06
Styczeń
2001
22:01

Andrzej Wajda

A teraz, kiedy jest już spokojniej na Jego temat, kiedy Oskar już na półce, kiedy skończyły się te ciągłe telefony: – A co pani dał Wajda? – Wszystko. – A co dla pani znaczy Wajda? – Wszystko. – A co by było gdyby pani nie spotkała Wajdy? – Nic by się nie zdarzyło. – A czy może pani opowiedzieć jakąś śmieszną historyjkę o Wajdzie?
No więc, kiedy to się skończyło, opowiem Wam o Nim tak jak mi to przychodzi do głowy, pozwolę sobie na całkowitą swobodę i przypadkowość.  Strumień świadomości.
W naszym domu wisi przez Niego namalowany i podpisany pastel „Lasy Aix en Province lipiec 1978”, obok rysunek, który zrobił podczas prób do Wieczernika Ernesta Brylla, podpisał: „Krysia zmarznięta podczas prób, kościół na Żytniej…”, poniżej rysunek, który powstał trochę wcześniej, mój mąż w podkoszulku, na piersi moja twarz, podpis „Komputerowy portret Krystyny Jandy”, kiedy nam go darowywał powiedział … „to wasza chusta Weroniki”. Jeszcze niżej, portret mojego męża podpisany… „Edward w krytycznym momencie rozpoczęcia filmu Człowiek z Żelaza, obok malutki rysuneczek przedstawiający Żyda idącego pod górę, niosącego na pochylonych plecach ciężar ponad siły, ten z kolei rysunek podarował mojemu mężowi podczas kręcenia Ziemi Obiecanej.
Rysuje ciągle, podobno rysował zawsze. Jego znajomi z Radomia pamiętają, że podczas okupacji, w domach, gdzie zbierała się młodzież, On zawsze siedział gdzieś w kąciku i rysował.
Mówi, że film zrobić jest bardzo łatwo, trzeba tylko wiedzieć, że górę fotografuje się z dołu, a morze z góry, że aktorzy dzielą się na miejskich i wiejskich, miejscy to tacy, którzy grają szybko i dobrze się fotografują w mieście, wiejscy to ci, którzy dobrze wyglądają w zieleni i grają wolno. Ja należę do miejskich. Wymienia jeszcze dwa podstawowe przykazania dla reżyserów, kradnij i kochaj aktora swego. Mnie reżyserował za pomocą zdania: „zęby i do przodu!”.
Kiedy obserwuje grających aktorów, zdarza Mu się płakać z zachwytu, ze wzruszenia, ze złości. Robi przy tym czasami potworne miny, nie mogę patrzeć w Jego kierunku, kiedy gram, bo wybucham śmiechem.
Oglądałam z Nim w kinie ET Spielberga, widziałam jak płakał podczas sceny umierania tej plastikowej laleczki. Całkiem zwyczajnie ciekły Mu łzy, byłam tym trochę zdziwiona ale zachwycił mnie tym najbardziej ze wszystkiego, ja też zresztą płakałam. Innym razem oglądałam z Nim w kinie film Hair Formana, nie podobał Mu się, a ponieważ ja byłam zachwycona, po prostu szalałam na projekcji, był zaniepokojony, myślał, że się starzeje, że czegoś nie rozumie, nie wiedział, że przed projekcją zapaliłam swojego pierwszego i ostatniego zresztą, papierosa z marihuany.
Opowiadają, że kiedyś jechał na zdjęcia do Łodzi po oblodzonej szosie, myślał o scenie, którą ma nakręcić, zahamował gwałtownie, obróciło samochód i pojechał dalej w odwrotną stronę, do Warszawy. Prowadzi okropnie. Ze mną boi się jeździć, ciągle mi powtarza, żebym patrzyła na drogę… bo kiedy opowiadam patrzę na Niego, a opowiadam zawsze.
O wielu rzeczach, które dla nas są oczywistością, nie ma zielonego pojęcia. Słyszałam raz jak prosił, żeby Mu włączono to… radio dla kierowców, bo chce się dowiedzieć jakie są warunki jazdy, i nijak nie mógł pojąć, że w ogóle nie ma takiego radia, że to tylko audycja.
Nie lubi jak mam krótkie włosy, innego koloru niż blond, i w ogóle kiedy wyglądam inaczej niż Jego Agnieszka z Człowieka z Marmuru. Nigdy nie zauważył, że jestem kobietą i kiedyś, kiedy musiałam przy Nim nakarmić któreś z moich dzieci piersią, nie bardzo wiedział co z tym zrobić.
Lubi jak się gra wyraźnie, odważnie, jednoznacznie. On jest autorem powiedzenia,  że coś jest jak szare na szarym, czyli niewyraźne. W swojej naiwności i prostocie w ogóle nie zakłada, że ktoś może być po prostu niezdolny, ale kiedy to w pewnym momencie zrozumie, odwraca się gwałtownie i odchodzi, myślę, że szkoda Mu czasu. Kiedy słyszy muzykę, prawie zawsze płacze, muzyka Go wzrusza, mimo że mówimy o Nim, że ma tylko pierwszy stopień umuzykalnienia – słyszy, że grają.
Lubi cygara i whisky, ale nie może ani pić ani palić z powodu zdrowia. Kiedy się trochę upije jest rozkoszny. Ma uczulenie na truskawki. W każdej restauracji, nawet japońskiej, sprawdza w karcie czy przypadkiem nie ma schabowego z kapustą. Długie intelektualne rozmowy, dyskusje literackie, dywagacje filozoficzne, nudzą Go śmiertelnie, zasypia, przestaje widzieć obrazki.
