Felieton "O zimie", Poradnik domowy, XII/2003
Krystyna Janda rozmawia z wnuczką Leną
· – Babciu, jak ja bym chciała żeby już zima się skończyła!
· – Dziecko, dopiero się zaczęła.
· – Ale ja się już zabije w tę zimę!
· – Co ty opowiadasz? Dlaczego tak mówisz?
· – Bo ty tak mówisz i mama.
· – Jak? Że się zabijemy w tę zimę?
· – Tak. I w ogóle że się zabijecie.
· – No tak… ale my tak mówimy, no tak… bez namysłu. Wiesz Polska zima jest wyjątkowo przykra, taka brudna, błotnista, chlapowata i taka ….jak to nazwać? Bez urody, bez wdzięku, bez białego śniegu…rozumiesz? W mieście, bo na wsi jest ładniej…..
· – Nie jest okropnie, te sanki, narty, śnieg jak gwiazdki, bałwany i śnieżki, co wierszach w przedszkolu tak piszą to kłamią. A zima to jest taki czas, kiedy wszystko jest zimne! I tyle! A śnieg to lód z nieba a nie gwiazdki. I mnie gryzą ubrania!
· – Może masz uczulenie na wełnę?! Mama cię badała na tę okoliczność?
· – Ja mam uczulenie na zimę. Tylko rolnikom jest dobrze w zimie, bo nie muszą pracować tylko sobie siedzą w ciepłych domach przy kominku i mają pierzyny.
· – Co?! Rolnicy w ziemie siedzą przy kominku i pod pierzynami?! A kto ci naopowiadał takich bzdur?
· – W wierszu tak było, że nie pracują…
· – Co wy tam za wiersze czytacie w tym przedszkolu?!
· – Że drzewa usypiają, plaże są puste, zwierzęta głodne, ptaki odleciały, robaki i motyle poumierały, mrówki są głodne, biedronki śpią i tylko zimorodki mają dobrze….
· – Dlaczego zimorodki?
· – Bo się rodzą w zimie, no to nie znają lata i myślą ze tak jest zawsze i no to trudno, bo wiesz babciu jak ktoś nie wie że może być inaczej to jest zadowolony i myśli że tak jest dobrze, bo nie wie że jest też lepiej…
· – Poczekaj idę do encyklopedii, bo nic nie wiem o zimorodkach, a ty skąd wiesz?
· – Z wiersza.
· – Słuchaj zimorodków prawie nie ma w Polsce! One występują licznie w Południowej Afryce! Wyobrażasz sobie?!
· – No mówiłam! Nawet zimorodki wolą być gdzie indziej niż w zimie.
· – Niż w Polsce.
· – Nie, w zimie.
· – I to było w tym wierszu?
· – Nie, że zimą wszystko umiera.
· – O jasna cholera! Ja idę do tego twojego przedszkola! Co to jest?! Co to za wiersze? Wpędzają dzieci w depresję zimową! A łyżwy, sanna, a kulig, a choinka, a święta, a św. Mikołaj, a prezenty, a Nowy Rok, sylwester, zabawy. Karnawał!!! Wszystko umiera? Co to za poeta?
· – Nie wiem.
· – A babciu, kiedy ty ostatni raz widziałaś kulig? Bałwana? Lodowiska nie ma, na narty trzeba wyjechać daleko, a choinka i prezenty to trwa krótko…
· – Ja się z tobą zabiję!
· – A nie mówiłam, mówisz tak, że się zabijesz, i mama też tak mówi, bez przerwy chcecie się wszystkie zabijać, babcia-pra też.
· – Nie „babcia-pra”, tylko prababcia, mówiłam ci.
· – A dziadek ani tata tak nie mówią.
· – Bo może to jest specjalność kobiecej gałęzi rodu. Ty też tak już mówisz, widzisz! Ledwo odrosłaś od ziemi a już jesteś taka jak my wszystkie w tej rodzinie….
· – Ja nie chcę być taka jak ani ty, ani mama, ani babcia-pra, ja chcę być podobna do Marcysi.
· – Kto to jest?
· – Moja koleżanka.
· – Figę! Musisz być podobna do nas, i nic na to nie poradzisz! Bo z nas się urodziłaś i taki twój los. Będziesz miała skłonności do tycia, kłopoty z cerą, wybuchowy charakter, będziesz wstawała skoro świt a za to słaniała się z ochoty snu już koło ósmej wieczorem, ale za to nie będziesz miała kłopotów z żylakami, sercem, dojrzewaniem i menopauzą sadząc po nas wszystkich i babci-pra, no i żadnych problemów z facetami, każdy będzie chciał się z tobą ożenić, bo będziesz rozsądna, zrównoważona, zaradna i praktyczna.
· – O matko, ja się zabiję!
· – A widzisz!
Poradnik domowy, Grudzień 2003, s.46