Kosmy i Damiana - wszystkiego dobrego
Damy i huzary. Wspaniały Fredro. Setki inscenizacji. Dziesiątki wspaniałych ról, kreacji. Historia polskiego teatru. Jak się z tym zmierzyć? W telewizji. Teatr telewizji. Teatr telewizji, kolejne lata tradycji, osiągnięć. Wybitności. 250- lecie Teatru Publicznego. Jubileusz. Spektakl na jubileusz. Ot po prostu. Tradycyjny a współczesny. Zadanie. Trudne zadanie. Dla wszystkich i dla smakoszy. Odpowiedzialność. Wielka produkcja. Koledzy. Fredro. Rozkosz. Dobry świat. Dobrzy zabawni ludzie. Ani jednego złego charakteru, ani złej intencji. Tylko śmiech z natury ludzkiej, jej przywar i miłość do ludzi i życia.. Czasem gorzka ironia na temat Polski. 7dni kręcenia. Wcześniej dużo przygotowań wątpliwości i niemożności. Ograniczeń i przypadków, szczęśliwych i nieszczęśliwych. Najwybitniejsi specjaliści od scenografii, kostiumów, koni, zwierząt, wreszcie profesjonalna ekipa, operatorzy, świetny sprzęt no i AKTORZY, bo to przy realizacji Fredry podstawa. Przyjaciele. Grupa moich przyjaciół starych i nowo poznanych. Brzeście, zaczarowane miejsce. Miły, humanistyczny świat. Dobra literatura. Wspaniali ludzie. Wczoraj koniec zdjęć. Teraz postprodukcja, montaż, muzyka, udźwiękowienie. Emisja przewidziana na połowę listopada. Oby…
zdj. z planu dostałam od pana Andrzeja Mariana Zielińskiego który pracował na naszym planie.
Januarego i Konstancji - wszystkiego dobrego
Jestem w Szczawnie Zdroju gdzie trwa kolejna edycja Festiwalu naszych teatrów. Zagraliśmy w tym roku BIAŁĄ BLUZKĘ, CZAS NAS UCZY POGODY. Dziś UCHO, GARDŁO, NÓŻ, jutro KALINA. I do tego filmy z moim udziałem . Dziękuję wszystkim , którzy wymyślili ideę tego festiwalu i tym którzy ją realizują. Bardzo dziękuję.
Mieszkam w Dworzysku i tu się staram szybko zregenerować przed nagraniem DAM K HUZARÓW dla Teatru TV, które zaczynam jutro od świtu.
PS. Przed sekundą, kiedy to piszę, wiadomość o śmierci Marcina Wrony, który umarł podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni, tej nocy, w pokoju hotelowym. Szok. Nie umiera się tak młodo, w takim rozkwicie talentu i sił wszelkich i życiowych i twórczych. Wszystkie słowa są tu bez sensu.
Justyna i Franciszki - wszystkiego dobrego
Przednagraniowe bałagany, przymiarki, próby, dyskusje, klejenia zarostów, przymierzania kapeluszy, butów, ustalania charakterów, rekwizytów, wnętrz, kolejności wszelkich itd, itp….Przed nami szalony tydzień zdjęć. DAMY I HUZARY. Aleksandre hr. Fredro. W obsadzie Katarzyna Gniewkowska, Iza Kuna, Krystyna Janda, Małgorzata Kocik, Justyna Schneider, Agata Skórska, Domińika Majewska, Ignacy Gogolewski, Andrzej Grabowski, Sławomir Orzechowski, Henryk Niebudek, Mirosław Kropielnicki. Zdjęcia Piotr Wojtowicz. Reżyseria Krystyna Janda. Scenografia Maciej Maria Putowski. Kostiumy Dorota Kołodyńska.mundury Andrzej Szenajch. Emisja tego Teatru TV jest przewidziana w listopadzie roku 2015. Życzcie nam powodzenia.
Edyty i Kornela - wszystkiego dobrego
Drodzy Państwo, w Teatrze Ateneum spotkanie i aukcja na rzecz naszego wspaniałego kolegi Krzysztofa Globisza. Pamiętajcie o Nim. Głębokie ukłony.
http://teatrateneum.pl/?p=18974
Bernarda i Sobiesława - wszystkiego dobrego
Dziś wyjątkowo bez komentarza, bo już tyle komentarzy. Zamieszczam wywiad i kłaniam się.
www.janda.pl
KREM – numer 1- wywiad.
– Mówi Pani, że najczęściej zadawanym pytaniem przez dziennikarzy jest: „Czym nas jeszcze Pani zaskoczy?” Zatem teraz z całą pewnością znowu zaskoczyła nas Pani! Skąd pomysł, by zostać współudziałowcem nowej firmy kosmetycznej? Jak to się wszystko zaczęło?
Lata temu. Od czasu znajomości, a potem przyjaźni, z Jarkiem Cybulskim, który był szefem w firmie Soraya. Ja też kiedyś z tą firmą współpracowałam. Najpierw zrobiliśmy reklamę jednego, potem drugiego, trzeciego kremu. Używałam ich ale zaczęłam mieć swoje preferencje. No i zaprzyjaźniliśmy się. W końcu, przyszłam do Jarka i powiedziałam: „Zróbcie krem tylko dla mnie”. Taki co to działa na wszystko i to wszystko jest w jednym opakowaniu. Powiedziałam pamiętam, zrób dla mnie „krem na wszystko”. ( śmiech). Muszę tu powiedzieć, że potrzeby mojej skóry są bardzo specyficzne. Jestem aktorką, w ciągu dnia czasem muszę mieć nałożone nawet trzy zupełnie różne makijaże. Zmywam makijaż prawie każdego dnia po spektaklu, koło północy, maluję często już o siódmej rano, do zdjęć. Kiedy tylko mogę żyję i pracuję zupełnie bez makijażu i marzę o dobrym wyglądzie gołej skóry, której nie trzeba za wszelka cenę kamuflować. Podczas moich podróży po świecie, kiedy miałam więcej czasu, przez wiele lat poszukiwałam kosmetyków idealnych dla mnie. Komponowałam zawartość mojej kosmetyczki latami i mniej więcej wiem, czego potrzebuję, czego prawdopodobnie potrzebuje każda kobieta w moim wieku. A w każdym razie co służy skórze.
– Powiedział pani, zrób dla mnie krem…i co było dalej?
Kiedy Jarek pewnego dnia odszedł z koncernu, spotkał się ze mną zaproponował mi, byśmy razem zrobili kosmetyki na bazie moich potrzeb i pomysłów, dla kobiet dojrzałych i wymagających. Powiedział, że chętnie wyprodukowałby, wykreowałby kosmetyki o nazwie JANDA.
– Jak Pani zareagowała? Co Pani wtedy pomyślała?
Miła pani… jak ktoś przychodzi do ponad 60-letniej kobiety i mówi jej, że chce zrobić kosmetyki z jej nazwiskiem w logo, to moim zdaniem jest… szaleńcem! (śmiech) Ale tak mówiąc serio, na początku w ogóle mnie to nie zajęło, jakoś nie przywiązałam do tej propozycji należytej wagi. . Pomyślałam sobie, że tak naprawdę wolę mieć krem, który mi odpowiada, znajdę go sobie i nie chciałam żeby mi nikt nie zawracał głowy takim „biznesem” na którym się nie znam. No ale Jarek…jest miły, spokojny, cichy i spokojnym łagodnym głosem drąży skały ( śmiech).
– Podobno kilka razy odmawiała takim pomysłom? Kilka osób już chciało Pani nazwiskiem firmować swoje produkty. Co sprawiło, że w końcu dała się Pani przekonać?
Kieruje mną ciekawość, przyjaźń i chęć zysku na spokojniejsze, dzięki temu, lata starości. Rozumiem że razem z moim starzeniem się będą kremy 60+, 70+, 80+, 90+ i tak dalej. Ale będą też pierwsze kremy dla dziewcząt które mają problemy ze skórą , jak ja kiedyś. Że będą to kosmetyki dla wszystkich, czyli niezbyt drogie. …To wszystko jest miłe, nieangażujące nadmiernie jak się okazało, wiedziałam że Jarek inwestuje w to przedsięwzięcie dorobek życia i całą swą niemałą wiedzę w tej dziedzinie. I w to wierzy, co najważniejsze. Po pierwszych reklamowanych przeze mnie kremach , sprzedawczynie w drogeriach mówiły mi, że przychodzą kobiety i nie pytają o krem , który reklamowałam, tylko mówią: „Poproszę ten krem Jandy.” Jarek też to wiedział. Któregoś dnia spytał, jaki tak naprawdę powinien być kosmetyk, o którym mogłabym powiedzieć, że jest w stu procentach mój. No i zaczęłam mówić, mówić, narzekać…..i się w to wciągnęłam!
– Razem tworzyliście recepturę?
