02
Wrzesień
2012
07:18

Stefana i Juliana - wszystkiego dobrego

…..jak się każdego dnia zrobi troszkę to żadna praca nie jest niewykonalna, a termin niemożliwy. Nie wolno tylko odkładać nic na później. To dotyczy wszystkiego, nauki tekstu sztuk na pamięć, odchudzania, zmiany trybu życia, pielenia, czytania, nienawidzenia, zapominania, kochania, porządkowania itd. Jeśli podjęło się postanowienie lub zobowiązanie w jakiejś sprawie to trzeba od zaraz, po troszeczku, chwilkę ale już kochać,  od razu nienawidzić, bo potem się zapomina, od razu starać się nie pamiętać, bo łazi po głowie, 10 minut ale już porządkować, od zaraz jeść mniej, nie od jutra…

….wybieram zdjęcia z tysięcy jakie mam w archiwum, żeby zrobić colage na urodziny jesienne Fundacji, nieprzebrana praca …

Dobrego dnia, ja jadę do lasu uczyć się tekstu i uspakajać. Dziś lasy wchłoną tę historię…

Wczoraj był 100 – setny spektakl Przygody, uroczyście i wzruszająco. Sto w dwa sezony, jak powiedział Jan Englert, nieźle.

Wczoraj byłam na przedstawieniu pana Sajnuka Kompleks Portnoya, świetny spektakl.

Dołączam trochę zdjęć archiwalnych z dzisiejszego urobku…

ROB znaczy Robert Jaworski te zdjęcia wykonał…

01
Wrzesień
2012
05:46

Bronisława i Idziego - wszystkiego dobrego

Oglądam transmisję składania wieńców na Westerplatte. 4:45 padły pierwsze strzały.  Bronili się 7 dni. 73 rocznica. Moja mama miała 11 lat.

30
Sierpień
2012
23:38

Rózy i Szczęsnego - wszystkiego dobrego

30 sierpnia 1850 roku Honolulu na Hawajach otrzymało prawa miejskie.

Dzień upływa za dniem, małe sprawy, większe, zupełnie nieważne, ojciec mojej koleżanki bez powodu powiesił się na klamce.

Moja mama zrobiła konfitury z malin, zakisiła ogórki, postanowiła w tym roku nie robić nalewek.

Wczoraj kot siedział cały dzień nad salaterką z sałatką owocową, bo pod szklaną pokrywką była mucha. Dziś rano mama podniosła pokrywkę, mucha wyfrunęła i przez całe śniadanie mama pokazywała mu tę muchę latającą. Idiota jej nie widział.

Pod Och-teatrem wciąż na spektaklach bardzo dużo ludzi. Teraz gramy „Lament”. Jakiś Mr. Onion rzucał z balkonu cebulą w aktorki.

Danuta Wałęsowa: „Mam pewną słabość, chciałabym żeby wszystko było idealne. Wiem, że nie ma idealnego życia, świata, człowieka. Jest mi z tym ciężko.”

28
Sierpień
2012
11:24

Augustyna i Patrycji - wszystkiego dobrego

Jestem w Lądku. Mój festiwal. Spotkania z publicznością . Czuję się jak w rodzinie. Miło.

W tym tygodniu środa, czwartek, piątek „32 Omdlenia”, nie będzie tego spektaklu na żywo w TVP, nie dogadaliśmy się w sprawie pieniędzy, a to nasza Perła w koronie, dla teatru to lepiej, po ” Boskiej” spadła frekwencja. No nic. Karawana idzie dalej.

Piękny tu czas. Pogoda.

„Pojedźmy kochanie do Lądku”

(sł.Agnieszka Osiecka, muz. Katarzyna Gaertner)

 

24
Sierpień
2012
17:32

Jerzego i Bartłomieja - wszystkiego dobrego

Robię repertuar na sezon nadchodzący, zapinam go, rozmawiam z aktorami, reżyserami itd…Marzę o zrobieniu komedii szekspirowskiej na scenie Och!Teatru.

Marzę. „Jak wam się podoba”, chciałabym to wyreżyserować. Wspaniały utwór, radosny, mądry, lecz … nie dla wszystkich, jednak dla wybredniejszych. Więc publiczność „się pomieści”. Wiele ról dla młodych aktorów, aktualna współcześnie historia, konflikty, uczucia, problem. Marzę.

Ostatnio przeczytałam chwalące mnie artykuły za to jak prowadzę teatry, za premiery, aktorstwo, ambicje, a w tych artykułach zaklęcia od krytyków – żebym nie rezygnowała z ambicji i z porządnego repertuaru.

Chcę aby od tego roku Och!Teatr był naprawdę dobrym teatrem komediowym, chcę budować dobry komediowy repertuar.

