Ireny i Kleopatry - wszystkiego dobrego
Dziś o 17:30 w Och -Teatrze koncert premierowy Piotra Machalicy, premiera płyty pod tytułem Moje chmury płyną nisko . płytę ułożyła opiekowała się nią i koncert poprowadzi Magda Umer. Gram wieczorem Pana Jowialskiego , mogę być na próbie i kawałku koncertu, Piotrek mówi, że to piosenki z którymi się identyfikuje…znam Jego identyfikacje, bardzo je lubię, chętnie spojrzę czy coś się zmieniło, lub czy nic się nie zmieniło….
Magda tez sama w tej chwili spędza dni w studio nagraniowym, śpiewa nową płytę, nagrywa kolejną wesołą płytę (sama uważa że to żart, słowo -wesołą).
O moi melancholijni, pokręceni przez życie przyjaciele! Jak dobrze że do tego macie tak wielkie talenty, bo wytrzymać to wszystko bez talentów byłoby trudno. Same wielkie dusze jak z Dostojewskiego i serca jak ze Stendhala nie wystarczą żeby Was wytrzymać, mimo że się kocha.
O jesienna listopadowa nostalgio! Miło się zanurzyć.
Łukasza i Juliana - wszystkiego dobrego
Na DANUCIE W. nabite, cichutkie, sale, nikt nawet nie kaszle, nikt oprócz mnie. Ta cisza jest zdumiewająca, wzrusza mnie.
Mówią mi – słowo – przywracasz rangę słowu w teatrze. Zapomnieliśmy ostatnio że słowo… środkiem wyrazu podstawowym jest. Tu w tym spektaklu rzeczywiście miedzy słowem – rozżalona a rozgoryczona – jest wielka odległość, od – wszystko się skończyło a moje życie rozprysło – jest przepaść, różnica między – ie rozpaczałam a nie panikowałam – zmienia wymowę tych wyznań. Trzeba być ostrożnym, każde słowo zawisa, wiele boli, inne budzą protest, jeszcze inne wspomnienia. Trzeba uważać. Słowa. Niby tylko słowa.
Mówienie w teatrze. Kiedyś aktorzy ćwiczyli głos, jak śpiewacy, poszerzali skalę głosu, do mówienia. Podobno Modrzejewska miała ponad trzy oktawy, przy mówieniu długich monologów miało to wielkie znaczenie, po monologach dostawała brawa jak śpiewacy po ariach operowych, a głosu wielkiego nie miała. Tu w tej opowieści ostatnia sylaba słowa powiedziana inaczej, zmienia interpretację, wymowę. Pierwszy raz mam tak dotkliwą świadomość że brzmienie końcówek słów – „nie sprawdziłam” – przy zdaniu – „jako matka się nie sprawdziłam” – to jakby powiedzieć długi monolog w innym tekście scenicznym, fikcyjnym, choćby w Czechowie. Tu nie ma fikcji, osoba żyje, mieszka w Gdańsku – Oliwie, na ulicy Polanki, opowiada o nas także. Barwa głosu w zdaniu – my Polacy jesteśmy narodem płytkim, małostkowym – sprawia wagę tej wypowiedzi i jej odbiór emocjonalny ustawia na pożądanym poziomie…Ach, jaka to „apteka” co wieczór, a przy chorobie gardła i niedoskonałości instrumentu kłopot. z „doskonałością” interpretacji. W tym spektaklu nie mam innych środków wyrazu, nic do dyspozycji, tylko głos. Brzmienie głosu zabarwia serce i myśl. Serce mam zdrowe, myśli czyste.
W Gdańsku podczas premiery, nie tylko zapomniałam tekstu, odebrało mi mowę, przy trzecim słowie spektaklu, zobaczyłam naprzeciwko siebie na sali ICH OBOJE i słowo i serce i głowa odmówiły posłuszeństwa. Uratował mnie pan prezydent Wałęsa, żartem, zebrałam się podczas śmiechu i braw i zaczęłam raz jeszcze. To nie jest takie proste jak się wydaje.
Dobrego dnia.
