Panie Prezydencie, pani Prezydentowo, Szanowni Państwo! Piszę ten list na wypadek gdyby spotkała mnie radość i wielki honor być wybraną w plebiscycie – Ludzie Wolności.
Znalezienie się wśród finalistów było już wystraczającą satysfakcją i tu gratuluję i kłaniam się wszystkim wytypowanym do tego plebiscytu. Ten wybór to potwierdzenie, że życie i starania nasze, praca, to co robiliśmy przez ostatnie 25 lat miało sens i znaczenie dla innych. A tytuł CZŁOWIEKA WOLNOŚCI uważam za najwyższe uznanie i nadzwyczajną nagrodę. Nagrodę o jakiej nie śmiałabym nawet marzyć.
Dziękuję wszystkim którzy uznali, że na ten tytuł zasługuję i tym którzy na co dzień są przy mnie. Dziękuję.
Chciałabym także przy tej okazji podziękować Andrzejowi Wajdzie. Za wszystko.
Pozdrawiam wszystkich Państwa, życzę wiele dobrego. Życia w wolnej, mądrej, pięknej, zasobnej i sprawiedliwej Polsce. A kto pozbawia nas takiej ojczyzny TEN WINIEN – parafrazując Sławomira Mrożka. Żyjmy dalej i działajmy dalej.
Dziękuję.
Krystyna Janda
W plebiscycie „Ludzie wolności”, organizowanym przez „Gazetę Wyborczą” i telewizję TVN w kategorii „Kultura” zaszczytny tytuł „Człowieka wolności” otrzymała Krystyna Janda.
W kategorii kultura Krystyna Janda pokonała pianistę Rafała Blechacza, pianistę i kompozytora Leszka Możdżera (który wystąpił podczas gali), dramaturga Janusza Głowackiego i reżyserkę Agnieszkę Holland. W imieniu Jandy nagrodę odbierała córka Maria Seweryn, która wyjaśniła, że matka nie mogła przybyć, bogra właśnie w spektaklu „Danuta W.” w Teatrze Polonia, poświęconym Danucie Wałęsowej.
„Ludzie Wolności” to plebiscyt, w którym widzowie TVN i czytelnicy „Gazety Wyborczej” nagrodzili osoby będące dla Polaków symbolami niepodległości, rozwoju i demokracji. Przeprowadzony został z okazji 25-lecia przemian ustrojowych. Widzowie TVN i czytelnicy „Gazety Wyborczej” wskazywali swoich faworytów za pośrednictwem SMS-ów, wybierając najlepszą piątkę spośród 25 nominowanych – po pięciu w pięciu różnych kategoriach. Wyniki głosowania ogłoszono na gali, która odbyła się w niedzielę wieczorem w Warszawie.
_______________
Mówisz aktorka, myślisz Janda. To nie tylko „Człowiek wolności”, to Ulubienica Narodu.
Krystyna Janda została wybrana przez naszych czytelników i widzów TVN „Człowiekiem Wolności” w kategorii kultura.
Andrzej Łapicki już po jej egzaminach do szkoły teatralnej był pewien, że Janda będzie wielką aktorką. Gdy Andrzej Wajdaszukał młodej aktorki do roli Agnieszki w „Człowieku z marmuru”, Łapicki zaprosił go na przedstawienie „Portret Doriana Graya”, które wyreżyserował w Teatrze Małym. Janda grała Doriana, androgyniczna, w męskim stroju. Wajda się zachwycił i wziął ją na próbne zdjęcia.
Wiedząc, że w „Bez znieczulenia” Wajdy ma zagrać tylko epizod, Janda wymyśliła sobie, że nie powie w tym filmie ani słowa. Przy okazji spełniła jedno swoje marzenie: kiedyś szkolnej koleżance zazdrościła piegów, tu na planie każdego dnia przed zdjęciami robiono jej piegi. Za kamerą stał wtedy Edward Kłosiński. I się w tych piegach zakochał, został mężem Jandy.
Janda gra. Reżyseruje. Śpiewa – najwspanialej „Gumę do żucia” Grechuty i „Na zakręcie” Gintrowskiego i Osieckiej. Z Grechutą nagrała płytę „W malinowym chruśniaku” z poezją Bolesława Leśmiana.
Jest prekursorką prywatnego teatru w Polsce. W 2005 r. – ryzykując własne pieniądze – otworzyła na Marszałkowskiej Teatr Polonia. W monodramie „Danuta W.” w reżyserii Janusza Zaorskiego jako Danuta Wałęsowa piecze na scenie szarlotkę. Ten spektakl to największy hit teatralny ostatnich lat.
Śpi tylko cztery godziny dziennie. Przeważnie od 1 do 5 w nocy. Łatwo to sprawdzić, bo o piątej robi pierwsze wpisy do swego bloga. Zmarły w 2008 r. Kłosiński też wstawał o piątej i schodził do kuchni grać z żoną w karty.
Gdy Kłosiński wyjechał za granicę kręcić film, Janda postanowiła urządzić w nowym domu przyjęcie, na które zaprosiła 30 polskich aktorek. Ale pomyliła się, podając zaproszonym adres. Podała adres sąsiada, którym był akurat pilot latający w dalekie rejsy pasażerskie. Tego wieczora właśnie je odsypiał, gdy co pięć minut do jego furtki dzwoniła jakaś znana aktorka trzymająca w ręku butelkę alkoholu. Grażynie Szapołowskiej otworzył już ubrany w mundur galowy. Następnego dnia przysłał Jandzie bukiet, dziękując za wspaniały wieczór.
Gdy w Teatrze Powszechnym grała z Januszem Gajosem w „Makbecie” Szekspira – on Makbeta, ona Lady Makbet – podczas jednego z przedstawień zasłuchała się w opowieść garderobianej, którą właśnie rzucił mąż. Nagle do garderoby wpadł Gajos, krzycząc: – Kryśka, nie wyszłaś na scenę. – O Boże, już lecę. – Za późno, teraz już nie żyjesz.
Co roku Janda wyjeżdża latem do tej samej miejscowości w Toskanii, gdzie na plaży czyta nowe sztuki i uczy się ról. Przed „Tatarakiem” Wajdy uciekła hen, w głąb plaży, żeby się opalać nago, bo planowano, że w „Tataraku”, na wzór jednego z obrazów Edwarda Hoppera, zostanie sfilmowana naga, na łóżku. Zasnęła na tej plaży, a gdy się obudziła, pochylało się nad nią kilkunastu chłopców – leżała w miejscu, w którym mieli bramkę, gdy grali w nogę… Ostatecznie Wajda nakręcił na łóżku ubraną Jandę, na wzór innego obrazu Hoppera.
Jaka jest jej popularność międzynarodowa, pomijając nawet nagrody w Cannes za rolę w „Przesłuchaniu” Bugajskiego i w San Sebastian za rolę w „Zwolnionych z życia” Krzystka? Gdy kilka lat temu rozmawiałem ze szwedzkim autorem kryminałów i zięciem Ingmara Bergmana Henningiem Mankellem, najpierw było, oczywiście, o jego komisarzu Kurcie Wallanderze, ale na koniec Mankell spytał: – A co się teraz dzieje z Krystyną Jandą?