Julii i Daniela - wszystkiego dobrego
Do naszej fundacji zwróciła się starsza pani o pomoc. – chciałabym aby w Warszawie była ulicja Krzysztofa Kolbergera, przecież tyle pani z Nim grała. Niech państwo to jakoś ogłoszą. Ja byłam w urzędach, próbowałam, trzeba dokumenty, podpisy, nie dam rady. Zainteresowałam się ile w ogóle w Warszawie ulic którym patronują artyści. Wydaje mi się niewiele. W Krakowie jest z tym lepiej. Może jednak by coś zrobić w tej sprawie? Państwo Radni Warszawy? Stowarzyszenia Artystów! Ludzie! Warszawiacy!
Oto czego się dowiedzieliśmy:
Nadawanie nazw warszawskim ulicom, placom i innym obiektom miejskim należy do wyłącznej właściwości Rady m.st. Warszawy. Obsługę formalno-techniczną spraw z zakresu nadawania nazw oraz ewidencję nazw obiektów nazwanych z obszaru m.st. Warszawy prowadzi Biuro Geodezji i Katastru Urzędu m.st. Warszawy.
Wymagane dokumenty:
Wniosek o nadanie nazwy obiektowi miejskiemu/zmianę nazwy obiektu miejskiego
Szkic sytuacyjny z lokalizacją i zasięgiem obiektu miejskiego, którego wniosek dotyczy, sporządzony na aktualnej mapie
Załącznik z poparciem wniosku przez co najmniej 200 osób zameldowanych w Warszawie, w przypadku wskazania nazwy niepochodzącej z Banku Nazw
Załącznik z pisemną zgodą wszystkich właścicieli drogi, jeżeli wniosek dotyczy drogi wewnętrznej (stanowiącej własność prywatną)
Myślałam że to proste. Petycja w internecie, podpisy warszawiaków i ich lista do Radnych. Niestety. Obawiam się niestety że petycji z internetu nie wezmą pod uwagę, tym bardziej że podpisać mogą się tylko osoby zameldowane w Warszawie.
Czy są ulice którym patronują aktorzy? Jest ulica Bodo, podobno. Znacie takie ulice?
Kiedyś zaplątałam się na włoskiej prowoncji szukając szpitala , prżejechałam ulicę Giulietty Massiny, Anny Magnani, na rogu Viscontiego i Felliniego znalazłam szpital. A gdyby tak też takie osiedle? Może być na peryferiach, ale jednak. Warszawiacy! Pomóżcie.
Historia audytu artystycznego Teatru Starego przeprowadzanego na podstawień roboczych kaset video jest absolutnym skandalem. Jest to cenzura obyczajowa , w ogóle cenzura na którą absolutnie nie powinniśmy sie zgadzać. Cenzura Bogu dzięki w tym kraju od lat nie istniejes wolność słowa i twórczości jest naszym niepodwaźalnym prawem koledzy. O to był bój z poprzednim systemem, totalitarnym. Powinniśmy zaprotestować niezależnie od tego czy będzie to miało skutek czy nie.
A swoją drogą ja chętnie bym podesłała nasze 80 płyt ze spektaklami, nawet te bardzo robocze, na potrzeby techniczne robione wersje, może ktoś by z tego Ministerstwa zapoznał się z naszymi spektaklami z których jesteśmy bardzo dumni, obejrzał je, choćby w tej formie. Miastu też by się przydało je pokazać.
Co to się dzieje Pani kochana! Jak powiedziała dziś rano do mnie sąsiadka. Miedziane czoła !
Kryspina i Saby - wszystkiego dobrego
Mój wczorajszy dzień można nazwać prawdziwie teatralnym. Moje wszystkie dni są teatralne, ale wczoraj! To pewnie przyśpieszenie na koniec roku, pomyślałam.
