01
Styczeń
2018
23:39

Nekrolog - Gazeta Wyborcza - 05.01.2018

zobacz więcej zdjęć (2)

Mieczysława i Mieszka - wszystkiego dobrego

10 lat.

01
Styczeń
2018
22:33

Koncert Noworoczny - 1 stycznia 2018 Teatr Polonia

zobacz więcej zdjęć (17)

Mieczysława i Mieszka - wszystkiego dobrego

W Teatrze Polonia dziś odbył się Koncert Noworoczny! Może to nowa tradycja w naszej fundacji, w każdym razie było nadzwyczajnie, radośnie, przyjaźnie, kojąco, wspaniale. Dziękujemy i raz jeszcze składamy najlepsze życzenia.

23
Grudzień
2017
22:09

Dziennik 23.12.2017

zobacz więcej zdjęć (2)

Wiktorii i Sławomiry - wszystkiego dobrego

Dobrych Świąt moi Drodzy!

21
Grudzień
2017
22:37

Wigilia w Fundacji - 21.12.2017 Dziennik

zobacz więcej zdjęć (40)

Tomasza i Tomisława - wszystkiego dobrego

Wigilia w fundacji. Jeszcze raz najlepsze najserdeczniejsze życzenia Dobrych Świąt kochani, drodzy przyjaciele. 🎄🎄🎄🎄

21
Grudzień
2017
19:24

21.12.2017 NAGRODA ZASPu GUSTAW. Fot. Krzysztof Opaliński

zobacz zdjęcie

Tomasza i Tomisława - wszystkiego dobrego

Krystyna Janda Laureatką Nagrody Gustaw

Po raz kolejny Stowarzyszenie ZASP przyznało „Gustawa”, swoją najważniejszą nagrodę za zasługi dla środowiska teatralnego i promocję polskiej kultury, której nazwa upamiętnia wybitną postać świata sztuki: Gustawa Holoubka – aktora, reżysera, pedagoga, społecznika i komentatora polskiej sceny publicznej.
Laureatką Nagrody „Gustaw” za rok 2017 została Krystyna Janda: aktorka, reżyserka, twórczyni i współorganizatorka – wraz z nieżyjącym już, wybitnym operatorem filmowym, Edwardem Kłosińskim – Teatru Polonia, a także kreatorka kolejnej sceny – Och-Teatru.  Prezes „Fundacji na rzecz Kultury”, która to Fundacja ma pod opieką oba wymienione teatry. Inicjatorka przedstawień plenerowych wpisanych w stołeczną tkankę miejską, ( m.in. „Lament na Placu Konstytucji” i  „Starość jest piękna”), otwartych dla szerokiej publiczności.

W ostatnim czasie czytelników różnego rodzaju tygodników opinii rozgrzewają do czerwoności już tylko rankingi Polaków najbardziej zamożnych. Rankingi osób wpływowych – choć nadal powstają – już nie rozgrzewają. Szczyty tych rankingów okupują głównie osoby działające poprzez mechanizmy władzy (rozmaitej), za którymi stoi rozbudowane wsparcie instytucjonalne (najrozmaitsze).
W takim kontekście, Krystyna Janda – osoba wpływowa niejako „sama z siebie”, z czego intuicyjnie w większości zdajemy sobie sprawę – jawi się jako ten Dawid naprzeciw Goliata. Nie stoi za nią żadna rozbudowana maszyneria instytucjonalna – poza talentem, o s o b o w o ś c i ą, pracą i zespołem osób, które autentycznie chcą z nią współdziałać. Stoi za nią jej niezwykle konsekwentnie prowadzona twórczość, ale przede wszystkim po prostu stoją za nią odbiorcy, ludzie: wszyscy ci, którzy z zainteresowaniem – połączonym z refleksją – słuchają tego, co ma do powiedzenia i oglądają to, co ma do zaoferowania. Widzowie, publiczność, czytelnicy, entuzjaści jej talentu  i  o s o b o w o ś c i. Bo w przeciwieństwie do naszej „sceny” politycznej, obserwatorami i uczestnikami aktywności wykreowanej przez Sceny prowadzone przez Krystynę Jandę, są zastępy entuzjastów, admiratorów  b e z i n t e r e s o w n y c h, połączonych podobną (co nie znaczy: identyczną) refleksją na temat symbolicznego uniwersum.
A jak liczne jest to grono potwierdzają różne publiczne zdarzenia, całkiem współczesne.
I potwierdza też fakt, że w ciągu ostatniej dekady Krystyna Janda otrzymała przytłaczającą wręcz ilość nagród i tytułów, dowodzących owej „wpływowości” lepiej, niż jakiekolwiek statystyki. Została m.in. uznana za najlepszą polską aktorkę w historii kina w plebiscycie Internautów portalu filmweb.pl ; dostała Złotą Kaczkę w kategorii: najlepsza aktorka ostatniego półwiecza. W 2014 roku – w kategorii: kultura – wygrała plebiscyt „Ludzie Wolności”,  który  to plebiscyt ujawnił, jakie to postaci z różnych obszarów aktywności są dla Polaków „symbolami niepodległości, rozwoju i demokracji”.
Drobiazgowe przypominanie dorobku artystycznego Krystyny Jandy byłoby w tym miejscu nietaktem, bowiem oznaczałoby milczące założenie, że ci, którzy z decyzją Kapituły się teraz zapoznają, mają małe, lub zgoła żadne pojęcie o polskiej i europejskiej kulturze ostatnich 40 lat. Tutaj się tego nie zakłada. Warto natomiast zwrócić uwagę na coś innego, niż role teatralne i filmowe, czy nawet dorobek reżyserski: otóż Krystyna Janda w pewnym momencie, na etapie życia: 50+, zakasała rękawy (dosłownie i w przenośni) i zabrała się za odbudowę powierzonej jej przestrzeni. Zainwestowawszy m.in. własne środki finansowe, a także tchnąwszy ducha kreatywnego myślenia, w te „ździebko podupadłe” wcześniej miejsca, rozpoczęła  prowadzenie scen teatralnych, biorąc tym samym na siebie naprawdę dużą odpowiedzialność. I to nie tylko artystyczną, czyli za to, co wystawia – i jak wystawia – ale również za to,  z a   c o   w y s t a w i a.
No i przede wszystkim za zatrudnianych przez siebie ludzi. Daje im bowiem pracę, którą mogą w tych teatrach wykonywać bez poczucia obciachu i z szacunkiem dla siebie – czerpiąc z tego satysfakcję zawodową oraz finansową.
Będąc organizacją cechową, Związek Artystów Scen Polskich gratuluje Krystynie Jandzie, jako pracodawczyni – dziękujemy!

