09
Czerwiec
2015
21:27

Pelagii i Felicjana - wszystkiego dobrego

Drodzy Państwo dziś, przypadkiem zresztą,  na stronach z modlitwami w Internecie znalazłam takie, które mnie naprawdę zdumiały.

MODLITWA ROZGORYCZONEGO

Teraz wiem, Panie, że przyszłość mam już za sobą. Moja sytuacja nigdy nie będzie lepsza, wiem to od wczoraj. Zbyt wielu rzeczy trzeba mi było, żeby odnieść sukces: być znanym, mieć rekomendacje… Zadowoliłem się tym, żeby być uczciwym.

No więc, oczywiście…

Wyznaję, Panie, że czuję trochę wstręt, kiedy widzę tych wszystkich młodych, którzy przepychają się przede mną. Tych młodych i tę ich łapczywość. Im się uda. Jeśli chodzi o mnie, teraz, to sprawa załatwiona. Wyżej już się nie zdołam wspiąć.

Zacząłem ich nienawidzić, tych młodych, którzy przemykają mi przed nosem. Och! Oczywiście, że nic mi nie zrobili. Ale cóż, mają szczęście… A to wystarczy, żebym miał im za złe. Gdzie byli w czasie tych trudnych lat? Spokojnie kończyli studia, zdawali egzaminy konkursowe… A ja w tym czasie…

To od początku było oszustwo. A w każdym razie kusi mnie, żeby tak myśleć.

Dlaczego więc mierzyłem tak wysoko? To jeszcze jeden skutek mojej wyobraźni. Kiedy jest się młodym, tak bardzo wierzy się w przyszłość… Dozwolona jest każda nadzieja. Wszystko ma się potoczyć jak najlepiej. „Dlatego, że to ja…”

Później dostrzegamy, że inni też są tutaj. O, na przykład ten… Ależ on sobie radzi: od razu, już w punkcie wyjścia osiągnął stanowisko, do którego ja doszedłem na samym końcu.

On od niego zaczyna. Ma szczęście.

Więc, Panie, chciałem prosić, żebyś mi pomógł. Pomógł starzeć się z większym spokojem. Z większą godnością. Starzeć się bez goryczy. To takie smutne — zgorzkniały „stary”…

Niczego mi nie obiecywano. Nic mi się nie należało. Właśnie to muszę sobie powtarzać. Kiedy wchodzi się w życie, tak łatwo jest wierzyć, że wszystko nam się należy: teraźniejszość, przyszłość, awanse… Potem, w miarę upływu lat, widać, że to były tylko marzenia. Jak w powieści.

To łaska móc to dostrzec. Łaska, za którą muszę Ci podziękować. Tylu ludzi obciąża Cię odpowiedzialnością za to, że nie zrealizowali swoich marzeń…

Panie, obym nigdy nie uważał, że to Ty odpowiadasz za moje marzenia. Tak naprawdę, czy Ty zrobiłeś tak zwaną „świetną karierę”?

 

MODLITWA ZNIECHĘCONEGO SZEFA

Panie, kiedyś, dawniej, chciałem, by moi pracownicy byli moimi przyjaciółmi.

Chciałem ich nigdy nie karać ani nie napominać. Myślałem nawet, że przy odrobinie szczęścia mógłbym nie mówić im nieprzyjemnych rzeczy…

Myślałem, że aby to osiągnąć, wystarczy „umieć się do tego zabrać”, i jak bardzo byłem pewien, że umiem…

Zapomniałem tylko, co to jest ludzka natura. Moja i ich.

Naprawdę są ludzie, z których nic nie da się zrobić. Kiedy mi to dawniej mówiono, uśmiechałem się… „Ależ to pesymizm! Ja to wszystko zmienię…”

Nic nie zmieniłem. Naprawdę są tacy ludzie, z których absolutnie nic się nie da wydusić. Ludzie, z którymi trudno się żyje mimo najlepszych chęci. Pamiętasz, Panie:

O, plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze będę u was i będę was znosił? (Łk 9, 41)

Panie, pierwszą rzeczą, jakiej muszę się od Ciebie nauczyć, jest zaakceptowanie ich takimi, jakimi są.

Brać ich takimi, jakimi są: fundamentalny akt prawdziwej miłości.

Uznać, że nie ma w nich nic pociągającego — to najdelikatniejsze, co można powiedzieć — a poczuwać się mimo to do odpowiedzialności za ich szczęście.

Uznać, że brak im inteligencji i polotu — tak jest rzeczywiście — a mimo to nie odmawiać im szacunku.

Uznać, że zawsze uważają się za pokrzywdzonych, zawsze okazują brak zaufania, nawet jeśli zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby być sprawiedliwym.

Nigdy nie mówić sobie, że „oni” nie zasługują na aż tyle.

Panie, chciałem, aby mnie kochano… Albo raczej — chciałem uwodzić.

Grać rolę „szefa uwielbianego przez swoich podwładnych”…

To była literatura. Kiepska literatura.

Panie, najpierw przebacz mi, że chciałem uwodzić. A potem pomóż mi po prostu pracować dla nich.

 

MODLITWA PO OSTATECZNYM ROZPADZIE RODZINY

Panie, po co mam znowu myśleć dziś wieczór o tym wszystkim? Moja rodzina z dawnych czasów, nasze wzajemne pretensje i ta definitywna separacja… To stara historia.

Tyle już lat minęło, od kiedy się rozstaliśmy, tyle lat, od kiedy odszedłem, żeby nigdy nie wrócić.

Pragnienie, żeby znowu razem zamieszkać, teraz już umarło, z jednej i z drugiej strony. Przepaść jest zbyt głęboka, żeby dzięki czyjejś dobrej woli dało się ją zasypać.

Kiedy rozstanie następuje po jakimś nieporozumieniu, po gwałtownej scenie, jest jeszcze jakaś nadzieja.

My rozstaliśmy się w milczeniu.

Nie było awantur. Miłość umarła. Oni i ja położyliśmy kres jej powolnej agonii.

Agonii trwającej dwadzieścia lat, spowodowanej naszą nieuleczalną głupotą, ich i moją.

Dwadzieścia lat prawie niezauważalnych drobnych konfliktów, wszystkich drobnych nieporozumień — och! to było nic, ale nic, które zabija miłość.

Panie, jest za późno. Za bardzo się już oddaliliśmy. I przyzwyczailiśmy się do tego, że nie chcemy się już nigdy widzieć.

Każde działanie obudziłoby znowu nasze cierpienia. Nie da się niczego cofnąć: trzeba było wcześniej zdać sobie z tego sprawę. Wcześniej, kiedy nie było jeszcze za późno, żeby kochać.

Jest tak czasem, wiesz to, Panie, że miłość wymaga ciszy, czekania w ciszy i pokoju.

Trzeba czekać, aż Ty wszystko naprawisz. Później, dużo później i z pewnością nie na tym świecie, gdzie, choć przebaczamy sobie na odległość, wszystko nas dzieli, i to na zawsze.

Ludzie powinni wystrzegać się nienawiści. Nawet na miłość nie starcza nam przecież czasu! (Maxence van der Meersch)

Ale daj, Panie, tak im, jak i mnie, rozróżniać rezygnację i obojętność.

