16
Grudzień
2012
23:08

Euzebiusza i Zdzisławy - wszystkiego dobrego

Strzelec (22.11 – 21.12)

W znaku Strzelca jest Słońce i jego świta, czyli Merkury i Wenus. Da Ci to wiele pewności siebie, wzrost aktywności i entuzjazm, który może się także udzielać innym. Niewykluczone, że pociągniesz za sobą tłumy.Wszystko, co wydawało Ci się problemem, dzięki Twojej inicjatywie nabierze jaśniejszych barw.Za sprawą wdzięku i uroku osobistego będziesz przyciągać do siebie płeć odmienną.Masz szansę na dodatkowy zarobek i prawdopodobnie dlatego nie oprzesz się pokusie większych zakupów, np.: prezentów gwiazdkowych lub kreacji na sylwestra.

Jan Chwiszczuk astrolog astro.pl

wróżba ważna od 17.12.2012 do 23.12.2012

Horoskop rewelacyjny, dostałam pocztą w prezencie. Dziś dzień bez przekleństw. Będę się starała. Dobrego dnia. U nas próba dla mediów i pierwsza próba generalna, jeszcze bez publiczności na szczęście. Jeszcze trzeba podjąć decyzje. To wszystko miłe przyjemności.

Widziałam próbę całości w Och-Teatrze.”Czas nas uczy pogody”. Wzruszyłam się . Tyle wspaniałych piosenek, nowe aranżacje, świetnie śpiewanych a raczej zdumiewająco śpiewanych, imponująco. Autobiografia w interpretacji 80-latka, porusza a Józek nie daruję ci tej nocy w wykonaniu starszej nieśmiałej pani zatrzymuje w locie… będzie dobrze.

13
Grudzień
2012
04:27

Łucji i Otylii - wszystkiego dobrego

13 grudnia 31 lat temu nie było Teleranka! Zwariowali ludzie z tym Telerankiem! Nic innego nie przychodzi im do głowy? Jako wspomninie pierwszego poranka stanu wojennego?

Jeszcze tylko dwie „Białe bluzki” i od poniedziałku do 7 stycznia dla mnie tylko” Zmierzch długiego dnia” z przerwą na „Koncert Noworoczny”. Już bez przerwy mnie bolą ręce , bo na scenie gram że mnie bolą, już coraz częściej bywam nieobecna , bo na scenie szukam tego stanu, normalnie, jak zawsze czuję prywatnie i zdarza mi się prywatnie to co gram. Męczące. Kabotyńskie.

Nie żyje Gonia Wielocha, mam wrażenie że jeszcze wczoraj malowała mnie do jakiejś sesji, jutro imieniny Darka Kuca, obejdzie je na cmentarzu. Maria Fołtyn w końcu spokojna, spotkała się z Moniuszko w zaświatach, podpisywała się nawet Maria Moniuszkowa, mam kilka takich listów i kartek świątecznych od niej.

09
Grudzień
2012
22:37

Wiesławy i Leokadii - wszystkiego dobrego

Na wstępie, chciałabym złożyć najserdeczniej wielkie, możliwie jak największe wyrazy uznania i szacunku dla Ewy Błaszczyk. Uznania i podziwu. Wielki szacunek i najlepsze życzenia wszystkiego dobrego. Teraz życzę momentu odpoczynku a potem sił dla umacniania dzieła. Dech zapiera.

Sprzedajemy bilety na styczeń.

Wstępniak do repertuaru Teatru Polonia z pozdrowieniami.

Szanowni Widzowie,

styczeń w naszych teatrach wygląda jak jeden wielki prezent noworoczny.  W Teatrze Polonia Koncert Noworoczny TRAVIATA w wersji koncertowej, koncert MAGDY UMER, premiera nowej, absolutnie rewelacyjnej płyty, która ukazała się właśnie w sprzedaży i….KONTRABASISTA Jerzego Stuhra, spektakl na który czeka wielu z Was.  Poza tym wraca  PATTY DIPHUSA i  BOSKA!  – tylko na dwa razy, z powodu braku wolnych terminów u naszych aktorów.  No i ZMIERZCH DŁUGIEGO DNIA,  DANUTA W.  SEKS DLA OPORNYCH,  Gombrowicz, Pilch i Czechow. Tylko raz Krzysztof Globisz  ze swoim HYDEm.  W Och-Teatrze bardzo ciekawa premiera CZAS NAS UCZY POGODY w reżyserii Krzysztofa Materny.

Moi Państwo, początek roku 2013, zaczynamy żyć na nowo, lepiej, mądrzej, ciekawiej, milej . Pomożemy Wam w tym z wielką przyjemnością – Joanna Woś, Adam Zdunikowski, Adam Szerszeń, Sławomir Pietras, Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Wiktor Zborowski, Zosia Zborowska, Zbyszek Zamachowski, Krzysztof Globisz, Dorota Kolak, Mirek Baka, Piotr Machalica, Lidia Stanisławska, Maria Seweryn, Małgosia Zajączkowska, Dorota Pomykała, Ignacy Gogolewski, Krystyna Tkacz, Ewa Telega, Ania Iberszer tuż po porodzie, Wojtek Malajkat, Elżbieta Kępińska, Magda Umer, Ewa Kasprzyk i inni. Życzymy Państwu raz jeszcze i wciąż Dobrego Roku.

W próbach dwa spektakle, dla Teatru Polonia – BABA CHANEL w reżyserii Izy Cywińskiej i ZEMSTA Fredry w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza dla Och-Teatru.

Krystyna Janda

 

07
Grudzień
2012
12:17

Marcina i Ambrożego - wszystkiego dobrego

W samochodzie w jakimś radiu ( nie Maryja) usłyszałam:

– Proszę księdza, czy ja dobrze robię, że odmawiam różaniec w intencji znalezienia męża?