Robimy  „Zemstę „ Fredry, spektakl muzyczny z największymi polskimi przebojami o miłości – ze staruszkami, współczesną komedię – satyrę na Polskę i Polaków , na koniec sezonu klasyczną kostiumowa farsę, słodka , z lat dwudziestych, z wyższych sfer. W środku przydałaby się komedia szekspirowska, zwariowana , radosna , odjechana, żeby chciało się żyć i świat był zaczarowany.

„ Jak wam się podoba”!  Szykowałam się do tego kiedyś dla telewizji, jestem gotowa do pracy wiosną. W nocy, zaczęłam robić kalkulację. Rano umarł mój optymizm.

Och! Teatr . Wiosna 2013 . Szekspir . Jak Wam się podoba

Produkcja

Honoraria – reżyseria , adaptacja.

Scenograf –  honorarium za projekty i nadzór plus koszt scenografii – materiały , wykonanie.

Kostiumolog – honorarium  za projekty i nadzór, plus kostiumy – materiały , wykonanie

Muzyka. Kompozytor honorarium za kompozycję plus koszty nagrania muzyki ( honoraria muzyków)

Producent wykonawczy , rekwizytor, sufler , inspicjent – honorarium za całość prób i doprowadzenie spektaklu do premiery.

Aktorzy 17 osób – honoraria za przygotowanie roli,  płaca za dwa miesiące prób.

Światło, zrobienie światła , autorski projekt i wykonanie plus  ewentualnie dokupienie jakiegoś niewielkiego sprzętu

Dźwięk

Reklama – w tym plakat, ulotka, zaproszenia, program ( w programie zawartość merytoryczna ( kupno felietonu, artykułu, opracowania ) grafik i druk) Kupno reklam w gazecie. Zrobienie spotu radiowego .

W sumie przy minimalnych stawkach koszt produkcji to 350 tysięcy złotych, przy najniższej w Warszawie stawce za reżyserię, na scenografię i kostiumy, wszystko na zasadach cudu i reklamie na poziomie 20 000 złotych, co jest nic.

Dotacji (granty) mamy w tym roku 600 000 złotych, na wszystkie premiery w obu teatrach. Resztę na wszystkie produkcje musimy zarobić.

 

Eksploatacja jednego spektaklu

Koszty dzienne sali – budynku Och!Teatru ( wynajem, podatek od ziemi, światło, wywóz nieczystości,  sprzątanie, pensje, sprzedaż biletów, materiały biurowe, ochrona ……tzw. koszty stale, dziennie – 8.000 złotych – to musi być w koszcie wieczoru.

Obsługa wieczoru , bileterzy , dyżur , inspicjent , sprzątaczka, światło , dźwięk, maszyniści ( ustawienie dekoracji). Charakteryzatorki, fryzjerki , garderobiane – 3. 000 złotych

Honoraria artystyczne około 7.000 złotych

Tantiemy ( autor, tłumacz, kompozytor, może choreograf )około 15 % wpływu z biletów

Koszt wieczoru 18.000 tysięcy + tantiemy.

Sala ma 400 miejsc , trzeba obliczać frekwencję na 60 % co jest i tak bardzo dużo, bo różnie to w tygodniu bywa, w tym cholernym dwumilionowym mieście, szczególnie z obsadami bez tzw. gwiazd,  bilety są w nas po 40, 60 i 80 złotych, na tego typu repertuar, przeciętnie wiec po 50 złotych.

240 x 50 = wpływ optymistyczny z wieczoru 12.000 złotych, koszt wieczoru 18.000 + 15% tantiemy, przy stawkach minimalnych dla aktorów za spektakl,  najniższych w Warszawie.

Konkluzja- jeśli nawet zdobędziemy jakieś dodatkowe  pieniądze na produkcję , to eksploatacja nas zabije. Do każdego wieczoru będziemy musieli dołożyć przeciętnie 8.000 złotych

ŻEBY TO CHOLERA NAGŁA WZIĘŁA!!!!!  I TAK SIĘ KOŃCZĄ MOJE SZEKSPIROWSKIE AMBICJE!!!

Proponuję aby na wydziale wiedzy o teatrze, kulturoznawstwie i innych tego typu studiach wprowadzić zajęcia z finansowania kultury.

Podobno jestem jedną z najwybitniejszych aktorek w tym kraju. Po co mi to było? Znak zapytania jest tu nie na miejscu! Bo tak to z sobie wymyśliłam i niczego nie żałuję!!!! Tylko mnie wkurzają doradcy i ci którzy mnie pouczają o ambicjach.