Żebyśmy umieli dźwigać, jedni i drudzy, ze spokojnym męstwem, aż do końca, żal, że za mało kochaliśmy.

 

MODLITWA W TRUDNEJ SYTUACJI MATERIALNEJ

Panie, zrobiłem właśnie rachunki. Teraz, przed Tobą, spróbuję odnaleźć trochę pokoju i ciszy. I także trochę godności.

Tej godności, którą zżera mi dwadzieścia lat żmudnych obliczeń, „żeby związać koniec z końcem”.

Tego spokoju, którego za każdym razem pozbawia mnie strach, że w tym miesiącu „nie dam rady”.

Tego spokoju, który tak trudno zachować, gdy widzi się, jak głodowa pensja topnieje pomimo najskromniej zaplanowanych wydatków.

Panie, to właściwie nie nędzy tak się boję. W gruncie rzeczy zawsze jakoś tam będę żyć, lepiej czy gorzej.

Boję się upadku. Prawdziwego.

Że będę myśleć tylko o pieniądzach, właśnie dlatego, że ich nie mam.

Że będę bez przerwy przeprowadzać łatwe porównania z innymi, z tymi, którzy te pieniądze zarabiają. I będę to robić setki razy dziennie, przed wszystkimi wystawami i stoiskami.

Panie, boję się też zazdrości. Tego, że powiem jak tylu innych z niedobrym uśmiechem: „Oni to mają szczęście…”

Że będę nienawidzić.

I przy tym wszystkim, Panie, odkryłem, że jestem skąpy. Tego wstrętnego małego odkrycia, dokonanego dziś rano, nie mogę zapomnieć.

Dlatego mówię Ci o tym wszystkim. Żeby Cię prosić o łaskę prawdziwej godności.


MODLITWA CZŁOWIEKA ZMĘCZONEGO ŻYCIEM

Panie, wstając dziś rano, powiedziałem sobie, że będzie tak samo jak w inne dni.

I rzeczywiście, było tak samo.

Pojechałem tym samym metrem jak co dzień, przeczytałem takie same obłudne rozważania w prasie na temat nie zmieniającej się sytuacji międzynarodowej.

Wszedłem po tych samych nijakich schodach i na biurku zastałem takie same dokumenty do przejrzenia — dokumenty, które nie zmieniają się od teraz już blisko dziesięciu lat.

Dziewczyna w centrali była ta sama, tak jak kierownik działu personalnego. Miny mieli takie jak co dzień, jak każdego dnia, kiedy nie oczekuje się niczego specjalnie nowego.

W południe zjadłem to samo co zwykle w poniedziałek.

Potem wróciłem do biura i pracowałem do szóstej.

Przed chwilą przyszedłem do domu i powiedziałem sobie, że jutro będę musiał znowu robić to samo.

Panie, jestem tym wszystkim zmęczony.

Marzyłem o czymś innym. Marzyłem, że kiedyś będę prowadził życie aktywne, ruchliwe, pełne wrażeń i niespodzianek.

To były marzenia. Ale jednak ciężko jest otrząsnąć się z marzeń.

Nigdy nie będę niczym innym, niż jestem.

O, wiem dobrze, że inni byliby zupełnie zadowoleni w mojej sytaucji.

Na pewno. Ale to w niczym mi nie pomaga.

Panie, pozwól mi w ten wieczór wyrazić to moje znużenie, to pragnienie ucieczki. Komu to powiem, jeśli nie Tobie?

Nikt by nie zrozumiał. Powiedzieliby: „Na cóż on się skarży?” I mieliby w pewnym sensie rację. To przecież całkiem normalne: mężczyzna, który wykonuje swoją pracę.

No wiec powiem o tym tylko Tobie.

Nie proszę Cię, żebyś coś zmieniał. Nie. Nie potrzeba zmieniać mojego życia. To mnie trzeba zmienić.

Panie, pomóż mi mniej przyglądać się sobie samemu.

Pomóż mi zobaczyć, że są też inni ludzie, inni niż ja. Którym codziennie też przydarza się to samo.

Modlitwy zniechęconych.

Jutro próba medialna, potem pierwsza generalna, we czwartek i piątek już próby z publicznością. W sobotę premiera. Premiera ” Raju dla opornych” w Teatrze Polonia. Zapraszam.

09
Czerwiec
2015
03:58

Pelagii i Felicjana - wszystkiego dobrego

Bożena. Pisałam o Niej wielokrotnie. Byłyśmy razem w Liceum Plastycznym. Przyjaźniłyśmy się. Jej rodzice, przyjmowali mnie ( mieszkającą pod Warszawą wówczas), często na noc w ich pięknym mieszkaniu na Gagarina. Wybitna malarka, rzeźbiarka, artystka totalna, zawsze Ją za to podziwiałam. To do Niej niejako napisałam felietony – listy Moja Droga B.

W momencie kiedy myśmy z mężem i córką tworzyli Fundację i zakładali teatr , ona ze swoim partnerem, wybitnym fotografikiem Zygmuntem Rytką i córką ,  zdecydowali się na kupno dużego poniemieckiego obiektu sanatoryjnego  w Sokołowsku i ich Fundacja na rzecz sztuki, Insitu,  zaczęła  tam, w tych gigantycznych ruinach i parku, funkcjonować.

Zmagamy się obie już ponad dziesięć lat. Walczymy ze sobą, z życiem, z wiatrakami.

Kto był w Sokołowsku i widział to co tam powstało, powstaje i działa, wie o czym piszę. Wczoraj dostałam list.

Krysiu kochana,

rozpoczęliśmy działalność artystyczną i edukacyjna w części odbudowanego obiektu Laboratorium Kultury w Sokołowsku. Jest to dla nas i całego zespołu Fundacji szokujące – po latach trudów i emocji znajdujemy się w codzienności funkcjonowania w tym budynku (przesyłam zdjęcia z otwarcia). Zygmunta filmy i obiekty, moja rzeźba z projekcją multimedialną również znalazły swoje miejsce na ekspozycji. Obecnie ruszyła charytatywna aukcja obiektów fotograficznych i fotografii na rzecz wyposażenia ciemni analogowej, która jak się okazuje ma wielu zwolenników. Aukcja jest prowadzona przez portal:

http://www.artinfo.pl/pl/katalog-aukcji/katalog/aukcje-internetowe/aukcja-fotografii-na-rzecz-sokolowska/

i trwa do 17tego czerwca. Jeśli możesz ją rozpropagować to byłoby wspaniale, bo jest to sytuacja wyjątkowa. Jesteśmy obecnie monotematyczni – tylko Sokołowsko, artyści, festiwale, znasz to doskonale, bo ma to ścisły związek ze sztuką. Daj znać Krysiu, jak odebrałaś tę część budynku po remoncie. Pamiętasz zapewne jak był tylko powietrzem, gdy szłyśmy wzdłuż elewacji tuż przed Twoim niezapomniane spektaklem „Ucho, gardło, nóż”, którym otworzyliśmy scenę kinoteatru „Zdrowie” w 2013 w Sokołowsku.

