– Osiągnęła Pani nieprawdopodobny sukces zawodowy. W powszechnej opinii – jest Pani na każdym polu spełniona – matka, babcia, córka, dyrektorka teatrów, aktorka, reżyserka. Mogłaby Pani już chyba tylko leżeć i pachnieć. A tu porywa się Pani na kolejne wyzwanie – kosmetyki.
No tak, tyle że w tych obszarach, o których Pani wspomniała, potrzeba cały czas mojej pracy i wysiłku, czasem ponad siły. Kosmetyki, to zupełnie co innego. Specjaliści są obok mnie. Ja się tylko tymi kremami smaruję , wydaje opinie czy mi się podoba czy nie, mówię co służy mojej skórze i co chciałabym mieć i jestem, a Oni są specjalistami od tematu. To miłe i bardzo komfortowe. Oczywiście kiedy ma się zaufanie. Ja mam.
– Podobno gdy powstawały kremy JANDA – zależało Pani, by nie były drogie. Dlaczego?
Nie chciałabym firmować marki elitarnej. Jestem aktorka dla wszystkich, zawsze mi na tym bardzo zależało. Zrobiłam i prowadzę teatry dla wszystkich. Wiem, co znaczy ekskluzywny, ale przystępny. Teraz też nie chciałabym działać elitarnie. Fakt, że nasze kemy są za drogie dla kobiet, odczuwałabym jako przykrość. Coś co by mnie uwierało, dręczyło.
– Skąd pomysł na krem w jednym opakowaniu do wszystkiego i na dzień i na noc i pod i na makijaż?
To moja osobista potrzeba. Od dawna. Żyję szybko. Nawet bardzo szybko. Minimalizuję niepotrzebne problemy. Jestem komunikatywna , szczera, otwarta, nie mam czasu na „farmazony”. Lubię prostotę i skuteczność. Pięć różnych kremów na różne partie twarzy, do stosowania o różnych porach dnia? Koszmar. Dlatego poprosiłam o taki krem.
– „Bądź optymistką, ze spokojnym oglądem świata i siebie samej, bez marzeń ponad miarę, chorych ambicji. Bądź pragmatyczką i realistką”. To jest fragment z manifestu marki Janda? Czy pani udało się już taką być?
Myślę że tak. To są od dawna, prawie od początku mojej drogi zawodowej bliskie mi tezy. To życie mnie zaskakuje, rozpieszcza i daje mi więcej niż marzyłam, zamierzałam. Ja tylko staram się być prawdziwa, pracować rzetelnie i z przyjemnością. No i być sobą , w zgodzie ze sobą także. Okazuje się że to owocuje. A optymistką jestem niepoprawną. Z natury. Od urodzenia.
– I dalej czytamy: „Bądź idealistką, kochającą ludzi i świat, z wielką wiarą w człowieka i sprawiedliwość, w indywidualizm i dobre wartości ale także bez naiwności i przesady w tym względzie”. Jak być idealistką, gdy wokół widzimy tyle niesprawiedliwości? A może inaczej Pani do tego podchodzi?
Sprawiedliwość losu. Sprawiedliwość ocen. Sprawiedliwość w ogóle. To idealizm, ale nie do końca. Niezbyt ładne przysłowie „koń jaki jest każdy widzi”, wydawało mi się dość prawdziwe. Ostatnio zmieniłam zdanie. Często myślę, że niedowidzę albo widzę co innego niż reszta. Ludzie trochę według mnie jakby zafałszowali oceny, nie wiedzą kto wart kto nie, gdzie prawda, gdzie sens. Coś się pomyliło albo zmieniło. Ale jeśli coś lub ktoś jest dobre, to moim zdaniem i tak na końcu wygrywa.
– Czy nie boi się Pani fiaska? Jak dla aktorki, kosmetyki to dziedzina odległa.
