Felieton - Uroda, nr 1/1998
– Nie możesz spać?
– Tak.
– Dlaczego?
– Wydaje mi się, że wszystko jest bez sensu. Wszystkim się martwię. Może to jesień. A ty nie masz problemów?
– Nie. Chciałbym tylko, żeby ten kret wyprowadzil się z naszego ogrodu.
– Nie śpij, porozmawiaj ze mną!
– O czym?
*
– Na ile lat wyglądam?
– Na dwadzieścia.
– Przestań! Rozmawiaj ze mną poważnie!
– Rozmawiam poważnie.
– Podobam ci się jeszcze? Co sobie myślisz, kiedy mnie widzisz? Co byś sobie myślał, gdybyś mnie nie znał?
– Ale cię znam. Ten kret zrobił znowu dwa nowe kopczyki! Idę, nasypię mu tego proszku, co śmierdzi.
*
– Słuchaj, jak do ciebie mówię! Zawsze kiedy zaczynam mówić, ty gdzieś odchodzisz. I żeby ci coś powiedzieć, muszę chodzić za tobą!
– Ale słucham. Chciałem tylko iść odkręcić wodę, postanowiłem zalać go wodą. Cały czas cię słucham.
*
– Czy kiedy czytałeś Hamleta, rozumiałeś tę historię? Bo ja nie.
– Nie pamiętam.
– Słuchaj, moim zdaniem ludzie nie rozumieją ani tego, co się dzieje w „Hamlecie”, ani w „Makbecie”, a my się zajmujemy piętrami interpretacji, czy Hamlet się waha czy nie waha. Wszystko jest bez sensu. Trzeba im najpierw podać tak, żeby rozumieli to, co w Szekspirze najprostsze.
– Mówią, żeby włożyć kretom śledzie do korytarzy. Że one tego nienawidzą. Mamy śledzie?
– Nie wiem. A po przeczytaniu „Makbeta” wiedziałeś, że oni próbowali już go raz zabić? Że była taka próba? Ja nie wiedziałam. To właściwie czego my od ludzi chcemy? A może to ja jestem wyjątkowo głupia?
– To możliwe.
*
– Wszystko mnie denerwuje, nie mogę przeczytac żadnej książki, nudzi mnie każda wymyślona historyjka, a na samą myśl, że miałabym przeczytać wiersz, robi mi się niedobrze. Myślisz, że się starzeję?
– Nie, masz nerwicę. W przyszłym roku będę codziennie strzygł trawnik. Podobno wtedy się wynoszą, bo denerwuje je hałas.
*
– Kochasz mnie jeszcze?
– Kocham. Jak spektakl?
– Dobrze, ale nie wstali.
– Jak mogli!
– Pewnie źle gram. Nie mogę się skupić. Jestem beznadziejna. A co kret? Zrobił nowe kopce?
– Nie wiem. O której mam cię odebrać z lotniska?
– Spróbuj nasypać mu jeszcze tego proszku I polej wodą.
*
– Dlaczego ze mną nie rozmawiacie? Musimy rozmawiać ze sobą! Jak pytam, co w szkole, co słychać, nie odpowiadajcie mi jednym słowem. Bo mnie lekceważycie! Nikt się mną nie przejmuje!
– Zostaw dzieci, one mają swoje sprawy.
– Tak, ale jeżeli nie będziemy opowiadać o sobie, o swoich problemach, to wszystko będzie beznadziejne. Musimy sobie pomagać!
– Ale one nie mają problemów ze sobą, a ty masz. Daj im spokój. Mnie męcz. Ja się poświęcę. O czym chcesz porozmawiać?
– O krecie!
*
– Sąsiad opowiadał mi, że całe wakacje polował, nigdzie nie wyjechał, złapał je wszystkie.
– Zabił je?
– Nie. Chyba nie. Nie wiem.
– Słuchaj, ja już ze sobą nie mogę wytrzymać. Jak mam wychodzić na scenę i ludziom coś mówić, jeśli sama jestem beznadziejna? Jak mam mieć przekonanie, że jestem kimś wyjątkowym, więc mam do tego prawo?
– Dopiero teraz masz takie wątpliwości ? Gratuluję.
*
– Wczoraj przyszła dziennikarka i zapytała, czy nie mam uczucia, że jest mnie za dużo, że za dużo gram!
– Trzeba było ją wyrzucić.
– Tłumaczyłam się, że koleżanka złamała nogę i muszę grać, że teatr to mój zakład pracy. Inni nie mogą, bo są zajęci. Chciało mi się płakać.
– Ale bilety są sprzedane. Zobacz! Ten sukinsyn przeszedł na drugą stronę ścieżki! Ja go… Są jeszcze świece dymne!? Ja go…!
– Przestań, znowu się poparzysz!
– Wszystko mi jedno!
– Porozmawiaj ze mną!!! Zostań tu!!!
– Dobrze, ale o czym ja mam z tobą rozmawiać?
*
Proszę państwa, minęła jesień. Jest zima. Dalej mam wątpliwości na każdy temat. Znowu nie umiem pisać o niczym innym, tylko o sobie. Jakim prawem mogę przypuszczać, że kogokolwiek to zainteresuje? Patrzę dookoła siebie. Książki, stosy nieprzeczytanych książek, tak dawno nie byłam w teatrze, bo sama ciągle coś gram. Ostatni raz, kiedy byłam w kinie, wyszłam w połowie filmu, kiedy bohaterowi się siódmy raz kołdra zamieniła w pustynię („Angielski pacjent”). Jak mogę myśleć, że mój punkt widzenia, moja wyobrażnia, moja interpretacja może kogoś zająć za 20 złotych od biletu? Jedyna moja nadzieja jeszcze w tym, że i Wy macie podobne problemy.
Za chwilę święta, życzę Wam wszystkiego dobrego, mniej wątpliwości i problemów w nadchodzącym roku i spokojnie przesypianych nocy, nieskazitelnych trawników, miłej wiosny, lata i jesieni. A jeśli chodzi o mnie? Czy ktoś wie jak pozbyć się kreta nie zabijając go?
PS. Wykręćcie błędnie jakiś numer telefoniczny. I posłuchajcie, jak ta Pani mówi „…n i e m a t a k i e g o n u m e r u…” Jestem zachwycona tą interpretacją. Jest w tym wszystko. Nostalgia, tajemnica, przeznaczenie, nieuchronność, nieuchwytność, żal i smutek, a jednocześnie pocieszenie. Wykręcam taki numer kilka razy dziennie i się uczę!
Uroda, nr 1/1998