Zamieszczam, dzielę się, publikuję, myślę, pamiętam i połowę nieprzespanych godzin poświęcam im tam w Sokołowsku. Trzymajcie się.

06
Czerwiec
2015
11:09

Pauliny i Laury - wszystkiego dobrego

Oba teatry  i Teatr Polonia i  Och-Teatr grają cały weekend. I nieustannie całe wakacje.

Dziś premiera „ Raju dla opornych „ w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Lecę na wieczorną galę z przyjemnością. Wiem że oddaję Publiczności spektakl na jaki czekali, zabawny, w którym mogą się przejrzeć, a nawet więcej, taki, który ich czule przytuli. Zawdzięczam to w dużej mierze mistrzowskim trzem rolom, Doroty Kolak , Oli Koniecznej i Mirka Baki. Ukłonię się im w podziękowaniu dziś wieczór raz jeszcze. A potem z przyjemnością odbędziemy premierę warszawska 13 czerwca . – Płyn po morzach i oceanach – powiem także w Warszawie ze spokojem. Oglądam to przedstawienie sama po raz enty „bez przykrości”,  a to dla mnie znak. Nienawidzę oglądać swoich spektakli bo nerwy jakie mnie to kosztuje  nie są warte pożytku z tego oglądania.

Za niedługo na wakacje. Pakuje już walizkę pracy dla siebie. Jena adaptacja do Telewizji, scenariusz koncertu, na 15 sierpnia, nauka na pamięć trzech rzeczy, kilka rzeczy do czytania , do słuchania, na wierzchu egzemplarz „ Callas” której premiera 5 września.  Już czuje słońce, słyszę cykady i łagodny wiatr. Same przyjemności. Tubylcy znają już moje codzienne chodzenie brzegiem morza i powtarzanie tekstów na głos. Wiedzą że uczę się kolejnej roli. Uśmiechają się . Jeżdżę tam już w to miejsce 19 lat. Kilak pierwszych lat byłam panią Kociński , bo używaliśmy nazwiska męża, potem panią dŻanda.

Wracam w połowie lipca i gram i próbuję. Żegnamy się tego lata w teatrach z dwoma tytułami ale gramy na Placu Konstytucji i na Grójeckiej w wakacje bardzo dużo.

Przygotowuje się do jesieni, będzie pracowita i burzliwa. Zamknę oczy jak mój kot, stulę uszy jak on  i przecisnę się przez dziurę w siatce jak on ocalając ogon mam nadzieję.. . Byłem się dobre czuła na zdrowiu i w głowie…byle nic nie przewidzianego. .

03
Czerwiec
2015
06:24

Leszka i Kłotyldy - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo, musimy wymienić fotele w Och-Teatrze. Te które do dziś służą są tak historyczne jak sam budynek, czyli są tam od 1949 roku i na „dadzą rady” dalej. Remontowaliśmy je na okrągło, błagaliśmy ,zaklinaliśmy żeby wytrzymywały,  ale dalej się nie da. Trzeszczą , jęczą, wypluwają siedziska , klapią, walą, kłują, zatrzaskują w sobie widzów. Kochamy je ale ….czas się rozstać.

Prosimy  pomoc. My damy część pieniędzy i Wy dajcie część. Za 800 złotych oferujemy wdzięczność, tabliczkę na fotelu z nazwiskiem fundatora a 1 września 2015,  zapraszamy jako pierwszych na ‘premierę fotelową” sztuki „Callas . Master Class”,  w prezencie.  Będzie to ekskluzywny  wieczór  dla „posiadaczy foteli”.  Ja będę na scenie ale potem napijemy się wszyscy szampana.

Kiedyś, 10 lat temu hojni ludzie, kupili nam fotele do Teatru Polonia. Teraz prosimy o pomoc w sprawie widowni Och-Teatru.

Ukłony składam, pozdrowienia wysyłam. Krystyna Janda

Wszelkich informacji o akcji „Dołóż się do fotela” udzieli Państwu pan Michał Kołodziej, który jest do dyspozycji po numerem telefonu 881 529 641 lub pod adresem fotele@ochteatr.com.pl

A jeśli mówię o teatrach. Gramy cały długi weekend,  w Teatrze Polonia „Happy now?”, w Och-Teatrze ” Truciciel” i ” Upadłe anioły”.

13 czerwca w Teatrze Polonia, premiera ” Raju dla opornych” Karol i Barbara powracają, dołącza do nich Diana. Dorota Kolak, Aleksandra Konieczna i Mirosław Baka.  Zapraszam z dumą. ( wszystkie bilety na stronach teatrów www.teatrpolonia.pl lub www.ochteatr.com.pl )

02
Czerwiec
2015
06:41

Erazma i Marianny - wszystkiego dobrego

Wczoraj przy okazji spektaklu GRUBE RYBY świętowaliśmy 65 lecie pracy artystycznej Wiesławy Mazurkiewicz. Było naprawdę wzruszająco, a Publiczność stanęła powyżej wysokości zadania. Dziękujemy.
Pani Wiesława wzruszona, po spektaklu biegła do domu gdzie czeka na Nią niecierpliwie Gustaw Lutkiewicz już nie tak aktywnie uczestniczący w życiu.

Wiesiu…. i my Fundacja i Publiczność bardzo, bardo dziękujemy za wszystko, za role, za Twoje ciepło, za Twoją dzielność, otwartość, życzliwość i zgodę na ten świat i na nas. Grasz i w Teatrze Polonia i w Och-Teatrze. wczoraj powiedziałaś- kocham te teatry. Bardzo, bardzo Ci za to dziękujemy.

01
Czerwiec
2015
18:13

Jakuba i Konrada - wszystkiego dobrego

Dziś z okazji Dnia Dziecka składam Wam dzieci najserdeczniejsze życzenia dobrego, miłego, wartościowego, satysfakcjonującego  życia i wykorzystania wszelkich szans. Żeby Wasze życie , po naszej śmierci, było dobre, godne i dostatnie.

Miłości.

Tolerancji.

Czułości.

Dobrych, mądrych, kochających rodziców. Was i siebie.

Wspaniałych nauczycieli i kolegów.

Światłych ludzi, którzy będą mieli na Was wpływ i będą decydować o Waszym życiu.

Szacunku dla Was i Waszych praw.

Powagi i rozsądku w rozwiązywaniu Waszych problemów.

Partnerstwa od wszystkich,  od dorosłych i rówieśników.

 

A poniżej, dla przypomnienia:

 

Janusz Korczak nieustannie podkreślał, że dziecko w żadnym momencie swojego życia nie może być przedmiotem manipulacji świata dorosłych. Dorośli nie chcą dopuszczać dzieci do spraw codziennych, tłumacząc, że dzieci są zbyt małe i niedoświadczone. Ale według Korczaka dziecko to samoistna jednostka, która zasługuje na szacunek i przestrzeganie jej praw.

Stary Doktor, który cenił wartości: sprawiedliwość, szacunek, godność, piękno, prawdę i miłość do bliźniego, apelował do wychowawców, aby zatroszczyli się o podstawowe prawa dziecka.