Pozostaje oczywiście zagadką, dlaczego aktorka o takiej pozycji, w świecie europejskich twórców, podejmuje tak karkołomną decyzję, jaką jest współkreowanie i udział w życiu społeczno-kulturalnym tego kraju – na taką skalę. Tym bardziej, że mogła dokonać dowolnego, a przynajmniej wygodniejszego wyboru, i przez tych kilkanaście minionych lat, zamiast borykać się z nieustającymi problemami płynącymi z odpowiedzialności za ludzi, finanse i repertuar, a także za jakość swojej oferty, mogłaby po prostu  z sukcesem uprawiać swój zawód, odcinać kupony od sławy oraz – w tzw. międzyczasie – leżeć na kanapie i pachnieć. I tak pewnie byśmy ją podziwiali – bo to też pewnie robiłaby świetnie.
Być może wskazówka do rozwiązania zagadki wyboru Krystyny Jandy tkwi w jej filmowym debiucie w głównej roli. Mowa tu o wajdowskim „Człowieku  z marmuru”. Agnieszka, druga – obok Birkuta (w fenomenalnej kreacji Jerzego Radziwiłowicza) – główna postać akcji, niewątpliwie wyprzedzała swój czas, przełamywała stereotypy, szczególnie te dotyczące kobiet, i jej wybory (podobnie jak znane nam późniejsze wybory samej Krystyny Jandy) zaskakiwały. A co bardziej drobnomieszczańskie „figury” z ówczesnego życia społecznego i politycznego faktycznie mogły owe wybory przyprawiać o szok – przyprawiony kompletnym niezrozumieniem. Działania Agnieszki; i działania Jandy: organizatorki, twórczyni, aktorki, kierownika literackiego, menadżerki oraz specjalistki od komunikacji społecznej – w jednym; były pod prąd, często w poprzek, czasem wspak. Były przekroczeniem oczywistości, czyli tego kożucha na powierzchni życia społeczno-kulturalnego. Obecnie, z perspektywy ponad czterech dekad jej pracy – niezwykle wytrwałej, konsekwentnej i skuteczniej – wiemy, że to były wybory niezwykle trudne, i w sumie przynoszące chyba więcej pożytku ogółowi, niż samej Krystynie Jandzie. Za tę niezłomność też dziękujemy.
I jeszcze jedno – dziś, po 40 latach od premiery tamtego filmu, Krystyna Janda świadomością i obywatelską postawą, a także zwykłą ludzką przyzwoitością, (która staje się coraz bardziej niezwykła, w tej  – odwołując się do słów klasyka –  „coraz bardziej otaczającej nas rzeczywistości”) – tym wszystkim właśnie ratuje honor pokolenia owych dwudziesto- i więcej „latków”, rówieśnych  wajdowskiej Agnieszce (i Krystynie Jandzie), którzy współcześnie tworzą pokolenie przeważające wśród wieloletnich architektów  naszej tak bardzo nas – finalnie – otaczającej rzeczywistości.

To wszystko wiemy, doceniamy i chylimy czoła – i z wdzięczności za ciężką, świadomą, odpowiedzialną robotę, Kapituła zadecydowała o wyróżnieniu Krystyny Jandy najważniejszą nagrodą ZASP, za szczególne zasługi dla środowiska teatralnego, ale przede wszystkim za znaczący wkład w budowanie świadomości społecznej (ze specjalnym uwzględnieniem kobiet – w każdym wieku, reprezentujących wszelkie grupy społeczne) – z wykorzystaniem wartości kultury narodowej i niejako przy okazji przyczyniając się, w sposób nie dający się przeliczyć na pieniądze, do promocji kultury polskiej w świecie.

Symboliczną datą powstania Związku Artystów Scen Polskich jest 21 grudnia 1918 roku – w związku z tym właśnie 21 grudnia podajemy nazwisko laureata wybranego wcześniej podczas obrad Kapituły Nagrody.

Dotychczasowi laureaci w porządku chronologicznym:

2009 – Adam Kilian
2010 – Ignacy Gogolewski
2011 – Kazimierz Kutz
2012 – Danuta Szaflarska i Janusz Głowacki
2013 – Stanisław Radwan
2014 – Jan Englert
2015 – Anna Polony
2016 – Waldemar Dąbrowski

Foto: Krzysztof Opalińśki

Tekst: Monika Wójtowicz

MOGĘ WALCZYĆ DALEJ.

