Flesz_nr21z17-10-2016_s-28-29
Jednym wpisem na Facebooku porwała do czarnego protestu 100 tys. ludzi! Jak Krystyna Janda wykorzysta teraz swoją siłę ?
TEKST: MAGDALENA JABŁOŃSKA-BOROWIK
Zawsze świetnie wypadała w rolach kobiet silnych, zdecydowanych, walczących o prawdę. Jej nieustępliwa Agnieszka z ,,Człowieka z marmuru” i „Człowieka z żelaza” to jedna z najbardziej charakterystycznych postaci polskiego filmu. Ale ostatnio rolę kobiety niepokornej napisało dla Krystyny Jandy (63) życie. Gdy Sejm skierował do prac w komisji projekt ustawy zakazującej aborcji, aktorka udostępniła na swoim profilu na Facebooku artykuł o islandzkim strajku kobiet (w 1975 roku Islandki, walcząc o swoje prawa, przerwały na jeden dzień pracę). ,,To tylko taka propozycja. Niestety, wśród polskich kobiet nie ma solidarności za grosz”, napisała aktorka. I okazało się, że nie miała racji…
ISKIERKA DO POŻARU
Post Jandy w ciągu 24 godzin przekazało sobie miliony internautek, a jej ,,luźna propozycja” przerodziła się w czarny protest. Aktorka, zaskoczona odzewem, ogłosiła, że w ramach strajku nie zagra spektaklu ,,Maria Callas. Master Class”. Do ostatniej chwili zachęcała kobiety do protestów: udzielała wywiadów, podgrzewała atmosferę na Facebooku i organizowała zastępstwa dla strajkujących przedszkolanek. 3 października w całym kraju przeciwko projektowi ustawy protestowało 100 tys. Polaków! – Spodziewałam się, że kobiety będą protestować, że to będzie trwało i będzie burzliwe, że temat i sytuacja tego wymaga, ale że to moje jedno udostępnienie, kliknięcie w telefonie, będzie miało jakiekolwiek znaczenie? Nie, tego się nie spodziewałam – mówi ,,Fleszowi” Krystyna Janda. – Okazało się, że wystarczyła iskierka do pożaru. Zresztą pożar już narastał od kilku dni, media i wypowiedzi polityków go podsycały. Niemniej byłam zszokowana natychmiastową reakcją i późniejszym przebiegiem spraw. No, ale wszystko potem toczyło się poza mną, siłą rosnącego gniewu kobiet – dodaje.
Polki były zachwycone jej postawą. I poruszone szczerością, gdy w Radiu Zet opowiadała, że dwa razy była w ciąży pozamacicznej: ,,Uświadomiłam sobie, że dwa razy w życiu byłam w takiej sytuacji, że gdyby mi nie pomogli lekarze właśnie z ciążą, tobym nie żyła”. Okazało się, że Janda, zabierając głos w dyskusji o prawach kobiet, ,,poprowadziła Polki na barykady”. Wśród nich była Agnieszka Włodarczyk. – Za głosem pani Krystyny poszły dziesiątki tysięcy kobiet. To cudowne, że potrafi wykorzystać swój autorytet i popularność do takich celów, bo okazuje się, że jej słowa mają wielką moc. Dla mnie od zawsze była autorytetem. Jestem dumna, że moglam wystąpić z panią Krystyną na jednej scenie podczas mojego scenicznego debiutu w teatrze Buffo – mówi nam Włodarczyk.
MOŻNA NA MNIE LICZYĆ!
Znajomi Jandy wiedzą, że aktorka waleczność ma we krwi. Stoczyła już w życiu wiele batalii: o Teatr Polonia, o zdrowie męża, o jedność rodziny. Młodym ludziom imponuje jej energia, upór. Wielu pyta ją nawet, jak żyć. „Zachowajcie poczucie sensu i bądźcie wierni sobie. Sztuka i życie potrzebują zaangażowania”, mówiła podczas wykładu inauguracyjnego w Akademii Teatralnej. Dzień później, w strugach deszczu, brała udział w czarnym marszu. – Byli wszyscy! – cieszy się. Okazało się, że kilka zdań, które zamieściła na Facebooku, poruszyło lawinę zdarzeń: po protestach kontrowersyjny projekt ustawy został przez posłów odrzucony.
Czy aktorka zamierza teraz wykorzystać ten potencjał? A może zajmie się polityką? – Od lat staram się odzywać i być tam, gdzie wydaje mi się, że trzeba być. Gdzie głos i działanie się liczy, przydaje. Chyba to widać? Ale stanąć na czele? O, nie. Ja stanęłam na czele mojej fundacji i mam z tym, proszę mi wierzyć, pełną głowę i ręce roboty. Nie chciałabym tych dziesięciu lat walki zaprzepaścić – mówi nam Janda. Ale zaznacza, że nie odcina się od tego, co w życiu ważne. – Zawsze można na mnie liczyć w sprawach wolności, demokracji, dzieci, kobiet, chorych, potrzebujących pomocy, wykluczonych, zapomnianych, zwierząt, wszelkich niesprawiedliwości. Można też liczyć na repertuar naszych teatrów. Staram się, żebyśmy mówili, grali, rozmawiali o tym wszystkim również na scenie – przekonuje aktorka. I możemy być pewni, że tej obietnicy dotrzyma.
„Flesz“, nr 21/17.10.2016, s. 28-29