– Tak, bardzo dobrze. Proszę odmawiać dalej. Ale proszę nie składać wszystkiego na barki Matki Bożej. Proszę się zapisać na kurs tańca. A dodatkowo zapytać mężczyzn z otoczenia, ojca , brata, wujka, czy nie ma w pani czegoś co odpycha mężczyzn, może złośliwość, może zbytni smutek, może częste niezadowolenie. Proszę się sobie przyjrzeć, spojrzeć na siebie oczyma mężczyzn. Może da się coś poprawić.

Dobrego dnia.

01
Grudzień
2012
08:13

Natalii i Eligiusza - wszystkiego dobrego

Leżę w łóżku w Lublinie. Miło. Gram DANUTĘ W. w Teatrze Starym. Grałam wczoraj, gram dzisiaj. Cisza na sali jest nieprawdopodobna, zdaje się że wczoraj nawet przez cały spektakl nikt nie kaszlnął, co w Warszawie niemożliwe. Jak powiedziała pani Danuta kiedy przyjechała na premierę warszawską….co tu lekarzy nie ma? Czy może apteki nieczynne? Wszyscy kaszlą w tej Warszawie…

A ja leżę w Lublinie, na pięknie odrestaurowanej starówce, w kamienicy muzyków i słyszę jak śpiewają lata temu, Zamachowski, Józefowicz i Machalica piosenkę „Lublin kochany Lublin” w spektaklu Magdy Umer w Teatrze Rampa. Dyrektorem teatru był Andrzej Strzelecki, Zuzia Olbrychska była szefem literackim i dobrym duchem, Magda tam reżyserowała ” Big Zbiga…” i inne spektakle. Ile to czasu minęło niepostrzeżenie , ile się zmieniło! W nas. Dookoła nas. Obok nas. Och beztroskie „Lublin, kochany Lublin” ! Zaśmiewaliśmy się wtedy od rana do nocy, z byle czego, taki był czas. Czas śmiechu, żartów i radości. Reżim zelżał. Prawdziwych polaków nie było. Byli tylko Polacy, za to 1/3 w służbach. Geje spokojnie gejowali tyle, że pochowani w domach. My kochaliśmy, niektórzy mieli jeszcze pierwsze żony i mężów, wszyscy małe dzieci a życie w nas, wyobraźnia, talenty nie dawały spać. Lublin, kochany Lublin. Biskup Życiński dawno nie żyje, a psy szczują.

Mój syn rozczytuje się w Tołstoju, poszedł na film „Anna Karenina ” i niezadowolony zaczął czytać książkę, a wczoraj widziałam u niego w plecaku „Wojnę i pokój” . Mój drugi syn, który ma na imię Andrzej z powodu Bołkońskiego, bo w połogu czytałam ” Wojnę i pokój” na nowo, ma dziś dwudzieste pierwsze imieniny. Pentelka się zapętla. Mój świat się wypełnia i dopełnia.

Halo! Tu mówi Kazimierz Gawron! – telefon o siódmej rano – pani Krystyno, jestem emerytowanym aktorem, czy nie zorganizowałaby pani u siebie w teatrze świątecznego śpiewania, brać aktorska chciałaby się spotkać i pośpiewać. – Brać aktorska! Jaka? Brać aktorska!? -Szanowny panie, niech pan zadzwoni do jakiegoś państwowego teatru lub do ZASPu, nas nie stać na stratę wieczoru. -A to szkoda, bo pani, wydawało mi się najbardziej społeczna, przyjazna, otwarta.

Casting na obsadę filmu „Smoleńsk” trwa. Upiorna sprawa. Znów wiadomo kto jest kto. W moich czasach moralnego niepokoju, jedni grywali u jednych , drudzy u drugich, niewidzialne pozornie granice były nieprzekraczalne. Na mnie był ” zapis ” w kilku zespołach filmowych nienaruszalny, nie wolno mnie było angażować, nawet reżyser nie mógł o tym pomyśleć, bo ja od Wajdy, czarne podniebienie, wróg ideologiczny. I mieli rację. No ale jak film nie polityczny a o miłości to się czasem jakiś reżyser np. u  Petelskiego w Zespole wyrwał. Tym od Poręby nie przychodziło to do głowy. Wtedy to były podziały! I wszystko było jasne. I jeszcze tylko powiem kilku teraz dziennikarzom -aktor nie ma obowiązku nic grać, a na pewno nic, czego nie chce. Niby to tylko zawód, ale oddać twarz, serce i duszę, komuś komu się tego oddać nie chce? Ne ma takiego obowiązku. To tylko w Związku Radzieckim po łagrach siedzieli aktorzy , którzy nie chcieli zagrać Lenina albo zagrali go źle.

Przy okazji przypomniała mi się znów historia o warszawskim festiwalu teatralnym, odbywającym się w stanie wojennym, kiedy to Teatr Stary zmuszony, przyjechał grać „Wyzwolenie” czy inny sztandarowy utwór, i aktorzy dowiedzieli się że na widowni jest reżimowa władza. Legenda głosi że Anna Polony zaproponowała wszystkim kolegom żeby w ramach bojkotu grali źle.  Nie wiem czy to prawda, ale śmieszne. Festiwal teatralny w stanie wojennym. Podobno Zapasiewicz dowiedział się o tym pomyśle grania źle na tym festiwalu  i odparł do kolegów – wam to łatwo powiedzieć.

Wracam do Warszawy i wpadam znów O’ Neilla. Miły czas. Nie będzie nowocześnie. Będzie jak dawniej i założyłam kalosze, żeby pieski po kostkach nie gryzły.

Lublin mnie dobrze nastraja. Dobrego weekendu i dla Was.

 

27
Listopad
2012
10:35

Waleriana i Maksymiliana - wszystkiego dobrego

Wczoraj usłyszałam wiadomość, że matka Catherine Deneuve obchodziła szczęśliwie setne urodziny. Że cieszy się dobrym zdrowiem i radością życia. Pierwszy raz pozazdrościłam komuś czegokolwiek, Catherine Deneuve pozazdrościłam długości życia i kondycji Jej matki. Postanowiłam , jako koleżanka aktorka ścigać się z Nią w tej konkurencji. Jutro imieniny mojej mamy. Skończyła niedawno osiemdziesiąt cztery lata i ma się nieźle.

