04
Luty
2013
12:07

Andrzeja i Weroniki - wszystkiego dobrego

Spotkałyśmy się w Centrum handlowym w Krakowie, wyjeżdżając w trasę teatralną zapomniałam kilku rzeczy. Przeszłam koło niej kilaka razy, za każdym razem ktoś ją głaskał, pocieszał, pytał o jej losy, mimochodem słyszałam. Po kilku godzinach, raz jeszcze, jadąc już do teatru tam weszłam, znów czegoś zapomniałam. Ona siedziała, smutna, koty które były do wzięcia w klatkach koło niej, ludzie pozabierali, a ona siedziała. Powiedziałam do pani z Fundacji ” Zwierzęta Krakowa”, proszę mi wypisać papiery adopcyjne, zabieram ją. – Ma na imię Sonia- powiedziała pani, była na łańcuchu przy budzie, wzięliśmy ją w ciąży, ma niecały rok, jest po pierwszych szczeniakach, umęczona. Ma szwy po świeżej sterylizacji, o tu, rozpuszczą się . odrobaczona. Musi pani odrobaczyć jeszcze raz i zbadać ja za miesiąc, powinien ja zobaczyć lekarz. Zabieram  ją- powiedziałam. – Naprawdę? – zaniepokoiła się nagle pani z Fundacji, a będzie miała u pani dobrze? ( na swoje usprawiedliwienie mogę tu powiedzieć tylko tyle, że mnie nie poznała, byłam nieźle zakamuflowana) – Moim zdaniem będzie jej u mnie dobrze, obiecałam. No i tyle. Sonia podróżuje ze mną. Z Centrum Handlowego pojechała do teatru, gdzie czekała ( w swoim łóżeczku, bo dostałam z nią do kompletu jej łóżeczko),czekała aż skończę grać spektakl. Nocowała i jadła kolację w hotelu Rubinstein na ulicy Szerokiej w Krakowie na Kazimierzu, potem pierwszy raz w życiu jechała windą i mieszkała w apartamencie 502, najelegantszym w tym hotelu moich przyjaciół, państwa Pierścionków. W niedzielę była na spacerze, na obiedzie na krakowskim rynku, na wystawie Andy Warhola, i odbyła kolejne spotkania podczas spektaklu. Poznała między innymi w te dwa dni: panią prezydentową Danutę Wałęsę, pana Jana Peszka z żoną, pana Jerzego Stuhra z żoną i panią  Krystynę Zachwatowicz, Kasie Gniewkowską i liczne osoby z Teatru Łaźnia Nowa i Wydawnictwa Literackiego. Wszystkich witała uprzejmie i ciepło, ale uznała że jest ze mną i dawała to do zrozumienia. Bardzo poweselała, dziś nawet rozrabiała w restauracji na śniadaniu i przegryzła smycz. Podczas spaceru porannego, jakiś krakowianin , chyba w nie najlepszym humorze, usłyszał jak wołam na nią Sonia, spojrzał i wycharczał przez zaciśnięte zęby: – Sonia! Sonia! w dupach się poprzewracało i jednej i drugiej! Uśmiechnęłam się do niego miło i odparłam: – Wie pan, że trafił pan w samo sedno! Jednym słowem zmiana życia. No i cóż….widocznie tak miało być. Boje się tylko sesji zapoznawczej z rezydentami Milanówka, ale jakoś to będzie.

Moja córka tez od niedawno, przygarnęła psa, rozbitka życiowego. Wyrzucono go z samochodu na autostradzie, biegł za samochodem swoich właścicieli tak długo że prawie padł. Tak go znaleziono. Leczy się teraz ten bardzo miły , młody pies z depresji, nie jest łatwo, ale jakoś będzie. Na razie nie może zostać sam ani na moment, boi się że znów zostanie porzucony. O ludzki i psi losie!

Dobrego dnia. Dzis Tarnów. Pozdrowienia.

03
Luty
2013
16:16

Błażeja i Hipolita - wszystkiego dobrego

Kraków. Gramy DANUTĘ W. w Łaźni Nowej. Wczoraj była DANUTA W. znów na widowni. Oglądała spektakl po dwumiesięcznej przerwie. Znów wzruszenia, dla na obu. Gryzłam palce- powiedziała, bałam się że ty mnie widzisz- powiedziała. A ja denerwowałam się znów, czy będziesz ze mnie zadowolona – powiedziałam. Następny raz siądę na widowni dopiero na setnym przedstawieniu -powiedziała. Wczoraj zagraliśmy trzydzieste piąte.

Wystawa Andy Warhola w rynku. Życie jest upojne.

28
Styczeń
2013
07:39

Walerego i Radomira - wszystkiego dobrego

Przede mną Polska, tzn, wiele wyjazdów i granie gościnne w wielu miastach w Polsce. Bardzo to lubię i traktuję, szczerze mówiąc jak wakacje, bo to tylko telefony, odpowiadanie na e-maile i jeden spektakl dziennie bez codziennych obowiązków biurowych, spotkań, prób i problemów na miejscu. To swoiste wakacje i możliwość zajęcia się innymi tematami. Na miejscu czuwają inni a oba teatry idą pełną parą.

Dzis Poznań z Weekendem z R. w Operze , dwa razy – szkoła przetrwania z podrożą tego samego dnia i próba na miejscu na tej wielkiej scenie, ale miły dzień. Spotkanie z dawno nie widzianymi kolegami, miłymi sercu . Ostatnio z powodu nowych premier w Och-Teatrze nie gramy tak często ani Weekendu z R., ani Białej Bluzki. Wczorajsza Biała Bluzka po długiej przerwie i następna dopiero w kwietniu. W lutym szykujemy się do premiery Zemsty. Ja, ciekawa jak diabli, nie bywam na próbach i zobaczę dopiero na pierwszej generalnej. Waldemar  Śmigasiewicz- reżyser w wiecznych wątpliwościach i zaniepokojeniu. Ciekawe. Ja szykuję realizacje Mayday 2, próby zaczynamy po premierze Zemsty, w początkach marca i to one mnie uziemią znów w Warszawie. Do obsady dochodzi Bogdan Łazuka, jako ojciec Stanleya. Szykuję się na miły czas, dużo zabawy i radości. Życie z takimi utworami scenicznymi, staje się po prostu upojne, optymistyczne i miłe. Niczego w tej chwili innego nie chciałabym robić, radosny teatr dla zabawy. W Teatrze Polonia próby Baby Chanel,  Mikołaja Kolady, to dopiero zamieszanie, tyle kobiet i z takimi charakterami! Obserwujemy i słyszymy próby z oddalenia. Zanosi się na tsunami. Premiera tuż po świętach 5 kwietnia. Reżyseruje Iza Cywińska.

Na razie jadę do Poznania. Wszystko, spokojnie, małymi krokami i po kolei.