Rano przeczytałam , właściwie świtem , jeszcze w łóżku, utwór teatralny kuriozalny, napuszony, piramidalny, ale z wielkich uczuć i potrzeby napisany, to pewne. Przepuściłam go w kolejce do czytania , bo autor zadręczał mnie emailami, czy już poznałam dzieło, a żądał nie tylko wystawienia ( 24 postaci sceniczne w obsadzie) ale także wydrukowania go. Kolejka do czytania u mnie dość długa w tym roku, bo płodność polskich dramaturgów , szczególnie debiutantów, wyraźnie wzrosła, a wachlarz tematów i gatunków teatralnych jak i pomysłów oszałamia. Ten wczorajszy, to coś w rodzaju poematu epickiego , prawie Grażyna Mickiewicza.
Potem pojechałam na próbę Udając ofiarę do Och-Teatru , po czym do Teatru Polonia aby zbadać sytuację produkcyjną i artystyczną Mgnienia , którego premiera już 10 grudnia tamże, na małej scenie.
Po czym rozmowa z Jankiem Peszkiem o wiosennej produkcji w Och-Teatrze Kolacja dla jednej i jeszcze paru osób, a potem pierwsze dokumenty i ustalenia dotyczące Nosa Gogola , którego próby tuż, tuż po Nowym Roku.
O 19:00 zasiadłam na widowni Teatru Akademii Teatralnej gdzie spędziłam dwie godziny, ze studentami Akademii grającymi Barbarzyńców Gorkiego, dobry spektakl a od talentów i pomysłów aż iskrzyło. Na scenie sytuacja emocjonalna wyciskająca pot ze ścian i dekoracji. Młodość i uroda.
Tuż po spektaklu, biegiem do Teatru Powszechnego na Calineczkę dla dorosłych , spektakl, który miał premierę w przeddzień a powstał z połączonych sił członków Teatru Montownia i młodych założycieli Teatru Papahema ( tegoroczni absolwenci wydziału lalkarskiego w Białymstoku. Spektakl wzruszający, wypełniony wyobraźnią i znów talentami po brzegi. Wielkie brawa.
Jechałam nocą do domu myślałam, co to za wspaniały świat, temat, ludzie! Spotkałam się tego dnia z tyloma talentami, emocjami, pragnieniami, nadziejami. Taką miłością, bezinteresownością, sercem, wyobraźnią. I ani mementu o pieniądzach, karierze, ani chwili żalu, pretensji pogardy czy urazy. Ani sekundy małości, małostkowości. A ile chęci! Poczucia humoru! Inteligencji! Gotowości do ofiarowania wszystkich uczuć i myśli, podzielenia się. Ile błyszczących oczu i pracy do końca, do kresu możliwości fizycznych, do potu, do łez. Do łez w prezencie, dla innych. I na było w tym nic naiwnego. Tylko wiara i nadzieja że ma to sens, że tak trzeba, że to życie. A spotkałam i doświadczonych, uhonorowanych, kochanych przez publiczność i tych zaczynających, gorących pierwszym żarem , jeszcze niepewnych.
Wspaniały dzień.
Konrada i Sylwestra - wszystkiego dobrego
Szanowni Państwo,
zwracający się do mnie o opinię i pomoc w konflikcie, jaki zaistniał w Teatrze Studio. Konflikcie między zespołem Teatru Studio i jego panią dyrektor do spraw artystycznych a dyrektorem naczelnym tego teatru.
Szanowni koledzy z Teatru Studio i koledzy z ZASPu.
Nie bardzo chcę wracać do moich przykrych doświadczeń sprzed kilku lat, bo czas mojego konfliktu z tym panem, wówczas menadżerem naszych teatrów, był jednym z najtrudniejszych dla mnie okresów i jednym z najboleśniejszych doświadczeń ludzkich i zawodowych. Uratowałam i swoją psychikę, i naszą fundację po jego rządach z trudem, odwróciłam się plecami do tych doświadczeń, ale wspomnienia są mi naprawdę przykre. Mam nadzieję, że nigdy w życiu nie spotka i mnie, i fundację podobne doświadczenie, i nie chcę do tego tematu wracać.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że kiedy zorientowałam się w sytuacji uznałam, że to w gruncie moja wina, jako szefowej i postanowiłam przeprowadzić w naszej fundacji kontrolę wewnętrzną. W momencie przyjścia audytora, pan dyrektor przestał współpracować i zwolnił się z umowy o pracę, a ja zwolniłam go w trybie natychmiastowym z umowy cywilno-prawnej (pracował w oparciu o dwie umowy, które zresztą sam wymyślił i napisał). Udzieliłam kolejnej pożyczki fundacji, wypłaciłam pensje, i zaczęliśmy plan ratunku.