Dobrego dnia.

25
Listopad
2012
22:55

Erazma i Katarzyny - wszystkiego dobrego

Teresa Starzec. Wystawa Teresy. Teresa. Teresa. Jej jeziorko, rozlewisko, dorzecze. Teresa, Teresa, Teresa i Teresa. Towarzyszka narciarska. Teresa. Fundacja Atelier. Kolory obrazów całkowicie przekłamane przez światło i aparat. Trudno.

20
Listopad
2012
23:32

Feliksa i Anatola - wszystkiego dobrego

Czytam dzienniki Ireny Solskiej. Pasjonująca lektura. Niedoskonała. Zupełnie inaczej Ją sobie zawsze wyobrażałam. …Trudno jest pisać o sobie.…konstatuje co jakiś czas. Modernistyczna wrażliwość. Wielka aktorka, prawie zupełnie zapomniana. Umarła w Skolimowie w Domu Aktora, wciąż poprawiając swoje dzienniki, z których tylko pierwsza część została opublikowana. Losy wojenne i powojenne, jako mniej związane z teatrem, zostawiono. Ostatni raz zagrała w roku 1938 w Teatrze Narodowym w Warszawie. Była prawdziwym dzieckiem swojej epoki i o szacunek dla teatru swoich czasów prosi, o oddanie sprawiedliwości. Choroba zabrała ją z zawodu. Pierwsze pisane na bieżąco dzienniki spłonęły podczas powstania warszawskiego, w latach 50 zaczęła je odtwarzać.

Podoba mi się opis jak trafiła do zawodu. Koleżanka znała Bolesława leszczyńskiego, poprosiła żeby ją przyjął. …Kazał mi powiedzieć jakiś wiersz. Wybrałam drobne wiersze Konopnickiej. Mistrz nie przerwał , słuchał – to już był wielki triumf. Kiedy wyrecytowałam wszystko, co umiałam, powiedział po długiej pauzie:- Głos pani masz – pauza- rozumiesz, co mówisz -pauza. – Wzrost pani masz – pauza.- Dobrze, będę uczył – pauza.- A czy pani wiesz, że była tu matka pani i prosiła , żeby pani nie uczyć, bo pani masz wielki talent malarski? – Ojej…- struchlałam.. – Matka nie pozwala. I co? – Obiecałem przyśpieszyć debiut. Zobaczymy.
Po dwóch miesiącach nauki mistrz sprowadził do siebie dyrektora teatru łódzkiego – Wołowskiego czy Grubińskiego, już nie pamiętam. próba odbyła sie u mistrza w pokoju. Wyznaczono datę debiutu w sztuce Halma „Hrabia Rene”.

Swoją drogą, jakie ja życie uprawiam? Dookoła jesień zimą, znikają kolejno moje światy, odchodzą moje ideały, wojna między ludźmi, ABW odkrywa zamachowca z gigantyczną bombą, wojna w Izraelu…a ja Solska, Infantka, Nora….i świat zostawiam za plecami. A w ciągu dnia, kilka godzin dziennie, oddalam się i zbliżam do rzeczywistości scenicznej jako morfinistka. Czy to jest normalne? Na pewno nie.

Święta w tym roku będą dziwne, choć podobno odwołali koniec świata. Świetnie, jeszcze trochę nasz świat potrwa, bardzo go lubię ze wszystkimi jego niedoskonałościami. Żyjemy w szczęśliwym czasie w szczęśliwym miejscu na ziemi. Zrobiono badania socjologiczne, jesteśmy jednym z bardziej tolerancyjnych narodów na świecie,  choć wydaje się że jest inaczej.

W sumie jest nieźle. Dobrego dnia.

18
Listopad
2012
00:38

Anieli i Romana - wszystkiego dobrego

No więc połknęłam 50 twarzy Graya, czytając czułam się jak nastolatka, a wybuchy śmiechu przy –O rany, on mnie chce! –  Rety! on mnie pożąda! – Kuźwa! spał ze mną!  – W mordę jeża ale mnie przeleciał ! – rozlegał y się po domu w Milanówku , nieustannie….No więc tego chcą kobiety tego świata, od Ameryki po Polskę?  Sprzedaż podobno przekroczyła ilości kupionych  Harrych Potterów. Mój Boże. Najbardziej ubawiło mnie zdanie – Wyglądała na 35, 38 lat, u starszych kobiet trudno rozpoznać wiek…

14
Listopad
2012
12:39

Serafina i Rogera - wszystkiego dobrego

Absolutnie zelektryzowała mnie dzisiejsza wiadomość o nawiązaniu kontaktu z ludźmi pozostającymi do lat w stanie wegetatywnym. A więc myślą, czują, starają się porozumieć. Bolesne że o tym nie wiedzieliśmy. Zawsze mnie to fascynowało. Przymierzałam się nawet do filmu według książki Małgorzaty Saramonowicz pt. „Lustra”, napisałam scenariusz. Do produkcji nie doszło, choć było blisko.Zresztą to temat który fascynuje do lat, zrobiono wiele i filmów i napisano książek na ten temat. Ale mniejsza o sztukę . To że uzyskano informację od Kanadyjczyka pozostającego w stanie wegetatywnym od lat – nic mnie nie boli- zawładnęło całkowicie moją wyobraźnią. Cały czas o tym myślę.

10
Listopad
2012
11:27

Andrzeja i Ludomira - wszystkiego dobrego

Pół nocy spędziłam w Internecie na czytaniu porad na temat wymiotujących kotów, ciekawa lektura od strony merytorycznej, ale przede wszystkim wspaniała od strony poznawczej. Okazało się tej nocy, że tak jak ludzie w Internecie  nie lubią ludzi, tak kochają zwierzęta! Wchłonęłam nieprawdopodobną dawkę miłości, troski, najczulszych słów, opisów pupili, ich charakterów, zachowań, dolegliwości i czułych relacji z objawów choroby. Nieprawdopodobne! Ucieszyło mnie to, rozczuliło i zdumiało niepomiernie. Jestem już po wizycie u weterynarza, do którego w rezultacie skierowały mnie te internetowe wpisy. Ludzie jesteście cudni!