Wywiad z Krystyną Jandą

– ZASP przyznał Pani „Gustawa”, swoją najwyższą nagrodę za zasługi dla środowiska teatralnego i promocję polskiej kultury. Czy to dla Pani ważne wyróżnienie?
Bardzo, bardzo ważne. Stworzenie Fundacji Na Rzecz Kultury, której głównym celem statutowym jest propagowanie kultury, otworzenie dwóch teatrów, prowadzenie ich, to najszerzej pojęta współpraca ze środowiskiem, kolegami, oparcie się na nim. W tej chwili w naszych przedstawieniach gra około 400 aktorów z całej Polski. Przez 12 lat istnienia fundacji współpracowaliśmy z wieloma, wieloma reżyserami, muzykami, scenografami, kostiumologami, choreografami, dramaturgami, charakteryzatorami, wszelkimi twórcami związanymi z teatrem. Dumna jestem też z tego, że w naszej fundacji daliśmy możliwość debiutu wielu młodym ludziom ze wszystkich tych dziedzin. Nagrodę Gustawa traktuję jako wyraz uznania dla całej tej współpracy ze środowiskiem.
– Krystyna Janda to dziś marka sama w sobie – uwielbiana przez widzów aktorka, szefowa dwóch teatrów, założycielka Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury, ważny głos w debacie publicznej, opowiadający się za wolnością, demokracją i prawami kobiet. Jednym słowem, człowiek-instytucja. Jak się Pani czuje w tej niełatwej roli pomiędzy sztuką a zarządzaniem?
O tym, jak się czuję, nie myślę, mam tyle obowiązków i zobowiązań wobec fundacji, ludzi, widzów, że nad moim samopoczuciem nie bardzo się zastanawiam. Zarządzania wciąż się uczę, a sztuka jest mi najbliższa, po prostu. O sobie nauczyłam się myśleć mniej, odkąd założyłam fundację. Myślę dużo więcej o innych. To naturalne, to także konieczność.

– Jakie wyzwania w nadchodzącym roku czekają Pani Fundację?
Przede wszystkim martwię się o fundację, o nasze sprawy artystyczne i egzystencjalne. Sytuacja się zmieniła przez te ostatnie dwa lata, uczymy się funkcjonować i zastanawiamy się nad przyszłością. Dotąd w pewnym stopniu jednak zawsze mogłam liczyć na pomoc Ministerstwa Kultury i zarządzających kulturą. Teraz nic nie wiem. W tym roku planujemy 7 premier. Trudnych inscenizacji. Dwa spektakle będą poświęcone 50. rocznicy Marca ‘68, dwa teksty współczesne, społeczne ponadto, jeden amerykański, opowiadający o wolności osobistej człowieka, drugi to spektakl o Grzegorzu Przemyku. Jeszcze „Bal manekinów” Bruno Jasieńskiego i spektakl muzyczny „Przybora”. Do tego dwa mniejsze spektakle, na małe sceny, w obu teatrach. Mam nadzieję, że uda nam się wszystko zrealizować, także satysfakcjonująco artystycznie. Od początku działania fundacji na błąd, pomyłkę artystyczną, raczej sobie nie możemy pozwolić, z powodów finansowych.
– Czytam Pani „Dziennik”, którego dwa opasłe tomy ukazały się niedawno w wersji papierowej. Pasjonująca lektura! Wyłania się z niej portret kobiety dowcipnej, inteligentnej, wnikliwej obserwatorki – żony, matki, artystki, obywatelki. Ten „Dziennik” to Pani wierny towarzysz od 17 lat. A może w przyszłości materiał na monodram?
Dziękuję Pani bardzo. Nie wiem czy to mógłby być jakikolwiek materiał teatralny. Raczej nie. Siła zebranego, codziennego zapisywania szczegółów nie ma chyba mocy podsumowania jakiej wymaga teatr. Troszkę te dzienniki „stały się” mimo wszystko inne, obok wielu innych zajęć zawodowych. Sama jestem zdziwiona ilością i różnorodnością tych zapisków. Nawet byłam niechętna początkowo ich wydaniu. Teraz mam wdzięczność do Wydawcy, za tę propozycję.
– Kiedyś twierdziła Pani, że bez sceny i grania trudno byłoby się Pani obejść. Czy z pisaniem również łatwiej iść przez życie?
Dla mnie tak, choć ostatnio piszę dużo mniej, a były okresy w moim życiu kiedy nie mogłam pisać, „rozmawiać” z ludźmi w ten sposób. Dziennik Internetowy to bardzo specjalny, dość bliski, związek z czytelnikami. Bywało, że nie mogłam się zmusić do „dzielenia się”. Ale Internet jest medium tak silnym, bardzo szybko zorientowałam się, że tego rodzaju, inne, porozumienie z Widzami jest niezwykłą szansą.

Jednym z zadań, jakie stawia przed sobą Pani Fundacja, jest także współpraca z domami spokojnej starości. Cieszymy się, że Dom Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie ma w Pani życzliwego sojusznika. Jakie refleksje i emocje wywołuje w Pani temat „starości” i „artystów weteranów”?

To chyba czułość, wzruszenie i wdzięczność. Właśnie obchodzę 65. urodziny, mam wrażenie, że jestem w pełni sił zawodowych, ale często myślę o przyszłości. Pracowałam, grałam, przyjaźniłam się, siedziałam w garderobach z wieloma „wielkimi” świata teatru i filmu. Wielu z nich już dziś nie ma. Tęsknię. Zachowałam i pielęgnuję szacunek.

– Patronem Nagrody jest Gustaw Holoubek – znakomity aktor, reżyser, pedagog, społecznik i komentator polskiej sceny publicznej. Kim dla Pani był Gustaw Holoubek? Jak go Pani zapamiętała?
Jak kogoś naprawdę bardzo niezwykłego. Ostatnio wchodziłam na wystawę w Muzeum Sztuki Współczesnej pt. „Późna polskość”, wystawę otwierała Wielka Improwizacja w wykonaniu pana Gustawa. Stałam zatrzymana w „biegu” jak skamieniała. Magnetyczna osobowość.