Moim ukochanym filmem przez Niego zrobionym jest Wesele i Wszystko na Sprzedaż. Przed Dyrygentem powiedział do mnie: – „Nie pchaj się, to nie będzie o tobie”. Mojego drugiego męża, a Jego przyjaciela, starał się ze wszystkich sił uratować od nieszczęścia, jakim Jego zdaniem, jest małżeństwo ze mną, słyszałam jak tłumaczył mu przed katastrofą: – „Edwardzie, zrozum, Krysia jest dobra na wszystko, tylko nie na żonę”. Do mnie w wigilię Świąt Bożego Narodzenia, tego nieszczęsnego dla Edwarda roku powiedział: – „Jeśli go skrzywdzisz, będziesz miała ze mną do czynienia”. Zamknęłam się w łazience i nie chciałam wyjść.
Ma nieprawdopodobną siłę i dar uruchamiania ludzi, którzy z Nim i dla Niego pracują. Oczekuje od wszystkich, aktorów, scenografów, asystentów, operatora, co rano, tysiąca pomysłów, propozycji, emocji, i wybiera z tego bezbłędnie te właściwe, zamieniając je w znaczące, nadając im wagę i formę. Co głupsi opowiadają potem, że to oni reżyserowali jego filmy. Musi być otoczony młodością, ruchem, jasnością. Lubi pracować z młodymi ludźmi, zderzać się z ich wyobraźnią i pomysłami. Odcięty od młodzieży, smutnieje, więdnie, zasypia. Nie przywiązuje się do współpracowników, aktorów, prawie zawsze obsadza wprost, czyli szuka w ludziach cech postaci, które są Mu potrzebne. Twierdzi, że trafna obsada filmu to pięćdziesiąt procent powodzenia.
Mimo że myśli obrazami, nic Go tak nie zachwyca w sztuce jak celna mądra myśl, właściwa obserwacja. Nigdy nie wybacza głupoty, efekciarstwa, błędnej analizy, w najsprawniej, najpiękniej zrealizowanym, świetnie zagranym, teatrze, filmie. Potrafi być wtedy okrutny. Forma i obraz zawsze wynika u Niego ze znaczenia i treści a nie odwrotnie. Kiedyś siedziałam obok Niego w jakimś samochodzie, patrzył przez okno, powiedział w pewnym momencie do siebie… „żadnej trakcji elektrycznej, można by tu nakręcić wielką, piękną bitwę”. Kiedy się zachwyci rolą, epizodem, pojawieniem się na ekranie, pisze do aktorów nieprawdopodobne listy. W ogóle pisze listy, w jednym, z Japonii, napisał mi, że poznał tam aktora, który ma własną nosicielkę pereł, ten aktor gra tylko kobiety w japońskim teatrze i że być może powinnam pomyśleć także o kimś takim.
Kiedyś podczas wakacji w Lanckoronie zapytałam Go, czy się nie nudzi, spojrzał na mnie z zainteresowaniem i odpowiedział: – „Ja już niestety nie nudzę się nigdy”. Dziś, po dwudziestu latach, ja już też, niestety, nie nudzę się nigdy. Kiedyś na planie filmowym, poprosił mnie, żebym zapytała jednego z technicznych co myśli o filmie, który robimy, bo coś ten człowiek mówił, Andrzej nie usłyszał, a teraz wstydzi się go zapytać.
Uwielbiam Jego czerwony golf, sweter z dziurą, w którym robił wszystkie filmy za moich czasów, golf trzymał się już tylko na szwie. Byłam pewna, że przynosi nam szczęście. Opowiadano mi kiedyś, że podobno miał wypadek samochodowy, uderzył w drzewo, rozkrwawił sobie czoło stłuczonym lusterkiem samochodowym. Z krwią lejącą się po twarzy poprosił żonę o lusterko, był ciekaw jak wygląda. Ona podała Mu puderniczkę z wielkim puszkiem z łabędziego puchu, puszek wypadł i wpadł w błoto. Przepraszał za to bardzo długo. To moja ulubiona o Nim historia.
Polska. Wolność. Prawda. Sprawiedliwość. Demokracja. Mądrość. Ojczyzna. Odpowiedzialność. To słowa, które szanuje i ich używa, nie wstydzi się ich, nie brzmią u Niego ani pretensjonalnie ani nie wydają się być przesadzone. Czuje się Sługą Narodu, Świadkiem historii, Rycerzem prawdy. Jest romantykiem i pozytywistą jednocześnie. Humanistą w pełnym tego słowa znaczeniu. Ma świadomość Swojej wielkości a jednocześnie zawsze traktował ją użytkowo w służbie czegoś większego.
Mogłabym tak pisać pewnie godzinami. Nie wiem czy ma to większą wagę i znaczenie. Pozwoliłam sobie napisać to co przychodziło mi do głowy, po tysiącu pytań na Jego temat, na które nie umiałam odpowiedzieć. Jedno jest pewne, oglądajcie Jego filmy, reszta ma naprawdę mniejsze znaczenie. Jest człowiekiem. Nie jestem w stosunku do Niego obiektywna.

© Copyright 2024 Krystyna Janda. All rights reserved.