20
Kwiecień
2017
12:35

Dziennik 2000-2002, Wydawnictwo Prószyński i Spółka, Warszawa 2017 - okładka. Fot. Robert Jaworski

zobacz zdjęcie

Czesława i Agnieszki - wszystkiego dobrego

Doświadczenia są nieprzekazywalne – to chciałam dziś powiedzieć po długiej rozmowie z moimi dziećmi. I życzę dobrego dnia. Jestem chora, ale będę grała. Dziś „Shirley Valentine”. Doświadczenia są nieprzekazywalne.
Jutro wieczorem, promocja pierwszego tomu moich dzienników internetowych, wieczorem na Czerskiej.
W sobotę uroczystości jubileuszowe, w 90 rocznicę otwarcia Domu Artystów Weteranów w Skolimowie i o 17:00 koncert z tej okazji.
W niedzielę o 16:00 mój spektakl „Ucho, gardło, nóż” na małej scenie Teatru Polonia, już po raz ponad dwusetny nie wiem który. Zapraszam.
Doświadczenia są nieprzekazywalne.

19
Kwiecień
2017
19:15

Łączy nas pamięć - Żonkile 2017

zobacz zdjęcie

Adolfa i Tymona - wszystkiego dobrego

Pamiętamy.

18
Kwiecień
2017
06:55

Jerzy Stuhr

zobacz zdjęcie

Bogusławy i Bogumiły - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo, dziś, mój przyjaciel Jerzy Stuhr kończy 70 lat. 
Znaliśmy się i przyjaźniliśmy od zawsze, także nasze rodziny. Spędzaliśmy razem wakacje, pracowaliśmy razem.  Przez ostatnie lata Jerzy pracuje nieustannie z naszą Fundacją, reżyseruje i gra w Teatrze Polonia.  Byliśmy świadkami i towarzyszami Jego kłopotów zdrowotnych, walk i sukcesów. Byliśmy z Nim cały czas, każdą minutę.  Kilka lat temu, na scenie Teatru Polonia, odbył się jubileusz 50 -lecia pracy artystycznej Jerzego , świętowany wyreżyserowanym przez Andrzeja Domalika spektaklem „32 Omdlenia” Czechowa, a spektakl jest grany do dziś, zbliżamy się do 200 prezentacji.  Jerzy gra w naszym teatrze i wyreżyserował także ” Ich czworo” Zapolskiej i ” Na czworakach” Różewicza. Czasem gra namówiony do tego ” Kontrabasistę”.  Mamy dalsze plany artystyczne na przyszłą wiosnę.
Jerzy jest Człowiekiem z diamentów serca, ze złota talentu, dobroci, lojalności, inteligencji, z żelaza pracowitości i z brylantów życzliwości dla świata i ludzi. Człowiekiem prawdy, rzetelności, uczciwości i humanizmu. 🌹Jego optymizm i tzw. dobre nastawienie, tak dziś rzadkie a przez to bezcenne, pozwala pokonywać najostrzejsze zakręty losu.  O Jego aktorstwie, sukcesach pisać nie muszę bo są one powszechnie znane i cenione, trzeba tylko przypomnieć o Jego zasługach w pracy pedagogicznej. Wychował i uczył cale pokolenia dziś pracujących aktorów i reżyserów i nadal uczy. 
Jurku! Kochany! Życzę Ci, życzymy Ci wszyscy, wszystkiego wszystkiego dobrego. Dziękujemy.  Wiem że jesteś teraz we włoskiej podróży urodzinowej. Miłego czasu. Miłego życia i wielu lat w pełnym zdrowiu i formie. 
Ja i Fundacja.

17
Kwiecień
2017
03:24

Roberta i Patrycego - wszystkiego dobrego

Mili Państwo, święta w połowie minęły, Chrystus wczoraj zmartwychwstał, przyniósł nadzieję i odrodzenie wszystkiego, jak nawykliśmy powtarzać przy okazji tych świąt. Życzę Państwu radości, bo te święta to podobno narodziny radości także. Oby także –
dobroci, miłości, zrozumienia, pomocy, wspólnoty, człowieczeństwa. Potrzebna pilnie – mądrość, sprawiedliwość, rozsądek, wiedza, pracowitość, logika, rozwaga, wytrwałość, umiar, odpowiedzialność.
Potrzebny Pokój.
Cokolwiek się nie dzieje wiosna jednak przyszła, drzewa kwitną, dzieci się rodzą, miłość jest poszukiwana. Nic tego nie zmieni.
U nas, jak zwykle święta w Milanówku, jak co roku, pasztety, sałatki, pieczone mięsa itd. ale także z powodu wegatarianizmu części rodziny bakłażany, sery, jarzyny. No i żury, bigosy, mazurki, jajka na wiele sposobów. Święcone smakują najlepiej. Spotkania, rozmowy, spacery. Wszystko to uspokaja i koi. Wydaje się, że wszystko jest w największym porządku. Nic bardziej mylnego niestety, dlatego tak cenne ludzkie związki. Martwi tylko to, że tak niewielu wie o co chodzi i tak niewielu to obchodzi.
Dobrej wiosny. Nadziei i odrodzenia. Wesołych Świąt.

Pani Krystyno,
za to, że piszę przepraszam, ale spróbować muszę. Za to, że mam prośbę i że obarczam Panią tą sprawą.
Będę szczera i od razu przejdę do rzeczy, aby oszczędzić Pani czasu.
Piszę, aby zainteresować Panią inicjatywą, którą współorganizuję. Mianowicie, zbieramy na wsparcie sierocińca w Aleppo. Nie proszę jednak o pieniądze.

Poprzez dwójkę ludzi, którzy byli na miejscu w lutym, możemy poprzez pracowników organizacji humanitarnej dotrzeć ze wsparciem jednego z sierocińców. Inspiracją do wsparcia była dramatyczna historia szóstki rodzeństwa, które przez dwa miesiące żyło w pustostanie – głową rodziny był 12-letni Muhammad, który opiekował się piątką rodzeństwa w tym 7-miesięcznym niemowlakiem… Dzieciaki zostały znalezione przed pracowników Caritasu syryjskiego na jednym z obchodów po Aleppo. Towarzyszyła im para polskich dziennikarzy – Ania i Karol Wilczyńscy, którzy pojechali do Syrii z własnej inicjatywy, aby na własne oczy zobaczyć jak działa pomoc dla tamtych ludzi i jak można im pomóc. To właśnie z ich strony na FB https://www.facebook.com/islamistablog/?fref=ts dowiedziałam się o historii Muhammada. Chcąc jakoś pomóc zorganizowałam zbiórkę publiczną i na pomoc wspomnianym dzieciakom udało nam się już zebrać ponad 10 tys. złotych. Było to możliwe dzięki umieszczeniu informacji o zbiórce na FB inicjatywy Chlebem i Solą, która wspiera szeroko rozumiany temat uchodźców w Polsce. Niestety fala wpłat w tym momencie wyhamowała, my natomiast zbieramy dalej na cały sierociniec, do którego zostały przewiezione dzieci a który jest przepełniony także innymi dramatami. Jest to placówka państwowa, bardzo ponura i paskudna. Nie ma mowy o modernizacji tego miejsca przez państwo – ono wydaje pieniądze na wojnę. Dyrekcja placówki też nie jest zresztą zaufana. Pomoc o której myślimy polegać będzie na przekazaniu wszelkiego wsparcia poprzez zaufanych ludzi z syryjskiego Caritasu. Planujemy kupić agregat prądotwórczy, lepszej jakości jedzenie a jeśli by się udało to opłacić nauczycieli lub psychologów którzy zechcieliby pracować z dziećmi tego sierocińca. Potrzeb jest mnóstwo. I mimo, że już uzbieraliśmy relatywnie dużo to tak naprawdę to zawsze będzie za mało…