Podczas każdego spektaklu piekę jabłecznik, wychodzi mi niezły, może za dużo cynamonu, bo lubię tuman który robi w światłach cynamon przy posypywaniu. Widzowie wychodząc, zjadają każdego dnia, tę moją szarlotkę. Smacznego.
Wiktora i Małgorzaty - wszystkiego dobrego
W ciągu dnia leżę obłożna lekarstwami, wieczorem zwlekam się i gram. Tak od trzech dni.
Dziś, dzień prasowy HBO, promocja nowego sezonu Bez tajemnic, konferencja i wywiady, wieczorem spektakl. Do piątku jeszcze Danuta W. a potem Jowialski.
Pogoda minorowa choć dobra na cerę.
Moje niebaczna powiedzenie – Elita to ci którzy myślą – robi niespodziewanie karierę medialną. Powiedziałam tak w jednym wywiadzie radiowym i wywołało ferment. Ciekawe dlaczego?
Dobrze. Dobry. Dobrego. Dobremu. Z Dobrym. O Dobry! Dobrego dnia,
Bernarda i Fortunaty - wszystkiego dobrego
Rozmowa u nas przy stole. Dwóch panów K. moi synowe, przyjechali do mnie i babci w odwiedziny. Na niedzielny obiad.
Babcia: – Skąd masz synku taką bliznę na czole?
Wnuczek nr 1 : – Babciu przecież spadł z huśtawki w przedszkolu u Urszulanek jak był mały, nie pamiętasz?
Ja czyli matka: – Nie z huśtawki tylko ze zjeżdżalni, wy nic nie pamiętacie!
Wnuczek nr 2 (z blizną) :- Ani z huśtawki ani ze zjeżdżalni, tylko był u mnie kolega, tu w domu, biegaliśmy i uderzyłem głową w kamienny blat w kuchni, krew zalała i mnie i cały dom! Nigdy tego nie zapomnę! Śni mi się to do dzisiaj!
Babcia i ja czyli matka: – Naprawdę? Nie pamiętamy. I co było dalej ?
Wnuczek nr 1 (bez blizny) – No co? Szyli mu głowę w szpitalu! To, to i ja pamiętam.
Babcia i matka czyli ja: – Nie pamiętamy. To ciekawe.
Wnuczek nr 2 (z blizną) : – Płakałem, przestraszyłem się krwi, bolało mnie. Krzyczałem , babciu! poraniłem się! leci mi krew! Nie zapomnę tego.
Babcia:- Taaak? A co ja na to?
Wnuczek nr 2 (z blizną): – Powiedziałyście do mnie: – Najpierw pożegnaj się ładnie z kolegą!
Babcia i ja czyli matka: – Nie pamiętamy. Zupełnie nie pamiętamy.
Wnuczek nr 1 (bez blizny) : – No ale teraz, za to, jesteś dobrze wychowanym młodym mężczyzną. Jak będziesz umierał, najpierw się ładnie pożegnasz.
Uważamy z moją mamą, czyli ja matka i ona babcia, po krótkiej wymianie zdań, że oni są obaj potworami złośliwości. Zarówno synek i wnuk nr 1 ( bez blizny) jak i syn i wnuk nr 2 (z blizną)
Dobrego dnia. Leżę chora, leczę się czym mogę, żeby zagrać wieczorem. Mam nadzieję że nie będę kasłać na scenie.
Edwarda i Teofila - wszystkiego dobrego
No i po wszystkim! A od dziś czysta niezmącona przyjemność tzw. zwykła publiczność. To lubię najbardziej. Specjalni Goście sobie poszli a teraz jesteśmy , będziemy ze sobą moi Państwo, za sprawą i w sprawie Danuta W.
Przed premierą na konferencji prasowej, jakaś dziennikarka telewizyjna mnie zapytała: – Jak sobie pani radzi sama na scenie? – i podetknęła mi mikrofon pod nos. zatkało mnie. A potem odpowiedziałam – Właściwie to nie wiem.
Welcome na cichy, wolny i intymny spektakl. 2 h 30 min, jedna przerwa 20 min. tuż przed stanem wojennym.
