Tytuł: KLUB KAWALERÓW
Rok: 2000
Dane techniczne: Barwny. 78 min.
 Premiera: 08.01.2001
Opis: Michał Bałucki (1837-1901) przez swych współczesnych nazywany bywał często „pierwszym polskim pisarzem mieszczańskim”, „apologetą drobnomieszczaństwa” itp. Określeniom tym nierzadko nadawano (czynili tak zwłaszcza moderniści) charakter pejoratywny, zabarwiano je nutką ironii. Dziś, kiedy przebrzmiały już ideowe i społeczne konflikty drugiej połowy XIX wieku, a tym bardziej kiedy ulotniły się związane z nimi emocje, twórczość autora „Pańskich dziadów” ukazuje się w nieco innym świetle. Trudno obecnie posądzać Bałuckiego o fascynację gnuśnymi „kołtunami”, którym względny dostatek pozwala wieść pełne samozadowolenia życie, ograniczone do posiłków, spacerów, drzemek i partyjek wista. Nie ulega wprawdzie wątpliwości, że pisarz był takiego świata znakomitym portrecistą. Trudno wszakże przeoczyć jego krytyczy stosunek do ciasnych horyzontów myślowych mieszczan, nie sposób nie zauważyć dyskretnej kpiny z ich śmiesznostek i przywar. To przecież Bałucki wprowadził do potocznego języka określenie „pipidówka”, będące synonimem zacofanej, umysłowo skostniałej prowincji. Był wreszcie jednym z lepszych pisarzy swoich czasów, a już z pewnością najlepszym dramaturgiem. Zwłaszcza jego komedie, choć nie dorównują arcydziełom starszego o pokolenie Aleksandra Fredry, zwycięsko zniosły próbę czasu i wciąż są chętnie wystawiane. Dotyczny to szczególnie „Grubych ryb” (1881), „Domu otwartego” (1883) i „Klubu kawalerów” (1890).
 Ostatnią z tych sztuk wyreżyserowała dla Teatru Telewizji Krystyna Janda, pozyskując dla swej inscenizacji obsadę przyprawiającą o zawrót głowy (Stuhr, Gajos, Zamachowski, Pazura w jednym spektaklu!). Rodzime gwiazdy sceny i ekranu znalazły w tekście Bałuckiego dość materiału, by stworzyć galerię zróżnicowanych, wyrazistych postaci, z których każda jest na swój sposób nieodparcie zabawna. Łączy je jedno – przynależność do tytułowego klubu kawalerów. Akcja sztuki zaczyna się, gdy zamierza doń przystąpić młodzian Topolnicki, świeżo po zawodzie miłosnym. Do restauracji, gdzie odbywają się spotkania klubu, wprowadza go Wygodnicki, autor głośnej broszury, potępiającej instytucję małżeństwa. Wkrótce schodzą się pozostali członkowie: Nieśmiałowski – kawaler z konieczności, albowiem w towarzystwie dam swego serca zawsze płonił się ponad miarę i nie mógł wyjąkać ani słowa; Motyliński – kawaler z wyboru, zwolennik niezobowiązującego korzystania z wdzięków pań oraz Piorunowicz – żywa przestroga dla reszty, mąż – uciekinier po traumatycznych przejściach (żona spała przy zapalonym świetle, chodziła zbyt drobnym krokiem, miała odmienne zdanie w kwestii przyprawiania posiłków i z notoryczną złośliwością gubiła zapałki). Całemu towarzystwu przewodzi dostojna kwintesencja starokawalerstwa – prezes Sobieniewski. Jednak już wkrótce niezłomne zasady zatwardziałych wrogów małżeństwa zostają wystawione na niespodziewaną i ciężką próbę. A wszystko za sprawą niejakiej pani Ochotnickiej, czarującej wdówki, którą Motyliński zaprosił na spotkanie klubu. Rzecz w tym, że po pierwsze klubowy casanowa ma wobec niej plany erotyczne, a po drugie pani Ochotnicka również deklaruje się jako zdecydowana przeciwniczka ślubów. Zaintrygowani panowie rychło dochodzą do wniosku, że „ochy” i „achy” kochliwego kolegi były jak najbardziej uzasadnione. Wygodnicki oniemiały wysłuchuje peanów przystojnej wdowy na cześć