Nie wiem czy Pani w ogóle umieszcza takie historie u siebie na FB. Jeśli tak, to byłabym niezmiernie wdzięczna za umieszczenia linka do wydarzenia, które odsyła do zbiórki lub linka do samej zrzutki. Umieszczam poniżej obydwa:
https://www.facebook.com/events/406000836444892/
https://zrzutka.pl/wsparcie-szostki-osieroconego-rodzenstwa-z-aleppo

W opisie zbiórki znajdują się także linki do artykułów Ani i Karola jako weryfikacja tego, że to wszystko jest historią prawdziwą.

Pani Krystyno,
jeszcze raz przepraszam bardzo, że obciążam Panią tą kwestią.
Jeśli nie będzie Pani chciała jej umieścić z różnych powodów (np. chroniąc się przed zalewem podobnych próśb), całkowicie to zrozumiem. Musiałam jednak spróbować.

Serdecznie pozdrawiam i bardzo sie cieszę, że Pani jest.
Magda

12
Kwiecień
2017
22:03

Małgorzata Markiewicz

zobacz więcej zdjęć (5)

Juliusza i Wiktora - wszystkiego dobrego

Dziś po południu, odbył się pogrzeb Małgorzaty Markiewicz, żegnaliśmy naszą wielką przyjaciółkę, panią architekt, która zbudowała z nami, z naszą fundacją, dwa teatry, Teatr Polonia i Och-Teatr, w budynkach dawnych kin warszawskich.

Kochana Małgosiu!
Byłaś wspaniałym Człowiekiem.
Wielką przyjaciółką świata i ludzi.
Dla mnie, wcześniej mojego męża i całej naszej fundacji byłaś człowiekiem opatrznościowym.
Cocteau napisał kiedyś utwór sceniczny La Voix humaine – „Głos ludzki”, choć słowo humaine jest na język polski właściwie nieprzetłumaczalne, kiedy widziałam ten tytuł, zawsze myślałam – to głos Małgosi. W każdej sprawie.
Budowałaś z nami wszystko od początku, czuwałaś nad zmianami, kolejnymi remontami, pomysłami a przede wszystkim przez cały ten czas, 11 lat wspierałaś, byłaś wiernym, wdzięcznym i oddanym widzem naszych teatrów i wszystkich ludzi tam pracujących. Dziękujemy.
Przez te wszystkie lata, byłaś nie tylko naszą wielką przyjaciółką, ale także głosem rozsądku. Kiedy nie dawałaś rady mnie powstrzymać od pochopnych, jak twierdziłaś decyzji, mimo to rzucałaś się razem ze mną w trudne, nie do załatwienia, wydawałoby się sprawy i dzięki Tobie się udawało.
Przy powstawaniu Teatru Polonia zrobiliśmy razem rzeczy nie do zrobienia a Ty cały czas nas prowadziłaś, byłaś przy nas, a mnie specjalnie, w sytuacjach kryzysowych, dodawałaś odwagi i trzymałaś za rękę.
Gdyby nie Ty i Twoi przyjaciele, współpracownicy, twoje biuro architektoniczne, nie wiem jak byłoby z powstaniem i Teatru Polonia i potem Och-Teatru. Nasza, moja wdzięczność za to wszystko będzie towarzyszyć pamięci o Tobie na zawsze.
Małgosiu, kochałaś piękno i ludzi. Lubiłaś nawet ich zły gust i rozumiałaś słabości. Miałaś bezbłędne wyczucie stylu i funkcjonalności. Twoje poczucie harmonii, ładu, urody życia i rzeczy, porządkowało świat. Twoja wiedza, rzetelność, fachowość, doświadczenie, pomagały we wszystkim. Dziękujemy Ci.
Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się nie tak dawno, oglądałyśmy na nowo naszą ulubioną książkę o kolorach we wnętrzach i cieszyłyśmy się na wiosnę która nadchodzi. Powiedziałaś do mnie – na święta kupię dwa piękne świeczniki i będę paliła w nich świece, bo to takie zbędne i takie eleganckie. Mówiłaś, że bolą Cię te czasy, byle jakie. Chciałaś, żeby ludzie otaczali się pięknem i cenili sztukę, sztukę życia w szczególności. Pomagałaś im w tym.
Bardzo Ci dziękujemy. Nie zapomnimy.
Ja nie zapomnę Twojej wiecznej gotowości do działania, otwartości na nowe pomysły, daru obserwacji ludzi i świata i gotowości do śmiechu.
Byłaś nam wiecznie potrzebna i zawsze bliska.
Bez Ciebie będzie bardzo, bardzo smutno.
Będzie Cię tak brakowało.
Twojego uśmiechu, optymizmu i serca.
Odpoczywaj w spokoju. Nie zapomnimy.
Ja tracę najserdeczniejszą, najlepszą Przyjaciółkę i jednego z najżyczliwszych mi ludzi na świecie.
Krystyna Janda i Fundacja KJ Na Rzecz Kultury

06
Kwiecień
2017
22:56

6 kwietnia 2017

zobacz zdjęcie

Celestyna i Wilhelma - wszystkiego dobrego

Co roku czekamy w Milanówku na kwitnienie tego drzewa. Od momentu zakwitnięcia uważamy, że wiosna się zaczęła. Rozpoczynamy kolejny rok z nadzieją. Te święta, Święta Wielkiej Nocy to zawsze odrodzenie wszystkiego. Oby. Najlepsze życzenia dla Państwa.