Ludwika i Dionizego - wszystkiego dobrego
Za chwilę pierwsza publiczność. II generalna. Ta konfrontacja mnie „przejmuje” . Lękiem.
Zdjęcia Karolina Wolf.
Marii i Marka - wszystkiego dobrego
Posadziłam dziś 20 sosen i 50 brzóz. Nie czuję ramion , dłoni i barków, ale za to dzień spędziłam w błogiej bezmyślności. Zresetowana wróciłam do zwykłego życia. Zawiadamiam że grzybów tam gdzie byłam nie ma. Samochodów i puszek po piwie jest w lasach więcej niż grzybów.
Jutro, raz całość, próba dla mediów, próba techniczna i o 17:00 pierwsza generalna z kilkoma osobami oceniającymi na widowni i pracownikamii naszej fundacji jako widzami. Do północy burza mózgów i dzień się skończy. Miło. Reżyser siedział cały weelend w montażowni, jutro zobaczymy ostatnią wersję projekcji.
Artura i Brunona - wszystkiego dobrego
Danuta W. Jak mówią ci, którzy się wspinają na góry, w przyszłym tygodniu podchodzę do szczytowego ataku. We czwartek premiera w Gdańsku, w piątek w Warszawie. Dużo to kosztuje nerwów i sił. Rano nie mam siły wstać. Siedziałabym lub leżała bezmyślnie godzinami, bez czucia.
Jeszcze tylko dziś Piosenki z teatru i zajmuję się już tylko Danutą.
Dobrego dnia.
PS. Kolejna osoba z mojego otoczenia, dorosła osoba, nabyła w późnym wieku uczulenia na gluten i nie zostało to rozpoznane przez lekarza. Wpadł na to w jednym przypadku doświadczony, znakomity profesor, w innych sami chorzy poprosili o zbadanie takiej możliwości. Dwie z tych osób były w Afryce, jedna inna w Indiach. Moja przyjaciółka w pewnym momencie ważyła już tylko 42 kg. I nie wstawała. Nie piszę o tym w sposób fachowy, przepraszam, nie znam się na tym, ale piszę, bo może to komuś pomoże.
Danuty i Remigiusza - wszystkiego dobrego
Byłam wczoraj, powinnam napisać miałam szczęście być wczoraj na spektaklu, na drugim spektaklu po premierze, na kameralnej scenie warszawskiego Teatru Polskiego. Parady Jan Nepomucena Potockiego w reżyserii Edwarda Wojtaszka. Ludzie! Jaki to piękny, znakomity spektakl! Od strony pracy, zawodowej unikat , talent aktorów, ich sprawność fizyczna , umiejętność mówienia, umiejętności zawodowe, precyzja, pomysłowość, wyobraźnia, poczucie humoru, na najwyższym poziomie światowym. Ogrom pracy włożonej w przedstawienie dla nas zawodowców jest powalający, publiczność nie pozna się na tym zupełnie, bo lekkość, wdzięk i dezynwoltura artystów na to nie pozwoli. Wielkie, wielkie gratulacje, wyrazy szacunku i podziwu, i brawa, brawa, brawa. Ja biłam barwo tak, że zabolały mnie dłonie. Rola w rolę Kuśmider, Ciołkosz, Bajtlik i dwójka obezwładniająco zdobnych młodych Joanna Halinowska i Paweł Krucz. Pan Paweł Krucz ubiegłoroczny absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej zasługuje za te rolę na wszelkie nagrody możliwe, ukłon głęboki szanowny Panie. Scenografia, muzyka, muzycy, maski, kostiumy, wszystko zasługuje na pochwałę, nie mówiąc o reżyserii. Moim państwo, bracia w mozole, dziękuję .
Dziś „Biała bluzka „ w Bydgoszczy w Operze Nowej, a wczoraj w naszych dwóch teatrach łącznie przybyło 1050 widzów! I wyszli zadowoleni!