Nie! Nie jestem chemikiem, nie znam się na tym wszystkim. To on jest chemikiem z wykształcenia. Otworzyłam przed nim swoją kosmetyczkę i zaczęłam opowiadać, że chciałabym mieć krem: na twarz, na powieki, na szyję. Koniecznie w jednym pudełku. Kosmetyk, który można używać rano, w południe, w nocy. I żeby był lekki i działał szybko i świetnie. Nie lubię tych setek pudełek, tubek… wiesz mówiłam, ja nie mam czasu, nie lubię całego tego pindrzenia, kremologii, zawracania głowy, zawsze kremem do twarzy, nawet najdroższym, smarowałam też ręce i co tam chcesz, bo nie zawracałam sobie głowy odkręcaniem nowego słoika… I ten spokojny mężczyzna, specjalista od kremów, Jarosław Cybulski cierpliwie słuchał, a potem postanowił zrobić dla mnie taki produkt, krem który będę mogła nosić w torebce, używać nawet w ciągu dnia na makijaż żeby odświeżyć skórę. Tak powstał „krem nr jeden”. Potem dostawałam próbki, próbki, testery, wersje, lżejsze , cięższe kremy , różowe, białe, pachnące i neutralne i wybrałam…Dziś mam go zawsze przy sobie.
– Dlaczego zaufała Pani akurat Jarkowi?
Jarek podoba mi się jako człowiek. Jest fajnym, skromnym, logicznie myślącym facetem. Takim bez fajerwerków! Jest w nim coś bardzo ludzkiego. I koniec. Znałam jego współpracowników, wiedziałam, że jako szef jest lubiany, bardzo dobrze współpracuje z ludźmi. Niewymuszenie. To wszystko było przyjazne.
– Słyszałam, że przed laty pierwsze kremy kręciła dla Pani… mama. To prawda?
O tak. Trzeba powiedzieć że miałam prawie całe życie kłopoty z cerą. Widać moje „krosty” i problemy choćby w pierwszych filmach w „Człowieku z marmuru”. Urodziłam się w 52 roku kiedy do dyspozycji był krem Nivea i krem zimowy czy krem górski, jeśli dobrze pamiętam nazwy. Wszyscy lekarze dermatolodzy mieli wtedy swoje receptury na kremy i przepisywali je na receptach. Kiedy byłam nastolatką, a potem młodą dziewczyną – studentką szkoły teatralnej, walczyłam ze swoja skórą na oślep. Swego czasu zorganizowali nawet znajomi lekarze konsylium na mój temat, a ponieważ zawsze byłam osobą szalenie energiczną i emocjonalną, powiedzieli mojej mamie, że mam nerwicę naczyń krwionośnych. Jakieś takie coś. (śmiech). Odkąd więc pamiętam kremy dla mnie robiły przyjaciółki mojej mamy, farmaceutki z apteki, w której pracowała. Do tej pory pamiętam, jak kręciły w białych moździerzach te tajemnicze substancje. W rezultacie powstawał kosmetyk, który miał miły zgrzebny zapach, aptecznym pudełeczku, nie zawierał konserwantów, łatwo się wchłaniał i wszystkie wierzyłyśmy w niego jak w cud, używałyśmy je potem wszystkie. ( śmiech). Kiedy przyszedł do mnie Jarek, w oczach stanęło mi zaplecze tej apteki sprzed lat i wszystko, co się tam działo. Mama do dziś mówi że chciałaby mieć tamten krem. Śmiejemy się wtedy obie.
– Ten krem sprzed lat był dobry?
Świetny! Do tej pory pamiętam też, że jak jeździłam po świecie, to gdy tylko miałam zaognioną skórę, szłam do apteki i dawałam różowy paseczek, na którym polskie farmaceutki zapisały mi jego skład. Więc kiedy dostałam propozycję od Jarka, wszystko to stanęło mi w oczach i pomyślałam: „Dobra, niech będzie!” Tylko sobie nie zdawałam sprawy, co znaczy to JANDA na pudełku.
– Jak Pani zareagowała, gdy zobaczyła już gotowy produkt?
Kiedy zobaczyłam opakowania z napisem JANDA, doznałam lekkiego wstrząsu. Poza tym wszystko wydawało mi się za ozdobne, za bogate. Bo mi zależało na tym, by te kosmetyki kojarzyły się ludziom z czymś na wyciągniecie ręki, że są dobre i po prostu działają. Opakowanie miało dla mnie drugorzędne znaczenie, wydawało mi się że powinno być proste, techniczne, skromne. W rezultacie i tu oddałam się wieloletniemu doświadczeniu Jarka. Jest ładne. No i trzeba napisać na nim te wszystkie informacje! To tak jak z plakatami w teatrze , najładniejsze są bez tej pisaniny na nich. No ale trzeba „poinformować” też.
– Dziś koncerny farmaceutyczne obiecują kobietom bardzo dużo: likwidację zmarszczek w 90 %, odmłodzenie totalne.
Podczas rozmów w firmie ustaliliśmy, że nie będziemy nikogo karmić nadmiernymi obietnicami. Poza tym, kobiety nie są ani naiwne ani nie są głuptasami. Szczególnie kobiety dojrzałe. Wiele już w życiu przeszły, wiele kosmetyków wypróbowały. Chcę, by nasze obietnice były wymierne.
– Jakie jest wasze hasło przewodnie?
„Bądź prawdziwa.” Proste! To też moje hasło. Od dawna. Ale musiałam do niego dojrzeć i coś osiągnąć żeby sobie na nie pozwolić. Jestem dumna z tego że mogę spokojnie je stosować.
– Właśnie za tę prawdziwość wszyscy Panią dziś cenimy!
Jestem kobietą 62 letnią. Aktorką. Osobą publiczną. Szefową Fundacji , mówią o mnie kobieta – instytucja, autorytet. Wciąż jestem bardzo aktywna, wciąż mam entuzjazm do życia , pracy, ludzi, wszystko to we mnie nie słabnie, i wciąż muszę gasić swoje emocje i entuzjazmy, żeby w tym konwencjonalnym świecie i kraju utrzymać pozycję, wydawać się dorosła i odpowiedzialna ( śmiech). Ale „bądź prawdziwa” – stosuję od dawna i to jest wolność i przyjemność. A z konsekwencjami bycia prawdziwą , muszę sobie poradzić. ( śmiech) Poza tym, nie muszę się podobać wszystkim, wszystkim podobają się ludzie bez właściwości, jak ja to nazywam, albo grający w orkiestrze, a ja jestem solistką, zawsze byłam. Ale to prawda , dla mnie luksus polega także na tym, by móc być naturalną, nieumalowaną. Jak nie gram i nie potrzebuję mocnego makijażu, nakładam na skórę tylko krem. Niech pani na mnie spojrzy, dziś nie mam na twarzy podkładu, mam tylko krem i umalowane rzęsy. Mój krem musi więc być taki, by mnie zbierał „do kupy”. (śmiech) Jak napisał Aleksander Fredro – „Kobieta to… coś tak razem”. Uwielbiam twarze bez makijażu. Naturalna i goła skóra, z którą dobrze się czuję, to właśnie luksus! Właśnie na tym polega idea naszych kremów: by móc w nich i po nich, pokazać się z „nagą twarzą”.
– Zauważyłam, że niedawno zrezygnowała Pani z farbowania włosów.
O, cztery lata temu. Ale powodów było wiele. Miałam dosyć tych jajecznic na głowie, tych słom, tych …nie ważne. Dobry blond, szlachetny, są trudne do osiągnięcia. A poza tym…( nie cierpię peruk) a jak grać i oglądać, jakiekolwiek historyczne, kostiumowe , z epoki role z tymi sztucznymi blondami na głowie, z kolorem, który tak naprawdę zaczęła promować dopiero Marylin Monroe. (śmiech). Kobiet, naturalnych złotych blondynek jest stosunkowo mało. Zazdrościmy im wszystkie. Ja jestem tzw. szarą blondynką z natury, czyli miałam na głowie zawsze coś w kolorze szarego błota. Dlatego już pierwszy film, ufarbował mnie na blond. Ale teraz w szarość pojawiły się białe włosy. Pieprz z solą jak to ładnie nazywają. A poza tym….Bądź prawdziwa. Nigdy nie zapomnę, jak kilka lat temu weszłam do banku w Nowym Jorku. Oniemiałam, bo żadna z pracujących tam kobiet nie farbowała włosów. Dyrektorka banku okazało się zjawiskowo piękną 60-letnią panią o siwych włosach. Pomyślałam wtedy sobie, że jest w tym nieprawdopodobna elegancja i godność. Podoba mi się takie nieprzejmowanie się tym ogólnoświatowym owczym pędem za młodością. Odbieram to dziś nie najlepiej. Chociaż co chwila ktoś , jakaś produkcja , charakteryzatorka, reżyser, chce mnie ufarbować na nowo. No zobaczymy czy mi się uda przemknąć w naturalnych włosach dalej. Jestem jednak aktorką.
