Krystyna Janda
/PAP life
Jak, na co dzień dba pani o urodę? I Czy ma pani jakiś swoje, urodowe rytuały?
Krystyna Janda: – Myślę, że podobnie jak większość kobiet. Dla mnie najważniejsze jest doprowadzenie wieczorem skóry do stanu idealnej czystości. Najczęściej po wieczornym spektaklu zmywanie makijażu rozkładam na dwa albo nawet trzy etapy. Pierwszy, jeszcze w teatrze, drugi, już po przyjściu do domu. Ostatni przed nałożeniem kremu czy maseczki na noc. Kiedyś rozmalowywałam się specjalnym mydłem do skóry twarzy i różnego rodzaju szczotkami do twarzy, elektrycznymi, pilingującymi.
Od jakiegoś czasu w ogóle przestałam używać wody, stosuję preparaty na bazie oliwy, kremu i podwójnie dbam o nawilżenie skóry maseczkami. Niestety i tak często okazuje się rano, że resztki makijażu scenicznego jeszcze pozostały. Dlatego często dzień zaczynam ponownie od oczyszczania skóry Później nakładam aktywne kremy pielęgnacyjne i często też ochronne na dzień i jeśli nie muszę, prawie zupełnie się nie maluję. Duży makijaż nakładam najczęściej po południu, przed pracą.
Mam zwyczaj w ciągu dnia używania kremu kilkakrotnie, jakby dodawania kremu. To mój rytuał, który czuję, że jest dla skóry zastrzykiem relaksu i komfortu. Bardzo lubię uczucie pojawiające się od razu po aplikacji kremu, tę przyjemność. I jeszcze jedna generalna zasada od jakiegoś czasu. Im mniej makijażu, tym lepiej. Naga skóra wygląda najlepiej, każdy podkład „powiększa błędy”. Na świecie pojawiły się produkty, które wyglądają jak kremy, ale redukują niedoskonałości i poprawiają wygląd skóry jak podkład. A najlepsze, że widać tylko efekt, nie produkt na skórze. Są genialne!
Gdyby się okazało, że któregoś dnia nie może pani skorzystać z szamponu, kremu i innych gotowych specyfików, po co by pani sięgnęła? Jakie naturalne kosmetyki?
– W ogóle nie wyobrażam sobie sytuacji, że nadszedłby taki dzień, że nie mogłabym sięgnąć po szampon, krem, czy cokolwiek innego… Najprostsze środki higieny i kosmetyki towarzyszą nam, na co dzień. Ale naturalne kosmetyki i naturalne składniki lubiłam zawsze. Pamiętam, że przeszłam okres wierności tzw. kosmetykom mineralnym. Co prawda potem wpadłam w zachwyt nad kosmetykami bardzo trwałymi, o bogatym składzie chemicznym. No, ale to już jest cecha wszystkich kobiet. Dziś, w moim wieku, dbam przede wszystkim, o jakość skóry i jej kondycję i nie narażam jej na zbyt forsowne eksperymenty. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że pod ręką nie miałabym wody, mydła i kremu.
Postanowiła pani stworzyć własną markę kosmetyczną. Czy nie uważa pani, że to jest dość trudne przedsięwzięcie? A może myślała pani o tym od dawna?
– „Janda”, to dzieło głównie mojego przyjaciela, Jarosława Cybulskiego. To on wpadł na ten pomysł, a ja tylko z radością się do niego przyłączyłam. Jarek ma ogromne doświadczenie w branży kosmetycznej, a poza tym jest chemikiem. On bardzo dobrze wie, co robi, działa w kosmetologii od wielu, wielu lat. Był akuszerem i szefem innych polskich marek. Teraz jednak postanowił stworzyć własną firmę z moją marką. Pomysł na to zrodził się u niego już lata temu, tylko ja dowiedziałam się o tym stosunkowo niedawno (śmiech). Właśnie te kilka lat temu zaczęliśmy wspólnie rozmawiać o kosmetykach, a ja poprosiłam o zestaw dedykowanych mnie specjalnie, mojej skórze i moim potrzebom. Tak to się naprawdę zaczęło. Cieszę się, że te nasze ówczesne rozmowy przybrały dzisiaj realny kształt.
Czego pani chce nauczyć Polki w kwestii dbania o urodę?
– Na siłę nic. Ja po prostu uważam, że naturalność, prostota i prawda mają taką siłę, że każda kobieta, nawet najsłabiej obdarowana przez naturę, ubrana w te przymioty, zyskuje. Hasło naszych kosmetyków „bądź prawdziwa” nie jest pustym sloganem. Jako aktorka i wielbicielka kobiet w ogóle zawsze uważałam, że prawda jest lepsza od tych piramidalnych, często absurdalnych zabiegów, mających upiększyć kobietę czy odmłodzić. Moim zdaniem bardzo często dochodzi do utraty godności w tej sprawie.
O czym kobiety powinny zawsze pamiętać, żeby zawsze były piękne?
– Po pierwsze, się polubić. Po drugie, nic nie udawać, nikogo innego niż się jest. Po trzecie, spać i wypoczywać. Po czwarte dobrze jeść. Po piąte dbać skrupulatnie o czystość. A przede wszystkim patrzeć spokojnie w lustro i widzieć to, co się odbija a nie jakieś wyobrażenia. Polubić siebie, to najważniejsze. I uśmiechać się, myśleć pozytywnie, optymistycznie, wierzyć, że ze wszystkimi problemami można sobie jakoś poradzić. Lubić świat, lubić ludzi i siebie, a wtedy uroda pojawia się sama z siebie. Po prostu!