Fundacja ma ponad 14 milionów obrotów rocznie, musimy zarobić z biletów lub w inny sposób, wyjeżdżając ze spektaklami w Polskę, wynajmując salę (niechętnie bez spektaklu) itd…. około miliona , żeby przetrwać i wyprodukować nowe spektakle, bo tylko częste premiery na tak małym rynku,  zapewniają ciągłość frekwencji i utrzymują zainteresowanie widzów. Dajemy radę, udaje nam się, gramy, ja jestem już maszyną do grania a nie aktorką, czasem mam uczucie że nie ma takiej rzeczy, uczucia, emocji, której bym nie zagrała, co więcej wciąż mam z  tego przyjemność!  Frajda i życie  z tymi teatrami jest odjazdowe…. i to nie tylko moje życie, także życie tej bandy wariatów tu ze mną, ich także. Kto „normalny” albo urzędnik, za wolny, zbyt standardowy, odpada! Ale to jest codzienna bitwa pod Grunwaldem!!! Super!!! Przydałoby się trochę kasy na oddech, pomyłkę, margines. Ale na nic już nie liczę!

Dobrego wieczoru.

Przed Och!Teatrem dziś ostatni spektakl ” Związku otwartego” w tym sezonie. Nieprzebrane tłumy ( wstęp wolny)  i zbiorowy lament że to koniec. Zdjęcia dziś z 17.00 .

22
Sierpień
2012
06:52

Cezarego i Tymoteusza - wszystkiego dobrego

Moi Drodzy, żeby zakończyć sprawę. Ola Zamachowska na wakacjach. Materiał nadesłany, zamieszczony za zgoda zainteresowanych.

I dla Wszystkich dobrego dnia.

20
Sierpień
2012
22:55

Bernarda i Sobiesława - wszystkiego dobrego

i znów wpadłam w rytm dobrze mi znany. Spotkania, nauka tekstu, próby , spektakle, rozmowy , pomysły, czytanie, korespondencja, wywiady, wypowiedzi przed kamerami, listy, listy, listy…

Czy ja to lubię? Tak. Niewątpliwie, to moje życie, byle to wszystko dotyczyło pracy i teatrów, niczego innego.

Dziś i jutro jeszcze „Biała bluzka” , przed Och-teatrem „Związek otwarty”. W Polonii ” Przygoda” a 1 września setny spektakl „Przygody” z czego wszyscy bardzo dumni.

Dziś 20, firmy, nie zapomnijcie zapłacić podatków do Urzędu Skarbowego.

Zdjęcia robione iPadem!

Dobrej nocy.

19
Sierpień
2012
11:53

Bolsława i Juliana - wszystkiego dobrego

Święta niedziela a ja Białą bluzkę…Przed nami tydzień pracowity, przed Och-teatrem spektakle każdego dnia , w środku każdego dnia, próby przed południami. Na koniec tygodnia 26 sierpnia o 19:30 w niedziele koncert i zabawa ” Pożegnanie lata ” w kawiarni teatru  na scenie Och- CAFE TEATR u. Gra Grupa Mięśnie.

Niech się dzień święty święci.

Zamieszczam trochę zdjęć z dwóch spektakli „Pchły szachrajki ” i ” Starość jest piękna ” granych pod Och-teatrem na Grójeckiej.

16
Sierpień
2012
11:08

Rocha i Joachima - wszystkiego dobrego

z rozpędu według ostatnich przyzwyczajeń odzywam się do Państwa .

Dziś pogrzeb pana Erwina Axera. Pogrzebowy smutny dzień.

A do tego reportaż z kulis i zza kulis ” Weekendu z R.” Zdjęcia robił kto się dorwał.

15
Sierpień
2012
16:59

Marii i Napoleona - wszystkiego dobrego

Oto mój zielnik z dzisiaj, wszak to dzień Matki Boskiej Zielnej. Jestem wniebowzięta i idę grać.

Zdjęcia beznadziejne, telefonem robione,  w marszu . Konia z rzędem temu kto wie jak się nazywają te

rośliny.

14
Sierpień
2012
06:51

Alfreda i Euzebiusza - wszystkiego dobrego

 

Ach z jaką przyjemnością wróciłam do grania! Wczorajszy „Weekend z R.” rozkosz. I gdyby nie stan Oli Zamachowskiej, która targana kłamstwami , intrygami i oszczerstwami , nawet na temat swoich dzieci, zdjęciami i relacjami o nowym  związku swojego byłego męża, niekończącym się serialu zamieszczanym w prasie brukowej, wszystko byłoby idalne. No ale cóż, dzięki Bogu, na scenie zapominamy o wszystkim,  nawet ona, choć schudła tak, że jej już prawie nie ma i słaba jest tak, że chwieje się jak trzcina na wietrze, nie ma siły nawet mówić. Mówię do niej – Matko czworga dzieci! Myśl o sobie! Pamiętaj, w samolotach uczą cię, w razie awarii, kiedy spadną maski tlenowe, nakładamy maskę najpierw sobie a potem dziecku, a nie odwrotnie, dla dobra dziecka!