01
Kwiecień
2017
05:06

Małgorzata Markiewicz

zobacz więcej zdjęć (5)

Zbigniewa i Grażyny - wszystkiego dobrego

Nasi Drodzy Przyjaciele, z wielkim żalem i smutkiem zawiadamiam, że wczoraj zmarła nasza Wielka Przyjaciółka, dobry duch naszej Fundacji, Małgorzata Markiewicz.
Była z nami od początku, od pierwszego dnia pomysłu na teatr. Zanim była Polonia, zanim było cokolwiek, Małgosia była ze mną i z moim mężem u początków wszelkich rozmów i planów.
Była architektem, wspaniałym, doświadczonym, odważnym, konsekwentnym. Bez Niej wszystko było trudne, z Nią stawało się przyjemnością. Służyła nam swoim czasem bez ograniczeń, służyła radą, pomocą, wspierała i budowała z nami i Teatr Polonia i Och-Teatr. Z uśmiechem i przyjemnością.
Jej doświadczenie, wiedza, gust, życzliwość było opatrznością przez te wszystkie lata, także podczas ostatniego remontu fasady Teatru Polonia.
Będzie nam Jej boleśnie brakować jako fachowca i będzie dużo trudniej bez Jej serdeczności. Będziemy bardzo, bardzo tęsknić.
Niech odpoczywa w spokoju. Cześć Jej pamięci.
Chciałabym nadać temu żalowi także ton osobisty. Była moją wielką przyjaciółką, moją ostoją rozsądku, przystanią spokoju, racjonalności i wielkim wsparciem, także we wszystkich momentach moich trudności osobistych.
Małgosiu, bardzo Ci dziękuję, nigdy nie zapomnę. Byłaś wspaniałym, wspaniałym człowiekiem.
Dziękuję Ci i żegnam Cię najczulej i ja i cała Fundacja.

31
Marzec
2017
17:15

Kurtyna w Teatrze Polonia

zobacz więcej zdjęć (40)

Balbiny i Gwidona - wszystkiego dobrego

Warszawa – Olsztyn, Olsztyn – Warszawa i spektakl, rano znów Warszawa – Olsztyn, Olsztyn – Warszawa i znów spektakl, podróżuję w sprawach rodzinnych, spotkanie z publicznością, nagranie, spektakl, spektakl, spektakl – co ja gram w sobotę? Może mam wolne? – Sprawdźcie – proszę – siedząc w kulisach przed kolejnym wyjściem na scenę. – Nie, w sobotę gra pani „Callas”. A w piątek „Danuta W.” W niedzielę też „Callas”. – Poniedziałek? – Wolne. – Niemożliwe!
Siedzę nad korektą moich dzienników internetowych, bo Wydawnictwo Prószyński postanowiło wydać na nowo wszystko. „Cała Janda” ma się to nazywać. Czytam, niezrozumiałe. To znaczy ja rozumiem, ale inni? Tyle lat już minęło, a ja nie ułatwiłam. Wtedy wydawało mi się, że ludzie będą wiedzieć o co chodzi, próby do tego, do innego, dziś nikt nie będzie rozumiał o co chodzi, nie pamiętają tamtych spektakli, tamtych projektów i emocji zapisanych w związku z tym. Troszkę wyjaśniam, tłumaczę, ale najczęściej rezygnuję. No trudno. Teatr, ten zawód, to mija, to sprawy ulotne. – Jesteście pewni że warto to wydać na nowo? – Tak. – No nic. Wasza sprawa. Zdjęcia, zdjęcia, poszukiwanie zdjęć z tamtego czasu, ich też nie ma, poginęły w kolejnych komputerach, przenośnych pamięciach, opróżnionych szufladach. Na Fb prosimy o pomoc Internautów, o dziwo mają, trzymają to gdzieś zapamiętane, zapisane, to zdumiewające, że pamiętają i mają więcej niż ja w swoich archiwach. Oglądam, czytam, wzruszam się, bo to moje życie, moje wspomnienia, w dzienniku ledwie zaznaczone sprawy, żeby zbyt się nie obnażać, teraz we mnie wywołują ciągi wspomnień, ale chyba tylko we mnie, rośnie obawa. Tamten czas. Czas szczęśliwy. Za chwilę wyjdzie pierwszy tom, lata 2000-2002, już się drukuje. Po co to komu?
Ciągle za coś dziękuję. Kupuję czekoladki, kwiaty, w podziękowaniu pielęgniarce – mamo, kto się tak zachowuje? To obciach, masz mentalność!… zatrzymała ci się w socjalizmie, dziś nikt już tak nie robi! – Jak to? – Nie dziękuje się? Symbolicznie ? – Ja z tobą nigdzie nie pójdę, bo tylko wstyd. W urzędzie czekoladki, w przychodni czekoladki, listonoszowi torcik na urodziny, wszystkim książki z autografem, ty nie umiesz inaczej? Chyba nie umiem.
Gram. „Jowialski”, „Boska!”,„Shirley”, „Callas”, „Biała bluzka”, ”Koncert” , „Weekend z R.”, ”Matki i synowie”, „ 32 Omdlenia” w kółko ta „Shirley”, no ale ludzie chcą to oglądać. – Czy kiedyś skończy pani to grać, nie daj Boże? – pyta pani na spotkaniu? – Kiedyś tak, na pewno, ale dopóki ludzie chcą? Mam za dużo ról w repertuarze, coś muszę znów zdjąć, bo na jesieni dojdzie nowa. – A co pani zdejmie? Jaką rolę? – Nie wiem. „Białą bluzkę” zdjęłam i teraz wracam do niej od czasu do czasu, bo ludzie piszą że chcą, albo zapraszają do innych miast. Coś zdejmę. Jurek Stuhr, gra „Kontrabasistę” tak samo długo, jak ja „ Shirley”, tłumy za każdym razem, zabijają się o bilety. – Krysiu, po co ty mi każesz znowu to grać? Ja tego od dawna nie gram? Mam dosyć? Po co to na nowo? – Bo ludzie chcą. – Gram u was Różewicza, Zapolską, Czechowa gramy wciąż, i teraz znowu ten „ Kontrabasista”? – No dobrze, dobrze, ty też z Shirley się nie możesz rozstać. – Jurek, zrobisz coś nowego? – Nie. To znaczy tak. Wyreżyseruję. Ale grać nie będę. Nie mam już siły.
Andrzej Grabowski zrobił Jesienina, gra u nas pierwszy raz, pierwsza rola, ale miła publiczność! – mówi. A może byśmy tak „ Damy i huzary”? – Andrzejku! Nie mamy siły. – Ja mam. – No to gratuluję.
Wszystko się zmienia, sprawy odchodzą, ludzie się zmieniają, albo umierają. Nagle, z dnia na dzień znikają razem ze swoimi tak nam miłymi światami. Udar, wylew, śmierć. Małgosi Szurmiej nie ma, inna Małgosia nie budzi się od trzech tygodni, Wojtek nie żyje, trójka przyjaciół na chemii. Każdy dzwonek telefonu to lęk.
Dookoła cyrk niegodziwości, festiwal głupoty, podłości, złej woli i nienawiści. Ten rząd, ta władza, jakby na złość, jakby szkłem po szybie, wciąż, każdego dnia. Małość, małostkowość, pycha, tromtadrackość, cały czas. Nie rozumiem. I mi żal tych lat, tego czasu na straty. „ Syn Jandy pracuje u matki. Co on tam robi”. Nie pracuje. Pięć lat temu robił światła do przedstawienia, teraz jest od czterech lat na innych studiach i nawet nie ma czasu. Jako świeżo upieczony operator filmowy, zrobił światła do spektaklu, znakomicie zresztą. Na umowę zlecenie, jak tu wszyscy. To po co to? Na co to? A … bo wiesz, kilku posłów z PISu ma problem z zatrudnianiem całych rodzin u siebie, no to trzeba było dla maluczkich podać kogoś z przeciwnej strony, a Ty bardzo się nadajesz. Podłość, podłość, podłość.
Znajomi z Europy dzwonią. – Co tam? Jeszcze tam siedzisz? A nie przyjechałabyś? Jak to wytrzymujesz? Rzuć to! – Mam fundację – krzyczę. Duże przedsiębiorstwo. Odpowiedzialność!. – Jakbyś nie wytrzymywała, rzuć to w cholerę i przyjeżdżaj. Szkoda ostatnich lat życia na to wszystko. Swoje zrobiłaś, udowodniłaś, zagrałaś. Po co ci to teraz ? W twoim wieku? Trzeba żyć godnie, w zgodzie ze sobą.- Zwariowaliście?! Ja mam tu tyle do zrobienia! – Dla kogo? Piszą o tobie komunistyczna kurwa, dlatego, że żyłaś w czasach komunizmu? Masz medal Karola Wielkiego za wkład w zjednoczenie Europy, na polu kultury. Masz tytuł Człowieka Wolności. Starczy. Daj sobie spokój! A w Polsce jaka wiosna? Och, jak chętnie byśmy przyjechali!!! Na Mazury, nad morze! W góry! Dawno byłaś w Zakopanem?
Przychodzą stosy książek z wydawnictw – niech pani zastanowi się nad przedstawieniem z tej historii. A może pani by zagrała? Nie mogę. A chciałabym.
Pojutrze imieniny ojca. Teraz świętujemy imieniny tych co na cmentarzach. Kupię mu kurczaki i bazie na grób! Czyś ty oszalała?! – A na tym grobie obok naszego to co roku i święconka i choinka ubrana. – Ludzie tęsknią, to normalne.