Dołączam zdjęcia z wczorajszej Białej…zrobione przez Anitę, szefową naszych bileterów, i jedną z najlepszych stewardess w Polskich liniach lotniczych, zdjęcia z telefonu… A propos, możecie Państwo do nas przychodzić spokojnie i nawet zasłabnąć, bo mamy w teatrze osoby przeszkolone nawet na okoliczność pierwszej pomocy i ratowania życia… zasłabnąć mam nadzieję z zachwytu lub śmiechu…

25
Styczeń
2013
09:10

Pawła i Miłosza - wszystkiego dobrego

Ostatnio wróciłam do zainteresowań z mojej młodości z Liceum Plastycznego. pamiętam że wtedy najbardziej lubiłam lekcje malarstwa a jeszcze bardziej kompozycji. Teraz ” studiuję” reklamę, plakaty, ulotki, grafikę, także komputerową. Zagłębiona  po uszy, obłożona książkami, opracowaniami na nowo „wpadłam”.Przejeżdżam Polskę śledząc plakaty, ulotki, zdjęcia na ulicy , analizuję co działa i jak działa, co mi się podoba co nie a ma siłę. To już natręctwo. Miłe. Interesujący temat. W tej chwili nasze plakaty teatralne robi Jerzy Janiszewski, mój kolega z Liceum plastycznego, kolega z jednej ławki. To on wymyślił i napisał pamiętnej nocy SOLIDARNŚĆ  gdańskim gotykiem i dorysował chorągiewkę, zastanawiali się w którą stronę chorągiewka ma wiać, czyli w którą stronę świata idzie Solidarność, to im się wtedy wydawało najważniejsze w tym napisie.  Jego litera i ten znak, strał się prawie tak znany na świecie jak COCA COLA.

Ciekawe zagadnienia. Plakat. Reklama. Informacja. Mniej czy więcej. Bogato czy skromnie. Wyraźnie czy eńigmatycznie. Udarzająco czy ntrygująco. Przekaz zgodny z trścią czy zupełnie nie, tylko wrażeńiowy.

Fascynujące.

Dobrego dnia i zdjęcie które zrobiłam w Słupsku.

23
Styczeń
2013
19:52

Ildefonsa i Rajmunda - wszystkiego dobrego

Dojechaliśmy z DANUTĄ W. do Słupska. Gramy tu dziś wieczór w Filharmonii. Przygotowanie spektaklu trwa prawie cały dzień na nowej scenie. We wszystkich miastach, do których przyjeżdżamy szukamy muzeów, przewodników i zwiedzamy nasz piękny kraj. Jak mówią pracownicy naszych teatrów Z Kolbergiem po kraju, czyli z Fundacją po kraju. Miło, pouczająco, integracyjnie wewnątrz załogi i z Widzami.

Dziś w słupsku, od rana muzeum i wystawa Witkacego. Rozkoszna.

A teraz, a propos sztuki usługowej, zamieszczam

REGULAMIN FIRMY PORTRETOWEJ „S.I. WITKIEWICZ”

Motto:

Klient musi być zadowolony.

Nieporozumienia wykluczone.

Regulamin wydrukowany jest w tym celu, aby oszczędzić firmie mówienia po wiele razy tych samych rzeczy.

&1. Portrety wytwarza firma w następujących rodzajach:

1. Typ A.-rodzaj stosunkowo najbardziej „wylizany”. Odpowiedni raczej dla twarzy kobiecych, niż męskich. Wykonanie gładkie” z pewnym zatraceniem charakteru na korzyść upiększenia, względnie zaakcentowania „ładności”.

2.- typ B.- rodzaj bardziej charakterystyczny, jednak bez cienia karykatury. Robota bardziej kreskowa niż typu A, z pewnym podcięciem cech charakterystycznych, co nie wyklucza „ładności” w portretach kobiecych. Stosunek do modela obiektywny.

3.- typ B.+d.-spotęgowanie charakteru, graniczące z pewną karykaturalnością. Głowa większa niż naturalnej wielkości. Możliwość zachowania w portretach kobiecych „ładności”, a nawet jej spotęgowania w kierunku pewnego tzw. „Demonizmu”.

4.- Typ C, C+Co, Et, C+H, C+Co+Et, itp.- typy te wykonane przy pomocy C2H5OH i narkotyków wyższego rzędu – obecnie wykluczone. Charakterystyka modela subiektywna – Spotęgowana karykaturalnie tak formalnie, jak psychologicznie niewykluczone. W granicy kompozycja abstrakcyjna, czyli tzw. „Czysta Forma”.

5.-Typ D.- to samo osiągnięte bez żadnych sztucznych środków.

6.- Typ E i jego kombinacje z poprzednimi rodzajami. Dowolna interpretacja psychologiczna, według intuicji firmy. Efekt osiągnięty może być zupełnie równy wynikowi typów A. I B. – droga, którą do tego dochodzi jest inna, jako też sam sposób wykonania, który może być rozmaity, ale nie przekracza nigdy granicy (d). Może być również kombinacja E+d na żądanie.

Typ E. Nie zawsze możliwy do wykonania.

7.- Typ dziecinny (B+E)

Z powodu ruchliwości dzieci czysty typ B. jest przeważnie niemożliwy – wykonanie więcej szkicowe.

W ogóle firma nie zwraca wielkiej uwagi na wykonanie ubrania i akcesoriów. Kwestia tła należy tylko do firmy. – żądania w tym względzie nie są uwzględniane.

Zależnie od stanu firmy i trudności danej twarzy, portret może być wykonany w jedno, dwa, trzy do pięciu posiedzeń. Przy dużych portretach z rękami lub w całej figurze, liczba posiedzeń może dojść i do dwudziestu. Ilość posiedzeń nie przesądza o dobroci wytworu.

&2.- Zasadniczą nowością firmy w stosunku do przyjętych zwyczajów, jest możność odrzucenia portretu przez klienta, jeśli portret czy pod względem wykonania, czy podobieństwa nie odpowiada klientowi. Klient płaci wtedy 1/3 ceny, przy czym portret przechodzi na własność firmy. Klient nie ma prawa żądać zniszczenia portretu. Zasada ta stosuje się oczywiście tylko do Typów: A,B,i E. czystych, bez dodatku d. – to znaczy bez dodatku przesadnej charakterystyki, czyli do tzw. „Typów seryjnych”. Zasada ta została wprowadzona dlatego, że nigdy nie wiadomo, czym kogo zadowolić można. Pożądana jest dokładna umowa, na tle ściśle określonej decyzji modela co do typu. Album z ” próbkami” (ale nie „bez wartości”) jest do obejrzenia w lokalu firmowym. Gwarancją klienta jest to, że firma we własnym interesie nie wypuszcza wytworów, mogących popsuć jej markę. Może być wypadek, że firma sama nie uzna swojego wytworu.