swojej broszury; Nieśmiałowski nagle zaczyna wierzyć, że „straszny z niego bałamut”, zaś nieobyczajne pragnienia Motylińskiego jeszcze przybierają na sile. I tylko Piorunowicz dziwnie trzyma się na uboczu, a w jego oczach szaleje popłoch. Co gorsza, Ochotnicka przyprowadza ze sobą panią Mirską i jej młodziutką córkę, która otwarcie bałamuci „wujaszka” Sobieniewskiego. Topolnicki zaś rozpoznaje w dziewczynie obiekt swych niedawnych, a daremnych miłosnych westchnień. Aż strach pomyśleć, co też z tego wszystkiego może wyniknąć! [PAT]
Autor: Michał Bałucki
 Reżyseria: Krystyna Janda
 Współpraca reżyserska: Elżbieta Turska
 Zdjęcia: Dariusz Kuc
 Operator kamery: Wojciech Szepel , Kacper Lisowski
 Współpraca operatorska: Grzegorz Stankiewicz , Krzysztof Woźniak , Norbert Krzyżanowski , Piotr Muranyi , Artur Krawczyk ,Artur Przybysz , Adam Sujecki
 Oświetlenie: Janusz Wojtczak , Dariusz Maliński , Jerzy Szyszyński , Andrzej Bąkowski
 Korekcja barwna obrazu: Bartek Przybytek
 Scenografia: Maciej Putowski
 Współpraca scenograficzna: Barbara Kociuba , Tadeusz Kołdyj ,Henryk Ulatowski , Sławomir Majewski
 Kostiumy: Dorota Roqueplo
 Współpraca kostiumograficzna: Małgorzata Wodzyńska , Alicja Hornostaj
 Choreografia: Tomasz Tworkowski
 Opracowanie muzyczne: Marta Broczkowska
 Aranżacja: Wojciech Borkowski
 Wykonanie muzyki: Agnieszka Gołębiowska (flet), Romuald Gołębiowski (klarnet), Krzysztof Bednarczyk (trąbka), Andrzej Sienkiewicz (puzon), Grzegorz Sabel (róg), Arkadiusz Więdlak(tuba), Wojciech Kowalewski (perkusja)
 Dźwięk: Wacław Pilkowski
 Współpraca dźwiękowa: Zbigniew Sadowski , Robert Bieliński
 Komputerowa realizacja dźwięku: Michał Muzyka
 Montaż: Milenia Fiedler
 Montaż cyfrowy: Piotr Gliński
 Charakteryzacja: Maria Dziewulska , Janusz Kaleja
 Współpraca charakteryzatorska: Anna Mecan
 Redakcja: Ewa Millies-Lacroix
 Kierownictwo produkcji: Zofia Wieczorek , Małgorzata Jurczak
 Współpraca produkcyjna: Ewa Płaza , Maria Stefaniak ,Grzegorz Łozowski , Rafał Rossa , Marcin Walichnowski , Henryk Bogusz
 Kierownictwo planu: Mariusz Ślosarczyk
 Sekretariat planu: Kamilla Chołoniewska
 Producent: Paweł Rakowski
 Produkcja wykonawcza: Skorpion Art
 Produkcja: Telewizja Polska – Agencja Filmowa (Program 1)
 Obsada aktorska: Jerzy Stuhr (Wygodnicki), Marcin Dorociński(Topolnicki), Cezary Pazura (Piorunowicz), Zbigniew Zamachowski(Nieśmiałowski), Sławomir Orzechowski (Motyliński), Edyta Jungowska (Ochotnicka), Iwona Bielska (Mirska), Magdalena Walach (Marynia Mirska), Janusz Gajos (Sobieniewski, prezes klubu), Krystyna Janda (Dziudziulińska), Jerzy Woźniak (kelner Antoś), Maciej Wojdyła (kelner), Gustaw Lutkiewicz (Ignacy, szef kelnerów), Maria Seweryn (bufetowa Mina), Daniel Wyczesany(kelner Daniel)
Utwór muzyczny: TREMBLANTE „HELENA POLSKA”
 Muzyka: Antoni Jakesz
 
Utwór muzyczny: QUADRILLE FANTASTIQUE „OSTATNI WTOREK W PIEKLE”
 Muzyka: Camille Schubert
 
Utwór muzyczny: 12 DANCES POUR LE PIANO-FORTE „WALSE”. „COTILLON”
 Muzyka: Maria Szymanowska