26
Marzec
2017
10:21

Marsz dla Europy - 25.03.2017

zobacz zdjęcie

Teodora i Emanuela - wszystkiego dobrego

Kocham Cię, Europo!
Polska w Unii albo Nigdzie
Silna Polska – tylko w Europie!

Unia Europejska to spełnienie marzenia pokoleń Polek i Polaków o wspólnocie. Po latach walki o wolność i przymusowej izolacji wybraliśmy wolność i rozwój, otwartość i praworządność, równość i sprawiedliwość społeczną. Czyli Europę.
Dziś musimy to głośno potwierdzić:
Jesteśmy Polkami, Polakami i Europejczykami. Polska musi być wśród filarów Unii Europejskiej. Rząd niweczy nasze spełnione marzenie. Niszczy europejską przyszłość Polski. Przypomnijmy Europie i światu, że Europę chcemy współtworzyć. Nie pozwolimy się z niej wyprowadzić.
Bije nam dzwon. Dziś stawką jest nasze miejsce w świecie. Europa nam odjedzie, jeśli na to pozwolimy. Zgubimy cywilizacyjną szansę. Tym razem skażemy się sami. Bez rozbiorów, bez obcej inwazji, jak w 1939 roku, bez Jałty, jak w 1945 roku.
Potrzebujemy jedności, żeby temu zapobiec. Unia Europejska to wielki wspólny projekt. Nasza szansa cywilizacyjna i bezpieczny dom. Poza Europą będziemy zaściankiem.
Ten dom trzeba naprawiać solidarnym i odpowiedzialnym działaniem. Nie niszczyć.
Przyjdźmy 25 marca 2017 r. o godzinie 14.00 – w historyczny dzień, 60. rocznicę Traktatów Rzymskich – na plac na Rozdrożu w Warszawie. Manifestację zakończymy na placu Zamkowym.
Traktaty Rzymskie dały początek zjednoczonej Europie. Pozwoliły podnieść się jej po wojnie. Dziś również potrzebujemy Europy. I ona nas potrzebuje.
Polska będzie w Unii albo Nigdzie.

Oto lista komitetu:

Europo, Kocham Cię
Polska w Europie albo Nigdzie;;

Adam Michnik
Ryszard Petru
Władysław Frasyniuk
Krystyna Janda
KOD
Barbara Nowacka
Sławomir Sierakowski
Joanna Mucha
Jadwiga Staniszkis
Agnieszka Holland
Marta Lempart
Robert Biedroń
Adam Zieliński „Łona”
Róża Thun

21
Marzec
2017
12:30

Urlop we Włoszech - marzec 2017

zobacz więcej zdjęć (27)

Benedykta i Lubomira - wszystkiego dobrego

Jestem w Polsce! Co za stress!
Agresja, nienawiść, złość, brak podstawowych zasad dobrego wychowania, szlachetności, grzeczności i wzajemnego szacunku. Wszędzie, wszędzie.
Żal, pretensje, decyzje nie do uwierzenia, niesprawiedliwości nie do zaakceptowania, fakty przerażające, słowa które nie powinny zabrzmieć. Ustawy, decyzje, prognozy katastrofalne.
Kłamstwa, szantaż, groźby.
Niepewność, lęk, wieczny niepokój,obawa o przyszłość. Bezsilność, bezsilność.
Ludzie suwerenni, samodzielnie myślący, honorowi, sprawiedliwi i odważni, potrzebni od zaraz. I na wagę złota.
Trochę zdjęć.
Od dwóch dni pracuję. W sobotę o 12:00 na Placu Na Rozdrożu, spotkanie – Kocham Cię Europo. Idę. Idę. Będę. Chce być, żyć w Europie, w kraju który jest europejski, który jest partnerem wspólnej europejskiej sprawy i przyszłości.