Od strony produkcyjnej, tak, ale od strony praktycznej są aktorom bardzo bliskie. Ja ciągle maluję się i zmywam makijaż. Skuteczna pielęgnacja jest dla mnie podstawą. Poza tym to przecież nie ja robię te kosmetyki tylko specjaliści. I to najwięksi w tym kraju. Z ogromnym doświadczeniem i praktyką. To nie ja kręcę te kremy na litość Boską! (śmiech) ja tylko mówię jakie wydaje mi się, że są kobietom potrzebne, jak mają pachnieć czy jaki mieć kolor.
– Przestała Pani farbować włosy. Skąd ta decyzja w świecie, który dziś obsesyjnie goni za młodością?
Bądź prawdziwa. No i mam dosyć tych „jajecznic” na głowach. Eleganckie kobiety na świecie nie farbują włosów. Nigdy nie zapomnę, jak kilka lat temu weszłam do banku w Nowym Jorku. Oniemiałam, bo żadna z pracujących tam kobiet nie farbowała włosów. Dyrektorka banku okazało się zjawiskowo piękną 60-letnią panią o siwych włosach. Pomyślałam wtedy sobie, że jest w tym nieprawdopodobna elegancja i godność. Podoba mi się takie nieprzejmowanie się tym ogólnoświatowym owczym pędem za młodością.
– Dziwi się Pani kobietom-aktorkom, że obsesyjnie gonią za młodością. Wszak nie ma dziś ról dla 50-latek.
Zupełnie się nie dziwię. Co więcej śledzę to z zainteresowaniem. Czasem zazdrością . Aktorki wiedzą, że dzięki takim zabiegom będą mogły dłużej pracować i dostawać atrakcyjne role. Liczą, że nie będą musiały przejść do grania „babć” co znaczy także drugoplanowe i trzecioplanowe postaci. Więc ja się nie dziwię tym gorączkowym, a czasem rozpaczliwym zabiegom wielu aktorek. Jest też tak, że z wielka urodą trudno się rozstać i pogodzić ze zmianami. Ja nigdy wielkiej urody nie miałam. Nigdy nie byłam lalką, choć marzyłam żeby być. Jak każda z nas. Kocham kobiety. Kobiecość. Wszystko to co dookoła. Znam kobiety obezwładniająco piękne, choć są w wieku naprawdę zaawansowanym. Tu dużo zależy od klasy także.
– Z drugiej strony mamy trend przeciwny: takie aktorki jak Meryl Streep gra kilka ról rocznie. U nas głośno zrobiło się o Helenie Norowicz, która w wieku 80 lat zabłysła w obiektywie fotografów. Może my jesteśmy zmęczeni już tym kultem młodości.
No nie przesadzajmy, młode kobiety są piękne, naturalnie piękne. Ja tylko nie znoszę tych sztuczności, no ale to inna sprawa. Ale uroda i piękno w każdym wieku i na każdym etapie życia maja swoje oblicza. Tylko ludzie naprawdę nieuważni i zbyt prości tego nie dostrzegają. Każda kobieta jest lub może być piękna, a na pewno atrakcyjna i zadbana. Mieć swój styl, charakter, osobowość. To się ceni i to widać. Banalna uroda w tysiącach egzemplarzy, kobiety podobne do siebie, jednakowe, prawie nie do odróżnienia, to mnie nie zachwyca.
– Co o tych kosmetykach mówi Pani córka Maria? Czy była ich pierwsza testerką? Jakie teraz łączą was relacje. Czy córka, to zawsze córka? Czy może już partnerka, nie tylko w prowadzeniu biznesów?
Córka to córka, jak to Pani ładnie ujęła. Forever. Ale te kosmetyki są raczej dla kobiet w moim wieku i trochę młodszych. Testowała je ze mną moja siostra i mama. Były zresztą zachwycone od początku i szansą i tym co dostawały do testowania.
– Dlaczego akurat teraz wraca Pani do spektaklu– „Maria Callas – Master Class”? Czym ten spektakl będzie się różnił od tego sprzed 18 lat?