Przed nominowaniem go na dyrektora Teatru Studio ostrzegałam przed nim ówczesnego dyrektora Biura Teatrów, i opowiadałam o swoich doświadczeniach, ale ten nie zareagował na nie, ani też nikt wtedy nie poprosił mnie o opinię w tej sprawie, a wydałabym ją wtedy negatywną .
Dziś nie chcę do tamtego okresu wracać, morderczą pracą i staraniem wygrzebaliśmy fundację z tarapatów, spłaciliśmy wszystkie długi i zobowiązania oraz uporządkowaliśmy sprawy strukturalne, personalne i organizacyjne przy wydatnej pomocy naszego audytora.
Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym, co nas spotkało. Bezgraniczne zaufanie jakim obdarzyłam tego pana, oddając mu całkowitą władzę organizacyjną, personalną i finansową, zostało boleśnie zawiedzione. Ja odczułam to w dwójnasób, bo był to trudny dla mnie czas, choroby i odchodzenia mojego męża, który był jednym z filarów naszej pracy.
Do dziś trwa proces, jaki ten pan wytoczył naszej fundacji z racji niewypłacenia mu ostatniej miesięcznej należności z tytułu umowy cywilno-prawnej. Nie wypłaciłam tych pieniędzy, ponieważ odkryłam prawdę, skrzętnie przede mną przez niego ukrywaną. Nie zapłaciłam, bo nie byłam zadowolona z jego pracy.
To wszystko co mogę dziś powiedzieć, nie wdając się w szczegóły, a odpowiadając na Państwa prośby o zajęcie stanowiska.
Z niepokojem obserwuję konflikt w Teatrze Studio toczący się publicznie w mediach i całym środowisku teatralnym, bo nie mam zaufania do pomysłów i działań byłego dyrektora naszej fundacji.
Pozdrawiam Państwa.
Krystyna Janda.
Prezes Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury.
Janusza i Konrada - wszystkiego dobrego
Bartłomieja i Marcina - wszystkiego dobrego
Dziś rocznica śmierci mojego ojca Ryszarda Jandy. Im dalej od tej śmierci tym częściej o Nim myślę. Pisałam już o Nim w tym dzienniku, nie będę się powtarać. Jestem w Gdańsku, gram tu CALLAS, dziś gram dla Niego.
Bartłomieja i Marcina - wszystkiego dobrego
W poniedziałek uroczysty pokaz DAM I HUZARÓW . Było miło, wzruszająco, przyjaźnie, serdecznie…dziękuję wszystkim za pracę, wiedzę, talent, serdeczność i zaangażowanie przy tej produkcji. A Telewizji za tę propozycję i honor stworzenia tego przedstawienia. Dziękuję.
Emisja 16 listopada o godz. 20:25. Zapraszam .
Ursyna i Teodora - wszystkiego dobrego
Co to się działo…co to się działo! Ostatnie warszawskie dwa przedstawienia Białej Bluzki. Co się działo wie kto był na sali, ja pod antybiotykiem, prawie bez ”narzędzi” w gardle i ze spustoszeniem w organizmie i głowie, nie mniej … z całych sił, rozumu i uczuć w temacie. Na sali Magda, reżyser, co to pilnuje miedzy innymi zdania – jedna rzecz an świecie jest pewna , ja nie mam żadnej sprawy z wódką… I Stasiek Tym, który był przy premierze , każdej ze śpiewanych piosenek.
Zagraliśmy dotąd ponad 180 razy. Bogate i bujne życie, są tacy, którzy byli, jak twierdzą , prawie na każdym przedstawieniu. Za każdym razem zachwyt nad Agnieszką Osiecką powracał. Bolesne rozstanie warszawskie, piszę warszawskie, bo spektakl zostaje na wyjazdy, mamy zaproszenia i będziemy je realizować.