16
Marzec
2017
07:11

Wojciech Młynarski

zobacz zdjęcie

Izabeli i Hilarego - wszystkiego dobrego

Nie żyje Wojciech Młynarski.
Nie żyje Ostatni z Trojga  Wielkich.
Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, Wojciech Młynarski.
Geniusze. Giganci.
Nauczyli nas śmiać się, kochać, oceniać, myśleć, czuć, nauczyli nas świata i Polski jaką kochamy najbardziej, inteligentną.
Znaczyli dla nas tak dużo, że… coraz trudniej żyć bez powietrza jakim są tacy jak Oni.
Zostawili ogrom dokonań, bo byli to także giganci pracy.
W naszych domach tysiące płyt, książek, w głowach wielkie przestrzenie pamięci. Piosenki, programy telewizyjne, koncerty, wywiady i Ich ciągła obecność. Dziękujemy. Dziękujemy. Dziękujemy.
I jeszcze jedno, są istnieją w świadomości powszechnej, także dlatego że…byli obecni, zawsze i wszędzie, w telewizji, radiu, w mediach. Teraz ich następcy z mediów zniknęli, tworzy się wielka dziura nie do zasypania. Gdyby dziś tworzyli „prowincja” ( przepraszam za określenie, ale nie ma lepszego niestety) prowincja umysłowa ale także ta gdzie nie docierają wolne media, by o nich nie usłyszała.

Wojtku, kochany, dziękujemy.
Śpij już spokojnie.
Dobranoc Wielki Książę.

Ja mam wiele osobistych powodów do podziękowań, ale… specjalnie dziękuję Ci za nocne i poranne telefony, kiedy coś Cię dręczyło chciałeś z kimś porozmawiać. Często wyróżniałeś tym mnie. Dziękuję.

10
Marzec
2017
13:38

Cypriana i Marcelego - wszystkiego dobrego

Dzień za dniem. Spotkania, rozmowy. Aktorzy, reżyserzy, teksty. Scenografie do zatwierdzania, budżety. Po 11 latach walka żeby to wszystko nie była rutynowe. Bardzo ciekawe projekty. Dwa teatry, a pomysłów tyle aż żal, że nie ma więcej czasu, miejsca, pieniędzy, scen, ludzi. A z drugiej strony wszystkiego za dużo, jak na kobietę w moim wieku, która jeszcze do tego wszystkiego gra, gra, gra, bez ustanku, bo musi, bo trzeba, bo ktoś inny nie może, a przecież Fundacja!!!! Fundacja! Fundacja! Po co ją zakładałaś? – A kiedy pani zrobi nową rolę? – Nie robię bo musiałabym grać jeszcze więcej! – Ale przydało by się, dla Fundacji!
Jeden znajomy zawał, drugi zator, trzeciemu właśnie w nocy włożyli stend. Pracowali mniej niż ja. Tylko jak się teraz wycofać?
Dzwonię do specjalisty od budowy dekoracji, dawno się nie słyszeliśmy – a wiesz, że miałem problemy zdrowotne, ledwo mnie uratowali – jest dużo młodszy ode mnie. – No i co? Jak żyjesz? – Na luzie. Wiesz co, zrozumiałem że nie ma za co umierać, bardzo się zmieniłem. Widzisz to wszystko dookoła? Dawniej można było ponad siły, bez ograniczeń, bo to nasz kraj, nasza sprawa, nasze życie, teraz? A niech się martwią ci, co po nas nabałaganili! Ja już siadłem na krześle, nie dlatego że nie mam siły, odechciało mi się, jak na to teraz patrzę, rzygać się chce. – No to wszystkiego dobrego. I tobie.

08
Marzec
2017
23:39

Czarny protest - 8 marca 2017

zobacz więcej zdjęć (12)

Beatyi - wszystkiego dobrego

8 marca. Strajk Kobiet. Warszawa. Spotkałam dziś wielu znajomych na Placu Konstytucji. Pozdrawiam Was raz jeszcze najserdeczniej. Musimy być nierozerwalnie RAZEM.
Najbardziej poruszyła mnie kobieta z hasłem SZUKAM LEKARZA BEZ SUMIENIA!

Który to był rok 1988, 89? Byłam tuż po studiach, młody pracownik naukowy, świeżynka, koniczynka zielona jak szczypiorek. Miałam kupiony bilet na „Białą bluzkę”, na gościnny spektakl w naszym teatrze, umówiłam się z koleżanką, coś mi wtedy wypadło i nie zdążyłam, kiedy dotarłam do teatru spotkałam ją tuż po spektaklu, schodzącą po schodach z wypiekami na twarzy, ze łzami w oczach zapytałam: I JAK?! Aaa, daj spokój – usłyszałam… To musiało wystarczyć, nie była wtedy w stanie powiedzieć nic więcej, a ja zostałam na ładnych parę lat, z moim książkowym wyobrażeniem Elżbiety, która była moim alter ego, wracałam do niej ciągle i ciągle (mam to samo sfatygowane, kieszonkowe, „niebieskie” wydanie) to byłoukładałam sobie świat, „uspokoiłam się” jak to mówi Agnieszka w „Człowieku z żelaza”, byłam ciekawa co zobaczę. Na scenę wyszła Krystyna Janda w brązowej ołówkowej spódnicy i czekoladowo brązowej bluzce. Pamiętam, że się zdziwiłam, czemu nie w białej, tak schematycznie 😉 A zaraz potem popłynęłam, cofnął się czas, znowu byłam Elżbietą, znowu przeżywałam rozterki wszystkich kobiet, byłam wszystkimi kobietami świata, przez ten magiczny czas. Po wyjściu z teatru byłam jakaś silniejsza, tak jakby siły tych wszystkich kobiet mocujących się z własnym życiem wstąpiły we mnie, pomyślałam: no teraz to już nic mnie nie złamie. I nie złamało, chociaż świat się zawalał, stawiałam go od nowa, za każdym razem odporniejsza i bardziej dbająca o to żeby tym razem miał lepsze fundamenty.

Myślę, że m.in. to „Biała bluzka” pogodziła mnie z własną kobiecością. Jako dzieciak strasznie chciałam być chłopcem, jako młoda dziewczyna zazdrościłam facetom, bo jakoś tak generalnie mieli lepiej, dziś się z tego śmieję, bo wiem, że Siła jest rodzaju żeńskiego i jestem z tego dumna, i zamierzam to okazać 8 marca. 😈 am ja, wszystkie moje rozterki, rozkojarzenie, nieodnajdywanie się… Miałam wtedy 25 lat…

Do teatru na spektakl trafiłam już jako dojrzała emocjonalnie kobieta, matka. P

05
Marzec
2017
14:29

Agnieszka Osiecka, „Biała bluzka“, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1988

zobacz więcej zdjęć (5)

Fryderyka i Wacława - wszystkiego dobrego

TAKI CZAS NA ŚREDNICH LUDZI – WSPOMNIENIA ZWIĄZANE Z „BIAŁĄ BLUZKĄ”

Iga: Na Białą bluzkę natrafiłam zupełnym przypadkiem. Zbliżał się Dzień Teatru, szukałam spektaklu, na który mogłabym wybrać się z tej okazji. Z racji, że był to początek mojej fascynacji Krystyną Jandą, sprawdzałam repertuar jej teatrów. Gdy zobaczyłam przy jej nazwisku nazwisko Osieckiej i Umer, wiedziałam, że muszę zobaczyć tę sztukę. Przyjechałam, zobaczyłam i zwariowałam na jej punkcie, na punkcie tej wzruszającej opowieści o nieprzystosowanej do życia dziewczyny. Dzisiaj – dwa lata po moim pierwszym zetknięciu z Elżbietą/Krystyną – mam na koncie sześciokrotnie obejrzany spektakl i kilkanaście razy przeczytane opowiadanie. I kilku bliskich ludzi, których, gdyby nie Biała bluzka, prawdopodobnie nigdy bym nie spotkała. A jak wyglądało to u Was?