– Ale dziś wiele aktorek ostrzykuje się botoksem, unieruchamia czoła, powiększa biusty…
Ależ trudno się temu dziwić. Nasze ciało, twarz, sylwetka, wygląd, jest naszym warsztatem pracy. Aktorkom wiedzą, że dzięki takim zabiegom będą mogły dłużej pracować i dostawać atrakcyjne role. Liczą, że nie będą musiały przejść do grania „babć” co znaczy także drugoplanowe i trzecioplanowe postaci. Przecież o babciach w Polsce nie opowiada się historii. U nas opowiada się tylko o kobietach w pełni sił a i o nich rzadko. Jeden z moich znajomych reżyserów robiąc obsady mówi: – potrzebuję aktorek w wieku rozrodczym! Nieźle, prawda?. Więc ja się nie dziwię tym gorączkowym a czasem rozpaczliwym zabiegom wielu aktorek Czuje z nimi solidarność i bliskość. Martwią się że wypadną z gry.
– Pani się o to nie martwi?
Nie wiem. Chyba się martwię w granicach rozsądku. Nie udaję, że mam mniej lat niż mam. A przecież kobieta w każdym wieku może wyglądać dobrze, niż nie udając. Jeśli chodzi o sprawy zawodowe, na szczęście od dawna, sama sobie wybieram role i stworzyłam scenę na której gram. I będę grać dopóki ludzie będą mnie chcieli oglądać i ani dnia dłużej. Do tego potrzebny jest też „ wygląd” . No ale to jasne. Dbanie o siebie, zdrowy tryb życia, dobry gust, pewność siebie, wiara w siebie, optymizm, otwartość, nieobciążanie innych swoimi niepowodzeniami, sukcesy, drobne nawet, zawodowe i osobiste, gotowość na wiele , tolerancja, zgoda na to co niesie los i radzenie sobie z tym, to daje dobry wygląd. To daje klasę. To daje atrakcyjność. No i do tego …tylko dobry krem.( śmiech) Twarz pokazuje kim jesteś, jakim jesteś człowiekiem i jak myślałeś całe życie. Pretensje, złość , nienawiść, niechęć, zaciętość, nietolerancja, małostkowość i żal do wszystkiego i wszystkich daje twarz, której nie poprawią żadne kosmetyki, zabiegi ni szminki. Ale, wracając do wieku i zawodu. Tak naprawdę dziś niewiele aktorek gra w wieku 70 lat. Bo reżyserzy nie chcą o nich opowiadać , jest mało historii o nich. Ale to się zmieni. Za chwilę w Polsce będzie 10 milionów ludzi po wieku „produkcyjnym” , na emeryturze. To armia odbiorów sztuki o innej tematyce i formie. Także armia potrzebująca pomocy i porady jak żyć, co stosować, kim być czy jakim być. To się już dzieje od dawna na świecie, także widać to po aktywności aktorek w wieku dojrzałym, myślę tu o Meryl Streep, Maggie Smith, Hellen Mirren czy wielu , wielu innych . I proszę zauważyć , one nie udają ze są młodsze. I to się podoba. Większości.
– Czytałam w wywiadzie sprzed lat, że Pani grając jeszcze w „Człowieku z żelaza”, myślała o sobie, że jest brzydka. Przez lata musiała Pani nabrać pewności siebie.
(pauza) Ależ ja zawsze tak myślałam i myślę o sobie. Absolutnie! Jak gram jakaś postać, to mogę schować się z nią. Prywatnie, nigdy nie byłam specjalną fanką siebie( śmiech). Ale może nie powinnam tego mówić. Jaka to będzie reklama? (śmiech). Przede wszystkim to nie jest sprawa wieku. Jestem admiratorką wielu starych, naprawdę starych kobiet, ich urody. Zjawiskowej urody.
– Dla jakich kobiet skierowane są kosmetyki JANDA?
Dla kobiet dojrzałych. Od 35 roku w górę. Bardzo mi się podoba, że niektóre receptury przygotowano dla pań nawet 70 +. To rzadkość na polskim rynku!
– Pani od lat prowadzi bloga, regularnie odpisuje na listy czytelniczek. Dlatego chcę spytać, jakie kobiety do Pani piszą?
Skomplikowane. Nieszczęśliwe i bardzo szczęśliwe. Piszą naprawdę nieźle i nie są ani naiwne ani niemądre. Chcą być szanowane kochane, docenione. Mają w stosunku do siebie wiele wątpliwości i to jest też ważne. No i tych listów wynika że ironiczne zdanie Jeremiego Przybory – Kobieta to najlepszy przyjaciel człowieka – jest aktualne. Choć kobieta z każdym rokiem w Polsce to także bardziej Człowiek.
– Skomplikowane kobiety? Chyba nie wszystkie są takie.
Mówi się o kobietach, generalizując. A ja, co wieczór stoję na scenie w teatrach gdzie na widowni są głównie kobiety. Prowadzę od 2000 roku swoją stronę internetową z bardzo aktywnym forum odpisując na listy, widzę na co kobiety reagują, co im się podoba, co je śmieszy, co wzrusza. Nie odważyłabym się powiedzieć, jakie one są. Każda jest inna, każda ma jakieś bardzo specyficzne poczucie godności, sprawiedliwości i miłości. Polskości także i kobiecości nie zapominajmy.
– Zaskoczyła mnie Pani. Myślałam, że powie Pani, że czterdziesto- i pięćdziesięciolatki narzekają na to, że nie ma dla nich pracy, a te po sześćdziesiątce, że traktuje się je już tylko w kategoriach babć i opiekunek dla wnuków.
Nie wiem. Ja tak nie powiem , bo nie mam dookoła siebie takich kobiet albo jest ich w moim otoczeniu niewiele. Prawie wszystkie moje znajome to osoby o szerokich horyzontach, aktywne, atrakcyjne, samodzielne, zaradne, silniejsze często niż ich dzieci i wnuki, bardzo często. Nowoczesne, co ważne, cokolwiek się rozumie pod tym określeniem. Wydziała Pani wczoraj Paradę Starości? ! Ja byłam zachwycona. Moja mama która ma 87 lat jest nadzwyczajna , wie czego chce, rozumie ludzi, i ich akceptuje ze wszystkimi upodobaniami i słabościami, lubi ten świat, wie co jej potrzebne a także na co już nie ma siły ani co jej już nie pasuje, jak się to popularnie mówi. I nie udaje nic. A kobiety piszą do mnie ? że mają problemy z trzecim związkiem (śmiech). Albo że nauczyły się żyć teraz w samotności i sprawia im to ogromną satysfakcję. Dużo kobiet opowiada mi, jak zawiodły się na mężczyznach, ale że to je nie załamało. Oceniają bardzo surowo siebie, swoją naiwność, łatwowierność. Ale idą dalej! Mówią też, że wymyśliły nowy program na resztę życia i że dopiero teraz zaczęły podróżować albo nie wiem….pomagają innym, są wolontariuszkami w hospicjum. To jest niesamowite! Gramy, nasza Fundacja, na powietrzu spektakl uliczny „ Starość jest piękna” według Esther Vilar. Na widowni siada wile starszych osób. W Och-Teatrze gramy spektakl „ Czas nas uczy pogody” na scenie ludzie 60+ śpiewający . Chciałbym żeby Pani zobaczyła te widownię, jak reagują. Jak na koncercie rockowym!
Przed laty sprzedała Pani dom w Warszawie, by zainwestować pieniądze w otworzenie teatru. Jarek Cybulski, decydując się na produkcję kosmetyków JANDA, sprzedał akcje w koncernie i zainwestował wszystkie pieniądze w nowy biznes. Czuje Pani presję?
Postawił wszystko na swoją wiedzę, doświadczenie, chęci i….moje nazwisko. Ale w tym, co on robi, widzę pasję. A tylko tak można osiągnąć sukces! To jest firma absolutnie polska. Na przykład nazwy wszystkich trzynastu kosmetyków z linii brzmią bez udziwnień, po polsku. Żadne „ultrapresige”, tylko „żelazko dla zmarszczek” albo zwyczajnie: „krem nr jeden”. Ale presję czuję. Nie, chyba jednak bardziej ciekawość.
– Czy Pani te wszystkie kosmetyki testowała na sobie?
Przez rok: od pierwszych wersji, po ostatnie. Rozmawialiśmy o kolorze, konsystencji, działaniu, skuteczności. Do teatru przyjeżdżały tydzień w tydzień maleńkie próbki w białych ascetycznych opakowaniach, prosto z laboratorium. Jedne były za tłuste, inne za lekkie. I powiem szczerze, że dopiero po trzech miesiącach, zadzwoniłam do Jarka i powiedziałam: „To jest naprawdę dobry krem, ten, który przysłałeś teraz”.
– To ile to wszystko będzie kosztować?