Zdjęcia pani Katarzyna Chmura – Cegiełkowska
Dziś w budynku telewizji, uroczysty pokaz ” Dam i huzarów”, przed emisją 16 listopada w poniedziałek w Teatrze TV o godz 20:25. Zapraszam serdecznie.
Feliksa i Leonarda - wszystkiego dobrego
fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska
Karola i Olgierda - wszystkiego dobrego
Po pierwsze – dawno nie pisałam.
Po drugie – jestem cholernie chora , gram na antybiotyku i mam napady kaszlu na scenie mimo lekarstw. Nie odwołuję bo sale sprzedane i jakoś nie mam odwagi ani serca. Mam nadzieję że publiczność nie zauważa poza tym niedyspozycji.
Po trzecie – „ Damy i huzary” skończone. Odbyła się kolaudacja w telewizji. 9 listopada w poniedziałek wieczorem uroczysty pokaz w studio 5 dla zaproszonych gości. 16 listopada emisja w Teatrze Telewizji, w pierwszym programie.
Po czwarte – 10 urodziny Teatru Polonia, obchody, powoli się kończą, we czwartek zakończa się premierą „ Na czworakach „ Tadeusza Różewicza, w nowej odsłonie , interpretacji Jerzego Stuhra, z jego rolą Laurentego. Ja widziałam już dwukrotnie, wiele się spodziewam.
Po piąte – od 10 listopada zaczynam trasę teatralną po Polsce , która potrwa 8 dni. Będę grała i „Ucho, gardło nóż” i „ Callas” i „ Shirley” – wszystko bezkompromisowo.
Po szóste – w sobotę i niedzielę, 7 i 8 teraz listopada gram ostatnie spektakle warszawskie „ Białej bluzki” bolesne pożegnanie
Po siódme – święto Wszystkich świętych , przeorało mnie.
Po ósme – staram się o ile możności, nie zauważać codzienności.
Po dziewiąte – zgadzam się na podarowane moich narządów potrzebującym. Proszę bardzo, niech każdy bierze co mu potrzebne i na co ma ochotę. Oddam z wielką radością.
Po dziesiąte – jak jestem chora, starzeję się skokowo.
Po jedenaste – mam złe przeczucia.
Po dwunaste – z wielka przyjemnością odbywam próby do nowego, komediowego spektaklu w Och-Teatrze „ Udając ofiarę”. I to mnie trzyma w pionie i w humorze szampańskim w godzinach prób. Potem smutnieję.
Po trzynaste – za dużo pisze o sobie.
Po czternaste – mam nadzieję .
Po piętnaste – kosmetyki o nazwie Janda podobno spełniają oczekiwania.
Po szesnaste – słucham po kolei wspomnień Franka Starowiejskiego, Antoniego Marianowicza, Jana Dobraczyńskiego, Szymona Kobylińskiego. Jestem po „Miesiącach” Kazimierza Brandysa i bardzo mi, bardzo dobrze z tymi lekturami słuchanymi.
Po siedemnaste – wszystkiego dobrego dla Wszystkich .
zdj. Rafał Mohr.
Euzebii i Narcyza - wszystkiego dobrego
Szanowni Państwo i oto nadszedł dzień uroczysty. X-lecie Teatru Polonia. Dziesięć lat ! Krew, pot i łzy, radość , sukcesy i poczucie spełnienia. Nieprzespane noce i noce spokojne w poczuciu dobrze spełnionych obowiązków i docenienia. Wielu nowych przyjaciół, znajomych, nowych spraw, tematów, punktów widzenia. Nieprzebrane ilości osób przewijających się przez teatr, spraw do nauczenia i zrozumienia. Godziny złości, żalu i bezradności. Godziny triumfu, wdzięczności i czułości. Po dziesięciu latach wielkie poczucie sensu i harmonii, siły i odpowiedzialności. I…. wdzięczności, wdzięczności w stosunku do wielu osób, artystów, sympatyków, zwykłych ludzi i Widzów.
