06
Maj
2005
21:05

Jeden dzień – dziennik z remontu

piątek, 6 maja 2005

Wczoraj, architekt uznał że w żaden sposób wejście do holu dopowiadac Sali teatralnej nie będzie dopowiadać normom europejskim, pod spodem jak się okazało piwnice, na górze jak się okazało jakiś składzik, czyjś, nie wiadomo. Trzeba go posiąść za wszelką cenę i podwyższyć nasze wiejcie dzięki temu. Cały dzień, uganiam się za „składzikiem” miedzy wywiadem dla telewizji niemieckiej w Wilanowie i francuskiej w Bristolu, cholerne szpilki, włosy bo pada, i bark czasu! Rozmowy z administracją, – a to niech pani zrobi odstępstwo budowlane – nie mogę, wolę walczyć o tę przestrzeń pod schodami – ale co to w ogóle jest, gdzie to jest? My nie wiemy? – A czyje to jest? – A nie wiemy, a poprosimy rysunek architektoniczny, a zobaczymy, a może wspólnoty a wspólnota uchwałę, a to potrwa, a może nie dadzą….do Polonii, a składzik, a zdjęcia, a szukanie właściciela, a mamy i taty nie ma w domu, tak nasze. A otworzyć? Tam można otworzyć, tam kłódka zepsuta, w szpilkach na czworakach, jaką to ma wysokość? A z 60 cm, a w środku stare sanki i węgiel, węgiel nad naszym sufitem? A telefon państwa, a adres, a architekta wzywać, cholerne szpilki i brudne, na wywiad, telefon wypadł w węgiel, pomocnik architekta jedzie z Natolina metrem, a to nie zdążę, a trzeba to zdokumentować i narysować, a na jutro , bo ja muszę do administracji która jest też wspólnotą, a czy się uda? Musi, bo katastrofa…a zdjęcia….A cały czas co najmniej trzy telefony dziennie, szukam pracy, chciałabym chciałbym pracować u pani w teatrze…a skąd ma pani mój telefon, na razie remont, ale to moje marzenie, a co pani, pan umie? Lubi pani teatr? Acha. Nie będzie etatów, nie stać nas na to, remont jeszcze potrwa, a to zadzwonię, a skąd pan ma mój telefon!? Wyrzuceni, rozczarowani, marzyciele, alkoholicy, nieudacznicy, energiczni, zakręceni, obiboki, wszyscy chcą mi poprowadzić teatr. Wiesz Kryśka, to mój kumpel, on nie może jakoś się załapać…mam dwoje dzieci, nienawidzę szefa, muszę sobie coś nowego znaleźć, a u pani będzie pewnie interesująco i atrakcyjnie…Skąd mój telefon!? Krysia? Poznajesz mnie po głosie, dawno nie dzwoniłam…. Moja współpracownica na Korsyce, mąż w Wiedniu. Za schowkiem sama. Unia Teatrów- czy panie to interesuje. A dajcie mi spokój! Zrobiłem pierwszy reszersz, w tej chwili 60 spektakli opartych na tekstach Czechowa w samej Europie. Sprawdzam dalej. Niech mi panie nie odpiera nadziei. Ten festiwal to świetny pomysł. Scena będzie maiła tylko 10 metrów i siedem głębokości- no to się zobaczy….Cholerne szpilki i rozmazałam się, a w cholerę, wszystko jedno. Gdzie pani jest? Francuzi czekają! Jadę….Podobno kupiła pani teatr, ma to być pierwszy prywatny teatr….może zmieńmy temat. Co pani teraz gra? Do czego się przygotowuje. Mam plany….tak film o Białoszewskim i Jadwidze Stańczakowej, nie słyszeliście, no tak, polska bohema, poeta i niewidoma poetka, poetka? Od „ Człowieka z marmuru wcale się pani nie zmieniła! Ale temperament….

Wieczorem. Narysował pan? Tak juto się spotkamy, w teatrze, pan z Natolina? Może ja do pana przyjadę? Nie, nie trafie. Wezmę rysunki i do administracji….

A gdyby się udało to z przypadkowymi skosami od klatki schodowej może być nawet ładnie..

Wieczorem długa rozmowa z architektem….Zdjęcia, zrobione zdjęcia schowka, trzeba przegrać na płytę i wydrukować. A noc. Głosowano w sejmie. Sejm się nie samorozwiazał. Ale co się nawyzywali to ich. Nawyzywali, na naszych oczach i uszach. Aż starach podszedł pod serce.

No ze schowkiem może się uda….

© Copyright 2024 Krystyna Janda. All rights reserved.