PARADY
Recueil des parades
Premiera: 29.09.2012, czas trwania: 1h40min, Scena Kameralna
Autor: | Jan Potocki |
Przekład: | Józef Modrzejewski, Anna Wasilewska |
Reżyseria: | Edward Wojtaszek |
Scenografia: | Weronika Karwowska |
Kostiumy: | Weronika Karwowska |
Muzyka: | Tomasz Bajerski |
Ruch sceniczny: | Leszek Bzdyl |
Maski: | Tadeusz Znosko |
Asystent reżysera: | Kamila Łapicka |
Asystent scenografa: | Wisłomira Nicieja (ASP) |
Marka i Wacława - wszystkiego dobrego
Od kilku dni stoję, opowiadam, nie mogę zebrać myśli, głos mi się załamuje, robię przerwy, siadam, wychodzę, wracam, milknę, opuszczam ręce, kręci mi się w głowie, w gardle rośnie drut kolczasty, obieram jabłka, sok cieknie mi po dłoniach, nóż grzęźnie, więźnie, ślizga się, jabłko upada w miskę i znów je podnoszę, skórka czasem obierana taka długa, długa , długa jak poród. I boli, boli, boli. Ne śpiesz się, mówię sobie, w głowie szum, spokojnie, bierz czas. Ciszej, prościej, skromniej, zwyczajniej. Nic nie graj. Niech cię nie ciągnie do efektu. Nie daj się zwykłemu kopniakowi scenicznemu, tym razem, nie. Ani centymetra przed tą historią, ani milimetra przed Bohaterką. Schowaj się. Piekę szarlotkę, raz mi się piecze, raz nie, raz pyszna raz zakalec, zapominam dać kruszonkę , innym razem posmarować blachę, cukier puder mi się bryli, upada nóż, nie umiem wyciągnąć blachy, kroję krzywo… ta co próbę szarlotka, jest obrazem moich zmagań i uczuć…
Kończę obierać jabłka, przed grudniem 70, wkładam blachę do piekarnika na początku sierpnia 80, piecze się przez cały stan wojenny, wyjmuję blachę na koniec komunizmu przed pierwszymi wolnymi wyborami, stygnie do końca prezydentury, kończę kroić w roku 2010.
Oby ludzie na sali czuli co ja czuję. Pani Danuto, niech Pani trzyma za mnie kciuki! Oddałam pani serce już co najmniej 30 razy a ile razy przede mną zależy od publiczności.
Kiedy zmierzam do końca, zwalniam, zwalniam.-Noszę w sobie tylko mały żal, że życie tak szybko minęło, a ja niedostatecznie zaznaczyłam swoja obecność. Dlatego ta opowieść….
Co to za historia! Co to za materia! Co to za życie! Co to za kobieta! I samotna jak wszystkie które grałam. Jak mówi sama – samotna w tłumie ludzi.
Tekli i Bogusława - wszystkiego dobrego
Przeniosłam się z nauką na pamięć na wieś na dwa dni… było cudnie, nie nauczyłam się wiele, ale w związku z tym że nie ma tam kontaktu ze światem, nie działa tam mój telefon, nie ma internetu, radia, telewizji…wróciłam po dwóch dniach jakoś spokojniejsza. Tu w mieście okazało się że w czasie kiedy ja byłam bez kontaktu ze światem, jeden pan ( którego zresztą nie znam prawie), oświadczył mi się publicznie, na łamach prasy, dla żartu, dla figury felietonowej. Miłe. Niespodziewanie, w moim telefonie, który odzyskał życie, po powrocie, zapchana skrzynka pocztowa … innymi oświadczynami, tych którzy się jak mówią zagapili. Bardzo mi miło. Naprawdę, bardzo… miła niespodzianka.
No nic, uczę się bo wieś temu nie sprzyjała…choć to cztery kilometry od miejsca urodzenia pani Danuty Wałęsowej, nic nie pomogło, leniłam się. Zażywałam przyjaźni i kąpieli leśnych, wiatrowych.
PS. Książka pan Andrzeja Domalika o której mowa w felietonie pana Rudnickiego do kupienia w Łazienkach i na stronie www.k-40.org.pl albo coś tak.