Do tych praw zaliczał:

    • prawo do radości
    • prawo do wyrażania swoich myśli i uczuć
    • prawo do szacunku
    • prawo do nauki poprzez zabawę
    • prawo do niepowodzeń i łez
    • prawo do własności
    • prawo do bycia sobą
    • prawo do niewiedzy
    • prawo do upadków
    • prawo do tajemnicy    www.gimzorawina.nazwa.pl

 

Janusz Korczak powiedział kiedyś „nie ma dzieci są ludzie”. I to jest prawda. „Dziecko to także człowiek tylko, że jeszcze mały…”. Przecież każdy dorosły kiedyś również był dzieckiem. Tak więc, podobnie jak każdy dorosły, dziecko jest właścicielem pewnych praw i wolności. Nazywają się one prawami człowieka. Źródłem tych praw jest godność człowieka, zwana również człowieczeństwem. W Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zapisana jest ona w art. 30:

„Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

Z godności wywodzą się dwie zasady: wolność i równość, które są podstawą wszystkich praw człowieka. Wolność oznacza to, że człowiek nie jest własnością kogokolwiek, posiada wolną wolę, może samodzielnie podejmować decyzje i świadomie ponosić za nie odpowiedzialność (dziecko uczy się tego w trakcie dojrzewania). Równość oznacza, że każde dziecko ma takie same prawa i ma być tak samo traktowane przez wszystkich bez jakiejkolwiek dyskryminacji.

Dlaczego wobec tego mówi się o prawach dziecka?

Otóż, ze względu na to, że człowiek przed i po urodzeniu (zwany dzieckiem) nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie, uznano, iż do pewnego momentu swojego życia musi pozostawać pod opieką dorosłych.

Kto to jest dziecko?

Konwencja o Prawach Dziecka w art. 1. definiuje „dziecko” jako  „każdą istotę ludzką w wieku poniżej osiemnastu lat, chyba że zgodnie z prawem odnoszącym się do dziecka uzyska ono wcześniej pełnoletność”.

W rozumieniu ustawy z dnia 6 stycznia 2000 r. o Rzeczniku Praw Dziecka „dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności (Art.2.1.). Uzyskanie pełnoletności określają odrębne przepisy(Art.2.2).

Najważniejszymi opiekunami są rodzice. Jednak wtedy, gdy ich zabraknie lub nie wywiązują się ze swoich obowiązków rodzicielskich lub nie dają sobie samodzielnie rady z opieką nad dzieckiem, to państwo w myśl zasady pomocniczości musi im pomóc lub przejąć ich obowiązki.

Art. 72. Konstytucji RP

Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.
Dziecko pozbawione opieki rodzicielskiej ma prawo do opieki i pomocy władz publicznych.

Ale to wszyscy dorośli powinni brać udział w rozwoju umysłowym i fizycznym dziecka, gdyż dzieci są największym bogactwem każdego społeczeństwa i w przyszłości to one będą decydowały o swojej wspólnocie, państwie, globie. Należy je więc bardzo dobrze do tej roli przygotować. Ma to robić rodzic, nauczyciel, lekarz, policjant, polityk itd.

Dziecko nie jest własnością dorosłych. Jest słabsze od dorosłych, dlatego też musi posiadać dodatkową ochronę przed siłą dorosłych. Taką ochronę dają im prawa dziecka zapisane w Konwencji o prawach dziecka. Konwencja powtarza katalog większości praw człowieka, ponieważ nie ma sensu zapisania np. praw emerytalnych, gdyż w Polsce uzyskuje się je dopiero w wieku 67 lat. Konwencja natomiast zobowiązuje państwo i dorosłych do szczególnego traktowania dzieci.

Prawa dziecka, podobnie jak prawa człowieka podzielone są według kategorii na prawa:

  • osobiste, umożliwiające rozwój dziecka. Są to: prawo do życia, prawo do tożsamości, prawo do rozwoju, prawo do wychowania w rodzinie, prawo do wyrażania własnych poglądów, prawo do informacji;
  • polityczne lub publiczne, dzięki którym dziecko wyraża swoje poglądy i uczestniczy w życiu swojej grupy, społeczności, państwa. Są to prawa: prawo do wyrażania własnych poglądów, prawo do uczestniczenia w stowarzyszeniach;
  • socjalne, które są obowiązkami państwa i dorosłych do stworzenia odpowiednich warunków do rozwoju umysłowego i fizycznego dziecka. Są to: prawo do godnych warunków życia i odpowiedniego poziomu życia, prawo do opieki zdrowotnej, prawo do odpoczynku;
  • ekonomiczne, umożliwiające dziecku przygotowywanie się do niezależności materialnej od innych. Najważniejszym jest prawo do nauki; ponadto ochrona prawa pracy podejmowanej, czy to w ramach obowiązku nauki czy wakacyjnego zarobku.

Ratyfikując Konwencję o Prawach Dziecka, państwo i dorośli zobowiązali się do uznania dobra dziecka za najwyższy cel w traktowaniu człowieka – dziecka. Zobowiązali się również do przygotowanie dziecka do dorosłego życia i ochrony dziecka przed wszelkiego rodzaju przemocą (niewolnictwem, handlem ludźmi, wykorzystywaniem seksualnym, pracą przymusową, udziałem w działaniach zbrojnych).

Ponadto, państwa zobowiązały się do dostosowania instytucji publicznych do działań na rzecz ochrony praw dziecka. W Polsce Konstytucja RP z 1997 r. ustanowiła instytucję Rzecznika Praw Dziecka, który stoi na straży praw i wolności dziecka. www.brpd.gov.pl

 

 

28
Maj
2015
05:42

Augustyna i Jaromira - wszystkiego dobrego

Dziś w Och-Teatrze premiera sztuki autorstwa Erica Chappella „ Truciciel”. Autor jest uznawany dziś za najlepszego pisarza, scenarzystę, komediopisarza Brytyjskiego, nagrodzony niezliczonymi laurami, grany w telewizji i teatrach na całym świecie. „ Truciciel” jest klasykiem jego stylu. Komedia o samobójstwie i depresji, kpina ze śmierci, to przyciągnęło naszą uwagę. Świetny dialog, materiał na niekonwencjonalne role. Reżyseruje Cezary Żak, gra także tytułową rolę truciciela, do czego Go namówiłam, a nawet zmusiłam, bo opierał się wierzgał, miał wątpliwości czy sprosta i reżyserii i zagraniu jednocześnie tak dużej roli.  W poprzedniej, u nas reżyserowanej przez Niego sztuce „Trzeba zabić starszą panią” przyjął rolę tylko epizodyczną. Lubię jak reżyserzy- aktorzy, grają w swoich produkcjach, emocje i temperatura spraw,  są wtedy dużo wyższe.  A stała obecność reżysera, mającego realny wpływ na kształt całości i kondycję przedstawienia, bezcenna. Tu, przy tej produkcji będzie to miało znaczenie kapitalne.