– „Gustaw” to również wyraz uznania za Pani zaangażowanie w sprawy obywatelskie i społeczne. Powiedziała Pani całkiem niedawno: „Gdy się budzę, myślę sobie „Co mi jest? A, to Polska mi jest”. Co z tą Polską, Pani Krystyno? Boli, uwiera, wkurza?
Wszystko. Jeśli Pani chce, także w tej chwili, budzi rozpacz. Przepraszam, że używam wielkich słów, ale sprawa i moment jest absolutnie wyjątkowy. Mam uczucie, że wszystko się zawaliło. Dorobek tych ostatnich lat i nadzieje. Nie jestem optymistką. To kulturowy i każdy inny wielki krok w tył.
– Dzięki swojej postawie obywatelskiej zasłużyła już sobie Pani na wiele tytułów – Kobieta z Żelaza, Kobieta z Marmuru, Człowiek Wolności. Często podkreśla Pani, że to Andrzej Wajda stworzył Panią jako aktorkę i osobę wrażliwą na sprawy społeczne i polityczne. Kto jeszcze uczył Panią tej wrażliwości?

Wszyscy. Publiczność przede wszystkim. Mija 45 lat mojej pracy, wiele, setki wieczorów spędziłam na scenie, często grając monodramy, czyli sam na sam z publicznością. To scena, teatr, tematy, kobiety, które gram, widzowie, uczą mnie, i siły, i wrażliwości, i człowieczeństwa. Także literatura, może przede wszystkim literatura, ta największa. Teraz często do niej wracam.

Tak się złożyło, że informacja dotycząca laureata „Gustawa” podawana jest zawsze do wiadomości publicznej 21 grudnia, czyli w „okolicach” Pani urodzin. Wiem, że gwiazd się o wiek nie pyta, ale Pani nigdy swojej metryki nie ukrywała. Czy, parafrazując Shirley Valentine, ma Pani ochotę zawołać: „Krystyno, masz dopiero 65 lat, jak to cudownie!”?

Nie czuję się źle w swojej skórze. Mam wrażenie że dorosłam do wieku, który mam i nie udaję nikogo innego niż jestem. Ale…,  chciałabym wrócić do 28. roku życia albo chociaż do 40. Niestety, to nie możliwe.

– Jakie refleksje pojawiły się w tym roku nad urodzinowym tortem?

Że będzie ciężko, ale fizycznie czuje się dobrze. Mogę walczyć dalej, tylko muszę troszeczkę o siebie dbać.

Redakcja ZASP/J

https://www.zasp.pl

 

20
Grudzień
2017
10:17

Podziękowania i życzenia dla Publiczności. 100. spektakl - PRZEDSTAWIENIE śWIĄTECZNE W SZPITALU św. ANDRZEJA - DZIENNIK 20.12.2017

zobacz więcej zdjęć (3)

Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego

Wczoraj w Och💛Teatrze zagraliśmy 100 spektakl PRZEDSTAWIENIA ŚWIĄTECZNEGO W SZPITALU ŚW. ANDRZEJA. Gratulacje i ucałowania dla aktorów i fundacji. 💛💛💛💛 Na koniec nocą świętowaliśmy w Słonym.

18
Grudzień
2017
12:13

Dziennik 18 grudnia 2017 - Urodziny. Foto z filmu CZŁOWIEK Z ŻELAZA

zobacz więcej zdjęć (36)

Gracjana i Bogusława - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo, moi Mili, bardzo dziękuję za życzenia urodzinowe, dobre słowa, myśli, znaki pamięci i przyjemności, którymi mnie obdarzyliście. Bardzo dziękuję. Wysyłam dla Was wszystkie dobre uczucia. Krystyna Janda

A oto artykuły prasowe, które ukazały się z okazji tych 65 urodzin. Dziękuję za nie także.

Krystyna Janda: 10 niezapomnianych ról

Krystyna Janda: aktorka filmowa i teatralna

Aktorka teatralna i filmowa, kobieta z charakterem. 18 grudnia Krystyna Janda obchodzi urodziny i z tej okazji chcemy bliżej przyjrzeć się aktorskiej karierze tej uzdolnionej artystce. Krystyna Janda w 1975 roku skończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie i już rok później zadebiutowała w Teatrze Ateneum w roli Anieli w „Ślubach panieńskich” Aleksandra Fredry. Jej filmowy debiut w „Człowieku z marmuru” Andrzeja Wajdy spotkał się ze świetnymi recenzjami. Zagrała postać Agnieszki, młodej, przebojowej i upartej studentki szkoły filmowej próbującej dotrzeć do prawdy o byłym przodowniku pracy Mateuszu Birkucie.

Krystyna Janda ma na swoim koncie około 60. ról teatralnych, od antyku przez Szekspira do współczesnego repertuaru teatralnego polskiego i światowego. Zagrała także około 45 ról od klasycznych do współczesnych w Teatrze Telewizji oraz około 50 ról w filmach fabularnych. Aktorka miała w swoim repertuarze wiele monodramów, z których każdy był sukcesem.

Krystyna Janda: nagrody filmowe

Krystyna Janda gra, śpiewa, reżyseruje, pisze felietony, wydała 6 płyt i 5 książek. Była wielokrotnie nagradzana jako najpopularniejsza i najbardziej ceniona aktorka w kraju. Jest laureatką wielu nagród przyznawanych w Polsce, jak i na świecie. Za rolę w filmie Przesłuchanie otrzymała Złotą Palmę na festiwalu w Cannes, natomiast za rolę w filmie „Zwolnieni z życia” Srebrną Muszlę w San Sebastian.

Krystyna Janda to artystka o wielu twarzach, i takie też są jej role filmowe i teatralne.