Hipolita i Mateusza - wszystkiego dobrego
Dzisiejszy news: Prezydent Komorowski z wizytą na Ukrainie, zegarek naszego prezydenta jest 130 tańszy niż zegarek, który nosi prezydent Janukowycz. Poczułam się dumna. Zegarek. To dla wielu oznaka prestiżu. To, jaki ktoś nosi zegarek wiele mówi o osobie. Zegarki to prezenty z okazji komunii świętej, matury, rocznic. To także często pierwsze prezenty w życiu. Zegarki się dziedziczy, jak biżuterię. Zegarki to temat rzeka. Firma zegarka, a co za tym idzie wartość zegarka ma dla wielu podstawowe znaczenie. Są maniacy, amatorzy, kolekcjonerzy, wariaci, obsesjoniści na temat zegarków. Znam wielu, który przed wystawą z zegarkami mogą stać godzinami. Podróbki kultowych zegarków są częstsze niż podróbki torebek czy perfum. Zegarki które noszę ja są prezentami, kosztownymi dosyć choć bez przesady, dostawałam je w ważnych momentach życia. Sama kupiłam sobie zegarek raz, taki, jaki nosiła Marlena Dietrich i też mam wygrawerowane na spodzie imię i nazwisko (jak ona). Młodzież nie nosi zegarków, mają je w telefonach, naprawdę niewielu młodych ludzi zawraca sobie głowę zegarkiem. W każdym prawie domu leży jakiś interesujący zegarek w szufladzie. Zegarek z historią. Ja mam stare zegarki produkowane w Związku Radzieckim. Zegarki dziadka, ojca, babci. Są ważnymi pamiątkami. Nie chodzą.
Wczoraj w OCH-TEATRZE odbyła się, sądząc po reakcjach publiczności, wielce udana premiera spektaklu Wąsy .
Dobrego dnia.
Ireny i Józefa - wszystkiego dobrego
Wczoraj, właściwie już nocą, po projekcji ” Człowieka z marmuru” spotkanie z publicznością w Forcie żoliborskim. Miło, dużo młodzieży. Zainteresowanej młodzieży. Jak na porę nocną, dużo ludzi. Obok wystawa zdjęć dedykowana Andrzejowi Wajdzie. Inne projekcje nastąpią.
To niesamowite, odpowiadać po latach na pytania ludzi, dla których coś, co dla mnie jest zdarzeniem sprzed chwili dla nich jest zamierzchła historią. Grając role w „Człowieku z marmuru” miałam 23 lata. W tym roku dobiegam 60. Mama uczucie, że się nie zmieniłam, tylko aktorką jestem lepszą, mam technikę i język porozumiewania się z publicznością precyzyjny i do końca świadomy. Ale myśli, emocje, temperament, zapał i odwaga chyba takie same. Myślę, że tak.
Jechałam do domu, nocą, pustą autostradą i tak sobie myślałam i taką nadzieję miałam…. że się nie mylę. Całe prawie życie minęło, a ja bez zmian, tylko mniej naiwności i złudzeń.
Dobrego dnia.
Zrobiłam wczoraj kilka zdjęć na tej wystawie…
Justyna i Franciszki - wszystkiego dobrego
Wczoraj w Łazienkach promocja książki Andrzeja Domalika Medytacje wiejskiego reżysera.Z fragmentów , które usłyszałam podczas promocji w interpretacji Jana Nowickiego, lektura zapowiada się niezwykle interesująco. Do książki dołączona jest płyta z nagranymi medytacjami w interpretacji Daniela Olbrychskiego z kolei. No, no….Gratuluję. Książka jest do nabycie ? Nie wiem. Może nigdzie? Ja jestem szczęśliwą posiadaczką kilku egzemplarzy A z drugiej strony cóż to za elitarne przedsięwzięcie! Andrzej, autor, w środku tego zamieszania, zawstydzony i zdziwiony, przepraszający…
Dobrego dnia.