Podczas pierwszych rozmów postawiłam warunek, że te kosmetyki mają być dobre, ale jednocześnie nie mogą być drogie. Że nie chcę swoim nazwiskiem firmować czegoś, co nie jest dostępne dla prawie wszystkich!
– Obietnica została dotrzymana?
Po kilku tygodniach dowiedziałam się, że trzeba importować takie coś…, taki składnik, który jest bardzo trudno uzyskiwalny i drogi. On jest kluczowy dla naszej serii, bo dzięki niemu zmarszczki zostają widocznie spłycone. Trochę się wtedy martwiłam, co będzie dalej. Ale na szczęście udało się pokonać te wstępne problemy i dziś za krem JANDA nr. 1 zapłacimy około 50 złotych.
– Słyszałam, że nad formułą kosmetyków pracowano w polskim laboratorium. A gdy już ukończono recepturę, laborantki były przekonane, że tak dobry krem z tak wieloma aktywnymi komponentami, musi kosztować co najmniej 200-250 złotych. Zdziwiły się, jak usłyszały prawdziwą kwotę.
Powiem tak, ja nie wiem, co tam jest w środku. Ale wiem, że działa!
Nie miała by Pani ochoty teraz trochę zwolnić tempo. Zagrać może dwie role rocznie i wyjechać na bardzo długie wakacje.
Nie! Co za koszmarny pomysł! Na wakacjach, czytam, oglądam, myślę kombinuję co dalej, co nowego, co teraz . Prawie co roku podczas wakacji uczyłam się nowej roli na pamięć. Tak będzie i w tym roku. Lubię pracować. Granie jest moim życiem. Nie wyobrażam życia bez pracy. I bez nowych pomysłów też.
Iwona Zgliczyńska
Doroty i Wawrzyńca - wszystkiego dobrego
Gramy. Tak wielu miłych słów, telefonów z podziękowaniami po spektaklu, pochwał, uśmiechów i miłych gestów nie doświadczyłam dawno. Bardzo, bardzo dziękuję i jest mi miło. Nowe fotele na sali, Widzowie w fotelach, Och-Teatr na Grójeckiej 65. Dziś, na oficjalnej mapie Warszawy, kupionej w kiosku przez moją znajomą, zobaczyłam znacznik z nazwą Och-Teatr, myślałam że pęknę z dumy. A wiec to serio. Och-Teatr, ważny punkt na mapie Warszawy.
Serdecznie Państwa pozdrawiam.
Bronisława i Idziego - wszystkiego dobrego
Wczoraj próba dla mediów i wieczorem pierwsza generalna. Callas wróciła. Wróciła we mnie. Inna. Nie tak spontaniczna. Gorzka. Mniej histeryczna. Bardziej celowa. Bardziej krucha ale i szybciej jej do uśmiechu i śmiechu, bo jestem o kilkanaście lat bardziej doświadczoną aktorką. Ale też, mam kilkanaście lat więcej oraz setki, setki spektakli za sobą od rozstania. Jestem dziś mniej jasna i mam mniej siły. Wciąż wystarczająco ale mniej. Nie wiem czy to nie najbliższa mi postać z tych , które grałam. W każdym razie wróciłam do Niej z dalekiej podróży i chyba będziemy dobrze się razem miały.
Krzesła, nowe fotele na sali Och-Teatru zamontowane. Wyglądają imponująco. Dziś uroczysty wieczór, spektakl dla tych, którzy nam te fotele pomogli kupić. Jesteśmy bardzo wdzięczni, a jednocześnie był to sprawdzian naszej wiarygodności. Test wzajemnego szacunku i przywiązania. Wśród ofiarodawców, sponsorów foteli, nie ma żadnych dużych firm, znanych bogatych korporacji . Są najczęściej ludzie prywatni, miłośnicy teatru i nasi przyjaciele. Bardzo dziękujemy. Będziemy się starać aby wieczory spędzone na tych fotelach były ważne, przejmujące, niezapomniane.
A wracając do tematu – sponsorzy, zaczynając akcję byłam pewna, że to wielkie firmy nam pomogą, kupią po jednym rzędzie krzeseł , umieścimy ich loga, nazwy firm na tych fotelach, powiesimy wielkie podziękowania na teatrze, we foyer, ukłonimy się w mediach na czym im zależy, i po sprawie, że prywatnych fundatorów będzie dużo mniej, bo 800 złotych za posiadanie fotela na widowni to nie mało. Okazało się że żadna duża firma, operująca niebotycznymi pieniędzmi, na własną reklamę, żaden PR dużej firmy na wpadł na to, czy nie uznał że wizerunkowo byłoby to korzystne, że w rezultacie by się to opłaciło. Gorzko. Wielkie, bogate firmy bywają u nas, ale ich PijaRowcy zawsze dzwonią, żeby prosić o zniżki, tylko tyle. To jest prawda o polskim sponsoringu. Obserwuję zmagania Tomka Karolaka i próby pozyskania pieniędzy, nowych sponsorów aby ratować swój teatr i bardzo, bardzo mi smutno. Tomku, odwagi i wytrwałości dla Was. My na szczęście nigdy nie byliśmy zależni od nikogo, tylko od naszych Widzów. A Widzowie, jak my to nazywamy, Ci z ulicy, mają jak się okazuje gorące serce do teatru. Bardzo dziękujemy.
Sabiny i Jana - wszystkiego dobrego
Dziś czytałam o Ingrid Bergman, którą uwielbiam. I przypomniało mi się to, co często przypominam moim kolegom i sobie , kiedy nie idzie…
Fimlu „Casablanca” , nikt nie chciał robić, nie szło im. Ona była zdezorientowana i nie lubiła Bogarta, nie chciała robić tego filmu , bo myślała że nie poczekają na nią z „ Komu bije dzwon”, jemu było wszystko jedno że jest tak niski a ona tak wysoka, jadł szybko i zajmował się sobą, ona jadła wolno i nijak nikt z nikim się nie dogadywał. Wyszedł kultowy film trzyOskarowy.
Dobrego dnia.
Józefa i Moniki - wszystkiego dobrego
Za trzy dni pierwsza próba generalna. A oto nasz zespół. Przedstawiam z przyjemnością . Śpiewają jak Bogowie a ja jako Callas muszę im przerywać i ich instruować. Tak napisane. Wspaniale napisane.
Och-Teatr. ” Maria Callas. Master Class.” premiera fotelowa 1 września 19:00Premiera 3 września 19:30. A potem gramy do 14 września.
Marii i Zefiryny - wszystkiego dobrego
25 sierpnia 2015 roku. Spokojna cicha noc w Milanówku. Kot spał na bryzie nowego papieru do drukarki ( lubi spać na czymś świeżo przyniesionym do domu), psy spały, jeże się przechadzały ( bo Milanówek w ostatnich latach to Jeżowo), nietoperze fruwały ( mieszkają w starych świerkach). Sielanka. Nagle alarm! Pobudka! Dzwonek do bramy. Spojrzałam na zegar 4:28. Wszelki Duch Pana Boga chwali – powiedziałam papugując moją babcię. Zbiegłyśmy w koszulach z gosposią. Moja siostra wali do bram! 4:30, w pidżamie z rozwianym włosem, biegła już przez ogród. – Co z mamą!??? – darła się. – Ciiii! Śpi!- zasyczałyśmy z gosposią zgodnie. – Widziałam na zdjęciu, karetkę przed naszym domem!!! – Jezus Maria- zakrzyknęła gosposia i na wszelki wypadek zaczęła płakać. – Na jakim zdjęciu?- ja z kolei zgłupiałam. Zamieścili w nocy, że mama w szpitalu, karetka, że serce!!! – Czyś ty oszalała?! – przecież bym do ciebie zadzwoniła! Mama śpi! I nie drzyj się tak mówiłam do niej zdenerwowana, a wszystko to wyglądało jak kawałek książki Joanny Chmielewskiej. – Na jakim zdjęciu? – zapytałam. – Na Pudelku! Albo Pomponiku! Zamieścili wiadomość w nocy! – Wariatko!, tylko debile wierzą w te pudelki. Dopadłam komputera. – Patrz to karetka ale to nie nasz dom. Zdjęcie karetki przed jakimś domem, jakimkolwiek i jakiejkolwiek karetki. Zdjęcie mamy, chyba sprzed 5, 6 lat z sesji „ cztery pokolenia kobiet” do Vivy o ile dobrze pamiętam, moje zdjęcie wyciągnięte chyba z d…py, bo nie poznaję ani gdzie, ani , kiedy , ani na jaki temat! Ktoś poskładał byle jak, byle co, wymyślił newsa jakiego bądź, pewnie potrzebował na cito zarobić! Wściekałam się już. Jeśli wy myśląc o siostrze, mamie i gosposi, nie przestaniecie wierzyć w te srelki pudelki, pomponiki, sraciki, fakty, srakty i super duper ekspresy, plotki galotki to ja was poooozaaaabijaaaaam!!! Gosposia szczytowała w płaczu, psy szczekały, kot domagał się jedzenia korzystając w okazji. Na to wszystko do kuchni weszła niczego jeszcze nie świadoma urocza mamusia w niebieskim szlafroczku. – A co tu się dzieje? – jękneła. – A co ty tu robisz, o tej porze? – zapytała moją siostrę a swoja młodszą córkę. – Bo mamo- odparła ta – bo na Pudelku …- No wiesz wstydziłabyś się, ja już w nic nie wierze co czytam, ja już się sto razy przekonałam – zaczęła się mądrzyć mamusia, ale w tym momencie zadzwonił pierwszy tego poranka telefon. Wujek z Kielc. – Nie, nie, nic podobnego- dementowała pierwszy raz, ale nie ostatni, mama. A my piłyśmy kaw z siostrą, gosposia powoli suszyła łzy.