1/10. „Człowiek z żelaza”, reż. Andrzej Wajda

Krystyna Janda zagrała postać Agnieszki – młodej i upartej studentki szkoły filmowej, która próbuje dotrzeć do prawdy o byłym przodowniku pracy Mateuszu Birkucie. Aktorka zagrała u boku Jerzego Radziwiłłowicza.

2/10. „Przesłuchanie”, reż. Ryszard Bugajski

Krystyna Janda  zagrała młodą piosenkarkę kabaretową, która pewnego wieczoru zostaje uprowadzona i przewieziona do więzienia. Przesłuchujący ją Moraczewski i „Kąpielowy” żądają, by złożyła zeznania obciążające majora Olchę, jej kolegę z zespołu, jednak ona odmawiaPomimo bicia i tortur nie poddaje się.

Ta rola przyniosła Jandzie nagrodę dla najlepszej aktorki na festiwalu filmowym w Cannes.

3/10. „Stan posiadanie”, reż. Krzysztof Zanussi

Krystyna Janda zagrała Julię, samotną kobietę, którą nie ma domu i pracy, bo tak ułożyło się jej życie. Julia spotyka Tomka, który chce się nia zaopiekować. Między nimi rodzi się więź Pod jego wpływem nawraca się i przyjmuje chrzest. Zostają kochankami. Aby zarobić na mieszkanie, Tomek wyjeżdża do Berlina. Nieoczekiwanie dostaje wiadomość, że Julia jest w szpitalu.

4/10. „Kuchnia polska”, reż. Jacek Bromski

Krystyna Janda zagrała rolę Angielki, żonę porucznika lotnictwa. W nocy narodzin córeczki, jej mąż zostaje aresztowany. Cała sprawa nabiera politycznego wymiaru.

5/10. „Tato”, reż. Maciej Ślesicki

Aktorka wcieliła się w postać prawniczki, która pomaga głównemu bohaterowi (Bogusław Linda) odzyskać córkę.

6/10. „Pestka”, reż. Krystyna Janda

Janda zagrała Agatę, dojrzałą, samotną kobietę w okolicy czterdziestki, która robi karierę, ale nie zdecydowała się założyć rodziny. Jej życie się zmienia, kiedy poznaje Borysa, przykładnego męża i ojca. Ich znajomość przeradza się w gwałtowną miłość.

7/10. „Matka swojej matki”, reż. Robert Gliński

Krystyna Janda wcieliła się w postać Ewy, niespełnionej piosenkarki o dwuznacznej reputacji, w której życiu nagle pojawia się córka.

8/10. „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”, reż. Krzysztof Zanussi

W filmie Zanussiego, Krystyna Janda brawurowo wcieliła się w byłą żonę głównego bohatera Tomasza, który odkrywa, że ma raka.

9/10. „Tatarak”, reż. Andrzej Wajda

Aktorka zagrała starszą kobietę z małego miasteczka, która odczuwa wielki smutek po stracie dziecka. Pewnego razu spotyka młodego pełnego życia mężczyznę. Jednak w trakcie wspólnej kąpieli ginie on w tragiczny sposób, a w kobiecie rodzą się emocje, o które sama nie podejrzewałaby się.

10/10. „Panie Dulskie”, reż. Filip Bajon

Krystyna Janda wcieliła się w postać Pani Dulskiej, babci Melanii, która chcąc nakręcić film o swojej rodzinie odkrywa niesamowite historie.

http://www.kobieta.pl/artykul/krystyna-janda-10-niezapomnianych-rol

 

Krystyna Janda kończy 65 lat! Oto najważniejsze role wielkiej aktorki

Krystyna Janda  o legenda polskiego kina i teatru. Jest jedną z najbardziej uznanych i wpływowych kobiet polskiej kultury. Ma na swoim koncie ponad sto ról filmowych i teatralnych, z czego wiele znajduje się w kanonie polskiego kina. Współpracowała między innymi z Jerzym Radziwiłowiczem, Andrzejem Wajdą, Krzysztofem Kieślowskim czy Agnieszką Holland.

Urodziny Krystyny Jandy

Krystyna Janda przyszła na świat 1952 roku w Starachowicach. Zadebiutowała w Teatrze Telewizji w 1974 roku. Od tamtej pory gra, reżyseruje, pisze książki i felietony. Na scenie i planie filmowym pracuje od ponad 40 lat. Była też wielokrotnie nagradzana między innymi Złotą Palmą w Cannes za film „Przesłuchanie” w 1990 roku. Prowadzi też w Warszawie dwa teatry: Polonia i Och Teatr, bo – jak podkreśla – zawsze o tym marzyła, a na jej przedstawienia widzowie przyjeżdżają z całej Polski tylko po to, by ją zobaczyć. Dzisiaj wielka aktorka obchodzi 65 urodziny.

Zobaczcie, jak zmieniała się aktorka oraz jak wyglądała w swoich największych rolach!

 

Krystyna Janda kończy dziś 65 lat – NAJLEPSZE ŻYCZENIA!

Jandy przedstawiać nikomu nie trzeba. Bez przesady możemy napisać, że to największa współczesna ikona LGBT polskiego kina i teatru.

