I MAM PRAWO SPEŁNIAĆ SWOJE MARZENIA…
Krystyna Janda podejmuje ryzykowną grę. Wydaje wszystkie oszczędności, sprzedaje dom i kupuje stare kino. Urządza w nim swój teatr. Szpilki i futro z norek zamienia na kalosze i kask budownictwa. I oto jest! Pierwszy spektakl teatru Polonia. Teatru Jandy. Ale na tym nie koniec. Pasja wymaga jeszcze większych ofiar. Czy podołają? – Ona, wielka aktorka, Jej mąż, dzieci, matka… Czy rodzina nadal zechce Jej przyznawać „status specjalny” ?
Śpi czasem po 2 godziny na dobę. O trzeciej nad ranem pisze w swoim internetowym dzienniku: „Co tam słychać moi drodzy, bo tonę w papierach i rachunkach?”. Krystyna Janda, aktporka i reżyserka. Żona operatora Edwarda Kłosińskiego. Matka dwóch synów, szesnastoletniego Adama i Jędrka, czternastolatka, oraz aktorki Marii Seweryn. Babcia jej córek: ośmioletniej Leny i półtorarocznej Jadzi. W domu Krystyny Jandy, w podwarszawskim Milanówku, pełno jest ludzi, dzieci, zwierząt. A przede wszystkim pełno jest Krystyny Jandy. Wspaniale pasuje do Niej słowo „więcej”. Więcej pracować, więcej osiągać, spełniac więcej marzeń (cudzych i swoich), więcej kochać i więcej być kochaną. Więcej wymagać: od innych, a przede wszystkim od siebie. Na scenie, na ekranie, w domu, w życiu. To dlatego jakiś czas temu zamieniła futro z norek na kask i kalosze. Zamiast przechadzać się po czerwonych dywanach brnie przez błoto na budowie. Bo postanowiła porwać się na niemożliwe: stworzyć własny teatr – Polonię. W swoje marzenie zainwestowała dwa miliony oszczędności. I serce. Ale ma ten wymarzony teatr, w którym gra, reżyseruje, dyrektoruje. Przyznaje, że niedosypia, balansuje na granicy załamania nerwowego, ryzykuje spokój rodzinny („to, co zgotowałam swojemu mężowi przez ten rok, jest nieporównywalne z niczym innym” – mówi szczerze w jednym z wywiadów). Ale Polonia musi tez miec dużą scenę. Walczy więc o fundusze unijne. Jak każdy z nas stawia czoło bezdusznej, głupiej biurokracji. Gdzieś między jedną a drugą sprawą jak wszystkie matki słucha żałów swoich dzieci. I wstaje przed świtem, by pożalić się internautom, jak trudno jest coś stworzyć: „kto zakłądał firmę, tworzył cokolwiek, to banał, codzienność, nuda, nic niezwykłego, wzruszają ramionami i mówią – tak jest wszędzie, tak jest zawsze, tak musi być, to norma, pani jest egazltowana, no i artystka, wiadomo, ze wszystkiego zrobi pani temat, nada każdej sprawie dramaturgię, a to zwykła szara codzienność”.
A wieczorem staje w świetle reflektorów, by zagrać przedstawienie. Na deskach teatralnych tak jak i w życiu, daje z siebie wszystko
ISTNIEJĄ LUDZIE – WIECZNIPOSZUKIWACZE SZCZĘŚCIA: NIGDY NIE SA ZADOWOLENI Z TEGO, CO JUŻ OSIĄGNĘLI, NIE ZALEŻY IM NA KORZYŚCIACH, TYLKO GONIĄ POZYTYWNE EMOCJE, EKSCYTACJĘ, RADOŚĆ, UCZUCIE, ZAINTERESOWANIA. PANI SIĘ DO NICH ZALICZA?