Żona od lat cierpiąca na depresję ( w tej roli, wymiennie Dorota Pomykała i Dorota Segda) postanawia odejść z tego świata żeby przerwać cierpienie wywoływane depresją, przybywa fachowiec, który ma jej w tym pomóc ( Cezary Żak), ona postanawia umrzeć z ukochanym mężem (Mirosław Kropielnicki), nie wiedząc że wszystko to, samobójstwo,  jest ukartowane, przez sekretarkę i kochankę męża( Małgorzata Foremniak i Karolina Gorczyca). Próbuje ich ratować Samarytanin z telefonu  zaufania, sam mający problemy ze swoim życiem małżeńskim ( Henryk Niebudek / Andrzej Pieczyński).

Na naszej scenie po raz pierwszy więc Małgosia Foremniak, Karolina Gorczyca i Dorota Segda, dla której od dawna szukaliśmy roli, żeby mogła do nas dołączyć, oraz słodki, też od dawna wyczekiwany i pożądany w naszych szeregach, Henryk Niebudek, którego aktorstwa jestem wielką, wielką wielbicielką. Dlaczego o tym piszę? Bo nasze wieczory teatralne, to także  przyjaźń, serdeczność i przyjemność spotykania się. I na scenie i za kulisami. Wszyscy grający u nas aktorzy to wiedzą.

I jeszcze Mirosław Kropielnicki – Kropek. To aktor, z Poznania, którego kocham. Był i jest filarem zespołu i repertuaru Teatru Nowego w Poznaniu, a ja spotkałam się z nim, przy okazji reżyserowania tam przeze mnie „Namiętności”. Spotkałam tam wtedy całą plejadę wspaniałych ludzi , aktorów, artystów,  i od tamtego czasu cierpię,  że ma szansę ich oglądać, wielu z nich, tylko publiczność poznańska. Od dziś Kropek, u nas i mam nadzieję,  nie skończy się na tym jednym przedsięwzięciu teatralnym.

Tak więc kolejna grupa twórców, zgromadzonych dookoła  swojej historii, zaczyna spotkania z Publicznością . Oby długie i owocne, bo przyjemności  są od dawna,  od początku tego projektu. Dziś premiera.

( zdjęcia z wczorajszej próby, tylko cześć obsady na zdjęciach, niestety)

 

ERIC CHAPPELL

TRUCICIEL

Tłumaczenie: Elżbieta Woźniak

Reżyseria: Cezary Żak

Scenografia: Arkadiusz Kośmider

Kostiumy: Tomasz Ossoliński

Światło: Arkadiusz Kośmider i Paweł Szymczyk

Asystent scenografa: Małgorzata Domańska

Producent wykonawczy i asystent reżysera: Alicja Przerazińska

Obsada:

Małgorzata Foremniak/Karolina Gorczyca, Dorota Pomykała/Dorota Segda, Mirosław Kropielnicki, Henryk Niebudek/Andrzej Pieczyński, Cezary Żak

Czas trwania: 125 minut, 1 przerwa

Data premiery: 28 maja 2015

25
Maj
2015
09:35

Urbana i Grzegorza - wszystkiego dobrego

Narodzie, życzę spełnienia marzeń. Gratulacje.
Ja do Rzeszowa do Filharmonii z Koncertem. Od jutra w Gdańsku przygotowuję do premiery mój spektakl ” Raj dla opornych” w Teatrze Wybrzeże. Potem ten sam spektakl do premiery warszawskiej w Teatrze Polonia. Jednocześnie pierwsze próby Callas, i akcja związana z nowymi fotelami dla Och-Teatru. Na koniec mesiąca, sprawy rodzinne i wyjeżdżam …. na wakacje.
A Wam gratulacje, mimo okropniego języka i złych uczuć w ostatnich komentarzach.

20
Maj
2015
19:11

Bernarda i Bazylego - wszystkiego dobrego

Nie chcę zmian, nie chcę rewolucji, chcę pracować spokojnie i wytrwale, ku chwale ojczyzny, na swoim odcinku. Niech świat, ludzie, sztuka, teatr, wszystko dookoła będą różnorodne, niech każdy zostaje przy swoim zdaniu, poglądach i religii a inni nie mają do niego o to pretensji. Niech wszystko rozwija się i kwitnie tak jak przez ostatnie 25 lat i niech nikt temu nie przeszkadza.

Tylko raz zakłócano ten swobodny bieg wydarzeń i spraw, podczas dwuletniego panowania PiSu. Nie chcę powrotu. Wtedy co prawda stworzyłam Fundację i Teatr, bez niczyjej zresztą  pomocy (oprócz Waldemara Dąbrowskiego ówczesnego Ministra Kultury i Sztuki), sama, nikt mi nie pomógł z władz,  ale trzeba przyznać i nie przeszkodził. Potem  raz chcieli mi zdjąć ze sceny sztukę „ Darkroom” o przyjaźni geja z dziadkiem z Radia Maryja. Nie zdjęłam. Kazali mi więc oddać te kilka złotych,  które mi niby do tej produkcji dodali. Zwróciłam.

Boję się, że gdyby wygrał PiS awangarda może się pakować, aktorzy zakrywać golizny, język ugrzeczniać, sprawy krystalizować w stronę prawą, jedyną słuszną. A na dzikość i wolność serca i umysłu trzeba by wziąć leki uspokajające i na przeczekanie.

Nie chcę

17
Maj
2015
18:23

Weroniki i Sławomira - wszystkiego dobrego

Takie oto dostałam zdjęcia i przerażającą wiadomość że ktoś sobie po prostu zamówił taki tatuaż.

Tydzień przedwyborczy skrajnie męczący, dusi wodę, wieje grozą, ciarko chodzą po plecach.

Od trzech miesięcy nie palę zupełnie i mówi mi się i śpiewa z niezwykłą łatwością. Choć głos trochę nie mój i stawiam koguty jak w młodości.

Dwa razy zagrałam w tym tygodniu ” Białą bluzkę” na Ślasku, jutro gram w Poznaniu.

Nienaturalnie wszystko rośnie, drzewa, kwiaty, krzaki, najbardziej na cmentarzach.

We środę żegnamy się z naszym niezwykłym spektaklem Doroty Kędzierzawskiej „Medea”. Żal będzie rozstać się ze spektaklem, dziećmi, Magdą Boczarską. W tym roku takich pożegnań będzie kilka.

Boję się weekendu!!!!

 

 

13
Maj
2015
14:39

Roberta i Serwacego - wszystkiego dobrego

Najpierw zorientowałam się, że do teatrów coraz częściej przychodzą ludzie naprawdę starsi.

Potem zadzwoniło do nas do Fundacji kilka Uniwersytetów Trzeciego Wieku, z ofertą współpracy. Biuro podróży, organizujące wyprawy do teatrów w całej Polsce dla swoich starszych klientów.

Coś jest na rzeczy, pomyślałam.

Coś się zmienia i to dość gwałtownie.

Kiedy otwieraliśmy Teatr Polonia, bez większej wątpliwości i zastanowienia, ogłosiłam że otwieramy teatr dla kobiet, o kobietach i kobiety będą w nim tworzyć. Było to 10 lat temu. Trafiłam w dziesiątkę. No, ale nie była to wielka filozofia, stojąc na scenie wtedy od kilku lat widziałam na widowni, głównie kobiety. Teraz trochę się to zmienia, są i mężczyźni, tyle że starsi. W teatrze dla kobiet, kobiety opowiadają i zajmują się często mężczyznami. Problemami czy radościami,  związanymi z mężczyznami. Relacjami damsko- męskimi. Tyle że teraz widownia wyraźnie się starzeje. Czy musimy robić teatr dla starszych?  –  zastanawiam się. Następuje zmiana?