& 3. -Wykluczona jest absolutnie wszelka krytyka ze strony klienta. Portret może się klientowi nie podobać, ale firma nie może dopuścić do najskromniejszych nawet uwag, bez swego specjalnego upoważnienia. Gdyby firma pozwoliła sobie na ten luksus: wysłuchiwania zdań klientów, musiałaby dawno zwariować. Na ten paragraf kładziemy specjalny nacisk, bo najtrudniej jest wstrzymać klienta od zupełnie zbytecznych wypowiedzeń się. Portret jest przyjęty, lub odrzucony- tak, lub nie, bez żadnego umotywowania. Do krytyki należy również konstatowanie podobieństwa, względnie niepodobieństwa, uwagi co do tła, zakrywanie ręką części narysowanej twarzy, w celu dania do zrozumienia , że to ta część właśnie się nie podoba, powiedzenia takie jak : „Jestem za ładna” , „Czy ja jestem taka smutna?” , „To nie jestem ja”, w ogóle wszystko i to tak pod względem dodatnim, jak i ujemnym. Po namyśle, ewentualnie po poradzeniu się osób trzecich, klient mówi tak (lub nie) i koniec – po czym podchodzi (lub nie) do tak zwanego „okienka kasowego”, tzn. Po prostu wręcz firmie umówioną sumę. Nerwy firmy , ze względu na niesłychaną trudność zawodu tejże, muszą być szanowane.

&4.- Niedozwolone jest pytanie się firmy o jej zdanie o wykonanym portrecie, jak też wszelkie rozmowy na temat rysunku znajdującego się w robocie.

&5.- Firma zastrzega sobie prawo rysowania bez świadków, o ile to jest możliwe.

& 6.- Portrety kobiece z obnażonymi szyjami i ramionami są o jedną trzecią droższe. Każda ręka kosztuje jedną trzecią ceny. Co do portretów z rękami, lub w całej figurze – umowy specjalne.

& 7.- Portret nie może być oglądany aż do ukończenia.

& 8.- Technika jest mieszaniną węgla,kredek, ołówka i pastelu. Wszelkie uwagi techniczne są wykluczone, jak również żądanie poprawek.

&9.- Firma podejmuje się wykonania portretów poza lokalem firmowym jedynie w wypadkach wyjątkowych (choroba, podeszły wiek,itp.) przy czym musi być gwarantowana firmie skrytka, w której można by pod kluczem przechowywać nieukończony portret.

&10.- Klienci są obowiązani zjawiać się punktualnie na seanse, gdyż czekanie źle wpływa na nastrój firmy i może źle wpłynąć na wykonanie wytworu.

&11.- Firma udziela rad co do oprawy i pakowania portretów, ale nie podejmuje się takowego. Dyskusja nad oprawą jest wykluczona.

&12.- Firma zostawia zupełną swobodę co do ubioru modela i stanowczo nie zabiera głosu w tej sprawie.

&13.- Firma prosi o uważne przestudiowanie regulaminu. Nie mając żadnej egzekutywy, liczy na delikatność i dobrą wolę klientów co do wypełniania warunków. Przeczytanie i zgodzenie się z regulaminem uważa się za równoważne z zawarciem umowy. Dyskusja nad regulaminem jest niedopuszczalna.

&14.- Umowa na raty lub weksle nie jest wykluczona. Ze względu na niskie i tak ceny, żądanie ulg nie jest pożądane. Przed zaczęciem portretu klient płaci jedną trzecią ceny, tytułem zadatku.

&15.- Klient dostarczający firmie portrety, czyli tzw. „Agent firmy” w razie dostarczenia tychże na sumę 1000 zł, dostaje jako premię portret własny, lub żądanej osoby w dowolnym typie.

&16.- Poleca się klientom niowijanie portretów po zawinięciu ich przez oddział pakowniczy firmy, i oddawanie ich natychmiast do oprawy, w celu uniknięcia zniszczenia takowych, co się niejednokrotnie zdarzało.

Firma „S.I.WITKIEWICZ”


Bardzo mi się podoba ten regulamin. Bardzo chętnie napisałabym taki dla naszych teatrów. My jesteśmy też w pewnym sensie Firmą (usługową) produkującą wytwory artystyczne. Tyle tylko że Widzowie kupując bilet, kupują w pewnym sensie ” kota w worku”. No ale z drugiej strony zawsze mogą wyjść lub gwizdać. Umowa jest w porządku.

Pozdrawiam. Dobrej nocy ze Słupska.



 

20
Styczeń
2013
22:43

Fabiana i Sebastiana - wszystkiego dobrego

Dziewczyny ! Musimy się trzymać! Jak mówi Hubi, nasz fryzjer teatralny.

Rozmawiałam wczoraj ze wspaniałą kobietą, jednym z najskuteczniejszych polskich menadżerów, wyprowadziła upadającą firmę w pół roku z upadku, sukces graniczącuy z cudem, mężczyźni dookoła, bo jest to wybitnie męska specjalizacja, mężczyźni z którymi pracuje, komentują jej sposób ubierania , fryzury, obcasy, zwyczaje, o jej skuteczności i sukcesie nikt z nich się na co dzień nie zająknie.

Rozmawiałam też wczoraj z drugą kobietą, burmistrzem miasta , które doprowadziła do rozkwitu, ma kłopoty z wpływowymi mężczyznami  w mieście, starają się ją lekceważyć, bagatelizować jej skuteczność.

Spotkałam też Polkę, dyrektora dużych zakładów w Szwecji. Powiedziała, że zaproponowano jej wysokie stanowisko w Polsce, odmówiła. Dałabym sobie radę, świetnie, to moja dziedzina, ale po co mi ten stres  „kulturowy” .

Dobrej nocy.


I jeszcze dwa słowa pokłonu i szacunku dla Stanisławy Celińskiej.

Stasiu, słucham Twojej płyty, oglądam z Tobą wywiady w telewizji, słucham ich w radio. Czytałam, „Niejedno przeszłam” , widziałam wszystkie Twoje ostatnie role, chciałabym się dołączyć do chóru ludzi Cię podziwiających, także za bezkompromisowość i odwagę. Jesteś najmłodsza z najmłodszych, najbardziej twórcza z twórczych. Wielki szacunek i czułe pozdrowienia. Twoja dawna sąsiadka z warszawskich Stegien, protestująca przeciwko traktowaniu Cię jak zwykłej kobiety.