KRYSTYNA JANDA: Nie wiem. Jestem często niezadowolona z tego co osiągnęłam. Oczywiście zależy mi na korzyściach jak prawie każdemu, tylko tyle, że są różne korzyści, nie tylko wymierne, nie tylko pieniądze. Gonię pozytywne emocje całymi dniami. Ale ekscytacja jest słowem egzaltowanym i jak wszytsko, co nadmierne, niepotrzebne, przesadzone, skreśliłam je dawno ze słownika. Lubie prostotę, klarowność, marzenia i stany emocjonalne na miarę rzeczywistości. Prawdą jest natomiast, że zainteresowania niewątpliwie prowadzą mnie w życiu, nawet można je wyjątkowo nazwać pasją. A moje zainteresowanie, moja pasja to niewątpliwie mój zawód. On porządkuje rytm moich emocji i życia. Mogę dla tej pasji poświęcić wiele, co udowodniłam całym moim życiem.
W POLSKICH DOMACH PRZEWAŻNIE JEST TAK, ŻE TO MĘŻCZYZNA REŻYSERUJE ŻYCIE RODZINNE, A KOBIETA PRZEJMUJE ROLĘ MATKI, WYCHOWAWCZYNI DZIECI ITD. U PANI JEST NA ODWRÓT. NIE OBAWIA SIE PANI, ŻE SYNOWIE BĘDĄMIELI PRETENSJE – MAMO, ZAJMOWAŁAS SIĘ SWOIMI PASJAMI, A MY WTEDY BARDZO CIĘ POTRZEBOWALIŚMY…
KJ: Po pierwsze nie zgadzam się z założeniem, które padło na początku pytania. Tak było w dziewiętnastym wieku, że kobieta była tylko matką i żoną. Znam zaledwie kilka polskich rodzin, w których nadal króluje ten model – wszystkie te rodziny to ludzie bardzo bogaci. Najczęściej mężczyzna w takiej rodzinie prowadzi wielki biznes lub stoi na czele jakiegoś banku, koncernu, urzędu państwowego. W innych polskich rodzinach powielajacych ten model albo oboje rodzice są bezrobotni, albo tylko kobieta. Przeważnie nie jest to wynik ich wyborów, do takiej sytuacji zostali zmuszeni. No, chyba, że są to minimaliści. Moi rodzice pracowali przez całe moje dzieciństwo i całą młodość. Nie sądzę, abym była z moimi dziećmi mniej i zajmowała się nimi krócej niż większość polskich matek. Problem byłby wtedy, gdybym była z moimi synami sama. A my mieszkamy z moją mamą, mój mąż bardzo czynnie zajmuje się i dziećmi, i domem, i rodzinnymi sprawami. Za chwilę święta i ferie zimowe, rodzinny czas, jak co roku… Zaraz jedziemy wszyscy na narty. A pretensje mogą mieć zawsze.
W TAKIM MOEDLU TO PANI BIERZE ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA EWENTUALNE PORAŻKI. JEST PANI NA TO PRZYGOTOWANA PSYCHICZNIE? A MOŻE W TRUDNYCH SYTUACJACH KOBIETA LICZY, ŻE TO JEDNAK MĘŻCZYZNA POZAŁATWIA SPRAWY, KTÓRE POSZŁY NIE PO JEJ MYŚLI?
KJ: Ja jestem zawsze gotowa na porażki i niepowodzenia, zbyt aktywnie bowiem żyję i za dużo „przedsiębiorę” każdego dnia. A mąż? Mój mąż jest prawdziwym partnerem – odpwoiedzialnośc i ryzyko bierzemy wspólnie na siebie, siły rozdzielamy po równo. Nie robię nic bez jego zgody (w domyśle: na wspólne ryzyko). Poza tym jakiś strasznie stary schemat pani powtarza w tych obawach, mam uczucie, jakbym zaplątala się w jakieś stereotypy, które mnie nie dotyczą. Nie tylko mnie, większości moich znajomych.