Zrobiliśmy kilka tytułów teatralnych adresowanych. 60+. Czy to przyszłość? A w każdym razie jej istotny element?

Znalazłam w Internecie raport na temat zmiany konsumentów. Bardzo interesujący.

Raport Desk Research na temat profilu dojrzałego konsumenta. Oto wyjątki:

Zgodnie z prognozami ekspertów międzynarodowych, globalizacja procesu starzenia się społeczeństw spowoduje zwiększenie się liczby osób w wieku 60+ o 1-1,5 mld na całym świecie, z czego w Polsce o około 6,2 do 7,3 mln, w przeciągu najbliższych 10-20 lat1

Według danych GUS4 obecnie przewidywane przeciętne trwanie życia wynosi 80,9 lat dla kobiet (bez różnicy na zamieszkanie na wsi lub w mieście) oraz 72,4 lata dla mężczyzn (jednak w przypadku mężczyzn mieszkających na wsi wynosi ona 71,6 lat a w miastach 73,0 lata)5.

Z perspektywy przedmiotu badania tj. osób w wieku 60+ ciekawsza jednak jest zmiana przewidywanej długości trwania życia dla osób, które ukończyły 60 rok życia. Według danych GUS dla tej grupy ludności wskaźnik ten wynosi 23,8 lata, a dla kobiet (23,8 w przypadku mieszkających w mieście oraz 23,6 w przypadku mieszkających na wsi) oraz 18,5 roku dla mężczyzn (18,9 w przypadku mieszkających w mieście oraz 18,0 w przypadku mieszkających na wsi).

Taka zmiana oznacza, że na rynku pojawia się nowa grupa konsumentów. Co prawda osoby starsze na rynku funkcjonowały zawsze, jednak ich liczebność nigdy nie była tak duża oraz nie zwiększała się w tak szybkim tempie. Oznacza to konieczność dostosowania rynku do potrzeb tej grupy.

Mimo przewidywanego spadku populacji ogółem o 5,6% w 2035 w stosunku do roku 2008, liczebność grupy osób w wieku 60 – 65 wzrośnie o blisko 60%24.

A więc świat, handel, produkcja, kultura, media, muszą przygotowywać się do tej zmiany. A to zmiana diametralna. W kulturze, wydaje mi się fundamentalna.

Zapatrzeni w młodzież i ich potrzeby. Ich gusty i ich tematy, zapomnieliśmy o  innych.  Starając im się przypodobać, mam wrażenie, ” zgłupieliśmy”,  dla nich. A niepotrzebnie. Możemy wrócić do siebie.

W 2035 roku,  w czasie przeważającej dojrzałości , tak to nazwijmy, dzisiejsi czterdziestolatkowie, o których dziś się bijemy, także w teatrach, będą mieli 60 lat.

Amatorskie to rozważania, czysto intuicyjne, ale obserwując kino światowe, rynek książek, mam wrażenie, że powoli, powoli drzwi otwierają się w kierunku czwartego wieku i jego potrzeb. I bynajmniej, nie jest on nazywany już od jakiegoś czasu wiekiem starości, bo po co obrażać konsumentów z taką siłą nabywczą! Sukces choćby takich filmów jak Hotel Marigold, a teraz Drugi hotel Marigold, które przecież nie są wybitne, ale za to poruszają problemy samotności i wieku czwartego, sukces tych tematów, aktorów w tym wieku, aktorek, jest zastanawiający. Przy czym coraz częściej przesłanie mówi – dopiero w tym wieku możesz być szczęśliwy, suwerenny, realizować marzenia i gusty, a przede wszystkim być nareszcie sobą, możesz przestać udawać!

Kremy 50+, 60+, 70+ w sklepach nie są już rzadkością. Branże kosmetyczna, farmaceutyczna, żywieniowe, zorientowały się już dawno…

Dostajemy w prezencie, dzięki rozwojowi nauki, medycyny, dzięki większej świadomości i wyższej kulturze życia i jedzenia 20 dodatkowych lat w prezencie! Tak mówią prognozy. Może to być najpiękniejszy czas! Czemu nie? Szykujmy się na to….z nadzieją i radością.

Zamieszczam zdjęcie mojej ulubionej Maggie Smith.

 

09
Maj
2015
17:55

Bożydara i Grzegorza - wszystkiego dobrego

Dziś wieczorem w Teatrze Polonia 150 spektakl Czechowa. „32 OMDLENIA”. Wiele spektakl przeżył. Teatralnego i nieteatralnego dookoła.  Wiele my przeżyliśmy grając  go. Wiele się zdarzyło. Jurek umarł i zmartwychwstał, Ignacy uciekł ze szpitala żeby grać, Jurek Łapiński przyszedł żeby ratować i został z nami, ja zgorzkniałam i na nowo odzyskałam smak życia i grania. Dziękuję. Dziękuję Jurkowi Stuhrowi, Ignacemu Gogolewskiemu, Jurkowi Łapińskiemu, ludziom Fundacji. Andrzejowi Domalikowi, Kasi Łuszczyk i Jagnie Janickiej, Rafałowi Rossie. Dziękuję.

07
Maj
2015
06:57

Ludmiły i Gizeli - wszystkiego dobrego

7 maja. Co to za dzień? pomyślałam rano. Zapomniany przez Boga i ludzi. Jakiś taki mało znaczny dzień. Zajrzałam do Internetu – 7 maja w kościele katolickim święto obchodzą:  św. Augustyn Roscelli (kapłan), św. Domicjan z Tongeren-Maastricht (biskup),  bł. Gizela Bawarska (ksieni), św. Róża Venerini (dziewica i zakonnica). Jeszcze nam dziewic i zakonnic dziś trzeba – pomyślałam.

Wydarzenia :
– 7 maja 1968. W nocy z 6 na 7 maja nad Tatrami przetoczył się najsilniejszy odnotowany wiatr halny, osiągający prędkość około 300 km/h.
–  7 maja 1977 – W kamienicy przy ul. Szewskiej 7 w Krakowie znaleziono ciało Stanisława Pyjasa.

Co za smutny dzień.

Panie, jeśli przez wiarę Cię znajdziemy – daj wiarę;  jeśli przez cnotę – daj cnotę; jeśli przez wiedze – daj wiedze. ( św. Augustyn, Solilokwia, przekł. Anna Świderkówna)

Pozdrawiam zdających matury.

W teatrach próby „ Truciciela” , „ Raju dla opornych” „ Porozmawiajmy po niemiecku”. Wieczorem gram „32 Omdlenia”.

Dziś spotkam się z Dorotą Segdą, Dorotą Pomykałą, Henrykiem Niebudkiem, Mirkiem Kropielnickim, Małgosią Foremniak, Karoliną Gorczycą, Cezarym Żakiem, Dorotą Kolak, Mirosławem Baką, Aleksandrą Konieczną, Zosią Wichłacz, Łukaszem Kosem , Jerzym Stuhrem, Ignacym Gogolewskim, Jerzym Łapińskim i wieloma innymi ludźmi , którzy pracują w Fundacji i nad nowymi przedstawieniami. A wieczorem z cała salą Widzów. Moje życie jest fantastyczne. Po prostu fantastyczne.