16
Styczeń
2013
14:12

Marcelego i Włodzimierza - wszystkiego dobrego

Dziś mija trzy lata od otwarcia OCH-TEATRU. To dla nas wszystkich tu pracujących, dla Fundacji, bardzo ważny, uroczysty dzień. Powstanie Och-Teatru wiązało się z dużym ryzykiem, inwestycjami, remontem, zbudowaniem nowego odmiennego od Teatru Polonia profilu sceny, rozpoznaniem nowej publiczności i zaprzyjaźnieniem się z nią. To 3 lata niepokoju, eksperymentów, wysiłku, ryzyka, trwania z zaciśniętymi zębami „na minusie”, to także sukcesy, kolejne pokonywanie przeszkód , barier, zdobywanie zaufania , obrona naszych pomysłów repertuarowych, realizowanie kolejnych wielu, wielu akcji, artystycznych, społecznych, charytatywnych, różnorodnych. Od eksperymentalnych koncertów, przez imprezy żegnających kolejne pory roku, do dni Tybetu i festiwali.  To otwarcie nowej sceny Och-Teatr Cafe, to wiele debiutów, wspaniałych ról, przyjaźni, niezwykłych wieczorów, rozstań i powitań, miłości i niechęci. Rozpaczy i triumfów.

Otworzenie tego teatru było nie lada wyzwaniem ale to przede wszystkim była- odwaga. Naprawdę trzeba było mieć szaleńczą odwagę, po kruchym sukcesie Teatru Polonia, czterech szczęśliwych latach działalności, ale też ledwo wywalczonej stabilności Teatru Polonia, rzucić się w to nowe „dzieło”  nieznane, większe, obarczone dużo większym ryzykiem.  Niczego z mojej pracy zawodowej tak nie pamiętam  jak tego czasu kiedy w chłodzie, brudzie , pośród budowy, niemożności i remontu, robiliśmy próby do Wassy Żeleznowej, którą otwieraliśmy ten Och-Teatr.

Trwamy. Przetrwaliśmy, choć naprawdę było czasem ciężko, choć było krytycznie. Gramy, pracujemy, mamy plany, próby do nowych spektakli trwają. Te 3 lata to ciągłe szaleństwo, wiele nocnych montaży dekoracji, ustawiania świateł, awarii dachu, prądu, ciekących sufitów w starym zaniedbanym latami degradującym się budynku, po dawnym kinie. To wiele niechęci w stosunku do nas, pomówień, ataków, złośliwości rekompensowanych zachwytami widzów, ich śmiechem, wzruszeniami, serdecznością i obecnością na sali, nawet kiedy mdleliśmy wszyscy, my na scenie a oni na widowni pierwszego upalnego lata, bez wentylacji, nawet kiedy było zimno bo przejście z ogrzewania gazowego na miejskie odbywało się w biegu, w trakcie grania, nawet wtedy kiedy proponowaliśmy rzeczy na scenie, skomplikowane, smutne, trudne, abstrakcyjne, wymagające i według niektórych zbyt odważne obyczajowo. Dziękujemy. Dziękujemy bardzo , bardzo i Wam , widzom, przyjaciołom, tym, którzy trwali z nami zawsze i dodawali ducha, tym którzy pracowali tu ponad siły, ponad czas i często rozsądek. Nasi reżyserzy, aktorzy, scenografowie, technicy, nasi ludzie od światła, dźwięku, projekcji, obsługa sceny, biura, kawiarnia, garderobiane, fryzjerki, stróże nocni , kasjerzy, panie sprzątające. Krew, pot i łzy  – jak lubi mówić o tym fachu, zawodzie, życiu ,mój ulubiony reżyser Andrzej Wajda.

Ten teatr, ta scena, dziś to wiemy, to miejsce niezwykłe. Uwielbiamy tu grać. Mieliśmy tu tylu odradzaczy, malkontentów, niewiarków , mówiących nam że teatr z tym układem sceny i widowni nie może funkcjonować, nie może się udać, że natychmiast powinniśmy przebudować tę salę, na scenę i widownię pudełkową( nie można tego zrobić bo budynek jest wpisany do rejestru zabytków). Udało się . Gra się tu inaczej, jest nieprawdopodobna jakaś inna, energia, emocje, tempo, „czad”. „Obsługiwanie” publiczności siedzącej po obu stronach sceny,  uruchomiło odwagę, dezynwolturę i podpowiedziało nowe środki wyrazu,  a publiczność która zasmakowała w oglądaniu sztuk w tym układzie sceny i widowni, wraca i dziwi się że może być w teatrze ogóle inaczej.

3 lata. 19 premier, 56 koncertów i nie wiem ile imprez, zdarzeń, konferencji, warsztatów TEATR-OPERA-KINO-BALET, spektakli przed teatrem , na ulicy, akcji plastycznych na dachu, na chodniku przed teatrem , w okolicy , na Ochocie….

LUDZIE! Udało się ! Pokonaliśmy kłopoty, biedę, niepowodzenia ogólne i szczegółowe. JEST WSPANIALE. Repertuar błyszczący a plany śmiałe …

Chciałabym podziękować wszystkim także od siebie. Uwielbiam ten teatr i kocham w nim grać, planuję reżyserować tu i grać dalej. Dziękuję wszystkim pracownikom Fundacji i aktorom. Szczególnie Marysiu ( piszę do mojej córki, szefowej tej sceny), chciałabym podziękować Tobie.  Dziękuję . Dla Ciebie i Twoich dzieci jest to drugi dom, nie wiem czy nie ważniejszy niż ten pierwszy.

Och-Teatr.

www.ochteatr.com.pl

Wejdźcie na stronie teatru w zakładkę , spektakle , także w archiwum. Niewiarygodne że tyle mogło się tu zdarzyć przez 3 lata.

15
Styczeń
2013
15:31

Pawła i Izydora - wszystkiego dobrego

W programie szkół podstawowych, lub gimnazjalnych, nie wyżej, jest takie zadanie domowe – zrób wywiad ze znaną osobą. Im bardziej znana będzie to osoba, tym ocena wyższa jak rozumiem i świadczy to o dziecka przebojowości i radzeniu sobie z trudnymi zadaniami. Dotyczy mnie to i żywo bulwersuje, bo wciąż zgłaszają się do mnie ludzie, znajomi, sąsiedzi, pan z kiosku, nieznajomi, przychodzą do teatru, piszą listy, dzwonią… z błaganiem o udzielenie wywiadu, wnuczkowi, córeczce znajomych, synkowi, wnuczkowi koleżanki itd. itp. Trudno mi odmawiać, a z drugiej strony jestem oburzona. Przecież to nie te dzieci docierają do mnie, nie one ze mną rozmawiają, nie one zadają pytania. Odpowiadam na pytania napisane na kartce, rozpoznając je jako pytania napisane przez dorosłych z otoczenia tych. Co to za absurd! Tłumaczę babciom, matkom, dziadkom i rodzicom, że dzieci powinny przeprowadzić wywiad z nimi, z mamą, tatą, panią w sklepie, panem co pilnuje parkingu, o ile byłoby to pożyteczniejsze, nie mówiąc już o tym że pewnie dowiedziałyby się te dzieci o swoich ojcach, matkach, babciach, ludziach wśród których żyją, rzeczy bezcennych, zbliżyłyby się do nich i sformułowały pytania, których pewnie na co dzień nigdy by nie zadały. Ile korzyści za jednym zadaniem? Nieocenionych korzyści. A z napisanego przeze mnie odpowiedzi,  na zadane, prawie zawsze te same banalne pytania, jaka korzyść? Co to za absurd? Co jest promowane, wywiad? Odpowiedzi? Pytania? Przebojowość? Kto dostaje ocenę w szkole i za co? I kogo obchodzą moje odpowiedzi? Pierwsze pytanie zawsze, zawsze brzmi – jak został pani aktorką , potem następuje – czy trudno nauczyć się tyle tekstu na pamięć, po czym jak jest moja ulubiona ( własna!) rola i czy będę grała w jakimś serialu. Na koniec cos śmiesznego ze sceny, jakaś pomyłka lub wpadka przed kamerą.  Koszmar.
Piszę o tym bo oto, jaki list dostałam na pocztę e-mailową teatru. Najpierw była to prośba o podanie mojego prywatnego numeru telefonu. A na moje zapytanie w jakim celu, taką dostałam odpowiedz:

Sprawa jest taka, że na zajęciach z podstaw warsztatu dziennikarskiego mi było zadane zdobyć numer osobisty Pani Krystyny Jandy. Ten numer jest mi potrzebny do zaliczenia, dla praktyki dziennikarskiej. No i wiadomo że dla dziennikarza początkującego liczy się ilość numerów osobistych najciekawszych osób.  Czyż mogłaby Pani pomóc mi w takiej sprawie i podać swój numer?

Najbardziej podoba mi się to CZYŻ, początkującej dziennikarki.

Dobrego dnia.

 

14
Styczeń
2013
15:25

Feliksa i Hilarego - wszystkiego dobrego

Pojechałam w podróż samochodem , którego nie znałam. Wręczono mi kluczyki i powiedziano, wszystko jest w nim tak jak zwykle, jest tylko jedna rzecz, jeśli będzie pani zmęczona , zacznie popełniać pani błędy czy dawać jakieś sprzeczne polecenia, wyświetli się filiżanka , co oznacza że samochód , a raczej komputer pokładowy uważa ze powinna się pani zatrzymać i odpocząć , napić kawy. Zdumiało mnie to , wprawiło w niekłamany podziw nad samochodem, oraz sympatię i ….. pojechałam. Ledwo  ruszyłam zauważyłam ze filiżanka już się wyświetliła i co więcej nie znika. Filiżanka wyświetlała się cały czas, a mój kompleks stres że źle prowadzę, jestem niezborna, nienormalna i beznadziejna,  rósł.  Zaczęłam sobie przypominać wszystkie moje życiowe pomyłki, ostatnio popełnione gafy, źle wysłane korespondencje emaliowe, spóźnienia, nieprozumienia , których byłam sprawcą. Po prostu podróż tortur i rachunków sumienia. Widziałam siebie bujającą się bezmyślnie w fotelu , samotną i odrzuconą przez wszystkie aktywności życiowe , z powodu moich nieodpowiedzialnych, nieprawidłowych, opóźnionych reakcji. Do tego samochód skanował przez całą podróż znaki drogowe i wyświetlał je obok filiżanki, jakby mnie upominając żebym je respektowała.  Pojechałam, wróciłam a moja pogarda do samej siebie i lęk o moja sprawność i dyspozycyjność życiową, osiągnęła szczyt. Zadzwoniłam do serwisu, właściciela samochodu. Umarli ze śmiechu , powiedzieli że filiżanka pali się cały czas a jak samochód się zaniepokoi to zacznie mrugać , sygnalizować i krzyczeć o odpoczynek , kawę i postój. Podczas całej podróży, nigdy się to nie zdarzyło. Na nowo odzyskałam równowagę.

Dobrego dnia.

09
Styczeń
2013
20:28

Weroniki i Juliana - wszystkiego dobrego

  • Co nam przyniesie ten rok?  Wykwit wróżb i horoskopów jest tak duży, że prawie się nie da przed nimi uciec. Dajcie nam spokój z tymi przepowiedniami!
  • Podoba mi się pan sędzia Igor Tuleya. Podoba mi się także Jego „niedoskonałość” noszenia się.
  • Ostatnio usłyszałam na swój temat – Nie jest prawdą że ona ma zły charakter. Nie jest też prawdą że ma charakter dobry. Jest prawdą że ma charakter.
  • Dobry charakter ma na pewno moja mama.
  • Przeczytałam kilka dobrych, naprawdę śmiesznych tekstów teatralnych. Przeczytałam też niezłe dwa scenariusze filmowe.
  • Wyszłam chyba z choroby. Teraz lekarz zastosował w stosunku do mnie terapię wzmacniającą i uodparniającą. Oprócz kilku innych rzeczy, upomnień i próśb zalecił 4000 kroków dziennie. Codzienny poranny spacer marszem, minimum 30 minutowy. To mi się nawet podoba. Zaczęłam stosować. A nasze trzy psy Tessia, Bella i Bennek, nie mogą uwierzyć w niespodziewane szczęście. ( Dodałam podwójne litery żeby wyglądało bardziej elegancko.)
  • Nasze koty w między czasie, tak się zestarzały, że budzą się już tylko na jedzenie. Nie cierpią gości, znikają pod ziemię na każdy dzwonek do bramy i zjawiają się z powrotem jak goście wyjdą. Przy czym traktują jak gości także członów rodziny, którzy z nami nie mieszkają lub przestali mieszkać. Czasem kogoś wyróżniają niespodziewanym  przywitaniem , ale potem natychmiast z niesmakiem odchodzą jakby popełniły pomyłkę , jakby ten ktoś na to nie zasługiwał. Generalnie są wiecznie urażone i obrażone.Przestały natomiast wymiotować odkąd mama codziennie je szczotkuje na zalecenie lekarza weterynarii.
  • Przeczytałam książkę, rozmowę z Tadeuszem Konwickim „ W pośpiechu” i bardzo dobrze mi to zrobiło na nerwy i rozum. Odczuwam wdzięczność.
  • Samotność jest mi niezbędna.
  • Kupiłam dwa płaszcze, jeden za mały, ale mi przypomina płaszcz mojej mamy z Jej młodości, drugi za duży, ale bardzo elegancki i w dobrym gatunku, za to oba drogie. Spódnicę o numer za małą, w ogóle się suwak na mnie nie dosuwa, za to bardzo, bardzo  ładna. Buty numer za duże, bo wygodne, sukienkę, która mi się nie podoba, mimo to jutro ją założę i się w niej sfotografuje do gazety, żeby się zamortyzowała. Kupiłam też pióro wieczne na aukcję charytatywną i inne pióro stare, piękne ale nie piszące. Pióro wieczne, które nie pisze i zegarek, który nie chodzi, to moje ulubione zakupy.Kupuję tez duże ilości jedzenia, którego nie zjadam bo boję się utyć.
  • Lubię patrzeć na Kevina Costnera na ekranie, mimo że są aktorzy bardziej skomplikowani.
  • Kilka wydawnictw zaproponowało mi wywiad rzekę z okazji sześćdziesiątych urodzin. Mam uczucie że jeżeli, to trzeba poczekać na urodziny siedemdziesiąte.
  • Żałuję że nigdy nie zdecydowałam się na regularne zapiski nie do publikacji, takiego dziennika na przyszłość. Mam wiele zapisków, ale nieregularnie robionych, bardzo wyrywkowo i skrajnie subiektywnie.Tak subiektywnie że aż miło.
  • Nie mogę już słuchać i patrzeć na tzw. mamę  Madzi.
  • Próby ZEMSTY w Och-Teatrze trwają.

