet. To będzie imperium! Niedługo nic, co nie będzie w internecie, nie będzie miało znaczenia! Prawdziwe życie będzie tam, i prawdziwa wolna sztuka! Pani jest osobą intermedialną! To jest pani przyszłość!
Moi Państwo, niedoczekanie! Ja kocham grać, ale dla ludzi, na żywo! To publiczność mnie inspiruje, rozwija, ich oddechy, reakcje i brawa. To jest życie! Kocham plan filmowy, duży ekran i ciemność, tajny ceremoniał, jakim jest obejrzenie filmu w kinie. Uwielbiam telewizję, po prostu uwielbiam, telewizja to jak zakupy w supermarkecie, w stosunku do teatru i filmu, ale jak wszyscy lubimy takie zakupy! W zwariowany sposób polubiłam pisanie, ale książka! Czy jest coś przyjemniejszego i ważniejszego niż książka!
Internet, to jakby mój mały, intymny świat dzielony z tymi kilkoma osobami, które mnie tam odwiedzają. Nie musimy się do siebie przyzwyczajać, jakby mniej się musimy starać, jesteśmy prawdziwsi, bardziej otwarci, coś sobie opowiadamy, w czymś się radzimy, z czegoś zwierzamy i jest nam dobrze ale bez zobowiązań, klikamy i wysyłamy w przestrzeń te westchnienia i wątpliwości, te słowa pociechy i krytyki, i jest to tak jakby się miało jeszcze jedną rodzinę, rodzinę zastępczą, na godziny, niezobowiązującą i tylko wtedy odwiedzaną, kiedy mamy na to ochotę. To prawda, że to miłe. Ale to nie zastąpi niczego!
Pozdrawiam najserdeczniej wszystkich Państwa. I tych, którzy o tym dziwnym świecie internetowym nie mają pojęcia, i tych, dla których jest to świat jedyny, bo są i tacy.
Aha, i jeszcze jedno, to prawda, jestem sobą w każdym medium, ale mój zawód to aktorstwo, kreacja, interpretacja, opowiadanie historii, referowanie zdarzeń i problemów ale zawsze w jakimś celu, proszę o tym nie zapominać, szczególnie wysyłając do mnie pytania. I pamiętać, że na scenie, na ekranie w telewizji to nie JA! To różna ode mnie osoba, a łączy ją ze mną tylko to jak tę osobę sobie wyobraziłam, i tylko to jest mną. Przypominam. Bo zaczyna się to, i to z powodu tego cholernego internetu, trochę mylić. Do zobaczenia poza siecią internetową.
Krystyna Janda, aktorka intermedialna.
Wczoraj powiedzieli, Ci od mojej strony, że trzeba rozwijać się dalej, i że muszę coś wymyślić. Wymyśliłam. Niech ci, którzy wchodzą na moją stronę bawią się pisząc dla mnie scenariusz filmowy, jeśli mają ochotę. Każdy może napisać dziesięć zdań, ja będę wyrzucać to co mi się nie podoba, zobaczymy co powstanie. To może być interesujące.
Początek byłby taki: Ja, Krystyna Janda, aktorka, żyjąca tu i teraz, pewnego dnia budzę się rano, dzwoni telefon i….. ciekawe, sama jestem ciekawa.