A na zapytania – co się będzie działo w naszych teatrach na SYLWESTRA i NOWY ROK – odpowiadam z przyjemnością:

W OCH-TEATRZE odbędą się DWA KONCERTY PANI URSZULI DUDZIAK o 18:30 i o godz. 21:00 – w Sylwestra 31 grudnia 2012.  Będzie to premierowe wykonanie materiału z nowej płyty, która ma się ukazać na początku roku 2013.

www.och-teatr.com.pl i Facebook Och-Teatru oraz  TWITTER FUNDACJI

W TEATRZE POLONIA od dwóch lat nie możemy robić spektakli czy wydarzeń sylwestrowych z powodu przeniesienia się zabawy sylwestrowej na Plac Konstytucji, na kilka dni przed Sylwestrem jest bardzo głośno z powodu prób, a w sam dzień Sylwestra trudno do Teatru Polonia dotrzeć. Od poprzedniego roku przygotowujemy Koncerty Noworoczne. I w tym roku zupełnie wyjątkowy wieczór KONCERT NOWOROCZNY. TRAVIATA – WERSJA KONCERTOWA . Śpiewać będą pani Joanna Woś, pan Adam Zdunikowski i pan Adam Szerszeń w towarzystwie Orkiestry Kameralnej l’ Autunno pod batutą Adam Banaszaka. Poprowadzi wieczór pan Sławomir Pietras.  Koncert odbędzie się o godz. 19:00 1 stycznia 2013 roku.

Zanim dojdziemy do tych wydarzeń, jeśli dożyjemy , jak mówiła moja babcia, za chwilę w Teatrze Polonia dwa razy 13 i 14 listopada o 19:30, zagrają gościnnie u nas, panowie Peszkowie. Pan Jan Peszek i Błażej Peszek spektakl  POJEDNEK – ZABAWA W DETEKTYWA Anthony Shaffera (pamiętacie Państwo pewnie słynny film pt. Pojedynek ). A od 20 grudnia mała przerwa na święta, zapraszamy na nowy spektakl Teatru POLONIA –  ZMIERZCH DŁUGIEGO DNIA O’Neilla.

www.teatrpolonia.pl i Facebook Teatru Polonia oraz TWITTER FUNDACJI

08
Listopad
2012
06:30

Sewera i Gotfryda - wszystkiego dobrego

Zagłębiona w problemy rodziny O’Neilla zapominam o Bożym świecie. A spotkanie z Piotrkiem ( Machalicą) znów w tym repertuarze, amerykańskim repertuarze realistycznym to jak powrót do domu. Mamy za sobą setki razem zagranych ” Kotek na gorącym blaszanym dachu” , ” Dwojga na huśtawce” zabieraliśmy się kiedyś, kiedyś do „Tramwaju..” ( nie doszło do premiery). Zagraliśmy razem także wiele przedstawień innych autorów ” Męża i żonę” ” Medeę”, już w Och-Teatrze ” Weekend z R”, ale to u amerykanów z lat 50, 60 czujemy się razem najlepiej. Niezliczone ilości wspomnień, sytuacji, kilkaset wieczorów razem, wiemy o sobie ( zawodowo) wszystko, lubimy się, śmieszymy, rozczulamy nad sobą wzajemnie. O roli Mary że „Zmierzchu długiego dnia” myślałam od dawna, zostawiałam ją sobie na później. Na swoje 60 urodziny postanowiłam ofiarować sobie ten prezent, to arcydzieło literatury teatralnej, brylant . I ofiarować sobie także ” Piotra” poprosić żeby był ze mna w tym momencie . Poprosić go o przyjemność grania z nim, spotkań, rozumienia się bez słów. Jego ” brutalność” na scenie, energię, jowialne, ciężkie ciepło, brak sentymentalizmu, pesymizm, malkontenctwo, trudne początki dnia, głos, oddanie teatrowi, scenie , każdego wieczoru, pozorny cynizm i ukrywaną czułość do tego zawodu. To prezent wspaniały, lepszego nie mogłam sobie ofiarować.

Mamy próby codziennie, role synów Michał i Piotr Żurawscy, Rafał Fudalej, Katarzyna – Patrycja Szczepanowska z jej jasnością i radością życia. Niewesoły to utwór, piękny i tajemniczy. Miły czas.

04
Listopad
2012
14:15

Karola i Olgierda - wszystkiego dobrego

Dziś dopadła mnie niespodziewana i wielce trywialna refleksja – Człowiek to świnia! Obrzydliwe stwierdzenie, aż się czytać i patrzeć nie chce w tę stronę. Pracuję na okrągło, dosyć o tym, bo nie jest to nic wyjątkowego, piszę to tylko po to, żeby powiedzieć, pracuję, jestem zajęta, nie rozglądam się dookoła, z rzadka spotykam z ludźmi, ale też specyfika mojej pracy polega na tym, że ludźmi jestem otoczona. Cały dzień odwiedzają nas w teatrach aktorzy, inni ludzie teatru, filmu i mediów i znoszą wieści, plotki, opowieści, żarty, anegdoty. Dużo tego słyszę jakby przy okazji, pozostaję zazwyczaj bez refleksji, bo co mnie to obchodzi, sztuki się z tego zrobić nie da, jak mam w zwyczaju mówić. Ale z drugiej strony ….niespodziewanie dziś, od świtu samolotowa podróż, zapomniana książka i myśli z konieczności ogólne.

