Agnieszka Kublik: „Życzę życia w wolnej, mądrej, pięknej, zasobnej, sprawiedliwej Polsce, a kto nas pozbawi takiej ojczyzny ten winien” – mówiła Pan dwa lata temu, gdy została „Człowiekiem wolności” w naszym plebiscycie 25-lecia. Jak się pani dziś czuje?
Krystyna Janda: Źle. Gdy się budzę, myślę sobie „Co mi jest? A, to Polska mi jest”. Cały czas mam uczucie jakiejś żałoby po Polsce, po polskiej wolności. Ciągle myślę- co oni z Polską robią? Mam uczucie że to, co się dziś dzieje to wielka narodowa tragedia.
Narodowa?
– Mam uczucie że uczestniczymy w wielkim ideologicznym, konserwatywno-nacjonalistycznym, projekcie. PiS chce stworzyć zupełnie inny kraj od tego, w którym żyliśmy. wychodzi nagle na wierzch, to co było ukryte, mniej tolerowane, potępiane, ksenofobie, antysemityzmy, brakuje nagle zupełnie miejsca na odmienność i tolerancję. Wszystko jakby podporządkowuje się jakiejś jednej, mnie przerażającej perspektywie.
I nagle wszystko co bezwzględne, jakieś nieludzkie, nieprawe, wychodzi na wierzch. Ludzie i czas, stają się przerażający. Zapanowuje jakieś łajdactwo i jednoznaczna negatywność. Wszystko co wydawało mi się niemożliwe i dawno zapomniane, staje się możliwe. Jestem wciąż zaniepokojona, niespokojna. A z drugiej strony myślę , czas jest inny, za dużo się stało, mamy wiele wolnych mediów. Nie jest już tak łatwo. Bo choć propaganda rządząca ma w ręku telewizję, radio, wszystkie państwowe media to w tej chwili jest wiele innych źródeł informacji, nie da się wymusić tylko jednej „opcji”, czy kłamać bezkarnie. Jest wiele drugich obiegów. Jest internet, a w nim sieci społecznościowe, nie ma wciąż cenzury i ludzie inaczej myślący jednak mogą się wypowiedzieć.
W związku z tym nie można przyjąć scenariusza, że ten straszny jakiś dla mnie plan się na pewno powiedzie.
Czeka nas rewolucja kulturalna? Minister kultury Piotr Gliński nie chce, żeby to pani teatry – Polonia i Och – się rozwijały. Nie dał pani pieniędzy. Grażyna Szapołowska i Mirosław Baka nie pojechali do Cannes na pokaz filmów Krzysztofa Kieślowskiego w 20-lecie jego śmierci, choć byli gwiazdami tych obrazów i widzowie festiwalu pewnie chętnie by ich zobaczyli i z nimi porozmawiali. Zamiast nich pojechał wiceprezes TVP, niejaki Maciej Stanecki …
– Bo przypominamy niepotrzebne rzeczy.
Słucham?
– W czasach komunizmu, nieustannej wojny władzy z kulturą, z obywatelami, a raczej odwrotnie kultury i obywateli z wszechmocną i panująca bezwzględną władzą, były czarne listy artystów, zakazy występowania, angażowania itd. Na mnie też były czasowe „zapisy”. Nie wolno mnie było angażować do telewizji, nawet do filmu. Powiedzieli kiedyś pani Barbarze Sass-Zdort, która chciała mnie do czegoś zaangażować, że moja twarz przypomina Polakom niepotrzebne rzeczy. Komunistom chodziło o moje role w filmach Wajdy w „Człowieku z żelaza” i „Człowieku z marmuru w „ Przesłuchaniu”.
Teraz nagle wydaje się to wracać. Kieślowski, Szapołowska, Baka, Klata, to są członkowie tej paczki, która przypomina Polakom niepotrzebne rzeczy.
Niepotrzebne rzeczy?
– III RP. Ludzi III RP, Mazowieckiego, Geremka, Bartoszewskiego. Historię III RP, 4 czerwca 1989 r., uchwalenie konstytucji, wejście do NATO, do Unii Europejskiej. To wszystko, z czego my jesteśmy dumni, ja jestem duma, a zdaniem rządzących przypomina czasy braku niepodległości, suwerenności … Eh, jak było pięknie te 25 lat. Pięknie. Każdego dnia było pięknie. A myśmy tego nie doceniali. Wydawało nam się, że wszyscy są zachwyceni tym czasem wolności, że mimo błędów, rzeczy , które nas uwierają, wszyscy ten czas doceniają i powrót jest niemożliwy. A tu na nowo ktoś nas chce „uczesać z przedziałkiem” na siłę.
To dlatego Gliński robi – jak sam mówi – „korektę w finansowaniu kultury”?