Minęły lata, a nasz stosunek do sztuki , kultury, edukacji, artyzmu skarlał. Nie powstał od tamtego czasu tekst, który by równie dobitnie przypominał o znaczeniu sztuki i piękna w naszym życiu. Postanowiłam to na nowo powiedzieć, jej słowami, kategorycznie, ostatecznie, brutalnie. Krzyczeć o szacunek do artystów i sztuki. Wydawało mi się to ważniejsze dziś niż cokolwiek innego.
– Podobno Callas potrafiła być potworem. Czy to jest przywilej wybitnych gwiazd? Dlaczego tak często wybitni są nieznośni wobec otoczenia? Dlaczego Pani pozostaje tak bardzo życzliwa i ludzka. Samodyscyplina? Wychowanie? Samoświadomość?
Potwory? Przywilej gwiazd? Przecież nie tylko Wielcy są wymagający. Perfekcyjni. Poświęcają wszystko temu co robią. Życie, szczęście prywatne, posiadanie rodzin, dzieci, okupują to co robią, swój talent samotnością i rozpaczą. To dlatego nie tolerują byle jakości obok nich, niedoskonałości, marnoty, zaniechania. Za dużo dali innym żeby nie żądać nic w zamian. A ja? Jestem tylko dobrą aktorką. Zawodowcem. Tyle.
– Onasis nie rozumiał Callas, Pani miała męża, który wspierał i wiele rozumiał. Z kim Pani teraz rozmawia o najważniejszych swoich dylematach? Przecież chyba nikt nie znajduje tyle sił w sobie, by wszystkie kłopoty, dylematy roztrząsać sam.
O poważnych rzeczach najgłębszych, nie rozmawiam teraz z nikim, sama ze sobą. A poza tym mam dookoła wielu ludzi, przyjaciół, współpracowników, młodzież w Fundacji. Matkę i siostrę, dzieci, rodzinę męża, Jego siostry, nie jestem sama.
– Callas poświęciła chyba wszystko sztuce. A co Panią definiuje jako kobietę?
Nie wiem. Urodziłam troje dzieci. Żyłam w szczęśliwym partnerskim małżeństwie gdzie byłam kochana i lubiona jako kobieta właśnie. Ze wszystkimi słabościami, śmiesznościami, kobiecymi zachciankami i słabościami. Lubię być kobieta.
Inne bliscy, rodzina:
– Napisała Pani zabawny felieton, w którym opowiada o wakacjach z przyjaciółką i jej … samochodem. Popłakałam się ze śmiechu. To gotowy scenariusz na początek filmu drogi. Jakim cudem macie takie młodzieńcze, wspaniałe przygody?
Jakim cudem? Nie wiem jakim. To się samo dzieje. Be specjalnego planu. Znamy się i przyjaźnimy od lat, mamy podobne poczucie humoru. Dużo razem przeszłyśmy, widziałyśmy, Miałyśmy i mamy wspólnych znajomych. Tyle. Możemy na siebie liczyć i na sobie polegać. To wystarczy.
– Mówi Pani, że niewiele śpi. Co zatem robi Pani nocami. Czyta, pisze, odpisuje? Zawsze Pani tak miała?
Tak, zawsze sypiałam dość mało. Ale mi to wystarcza i zawsze wystarczało. Nie czuje się zmęczona, nie mam też poczucia, że powinnam sypiać więcej. Te godziny nocne, czy nadranne to mój czas. Bardzo go lubię.
– Pani Krystyno – proszę wybaczyć śmiałość. Ale bardzo chciałabym zadać Pani to pytanie, (może ku pokrzepieniu mojego serca) Czy można być szczęśliwym w samotności, bez mężczyzny Wielu ludzi dziś nie potrafi być samemu. Ludzie dziś widzą w tym obciach lub ułomność. Jak pani na to patrzy?