Kolorowa prasa – nie czytam, ale ilość historii opowiagdanych w środowisku o tzw. ustawkach prasowych jest przerażająca. Byłe żony zastawiają pułapki wołając fotografów, na byłych, znanych mężów. Byli mężowie spotykają niby przypadkiem nowych partnerów byłych żon i wdają się z nimi w bójki nie zapomninając wezwać,  też niby przypadkiem, fotografów i prasę. Wdowy idą, niby to na sprzątanie grobów i zamawiają jednocześnie serwis fotograficzny. Rozwodzący wmykają się do sądów i wymykają chyłkiem, bo prasę  i fotografów zamawiają albo  ich znajomi albo sędziowie, albo adwokaci lub świadkowie, bo kto inny? Zdjęcia chorych, umierających i nowonarodzonych dzieci trafiają do prasy wcześniej, niż widzą ich rodziny, bo usłużna pilęgniarka, koleżanka albo przypadkowy świadek, zarabia w ten sposób dwa złote. Panowie przeszukują laptopy kochanek ai kobiety kochanków i odnajdują w nich korespondencję z prasą w sprawie ustawek a w konsekwencji rozwodów. Zwyzwywany fotograf odkrzykuje, że zamówił go mąż krzyczącej itd. Itd. Itp. Dodatkowo jest jeszcze rzesza aktorek, aktorów i celebrytów, którzy podobno przed każdym wyjściem z domu, choćby na zakupy, zawiadamiają media gdzie będą i o której, co chyba jest prawdą, bo jak widzę te zdjęcia to na Boga, nikt tak nie chodzi ubrany na zakupy, w takich szpilkach nie do chodzenia, jeśli nie spodziewa się zakupowej sesji zdjęciowej. Pamiętam, że kilka lat temu, kiedy szaleństwo się zaczynało, jedna z koleżanek zamówiła prasę na lotnisko, niby przypadkowo, kiedy jechaliśmy do Ameryki z teatrem i wkurzeni koledzy, zlikwidowali komisyjnie w krwawej walce zdobytą pamięć z aparatu zawołanego fotografa, a koleżance tak dali popalić, że już nigdy nie odważy się pojechać do Ameryki, a na widok aparatu dostaje lęku. Słyszałam też o handlu z młodymi aktorami – ty nam dobrą wiadmomość środowiskową, my o tobie słowo i zdjęcie. Chcąca się wybić artystka, kradnie zbyt prywatne zdjęcia koleżanki  z laptopa tejże i daje je do prasy w zamian za swoje zdjęcia zrobione podczas premiery filmu kolegi do którego przytuliła się niespodziewanie i znacząco, tylko na czas tego zdjęcia.

Co to jest? Co to za masowe usłużne donosicielstwo? Co to za „bliskie znajome”, „przyjaciółki”, „znajomi rodziny”, „przyjaciele”, „osoby dobrze poinformowane” na które powołuje się ta prasa? Co to za szczegółowe opisy chorób, zdarzeń, nawet myśli i intencji bohatrów artkykułów dla szarej gawiedzi spragnionej czichś łez, moczu i krwi. Obrzydliwość.

Nie, niedobrze myślę, nie obrzydliwość. Nie obrzydliwość  jeśli bohater sam sobie to szykuje, urządza, w taki sposób się lansuje, a każdy orze jak może, mówiło się w moich czsach. Obrzydliwość zaczyna się od momentu, w którym ten ktoś nadużywa zaufania innych i łamieludzką, środowiskową  lojalność i solidarność.

Piło ich pięciu. Pili równo. Dwoch upiło się bardziej. Podobno wezwania żeby ich sfotografować były trzy.

Moja koleżanka o znanym nazwisku poszła do małego osiedlowego fryzjera. Fryzjerka zadzwoniła do gazety tuż po umyciu jej głowy. Zdjęcia w gazecie robione skądś z ukrycia obejrzała w gazecie dzień później. Koszmar.

Syn mojej znajomej jest takim fotografem na telefon. To, co opowiada przechodzi wszelkie wyobrażenia o świńskiej naturze ludzkiej. Dał mi przeczytać SMSy jakie do nego wysyłają nasi koledzy, ci z tych, co to zawsze w pogotowiu żeby innych skompromitować, prasie posłużyć, a potem skorzystać.

Opamiętajcie się! Ludzie!

Boże jak dobrze że w czasach kiedy myśmy byli młodzi, upijaliśmy się, romansowaliśmy, zrywaliśmy po pijanemu kwiaty z klombów i sikaliśmy pod pomnikami nie było kolorowej prasy, plotkarskich portali i tego całego gówna. A wyczyny Maklakiewicza, Kaliny, Cybulskiego, Kobieli, Osieckiej …. i tu się zatrzymam nie będę wymieniała wielu, wielu innych a szczególnie żyjących, pozostają w legendach. Powiem wam tylko, trudno dorównać  fantazją, odwagą, indywidualnością, szaleństwem, irracjonalnością, radością życia i barwnością mistrzom, za to „świństwem” najłatwiej, wydaje się że w tej dziedzinie wielu jest teraz mistrzami. No ale z drugiej strony, jak się czasy zmieniły, jakie teraz macie możliwości, jakie narzędzia dostaliście do ręki.

 

03
Listopad
2012
02:19

Sylwii i Huberta - wszystkiego dobrego

2 listopad. Dziś dzień Zaduszny, wspomninie wszystkich zmarłych. Wspomnijcie Państwo.

U nas w domu, wspominanie.

Podczas trwania Fundacji, odeszli współpracujący z nami: Marysia

Klejdysz, Wojtek Alaborski, Irenka Biegańska,

Magda Tesławska, Darek Kuc, Tomek Wert, Piotr Łazarkiewicz i

mój mąż.

Dobranoc.

http://www.polskieradio.pl/9/1363/Artyk … tyny-Jandy

31
Październik
2012
20:46

Urbana i Augusta - wszystkiego dobrego

I znów przyszedł ten czas w roku, że smutek jest  na pierwszym miejscu. Nie ma, już nigdy, na zawsze, nieodwołalnie – to słowa, które tylko w tym wypadku są pewne. Mają zastosowanie. I wołania – Daj znak! Udowodnij że gdzieś  jesteś, że wiesz, że widzisz, że mimo wszystko słyszysz i, że jesteś razem, że czuwasz… Pomóż.

Kto Cię nie znał ten nieznajomy, kto nie dochował pamięci ten wróg, kto nie smutny po stracie ten nie człowiek, kto zapomniał ten bez serca. Marność, marność, marność nad marnościami.

