Serce nie sługa…..jedna z moich przyjaciółek, pogodzona z tym popularnym przysłowiem, którego sama nie używa bo jest zbyt nowoczesna, znów jest zakochana, i znów śledzę ten kataklizm z niepokojem. To trzeci raz, za mojej świadomości, a moja świadomość, jej dotycząca, trwa około trzydziestu lat bo znałyśmy się już w szkole, więc to już trzeci raz nawiedza mnie, ta jej choroba i…. szczęście. I trzeci raz martwię się o nią i po raz kolejny nie mogę pomóc, jak to mówią, zaradzić w porę, zainterweniować, bo znów kocha bezprzytomnie, a obiekt uczuć, jak za każdym razem, nie jest na to przygotowany i….. aż tyle się nie spodziewa. Dwaj poprzedni panowie, całkiem udani, po dwu, trzy letnich związkach, wygrzawszy się w jej miłości, oddaniu i opiece, odchodzili do innych, łatwiejszych zadań , a ona zostawała zawiedziona przez los i życie, lojalna i wierna , nic nie rozumiejąc. Jak to zrobić żeby ta wykształcona, nieprzeciętnie inteligentna, piękna kobieta na kierowniczym stanowisku, zachowała umiar i rozsądek, co pozwoli nie spłoszyć kochanego i da mu poczucie że jej dorównuje i w związku z tym, mogą zostać razem . A dorównać jej trudno, pod każdym względem, to widzi każdy i gołym okiem, łącznie z zainteresowanym, więc niech da mu szansę. Problem w tym , że jak wynika z moich obserwacj, już jest za późno. Już żyje tylko dla niego, myśli tylko o nim, wszystko jej się z nim kojarzy. Znów od rana wymyśla niespodzianki, przyjemności i prezenty dla ukochanego. Planuje, dni, spotkania, godziny, chwile. Zamęcza pamięcią i telefonami. Zanim on zdąży spojrzeć, ona już widzi, zanim zdąży pomyśleć ,ona już to przewidziała, zanim się obudzi, ona wszystko ustaliła, zorganizowała, umościła, i wszystko tylko pod jego kątem, ona się w tym w ogóle nie liczy, jego szczęście, jego radość i przyjemność jest jej szczęściem. …….Moja Droga B ! Kochaj mniej albo przynajmniej tyle samo co on! Ja wiem że na niego czekałaś ! Ja wiem że myślisz szybciej niż on, masz więcej energii i większa wyobraźnię ! Ale daj mu szansę ! Widzisz pojechał znowu gdzieś sam , nie chcę dodawać…….żeby od ciebie odpocząć ! Oczywiście , przed wyjazdem dostał w prezencie nowa elegancką walizkę za miliony i telefon komórkowy, żeby nie miał problemu z kontaktem z tobą, bo tam może nie odbierać, idea ! Przyjrzałam mu się na wieczorze, podczas którego się nim chwaliłaś, zdążyłam zaobserwować że będzie dzwonił, jeszcze z prawdziwej potrzeby, nie martw się, ale w prezencie przywiezie ci piórko, muszelkę albo kamyk, który znalazł na plaży, to dla mnie jasne. Ale wiem! Wiem ! I tak będziesz zachwycona i wysnujesz z tego wniosek o jego wrażliwości i delikatności. B, jesteś wielka, wspaniałomyślna i lepsza, od każdego, ja ci to mówię, ja wiem że chcesz dobrze, ja wiem, że to sobie sprawiasz przyjemność myśląc o nim, ale daj mu szansę ! Oświadczam, tym razem ,nie będę cierpliwie wysłuchiwała przez telefon , kolejnych analiz klęski, nie będę cię szukała jak znikniesz i zamilkniesz, nie zdążę być może zadzwonić po pogotowie jak weźmiesz za dużo, jak ty to wtedy nazwałaś, różowych tabletek na uspokojenie ! Koniec ! Postaraj się tym razem ,kochać mniej. Potrzebować mniej . Opiekować się mniej. Dzwonić mniej. To przyniesie efekty. Uwierz. Zafunduj mu szkołę przetrwania nie twojej miłości a szkołę sprostania twojemu partnerstwu. Póki jeszcze ma na to ochotę .Jesteś fantastyczna, ja bez ciebie i twoich pomysłów, bez twojej przenikliwości i trzeźwości sądów , zgubiłabym się wielokrotnie. Zastosuj je raz do siebie. Postaraj się wytrzymać i nie pokazuj mu jak go potrzebujesz. Ja wiem, tego nie można udawać, ukrywać , to zawsze wychodzi „szwami”, ale spróbuj ! Mówiłam ci tyle razy, zakochaj się w chorym, alkoholiku leczonym, kalece, no w kimś kto z założenia potrzebuje pomocy i sytuacja jest jasna, to by cię urządziło, i ciebie i jego ! B, naprawdę chcę cię uratować, wiem ile jesteś warta, i jakim jesteś człowiekiem! I wiem tez że…..serce nie sługa. Cześć, na razie się nie odzywasz bo jesteś szczęśliwa ,rozumiem, życzę wam obojgu, wszystkiego dobrego ! Acha, i nie martw się , nie miej wyrzutów sumienia przez trzy dni, jak nie zdołasz się zmusić do śmiechu po głupim dowcipie przez niego opowiedzianym ! Koniec z tym ! B, chcę ci powiedzieć tylko jeszcze jedno, na koniec. Jeśli on nie przetrwa twego uczucia, niech idzie w cholerę , to na pewno nie ten, o którego chodzi ! To jak w amerykańskiej szkole rodzenia, jak z utrzymaniem ciąży są problemy, nie podtrzymywać, nie walczyć, bo potem rodzi się chore dziecko, natura sama decyduje ! I pamiętaj także, że małe ziarnka piasku które cię uwierają na początku, rosną z latami , zamieniają się w kamienie nie do przesunięcia. Pamiętaj , to nie prawda że mężczyznę dorosłego , ukształtowanego, można wychować lub zmienić . No ale z tym , ty, masz mniejsze problemy, ty się dopasujesz do ukochanego, byle trwał. MOJA DROGA B.