Nie wiem, nie umiem na to zagadnienie spojrzeć z zewnątrz. Ja i przyzwyczaiłam się i polubiłam to wdowieństwo, czy tę samotność. Bez mężczyzny, nazwała to Pani? No może. Jakoś tak o tym nie myślę. Mam synów obok. Dorosłych. Wspaniałych. Mądrych. Bardzo podobnych do mojego męża. Szczęśliwa? Używa Pani, jak na mój gust, trochę za dużych słów. Ja nie mam aż takich wymagań od życia. Jestem w pewien sposób szczęśliwa bo jestem aktywna, spełniona i mam wile planów.
– Absolutnie wzruszyły mnie Pani słowa z jednego z felietonów. Dzwoni koleżanką i pyta, co robisz. A pani odpowiada jej, że leży i myśli. Dziś jest presja działania. Nie dajemy sobie czasu na myślenie, marzenia, pobycie tylko ze sobą. Trzeba minimalizować straty czasowe itp. Pani lubi takie chwile tylko ze sobą?
Bardzo lubię. I są mi niezbędne. Jednak mam wiele rzeczy na głowie. Od moich decyzji, pomysłów, zależy bardzo wiele w naszej Fundacji. To duża odpowiedzialność. Zawsze staram się mieć wszystko dobrze przemyślne. Zastanawiam się co, jak, dlaczego, czy tak na pewno, a może inaczej. Myślę. Tak się przygotowuję. Tak konstruuję rolę. Wymyślam repertuar. Uwielbiam to.
– Ma pani dwóch dorosłych już synów. Jak Pani myśli, w którym kierunku pójdą: Adam i Jędrzej. Słyszałam, że któryś z Pani synów chce zająć się modą. Ale może to tylko plotki. 🙂
Moi Panowie proszą żebym o nich nie mówiła, wiec pozwoli Pani ze przejdziemy do następnego pytania. I proszę mi wybaczyć, to dorośli ludzie i nie bardzo im się podoba ani ich bawi nasz świat mediów.
– Czasem zastanawiam się, jakie to uczucie, gdy powiększa się rodzina, ale już nie trzeba być matką i zasuwać przy dzieciach. Luksus? Co Pani lubi robić z wnuczkami?
Szczerze mówiąc spotykamy się w Teatrze, podczas świat i uroczystości rodzinnych. Jestem bardzo zapracowana babcią. Wiecznie aktywna i zajętą. No trudno. Docenią mnie jak będą dorośli. Ale muszę przyznać, że bardzo lubię z dziećmi rozmawiać. Poznawać ich punk widzenia świat. To bardzo pouczające. Tak zresztą powstały moje felietony, które później zebrałam w książce „Rozmowy z dziećmi”.
– Czy wyobraża sobie Pani swój dom bez zwierząt? Dziś ma Pani chyba piątkę czworonogów. Czy mogę prosić o kilka zdań na ich temat. Dlaczego tak mocno angażuje się Pani w pomoc zwierzakom? W jednym z felietonów pisała Pani, że zdarzają się sytuacje, że ustępuje im Pani miejsca w swoim łóżku.
Podczas burzy, tak. Kiedy się boją panicznie. Zawsze w naszym domu były zwierzęta i w domu moich dziadków i rodziców i teraz moich domach. Było już tych zwierząt bardzo dużo. Zjawiały się ze swoimi charakterami, zwyczajami, śmiesznościami i przyjmowaliśmy je jak członków rodziny. Nie wyobrażam sobie domu bez nich, bez kotów także, bez ich pretensji do nas, miłości do nas bez zastrzeżeń, wierności, oddania i wzajemnej adoracji. Głaskanie kota i psa jest stałym elementem humanizmu życiowego i uspokojenia. Wiele im zawdzięczamy. Naprawdę wile.
Zakończenie:
Z perspektywy lat i Pani doświadczenia – co jest tak naprawdę w życiu ważne?
Prawda i dobre nastawienie do wszystkiego. Uczciwość. Otwartość i dobre wychowanie. Szacunek. Nie wiem, wiele rzeczy.
Czy jest coś czego Pani żałuje: coś, co Pani zrobiła, ale przeciwnie, czego nie zrobiła?
Nie, niczego nie żałuję. I dobrego i złego.