Justyna K.: Pierwszy raz Białą bluzkę obejrzałam w Łodzi. Maria Seweryn dała mi znak, że grają i są jeszcze wolne miejsca. Decyzja mogła być jedna – idę. Ucieszyłam się bardzo, bo od dawna próbowałam dotrzeć na ten spektakl do Warszawy. Od tego czasu widziałam go kilkanaście razy, stał się jednym z najważniejszych spektakli z moim życiu. Pamiętam, że kiedy wyszłam z pierwszej warszawskiej Białej bluzki z moją przyjaciółką, która wtedy ten spektakl oglądała po raz pierwszy, szłyśmy Grójecką w absolutnej ciszy, co nigdy wcześniej, ani nigdy później, po wyjściu z teatru nam się nie zdarzyło. Obie dobrze wiedziałyśmy, że słowa są zbędne, a ta cisza to najlepszy komentarz do tego, co zobaczyłyśmy na scenie.

Justyna P.: Ja natomiast przez lata lubiłam zatracać się w utworach Osieckiej. Jako nastolatka otulałam się jej słowami, pochodzącymi z wierszy lub tekstów piosenek, traktując je jak własne myśli. Biała bluzka to utwór, po który sięgnęłam jednak stosunkowo niedawno, bo dwa lata temu, zabierając się za jego czytanie kilkukrotnie. Cały czas coś mi w nim nie pasowało, nie umiałam się w nim odnaleźć, pojąć tej konstrukcji, zasiadałam do czytania i po kilkunastu stronach – odkładałam na półkę. Właściwie mam wrażenie, że pierwszy raz zrozumiałam ten tekst dopiero wtedy, gdy usłyszałam go z ust Krystyny Jandy. Przyznaję, że dopiero dzięki jej emocjom, zrozumiałam jakie ten tekst potrafi obudzić emocje we mnie i dziś nie potrafię czytać Białej bluzki inaczej, niż głosem Jandy.

Natalia: Ja po raz pierwszy Białą bluzkę obejrzałam naprawdę niedawno, bo w listopadzie zeszłego roku, i to właśnie dzięki Tobie – Iga. Pamiętam, że kiedy byłyśmy na Festiwalu Filmowym w Gdyni usłyszałam od Ciebie słowa: to spektakl, którego nie możesz nie zobaczyć. I miałaś rację. Mówiłam Wam pewnie już o tym niejednokrotnie, ale zazwyczaj trzymam się takiej zasady (pewnie niesłusznej), że nie chodzę na dane przedstawienie więcej niż raz. W przypadku Białej bluzki jest to niemożliwe, mogłabym pójść jeszcze dziesięć razy, tylko i wyłącznie po to, żeby przez dwie minuty móc usłyszeć po raz kolejny Orszaki dworaki. Z całą pewnością to jeden ze spektakli mojego życia, który jak żaden inny wywołuje we mnie skrajne emocje.

Justyna P.: Faktycznie, jest to spektakl, który funkcjonuje w świadomości wielu ludzi jako taki, który koniecznie trzeba obejrzeć. Ja również obejrzałam Białą bluzkę bardzo późno i nie zliczę ile osób mnie do tego namawiało oraz ile później mówiło, że to wspaniale, że jadę, że oni również kiedyś widzieli i chętnie obejrzeliby ponownie. Bardzo wiele jest w moim życiu spektakli, na które nie zdążyłam pojechać, których nie zdążyłam obejrzeć i ta ulotność teatru jest czymś, co mnie z jednej strony zachwyca, z drugiej – niezwykle martwi. Cieszę się, że choć Biała bluzka wiele przeszła, na przestrzeni lat się zmieniła i wspomina ją już kolejne pokolenie Polaków, ja również będę miała swoje osobiste doświadczenie z nią związane – choć z pewnością będą one różne od tych, które mają ci widzowie, oglądający spektakl 30 lat temu.

Justyna K.: W 2015 roku Krystyna Janda postanowiła zrobić pożegnanie z tytułem i nie zagrać więcej Białej bluzki na scenie Och-Teatru, pamiętam te łzy i to uczucie, kiedy ostatni raz słyszałam dźwięki ulubionej Wariatki czy Co to za czas. Trudne to było pożegnanie. Kiedy w listopadzie 2016 roku spektakl miał wrócić na scenę, ucieszyłam się, ale i wystraszyłam. Tego powrotu i tego, jakie to będą emocje. Po tych 100 minutach okazało się, że nigdy wcześniej nie przyszło mi obejrzeć takiej Białej bluzki, była absolutnie wyjątkowa. Krystyna Jasna przeszła samą siebie. Ten konkretny spektakl zostanie w pamięci na długo.

Iga: Dokładnie. To był 11 listopada, Biała bluzkawracała po roku na scenę, zabrałam na ten spektakl Mamę, więc byłam podwójnie zdenerwowana: czy jej się spodoba i jak ta Biała bluzka wybrzmiał akurat w ten dzień. Wybrzmiała pięknie. Miałam wrażenie, że wszyscy – widzowie, aktorka – mieli wtedy świadomość, że biorą udział w czymś ważnym, że napisany kilkadziesiąt lat temu tekst nagle stał się szalenie aktualny. Nie mogę się nadziwić fenomenowi Agnieszki Osieckiej – jaki trzeba mieć talent, żeby pisać teksty, które trafią do milionów serc, nawet jeszcze długi czas po śmierci autorki?

Natalia: Cieszę się, że oglądając pierwszy raz ten spektakl, natrafiłam na bardzo dobry dzień – i Krystyny Jandy, i widzów, z którymi od pierwszej do ostatniej minuty się solidaryzowałam. Pamiętam, kiedy przy utworze Jeżeli miłość jest,kobieta za mną zaczęła płakać, to było niesamowite uczucie, kiedy wiedziałam, że nie jestem jedyną, której emocje są już na skraju wytrzymania. I chwila, w której wszyscy jednocześnie wstają, żeby ogromnymi brawami podziękować Pani Krystynie za ten wspaniały występ, nie pamiętam, żeby wcześniej między mną a innymi zgromadzonymi wytworzyła się aż taka wspólnota.

