Zdzisława i Franciszka - wszystkiego dobrego
Wczoraj wieczorem odbyła się premiera filmu SŁODKI KONIEC DNIA Jacka Borcucha na festiwalu w Sundance.🍀
Och-Teatr początki. To jedno z pierwszych zdjęć. Była wtedy w budynku chyba jedenaście firm, miedzy innymi Nauka jazdy, wypożyczalnia kaset video, sklepy. Budynek byl w fatalnym stanie. Kino Ochota od dawna nie działało.
Marcelego i Włodzimierza - wszystkiego dobrego
Dziś 9. Urodziny Och-Teatru. Początki były radosne, acz trudne. Zamieszczam zdjęcia, jako sentymentalne przypomnienie. Jednocześnie dziękuję wszystkim, którzy przez te lata budowali i tworzyli w tym teatrze, a przede wszystkim dziękuję Widzom, którzy byli, są z nami i mam nadzieję długo będą.
Wkrótce zaczynamy próby do spektaklu „Stowarzyszenie umarłych poetów” Toma Schulmana, w reżyserii Piotra Ratajczaka. Premiera zaplanowana jest na 28 marca. Mamy nadzieję, że tym spektaklem otworzymy nowy, kolejny udany sezon w Och-Teatrze i sprawimy wszystkim radość.
Weroniki i Juliana - wszystkiego dobrego
Seweryna i Teofila - wszystkiego dobrego
Krystyna Janda: śmierć zwyciężyła, jak zawsze
Umarła. Zuzia umarła. Ta przyjaźń trwała ponad 40 lat. Na początku było nas pięć. Zamknięte kółko. Ścisła egzekutywa tzw. Lamentu. Zostało nas trzy.
Młodość, energia, szalone pomysły. Miłości, zawirowania, dzieci, rozwody, wakacje, PRL, komuna, stan wojenny, częściowa emigracja, powroty, wyjazdy, kłopoty życiowe, kolejne ciąże, problemy z dziećmi, z byłymi, z obecnymi mężami, partnerami, ale przede wszystkim „sztuka”. Nasi rodzice, nasze mamy, ojcowie, ich choroby, odchodzenie. Wspólne prace, projekty, zauroczenia tematami, stylami, ludźmi, zdarzeniami. Kolejne „dzieła”, piosenki, wiersze, spektakle, decyzje, teksty, książki, koncerty, spotkania, omawianie spraw. Oficjalności i sekrety środowiskowe. Nagrody i kary, sukcesy i porażki, upokorzenia i zwycięstwa. Zawsze razem, jeśli nawet na odległość. Satelici, satelitki, ale na końcu zawsze tylko w pięć komentowałyśmy, przeżywałyśmy te najważniejsze dla nas chwile, uczucia i zdarzenia. Każda miała inne zajęcia i inne aktywności na boku, ale razem.
Agnieszka była gigantem, jutrznią, spełnieniem. Olśniewający talent, bogactwo wewnętrzne, porażająca twórczość i jej różnorodność, niespokojny duch i tajemnice, znikania i wracania. Kartki pocztowe – kocham was, – zgubiłam nogi,- myślę. Telefony, kolejne wiekopomne piosenki, wiersze, sztuki, wspaniałe, wzbogacające, zmieniające świat i życie. A potem śmierć i odkrywanie Jej na nowo, rosnąca legenda, a w tle, jak to bywa z wielkimi, jakieś mroczne historie i przekłamania.
Zuzia była słodyczą, radością, miłością do życia, do każdego dnia, każdej chwili. Posiadała umiejętność oceny zdarzeń i ludzi, upodobanie do zbiegów okoliczności i znaków na niebie. Niezwykły talent do tworzenia anegdot i powtarzanych potem po wielokroć spostrzeżeń i powiedzeń. – Była naszym słońcem – napisała po Jej śmierci Magda. Bo była nim. Śmiech, wieczny śmiech i uśmiech i jej zamiany – smutnego w pouczające, brzydkiego w ciekawe, głupiego w przypadkowe, według Niej niezawinione, dobrego w znakomite i zanikająca już dziś zupełnie, umiejętność konwersacji. Panienka z dobrego domu, dobre wychowanie i inteligencja. Delikatność i celność ocen. Miłość do ludzi i ich słabości i zabawa tymi słabościami. Zastanawiałam się często, czego Zuzia nie umiałaby innym wybaczyć, bo wybaczała wszystko, wszystkim i jeszcze przepraszała za ich nietakty i błędy. A zraniono Ją i skrzywdzono wielokrotnie.