Kolory, listki, znów jesień, znów księżyc, znów  poranek. Dlaczego przedmioty żyją tak długo? I tak się dobrze mają? Te same miejsca, te same dźwięki, te same rytuały. To niesprawiedliwe.

Każda wiadomość, jak żal że nie wie. Nie dowie się. N i e   d o w i e   s i ę   n i g d y.  Jak szkoda. Co by powiedział? Co by powiedziała? Co by powiedzieli? Jak by zareagowali?

Musi pani zrobić wszystko żeby nie pogorszyć sobie jakości psychicznej życia. Ale jak to zrobić, panie doktorze? Zachowanie emocjonalnej świeżości, to priorytet.

Babcia, dziadek, ojciec,  Agnieszka, Renata, Grzegorzewski, Bardini, Warmiński, Hubner,  Łapicki, Darek, Darek, Darek,  Śląska, Kołakowski,  Mrozowska, Hanin, Łomnicki,  Irena Netto, Pawlik, Jarocki, Swinarski, Skrzynecki,  Marek Grechuta, Przemek Gintrowski, Jacek, Mikołajska, Kaliszewski, Paweł, Paweł, Paweł. Pani Łapicka, Janek Łomnicki, Tomek Wert,  Ewa Lassek, Alaborski, Zapasiewicz, mama Zapasiewicz,  pani Maria, Marysia Klejdysz, Magda Tesławska, Irenka Biegańska, Kuba, Janina, Babcia Jadzia, Irena, Halina, Elka, Mira Dubrawska, Hucybuła, Mandryl, Grzesiek, Nikodem, Świderski, Gabrysia, Łazar, Marycha, ciocia, pan Jeremi, Krzysiek Kieślowski, Halinka, Mimi, Bożenka, Jakub, Myszka…można wymieniać bez końca, bez końca, bez końca…

 

 

29
Październik
2012
06:14

Euzebii i Narcyza - wszystkiego dobrego

Wczoraj urodzinowy spektakl „Ucha…” i spotkanie z publicznością, niespodzianki dla mnie po spektaklu. Bardzo miło. Wzruszająco. Nostalgicznie trochę, jak zwykle od kiedy nie ma mojego męża, który ten teatr budował. Ale bardzo, bardzo wielu ludzi i tyle serca. To było nadzwyczajne. Na widowni tylu ludzi gorących. Na spotkaniu. Wielu takich, którzy przyjechali z różnych stron Polski. Bardzo dziękuję.

Wczoraj też pierwsza próba „Zmierzchu długiego dnia” . Pracowałam długo nad tekstem, nie wiedziałam jak to zabrzmi. Wydaje się że dobrze. Piękny utwór. Niewesoły.

Zamieszczam zdjęcia z próby, zrobiła je Marta Więcławska.

I chciałabym wyjaśnić jeszcze jedną rzecz, a propos Marta Więcławska, i zapytań kto to są nasi producenci wykonawczy, wymieniani w programach naszych spektakli. Co robią, jaka jest ich funkcja, jakie zadanie i co to jest za twór, nieznany w innych teatrach. Jest takich osób w naszej Fundacji sześć. Marta  Więcławska właśnie, Ewa Ratkowska, Rafał Rossa – w Polonii, Alicja Przerazińska, Magda Kłosińska i Magda Jaworska (na do chodne, robiła Rocky Horror Show i teraz zajmuję się produkcją nowego muzycznego dużego spektaklu do Och-Teatru „Czas nas uczy pogody”). Są to nasi producenci wykonawczy, tak to nazwaliśmy, czyli ludzie którzy czuwają nad powstaniem, eksploatacją, wyjazdami i życiem spektaklu. Którzy biorą jakby spektakl pod opiekę. Od pierwszego dnia każdego projektu, od decyzji, że jakiś tytuł będzie u nas wystawiany, dostaje taki projekt opiekuna, producenta, jest to jedna z tych wymienionych wyżej osób, i aż do zejścia tytułu ze sceny, ta osoba jest ze swoim spektaklem. Pracuje ściśle z twórcami, z reżyserem, na poziomie tekstu, planowania prób, jest także potem podczas prób, asystentem reżysera, koordynatorem prac ze scenografem, kostiumologiem, jest rekwizytorem i jak trzeba suflerem. Planuje całą produkcję koordynując prace w teatrze w ogóle z próbami danego tytułu, potem także umawia aktorów na granie, sprawdza ich terminy, proponuje wstawianie spektaklu do repertuaru, kiedy się planuje kolejne miesiące. Pracuje cały czas na dwóch poziomach: artystycznym i organizacyjnym. Czuwa nad jakością spektaklu, dba też o stronę techniczną każdego przedstawienia. Są to osoby wykształcone, po wydziałach Wiedzy o teatrze, Kulturoznawstwie, Zarządzaniu kulturą, ich zakres kompetencji jest bardzo duży. Czasem piszą także opracowania do naszych programów. Ten system, „producentów”, stworzyłam po moich wieloletnich doświadczeniach teatralnych, po obserwacjach, jak funkcjonują teatry i jak wygląda czasem nieszczęśnie, życie spektakli teatralnych.

Serdecznie pozdrawiam.

26
Październik
2012
15:32

Lucjana i Ewarysta - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo!

Zbliża się siódma rocznica otworzenia Teatru Polonia, z tej okazji zagramy jeden z dwóch spektakli , którymi zaczynaliśmy działalność teatru, na małej scenie.  „ Ucho, gardło, nóż” Vedrany Rudan. Otwieraliśmy spektaklem „ Stefcia Ćwiek w szponach życia” Dubrawki  Ugresic , w obsadzie byli Zofia Merle, Viola Arlak, Agnieszka Krukówna i Michał Piela , grający wszystkie role mężczyzn konieczne do opowiedzenia żałosnej i śmiesznej historii poszukiwań towarzysza życia , przez nie do końca rozgarniętą Stefcię , ofiarę tabloidów i kobietę już nie pierwszej młodości ale za to o złotym sercu. Spektakl naszpikowany  karykaturą reklam radiowych i poradników życiowych.  „ Ucho, gardło, nóż”- ten spektakl  miał premierę dwa tygodnie później, też na małej scenie Teatru Polonia, nazwanej  Fioletowe Pończochy. Fioletowe Pończochy –  jako symbol ruchu feministycznego w pewnym momencie we Francji. Spektakl opowiada ( bo grany jest do dzisiaj) w drastyczny, niekonwencjonalny i kontrowersyjny sposób o wojnie bałkańskiej, o seksie i miłości w trudnych czasach, językiem brutalnym i nie pozostawiającym złudzeń.  Okazało się po premierze tych pierwszych spektakli, że i spektakle i role zostały docenione wielokrotnie nie tylko przez widzów ale także zebrały wiele nagród i pochwał.