Teatr leczy wszystkie bóle, jest zapomnieniem. Moim zdaniem terapeuci , psychologowie i psychiatrzy powinni założyc zespoły teatralne terapeutyczne i grać w nich fasy i komedie , jak najbardziej na serio.

Teatry po powrocie zastałam w dobrej kondycji, praca wre, próby trwają, do nowej premiery Teatru Montownia, na scenie Och- teatru. I tylko jakoś nowych żartów nie ma. Posucha, zawsze każde nowe spotkanie z kolegami po wakacjach to był rozwiązany worek z żartami a tu nie ma nic tym razem.

Gramy ” Weekend z R.” do piątku a Polonii ” Grube ryby” specjane spektakle dostosowane dla potrzeb ludzi z niepełnosprawnością wzroku i słuchu.

Dobrego dnia letniego z burzami i deszczami w tle.

Bardzo tu miło w tej Polsce!

12
Sierpień
2012
17:01

Klary i Hilarego - wszystkiego dobrego

 

Przyjechałam, rozpakowuję się, porządkuję, rzeczy, sprawy, płacę rachunki, rozmawiam o przysłowiowej …jak mówiła moja babcia….dupie Maryny i…zaglądam do poczty. A tu jakieś nieporozumienie! Jak to Teatr Polonia przestaje grać na ulicy?! Jakie….koniec sezonu letniego teatru Polonia ulicznego!? jakie …..spektakle obejrzało ponad 10 tysięcy osób, dwie nowe premiery, a teraz żegnamy do przyszłego roku, jeśli będzie dotacja w przyszłym sezonie!? … Ależ,  my gramy! Codziennie!  Jak na Placu Konstytucji , wszystkie tytuły po kolei , tyle że … na Grójeckiej! Przed Och-teatrem, do końca sierpnia,  a zahaczymy nawet o wrzesień! I jest pełno ludzi! Przed Ochem także! Dziś ” Kopciuszek” , był tłum, dużo dzieci….Gramy, nieustannie z radością i sukcesem ! No a poza tym, w prasie masę  deriere de Maryna…. Przeczytałam dziś świetną farsę, klasyczną, trzeba by to robić w kostiumie z lat XX , rozkoszna no i z wyższych sfer….a to lubią tygrysy i ja też. No zobaczymy. A! Wczoraj przeczytałam bardzo interesującą sztukę o dzieciach z probówki, wstrząsającą nawet, mimo że napisana z pomysłem na bardzo formalne rozwiązania sceniczne…. mimo to interesujące i chyba ważne, trochę zbyt „sztandarowe” przez tę formę, ale świetne role, gdyby aktorzy z talentem i reżyser nie za „ambitny” na awangardę czy inscenizację, mogłoby robić wrażenie…. Ukłony.

11
Sierpień
2012
22:55

Zuzanny i Filomeny - wszystkiego dobrego

Wróciliśmy. I jak zwykle, od dwóch lat, wchodzę do samolotu, nie mogąc się doczekać polskich gazet i na pierwszej stronie  – Tragedia smoleńska –  w krzywym zwierciadle.  Tym razem 39 dowodów na to że to nie był wypadek a zamach.  No ale dlaczego właściwie, na jakiej podstawie myślałam,  że tym razem, przywita mnie moja Ojczyzna czymś innym?

Dobrej spokojnej nocy Ojczyzno. Dziś już śpię opalona i stęskniona z Tobą.

Dosyć  tych upałów i lenistwa. Tutaj rześko,  powodów do żartów nie ma, uśmiech zamiera na ustach a lekkość bytu i radość życia znika mimo usilnych starań aby było inaczej.

10
Sierpień
2012
18:27

Borysa i Wawrzyńca - wszystkiego dobrego

 