Co to jest przyjaźń? Podobne odczuwanie, pojmowanie? Takie samo rozumienie spraw? Radość ze spotkań, wzajemny szacunek, gotowość do ofiarowania czasu, pomocy i wszystkiego innego? Świadomość, że słowo wypowiedziane do tej osoby znaczy to samo i waży tyle samo, ile dla nas? Ma nawet ten sam odcień? Nie trzeba nic nadmiernie tłumaczyć, nie ma nieporozumień, co do intencji? Bezgraniczne zaufanie i bliskość duchowa? Śledzenie wzajemnych dokonań i ocena ich, zaokrąglana zawsze w górę, nigdy w dół? Do tego możliwość kontaktu zawsze, wszędzie o każdej porze dnia i nocy? Świadomość, że każde słowo zostanie wysłuchane, zrozumiane i obrócone z rozwagą i zrozumieniem, przychylnością, dla dobra rozmówcy? Przyjaźń. Co to jest? Co to za związek? Świadomość, że wśród tysięcy innych, bo w naszym wypadku w telefonie każdej z nas było po kilkaset kontaktów, w Polsce i za granicą, że wśród tysięcy innych, te cztery pozostałe są aeternus, in omne tempus, omni necessitate, certus, optimus?
Nieszczęśliwy kto nie zaznał miłości, nieszczęśliwszy kto nie zaznał przyjaźni – podobno. Bo o przyjaźń łatwiej – podobno. Czy na pewno?
Umierała, byłyśmy przy niej, umęczone ciało walczyło, nie poddawało się, wyrywało do życia, jak za życia. Walka ze śmiercią była nierówna, ale wojowniczka nieugięta. Śmierć zwyciężyła, jak zwykle. Na koniec zapanowała cisza. W sali szpitalnej cisza, wśród nas cisza. Do dziś cisza. Każda osobno, i wszystkie razem. Każda inaczej. Teraz wysyłamy sobie zdjęcia, nadchodzą przeglądane nocą, bez komentarzy, przywołują wspomnienia, chwile bliskości, smutku i radości. Mamy w głowach te same dni, zdarzenia, słowa, anegdoty, to samo nas przejmowało, bawiło, podobało się, bo byłyśmy tak długo razem i tak się siebie, i życia nauczyłyśmy. Razem. Piszemy smsy, czasem jedno słowo. Wszystko wiadomo. Nie zapomnimy nigdy, będziemy wspominać i pamiętać.
Zuzia. Tak wielu ludzi ją kochało, lubiło, cieszyło się z czasu z Nią spędzonego. Wnosiła jasność, błyskotliwość, polot, człowieczeństwo najwyższej próby.
– Ten co zrobił ci krzywdę – mówiła – ukłonił mi się, nie odpowiedziałam. – Zrywam – mówiła. Wykreślam z telefonu, bo cię obraziła – mówiła, przecież ona wie, że jestem twoją przyjaciółką! Jak mogła! Ale nigdy tego nie robiła, nikogo nie skreślała, bo tolerowała i miała pobłażanie dla wszystkich.
Nie ma Jej. Lubiła i rozumiała małego człowieka, to tak rzadkie. I wybaczała mu małość, z lekkością. To już zupełnie niespotykane. Krzywdzono Ją, także najbliżsi, wybaczała. Na koniec zmienia numer telefonu, podała go tylko najbliższym, bo nie miała już siły odpowiadać na pytania i zajmować się sprawami i problemami innych, jak to robiła całe życie. W chorobie izolowała się, ale tym którym dane było oglądać tę dwu i pół letnią walkę imponowała Jej nadludzka siła z niesłabnącą nadzieją, że życie, jej wielki przyjaciel, ją nie opuści. Dwa i pół roku lęku i cierpienia z wiecznym, wiecznym uśmiechem na ustach i jasnym głosem w słuchawce. Tylko my najbliżsi wiemy, co przeżyła.