A potem…uciekłyśmy z mamą do lasu, gdzie ani telefonu, ani Internetu, nic. Spokój. Ucieczka …Ja nie miałam próby Callas. W Och-Teatrze zaczęli montować nowe fotele. Krótkie wakacje.
Oby wszystkie złe wiadomości okazały się plotkami z Frędzelków.
Zamieszczam filmik z dzisiaj, na dowód. Autorem jest mój syn:
https://www.facebook.com/pages/Krystyna-Janda/51712213900?fref=nf
Filipa i Apolinarego - wszystkiego dobrego
Nie żyje Jerzy Kamas.
Jurku żegnam Cie czule. Dziękuję losowi że mogłam się z Tobą spotkać i pracować a przede wszystkim oglądać i wzruszać , zachwycać się Twoimi rolami. Całuję Cie po raz ostatni, było tych pocałunków dużo , żegnałeś mnie pocałunkiem, Ninę Zarieczną w ” Czajce” jako Borys Trigorin.Nigdy nie zapomnę twojego Zbigniewa w ” Mazepie”.
Odpoczywaj w spokoju.
Joanny i Franciszki - wszystkiego dobrego
Wczoraj w Teatrze Polonia graliśmy „ Zmierzch długiego dnia”. Gram Mary. W obsadzie jest Patti ( Patrycja) Szczepanowska , Piotr Machalica, Rafał Fudalej, Piotr i Michał Żurawscy.
Wchodzę za kulisy przed rozpoczęciem.
Patti: – O jakie pni ma dziś ładne włosy.
Rafał:- Jakieś inne.
Patti:- Ma pani włosy jak gwiazda filmowa.
Piotr Machalica:- Jak to, JAK gwiazda filmowa? Przecież ona JEST gwiazdą filmową!
Wybuchnęliśmy śmiechem, ja jeszcze tarzając się z uciechy wyrzęziłam – zwyciężyłam w plebiscycie – Aktorka stulecia kinematografii polskiej!
Śmialiśmy się tak głośno przed tym smutnym utworem, że publiczność na pewno nas słyszała, nie mogliśmy zacząć , wejść na scenę. Wesołości nie było końca.
Uwielbiam takie chwile. Tak rzadko się śmieję ostatnio…stanowczo zbyt rzadko.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć moje włosy gwiazdy filmowej, „ Zmierzch długiego dnia” w Teatrze Polonia jeszcze dziś, czyli 21 sierpnia, 29 września, 22 października, 26, 27 grudnia – po raz ostatni, to będzie pożegnanie ze spektaklem.
Dobrego dziś dnia. Dużo śmiechu i wesołości życzę, a najlepiej z siebie.
http://teatrpolonia.pl/event-data/1291/zmierzch-dlugiego-dnia
Heleny i Bronisławy - wszystkiego dobrego
Jeszcze tylko „JangaJan – Hej Joe” dziś, 3 spektakle „Lamentu” pod Och-Teatrem i 3 razy ” Jaś i Małgosia” 4, 5, 6 września i kończymy tegoroczne letnie granie w plenerze. Ten rok był wyjątkowy, upały sprawiały że aktorzy, mdleli w słońcu, szczególnie Ci w „trudnych” kostiumach, ale frekwencja była rekordowa. Tłumy, tłum i częste brawa na stojąco, wielka radość. Bajki dla dzieci oblegane, a reakcje widzów i ich zaangażowanie w akcję, okrzyki, próby ratowania postaci bajkowych z opresji, nie do zapomnienia. Zagraliśmy w sumie i na Placu Konstytucji w lipcu i w sierpniu pod Och-Teatrem 40 spektakli. Nasze letnie granie wpisało się na dobre po 9 latach w wakacyjne atrakcje Warszawy, widzowie czekają na nas, a ilość przychodzących ludzi rośnie z roku na rok. ( na każdym spektaklu od 200 do 500 osób, pewnie istotnym jest także to, że są to spektakle ze wstępem wolnym). W tym roku nie było nowej premiery , ale nasz repertuar to kilka tytułów, bardzo różnych, w tym bajki dla dzieci. Po każdym spektaklu, następuje przyjaźń aktorsko- widzowa, ze zdjęciami, rozmowami , podziękowaniami. Są też oczywiście i stali widzowie, bywający każdego dnia i znający i aktorów i teksty na pamięć. Prezenty, kwiaty, pieczone ciasta i życzenia wszystkiego dobrego do następnego roku. Wielka satysfakcja. Dziękujemy. Mamy nadzieję ze będziemy spotykać się w przyszłym roku i że dołączymy do repertuaru „ulicznego” nowy spektakl. . Bardzo Państwu dziękujemy za tę przyjaźń. 25 sierpnia gramy jeszcze plenerowo nad Wisłą ” Lament”. Zapraszamy.
Rocha i Joachima - wszystkiego dobrego
Mamy aktualnie cztery psy i kota. Całe to towarzystwo psie jest z przytułku lub znalezione , kot to prezent przyjaciel od państwa Bryllów. Psy to trzy suki, brunetki – Bela, Tesia i Sonia, i jeden pies – blondyn Benek. Dwa psy mieszkają w ogrodzie i pokoju obok garażu, dwa inne w domu z nami, i są dużo mniejsze. Kot nie wychodzi od lat z domu bo psy ogrodowe mu nie pozwalają. We drzwiach wejściowych domu jest zamontowana śluza dla małych psów, takie małe drzwi, żeby w każdej chwili mogły wejść i wyjść z domu. Śpię w sypialni na piętrze. Obudziły mnie dziś nocą około 3:00 pierwsze pioruny i błyskawice. Pomyślałam – psy będą się bały, wstałam , pozamykałam wszystkie okna i wróciłam do łóżka. Zasnęłam. Godzinę później obudziły mnie cztery potwornie mokre psy wskakujące do mojego do łóżka, n a koniec przylazł kot i wskoczył ( a panuje miedzy nim a psami totalna wojna). Te duże psy z leku, przecisnęły się przez te małe drzwiczki jakimś niepojętym wysiłkiem czy cudem i przyszły się przytulić. Te drzwiczki są naprawdę małe! Do rana nie mogłam ich uprosić żeby się opanowały i sobie poszły. Dygotały ze strachu tak że słyszałam ich szczekające zęby. Do końca nocy oglądałam film leżąc na podłodze między łóżkiem a telewizorem, a w moim łóżku trzęsły się cztery mokre psy. Na dziś znów zapowiadają burze i nawałnice. Sprawdziłam piorunochron. Jest. Ale czy on coś daje? Może przygotuję też leki na uspokojenie, dla zwierząt. A dla siebie filmy lub lektury. Spokojnej nocy.
Marii i Napoleona - wszystkiego dobrego
Festiwal znalezisk internetowych. Najpierw wszystkie reżyserie ….
https://www.youtube.com/watch?v=b5zqDUzaa4U
Hipolita i Diany - wszystkiego dobrego
Mili Państwo! Akcja DOŁÓŻ SIĘ DO FOTELA w pełnym rozkwicie. Mamy już 320 foteli sponsorowanych. Zaczynamy montować fotele wkrótce, 1 września pierwszy wieczór z nowymi fotelami, ekskluzywny pokaz spektaklu MARIA CALLAS. MASTER CLASS , z podziękowaniami po spektaklu, dla tych, którzy zechcieli nam pomóc. Bardzo dziękujemy.
Pozwalam sobie podać listę naszych przyjaciół i najserdeczniej Wszystkich Państwa pozdrowić. Głębokie ukłony.