W jednym poście nie sposób choćby wspomnieć o jej najważniejszych rolach… Twarde kobiety, postacie uwielbiane przez społeczność LGBt, grała m.in. w filmach „Człowiek z marmuru”, „Przesłuchanie”, „Kochankowie mojej mamy”, „To Tylko rock”, „Stan posiadania”, „Dekalog V”, „Pestka”, „Rewers”, „Panie Dulskie”…

Jeszcze większy jest jej dorobek teatralny: „Shirley Valentine”, „Boska”, „Marlena”, „Biała bluzka”, „Maria Callas. Lekcja śpiewu”…

Samych wątków LGBT u Jandy jest bez liku: grała lesbijkę w „Gorzkich łzach Petry von Kant” w Teatrze Telewizji, jeden odcinek swego serialu „Męskie-żeńskie” poświęciła problemowi coming outu młodego geja przed rodzicami, w filmie „Parę osób, mały czas” była przyjaciółką wielkiego homoseksualnego poety Mirona Białoszewskiego…
Ostatnio w swym Teatrze Polonia gra matkę geja – homofobkę, która spotyka się z byłym partnerem swego syna…
Do tego spektakle Teatru Polonia z wątkami LGBT, które wprowadziła do repertuaru jako jego szefowa – choćby „Darkroom” czy „Miss HIV”

Do tego muzyka z klasykami jak „Guma do żucia” czy „Na zakręcie”

Do tego działalność publiczna: Janda od ponad 40 lat bierze czynny udział w życiu naszego kraju: dość powiedzieć, że to ona poderwała kobiety do Czarnego Protestu.

W 2007 r. aktorka otrzymała nagrodę Fundacji Równości „Hiacynt” przyznawanej osobom szczególnie zasłużonym dla krzewienia postaw akceptacji wobec LGBT

W wywiadzie dla „Repliki” (62) w zeszłym roku mówiła: „Na homofobię reaguj ę kategorycznie”, dodając jednocześnie: „Ale u mnie to wygląda zupełnie inaczej, mam naprawdę wielu przyjaciół homoseksualnych i to oni raczej narzucają ton.”

🙂

Janda to marka niezawodna, człowiek-instytucja, sojuszniczka LGBT… no i diva, diva, diva! 🙂

Pani Krystyno, wszystkiego najlepszego od „Repliki”! <3

Na zdjęciu: plakat spektaklu „Matki i synowie”: Krystyna Janda z Pawłem Ciołkoszem i Antonim Pawlickim, którzy grają małżeńską parę wychowującą synka.

Replika 18.12.2017, 09:38

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=10156136997489994&id=131306084993

 

Jak sama wyznała, urodziła się w nocy (19 grudnia), ale w dokumentach, przez pomyłkę wpisano 18 grudnia. Już dziś zgodnie z formalnościami, przesyłamy najwspanialsze życzenia urodzinowe dla Krystyny Jandy Krystyna Janda. Wszystkiego co najlepsze z okazji 65. urodzin <3 Dziękujemy za wszystko! <3

Warszawa. Krystyna Janda kończy 65 lat

Krystyna Janda – aktorka filmowa i teatralna, laureatka Złotej Palmy, m.in. Agnieszka w filmie „Człowiek z marmuru” i Danuta Wałęsa w spektaklu „Danuta W.” – kończy 65 lat.

Krystyna Janda wcieliła się w ponad 50 ról filmowych oraz teatralnych. Urodziła się 18 grudnia 1952 r. w Starachowicach. W 1975 r. ukończyła aktorstwo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie.

Debiutowała jeszcze w czasie studiów rolą Maszy Kułyginy w dramacie „Trzy siostry” Antona Czechowa w reż. Aleksandra Bardiniego w Teatrze Telewizji. W 1976 r. wcieliła się też w rolę Doriana Graya w „Portrecie Doriana Graya Oscara Wilde’a” w reż. Andrzeja Łapickiego w Teatrze Małym w Warszawie. W latach 1976-1987 była aktorką teatru Ateneum w Warszawie. Od 1987 r. do 2004 r. występowała na scenie warszawskiego Teatru Powszechnego.

Jej debiutem filmowym była rola Agnieszki w „Człowieku z marmuru” w reż. Andrzeja Wajdy w 1976 r. Potem zagrała w innych jego filmach „Bez znieczulenia”, „Człowiek z żelaza”, „Dyrygent” i „Tatarak”.

Wystąpiła też m.in. w filmach: „Przedwiośnie” w reż. Filipa Bajona, „To tylko rock” w reż. Pawła Karpińskiego, „Krótki film o zabijaniu” w reż. Krzysztofa Kieślowskiego, „W zawieszeniu” i „Zwolnieni z życia” w reż. Waldemara Krzystka, „Kochankowie mojej mamy” w reż. Radosława Piwowarskiego, „Granica” w reż. Jana Rybkowskiego oraz „Stan posiadania” i „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową” w reż. Krzysztofa Zanussiego.

Wielkim sukcesem okazała się rola Antoniny Dziwisz w „Przesłuchaniu” w reż. Ryszarda Bugajskiego, za którą artystka otrzymała w 1990 r. Złotą Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes za najlepszą rolę kobiecą.

Janda debiutowała jako reżyser teatralna w 1993 r. musicalem „Na szkle malowane” Ernesta Brylla. W 1995 r. stanęła po raz pierwszy po drugiej stronie kamery reżyserując „Pestkę” według powieści Anki Kowalskiej. W filmie tym zagrała również główną rolę.

Do jej ważniejszych osiągnięć scenicznych należą role w przedstawieniach: „Śluby panieńskie” Aleksandra Fredry w reż. Jana Świderskiego, „Mewa” Antoniego Czechowa w reż. Janusza Warmińskiego, „Edukacja Rity” Willy’ego Russella i „Kotka na rozpalonym blaszanym dachu” Tennessee Williamsa w reż. Andrzeja Rozhina, „Panna Julia” Augusta Strindberga i „Dwoje na huśtawce” Williama Gibsona w reż. Andrzeja Wajdy, „Medea” Euripidesa w reż. Zygmunta Huebnera, „Shirley Valentine” Willy’ego Russella w reż. Macieja Wojtyszki, „Macbeth” Williama Szekspira w reż. Mariusza Trelińskiego oraz „Maria Callas. Lekcja śpiewu McNally’ego” w reż. Andrzeja Domalika.