Ostatni dzień na plaży. Tłum, można powiedzieć że włoski wakacyjny sierpień w pełni. Dziś tylko koło mnie doliczyłam się dwunastu kobiet w ciąży i to bardzo zaawansowanej. Wspaniały widok, kobiety tuż właściwie przed porodem w kąpieli słonecznej i morskiej w skąpych bikini, widok absolutnie zachwycający i uspakajający. Włoszki noszą te lciąże z ostentacją, dumą i czułością dla swoich zachwycających brzuchów, z rękoma złożonymi na nich, głaszcząc te jeszcze schowane dzieci, mówiąc do nich z czułością, nasłuchując i usmiechając sie ldo morza, nieba i świata. Niesamowite. Do tego takie piękne, dorodne kobiety, z długimi rozpuszczonymi włosami, pełnymi piersiami szypkującymi się do pracy , delikatymi stopami i dłońmi. Prawie przy każdej mąż lub rodzice, często matka, przyszła babcia a wszyscy zaglądają sobie do oczu i oczekują….. Dziś pożegnalna kolacja, rytuały kończące wakacje i koniec…. Powiem jedno, chłodny prysznic po plaży to jedna zajwiększych przyjemności jakie znam.  Potem zimny słodki arbuz i woda gazowana z lodówki z cytryną, rozkosz. Upalne noce, jutro rekordowe tu temperatury, jak podają media, nawet cykady chyba trochę zcichły umęczone. Nocą dziś nie mogliśmy spać z upału , siedzieliśmy na tarasie i opowiadaliśmy co komu przyszło do głowy, bardzo miło. Dobrego wieczoru.

09
Sierpień
2012
17:48

Romana i Romualda - wszystkiego dobrego

 

Tu zmiana pogody. Upał nieziemski i wiatr od morza. Wiatr taki że siedzimy w czapkach i kapeluszach powiązanych chustkami. To się nazywa kąpiel słoneczna! Można powiedzieć że jestem osmagana wiatrem, dosłownie. Spacery w tym wietrze i słońcu brzegiem morza to jedna z największych przyjemności świata. Morze szmaragdowe i wzburzone. Jest tak pięknie! Ten wiatr zmienia ludzom kolor opalenizny na brązowo szary, dotychczasowe czekoladki zmieniły się w gorzkie czekolady.

Wczoraj Siena, przygotowania do Palio na 15 sierpnia trwają. Byłam u św. Katarzyny. Leżeliśmy jak co roku  na gorącym, nagrzanym w ciągu dnia Il Campo do późnwgo wieczora. Koło nas całujące się pary  i biegające dzieci., atmosfera absolutnej beztroski.

Jakś pami z Polski, wdała się ze mną w rozmowę, bywalczni naszych teatrów, pytała o plany na ten rok. Kiedy dowiedziała się że premierę ” zmierzchu długiego dnia” planuję na 18 grudnia , zawahała się a potem powiedziała cicho…to tydzień po końcu świata. – no trudno- odparłam i zamilkłyśmy obie w zadumie. Pożegnałyśmy się jak przed końcem świata na koniec.

Jeszcze tylko dwa dni wakacji.

PS. Zdjęcia włożę już w Polsce bo tu internet słaby jak pajęczyna.

08
Sierpień
2012
09:25

Emila i Cyryla - wszystkiego dobrego

 

Wczoraj dzień na plaży. Nasze towarzystwo, pochłania książkę za książką. Jakbyśmy je jedli . Swoją drogą z naszych rozmów można by ukręcić niezły niekonwencjonlany programik o literaturze. Mieszają się zainteresowania, opinie, przeplatają ze wspomniniami. Część autorów znamy od dziecka nawet.  Kacpra Bajona, tu mamy jego drugą z kolei książkę „Kklug”  i Zuzannę Głowacką ” Manhattan pod wodą” . Jerzy Pilch  ” Dziennik” , Miron Białoszewski ” Dziennik Tajemny” , Vladimir Nabokow „Nikołaj Gogol” ,  Mariusz Urbanek ” Broniewski – miłość, wódka, polityka”, i poezje obowiązkowo przy tej biografii,  Paulina Słowianiuk ” Ta piękna mitomanka” książka  o Izabelli Czajce Stachowicz, Zofia Kucówna ” Szara godzina” , Andrzej Makowiecki ” ja, urbanator – awantury muzyka jazzowego”  książka o Michale Urbaniaku, Danuta Wałęsowa” Marzenia i tejemnice” , Anna Janko ” Pasja według św. Hanki” , Marcin Szczygielski ” Poczet królowych polskich” , Truman Capote ” Portrety i obserwacje” ,  Ludwika Włodek ” Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów” , Manuela Gretkowska ” Agent” , Magdalena Miecznicka ” Złość”  no i Jerzy Stuhr ”  Tak sobie myślę” . Nadmieniam że wszystkie te książki przyjechały tu z nami w naszych walizkach i został opłacony nadbagaż bo lecieliśmy tanimi liniami lotniczymi.  Do tego ja, w wersji elektronicznej, czytam każdego dnia przynajmniej jeden tekst teatralny i zamęczam innych żeby przeczytali to co moim zdaniem rokuje nadzieje. Słodkie życie,  choć nie jemy słodyczy, czasem ktoś z nas pozwoli sobie na kulkę lodów, a westchnienie – jak urodzi mi się wnuczka, zjem puchar lodowy! – wprowadziło nas w ekstazę śmiechu. W ogóle jesteśmybw takim wieku że czytanie nam nie szkodzi a jedzenie i owszem. Podobno w Polsce zepsuła się pogoda, i wypisują głupoty w gazetach, ogólnie i szczegółowo. Wkładają nam w usta wypowiedzi i zdania, których nigdy nie mówiłyśmy.  Na przykład o mnie, że nie mogę sobie pozwolić w tym roku na urlop, bo teatr jest w tak złej sytuacji. Teatr ma się świetnie i po raz pierwszy od założenia fundacji i powstania tych teatrów mam spokojne wakacje i nie martwię się co będzie dalej. Gramy codziennie, publiczność wdzięczna i liczna, plany szalone i obiecujące, długi w rok spłacone, pieniądze na przyszłe produkcje odłożone, fundacja zreformowana po audycie, przejrzysta i stabilna, zdrajcy , psuje i kombinatorzy odeszli do państwowych teatrów gdzie ich złapali jak ciepłe bułeczki a wakacje trwają. Słońce tu stoi jak drut, a wiatr nad morzem tylko pieści. .