Dobrego dnia i oby nigdy więcej nie znaleziono ciała Stanisława Pyjasa. Nigdy!

03
Maj
2015
03:42

Marii i Aleksandra - wszystkiego dobrego

Najpierw są szczupli, smukli, gibcy, mają marzenia i są pewni że będą wyjątkowi. Inni niż ich rodzice i lepsi niż rówieśnicy. Potem ich marzenia weryfikuje rzeczywistość i orientują się,  że samo się nie staje nic, a ich wybory przynoszą określone skutki. Łączą się w pary z miłości, przypadku lub konieczności i zaczynają iść razem przez kolejne dni. Następują wielkie wydarzenia, narodziny dzieci, mieszkanie, lodówka, samochód, telewizor. Praca wciąż nielubiana i traktowana jak zła konieczność. Życie oszczędne i bez pasji. Dzieci dorastają pogardzając nimi, bo myślą, że są i będą inne, że będą lepsi, wartościowsi, szczęśliwsi. Dzieci odchodzą. Oni idą na emeryturę. Są urządzeni, w domu nic nie zmieniają, nie lubią też zmian.  Co rano z wielkimi brzuchami, małymi krokami obrażeni na siebie od dawna , nie wiadomo za co, ale za to stale, idą na zakupy i po gazetę. Przed weekendami i świętami na zakupy większe. Jedzenie jest stosunkowo tanie, więc ich głównym zajęciem jest gotowanie i jedzenie. Wracają do domu, ona sprząta, trochę pierze, on ogląda telewizję, czyta gazetę, wyczytuje z niej że wszyscy kradną , kłamią, chcą dla nich źle, lub mają gorzej od niego i spotykają ich same nieszczęścia. Dzieli się z nią gazetowymi frustracjami  i dogląda gotujących się potraw. Gotowanie po latach pracy staje się i dla niego atrakcją. Obiad gotuje 4, 5 nawet 6 godzin. Potem jedzą. Siadają potem przed telewizorem i jedzą dalej, tylko co innego niż na obiad. Potem jedzą kolację produkując w kółko cholesterol. Wieczorem mierzą razem ciśnienie i to jest ich wkład w zdrowie. Potem mają wylew, zator, atak serca lub raka i orientują się że mieli żyć inaczej.

Znam ich. Są szczęśliwi. Nie wpadli w młodości pod samochód, ich dzieci żyją,  nie rozwiedli się. Robią po 1 000 , 1 500 kroków dziennie.

Twierdzi się że 10 000 kroków to dzienna norma, to aktywne życie. Telefony mierzą ilość kroków. Pytam wczoraj znajomego lekarza, ile robi kroków. – Około dziewięciu tysięcy. A ty ?- odwzajemnia pytanie. – Około pięciu, sześciu tysięcy. Staram się.  Szczególnie kiedy gram spektakl. ( Zmierzyłam kiedyś ilość kroków w każdej roli, telefon miałam w kieszeni kostiumu, lub w staniku jeśli w kostiumie nie było kieszeni. Wszyscy się ze mnie śmiali) – I co ? Czujesz że wystarcza? – Nie,  jak wracam, przeważnie nocą, chodzę po ogrodzie aż dobiję do 10 000. Patrzy na mnie z uśmiechem. – Ja nie mam siły – mówi –  szczególnie po dniach w których operuję.

Sakramentalne dziesięć tysięcy kroków dziennie. Czy to odmienia los? Twierdzi się że tak. Że to odmienia wszystko.

Jakoś nie mogę w to uwierzyć.  Ale się staram.

Dziś wieczorem ” Białą bluzka”.

 

 

 

30
Kwiecień
2015
08:59

Mariana i Katarzyny - wszystkiego dobrego

Śmiech jest lekarstwem, które każdy może sobie przepisać sam. Phil Bosmans

Zdjęcia z prób „Porozmawiajmy po niemiecku”. Premiera 14 maja na scenie Fioletowe Pończochy w Teatrze Polonia.

26
Kwiecień
2015
22:32

Marii i Marcelego - wszystkiego dobrego

Wyniosłam się ostatnio z prawdziwego życia. Rano podczas ćwiczeń i zajęć „kręgosłupowych” od 7:30 do 8:30 słucham audiobooka 1, podczas drogi do Warszawy, w samochodzie słucham przez prawie godzinę audiobooka 2, w pracy przeglądam gazety, strony kultura i czytam jakąś nadesłaną sztukę przynajmniej jedną ( autorzy się niecierpliwią, chcą odpowiedzi, choćby takiej że nie mamy intencji wystawić tekstu, jeśli się opóźniam z odpowiedzią , zamęczają, wydzwaniają , alarmują, lepiej czytać i odpowiadać natychmiast) , na próbach zajmuję się tym tekstem teatralnym , nad którym właśnie pracujemy przygotowując się do premiery, po południu,  jeśli mi się udaje siadam do adaptacji, wieczorem gram i wtedy tekst grany jest ważny, ta postać, ta historia, co dwa, trzy dni inna.  Wracając do domu,  po spektaklu znów słucham audiobooka 2,  przed zaśnięciem oglądam jakiś program informacyjny ( byle jak i powierzchownie)  i potem czytam książkę lub jeszcze jakąś nową sztukę. Przestałam mieć kontakt z rzeczywistością, żyję w dziwnym świecie wymyślonych postaci, dialogów, historii, literatury takiej lub innej. Gorszej lub lepszej. Przeważnie gorszej. Dobrze mi z tym tylko…żadnego kontaktu z realem. A może ja też jestem już tylko wymyślą postacią? Mówię dialogami ze sztuk? Gram w jakiejś wymyślonej historii a nie żyję? Szczęśliwy los.

Na zdjęciach, dzisiejsza droga do Milanówka, po zjeździe z autostrady. Też dziwna. Nieprawdziwa. W telewizji „ Miasto kobiet” całkowita abstrakcja i zmyślenie.

24
Kwiecień
2015
07:26

Grzegorza i Aleksandra - wszystkiego dobrego

Wczoraj uczestniczyłam w rozmowie,  jak się to teraz nazywa – debacie, na temat finansowania teatrów publicznych. Publicznych , nie państwowych. Mówiło się głównie o obowiązkach państwa. Zaproszono mnie także dlatego , że uznano że nasze teatry fundacyjne też są finansowane przez państwo, mimo że są finansowane  w minimalnym procencie. Wracając,  oprócz wielu słów, które nie mają żadnego znaczenia, a moje wypowiedzi  szczególnie, bo mam z państwowymi teatrami i ich zmartwieniami od dziesięciu lat, najmniej wspólnego, tak więc , oprócz wielu słów, padło niespodziewane pytanie – po co ludziom teatr? Po co państwu Teatr, a nawet po co narodowi teatr? Odpowiedz na to pytanie wydawała mi się oczywista i obruszyłam się, a szukanie odpowiedzi wydawało mi się niepotrzebne i trywialne. A jednak….