Bardzo dziękuję, w imieniu swoim i Fundacji. Nie opuszczajcie nas. Mamy siłę. Mamy wizję. Mamy radości dla Was i niespodzianki. Mamy przyjaźń, szacunek i dobry sens. Uczciwość i emocje. Zaangażowanie i profesjonalizm. Oby jeszcze długo!
Dziękujemy. Pozdrawiamy. Pozostajemy z szacunkiem i przyjaźnią.
Krystyna Janda
Lucjana i Ewarysta - wszystkiego dobrego
Była to miłą podróż, miała być śladami Marii Callas, byłą w rezultacie śladami Verdiego. Ale Callas byłą zawsze gdzieś nieopodal. Pamięć o Niej nie ginie , choć muzeum La Scali rozdziela wspomnienia i pamiątki oraz publikacje na wszystkie śpiewaczki a nawet przypomina Eleonorę Duse, aktorkę.
Byłą na „ Falstaffie” , świetnym wystawieniu, wspaniale śpiewanym, dobrze zabawnie wyreżyserowanym ( to komedia z librettem opartym na „ Wesołych kumoszkach z Windsoru” Szekspira), z dobrą scenografia i kostiumami, umiejscowionymi w latach 60. Słynna opera w świetnym stanie, w dobrej formie z nowym dyrektorem, faworyzującym włoskich wykonawców. „ Falstaff” to ostatnia opera Verdiego , zafascynowanego już Wagnerem, bez melodii ale piękna. W Polsce podobno prawie nie wystawiana. Obok , prawie obok La Scali hotel Grand, gdzie Verdi umarł. Kochany, czczony, uwielbiany przez Włochów i Mediolańczyków, umierał jak głosi legenda w spokoju, chwale i ciszy, ulicę przy której stoi hotel wyłożono słomą, żeby Mu nie przeszkadzały odgłosy ulicy. Prosił, aby pogrzeb odbył się w ciszy, bez muzyki.
Jak twierdzą niektórzy, gdyby nie Verdi i Puccini, opera dziś by nie istniała, bo to ich twórczość do dziś zasila „kasy” oper na całym świecie i to Oni gromadzą do dziś nieprzebrane tłumy melomanów.
Byłam w wielu miejscach, dziennie robiłam 17 tysięcy kroków, wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, posiedziałam w skupieniu przed „Ostatnią wieczerzą” Leonarda…zresztą zamieszczałam zdjęcia , które robiłam kiedy mi się przypomniało że , może ktoś na te zdjęcia czeka.
Wróciłam do innej Polski i duchowo siedzę dalej w skupieniu przed ostatnią wieczerzą.
więcej zdjęć 3 albumy
https://www.facebook.com/Krystyna-Janda-51712213900/timeline/
Piotra i Ziemowita - wszystkiego dobrego
Dziś drogi są śliskie za sprawą liści , które …..spadły — powiedziano dziś w telewizji. Zdziwiłam się.
A moja znajoma wyznała – nie wierzę, że mnie naprawdę kocha, mam tak zniszczone ręce, nogi, stopy nie piękne, a on że kocha. Wierzyłabym że kocha, gdy wcześniej widział te ręce młode, pamiętałby że to one nosiły cegły na nasz dom, nogi i stopy zniszczyły się bo nosiły dwie ciąże , nasze dzieci. A on tego nie widział. A ten który to widział nie pamięta i mówi że kocha inne dłonie, nogi i stopy, bo są jeszcze nie zniszczone. To jest bez sensu. Więc z tym co nie widział nic i nie ma co pamiętać, pójdę tylko do kina. Bo nie wierzę że kocha stare dłonie i nogi i stopy. Powiedziała na koniec.
– Zginiemy.
– Ale powiedz coś pocieszającego.
– Zginiemy szybko.
W Teatrze Polonia trwają próby „ Na czworakach” Różewicza. Reżyseruje Jerzy Stuhr. W Och-Teatrze dziś pierwsza próba „ Udając ofiarę” Olega i Władimira Priesniakow.
Byłam znów na cmentarzu. Szukałam pewnego grobu. Znalazłam.