Dla Teatru Telewizji zrealizowała m.in. „Cyda” Corneille’a, „Fizjologię małżeństwa” Honore de Balzaca i „Klub kawalerów” Michała Bałuckiego, stworzyła kreacje w ponad 40 spektaklach Teatru Telewizji.

Janda jest również piosenkarką. Jej związki z piosenką datują się od 1977 r., kiedy na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zaśpiewała „Gumę do żucia”. Od tamtej pory wielokrotnie występowała na estradzie, m.in. w Kabarecie „Pod Egidą” i na Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.

W 2000 r. odbyła jedną z największych tras teatralnych w historii polskiego teatru pt. „Sto twarzy Krystyny Jandy”. W ciągu dwóch miesięcy zagrała 48 spektakli w ośmiu największych miastach Polski.

Wraz z mężem, operatorem filmowym Edwardem Kłosińskim i córką, aktorką Marią Seweryn założyła w 2004 r. Fundację Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Rok później otworzyła w Warszawie teatr Polonia, w 2010 r. – Och-Teatr.

W 2008 r. zmarł mąż aktorki. W tym czasie Janda pracowała na planie filmu „Tatarak” w reż. Andrzeja Wajdy na podstawie opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza. Pod wpływem tego wydarzenia Wajda zmienił formułę filmu. Fabułę odnoszącą się do opowiadania przerywają monologi Jandy, która w ciemnym pokoju opowiada o śmierci męża.

W 2012 roku aktorka wcieliła się w postać Danuty Wałęsy w monodramie „Danuta W.” w reż. Janusza Zaorskiego. Spektakl miał premierę 10 października w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Sztuka powstała na podstawie autobiograficznej książki żony b. przywódcy Solidarności i b. prezydenta Polski.

Janda wyreżyserowała również „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego”, który był wystawiany w Muzeum Powstania Warszawskiego z okazji 70. rocznicy wybuchu powstania.

Wcieliła się również w tytułową rolę w przedstawieniu „Maria Callas. Master Class” w reżyserii Andrzeja Domalika. Spektakl miał premierę 3 września 2015 roku w stołecznym Och-Teatrze.

W 2015 roku wystąpiła w filmie Filipa Bajona „Panie Dulskie”, w którym wcieliła się w rolę Dulskiej-babki.

KRYSTYNA JANDA skończyła 65 lat. Jak się zmieniała? [GALERIA]

 18.12.2017 | autor: Gala.pl

Krystyna Janda skończyła 65 lat. Najwybitniejsza polska aktorka teatralna i filmowa, choć raczej nie eksperymentowała ze swoim wizerunkiem, na przestrzeni lat przeszła niezłą metamorfozę. Jak wyglądała kiedyś?

 Krystyna Janda skończyła 65 latUrodziny gwiazdy to doskonała okazja, aby przyjrzeć się, jak ta wybitna aktorka, reżyserka, założycielka Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury oraz tegoroczna laureatka nagrody specjalnej  – Róży Róż – w 15. edycji plebiscytu Róże Gali zmieniała się na przestrzeni lat.

65. urodziny Krystyny Jandy

Krystyna Janda przyszła na świat w 1952 roku w Starachowicach. Prowadzi dwa teatry w Warszawie: Polonia i Och Teatr. W swoim dorobku na role, które na stałe wpisały się do historii polskiego kina. Mowa tu m.in. o jej kreacjach w takich kultowych produkcjach jak „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza”, „Żółty szalik”, „Przesłuchanie”.

Nowe i stare zdjęcia Krystyny Jandy do sprawdzenia już teraz w naszej GALERII.

 http://www.gala.pl/artykul/krystyna-janda-skonczyla-65-lat-jak-sie-zmieniala-aktorka-171218020058

 

 

 

 

 

17
Grudzień
2017
22:30

ONE MąŻ SHOW 100.spektakl 17.12.2017 w Och-Teatrze

zobacz więcej zdjęć (2)

Olimpii i Łazarza - wszystkiego dobrego

W Och-Teatrze 100. autorski spektakl Szymona Majewskiego ONE MĄŻ SHOW. Gratulujemy i dziękujemy.

17
Grudzień
2017
22:20

Strzegom 16.12.2017

zobacz więcej zdjęć (6)

Olimpii i Łazarza - wszystkiego dobrego

Byłam na spotkaniu w Strzegomiu. Było bardzo miło. Gorąco i wesoło. Dziękuję i życzę raz jeszcze Dobrych Świąt🌷🌷

17
Grudzień
2017
22:17

Przemyśl 15.12.2017

zobacz więcej zdjęć (11)

Olimpii i Łazarza - wszystkiego dobrego

W Ukraińskim Domu Narodowym w Przemyślu odbywa się spotkanie z filmami i twórczością Andrzeja Wajdy. Razem z Krystyną Zachwatowicz byłyśmy przyjmowane przez prawdziwych przyjaciół. Andrzej był lata związany z tamtejszą Ukraińską społecznością.
Serdecznie dziękuję za przyjęcie i mnie do grona, dziękuję za serdeczność i wspaniałą młodzież tam działającą. Wszystkiego dobrego.

16
Grudzień
2017
06:58

ICH CZWORO - 100. SPEKTAKL - 15.12.2017

zobacz więcej zdjęć (9)

Euzebiusza i Zdzisławy - wszystkiego dobrego

Wczoraj w Teatrze ❤️Polonia odbył się 100. spektakl ICH CZWORO Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Jerzego Stuhra. Bardzo serdecznie dziękujemy, wielkie gratulacje i wyznania miłości i przyjaźni.