– Chyba to nie on. Moim zdaniem pan Piotr Gliński jest przypadkowym człowiekiem na tym miejscu. Sam nie ma planu. Wykonuje plan cudzy. To widać w jego chaotycznych wypowiedziach. Tak nie mówi człowiek, który rozumie swoje decyzje.
Plan Kaczyńskiego?
– Wydaje się że ministerstwie kultury zebrała się grupa „ideologów”. I to oni decydują. Minister wykonuje ich plan. I często opowiada głupstwa.
Np. „Radosław Sikorski? Złożył »hołd pruski« w Berlinie”, Piotr Kraśko zwolniony z TVP, bo „wiem, jakie miał zlecenia”. „Małgorzata Omilanowska, była minister kultury, nie została dyrektorką Zamku Królewskiego, bo „nie szykuje się synekury w instytucji, która podlegała grupie, która sprawowała władzę przez ostatnie osiem lat i mogła wszystko sobie naszykować na miękkie lądowanie”.
– Tak, tak i tym podobne.. Chyba nie zagłębia się w to, co mówi.
To zerknijmy na decyzje. Komu minister nie dał dotacji: Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, Instytut im. Grotowskiego we Wrocławiu, Filharmonia Krakowska, Krakowski Bunkier Sztuki i Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, Białostocka Galeria Arsenał, Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. A dał na: Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku, Świątynia Opatrzności Bożej w Warszawie, Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, Muzeum Bursztynu z Gdańska…
– To jest jakiś fragment dużego planu. Nie dostali pieniędzy potencjalni kontestatorzy, ja nie mówię kontestatorzy, tylko potencjalni kontestatorzy. Dostali wszyscy ci, którzy mają wykonać plan – czynić sztukę narodową. Co to jest sztuka narodowa, patriotyczna i polska? Ja nie wiem. Może oni wiedzą?
Słyszałam, że pieniądze od ministerstwa kultury dostał jakaś sala koncertowa kościelna, której jeszcze nie ma, ale ma powstać. Kościół, tam ma organizować jakieś koncerty patriotyczne, narodowe.
Kultura idzie w tę stronę, patriotyczne koncerty i narodowe rekonstrukcje. Za chwilę wszystko się ludziom pomyli, pomyli im się to ze sztuką. Będą myśleli, że rekonstrukcja to sztuka.
Chodzi Pani o tę rekonstrukcję z 8 maja ślubu i wesela rotmistrza Pileckiego z udziałem Glińskiego? Z tym, że akurat 8 maja rotmistrz Pilecki nie żenił się, lecz został aresztowany.
– Ostatnio Agnieszka Holland rozśmieszyła mnie na Kongresie Kobiet podczas debaty o kulturze, pytała, czy zrekonstruowali też noc poślubną? Proszę tak na mnie nie patrzeć. To oczywiście żart, ale dziś wszystko inne może się zdarzyć.
Rodzina rtm. Pileckiego była oburzona: „Odtwarzanie ślubu, wesela czy wieczoru kawalerskiego zdaje nam się pomysłem niestosownym” pisali jeszcze przed rekonstrukcją do władz Ostrowi Mazowieckiej.
– I?
I zrekonstruowali. W styczniu komentowała Pani na swoim blogu: „Pytacie państwo dlaczego nie piszę? A co tu pisać? Przyszedł czas, kiedy sprawy ogólne, to co się dzieje dookoła są ważniejsze od spraw osobistych, a hierarchia ważności tematów oraz przyczyn emocji bardzo się zmieniła”.
– Bośmy się nie spodziewali, że kiedyś wpadniemy w ten zakręt. Mam na głowie dwa teatry – Teatr Polonia i Och-Teatr, w których gra 170 aktorów z całej Polski. Pracują u nas scenografowie, bileterzy, maszyniści, elektrycy, fryzjerzy. Muszę o tych ludzi zadbać, zarobić na ich pensje. Takiej odpowiedzialności nie miałam nigdy…
Napisała pani do Glińskiego, że nie ma zielonego pojęcia, na czym polega pani Fundacja.
– Bo nie ma. Albo cynicznie wciąż używa słowa „prywatny”. Nie wie? że nasza fundacja tak samo, jak np. fundacje, które się opiekują onkologicznymi pacjentami, które pomagają samotnym matkom znaleźć jakieś swoje miejsce, bitym kobietom się odnaleźć, w obrębie kultury stworzyłam instytucję użyteczności publicznej, która ma pomóc państwu w bardzo trudnej rzeczy: krzewieniu kultury, popularyzacji kultury. Robimy klasykę, dajemy dużo debiutów. Robiliśmy dotąd około dziesięciu premier rocznie. Żaden teatr nie gra w Polsce tyle, co my: osiemset osiemdziesiąt razy rocznie z czego ponad sto razy poza Warszawą, w Polsce. Graliśmy każdego lata, za darmo na ulicy , dla tłumów, naprawę. Misję wypełniamy w 400 procentach.