Co to jest przyjaźń? Pamięć? Podziw? Świadomość bogactwa, które ten ktoś darowuje? Docenianie tego? Ja czuję się tak, jakbym była koralowcem, w którym Ona obsadziła najpiękniejsze korale. Żyję dalej, mam też wciąż dwie Magdy w pobliżu serca i mam nadzieję, że będę umiała podarować innym choć trochę Ciebie. Dziękuję, Zuziu.
Krystyna Janda, kobieta.onet.pl, 07.01.2019
Andrzej Barański, Moja Albinoczka która potrafiła mocno kochać, Wydawnictwo ha!art, Kraków 2019
Danuty i Genowefy - wszystkiego dobrego
Pan Andrzej Barański, jeden z moich ulubionych i ludzi i reżyserów (razem robiliśmy „Kobietę zawiedzioną” dla Teatru TV i film „ Parę osób, mały czas”) wydał książkę, zbiór liścików i karteczek od Jego żony, Aliny Barańskiej, wybitnej scenograf i kostiumolog filmowej, które zebrał w niezwykłą kolekcję. To książka naprawdę poruszająca. Ja znam wiele anegdot „małżeńskich – miłosnych” , które opowiedziała mi Balbina, bo tak do Niej mówiliśmy, trzymałam je zawsze w sercu i pamięci, a dziś ta książka, za którą dziękujemy panie Andrzeju. ❤️
Mieczysława i Mieszka - wszystkiego dobrego
No i JEST 2019!
Dawida i Tomasza - wszystkiego dobrego
Opowiedziano mi wczoraj dowcip. Wydał mi się jakoś niepokojąco bliski i znajomy.
Facetowi ktoś kradł ryby ze stawu. Złapał sołtysa z wiadrem pełnym ryb. Ty złodzieju! – wrzasnął! – Zaraz , chwila, to są moje ryby- odparł sołtys. Codziennie je przynoszę, wpuszczam do pana stawu i jak popływają sobie, wołam i zanoszę do domu. I tak co rano. To chyba nie jest sprzeczne z prawem?! Poszli nad staw. Sołtys wypuścił ryby do stawu. – no to teraz, niech je pan sołtysie zawoła. – Kogo?
Dobrego dnia moi mili. Dobrego Sylwestra. Ja w domu. 🌲🌲🌲🌲
Dawida i Tomasza - wszystkiego dobrego
WYSOKIE OBCASY – Portrety kobiet – Śmiałe 2018
50 Śmiałych 2018. Kobiety, które zmieniają świat na lepsze
Krystyna Janda. Widzowie siedzą przez 100 minut ze ściśniętymi gardłami i ani drgną, a potem bez końca biją brawo na stojąco.
Zatriumfować w spektaklu, którego forma polega głównie na tym, że stoi się niemal nieruchomo przed mikrofonem, może tylko Krystyna Janda. Stoi się i mówi. Czasem też śpiewa. Aktorka zrobiła to w marcu, jednym z tych miesięcy w polskim kalendarzu, które od czasu do czasu zapisujemy dużą literą. W tym roku dużą i pogrubioną, bo obchodziliśmy 50-lecie jednej z haniebniejszych kart naszej powojennej historii – antysemickiej kampanii Marca ’68. Z tej okazji Janda przeniosła na scenę swojego warszawskiego Teatru Polonia bolesne i szczere do bólu „Zapiski z wygnania” Sabiny Baral, polskiej Żydówki, której własna ojczyzna kazała się wynosić. A przeniosła je tak, że widzowie siedzą przez 100 minut ze ściśniętymi gardłami i ani drgną, a potem bez końca biją brawo na stojąco. Biją je w Warszawie i Szczawnie-Zdroju, Gdańsku i Jarocinie, Lublinie i Lubinie, Krakowie i Gorzowie, bo aktorka przemierza Polskę wzdłuż i wszerz za sprawą domagającej się tego ludności.