Zapisałam szybko moje aktualności a Państwu życzę dobrych dni. Idzie zima.

News z ostatniej chwili, zjadłam jabłka w cieście. Dwa, dwu centymetrowej grubości krążki Szarej Renety tylko na moment zamoczone w cieście naleśnikowym, chwilę smażone i posypane cukrem pudrem. Było to pyszne danie, znacznie zelżyło mój byt.

 

 

05
Styczeń
2013
00:00

Edwarda i Szymona - wszystkiego dobrego

Dziś mija piąta rocznica śmierci mojego męża. Niech list, odpowiedź na mój ostatni wpis do dziennika, będzie prezentem dla Niego. Razem zakładaliśmy Fundację.  Siedem lat temu. Przez dwa pierwsze lata był z nami. Poświęcił swój czas, pieniądze, emocje, energię, nawet kiedy był już bardzo chory, temu „dziełu”. Odmówił robienia zdjęć do kilku filmów, żeby móc dopilnować powstawania tego wspólnego zadania. My z córką i wierzyłyśmy i nie wierzyłyśmy w powodzenie przedsięwzięcia. On się nie odzywał, tylko budował, pilnował, wyposażał, dbał, projektował i dopilnowywał. Robił kolejne światła do spektakli, doprowadzał je do premier. W trakcie premier, siedział w moim małym pokoiku w Teatrze Polonia i zwykle czytał gazetę, pozornie niezainteresowany tym co się dzieje dookoła. Podczas bankietów popremierowych czasem wychodził na chwilę , głównie po to, żeby mnie zgarnąć do domu. Niech te statystyki, za które bardzo dziękuję , liczby , które mnie zdumiały niepomiernie, będą uczczeniem Jego pamięci. Chcieliśmy mu Wszyscy, nie tylko ja i Marysia podziękować raz jeszcze.

A autorowi listu, który przysłał na moje Forum, dziękuję najserdeczniej.

Pani Krystyno.
Miasto może nie robi takich wyliczeń, ale Ja owszem – od połowy lat 90 -tych, na bieżąco miesiąc po miesiącu, zapisuje ile który spektakl był razy grany w danym ms, premiery, ilość spektakli w repertuarze w danym sezonie, ilość spektakli w sezonie w danym teatrze w-wa, który sezon od premiery tytuł jest w eksploatacji, itd…część danych dotyczących Pani /teatrów kiedyś udostępniłem tu na forum.
A oto garść moich wyliczeń dot w-wa teatrów w minionym sezonie ( dopuszczam jakieś minimalne różnice )
Teatry W-wa zagrały łącznie ok 5000tys spektakli ( np sezonie 99/2000 było to ok.4000spektakli). W sezonie 2011 /12 Teatry przygotowały 107 premier . W repertuarach stołecznych scen razem z premierami znajdowało się ok. 330 tytułów .
Najwięcej premier odbyło się w pani teatrach -13, Operze – 12,Narodowym -6, Powszechnym, Ateneum.
Najwięcej spektakli w sezonie grały Polonia/Och – 830, potem Narodowy ok 400, z suma 300 -350 spektakli w sezonie – Ateneum,Powszechny, Rampa, Buffo, itd.
Najmniej Rozmaitości, Scena Prezentacje.
Od wielu sezonów Statystyki wyglądają podobnie z tym że kiedyś, za czasow Pani w Powszechnym – teatr ten dawal najwiecej premier i spektakli w sezonie sposrod w-wa
teatrów dramatycznych, przebijała go ilością premier tylko Opera.
Najwięcej spektakli w repertuarze mają pani teatry -58, oraz Narodowy ok.30, Dramatyczny.
Najmniej m.in Kwadrat, Komedia, Roma.
Najdłużej granymi spektaklami w W-wa od dnia premiery jest musical Metro -ok.1670 spektakli i 22 lata eksploatacji i „Shirley”.
W minionym sezonie w-wa teatrach najwięcej razy zagrano spektakl „Alladyn” w Romie, ponad 120 razy.
Żeby uprzedzić ew. dyskusje i pretensję dyrektorów w-wa teatrów, które być może to przeczytają, zdaje sobie sprawę, że miejsca w tych rankingach zależą od wielu czynników m.in wysokość dotacji, czy specyfikę teatrów, bo mają np kilka scen itd…
Jeśli Pani sobie życzy dokładne dane jestem w stanie udostępnić przez teatr.
Ps: pracuje nad książką dotyczącą w-wa teatrów po 1989 roku, poświęconych najważniejszym zjawiskom w tym okresie i twórcom w której z pewnością skorzystam z moich zestawień.
Na pewno też będzie rozdział o prywatnych teatrach…
Pozdrawiam.
Maciej Łukomski.

03
Styczeń
2013
14:32

Danuty i Genowefy - wszystkiego dobrego

W tym roku zostałam uraczona wieloma prezentami urodzinowymi i  gwiazdkowymi, szczodrze i „celowo” . Dużo książek, pomocy naukowych wszelkich itd itp…między innymi moja siostra w jakimś antykwariacie, wypatrzyła i kupiła dla mnie w prezencie trzy roczniki miesięcznika wydawanego przez Miejskie Teatry Dramatyczne, Zarząd, o tytule SCENA I WIDOWNIA WARSZAWSKA. Zdumiał mnie ten prezent i ucieszył, a choroba pozwoliła przyjrzeć całe trzy roczniki. Jest to lektura nieprawdopodobna, dla kogoś kto od siedmiu lat, jako Fundacja posiadająca dwa teatry w Warszawie, cztery sceny, przyjaźni się, „wadzi” i  partneruje kulturze miasta. Wiele refleksji i wzruszeń z lektury pożółkłych kartek, ale także stan w zasadzie bezrefleksyjny, bo chcąc porównać dane, liczby i fakty, zestawić je…. pozostałam bezradna. Nigdzie w internecie, czy to na stronach Miasta czy Biura Kultury nie ma cienia podobnych zestawień, cienia wiedzy o działalności Teatrów Miejskich ostatnich lat, ani liczb, ani tytułów, ani danych, ani dat, ani wydarzeń….ani remontów, ani budów, ani premier, ani nazwisk aktorów działających w stolicy, ani nagród dla nich, ani planów repertuarowych…nic. A może nie umiem szukać?