Michał Bałucki (1837-1901) przez swych współczesnych nazywany bywał często „pierwszym polskim pisarzem mieszczańskim”, „apologetą drobnomieszczaństwa” itp. Określeniom tym nierzadko nadawano (czynili tak zwłaszcza moderniści) charakter pejoratywny, zabarwiano je nutką ironii. Dziś, kiedy przebrzmiały już ideowe i społeczne konflikty drugiej połowy XIX wieku, a tym bardziej kiedy ulotniły się związane z nimi emocje, twórczość autora „Pańskich dziadów” ukazuje się w nieco innym świetle. Trudno obecnie posądzać Bałuckiego o fascynację gnuśnymi „kołtunami”, którym względny dostatek pozwala wieść pełne samozadowolenia życie, ograniczone do posiłków, spacerów, drzemek i partyjek wista. Nie ulega wprawdzie wątpliwości, że pisarz był takiego świata znakomitym portrecistą. Trudno wszakże przeoczyć jego krytyczny stosunek do ciasnych horyzontów myślowych mieszczan, nie sposób nie zauważyć dyskretnej kpiny z ich śmiesznostek i przywar. To przecież Bałucki wprowadził do potocznego języka określenie „pipidówka”, będące synonimem zacofanej, umysłowo skostniałej prowincji. Był wreszcie jednym z lepszych pisarzy swoich czasów, a już z pewnością najlepszym dramaturgiem. Zwłaszcza jego komedie, choć nie dorównują arcydziełom starszego o pokolenie Aleksandra Fredry, zwycięsko zniosły próbę czasu i wciąż są chętnie wystawiane. Dotyczy to szczególnie „Grubych ryb” (1881), „Domu otwartego” (1883) i „Klubu kawalerów” (1890). Ostatnią z tych sztuk wyreżyserowała dla Teatru Telewizji Krystyna Janda, pozyskując dla swej inscenizacji obsadę przyprawiającą o zawrót głowy (Stuhr, Gajos, Zamachowski, Pazura w jednym spektaklu!). Rodzime gwiazdy sceny i ekranu znalazły w tekście Bałuckiego dość materiału, by stworzyć galerię zróżnicowanych, wyrazistych postaci, z których każda jest na swój sposób nieodparcie zabawna. Łączy je jedno – przynależność do tytułowego klubu kawalerów.
Akcja sztuki zaczyna się, gdy zamierza doń przystąpić młodzian Topolnicki, świeżo po zawodzie miłosnym. Do restauracji, gdzie odbywają się spotkania klubu, wprowadza go Wygodnicki, autor głośnej broszury, potępiającej instytucję małżeństwa. Wkrótce schodzą się pozostali członkowie: Nieśmiałowski – kawaler z konieczności, albowiem w towarzystwie dam swego serca zawsze płonił się ponad miarę i nie mógł wyjąkać ani słowa; Motyliński – kawaler z wyboru, zwolennik niezobowiązującego korzystania z wdzięków pań oraz Piorunowicz – żywa przestroga dla reszty, mąż – uciekinier po traumatycznych przejściach (żona spała przy zapalonym świetle, chodziła zbyt drobnym krokiem, miała odmienne zdanie w kwestii przyprawiania posiłków i z notoryczną złośliwością gubiła zapałki). Całemu towarzystwu przewodzi dostojna kwintesencja starokawalerstwa – prezes Sobieniewski. Jednak już wkrótce niezłomne zasady zatwardziałych wrogów małżeństwa zostają wystawione na niespodziewaną i ciężką próbę. A wszystko za sprawą niejakiej pani Ochotnickiej, czarującej wdówki, którą Motyliński zaprosił na spotkanie klubu. Rzecz w tym, że po pierwsze klubowy casanowa ma wobec niej plany erotyczne, a po drugie pani Ochotnicka również deklaruje się jako zdecydowana przeciwniczka ślubów. Zaintrygowani panowie rychło dochodzą do wniosku, że „ochy” i „achy” kochliwego kolegi były jak najbardziej uzasadnione. Wygodnicki oniemiały wysłuchuje peanów przystojnej wdowy na cześć swojej broszury; Nieśmiałowski nagle zaczyna wierzyć, że „straszny z niego bałamut”, zaś nieobyczajne pragnienia Motylińskiego jeszcze przybierają na sile. I tylko Piorunowicz dziwnie trzyma się na uboczu, a w jego oczach szaleje popłoch. Co gorsza, Ochotnicka przyprowadza ze sobą panią Mirską i jej młodziutką córkę, która otwarcie bałamuci „wujaszka” Sobieniewskiego. Topolnicki zaś rozpoznaje w dziewczynie obiekt swych niedawnych, a daremnych miłosnych westchnień. Aż strach pomyśleć, co też z tego wszystkiego może wyniknąć!