Nie dziwi więc, że Krystyna Janda na tegorocznym Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy otrzymała główną nagrodę „za kreację, która przywraca sens i powagę obywatelskiemu zaangażowaniu artysty w sprawy publiczne”. Nic dodać, nic ująć. A już niebawem, bo w styczniu, będą się mogli o tym przekonać mieszkańcy Tychów i Poznania, gdzie będą grane „Zapiski z wygnania”.
Mike Urbaniak, Gazety Wyborcza – Wysokie obcasy, 29.12.2018
Cezarego i Teofila - wszystkiego dobrego
WEEKEND Z R. po raz 257!
Cezarego i Teofila - wszystkiego dobrego
Kot Puchałke po świętach w Milanówku. 🌲🌲🌲🌲🌲🌲🌲🌲
Eugenii i Anastazji - wszystkiego dobrego
Przed świętami przysłał nową wersję Adrianny Lecouvreur dla naszych teatrów. Nie zdążyłam przeczytać i porozmawiać. Kolejna śmierć smuci i każe cenić każdą chwilę. Marku odpoczywaj w spokoju.🖤
Ryszard Marek Groński nie żyje. Pisarz, poeta i dziennikarz miał 79 lat
Ryszard Marek Groński, historyk, pisarz, satyryk i dziennikarz, który współpracował m.in. z tygodnikiem „Polityka”, zmarł w wigilię. O jego śmierci poinformował Daniel Passent.
„Wszechstronnie wykształcony i dowcipny, był jednocześnie pisarzem, dziennikarzem i dramaturgiem, a także autorem opracowań historycznych o przedwojennych kabaretach” – tak sylwetkę Ryszarda Marka Grońskiego przypomina „Polityka”, tygodnik z którym autor przez lata współpracował.
Ryszard Marek Groński był człowiekiem utalentowanym i prawym, jak wspomina go na swoim blogu Daniel Passent. Publicysta przypomina, że Groński był kierownikiem literackim Teatru Syrena i Teatru Żydowskiego, felietonistą. Zajmował się także jako historyk polskim kabaretem, a także współtworzył kabaret Pod Egidą.
„Polityka” przypomina, że Groński był także scenarzystą komedii „Misja specjalna” i „Lata dwudzieste… lata trzydzieste”. Z kolej jako dramaturg miał w dorobku kilka sztuk teatralnych, w tym m.in. „Papkina”.
Jak wspomina Daniel Passent, Ryszard Marek Groński „należał do pokolenia ‚pancernych motyli’ – Jonasza Kofty, Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego, Krzysztofa Teodora Toeplitza”.
Gazeta.pl – wiadomości
opr. Jagor
25.12.2018 10:56
Zenona i Honoraty - wszystkiego dobrego
MI i MNIE
Upraszczając – mnie używamy na początku zdania, mi w środku i na końcu (oczywiście gdy na znajdujący się w tej pozycji zaimek padnie akcent, użyjemy formy dłuższej). Mi możemy użyć na początku zdania składowego, jeśli poprzedza go akcentowany spójnik.
Regułę tę dobrze obrazuje przykład:
Mnie się to podoba.
Podoba mi się to.
To się podoba mnie, nie tobie.
Żebyś wiedziała, jak mi się to podoba
Przykłady:
Tak mi się przyglądasz, że aż mi nieswojo.
Mnie to mówisz?
Tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro… („Tylko wróć”, Wojciech Gąssowski)
Nie tłumacz mi tego i tak nie zrozumiem.
Nic mi nie brakuje. Wszystko mam.
Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego
Przyśnił mi się nocą Marienbad. Pamięta ktoś ten pretensjonalny film? Teraz to Mariańskie Łaźnie. Gorące termalne źródła. Kąpiele. Ale tam trzeba z dobrym towarzystwem,bo nudno. Pięknie i nudno. Marienbad! A książka Szolema Alejchema? Wspaniała! Tak zabawna! Literatura humorystyczna, tak to nazwano kiedyś.„Ja i moja kasa stoją przed panią otworem” – pamiętam jak przez mgłę.
Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego
Mój „Straszny Dwór“9 stycznia na rozpoczęcie Roku Moniuszkowskiego ❤️❤️❤️w Łodzi.
STRASZNY DWÓR – INAUGURACJA ROKU MONIUSZKOWSKIEGO
WIWAT SEMPER WOLNY STAN…
Wprawdzie słowa te bohaterowie Strasznego dworu wypowiadają w nieco innym kontekście, ale jakże pasują one do naszego świętowania niepodległości i jak ważne były w całej twórczości Moniuszki – kompozytora, który pragnął, by jego opery nie tylko trafiły pod polskie strzechy, ale też by to co w nich uniwersalne było jasne i czytelne daleko poza granicami kraju. W bliższych nam czasach w ziszczaniu marzeń kompozytora nie szczędziła energii (nie bez spektakularnych sukcesów) legendarna śpiewaczka i reżyserka Maria Fołtyn, w środowisku operowym – z tych powodów – z wielką atencją zwana wdową po Moniuszce.
Rok 2019 – w dwusetną rocznicę urodzin kompozytora -ogłoszony został Rokiem Moniuszkowskim!
Naszą inauguracją Roku – 9 stycznia 2019 – będzie uroczysty spektakl Strasznego dworu, którego reżyserka Krystyna Janda dała nam nową, jakże inną od dotychczasowych, interpretację dzieła; spektakl daleki od nadmiernej „ludowości”, estetycznie wysmakowany – wierny jednak patriotycznemu duchowi kompozytora, a jednocześnie bliższy współczesnemu widzowi.
Warto się przekonać, że nagroda Energia Kultury 2014 dla spektaklu była ze wszech miar zasłużona, a Rok Moniuszkowski rozpocznie taki właśnie Straszny dwór.
Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego
Raz jeszcze najlepsze życzenia razem z kolejnymi zdjęciami z naszej Wigilii. ❤️💛
Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego
Wczoraj opowiedział mi ktoś taki żart:
Facet stoi z kamieniem na balustradzie mostu. Podchodzi inny i mówi :
– Chce pan popełnić samobójstwo? Niech się pan zastanowi!
– Człowieku, odejdź! Nie przeszkadzaj mi! Chcę umrzeć!
– Ale niech pan jeszcze to przemyśli. Świat jest piękny! Życie wspaniałe! Ludzie kochani!
– Człowieku odejdź! Nie przeszkadzaj mi!
– Na pewno chce pan skoczyć?!
– Na pewno! Zrobię to,jak tylko pan odejdzie.
– Jest pan pewien, że nie chce pan żyć?
-Tak!
-I skoczy pan?
-Tak.
– To mam do pana prośbę, mam tu w folii 6 małych kotków, czy mógłby je pan wziąć ze sobą?
Śmieszne? Średnio, ale nie wychodzi mi z głowy, że jest w tym żarciku coś znajomego.
Dobrego dnia.
Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego
Wczoraj w Och-Teatrze Wigilia naszej fundacji. Jeszcze raz najlepsze życzenia j na Święta i Nowy Rok, jeszcze raz podziękowania dla wszystkich za pracę, przyjaźń, serdeczność, życzliwość i solidarność. Jeszcze raz podziękowania za cały ten trudny rok i gratulacje za Sukcesy odnoszone każdego teatralnego dnia, wieczoru. Dziękujemy za Wasze serce i talenty kochani. Mamy przed sobą kolejny trudny rok. Zaplanowanych 10 premier, bardzo różnorodnych, mam nadzieję ciekawych, w tym kilka „superprodukcji”, jak na nasze możliwości. Życzę Wszystkim sukcesów i sił ,aby to zrealizować. Prezes Kj ❤️
Urbana i Dariusza - wszystkiego dobrego
Zapraszamy ❤️💛