Mówi, że nadal czuje się jak w czasach, gdy występowała w „Człowieku z marmuru”. Śmieje się, że idzie na emeryturę. Krystyna Janda we wtorek kończy 60 lat. W czwartek jubileuszowa premiera w Teatrze Polonia – „Zmierzch długiego dnia”
Widzowie biją się o bilety na „Danutę W.”, każdy spektakl kończy się owacją na stojąco.
Nie sposób dostać się na „32 omdlenia”. Nie brakuje publiczności na jej wcześniejszych hitach „Białej bluzce” i „Boskiej”. Tekst sztuki „Shirley Valentine” fani znają na pamięć.
Trudno wyobrazić sobie warszawski teatr bez Krystyny Jandy. Kiedyś chodziliśmy „na Jandę” do Teatru Powszechnego, od siedmiu lat do Teatru Polonia, a od czterech sezonów również do Och-teatru na Grójeckiej. Te dwie młode prywatne sceny, które stworzyła według własnego pomysłu, z dużym wyczuciem (prowadzone są przez Fundację Krystyny Jandy na Rzecz Kultury) to dziś ważne adresy na mapie teatralnej Warszawy. Do Och-teatru przyszła kiedyś przesyłka zaadresowana „Hot teatr”, bo to przecież gorące miejsce.
O Polonii ktoś z widzów napisał do Krystyny Jandy, że to „teatr, w którym świeci słońce”. Ona sama powtarza w wywiadach, że to teatr-przyjaciel, teatr blisko ludzi. – Widzowie, wychodząc po przedstawieniu, mówią nam „do widzenia” – opowiada Krystyna Janda. – Ci spotkani przypadkowo gdzieś na mieście podkreślają: „chodzę do pani teatrów w ciemno, nigdy się nie zawiodłam”.
Ostoja polskiego teatru
Na czym polega fenomen Krystyny Jandy, co sprawia, że przyciąga widzów jak magnes i jako aktorka, i jako szefowa dwóch teatrów? To pytanie zadawali sobie wielokrotnie dziennikarze, socjologowie, studenci (powstało na ten temat kilka prac magisterskich).
To jej niezwykłe wyczucie teatru, wyczucie widza, zaufanie do niego. Charyzma, energia, która udziela się jej kolegom na scenie i nam widzom. Jej odważne, ryzykowne decyzje, też budzą respekt i dodają wielbicieli.
Krystyna Janda na urodziny przygotowała dla siebie specjalny prezent. Postanowiła wystawić w Teatrze Polonia sztukę, o której marzyła od dawna – „Zmierzch długiego dnia” Eugene’a O’Neilla. Niewdzięczny tytuł na taką okazję. – Życie z tym spektaklem będzie niewesołe – przyznaje aktorka – ale z drugiej strony to taki teatr, który lubię najbardziej. Nieefektowny, teatr codzienny, wymagający dużo więcej i od nas aktorów, i od widzów – opowiada. Zagra Mary, główną bohaterkę. – Kiedy na próbach jako Mary mówię: „Nigdy nie czułam się dobrze w teatrze. Nie lubię teatru” nie wiem dlaczego, wszyscy się śmieją.
Z okazji urodzin Krystyny Jandy poprosiliśmy jej przyjaciół, współpracowników o życzenia dla jubilatki.
– Kobiecie tak heroicznej, jak Krystyna Janda, można z najszczerszą żarliwością życzyć chyba tylko jednego: aby umiała i zechciała, choć czasami, wypoczywać. – To jedna z najbardziej pracowitych osób, jakie widziałem w życiu. Imponujące efekty tej pracy zna cała Polska. Ale ponieważ jak mało kto potrafi wprawić nas w pełne zachwytu osłupienie, choćby w roli Danuty W., domagamy się, wręcz żądamy, aby trwało to bez końca… Dlatego Krysiu droga, narodowy nasz skarbie, pojedź sobie czasem na grzyby albo na ryby, czy rower, nie musi to być od razu skok na bungee – życzy Jacek Poniedziałek, aktor, który występuje w Och-teatrze w spektaklu „Weekend z R.”.
Magda Umer, przyjaciółka i reżyserka spektaklu „Biała bluzka”, dodaje: – Do tej pory na urodziny życzyłam jej zawsze, żeby trochę zwolniła. W tym roku zmieniam formułkę. Ona musi żyć w szalonym tempie, bo inaczej będzie nieszczęśliwa. Przecież ona uwielbia pracować. Życzę jej, aby pracowała tyle, ile zechce.
Skan artykułu: Nasz skarb narodowy