Nasze teatry fundacji ( nie są teatrami miejskimi) ale robią co roku zestawienia, bilanse, podsumowania, sprawozdania, rozliczenia. Pewnie wszystkie teatry. Czy nie można by takiej statystyki, przeglądu, kompendium wiedzy po kolejnych sezonach stwarzać? Bo tylko krzyki, nienawiści, pretensje i wielkie i małe słowa….oraz dziwne badania – Co to dobry teatr? Jaka jest widownia warszawska i kto to jest? itp. Powstają jakieś opracowania , czasem podaje ich wynik któreś z pism i …Ja wiem że teatr to nie towar a widz nie klient, wiem , sięgamy wyżej, ale….gdyby tak wiedzieć? Działalibyśmymoże wszyscy bardziej świadomie? Q

02
Styczeń
2013
17:17

Izydora i Makarego - wszystkiego dobrego

No to zwolniłam, całkowicie.  Od trzech dni leżę z zapaleniem płuc. Odwołane ze mną spektakle do piątku. Silny antybiotyk w grze. Dziś już czuję się lepiej. Leżę i czytam i cierpię że musieliśmy przeze mnie, stanąć. No trudno. Decyzje podjęli lekarze po prześwietleniu płuc.

Teresa Torańska nie żyje. Jak żal że takich ludzi nie ma.

5 stycznia piąta rocznica śmierci mojego męża. Napiję się z tego powodu Jego ulubionej nalewki z pigwy albo wyjmę z Jego piwniczki jedno z win które zbierał i pozwolę sobie na smutek.

 

31
Grudzień
2012
17:20

Sylwestra i Sebastiana - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo! Przeszliśmy podobno od czasów w których duży pożera ałego, do czasów w których szybki pożera wolnego.  Podobno wykształciliśmy wewnętrzną psychologie prędkości, oszczędzania czasu i maksymalizowania skuteczności, a nasila się to z każdym dniem. Żyjemy w chorobie niedoczasu. Obsesja żeby robić więcej i więcej w jak najkrótszym czasie jest już podobno naszym uzależnieniem. Mamy szybszy, coraz szybszy Internet, naukę szybkiego czytania, zamiast odchudzania liposukcję, mikrofalówkę zamiast gotowania, ćwiczymy nawet jogę, szybko.  Zamawiamy danie w restauracji i jednocześnie taksówkę , ludzie wychodzą z meczy i z teatrów przed końcem. Najdrobniejsze opóźnienie, pomyłka, wahanie,  kogokolwiek obok, cokolwiek co nas zatrzymuje, choć na sekundę,  doprowadza nas do furii. Pośpiech sprawia ze żyjemy wściekłych czasach. Eliminujemy rzeczy wymagające czasu. Źle się czujemy, bolą nas plecy, kręgosłupy, nie możemy spać, mamy migreny, nadciśnienie, zaburzenia jelitowo- żołądkowe, robimy z pośpiechu błędy, jesteśmy samotni i nieszczęśliwi. Życie w pośpiechu staje się płytkie, nie nawiązujemy prawdziwych relacji z ludźmi i światem, ślizgamy się po powierzchni spraw. Najbardziej z powodu pośpiechu cierpią dzieci. M U S I M Y  Z W O L N I Ć. Nadchodzi Nowy Rok. 2013. Musimy zwolnić. Musimy przyłączyć się do światowego ruchu Slow. Ustanowić własne , harmonijne , dobre dla nas tempo. Nauczyć się śpieszyć i żyć według siebie. ( Carl Honore Pochwała powolności)

Szanowni Państwo, w Nowym Roku spowolnienia, i ustalenia własnego rytmu życzę.  Harmonii wewnętrznej i radości z wolniejszego pośpiechu, nieśpiesznego jedzenia, wolnych i długich spacerów, spokojnej acz efektywniejszej pracy, rozsądnych celnych decyzji, podjętych bez pośpiechu,  i pooooowoooooolnego snu i seksu życzę.

28
Grudzień
2012
07:27

Cezarego i Teofila - wszystkiego dobrego

Mam wrażenie że wszyscy są już chorzy dookoła mnie. Wczorajszy spektakl w Polonii to zbiorowe specjalne przeżycie, grupa chorych aktorów spotkała się z chorą publicznością aby trwać przy wyższych wzruszeniach mimo wszystko. Wszyscy kasłali a jedyny, który ma powód, bo w utworze umiera na gruźlicę, grał że kaszle, bo jako jedyny jest prywatnie zdrowy. Mimo to te spektakle ” Zmierzchu…” , ta moja nowa rola, nowe ” towarzystwo” w życiu, sprawia mi dużą przyjemność. Mam nadzieję że dla publiczności to też są „nie stracone” wieczory.

W Och-Tearze zaczęły się próby generalne , przed niedzielną premierą. Ja obejrzę spektakl w dekoracji i ze światłami w sobotę na próbie popołudniowej.

Używa się teraz często słowa – wyleżeć. Tak to długo trwa, bo nie -wyleżałaś- mówią do mnie. Trzeba -wyleżeć- upominają. No leżę i leżę, wstaję tylko na wieczorne granie i znów leżę, trzymam się ciepło, uważam, ale co to znaczy -wyleżeć- jeśli się już nie ma temperatury? Pogoda wiosenna, wyrywa mnie na spacer z psami, a tu – musisz wyleżeć!

W telewizji powiedzieli – delikatny powiew zimy na Suwalszczyźnie. No więc jest nadzieja.

Coraz bardziej podoba mi się styl królowej angielskiej, a może podoba mi się tylko konsekwencja. A może to że ten styl to jedna z niewielu rzeczy na świecie która trwa niezmieniona co w rezultacie daje poczucie bezpieczeństwa i wskazuje czego się trzymać?

Zbliżay się do powitania Nowego Roku. Jakoś ja mogłabym z tym powitaniem jeszcze poczekać, jakoś mi się do niego nie śpieszy.

ŻYCZĘ PAŃSTWU DOBREGO ROKU 2013, OBY BYŁ SZCZĘŚLIWY, NIE ŻEBY JAKIŚ NADZWYCZAJNIE UPOJNY, OBY BYŁ ZWYCZAJNIE  SZCZĘŚLIWY I SPOKOJNY, NIE CHCIEJMY ZA DUŻO W TYCH CZASACH KOŃCA HUMANIZMU I W ŻYCIU I W SZTUCE.