07
Sierpień
2012
06:41

Doroty i Kajetana - wszystkiego dobrego

 

Tradycją już podczas wakacji tutaj, stają się spotkania z towarzystwem spędzającym także co roku wakacje  w Toskanii , 60 kilometrów od nas. Kolorowa grupa związana z K. Warlikowskim, M. Szczęśniak i J. Poniedziałkiem. Wczorajszy wieczór, dodatkowo urodziny Jacka Poniedziałka, przepyszny. W gorącym wietrze, na wzgórzu. Oglądaliśmy film ” Kabaret”. Po latach przerwy, znów zrobił na mnie piorunujące wrażenie.  W nocy przyśniła mi się Liza Minelli śpiewająca piosenki z filmu Kabaret,  w pasiaku. I to był koszmar, widziałam we śnie dokładnie jej radość podszytą rozpaczą, zwielokrotnioną monstrualnie, tę która robiła i robi wciąż takie wrażenie kiedy się ją ogląda w tym filmie. Nadmierna radość, nadmierny wdzięk, nadmierny śmiech , nadmierny śpiew, a wszystko z rozpaczy i z tego że się zaczyna pojmować coś co jest nie do pojęcia. Wielki film. Dzieło sztuki doskonałe. Talent i inteligiencja ludzi którzy zrobili  ten film, rozhdziera ekran, okazało się  do dzisiaj, nocą, na małym ekranie komputera, stojącego na stole, między talerzami, na jedym ze wzgórz w Toskanii. Kiedyś kręcąc film ” Belladonna” mieszkałam w pensjonacie dotykającym ścianą do słynnego mostu z filmu ” Kabaret” , kiedy wracałam nocą po zdjęciach, stawałam, w tym samym miejscu co Liza Minelli i czekałam na pociąg, a kiedy nadjeżdżał krzyczałam jak ona, tyle że ja na szczęście ze szczęścia i dla zabawy. Myślę że nie byłam jedyną,  która się tak ” solidaryzowała”. Mój mąż za każdym razem chciał mnie powstrzymać, wstydził się za mnie, wyzywał od wariatek i próbował wciągnąć do hotelu zanim nadjedzie pociąg, ale ja się śmiałam i się nie dawałam. Ten protest , ten krzyk bezsilności, na który sobie pozwala Sally,  ukryta, zagłuszona hukiem nadjeżającego pociągu, to wielka scena. Wielka. Wracając do wpisów z poprzednich dni, Liza Minelli – Sally Bowles wciąż żyje. Nawet w tym roku zagrała w nowym filmie.

zdj. Magda Umer i Artur Burchacki

06
Sierpień
2012
09:14

Sławy i Jakuba - wszystkiego dobrego

 

I znów śmierć. Zmarł Erwin Axer. To ile zawdzięcza mu polski i nie tylko polski teatr, trudno opisać. Na portalach po Jego śmierci jedna wiadomość – wiesław Michnikowski dedykował mu swoją rolę w ” Seksmisji” a obok – gwiazdy Seksmissji- zdjęcia. Ach jakie marne jest to wszystko. Panie Erwinie, dystansował się Pan od kilku lat już zupełnie, był Pan wspaniałomyślnie osobny. I słusznie. To że po Pana śmierci,  główną w Internecie informacją było to , że skądinąd wspaniały aktor, aktor Pana teatru, dedykował Panu rolę to  prawdziwy chichot idiotów. Składam Panu głęboki ukłon szacunku i wdzieczności za to Kim Pan był i Jaki Pan był. Ale wiedzą to niestety tylko wtajeniczeni jak się okazuje. Dobrze że zostawił Pan przynajmniej swoje zapiski, wspomnienia i felietony. Bo teatr i to co w nim ginie w jedenj chwili. Nie zostaje nic. Zostaną tylko spektakle w głowach tych , którzy je widzieli, w Polsce na całym świecie, i legenda złotego okresu warszawskiego Teatru Współczesnego.