Iga: Wspomniałam na początku, że dzięki Białej bluzce poznałam wielu ludzi i to jest prawda. Na pierwszym spektaklu podobno (bo tego nie pamiętam) uderzyłam łokciem Domę. Odnalazłyśmy się potem w mediach społecznościowych, co zabawne, po hashtagu #białabluzka, #krystynajanda. Brzmi to może irracjonalnie, ale mnie do dziś zachwycają historie takich znajomości. Z Tobą, Justyna, też przecież poznałam się dzięki temu spektaklowi, bo tak naprawdę właśnie od Białej bluzkizaczęły się moje wędrówki do Och-Teatru i Teatru Polonia. Bawi mnie po dziś dzień, gdy ktoś zaczepia mnie w teatrze i wita słowami: My się znamy z Białej bluzki! Ale ten fenomen wspólnoty trwa od lat – przecież po pierwszej premierze spektaklu za Krystyną Jandą jeździły tłumy dziewczyn, które nieustannie potrzebowały słuchać opowieści o buntującej się przeciwko wszelkim zasadom młodej kobiecie.

Justyna P.: Właściwie dopiero sobie to uświadomiłam, ale Biała bluzka to faktycznie jedyny w moim życiu spektakl, który – gdybym mogła – pokazałabym wielu ludziom, zwłaszcza kobietom. Chętnie zresztą o nim opowiadam, niezwykle często mając ochotę zacytować to lub tamto zdanie w codziennych rozmowach. Otwierając książkę Osieckiej na losowej stronie, zawsze trafiam na jakieś zdanie, które sprawia, że się uśmiecham, jak na przykład teraz, gdy czytam: Czy ty myślisz, że ja nie rozumiem, co tu jest grane? Że wisi ci na wargach cudne słówko „nieprzystosowana”? A do kogóż ja ma być przystosowana? Do ciebie, do pana Józka, do jego oszalałej ze strachu matki? Do przepisów z piekła rodem? Czy ja po to zeszłam z drzewa, żeby grać w komórki do wynajęcia? Żeby się mieścić w jakimś Stąd-Dotąd? A może ja nie mam zbyt wiele czasu, może ja muszę się liczyć ze stratami?
Osiecka – zresztą nie pierwszy raz – pisząc o sobie, napisała tak naprawdę o wielu tysiącach innych ludzi, którzy także noszą w sobie Elżbietę; ukazała dwa wymiary jednego świata, krzycząc z samotności, z wyobcowania, z potrzeby nonkonformizmu.

Iga: To chyba mój ulubiony cytat z tego opowiadania. Znam go na pamięć, często powtarzam sobie w myślach. Chociaż wydanie Białej bluzki, które zajmuje na mojej półce honorowe miejsce, całe jest pokreślone, tyle jest pięknych cytatów w tekście Osieckiej. Lubię robić sobie na śniadanie małe Boże Narodzenie. W moim przypadku to małe Boże Narodzenie to właśnie lektura Białej bluzki.

www.kulturadogorynogami.pl

05
Marzec
2017
05:42

8 Marca 2017 - MIęDZYNARODOWY STRAJK KOBIET

zobacz więcej zdjęć (96)

Fryderyka i Wacława - wszystkiego dobrego

Nie da się żyć! Zanurzeni w aktualnościach politycznych , osiągamy taki poziom niepokoju, stresu, oburzenia i upokorzenia, że życie staje się męczarnią.
Jedni się wycofują inni angażują z furią jeszcze inni starają się znaleźć trzecią drogę.
Wszyscy patrzą z niepokojem w przyszłość. Pisząc wszyscy, mam na myśli tych , dla których nie wszystko jest obojętne i Polska i jej sytuacja ma znaczenie.
Ten zakręt w któryśmy wpadli może być śmiertelny. Nie ze wszystkimi użtkownikami drogi nam po drodze.
Jak dalej żyć w szczujni i brzradności.
8 marca strajk Kobiet na całym świecie, także w Polsce. Kobiety demonstrują NIEZGODĘ. SOLIDARNOŚĆ. To daje NADZIEJĘ.

02
Marzec
2017
08:03

DANUTA STENKA

zobacz zdjęcie

Heleny i Pawła - wszystkiego dobrego

Muszę to napisać – jedną z najpiękniejszych kobiet jakie znam jest Danuta Stenka. Jest także wzorem klasy i elegancji. Całuję Cię Danusiu.

28
Luty
2017
19:27

Muzeum Narodowe w Krakowie - Pawilon Józefa Czapskiego

zobacz więcej zdjęć (27)

Teofila i Makarego - wszystkiego dobrego

Kraków. Wczoraj dwa spektakle w Teatrze Słowackiego „Pan Jowialski”, to już szósty raz odwiedzamy Kraków z tym tytułem, następne zaproszenie na jesień. Jakoś Kraków wyjątkowo sobie ulubił tę inscenizację, nie bez znaczenia pewnie jest to, że reżyserowała Anna Polony, a Józef Opalski współreżyserował i jest autorem wyboru muzyki do spektaklu. W każdym razie, zawsze jedziemy z radością, a krakowianie bawią się z nami niezmiennie entuzjastycznie. Bardzo to miłe.
Dziś przed południem spotkanie z Krystyną Zachwatowicz, która teraz częściej w Krakowie niż Warszawie i raczej tam Ją można spotkać. Ona też niebagatelnie przyczyniła się do powstania pawilonu Józefa Czapskiego i jest autorką scenariusza ekspozycji stałej. Pawilon Józefa Czapskiego. Muzeum Narodowe.
Wspaniałe miejsce z rekonstrukcją pokoju pana Czapskiego w Maisons-Laffitte. Kilkoma ofiarowanymi obrazami, bilblioteką, kawiarnią gotową do spotkań itd, itp. Wspaniałe miejsce i bardzo interesująca ekspozycja w dużej części multimedialna. Trzeba tam iść koniecznie. www.mnk.pl

24
Luty
2017
09:32

Próba do Lekcji stepowanua, w Och-Teatrze , bo spektakl wraca po miesiącu przerwy.

zobacz więcej zdjęć (13)