Zagram więc, w niedzielę 28 października spektakl urodzinowy, „ Ucho, gardło, nóż”,  będzie to spektakl grany po raz 192 od premiery, a był grany na wszystkich już naszych scenach , bo w miedzy czasie został przeniesiony  na dużą scenie Teatru Polonia, miał też swoje prezentacje na scenie Och-Teatru. Po spektaklu z okazji urodzin, postanowiłam się spotkać z publicznością , aby wspominać , zdradzić kulisy, szczegóły i śmiać się radośnie z okazji przetrwania w dobrej kondycji tak wielu już sezonów, żeby opowiedzieć kulisy pierwszych premier i cieszyć się nowymi. Odpowiedzieć na wszystkie pytania naszych Widzów.

To naszym Widzom, zawdzięczamy w dużej mierze te siedem szczęśliwych lat, to z Nimi i za Ich pomocą mamy zamiar robić teatr i grać przez długie lata następne.

Przez te 7 lat dorobiliśmy się wielu premier, wielu sukcesów, ogromniej liczby aktorów, reżyserów, scenografów, kostiumologów, muzyków i współpracowników  – przyjaciół. Powstał nowy teatr, większy, potężniejszy niż Teatr Polonia, Och-Teatr, a ostatnio tam też nowa scena w kawiarni teatru, Och-Cafe, scena kabaretowa, prezentująca małe formy.  Zapraszamy zawsze, nieustannie i z radością , na wydarzenia dziejące się na naszych czterech scenach w dwóch teatrach , na nasze spektakle plenerowe i na Placu Konstytucji i przez Och-Teatrem na ulicy Grójeckiej, na zajęcia plastyczne dla dzieci podczas popołudniówek w Och-Teatrze, na nasze koncerty, spotkania, pożegnania lat i zim, jesieni i wiosen.

Przez te siedem lat przyjęliśmy circa  about – 1 200 000 Widzów w naszych salach.

Oddajemy Państwu dla  zabawy i wiedzy, dla poznania nas i wspominania,  Kronikę , naprędce ułożoną ze zdjęć i plakatów powstałych przez te lata. Jest to około 900 zdjęć , ale przysięgam że mogłoby ich być kilkanaście tysięcy. A między nie, moglibyśmy włożyć także wiele nagród, dyplomów i podziękowań. Podziękowań szczególnie nam miłych, od Domów Dziecka, Domów Opieki, Szpitali i dzieci, dzieci, dzieci.
Nie opisywaliśmy tych zdjęć w kronice, tylko wtajemniczeni dokładniej rozpoznają wydarzeni a, ludzi i sytuacje, ale dokładna wiedza tego typu, nie jest chyba potrzebna, żeby odczuć atmosferę i radość jaka w tej kronice, na oślep skleconej,  jest zaklęta.

Szanowni Państwo! Przed nami nowy rok, nowy sezon , nowe teatralne sprawy, przyjaźnie i wydarzenia , życzcie nam szczęścia i stu lat życia.

Serdecznie pozdrawiam Krystyna Janda

25
Październik
2012
11:38

Kryspina i Ingi - wszystkiego dobrego

Wczoraj wieczorem, na miłe zaproszenie reżysera spektaklu ” Jak się kochają w niższych sferach” Aycbourna, byłam w Teatrze Kamienica, teatrze mojego kolegi z roku w Akademii Teatralnej , mojego przyjaciela, mojego niegdysiejszego Janosika w „Na szkle malowane ” w warszawskim Teatrze Powszechnym, w moim teatralnym debiucie reżyserskim. Wtedy oboje byliśmy aktorami tego Teatru.

Tak więc wczoraj, byłam tam na spektaklu, choć przez te wszystkie skaliste lata naszych wysiłków zbudowania teatrów , kontaktowaliśmy się nieustannie, dzieliliśmy informacjami a przede wszystkim ostrzegaliśmy się przed rafami , które  należy omijać. Po pierwsze publiczności pełna sala, publiczność i aktorzy, bo byłam u nich po przedstawieniu, zadowoleni i obsłużeni koncertowo…
I o tym koncertowo chciałabym napisać z podziwem. Prowadzimy z Emilianem różne teatry, inne stylistycznie, klimatycznie, logistycznie. Na odmiennych zasadach jednak budujemy więź z publicznością ale to co zobaczyłam wczoraj mnie zbudowało. Po pierwsze Emilian witał publiczność już przy wejściu, rozmawiał, uśmiechał się, odpowiadał na pytania, zabawiał z sobie przypisaną uprzejmością i wdziękiem. Witał także publiczność przed spektaklem i żegnał po brawach, zapraszając na następne przedstawienia. Dookoła barek kawowy, restauracja, bufet, bileterzy, cała obsługa w wiecznej gotowości do pomocy. W przerwie wystarczyło że ktoś się zawahał, przystanął, natychmiast podchodził ktoś z obsługi z pytaniem czy nie może pomóc. Teatr wychuchany, wydmuchany, ze ścianą pamięci nieobecnych już wielkich ze świata kultury  no i palarnia nadzwyczajna z wyciągiem , który ohydnemu zapachowi papierosów nie daje cienia szansy przedostania się gdziekolwiek , nawet przy otwartych drzwiach. Wszyscy uśmiechnięci, publiczność mile połechtana, zadowolona, doceniona.  Wychodzące grupy z teatru żegnane uprzejmie przez obsługę i wyposażane w repertuar na kolejny miesiąc i zapraszane na nieodległą premierę. Mój Boże, a wiem ile Emilian przeszedł. Jaka była ta droga, jak wyboista, także przez ludzi.
Teatrze Kamienica, życzę Wam wielu, wielu lat szczęścia, tysięcy wiernych widzów a Wasze zamiłowanie do retro, starej międzywojennej Warszawy i kultury i grzeczności sprzed lat, niech będzie wynagradzane.