Nie lubię takich dyskusji, rozmów, narad, dywagacji, wolę „robić” teatr, kulturę – powiem górnolotnie.  Bo teatr może robić każdy, choć wydaje się, że nie każdy teatr tworzy kulturę , a może każdy? Zadania są podzielone i od tego też poniekąd zależy finansowanie państwowe.  Dla mnie, teatr tworzy kulturę  z zasady, już to że w ogóle jest, a raczej gra, jest misyjne, i wszystko jedno co gra i jak. Byle miał widzów. Bo to znaczy że dobywa się jakaś wymiana wyobraźni, emocji czy myśli.

Wracając do wczorajszego spotkania. Unikam tego typu dyskusji, jałowych najczęściej, wystąpień także, łatwo się emocjonuję i „robię’ niepotrzebny show, bo show mam w naturze, ale ….wczoraj przekazano na tym spotkaniu ( miedzy innymi) dane, które mówią że jest 5 milionów widzów teatralnych w Polsce i ….600 teatrów, czy grup teatralnych, instytucji tworzących teatr,  pozapaństwowych, poza strukturami państwa! Świetnie! I obie liczby podobno rosną! Jeszcze lepiej.

Nie wiem jak finansować teatry, ale słowo państwowe wydaje mi się tu niepotrzebne. Warto jest już o tym słowie – państwowe –  w odniesieniu do kultury, zapomnieć . W wolnej Polsce powstało tak wiele inicjatyw pozapaństwowych  „produkujących” dobra kultury, że powinno się mówić o finansowaniu kultury w ogóle. Zwyczajnie kultury.  Instytucje państwowe nie mają monopolu na produkowanie kultury, robią to po prostu z urzędu a wydaje się że wszyscy inni z potrzeby a nawet przymusu wewnętrznego. Także nieaktualne jest to, że państwowe robią to na profesjonalnym i wysokim poziomie te pozapaństwowe na amatorskim , nie ma tu także argumentu jakości.

Mówi się o wielkości narodów  w zależności od jego kultury,  ale kulturę tworzą ludzie a nie państwowe instytucje. I czy są przy „korycie” paskudnie to nazywając , czy z dala od niego, tworzą.

I  powtórzyłabym, finansowanie kultury jest interesem Państwa, ustawowym obowiązkiem i  koniecznością.

A teraz wracając do pytania – po co ludziom teatr? Nawet jeśli  jest to pytanie z kręgów urzędników państwowych, którym potrzebne definicje, klasyfikacje , wykresy, uzasadnienie? Postarajcie sobie sami w duchu na to pytanie odpowiedzieć.

A ja dodałabym jeszcze jedno pytanie. Co to znaczy komercyjna kultura? Komercyjny produkt kultury? I czy może to być kultura wysoka? Czy komercyjna to znaczy ta, która zarabia na siebie? Czy ta która zwraca koszty produkcji i daje zyski? A jeśli zyski idą na kolejne dobra kultury? Z dużym procentem ryzyka? To czy to jest instytucja komercyjna i czy należy jej pomagać? Czy nie?  To Teatr. Tyle. Państwowy to podobno – misyjny. Na to dostaje pieniądze, na misję.

Na marginesie, telewizja polska, zalicza seriale do programów misyjnych, bo choćby propagują mycie zębów, jak wyjaśniano. ( Bohater dialoguje myjąc zęby) . Może mają rację w kraju, w którym podobno co dziesiąta osoba nie ma własnej szczoteczki do mycia zębów.

Nasza fundacja od wczoraj zastała uznana  instytucją pożytku publicznego. 1% z podatków od tych którym potrzebne są nasze teatry, odpowie na wiele pytań ( pewnie dopiero za kilka lat). Sięgnęliśmy po tę możliwość dofinansowania dlatego, że pomoc państwa nie jest wystarczająca, żeby zmniejszyć ograniczenia ( artystyczne) i ryzyko.

A teraz moi Państwo….mamy w próbach trzy nowe spektakle, gramy każdego dnia, w poniedziałki także, w wakacje też, latem za darmo na ulicy, odpowiedzcie sobie …….po co Wam teatr i czy jest Wam w ogóle potrzebny.

22
Kwiecień
2015
10:23

Leona i Łukasza - wszystkiego dobrego

Dziś w Polsce DZIEŃ HIGIENY RĄK. Gdzieś kiedyś przeczytałam że zrobiono badania i w miseczce z orzeszkami stojącej w hotelowym barze, wykryto 12 różnych śladów moczu, zmilowali się i nie dodali czego jeszcze.

Myjcie ręce. Nie żałujcie mydła. Ma to wielki wpływ na zdrowie.
Dobrego dnia.

 

22
Kwiecień
2015
00:36

Leona i Łukasza - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo,
z radością informuję, że prowadząca Teatr Polonia i Och-Teatr, Fundacja Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury została uznana za Organizację Pożytku Publicznego. W związku z tym rozliczając dochody za rok 2014 można przekazać 1% podatku na rzecz Fundacji. Pieniądze będą przeznaczone na produkcję nowych spektakli.

Nasze dane to: 

Fundacja Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury

KRS 0000210799.

Pozdrawiam. Dobrego dnia.

16
Kwiecień
2015
10:31

Julii i Benedykta - wszystkiego dobrego

Wiosna. Ja samolotem do Rzeszowa. Polska z wysoka wiosenna, podzielona równo, na małe prostokąciki pól, prace rolne trwają, rzeki się wiją, miasta z wysoka jak leniwe mrowiska. Potem lasami samochodem. Pięknie. Wysiadłam na moment, pobiegłam w las. Zapach nie zmienił się od dzieciństwa.  I nigdy nie zmieni- pomyślałam – i poczułam  miłe uspokojenie.  Grałam DANUTĘ W. ( spektakl według książki Danuty Wałęsy) w Krośnie. Wszędzie na plakatach pan Duda. Innych kandydatów nie widać. Mnie w głowie śpiewa po każdym spojrzeniu na plakat – Był Duda, była Duda. Miał dudy, miał dudy, miał. Ale  te dudy nie były Dudy. Był Duda, był Duda. Miał dudy, miał. I w porządku. Po spektaklu, publiczność uroczyście wstała bijąc brawo. A jednak. Miło.

Wczoraj grałam SHIRLEY VALENTINE  ( moja popisowa rola, gram ją od 24 lat i pewnie długo jeszcze) w Andrychowie. Znów przejechałam całą Polskę, tyle że tym razem samochodem. Znów tylko pan Duda na plakatach. A wiosna, po prostu w trakcie zwolnionej eksplozji. Patrzę na domy, ogrody, wsie, coś dziwnego. Brzozy przycięte. Gdzie nie spojrzę, tam gdzie człowiek ma władze nad drzewem, w ogrodach, parkach, przy ulicach, fabrykach brzozy ucięte do połowy! Przecież nigdy nie cięło się brzóz! To nowość! I co więcej, mam uczucie że były cięte z przyjemnością. Patrzę, szukam okaleczonych drzew, wyszukuję je ucięte. I przychodzi mi do głowy. Za karę! To za karę.

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.