A: 1 Zula Jabiry-Zieniewicz
A: 2 Krzysztof Zieniewicz
A: 3 Katarzyna Parcia i pies Suzinek
A: 4 Małgorzata Sural
A: 5 Firma Sural Nieruchomości
A: 6 Elżbieta Jędrzejewska
A: 7 Ernest Jędrzejewski
A: 8 – 13 Krystyna Janda
A: 14 Adam Kłosiński
A: 15 Andrzej Kłosiński
A: 16 Anna Janda
A: 17 Zdzisława Janda
A: 18 Fryderyk Pawłowski
A: 19 Marzena Bugla
A: 20 Marzena Łypaczewska
A: 21 Tatiana Słowańska
A: 22 Halina Zarzycka
B:1 Lidia Artiomowa
B: 2 Łukasz Ulatowski
B: 3 Ewa Szymala
B: 5 Aneta Domarańczyk
B: 6 Marta Kuligowska
B: 7 Paweł Hoffman
B: 10 Danuta Grzondziel
B: 11 Krystian Grzondziel
B: 12 Fundator anonimowy
B: 13 Robert Kępka
B: 14 Katarzyna Gniewkowska
B: 15 Magda CieleckaB: 16 Katarzyna Żak
B: 17 Cezary Żak
B: 18 Karolina Nowakowska
B: 19 Magdalena Grycan
B: 20 Piotr Proczek
B: 21 Fundator anonimowy
B: 22 Jan Cichoń
B: 24 Małgorzata Cel
B: 25 Jarosław Cel
C: 1 ku pamięci Ireny i Edmunda Barancewiczów
C: 2 Marta Traczewska
C: 3 Marlena Krohn
C: 5 B.M.K. Kropielniccy
C: 6 Ilona Łepkowska
C: 7 Stanisława Nastalska
C: 8 K.J. Jaworscy
C: 9 Dorota Sołtysiak-Skórczyńska
C: 10 dr Magdalena Łopuszyńska „BELLA”
C: 11 dr Jacek Łopuszyński „WILDENT”
C: 12 Armen Mekhakyan
C: 13 Teresa Hutsch
C: 14 Alek Hutsch
C: 15 Ola Nowotarska & Krzysiek Skóra
C: 16 Hanna Łukaszewicz
C: 17 Fundator anonimowy
C: 18 Aldona Długokięcka-Kałuża
C: 19 Grażyna Martynkin
C: 20 Grażyna Klajn – Zienkiewicz
C: 21 Ewa & Andrzej Rubik
C: 22 Anja Rubik
C: 24Joanna Bukała
C: 25 Danuta Dziadek
D: 1 Weronika Helena Woźniak
D: 2 Iwona Pióro-Bończa
D: 5 Kinga Radowiecka
D: 6 Damian Błażejczyk
D: 7 Zbigniew Marcinek
D: 9 Andrzej Przeradzki
D: 10 Magda Umer
D: 11 Agnieszka Zięba
D: 12 Wojciech Walkusz
D: 13-17 Miesięcznik Uroda Życia
D: 18 Maria Czernik
D: 19 Marek Czernik
D: 20 Trichomed Julitta Siemiatkowska
D: 21 Dominika Górzyńska @Dom_Tor
D: 22 Laura Łącz
D: 24 Dla Bogdana Buczka
E: 3 Śpiewak & Matyja
E: 4 Śpiewak & Matyja
E: 5 Derek Kelly
E: 6 Joanna Kelly
E: 8 Justyna Dolińska
E: 9 Izabela Janiak – Pracownia Piernikowa ISABELL
E: 10 Mariusz Słowiński
E: 11 Miśkiewicz Design
E: 13 Agata Skopp
E: 14 Barbara Trochimiuk
E: 15 Rodzina Tokarczyk
E: 16 – 19 Dealer BMW Olszowiec
E: 20 Yoko Hasegawa
E: 21 Elise Rynski
E: 23 Czesława, Irena, Halina Hałasowskie
F: 1 Stanisław Walawski
F: 2 Maria Aleksandrow
F: 4 Anna Narloch-Medek, www.npo.or.at
F: 5 Fundator anonimowy
F: 6 i 7 Teresa, Jakub i Piotr Wojtkiewicz
F: 9 i 10 Katarzyna Szustow
F: 11 dr Ludmiła Bielicka
F: 12 dr Michał Bielicki
F: 13 -22 Fundator anonimowy
G: 4 i 5 www.chromadruk.pl
G: 7 i 8 Monika Sjoholm
G: 9 i 10 Sven Sjoholm
G: 11 i 12 Henrik Sjoholm
G: 13 Amelia Śliwińska
G: 14 Jarosław Śliwiński
G: 17 Danuta Satora
G: 18 Artur Satora
H: 4 Dr Izabela i Dr Zygmunt Bieliccy
H: 5 Zinaida i Aleksander Jarymowich
H: 6 Danuta Nowicka
H: 7 Michał Nowicki
H: 8 Basia Szawłowska i Kot J.D.
H: 9 Agnieszka Jastrzębska
H: 10 Olga Muskała
H: 11 Czesław Pragłowski
H: 12 Elżbieta Pragłowska
H: 13 Małgosia i Karolina Ciszeckie
H: 14 Izabela Dąbrowska
H: 17 Edyta Roszyńska
J: 1 Mel Baranowska
J: 2 Zuzanna Janin
J: 3 Maria Anto
J: 4 Nelly Egiersdorff
J: 5 Natalia Rosińska
J: 14 Lena Jaworska
J: 15 Jadzia Jaworska
J: 16 i 17 Maria Seweryn
1: 1 i 2 Lidia, Marek i Michał Kowalik
1: 3 Anna Kozicka
1: 4 Maciej Kozicki
1: 5 i 6 Butik EM cashmere
1: 7 BCC – Business Centre Club
1: 8 BCC – Business Centre Club
1: 9 Marek Goliszewski
1: 10 Marek Goliszewski
1: 11 Adam Abramczyk
1: 12 Bartosz Szmit
1: 13 Ewa Wojtanowicz
1: 14 Drukarnia Empir
1: 15 Małgorzata Bogdańska
1: 16 Marek Koterski
1: 17 Iwona Jedwabińska
1: 18 Marek Jedwabiński
1: 19 Magda Stawska
1: 20 Ewa Sobkowicz
1: 21 Witold Sadowy
1: 24 Teatr Montownia
2: 1 Maja Boss
2: 2 Sławomir Boss
2: 6 Renata Czaplińska
2: 7 Firma ReConsulting
2: 8 Ola Nowak
2: 9 Zbyszek Nowak
2: 10 Fundator anonimowy
2: 11 Fundator anonimowy
2: 12 Barbara Westerlund
2: 13 Maciej Łysakowski
2: 14 i 15 www.inverter.com.pl
2: 16 Agata Megger
2: 17 Hanna Więckowska
2: 18 Sławomir Więckowski
2: 19 Łukasz Wiśniewski
2: 20 Firma Korn Ferry
2: 21 Ewa Frankiewicz – Koy
2: 22 Galeria „Domek Mauretański”
2: 23 Teresa Parciak
2: 24 Jan Parciak
2: 25 Iwona Jagłowska
2: 26 Krystyna Górniak
3: 3 Justyna Kaczmarek
3: 4 Michał Kaczmarek
3: 5 Paweł Nawalski , Pracownia Fryzjerska CUT MISSION – www.facebook.com/cutmission
3: 6 Dawid Machnik
3: 8 Bogdan Dmowski – recytator, interpretator poezji polskiej
3: 9 Anna M. Czarnecka i Małgorzata Solak
3: 12 Firma „Omegga” SP.ZO.O.
3: 13 Mirosław Jakubiak
3: 14 Firma Full Maszyny Budowlane
3: 15 Barbara Bogucka
3: 16 Andrzej Bogucki
3: 17 Janusz Bąk
3:18 Sławomir G. Matyszczuk
3: 21 www.galeria8mila.com
3: 23 Kancelaria Radcy Prawnego Violetta Micorek
3:24 Konrad Przedpełski
3:25 Krzysztof Fikus
4: 1 Gazeta Co Jest Grane
4: 2 ag / ac
4: 3 ag / ac
4: 4 Dorota i Wojciech Wojdakowie
4: 5 Marek Poddany
4: 6 Małgorzata Poddana
4: 7 Anna Buczek
4: 8 Tadeusz Buczek
4: 9 Groszek&Rózia
4: 10 Rózia & Groszek
4: 11 i 12 Wojciech Dąbek
4: 14 Kawiarnia AMARISTO
4: 15 Fundator anonimowy
4: 16 Małgorzata Burzyńska-Keller
4: 18 Monika Jurzak
4: 19-21 Gmina Starachowice
4: 22 Fundator anonimowy
4: 23 Fundator anonimowy
4: 24 Gazeta Co Jest Grane
5: 1 E-W-A
5: 2 AqS
5: 3 Jagna Domalewska c.Gosi i Radka 5: 4 Kot, Futrzak i Tomcio
5: 5 Jastrząb Post
5: 7 Barbara Dunin-Mieczyńska
5: 9 Ppłk lek Rafał „Snake” Wójcik
5: 8 Hanna Makowska
5: 10 Fundator anonimowy
5: 11-15 Kancelaria CMS
5: 16 Tomasz Karwat, Technical Management Karwat & Associates
5: 17 Beata Karwat, Akademia Umiejętności Inżynierskich
5: 18 Agnieszka Jakubiak
5: 19 Paweł Badurak
5: 20 Janusz Matloch
5:21 Monika Viki Jaworska
5:22 Tomasz Aleksander Kluska
5:23 Anna Matan
6: 1 Anna Dębek
6: 2 Dorota Bętkowska
6: 3 Andrzej Bętkowki
6: 6 Skrawek Nieba – Łeba
6: 10 Małgorzata i Krzysztof Telega
6: 11 Agnieszka Wiszniowska-Świder
6: 12 Adam Wiszniowski-Świder 6: 13 Zbigniew Świder
6: 15 Krzysztof Opaliński www.krzysztofopalinski.com
6: 17 Robert Alot
6: 18 backaldrin
6: 19 backaldrin
6:20 Prof. Marlena Plebańska
6:21 Barbara Halska
7: 1 MS SMB TEAM 2015
7: 2 Fundator anonimowy
7: 3 APP Packaging , Aneta Peszko
7: 4 Liliana Peszko
7: 5 Elżbieta Jarząbek
7: 6 Leszek Jarząbek
7: 7 – 16 TOYOTA Marki
7: 17 Meble.pl S.A.