Może to nie „misja narodowa”?
– Może, już jestem głupia. Zależy, jak kto na to spojrzy. Dla mnie jest. Wielkość narodu zależy od jego kultury. Miarą narodu jest jego kultura. Dwa teatry fundacji pracują na to w pocie czoła. .
Zamiast 1,5 mln zł dotacji Fundacja dostała od ministerstwa 150 tys.
– Tak, to koszt jednej małej premiery. Za chwilę musimy obowiązkowo zrobić remont wejścia do teatru Polonia, bo zagraża bezpieczeństwu ludzi, wiszący betonowy dach. Remont mamy wyceniony, będzie kosztował ponad 400 tysięcy. Musimy go zrobić, pójdą na to nasze oszczędności. Na szczęście dotychczasowa pomoc od państwa to nieco mniej niż 10 proc. naszego budżetu. Po prostu założyłam, że w nadchodzącym sezonie nie damy dziesięciu premier, zrobimy pięć. Tylko pytanie: czy teatry będą się dalej rozwijały i utrzymają się przy pięciu premierach? I czy nasi Widzowie nie odpłyną jeśli nie dostaną dziesięciu premier rocznie.
Nie chcę prowadzić teatru, w którym będziemy grać same komedie i farsy typu „Mayday”. Gramy O`Naila, Becketta, Czechowa, Witkacego, Różewicza, Zapolską, klasykę, współczesna literaturę światową, dajemy debiuty młodym dramaturgom, robimy tytuły trudne, społeczne, kontrowersyjne.
Gram wciąż „Danutę W.”, spektakl o Danucie Wałęsie, z historią Polski i Solidarności w tle, zagrałam 140 razy. „Ucho gardło, nóż” , spektakl o wojnie bałkańskiej zagrałam ponad 200 razy. Spektakl „ Danuta W”, przeżywa renesans w tej chwili, ludzie płaczą na sali.
Dlaczego?
– Bo obchodzi ich Polska. Wspólnota obywateli w teatrze. Od dawna się czuję, że jestem sama z moimi aktorami, z publicznością. Od początku powstania fundacji miałam uczucie, że walczę z jakimś nieruchawym molochem, teraz dodatkowo stał się groźny i nieprzyjazny. Bo nigdy nie był nieprzyjazny, od tego roku jest nagle nieprzyjazny. Tego się nie spodziewałam. Za co? Dlaczego? I tu nie chodzi o te cholerne pieniądze … ale bez pomocy w ogóle, umrzemy, nie utrzymamy się przy tym profilu repertuarowym. A teraz pojawiła się jeszcze niechęć.
Warszawa bez naszych dwóch teatrów – to byłoby smutne. Ciągle pytają mnie, po co ci to? przecież ty akurat możesz grac wszędzie. Po co ci ta szarpanina? Ale nadal mi się chce dźwigać tę Fundację, grać dla niej.
Jestem bardziej wkurzona niż zmęczona. Jestem wkurzona, że ta władza jest tak okrutna wobec według mnie godnych wszelkich wdzięczności, autorytetów, artystów wybitnych, którzy tak wile zrobili dla Polski swoją sztuką, mówię tu choćby o Andrzeju Wajdzie. Ten ton, styl w którym się mówi teraz o wielu ludziach wybitnych, ze wszystkich dziedzin. Ta władza robi wszystko, żeby obniżyć, unieważnić, obniżyć ich osiągnięcia, rangę. Bo Wajda i ci ludzie przypominają „niepotrzebne rzeczy”.
Dla nich te wszystkie rzeczy, to z czego jesteśmy dumni, jest niepotrzebne, to przeszkadza. To są te kamienie, które trzeba usunąć. To, co ludzie PiSu wygadywali, kiedy Andrzej Wajda został honorowym obywatelem Gdańska …
A Jego urodziny? – 6 marca Andrzej Wajda skończył 90 lat – zorganizował urodziny pan burmistrz Żoliborza? Nie prezydent, nie premier, nie minister kultury … Okropnie się tym denerwuję. Andrzej Wajda jest tylko jednym z przykładów, ale dla mnie sztandarowym. Wie Mu zawdzięczam , to on zrobił ze mnie aktorkę, on mnie stworzył jako Polkę. Jako społecznego człowieka, obywatelkę. Ja się u urodziłam, na jego planie, jako Janda obywatelska.
I nie mogę patrzeć, jak tak wielcy są przez tę władzę traktowani.
Gdyby żył Lech Kaczyński przyszedłby z żoną na urodziny Wajdy. A w każdym razie przyszła by pani Maria. Jestem tego pewna. Brutalna władza, brutalne zmiany, brutalne przebudzenie.