Teresy i Jadwigi - wszystkiego dobrego
Szanowni Państwo, pani, autorka zamieszczonego dwa dni temu listu, z prośbą o pomoc, poprosiła o usunięcie go. Pomoc, nadeszła, w ciągu jednego dnia. Bardzo za nią dziękuje i chciałaby się teraz trochę uspokoić po tym nawale emalii. Bardzo Państwu dziękuję i w Jej i swoim imieniu. Szczególnie dziękuję moim kolegom aktorom.
Pamiętajmy o naszych nieobecnych.
Bernarda i Fortunaty - wszystkiego dobrego
Jest prawie 12 w nocy. Przyjechałam po Callas do domu. Na schody wchodzę na czworakach. Doczołguję się do szczoteczki do zębów. Boję się żeby nie upaść miedzy łazienką a łóżkiem. Pochwały, łzy, przytulenia. Same miłe słowa a w pierwszym rzędzie jakiś pan do pani: – Ale ona okropna! – To rola głupku! – odpowiada pani.
Skończyłyśmy z Milenią montaż ”Dam i huzarów”. Podobno emisja w listopadzie.
Jutro leżę jak skóra z diabła trochę dłużej. Muszę mieć siły do kolejnych spektakli, bo zdechnę. Dzis 500 osób na sali, 4 dzwoniące telefony i dużo kaszlących.
Kazimierz Brandys w „Miesiącach”, cytuję z pamięci i się podpisuję. „ Ludzi dzielę na zdolnych i niezdolnych. Zdolnych na inteligentnych i nie. Niezdolnych na agresywnych i nie.”
Pojechałabym do Paryża, po nic. Tak sobie. Ale 19 zaczynam próby w teatrze.
Ludwika i Dionizego - wszystkiego dobrego
Dziś urodziny Magdy Umer. Wszystkiego dobrego.
Pelagii i Brygidy - wszystkiego dobrego
Moja Droga B. mówiła zawsze: -Przepraszam że żyję. To się więcej nie powtórzy. A nieszczęście najmilej przetrwać w Paryżu.
Słucham ” Miesięcy” Brandysa i bardzo mi z nimi dobrze.
Trwa montaż ” Dam i huzarów” i to tylko radość. Montuje Milenia Fiedler. 16 października ma być gotowe.
Głosować będę w Mediolanie. Elegancko. Tak wypadło.
Dziś znów śnił mi się Grzegorz Przemyk. Zmasakrowany. Nie można zapomnieć. Śnią mi się na zmianę Przemyk i ks. Popiełuszko. To jedyne sny jakie mnie nawiedzają.
Czy Wy słyszycie przed wyborami to co ja? Każdy zresztą słyszy to co chce usłyszeć. Tylko „wstrząsy” zmieniają „chcenie”.
Gram co wieczór. Na szczęście wciąż mi się chce.
Rozalii i Franciszka - wszystkiego dobrego
Szanowni Państwo, przeczytałam Państwa listy po wczorajszym zapisie i jest mi przykro ale po raz pierwszy muszę napisać komentarz do tego nocnego wpisu. Pewnie to wynik mojej nieudolności przekazu. Pierwszy raz zostawiłam sam dialog bez komentarza od autorskiego i wyszły z tego same nieporozumienia.
Cała wizyta w sklepie była miła, młody człowiek kompetentny, zdziwienie że mnie nie zna, nawet kiedy podałam nazwisko skomentowałam śmiechem, cały czas się śmialiśmy oboje, szczególnie kiedy ten młody , dowcipny człowiek, zripostował że jest sławnym sprzedawcą laptopów.
Dlaczego w ogóle napisałam ten tekst? Dlaczego to opisałam, nie dlatego że ktoś mnie nie zna, bo to drobiazg, jest takich ludzi pewnie wielu i to naturalna kolej rzeczy, nie gram w serialach nie itd.itd zbulwersowało mnie to, że nie wie co to Solidarność i te dwa znaczące dla historii i opowiadające o historii filmy. Ma 22, lub 23 lata i nie wie gdzie żyje. Ale może dobrze. Zna świetnie świat komputerów i z tego się utrzymuje, pewnie czyta książki science fiction jak wielu młodych ludzi. Jest młody, inteligentny, zabawny, uroczy. Tyle. A ja na pewno nie mam do Niego o nic pretensji, to była refleksja natury ogólniejszej.