7: 18 Meble.pl S.A.
7: 19 Fundator anonimowy
7: 20 Teresa Piórkowska
7: 21 Dariusz Piórkowski
8: 1 Joanna Prażmowska
8: 2 Jakub Prażmowski
8: 7 Anna Stopka
8: 8 Michał Stopka
8: 9 Gabi Ostrowska
8: 10 Mariańscy Instytut Motoryzacji Zabytkowej
8: 11 Ortofan Clinic
8: 12 Smile Design Clinic
8: 13-16 Radio Zet
9: 2 ku pamięci Steni,która bardzo kochała teatr
9: 5 Super Mama Ewa Konys
9: 6 Super Mama Krystyna Maciątek
9: 7 Bartłomiej Witkowski ” BART WITKOWSKY SPA WEAR”
9: 8 Andrzej Tabak
9: 10 E-LADY.PL Anna Marynowska
9: 11 Fundacja Sustinae
9: 12 Fundacja Sustinae
Borysa i Wawrzyńca - wszystkiego dobrego
Wczoraj ból kręgosłupa złożył mnie w łóżku na prawie cały dzień. Na szczęście mój organizm zawsze wie, że to wolny dzień i właśnie ten wybiera sobie na niemoc. Jutro poniedziałek, pracuję cały dzień i jestem pewna że będę w formie, nawet jeśli będę musiała zacząć od leku przeciwbólowego. Ok, tyle o sobie, tytułem wstępu.
Uważam że ludzie w ogóle za dużo mówią o sobie co wynika z kolei z myślenia tylko o sobie. Wystarczy spojrzeć na to analizując spotkania z innymi, towarzyskie, przyjacielskie, przypadkowe. Tzw. konwersacja zaniknęła, rozmowa na tematy aktualne, ważne, ogólne, społeczne, kulturalne , wszelkie, zanikła, każdy mówi o sobie, o swoich problemach najczęściej, obciążając nimi innych, kłopotach , prosząc o pomoc lub radę. No i o innych, ale w formie krytyki , czy nagany, plotki lub złośliwości, przedstawiając siebie jako jedynego ze sprawiedliwych, kompetentnych, wspaniałych. Tematy ogólne nie istnieją, bo nikogo nie interesują. No ale z drugiej strony, też nie jesteśmy ciekawi drugiego człowieka. Spotykając się nie zadajemy pytań, nawet grzecznościowo, jak ostania praca, jak żona, dzieci, czy rozwiązałeś ten i ten problem, nie….mówimy mam problem, mam kłopot … ( piszę tu także o sobie, ciągle to sobie wyrzucam). Także mowy pogrzebowe. Ostatnio zdarzyło mi się słuchać dwóch takich mów, obaj mówcy mówili o swoich odczuciach, swoim żalu, swoich wspomnieniach o zmarłym, żaden nie pokusił się o podsumowanie życia zmarłego, nie mówił o nim, o jego osiągnieciach, uczynkach, choćby ciężkim życiu, czy heroicznej postawie w chorobie, obie mowy były o bólu przemawiającego. To zdumiewające. Raz była to córka, przemawiała do zmarłej matki o jakichś osobistych sprawach, jej niesprawiedliwości, wybaczała jej wszystko. Słuchaliśmy zdumieni bo my żałobnicy, nie mieliśmy z konfliktem pań, nic wspólnego, innym razem był to przyjaciel, także mówił o swoich odczuciach. Znak czasu.
To wszystko jako refleksja, także na temat tego, że ja również dziś zaczęłam o sobie dodając tylko że to na marginesie . Cały dzień więc, spędziłam w łóżku i w Internecie. Pouczające. Nie będę mówiła o refleksjach na temat Internetu, bo byłby to banał. Wszystkie wpisy i komentarze, nawet te na tematy ogóle i na temat innych, są w gruncie rzeczy egotyczne, moje też.
Zamieszczam więc tylko zabawki i pozdrawiam na cały upalny dzień.
Doroty i Kajetana - wszystkiego dobrego
W. Gombrowicz – Szkoła patriotyzmu krytycznego
Witold Gombrowicz „Dziennik 1953-1956″, rozdział I
Czwartek
(…)
Kiedyś zdarzyło mi się uczestniczyć w jednym z tych zebrań poświęconych wzajemnemu polskiemu krzepieniu się i dodawaniu ducha… gdzie, odśpiewawszy „Rotę” i odtańczywszy krakowiaka, przystąpiono do wysłuchiwania mówcy, który wysławiał naród albowiem „wydaliśmy Szopena”, albowiem „mamy Curie-Skłodowską” i Wawel, oraz Słowackiego i Mickiewicza i poza tym byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa a konstytucja Trzeciego Maja była bardzo postępowa… Tłumaczył on sobie i zebranym, że jesteśmy wielkim narodem, co może już nie wzbudziło entuzjazmu słuchaczy (którym znany był ten rytuał – brali w tym udział jak w nabożeństwie, od którego nie należy oczekiwać niespodzianek) niemniej jednak było przyjmowane z rodzajem zadowolenia, że stało się zadość patriotycznej powinności. Ale ja odczuwałem ten obrządek jak z piekła rodem, ta msza narodowa stawałam się czymś szatańsko szyderczym i złośliwie groteskowym. Gdyż oni wywyższając Mickiewicza, poniżali siebie – i takim wychwalaniem Szopena wykazywali to właśnie, że nie dorośli do Szopena a lubując się własną kulturą, obnażali swój prymitywizm. Geniusze! Do cholery z tymi geniuszami! Miałem ochotę powiedzieć zebranym: – cóż mnie obchodzi Mickiewicz? Wy jesteście dla mnie ważniejsi od Mickiewicza, wy, żywi. I ani ja, ani nikt inny, nie będzie sądził narodu polskiego według Mickiewicza lub Szopena, ale według tego co tu się dzieje, jacy wy jesteście i co tu się mówi. Gdybyście nawet byli narodem tak ubogim w wielkości, że największym artystą byłby Tetmajer lub Konopnicka, lecz gdybyście umieli o nich mówić ze swobodą ludzi duchowo wolnych, z umiarem i trzeźwością ludzi dojrzałych, gdyby słowa wasze obejmowały horyzont nie zaścianka, lecz świata… wówczas nawet Tetmajer stałby się wam tytułem do chwały. Ale tak jak rzeczy się mają, Szopen z Mickiewiczem służą wam tylko do uwypuklenia waszej małostkowości – gdyż wy z naiwnością dzieci potrząsacie przed nosem znudzonej zagranicy tymi polonezami po to jedynie, aby wzmocnić nadwątlone poczucie własnej wartości i dodać sobie znaczenia. Jesteście jak biedak, który chwali się, że jego babka miała folwark i bywała w Paryżu. Jesteście ubogimi krewnymi świata, którzy usiłują imponować sobie i innym.
Nie to wszakże było najgorsze i najdotkliwsze, najbardziej upokarzające i bolesne. Najstraszniejsze było, iż poświęcano życie, współczesny rozum na rzecz nieboszczyków.