 

Dziś w południe w Warszawie odbył się pogrzeb Darka Kuca. Oto moje pożegnanie.


Mówił: – Mężczyzna musi zbudować dom. Dla rodziny, dla siebie, dla spokoju, żeby układać tam na półkach uczucia, plany, sukcesy i przedmioty.  Zbudował dom. Z ciepła i urody zwykłego życia. Z prawdy, miłości i lojalności, z poczuvcia obowiązku. Zbudował go też w zawodzie. Dom o solidnych fundamentach, z wiedzy, talentu i wrażliwości. Wszystko co robił miało sens, było pięknie wyważone i ludzkie. – Pokaż mi co będę fotografował – mówił. Oglądał w skupieniu i zaczynał to opowiadać. Światłem i kamerą z miłością i szacunkiem do ludzi. Był niezależny, tolerancyjny, milczący, za to lubił wariatów,  narwanych artystów, nielogicznych i nawiedzonych, porządkował ich bałagany. Sam wydawał  się nie podlegać  żadnym słabościom, a Jego  – NIE -było zawsze ostateczne i wszystko i wszystkich uspokajało. Był dumny ze swojego życia. Żony, dzieci, pracy, codzienności. Sam doszedł do wszystkiego, nawet do pewności i spokoju wewnętrznego, a ten spokój, wydawało się, był nienaruszalny. Pracowałam z nim, i ja i wielu, z poczuciem bezpieczeństwa i podziwu dla Jego wyobraźni i urody tego co stwarzał. Nigdy nie był PRZED tematem, sceną, filmem, był DLA….silnie, pięknie i suwerennie. Ostatnio często rozmawialiśmy , głównie przez telefon, zawsze ostatnio „niestety” miał czas na rozmowę –  od dwóch lat jestem człowiekiem szpitalnym -mówił, mam dużo czasu. Odbierał telefon zawsze pogodny,m głosem, spokojny, wysłuchwał i uspokajał. Mówił o tym żeby brać przykład z niego , że On postanowił wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje, także pośpiech , którego nie znosił .  – Z progu śmierci widać lepiej  – powiedział mi któregoś dnia. Złość nie ma sensu. Wierzył że będzie żył. Nie ośmielałam się wątpić. Nie  poruszał najboleśniejszych tematów, rodziny i tego co dla  nich znaczy Jego choroba.  Milkł. Ale czułam że za tym milczeniem jest otchłań obaw i bólu a On jak zwykle uważał,  że sam musi sobie z nią poradzić. Jesteśmy tylko ludzmi. Małymi ludzmi, ale Jego śmierć, kolejny raz, wywołuje bunt, chce się protestować przeciwko okrucieństwiu i niesprawiedliwości tego świata. A banalne pytanie – Dlaczego? staje się jeszcze nieznośniej banalne. Jestem pewna że dalej jest spokojny i się lekko uśmiecha, ale tym razem nie ma racji!  Nie da rady ! Bo nas zostawił z problemem – że Go nie ma, zostawił nas – bez siebie. I kto się teraz tym zajmie? Kto to opowie? Co ma pokazywać kamera i w jakim to będzie świetle? Darek! Nie odchodzi się w połowie!

05
Sierpień
2012
08:06

Marii i Stanisławy - wszystkiego dobrego

 

Wczoraj i Montalcino i Castello di Velona ( nigdy i nigdzie nie piłam tak dobrego wina jak tam, na dole pod zamkiem sklep ), i już nocą Pienza. Wino tak dobre, że chce się tam zostać na zawsze, tylko z tego powodu. Brunello Pietro Angelo czy coś tak. Boskie. Przez całą drogę, muzyka z Magdy telefonu przez bloutoouf na radiu samochodowym, cud techniki , Demarczyk i Demarczyk po rosyjsku. A Skrzypek Hercowicz połączony z zachodzącym słońcem w toskańskim krajobrazie, abstrakcja, sytuacja wystrzelona w kosmos. Rozmowy o książkach, każdy czyta co innego, gazety z Polski już w śmietniku. Z teatrów naszych wieści dobre. Na Mayday’u tłumy i zabawa jak trzeba. Wczhoraj pierwszy raz Matka Polka.- Terrorystka, na małej scenie Polonii , podobno publiczność zachwycona , a spektakl po ostatnim tygodiu prób, bardzo, bardzo…. Wczoraj zaczęliśmy też grać na ulicy, na Grójeckiej , przed teatrem. W tym miejscu, ludzie się z tym wakacyjnym ” wyjściem” na ulicę oswajają, choć w tamtym roku, graliśmy tylko cztery dni , było świetnie. Dziś niedziela. Czytelnia na plaży i kolacja pod białymi parasolami i …dyskusje, rozmowy, rozmowy… Ja czytam ” Poczet królowych polskich” Marcina Szczygielskiego. Wciąż się zamyślam i gubię w opowieści. Upały. Ludzie tu zaczynają żyć dopiero nocą. Wczoraj w Pienzy, o północy tłumy, pełno dzieci na ulicach. Pokazałabym ale nie mogę wkładać zdjęć, do dziennika, bo z tego Ipada jakoś się nie da. Za to ma inne zalety. Mama mówi że w Polsce, ani smutno ani wesoło, zwyczajnie. Bardzo mnie tym rozbawiła. W poniedziałek w Polsce pogrzeb Darka.