Serdecznie Państwa pozdrawiam. Tak to jest zostawić sam dialog. Moja wina. Także wina mojej nieudolności w zapisie. Bardzo przepraszam i dobrego dnia.
Gramy w Lubinie, jutro w Jeleniej Górze, 32 OMDLENIA Czechowa.
Rozalii i Franciszka - wszystkiego dobrego
Weszłam energicznie, jak zwykle miałam tylko chwilę i korzystałam z nadarzającej się okazji.
– Czy mógłby mi pan dać słuchawki do telefonu? Zostawiłam w samolocie.
– Jakie słuchawki ? Ma pani bardzo duży wybór.
– Zwykłe standardowe, takie z jakimi ten telefon kupiłam.
– Oczywiście, choć one nie są zwykłe, nasze zwykłe są o wile lepsze niż niezwykłe w innych firmach.
– Ok. Poproszę. A, i jeszcze głośnik, który połączony przez bluetooth z moim telefonem będzie mi czytał książki, które mam w telefonie.
– O, tu ma pani tak duży wybór, że to może potrwać, a widzę że się pani śpieszy.
– Dobrze, który mi pan radzi?
– Ten działa pod wodą, ten jednocześnie naładuje pani telefon, ten ma budzik i …
– Czy pan oszalał? Nie mam zamiaru słuchać książki pod wodą!?
– No to ten, jest w średniej cenie a jest naprawdę dobry, jakiej powierzchni jest pomieszczenie w którym pani słucha książek?
– Słucham? Małe, ale jestem głucha. Dobrze wezmę ten. A ten laptop…czy…tylko wie pan ja nie mam czasu…
– A kim pani jest? Czym się pani zajmuje , bo ten laptop…
– Jak to kim ja jestem ?! Aktorką!
– Pani jest aktorką? Jakoś pani nie kojarzę.
– Ja jestem bardzo znaną aktorką!
– A ja jestem bardzo znanym sprzedawcą laptopów. Możemy się wymienić autografami.
– Ok. Poproszę o fakturę.
– Dane pani pamięta?
– Krystyna Janda…
– Miasto?
– „Człowiek z marmuru” coś panu mówi?
– Nie.
– „Przesłuchanie” ?
– Nie, zupełnie nic.
– Zupełnie nic. Ok.
– Powinienem panią znać?
– Nie, chyba nie.
– Dać pani moją wizytówkę? Jakby miała pani problem z tym sprzętem, powiem pani jak podłączyć.
– Solidarność, wie pan co to jest?
– Uczyli nas coś w szkole. A dlaczego?
– Wie pan…
– Opowiedzieć coś pani o tym laptopie? Czy pani się śpieszy?
– Wie pan, chyba już się nie śpieszę. Bo po co ja tak się śpieszę? I w ogóle , po co?
– No, ja tego nie wiem. Ja wiem tylko dużo o tym laptopie.
– Niech pan opowiada.
To było wczoraj w Gdańsku. Dobranoc ojczyzno.
Teofila i Dionizego - wszystkiego dobrego
kibic 1 października 2015 godz.: 14:50
Czy Kaczynski, gdy siegnie po wladze, odbierze Jandzie dwie nieruchomosci, ktore dostala od Gronkiewiczowej?
Szanowny Panie, sala Teatru Polonia jest własnością naszej rodziny , kupiliśmy ja i przekazaliśmy na użytkowanie Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury, wynajmujemy ją naszej Fundacji za 2500 zł miesięcznie i to tylko dlatego że taki jest przepis, nie możemy jej oddać na użytkowanie za darmo, sala Och-Teatru jest przez naszą Fundację wynajmowana od firmy MaxFilm, kosztuje nas to miesięcznie 46 tysięcy złotych.