23
Grudzień
2012
18:41

Wiktorii i Sławomiry - wszystkiego dobrego

Drodzy Państwo! Przeżyliśmy w tym roku dużo, chyba dużo za dużo. Obawy, strach, kłopoty, kataklizmy światowe złe prognozy i wiele, wiele śmierci. Przewaga złych wiadomości jakimi się karmimy nad ilością dobrych jest przerażająca. I to nie jest tylko wina czasów, mediów, świata. To wina nas samych. Nie pielęgnujemy, nie rozpowszechniamy dobrych wieści,. Dobre wiadomości, pomyślności, powodzenia, pozytywne uczucia, zdane egzaminy, honorowe zachowania, zachowania ludzkie, śluby, narodziny przyjmujemy do wiadomości i puszczamy mimo uszu, zapominamy, nie zauważamy ich nawet, bo po co? Dopiero te sensacyjne, złe, upokarzające, ośmieszające, śmierci, katastrofy samochodowe, wyrzucenia z pracy, czyjeś choroby, niepowodzenia i nieszczęścia, czyjeś? Nie tylko czyjeś, własne także, podnoszą nam adrenalinę i siadamy do telefonu, aby je przekazać dalej, rozgłosić , obwieścić, rozpowszechnić.

Jak jest dobrze, kochacie się, szanujecie, pracujecie z sukcesem, jesteście zdrowi to nie ma o czym mówić.

Życzę Państwu aby w Święta Wam sie nudziło, albo było ble-ble, bo to wtedy oznacza, że nie ma się „mola” problemów i można sobie pozwolić na rozluźnienie, a w roku 2013 żeby nie było o czym mówić, czyli spokojnego, udanego życia pełnego wielkich – małych życiowych radości i sukcesów. Miłej pięknej wiosny, wspaniałego, gorącego lata, czarownej jesieni z miłymi deszczami i znów dobrej zimy.

Moje Wielkie Uszanowania dla Państwa i Waszego Życia.
Żyjemy w szczęśliwym, wolnym, pokojowym kraju i czasie. Trzeba się teraz tylko starać każdego dnia, pomału i systematycznie go poprawiać.

22
Grudzień
2012
11:03

Zenona i Honoraty - wszystkiego dobrego

Ja od kilku dni chora. Spędzam całe dni, do wieczornych prób generalnych i spektakli w łóżku.

Byle nie stracić głosu do końca i nie zakasłać się na scenie. Czuję się jak krucha szklanka.

Premiera ” Zmierzchu…”  za nami.

Szykujemy się do premiery ” Czas nas uczy pogody” w Och-Teatrze,  to już w sobotę

poświąteczną.

W Sylwestra dwa koncerty Urszuli Dudziak , nowa płyta w och-Teatrze i 1 stycznia 2013

w Nowy Rok ” Traviata” – wersja koncertowa w Teatrze Polonia.

PS. Zdjęcia z prób generalnych ” Zmierzchu” autorstwa Karoliny Wolf

21
Grudzień
2012
00:28

Tomasza i Tomisława - wszystkiego dobrego

Mała prośba na piątek.

Proszę zapalcie światełko

dla tych którzy walczą z rakiem

w tym momencie,

dla tych którzy zwyciężyli i tych co odeszli,

dla ich rodzin,

dla ich lekarzy i opiekunów.

dla tych  którzy będą chorzy na raka….

Petite demande pour vendredi
> En union  avec ceux qui s’en sont sortis.  
> En union  avec ceux qui se battent en ce  moment.
> En mémoire  de ceux qui ont cessé le combat.  
> En  collaboration avec leurs proches et leurs  soignants.
> Faites  circuler  SVP Petite  demande pour vendredi. Merci d’avance.
> Un   grand merci à tous ceux qui feront voyager cette  petite   lumière Vendredi  sera la  journée mondiale du Cancer Tristement   93% ne la feront pas suivre   !

S.V.P.  faire circuler,  même si ce n’est qu’à une  personne. Ceci est en mémoire des  personnes que   vous connaissez  ou ceux  et celles

> qui en sont victimes…
> SVP  n’éteignez pas  cette chandelle,   Merci   !
Bisous à tous

Dobrego dnia.

19
Grudzień
2012
11:26

Urbana i Dariusza - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo, bardzo wszystkim dziękuję za tyyyyyle miłych słów, wyzwolonych emocji na mój temat, serdeczności. Jeśli wierzyć że każdy z Państwa pisząc te słowa, szukając ich, , myśląc o mnie,  emituje w przestrzeń emocje, dobre emocje, dobrą energię , musiała powstać niezła chmura pozytywnej energii , chmura stworzona z Państwa myśli i uczuć ? Czuję się otoczona tą chmurą, otulona, osłonięta i bardzo mi w niej przyjemnie. Bardzo wszystkim Państwu dziękuję. A chmura już istnieje,  jest gdzieś, nigdy nie zniknie. Także ta którą ja tworzę każdego wieczora, emituję ze sceny. Bardzo raz jeszcze dziękuje za wszystko, za to co mnie spotyka z okazji urodzin, i każdego dnia. Dziękuję.

 

18
Grudzień
2012
05:44

Gracjana i Bogusława - wszystkiego dobrego

Dziś II próba generalna i pierwsza publiczność. Na razie znajomi i rodziny, koledzy ze środowiska, pracownicy i przyjaciele Fundacji. Jeszcze trochę pracy. Jeszcze nie zapięte. Rytmy się nie spinają, bałagan w tematach. Światłą , dźwięk w pracy, nie skończone. Kostiumy – pierwsze poznanie, przebiórki – strasy, z mało czasu. Uwielbiam to przedpremierowe zamieszanie i tę gorączkę. Adrenalina jak szampan.

Dziś moje urodziny, składam sobie życzenia zdrowia, zdrowia , zdrowia!!!! Spokoju, w sensie harmonii, bo harmonijny niepokój jest bardzo mile widziany. Życzę sobie pomyślności. Jakie to miłe słowo pomyślność i jak pojemne. Życzę sobie dobrej zimy, potem dobrej wiosny, udanego lata i znów zimy. Niech mnie błagam nic nie zaskakuje a ludzie nie stają się kamieniami na drodze. Niech wszystkie poranne przebudzenia kończą się uśmiechem uspokojenia. Życzę sobie szczęścia rodzinnego i wielu chwil absolutnej beztroski. Życzę sobie dobrego roku , mądrego kraju, spokojnych dni, dobrych, miłych serdecznych ludzi, jak najmniej głupoty i bylejakości, humanizmu we wszystkim i dobrej woli. Empatii dla innych i dla mnie. Zrozumienia. A przy okazji i Państwu życzę tego wszystkiego.

Resztę życzeń bardziej intymnych , osobistych, rodzinnych zostawiam dla siebie.

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.