I jeszcze mały epizodzik, potwierdzający wrażenie. Na spektaklu byli także moi znajomi. Przed samym spektaklem kupili garnitur w pobliskim sklepie, ale trxeba było skrócić spodnie, przed porannym wylotem do Mediolanu. Umówili się z właścicielką sklepu, że gotowy, po poprawkach garnitur, zostanie przyniesiony do szatni teatru, podczas spektaklu. Jakież było nasze zdumienie, kiedy w przerwie spektaklu, pani podająca nam kawę, nachyliła się do moich znajomych z informacją, że przesyłka dotarła i czeka zawieszona pod naszym numerkiem w szatni. Mój Boże, jak miło.

Ja dziś w Toruniu, na TOFI FEŚCiE. Odbieram nagrodę dla niepokornego twórcy i gram ” Shirley” , trochę to zabawne, powinnam grać ” Ucho, gardło, nóž” przy okazji tak zatytułowanej nagrody, ale tak wybrano… Miło mi, to nagroda sprzed dwóch chyba lat, wtedy nie mogłam jej odebrać teraz nabrała mocy.  Spotkanie z publicznością i wieczorny spektakl, to coś w rodzaju święta  i dla mnie.

W sobotę ” Biała bluzka” w Ochu, w niedzielę siódma rocznica powstania Teatru Polonia i w związku z tym ” Ucho, gardło, nóż” bo tym spektaklem otwieraliśmy, ” Stefcią Ćwiek w szponach życia” i ” Uchem.,” ale ” Stefci…” dziś już nie gramy z powodów losowych. Po spektaklu spotkanie moje z publicznością czyli pytania i odpowiedzi i miłe wspominanie, radosne wspominanie . W poniedziałek Lubin i tam 2 razy ” Weekend z R.”  we wtorek „Biała Bluzka ” w Łodzi.

Dopiero potem zamyślimy się nad tymi których nie ma. Kwestujmy z Magdą Umer w parze na dwóch cmentarzach ewangelickich na ul. Młynarskiej . Zaduszki i Święto zmarłych to teraz najważniejsze dla mnie święta w roku.
Spotkania rodzinne poza tym. Co roku w tym momencie spotykamy się wszyscy.
Nowością jest to że zapalam w internecie masę świeczek w intencji ludzi mi bliskich lub dla mnie ważnych.

Nie wiadomo czemu, przypomniał mi się żart filozoficzny? Smok siedzi na polanie w lesie i robi listę: Niedziwiedź, przychodzisz tu jutro i o 12:00 cię zjadam. Lis, przychodzisz tu jutro o 14:00 i cię zjadam. Zając , przychodzisz tu jutro o 16:00 i  zjadam cię na deser. Odzywa się nieśmiało zając. – A można nie przyjść? – Można-  odpowiada smok – skreślam cię z listy.

Tu w Toruniu, na cmenatzu, groby rodzinne mojego męża. Rodzina Kłosińskich, wielu z nich było związanych właśnie z Toruniem. Mój mąż odkąd pamiętam, odwiedzał Toruń zawsze w tym czasie.

24
Październik
2012
01:43

Rafała i Marcina - wszystkiego dobrego

Weszłam dziś do jednego ze sklepów żeby kupić chusteczki higieniczne jednorazowe. Stanęłam przed półkami i miałam do wyboru chusteczki co najmniej siedmiu producentów, chusteczki w wielu kolorach i o wielu zapachach, truskawkowym cytrynowym, bez zapachu itd.. Kupiłam chusteczki o zapachu miętowym.  Wsiadłam do samochodu i przypomniałam sobie jak na pogrzebie księdza Jerzego Popiełuszko jeden z moich znajomych płacząc wycierał twarz ligniną , po chwili cała socjalistyczna lignina rozmokła, oblepiła mu twarz i wyglądał po prostu groteskowo. O chusteczkach higienicznych można było wtedy pomarzyć, a ja na zawsze zapamiętałam tę zapłakaną twarz oblepioną ligniną. W tym samym sklepie kupuję dziś mleko dla kotów, wtedy nie mogłam nigdzie kupić mleka dla dziecka. Czy wtedy produkowało się mniej mięsa i wędlin? Mam wrażenie że nie, a gdzie się to wszystko podziewało? W sklepach mięsnych była tylko słonina albo zgoła nic. Pamiętam czas kiedy można było kupić tylko ocet i musztardę w sklepach spożywczych, ohydna marmolada była rarytasem i wszyscy mieliśmy te same książki na półkach a w tapczanach książki z Kultury Paryskiej przemycane przez granicę. W mojej bibliotece do dziś opracowania, broszury i książki  drukowane w podziemiu, między innymi Nabokow oraz wydawnictwa Kultury Paryskiej stoją na zaszczytnym miejscu. Meble Kontiki i sukienka trykotowa w wielbłądy pani Barbary Hoff z CeDeTu śni mi się w snach o młodości, herbatniki Petite Beurre i kefir w szklanej butelce półlitrowej  wspominam jako królewski posiłek. Oranżadę w proszku lubiłam tak że dziś cukierki Zozole z takim samym proszkiem oranżadowym w środku, podkradam dzieciom.  Po co to piszę? Nie wiem. Tak mi się przypomniało.

21
Październik
2012
06:30

Urszuli i Hilarego - wszystkiego dobrego

Nie żyj e Przemek Gintrowski. Moje piosenki Na zakręcie, Czarne perfumy, Judyta, to jego muzyka…to także muzyka do filmów Matka królów, Tato…i wiele, wiele innych utworów.  Szlag by trafił!

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.