(…)
Lecz zgromadzenie było nacechowane skrępowaniem, sztucznością i fałszem także dlatego, iż brała w nim udział Polska, a wobec Polski Polak nie umie się zachować, ona go peszy i manieruje – onieśmiela go w tym stopniu iż nic nie „wychodzi” mu właściwie i wprawia do w stan kurczowy – zanadto chce Jej pomóc, zanadto pragnie Ją wywyższyć. Zauważcie, iż wobec Boga (w kościele) Polacy zachowują się normalnie i poprawnie – wobec Polski tracą się, to coś do czego się jeszcze nie przyzwyczaili. …”
Gustawa i Alfonsa - wszystkiego dobrego
Było to około 20 lat temu, może nawet 25 lat temu. Dyrektorem Teatru Na Woli był nieżyjący już Bogdan Augustyniak. Wtedy Teatr Na Woli był pierwszym w Polsce Teatrem Impresaryjnym. Ja byłam aktorką Teatru Powszechnego i od jakiegoś czasu nawiedzał mnie w garderobie aktor, który prosił mnie o pomoc w realizacji recitalu złożonego z piosenek Jacquesa Brela. Nie chciałam się zgodzić, nie miałam czasu, nie sądziłam, że mogę temu panu pomóc, nie bardzo miałam ochotę na tę niby to „reżyserię”. Aktor nazywał się Janusz Zbiegieł. Jego prośby ponawiały się i trwało to czas jakiś. Odmawiałam.
Pewnego dnia zadzwonił do mnie pan dyrektor Augustyniak i powiedział, mam zamiar dać szansę pewnemu recitalowi, spektaklowi o Brelu, czy pani mogłaby przyjść przed premierą i po koleżeńsku na to spojrzeć? Poczułam się jakbym żyła w książce Kundery, poszłam. Wysłuchałam recitalu, przyszłam chyba raz jeszcze, nie umiałam nic pomóc, coś bredziłam o światłach, że powinien przechodzić ze snopu światła w snop zmieniając temat czy nastrój, czy intencję, nie pamiętam, ach, i mówiłam coś o nieudawaniu Brela. Chyba światła zostały nawet w wtedy Na Woli zrealizowane, nie pamiętam.
Spektakl się odbył i tyle, a potem…ponad dwadzieścia lat pan Zbiegieł śpiewał to i śpiewa do dziś pod szyldem – opieka artystyczna Krystyna Janda na plakatach i w reklamach. Walczyło z tym kilka moich kolejnych agentek, ja dzwoniłam, nic. Nigdy nie dałam zgody na używanie mojego nazwiska przy tej sprawie i tym spektaklu. Po latach machnęłam ręką.
Dziś rano jak zwykle co jakiś czas, przeczytałam w informacjach kulturalnych …Janusz Zbiegieł – „Brel raz jeszcze” (nomen omen – myślę sobie czytając ten tytuł od lat), opieka artystyczna – Krystyna Janda, a pod tą informacją recenzja i zdjęcia. Spektaklu nigdy nie widziałam od czasów tej próby w Teatrze Na Woli.
Gratuluję.
„Życie Zamościa”.
31 lipca 2015 roku, o godzinie 19:00 w Sali Koncertowej Orkiestry odbył się wyjątkowy koncert o nazwie „Brel raz jeszcze”. Wspaniałe i znane od lat piosenki wykonał Janusz Zbiegieł.
Wykonawca:
Janusz Zbiegieł – śpiew
Opieka artystyczna:
Krystyna Janda
Teatr Piosenki Francuskiej w Krakowie
Janusz Zbiegieł – założyciel, animator, aktor i piosenkarz Teatru Piosenki Francuskiej w Krakowie, poświęcił piosence francuskiej znaczną część swojego życia.
Opuścił Teatr Bagatela w Krakowie, aby udać się do Paryża na stypendium piosenkarsko-aktorskie. Studia zaowocowały wieloma recitalami poetyckimi, które nie mają charakteru zwykłego występu estradowego, lecz tworzą niezwykły Teatr Piosenki Francuskiej. Za monodram „Brel raz jeszcze” został nagrodzony Grand Prix de Colombe oraz główną Nagrodą Art.Teatru „Rampa” w Warszawie.
Znakomity krakowski krytyk teatralny, Krzysztof Miklaszewski tak zachęca do obejrzenia spektaklu:
„Brel raz jeszcze” nie jest recitalem, nie jest estradą piosenki. Jest mięsistym teatrem, którego siła to organiczne zespolenie śpiewanej po francusku piosenki i komentującego każdy z 11 przebojów Brela („Matylda”, „Następny”, „Piosenka Jacky’ego”, „Burżuje”, „Moje dzieciństwo”, „Starzy kochankowie”, „Nie opuszczaj mnie”, „Staruszkowie”, „Przyjdę”, „Amsterdam” i „Poszukiwanie”) tekstu – wyznania, fragmentu listu do żony. Te cytaty zresztą stanowiące dokument tragicznego splotu życia i twórczości wypowiada aktor po polsku.
Jest miarą artystycznej ekspresji, że 70-minutowy spektakl chłonie publiczność jednym tchem, że wychodząc oszołomiona ma wrażenie żywego kontaktu z nieżyjącym Mistrzem i jego wspaniałą, ciągle obecną w uchu, piosenką, że pozostaje poruszona jego pełnym dramatu życiem osobistym. Nie chce się wierzyć, że dokonał tego jeden aktor. Aktor na ogół jeszcze mało znany. Nazywa się Janusz Zbiegieł.
Zapamiętajmy to nazwisko, bo oto na naszych oczach dojrzewa aktor i piosenkarz zarazem, który nie pragnie epatować sobą, kiedy przedstawia wielkiego poprzednika, który nie usiłuje podszywać się pod cudze, który nie chce na scenie kłamać. Unika więc tym sposobem tego całego katalogu błędów, którymi były wypełnione dwie słynne warszawskie inscenizacje utworów autora „Ne me quitte pas” i „La quête”, obwołane kiedyś rewelacjami. Prawda jednego, ale dobrze przygotowanego do zawodu, człowieka znaczy o wiele więcej niż przepisywana z czołówek telenowel lista estradowych prominentów.
Odkrycie Zbiegieła musi być pobudzające w sytuacji, kiedy teatr polski ratują tylko zblazowani biznesmeni, by dowieść niepełnosprawnym politykom o ich całkowitym braku kultury.
Nazywa się Janusz Zbiegieł. Odszukajcie go, zanim stanie się… sławny.
Fotorelacja: Mirosław Chmiel
Marty i Olafa - wszystkiego dobrego
Czas przygotowań do jesieni w pełni. Przepraszam dawno nie pisałam. Zaczęły się próby CALLAS. To jest kolubryna! Tekstowa także. Trzeba wytoczyć ciężkie działa! Ucząc się tego na nowo, odczuwam upływ lat, nie mówiąc o upływie sił. Tylko przyjemność się nie zmieniła. Na szczęście.
Śpiewacy zaangażowani, wspaniali. Śpiewają pięknie, pięknie. Na każdej próbie przyjemność granicząca z „orgazmem” parafrazując ekstremalizm wypowiedzi Callas.
Po tym okresie przygotowawczym, szczególnie po nowej biografii o Niej, która za chwilę w księgarniach, po obejrzeniu wywiadów, materiałów w Internecie, których dawniej nie było, trudno mi interpretować po danemu . Muszę zmienić i stosunek i interpretację wielu spraw. Ale „uczucia zostają”. Śpiewa wciąż i na nowo, w samochodzie, domu, teatrze, głowie. Karze się podziwiać i kochać na nowo. A już o Niej zapomniałam na lata! Tylko żeby mieć silę Ją zagrać.
Dokumentacja do DAM I HUZARÓW zakończona, będziemy kręcić w Głuchach. Teraz kostiumy i reszta. Panowie wojskowi będą należeli do 13 pułku, tak wybraliśmy. Kostiumy, mundury przede wszystkim, zaczynają się szyć.
Spektakle na Palcu Konstytucji w tym roku szczególnie oblegane. Tłumy, po prostu tłumy. Zaraz przenosimy się na Grójecką, z całym teatrem ulicznym, na sierpień.
Widzę że sztab wyborczy dalej ma niejasny, niespójny pomysł na panią premier. Raz silna, żelazna, niby to, raz uległą, podlizująca się. Moim zdaniem trzeba podjąć decyzję i to realizować, żelazna ręką, nie ma czasu na wahania. A tu, raz niby pani Thatcher, raz Matka Teresa.
Środek wakacji. Jedni odlatują inni zostają. Przylatuje mniej. W teatrach pełno, na szczęście, warszawiaków, mniej przyjezdnych o dziwo. Fotele powoli, powoli się sprzedają, na razie 270ciu wspaniałych. Wiele foteli kupionych przez ludzi z naszego środowiska ( tu specjalne podziękowania), ale głównie indywidualne sprawy i chęci, przyjaciele, instytucji, firm niewiele, bogatych prawie wcale. Ce la vie! Jak zwykle. Pełna lista u ans na stronie teatrów. www.ochteatr.com.pl
Mamy problem z kupnem fortepianu do spektaklu. Potrzebny średni, w świetnym stanie i z nieskazitelnym wyglądem, na nowy nas nie stać bo to majątek. Szukamy, ale premiera się zbliża! Robi się gorąco.
Jak zwykle u mnie, groch z kapustą o 5 rano. Ale za to z potrzeby prawdziwej skomunikowania się, wiec forma am nadzieje będzie wybaczona.
Wszystkiego dobrego w środku lata.