Macieja i Bogusza - wszystkiego dobrego

Znów gram codziennie, do soboty „32 Omdlenia” i miłe spotkania z Jurkiem Stuhrem, Ignacym Gogolewskim i Jurkiem Łapińskim. W niedzielę 150ty spektakl DANUTA W. uroczystość nie tylko dla mnie ważna, także prawdziwy powód do dumy.
W poniedziałek Kraków i dwa przedstawienia PANA JOWIALSKIEGO tam w Teatrze Słowackiego, a we wtorek mam nadzieję zobaczyć wystawę, pawilon Józefa Czapskiego, bardzo niecierpliwą nadzieję.
Artykułów o mnie, koszmarnych, w prawicowej prasie zatrzęsienie. Same kłamstwa, kopniaki, pomówienia, złośliwości i manipulacje, których celem jest umniejszenie wszystkiego, co zrobiłam zawodowo i zabrudzenie mojego wizerunku. Kiedyś już to „brałam” i jestem po komuniźmie zaprawiona w bojach, tyle tylko, że bolą mnie „aż takie” kłamstwa. Powtarzany epitet „emerytowana aktorka bez znaczenia” mnie nie martwi, zdumiewa „komunistyczna kurwa”, na kurwę – zgadzam się, ale komunistyczną? – wykluczone. Wszystko się wszystkim myli, a nowe pokolenia w dziedzinie historii nie odróżniają jabłka od buraka. Czy nie czas, zastanawiam się, emerytowana aktorko, spojrzeć na to wszystko filozoficznie? Nie, nie stać mnie na to emocjonalnie, jeszcze nie, jeszcze za wcześnie. A i przecież o to im chodzi, żeby odpuścić i się pogodzić.
Robię korektę do nowego, ponownego i uzupełnionego wydania moich dzienników internetowych, na razie lata 2000-2002. Wzruszam się przy tej okazji. Zapisując codziennie, zwykłe zdarzenia, rozmowy, spotkania, pozostawia się ślad po czasie minionym, niebywały. Szczegółowy, wybiórczy i jakby bez interpretacji, co w tych czasach rzadkie. W zapiskach jest dużo drobiazgów z codzienności teatralnej, filmowej, także z mojego życia rodzinnego, przy okazji jakby. Te fragmenty poruszają mnie prawdziwie. Najbardziej mnie zdumiewa, że to jest tak zabawne! No i dużo czułości, do wszystkich i wszystkiego. Prawdziwa niespodzianka.
Byłam wczoraj na „ostatkowym” obiedzie z synami. Kiedy jestem z nimi cichnę, milknę, słucham ich i jest mi tylko dobrze.
Dziś trzy wywiady radiowe, spotkanie z młodym dramaturgiem i spektakl.
Dobrego dnia.

23
Luty
2017
10:21

Człowiek z marmuru - Kino Iluzjon - 22.02.2017

zobacz więcej zdjęć (25)

Romany i Damiana - wszystkiego dobrego

Wczoraj w kinie Iluzjon, wieczór z okazji 40 rocznicy powstania filmu CZŁOWIEK Z MARMURU.
Cały czas mówiliśmy i myśleliśmy o Andrzeju Wajdzie. Każde spotkanie dziś z Jurkiem Radziwiłowiczem to dla mnie wielkie wydarzenie.
Wydarzenie, wystawę zorganiozowała Filmoteka Narodowa, przyczynił się do tego także pan Maciej Łysakowski.
Zdj. Kasia Chmura-Cegiełkowska.
Dziękujemy.

19
Luty
2017
11:56

Konrada i Arnolda - wszystkiego dobrego

Dzień mija za dniem, każdy dzień przynosi niepokojące rewelacje, część moich znajomych „nie dźwiga” tego, telewizory wyłączone, radia nieużywane, z głośników płynie muzyka, audiobooki lub na Mazurach z pomostów przedwiosennych obserwują ptaki. Emigracja wewnętrzna, to już przerabialiśmy, tym razem jednak wydaje się to dramatyczniejsze w skutkach, bo wtedy i tak nie wierzyliśmy, że coś można zmienić. Czy teraz można się odwrócić i dać biec rzeczom nie zważając na konsekwencje? Niby można. Ale ilość przypomnień piosenki Wojciecha Młynarskiego – ” Nie opuszczaj mnie – Inteligencjo” daje do myślenia.
Czy mogą się udać na emigrację wewnętrzną ludzie, którzy zawodowo służą ludziom? Artyści? Nie bardzo.
No cóż, podobno przyleciały bociany, jak mówią ludzie wcześniej, bo się dowiedziały o 500+.
Miłego tygodnia dla Państwa. Zamieszczam wstępniak do naszych fundacyjnych repertuarów na marzec i kwiecień, drukowanych za chwilę. Zamieszczam żeby dać tylko znak, że pracujemy, niestrudzenie, na froncie „służby obywatelskiej”.
8 marca planowany wielki strajk KOBIET na całym świecie, nie tylko w Polsce. Upominamy się o prawa, wolność i godność.

Mili Widzowie! Marzec, kwiecień 2017, w naszych teatrach to dwa miesiące bez nowej premiery za to z powrotem wielu tytułów, także tych na które czekamy z utęsknieniem jak np. „ Kontrabasista” Jerzego Stuhra, z nowymi spektaklami na naszych scenach, jak choćby wieczory z Krzysztofem Daukszewiczem w Och-Cafe-Teatrze czy spektakle Zenona Laskowika z przyjaciółmi, tym razem na dużej scenie Och-Teatru. A poza tym, codziennie, w weekendy dwa razy dziennie, na wszystkich scenach, nasze spektakle starsze i młodsze, dramaty, komedie, farsy, spektakle dla dzieci, rzeczy klasyczne i współczesne. Rozmaitości. Nigdy nie pozostaniecie sami, zawsze będziemy mieli coś do zaprzyjaźnienia się lub podtrzymania zażyłości. Zachęcam do przestudiowania prezentowanego tu repertuaru.
Czytam właśnie książkę pana Urbankiewicza „ Sezon w Łodzi nie zaszkodzi” a tam wiele anegdot teatralnych, historii z życia teatralnego Łodzi, także historii o tym jak trudno czasem oddzielić role grane przez aktorów od ich życia prywatnego. Jest tam między innymi historia o Modrzejewskiej, która w jakiejś sztuce grała zdradzającą męża panią a pod koniec utworu, ograbia męża i z walizeczką kosztowności go opuszcza, ledwo zeszła jednak pewnego wieczoru ze sceny, teatralny strażak, złapał ją , wyrwał walizeczkę – rekwizyt i krzyknął – Do męża! Wracaj do domu wywłoko! Ale już! – musiała pani Helena naprawdę grać dobrze skoro strażakowi teatralnemu pomyliły się rzeczywistości.
Serdecznie Państwa pozdrawiam i w imieniu fundacji i wszystkich artystów i swoim. Dobrej wiosny, choć o beztroskę trudno.
Krystyna Janda

PS. W próbach „ Przygody dobrego wojaka Szwejka” w reż. Andrzeja Domalika ze Zbigniewiem Zamachowskim w roli tytułowej. Spektakl przygotowywany jest na scenę Och-Teatru.

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.