JEŚLI WSZYSTKO Z TEATREM SI UDA, TO ZNAJĄC PANI TEMPERAMENT, PEWNIE ZACZNIE PANI SZUKAĆ JAKIEGOS NOWEGO WYZWANIA. NA JAKIE SZALEŃSTWO PANIĄ JESZCZE STAĆ?
KJ: Wczoraj, odpoczywając, obejrzałam film który Barbara Streisand wyprodukowała, wyrreżyserowała i w nim zagrała – czy to szaleństwo? Przedwczoraj byłam na uroczystości charytatywnej, na której spotkałam panie z polskiego biznesu i szefowe gazet, banków, firm reklamowych, telewizji, radia, właścicielki wielkich przedsiębiorstw i agencji, jednym słowem kobiety aktywne, szalenie aktywne… Przeciez chyba jednak nie o to chodzi w tym pytaniu? Słowa „szaleństwo”, w zupełnie innym sensie, użyłabuym raczej w stosunku do działalności pani Janiny Ochojskiej, pana Owsiaka. To wielkie, wielkie sprawy. Takie idee i chęć niesienia pomocy tak wielu ludziom, zrobienia tak wielkich rzeczymożna nazwać pozytywnymn szaleństwem. Ale im się to udaje. Ja chcę teraz po prostu dobrze poprowadzić teatr, który staram się wykreować, zbudować. Tylko tyle. To moja dziedzina, zmój zawód, moje naturalne środowisko. Każdy kiedyś ryzykował, kto realizował własny pomysł, ideę, marzenie.
CZY JEST JAKAS GRANICA LUDZKIEJ WYTRZYMAŁOŚCI? PANI PODOBNO ŚPI PO 3 GODZINY DZIENNIE, PRACUJE PONAD SIŁY. MA PANI CZASEM DOŚĆ?
KJ: Tak, oczywiście. Ale bez przesady z tym „ponad siły”, ja tego tak nie odczuwam. To był naprawdę ciężki rok, rok bez ani jednego dnia wakacji. Teraz, po pierwszym etapie wysiłku, przed bardzo trudnym i problematycznym dla nas etapem zdobywania pieniędzy i budowy dużej sceny, jade odpocząć i zastanowić się co dalej.
PANI ORGANIZM NIE MÓWI „STOP”?
KJ: Na razie nie czuję zmęczenia, raczej satysfakcję i radość, że jednak tyle udało się zrobić, załatwić, zbudować. Malutka scena już gra, i to gra z dużym powodzeniem – ulga w napięciach, psychice, obawach, lękach bardzo wielka… Zobaczymy, co będzie dalej. Przede wszystkim dwie nowe premiery w lutym. Małgorzaty Szumowskiej i Kasi Figury. I pana Przemysława Wojcieszka z piątką aktorów. Tym razem to nie sa moje premiery, nie mam na nie większego wpływu, ja tylko „rozdałam zadania” najlepiej, najmądrzej jak umiałam. Jestem przy wielkiej nadziei, ale i w razie czego poniosę konsekwencję.
KIEDY OSTATNIO JADŁA PANI OBIAD O NORMALNEJ PORZE?
KJ: Wczoraj, i zjem dziś, bo jestem w domu, więc usiądę z rodziną do obiadu. Ale w ciągu tgo roku róznie bywało. Najczęściej jadłam w nocy, dlatego utyłam. Muszę się za siebie wziąć. Zacznę na tycj nartach…
WIELKA AKTORKA PRACUJE TEŻ NA ETACIE SZEFA BUDOWY, JEŚLI BĘDĘ REMONTOWAĆ MIESZKANIE, MOGĘ ZADZWONIĆ I ZAPYTAC PANIĄ JAKI KLEJ JEST NAJLEPSZY DO GLAZURY I GDZIE NAJLEPIEJ KUPIĆ KOLANKO DO UMYWALKI?