O kulturę się pani boi?
– Będą gałązki rozmarynu, ogniska będą popalone. Władza będzie finansować tylko to, co jest na ich zamówienie. Będą szukać do tego realizatorów maksymalnie lojalnych. I znajdą. Niektórym zastąpią sztukę, innym – mam nadzieję – nie.
Rozumie pani ludzi, którzy popierają Prawo i Sprawiedliwość?
– Agnieszka Holland ma absolutną rację, gdy mówi, że dziś bohaterka jej „Kobiety samotnej” prowincjonalna listonoszka wychowująca samotnie dziecko, bez pomocy, zostawiona sama sobie, byłaby dziś w Radio Maryja, byłaby wyznawczynią PiSu i wszelkich teorii spiskowych, szłaby na Krakowskie Przedmieście z krzyżem.
To zapomnienie o takich ludziach, to wielka wina. Zapomniano o takich jak ona, bo mieliśmy wolność, otwarte granice. Zapomniano o tych mniej zaradnych, uboższych, chorych. O tych, którzy gorzej radzą sobie od nas. Pamięta pani Jacka Kuronia, jak o Nich mówił, do Nich, przypominał o Nich? Także ludzie młodzi, zapomniani, bez języka z nimi przez lata.
I ci ludzie odwrócili się , szukają gdzie indziej, poszli do kościoła, który stał się radykalny, populistyczny, rozpolitykowany, korzysta z momentu, ze sposobności. A stąd ich wyciągnął monsieur Kaczyński i manipuluje nimi. Obiecuje, rządzi, wiedząc że jest wielu, którzy w demokracji się gubią, nie umieją zabrać swojego miejsca, nie umieją dać o sobie znać. Daje obietnice, rozdaje pieniądze, mami, mówi że wszystko za nich załatwi i o nic już się nie muszą martwic. A co miesiąc urządza narodowe „Dziady”. A ludzie? To ludzie. To tylko ludzie.
Chodzi pani na marsze KOD?
– Raz byłam. 7 maja niestety grałam w Lublinie. Moje dzieci chodzą, rodzina chodzi. Moja mama, lat 87, siedzi przed telewizorem bez przerwy i mówi do telewizora: – Jak oni się nie wstydzą? jak oni mogą tak mówić? Nie wstydzicie się? Ostatnio w tym Lublinie, wyszłam z hotelu, godzina 11:00, spotkałam cztery osoby, które jechały na marsz KOD. Szły na pociąg.
Uważa pani, że protestowanie, wychodzenie na ulice ma sens? Nie wygląda na to, żeby władza się liczyła z demonstrantami i ich żądaniami.
– O tak. To znak, wyraz, protest. Mam dwóch synów studentów. Rozmawiam z ich kolegami, znam ich. Młodzi przyszli scenarzyści, prawnicy, lekarze, socjolodzy, fizycy, operatorzy filmowi, filozofowie. U jednego z nich na wydziale, wszyscy są sympatykami PiS. Wszyscy!
Prawica potrafi przyciągać młodych.
– Moim zdaniem wielu młodych absolutnie nie ma świadomości, co to znaczy, brak demokracji. Jak to jest żyć bez wolności. Jeszcze nie wiedzą, jeszcze nawet nie przeczuwają. Władza musi im coś zabrać, na coś nie pozwolić, żeby zrozumieli..
Wolność w internecie?
– Tego się nie boją. Mówią, że znajdą sposób, żeby obejść zakazy.
Dyktatura?
– No proszę pani, jeżeli jeden pan, który oficjalnie nie pełni w państwie żadnej funkcji, zakazuje przestrzegania konstytucji prezydentowi i premierowi, nakazuje jej łamanie a oni to posłusznie wykonują?
Prezydent Wałęsa mówi: referendum albo będziecie skakali z okien. Myślę sobie: „Boże kochany, on to mówi z taką pewnością”.
Boję się, że to się może skończyć krwawo, że ktoś rzuci pierwszy kamień na demonstracji i będzie zakaz demonstracji. Do pierwszej krwi. Trzeba bardzo uważać na prowokacje.
Może zbyt rozluźniło nas te 25 lat, rozleniwiliśmy się? Rozsiedliśmy? Zaniechaliśmy? Przegapiliśmy? Frekwencja wyborcza o tym świadczy. Może teraz dopiero powstaje prawdziwe społeczeństwo obywatelskie? I to ono odbuduje kraj? Bardziej sprawiedliwy? Dla wszystkich? Dla tych, którzy dziś chodzą na marsze KOD-u i tych, którzy popierają PiS. Wspólna Polska.
Kaczyński przed 10 laty w wywiadzie w „Gazecie Wyborczej” powiedział o sobie: „we mnie jest czyste dobro”.
– Boże kochany, może on w to wierzy?!