04
Sierpień
2012
01:16

Dominika i Protazego - wszystkiego dobrego

 

Przeszłam przez pierwszą wersję „Zmierzchu długiego dnia” O’Neilla. Wspaniały , monumentalny bardzo już „zestarzały” utwór. Przestarzały w języku, sposobie obrazowania, dialogach…tylko sprawa, wciąż żywa, i nie zestarzeje się nigdy. Wspaniałe cztery role , ocean do zagrania i piekło trudności z tym , żeby dziś było to poruszające i ważne. Oczywiście klucz jest w sposobie grania , także i dobrym „przypkrojeniu” tekstu, trzeba dokonać wielu wyborów. Zdaje się że wpadłam dziś na pomysł, na drogę, jaką trzeba by pójść z tą historią. No nic, premiera ma być dopiero w grudniu, no ale tekst do pracy i ” koncepcja” powinna być gotowe na początek września. Ostatnia scena może być wspaniała, jej zejscie ze ślubną suknią w ręku i szukanie czegoś co zgubiła…zobaczymy. Centralnym elementem sceny na pewno są schody. Schodzi wchodzi. Boją się że zejdzie, w jakim będzie stanie? Weszła. Po co? Co tam robi? Chodzi. Czy zejdzie ? Gra? Na fortepianie? Na górze. Może już tego dnia nie zejdzie. Może zaśnie. Schodzi. Inna. Niobecna. Zmieniona. Są artystami, aktorami, mąż i dwóch synów. Cytują Szekspira. Mówią o zawodzie, o przekleństwie tego zawodu. Oni są dobrymi aktorami? Byli dobrymi? Zanim zaczęli pić? Dlaczego ona nie trafiła na scenę? Byłaby złą aktorką. Złą pianistką. Złą matką. Żoną. Jeśli ktoś jest dobrym artystą, można mu wybaczyć wszystko, picie, skąbstwo, małość, kłamstwa, charakter….wszystko. Jeśli ktoś jest artystą złym, niezdolnym, marnym a porywa się na ten zawód, powinien umrzeć, nie wybaczone mu będzie nic. To ona mówi ostatni wiersz ? W ostatniej scenie? Dlaczego? Mówi go źle, to pewne, a oni słuchają. Niech umrze tylko niech przestanie źle mówić wiersz…

Dziś San Stefano i wspaniały po prostu zmierzch. Na purpurowo zachodzące słońce nad morzem a potem pełnia księżyca . Sentymentalne powoty, do miejsc w których się było, wspomnienia. Po San Stefano, Porto Ercole. Stąd kiedyś małe dzieci wypływały z Nikodemem na rejs. Tu jedliśmy pożegnalną kolację. W tym barze były najlepsze lody. Wszystko się zmienia a tu wszystko trwa, po staremu. Lody są na swoim miejscu, dalej najlepsze. Tylko prawie nie ma mew. Nie wiadomo co się z nimi stało.

Dzwoni do mnie syn:

– Mamo, podobno masz jakieś zapalenie w nodze, mówiła babcia, i poszłaś z tym do dentysty?

– Nie dziecko, jest tu wsród nas dentysta.

– I on cię leczy?

– Tak. Już wyleczył.

– Mamo jedź do szpitala!

– Nie, już wszystko dobrze.

– Tobie zawsze przydarza się to co postaci , którą zamierzasz grać.

– Ale ona była morfinistką, a tu ewentualnie tylko zapalenie żyły w nodze. I chyba też nie, raczej się sforsowałam.

– Tak mówi ten pan dentysta?

– No tak, że niby nie ten lekarz….sprawy z lekarzem… Tak , tam winien był niby lekarz…..to on jej dał morfinę.

 

Jutro plaża, książka i wino. Montalcino.

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.