Jacka i Piotra - wszystkiego dobrego
Moi państwo dzielę sie z Wami korespondencja , którą dostałam od znajomej Pani naukowiec. Bardzo interesujące.
Csikszentmihalyi M., The Work and Lives of 91 Eminent People. HarperCollins, New
York, 1996.
Prace badaczy amerykańskich z ostatnich lat koncentrują się wokół problematyki biografii ludzi twórczych oraz scalania wiedzy o twórczości i twórcach, ze zwróceniem szczególnej uwagi na aspekty biologiczne, psychologiczne i społeczne w ich funkcjonowaniu. I tak M. Csikszentmihalyi omawiając życie i pracę ponad 90 amerykańskich wybitnych twórców, podkreśla różnorodność i pozorne sprzeczności w ich osobowości, opisuje ich przekonania i postawy, gdyż wychodzi z założenia, że także te sfery ludzkiego funkcjonowania są ważne dla lepszego poznania osób twórczych.
Jednak w wielkiej syntezie, jaką udało mu się stworzyć na podstawie dwudziestopięcioletnich badań, Csikszentmihalyi zwraca uwagę tylko na 10 prawidłowości, powtarzających się w biografiach ludzi twórczych. Osoby, które w sposób aktywny i twórczy funkcjonowały przez wiele lat, łączą pewne przeciwieństwa, objawiające się zarówno w ich cechach między nimi samymi, jak i w ich psychice (Csikszentmihalyi, 1996). Ten rodzaj dialektyki cech i zachowań powoduje u ludzi twórczych stan pewnego napięcia, a nie rozbicia czy patologię osobowości. Warto zapoznać się z tezami autora o twórcach:
10. Ludzie twórczy jako jednostki otwarte i wrażliwe są narażeni na cierpienie i ból, ale też doznają wielu przyjemności. Zranienia często dotyczą sfery zawodowej, która jest szczególnie na to podatna. Csikszentmihalyi cytuje jednego z badanych, który określa obszar miejsc najbardziej czułych na taką reakcję: „Wynalazcy mają niski próg bólu. Rzeczy niefunkcjonalne przeszkadzają im, źle zaprojektowana maszyna powoduje ból u wynalazczego inżyniera, twórczy pisarz jest raniony, czytając złą prozę itp.”. Samotność twórcy, jaką nieraz wybiera, a nieraz jest na nią skazany, także czyni go wrażliwym na emocjonalne napięcia. Dzieje się to zwłaszcza wówczas, gdy po czasie „ukrytym” styka się on ze środowiskiem zewnętrznym. Płynąca pod jego adresem krytyka jest wtedy szczególnie bolesna. Osoba twórcza cierpi także z powodu niezrozumienia przez innych, z powodu niepewności o los swych dzieł. Jednym z największych problemów twórców jest pustka i niemoc tworzenia oraz walka z brakiem inwencji twórczej. To pochłania znaczne siły osób twórczych.
Csikszentmihalyi podsumowuje, że jedną z najważniejszych cech ludzi twórczych, którą mieli wszyscy jego badani bez wyjątku, jest zdolność do cieszenia się procesem twórczym dla niego samego.
Bernarda i Sobiesława - wszystkiego dobrego
Delikatność uczuć to nie jest domena naszych czasów. Chyba nawet nikt nie wie co to jest. Delikatność uczuć, czy wiecie co mam na myśli?
Jadąc samochodem, zahamowałam nieostrożnie , jak zwykle i jak zwykle spadła torebka z przedniego siedzenia. Jak zwykle była nie zapięta i jak zwykle zawartość torebki rozsypała się po podłodze samochodu. Wkurzyłam się jak zwykle na siebie za swoje bałaganiarstwo, a potem pomyślałam, że czas stracony na zapinanie torebek i tak byłby większy niż ten na zbieranie jej zawartości, co jakiś czas. Że jestem nie zasuwając torebki i rzucając ją bądź jak na siedzenie, generalnie do przodu.
Moja córka wróciła z teatrem z Nowego Jorku i w prezencie kupiła mi przycisk na biurko z cytatem z Churchilla – JEŚLI IDZIESZ PRZEZ PIEKŁO, IDŹ DALEJ.