Michała i Michaliny - wszystkiego dobrego
Postanowiłam zamieścić i tu ten list z mojego forum, postanowiłam się pochwalić. Bo jest to list ważny, dodający sensu i powodu, wyrównujący nierówności na drodze. Nie jest to jedyny list tego rodzaju, jest ich stosunkowo dużo. Dziękuję za nie. A Panią całuję w dziewiętnastoletnie czoło i wstaję do pracy. Dziękuję.
Kochana Pani Krystyno, zdecydowałam się napisać wiadomość na „forum”, bo pragnę Pani podziękować.
Mam 19 lat i trzy lata temu zostałam czytelniczką Pani bloga. Trafiłam na niego całkiem przypadkiem, ale z chwilą czytania zamieszczanych przez Panią wpisów zmieniłam swoje nastawienie do życia, dosłownie.
Zmobilizowała mnie Pani do tego, by coś zmienić w swoim życiu, aby wyzbyć się z niego nudy i monotonii. Stałam się osobą pewną siebie, nauczyłam się bronić własnych poglądów, ale przede wszystkim otworzyła Pani moje serce na sztukę. Wcześniej wizyty w teatrze, czy galeriach malarstwa lub innych miejscach kultury były w moim życiu uzależnione od szkolnych wyjazdów. Dziś wszystko się zmieniło. Kocham spędzać czas na dobrym filmie w kinie, czy na spektaklu w teatrze. A na wyjazdy wakacyjne wybieram miejsca gdzie mogę wypocząć, ale i zaczerpnąć obcych kultur. Od Warszawy dzieli mnie sporo kilometrów, ale we wrześniu pozwoliłam sobie na spektakl w” Ochu”, który mnie zachwycił. Pani jako Maria Callas, to dla mnie prawdziwie mistrzowska gra. Dziękuję Pani za ten spektakl. Myślę, że z wielką chęcią zawitam niedługo po raz drugi na widowni jednego z Pani teatrów.
Wiem, że zmiany jakie dokonały się w moim życiu to w pewien sposób Pani zasługa. Nie chodzi włącznie o wpisy na blogu, ale przede wszystkim o to w jaki sposób potrafi Pani pisać o swoich pasjach, teatrze, sztuce. Czytelnik zaczyna wtedy analizować swoje życie i chcieć coś w nim zmienić (ja tak miałam). Co więcej potrafi Pani mobilizować do pracy. Ostatnio miałam dużo wolnego czasu i zaczęłam pisać wiersze, co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia (samo czytanie poezji w szkole było dla mnie męczarnią).
Dziękuję Pani za wszystko co Pani robi dla nas, widzów Pani spektakli oraz czytelników Pani bloga. Jest mi niezmiernie miło, że mogłam dzisiaj napisać o zmianach jakie zaszły w moim życiu, które to zmiany w pewien sposób sprowokowała właśnie Pani. Myślę, że jestem dowodem na to, że Pani twórczość oraz komunikacja z czytelnikami wpływa bardzo pozytywnie na życie, jeżeli ktoś potrafi to prawdziwe dostrzec i docenić.
Niech puentą mojej wiadomości będą wypowiadane przez Panią słowa, które do tej pory brzmią w mojej głowie: „Wierzę, że wybierając sztukę przyczyniamy się do tego, żeby ten świat stawał się piękniejszy i lepszy”. I niech tak pozostanie:)
P.S. Nie chcę, by pomyślała Pani, że ta wiadomość to tylko puste słowa jakieś nastolatki, otóż wszystko co napisałam jest prawdą, na dowód tego chcę przesłać Pani jeden moich wiersz. Nie wiem czy moja „pisanina” przypadnie pani do gustu, ale jednak zaryzykuję. Jeszcze raz Pani dziękuję i pozdrawiam baaaardzo gorąco, prosto z serca. Dużo uśmiechu Pani Krystyno, na każdy dzień:)
Czekam
Kryję się za pozorami,
Czekam o brzasku słońca
I za horyzontem wypatruję.
Czasami schwytam chwilę,
Pełzam z nią radośnie.
Wyprzedzam drwinę tych,
Co przeszli gdzieś na drugą stronę.
I wciąż czyham na te dni
Kiedy zagości u mnie
Uśmiech.
Dobrej nocy
#Natalia