KJ: Nie, nie, tego pani nie powiem… Wiem dużo, nauczyłam się dużo, ale bez przesady. Remont prowadzi mój mąż, z nami jest biuro architektoniczne, konstruktorskie, kierownik budowy i wiele juz w tej chwili zaprzyjaźnionych firm, które materiały budowalne i wykończeniowe nam albo sprzedają, albo daja jako sponsorzy. Mam obok siebie wielu fachowców, specjalistów, przyjaciół teatru i całego przedsięwzięcia, całej idei. Gdyby pani miała problemy, mogę polecić formę i doradcę.
JAKI BYŁ PANI NAJSZCZĘŚLIWSZY DZIEŃ W ŻYCIU?
KJ: Każdy, w którym rodziłam swoje dzieci lub rodziły mi się wnuki.
A JAKI NAJTRUDNIEJSZY?
KJ: Te same dni, za każdym razem narodzinom towarzyszy i radość i lęk czy wszystko przebiegnie pomyślnie.
W WIGILIĘ TEZ PANI PÓJDZIE DO SWOJEGO TEATRU?
KJ: Nie, w przeddzień zrobimy sobie wigilię teatralną, a w Wigilię mamy pełen dom rodziny, gości, przyjaciół, a przede wszystkim dzieci. Jak co roku.
TYCH ŚWIĄT NIE SPĘDZICIE PAŃSTWO W DOMU W WARSZAWIE, BO ZOSTAŁ SPRZEDANY. BĘDZIE TROCHĘ ŻAL?
KJ: Myśmy sprzedali dom warszawski, w którym nie mieszkaliśmy. Nasz dom w Milanówku ma się dobrze i przyjmie jak co roku wszystkich.
KTO UGOTUJE BARSZCZ, KTO ULEPI USZKA?
KJ: Mama i gosposia. Duży wkład w coroczne przygotowania ma też moja siostra.
CZY DOMYŚLA SIĘ PANI, O JAKICH PREZENTACH POD CHOINKĘ MARZĄ SYNOWIE ADAM I JĘDREK, CÓRKA MARYSIA, MĄŻ I MAMA?
KJ: W tym roku z powodu braku pieniędzy, umówiliśmy się że obdarowujemy tylko dzieci. A ich marzenia znamy, zresztą i oni rozumieją sytuację i ch marzenia nie sa przesadne.
CZY PANI WNUCZKI MOGĄ LICZYĆ NA TO, ŻE BABCIA POBAWI SIĘ Z NIMI W ŚWIĘTA?
KJ: Na pewno pójdziemy na tradycyjny świąteczny spacer ze wszystkimi dziećmi i zwierzętami, razem tez jak co roku spokamy się przed Wiligią przy naszych rodzinnych grobach. Dla dzieci to już rytuały i muszą być odprawione. To także, nie tylko same święta, buduje ich poczucie ładu i bezpieczeńtwa.
JAKĄ BABCIĄ JEST KRYSTYNA JANDA? CIEPŁĄ, WYROZUMIAŁĄ NA WSZYSTKIE KAPRYSY CZY STAWIAJĄCĄ DUŻE WYMAGANIA?
KJ: Nie wiem. Mam status specjalny, jestem enfant terrible całej rodziny i dzieci etżmnie tak traktują, jako kogoś „odjazdowego”. To miłe i wygodne.
W ROKU, KTÓRY SIĘ KOŃCZY, SPEŁNIŁA PANI SWOJE NMAJWIĘKSZE MARZENIE: ZBUDOWAŁA TEATR. POLONIA STAŁA SIĘ FAKTEM DOKONANYM, DAJE SPEKTAKLE… CO LEPSZEGO MOŻE SIĘ ZDARZYĆ W 2006?
KJ: Wybudowanie dużej sceny i pierwsza na niej premiera. Oby. Ale to nie jest łatwe zadanie ani na razie możliwe z powodu braku pieniędzy…
Ewa Tarasiuk
Opis: –>
|