Słucham wspaniałej książki Józefa Hena „ Nowolipie” , czytaną przez autora. Wzruszająco czytaną. Bardzo miły cenny czas z nim spędzony.
Danuta Wałęsa: – Miłość to jest coś tak wielkiego, że trudno to wyrazić słowami. Prawdziwa miłość, zdarza się raz w życiu. Prawdziwa miłość, to jest coś tak wielkiego że nie da się jej zniszczyć niczym. Ludzie którzy nie umieją kochać są bardzo nieszczęśliwi. Kochać , to znaczy być oddanym temu drugiemu człowiekowi bez końca. To znaczy że wszystkiego tego czego chciałoby się dla siebie, chce się także dla tego drugiego człowieka. Ale może mężczyźni kochają inaczej. ( piszę z pamięci , wiec może nie cytuje dosłownie)
Dobrego dnia.
Piotra i Mikołaja - wszystkiego dobrego
Czytanie „Pana Tadeusza” bardzo wydaje mi się udane. Świetny pomysł , świetny. Integrujący podobnie myślących. Miłe.
Wczoraj całe popołudnie do wieczora robiliśmy z zespołem Zwierciadła okładkę do numeru jesiennego. No cóż, zrobić okładkę 60 letniej pani nie jest łatwo, przy istniejących standardach i kryteriach stosowanych w prasie kolorowej. Piotr Porębski który dostał to zadanie, odłożył wszystko inne na bok podobno. Miło.
Dalszy ciąg zdjęć odnalezionych załączam , a sama oddaję się rodzinnym obiadom i nauce tekstu na pamięć. Otwierają zdjęcia z Polonii robione tuż przed otwarciem dużej sceny i przed premierą ” Trzech sióstr”.
Dobrej niedzieli.
Beaty i Eugeniusza - wszystkiego dobrego
Dziś nasz Teatr Polonia wyjeżdża do Nowego Jorku, ” Metoda” będzie pokazana dwa razy. Kilka osób jedzie po raz pierwszy z teatrem do Ameryki, młodych osób, za każdym razem bardzo bawi mnie i cieszy ich radość. To tak miłe. I tak wiele sobie po tej Ameryce obiecują. choć rzeczywiście, Nowy Jork to co innego niz Ameryka. To Nowy Jork.
W teatrach mniej widzów, zawsze początek września, koniec wakacji i rozpoczęcie roku szkolnego paraliżuje ludzi i niepokoi. Zajmują sie życiem nie sztuką.
Kolejne zdjęcia dziś. I pozdrowienia.
Doroty i Wawrzyńca - wszystkiego dobrego
Każdego dnia „przerabiam” jakaś partię archiwalnych zdjęć z historii Fundacji, uczę się tekstu ” Danuty W.” na pamięć i czytam raz III księgę Pana Tadeusza , którą mam przeczytać w sobotę w Parku Saskim uczestnicząc w akcji pana Prezydenta.Tak wygląda każdy mój poranek. O 9:00 wyjeżdżam do Teatru. Od poniedziałku w miejsce „Pana Tadeusza” wejdzie inne zajęcie… Mój syn mówi- co to za życie! Dno!
Dobrego dnia.
Izabeli i Szymona - wszystkiego dobrego
Kończymy sezon letni teatralny na ulicy. Wczoraj ostatnia Pchła Szachrajka, ale dla dzieci zagramy jeszcze Kopciuszka 9 września o godz. 13.00 przed Och-teatrem. Zagraliśmy 68 spektakli na Palcu Konstytucji i Na Grójeckiej 65 przed Och-teatrem, obejrzało nasze spektakle według naszych obliczeń koło 12- 14 tysięcy osób. takiego sukcesu nasza letnia akcja teatralna jeszcze nie miała.
Reżyser i operator, nasza mała ekipa filmowa wrócili ze zdjęć. Materiały do spektaklu Danuta W. zrobione. Od dziś zaczynamy próby na scenie. Zamieszczam trochę zdjęć.
Dobrego dnia.