Klub kawalerów
Autor: Michał Bałucki, reż.: Krystyna Janda, 2000
 Krystyna Janda jako Dziudziulińska, Janusz Gajos jako Sobieniewski i Magdalena Walach jako Mirska – córka (fot. TVP)    Michał Bałucki (1837–1901) przez swych współczesnych nazywany bywał często „pierwszym polskim pisarzem mieszczańskim”, „apologetą drobnomieszczaństwa” itp. Określeniom tym nierzadko nadawano (czynili tak zwłaszcza moderniści) charakter pejoratywny, zabarwiano je nutką ironii. Dziś, kiedy przebrzmiały już ideowe i społeczne konflikty drugiej połowy XIX wieku, a tym bardziej kiedy ulotniły się związane z nimi emocje, twórczość autora „Pańskich dziadów” ukazuje się w nieco innym świetle.
Trudno obecnie posądzać Bałuckiego o fascynację gnuśnymi „kołtunami”, którym względny dostatek pozwala wieść pełne samozadowolenia życie, ograniczone do posiłków, spacerów, drzemek i partyjek wista. Nie ulega wprawdzie wątpliwości, że pisarz był takiego świata znakomitym portrecistą. Trudno wszakże przeoczyć jego krytyczny stosunek do ciasnych horyzontów myślowych mieszczan, nie sposób nie zauważyć dyskretnej kpiny z ich śmiesznostek i przywar. To przecież Bałucki wprowadził do potocznego języka określenie „pipidówka”, będące synonimem zacofanej, umysłowo skostniałej prowincji.
Krystyna Janda, Edyta Jungowska, Olga Bielska, Janusz Gajos i Zbigniew Zamachowski (fot. Jan Bogacz, TVP) Był wreszcie jednym z lepszych pisarzy swoich czasów, a już z pewnością najlepszym dramaturgiem. Zwłaszcza jego komedie, choć nie dorównują arcydziełom starszego o pokolenie Aleksandra Fredry, zwycięsko zniosły próbę czasu i wciąż są chętnie wystawiane. Dotyczy to zwłaszcza „Grubych ryb” (1881), „Domu otwartego” (1883) i „Klubu kawalerów” (1890).
Ostatnią z tych sztuk wyreżyserowała dla Teatru Telewizji Krystyna Janda, pozyskując do swej inscenizacji obsadę przyprawiającą o zawrót głowy (Jerzy Stuhr, Janusz Gajos, Zbigniew Zamachowski, Cezary Pazura w jednym spektaklu!).
Jerzy Stuhr (fot. Jan Bogacz, TVP) Rodzime gwiazdy sceny i ekranu znalazły w tekście Bałuckiego dość materiału, by stworzyć galerię zróżnicowanych, wyrazistych postaci, z których każda jest na swój sposób nieodparcie zabawna. Łączy je jedno – przynależność do tytułowego klubu kawalerów. Akcja sztuki zaczyna się, gdy zamierza doń przystąpić młodzian Topolnicki, świeżo po zawodzie miłosnym. Do restauracji, gdzie odbywają się spotkania klubu, wprowadza go Wygodnicki, autor głośnej broszury potępiającej instytucję małżeństwa. Wkrótce schodzą się pozostali członkowie: Nieśmiałowski – kawaler z konieczności, albowiem w towarzystwie dam swego serca zawsze płonił się ponad miarę i nie mógł wyjąkać ani słowa; Motyliński – kawaler z wyboru, zwolennik niezobowiązującego korzystania z wdzięków pań oraz Piorunowicz – żywa przestroga dla reszty, mąż uciekinier po traumatycznych przejściach (żona spała przy zapalonym świetle, chodziła zbyt drobnym krokiem, miała odmienne zdanie w kwestii przyprawiania posiłków i z notoryczną złośliwością gubiła zapałki). Całemu towarzystwu przewodzi dostojna kwintesencja starokawalerstwa – prezes Sobieniewski.