13
Grudzień
2017
10:34

13 grudnia 2017 dziennik

zobacz zdjęcie

Łucji i Otylii - wszystkiego dobrego

Pamiętamy.

09
Grudzień
2017
08:29

Wiesławy i Leokadii - wszystkiego dobrego

8.12.2017 umarły polskie sądy, trójpodział władzy i demokracja

09
Grudzień
2017
07:59

Dziennik 9 grudnia 2017

zobacz zdjęcie

Wiesławy i Leokadii - wszystkiego dobrego

Wczoraj, według naszej ponad 15 letniej tradycji, kolacja przed-świąteczna i przed-noworoczna u Ewy Gruszeckiej w restauracji Novu. (Ewa jest jej właścicielką). I znów zaklinanie czasu i losu na nowy nadchodzący rok. Oby nam się, oby Wam się… w tym roku „zaklinaczy” dużo mniej niż zwykle, inni pracują, ale zaklinamy i dla nich…

07
Grudzień
2017
22:11

Marcina i Ambrożego - wszystkiego dobrego

Spotkałam dziś panią zakochaną. Długo opowiadała, a w Polsce zmieniał się premier. Ludzie demonstrowali na ulicach. Na Wilczej 44 otoczona przez Policję demonstracja. A ta opowiadała. Przypomniał mi się wiersz….

Medytacje-Zuzanna Ginczanka

Pegaz dziś się na mnie dąsa

i beze mnie zwiał w zaświaty,

jestem sama i roztrząsam

świata tego problematy —

uwikłałam się w oploty

scholastycznych wątpliwości:

czy miłuję cię z głupoty,

czy głupieję od miłości?

05
Grudzień
2017
22:42

O w pół do jedenastej wieczór, latem - Teatr TV 1978 - rola Klara

zobacz więcej zdjęć (20)

Kryspina i Saby - wszystkiego dobrego

W ramach czy z okazji 80 rocznicy urodzin Mai Komorowskiej, wszystkiego wszystkiego dobrego💋💋💋
TVP Kultura wyemitowała spektakl sprzed lat (1978) O WPÓŁ DO JEDENASTEJ WIECZÓR, LATEM Marguerite Duras.
Dostałam właśnie zdjęcia. Dziękuję.

05
Grudzień
2017
15:57

Kryspina i Saby - wszystkiego dobrego

Dla wszystkich, którzy nie wiedzą kim była i kim jest wciąż, bo zostały nagrania.

04
Grudzień
2017
11:57

Gabriel Narutowicz

zobacz zdjęcie

Barbary i Piotra - wszystkiego dobrego

Wczoraj widziałam się w Krakowie z panią Krystyną Zachwatowicz. Uświadomiła mi że zbliża się 16 grudnia, rocznica zamachu na pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabriela Narutowicza. Zastrzelił Go w gmachu warszawskiej Zachęty Eligiusz Niewiadomski związany z endecją. (mało widoczna tablica marmurowa na pierwszym piętrze nad wejściem do sali gdzie dokonał się zamach) 16 grudnia 1922 roku. Był prezydentem pięć dni. Zginął za europejskość, otwartość, ostrzegano go ale nie wierzył  w nienawiść.
Krysia ubolewała, że nie sądzi aby przypomniano o tej  śmierci i Człowieku w należyty, szczególnie dziś, sposób. Jest choćby film pana Kawalerowicza, można by go pokazać, choćby tyle.
Przypomnienie tego zabójstwa, postaci i powodów jest dziś naprawdę ważne.
Wspaniale o Gabrielu Narutowiczu pisał Józef Czapski, ale w internecie nie znalazłam tego tekstu. Zamieszczam więc fragment wspomnienia Józefa Piłsudskiego.
Wczoraj w Krakowie miałam spotkanie ze studentami UJ i grałam „Białą bluzkę”.  Na spotkaniu zapytano mnie czy zmieniła się publiczność. Odpowiedziałam że tak. Kiedy na przykład lata  temu robiłam spektakl o Marii Callas, wszyscy na widowni wiedzieli kto to był, teraz kiedy gram ją nie jestem tego pewna. Prowadzący poprosił żeby na sali z 500-700 osobami podnieśli ręce ci którzy wiedzą kto to jest Maria Callas, podniosło ręce 20-30 osób. Myślałam że mdleję.
Józef Piłsudski o Gabrielu Narutowiczu (fragment) Wieczorem zarządziłem eskortę, nakazując wzmocnioną ochronę powozu Prezydenta, gdyż doszły do mnie niejasne słuchy o zamierzonych demonstracjach przy jego przejeździe. Nie starałem się zbadać, co było napewno bardzo łatwe, ani rozmiaru, ani metody tej rzekomej demonstracji. Gdym się o zajściach na ulicach dowiedział i sprawdził ich szczegóły, przekonałem się odrazu, że zapobieżenie tym burdom było nadzwyczaj łatwe i zarządzenia mogły być wcale nieskomplikowane. Zajścia te, oburzające pod względem ich znaczenia politycznego, ociekające jak zwykle brudem i fałszem rzekomych patrjotów, miały w dodatku nieznany dotąd w Polsce przysmaczek maskowania się macherów przed odpowiedzialnością przy pomocy jedenasto- i dwunastoletnich dzieci szkolnych.
Byłem natychmiast po zajściach z wizytą u G. Narutowicza. Siedział w fotelu głęboko poruszony. Nie chciał mi opowiadać szczegółów. Wskazał mi rewolwer, leżący opodal i powiedział: „Uprzedzono mnie, chciałem wziąć tę broń ze sobą, a strzelam bardzo celnie. Zostawiłem rewolwer na stole. Nie chcę się bronić“. Była w tem gorycz głęboko zawiedzionego w swych uczuciach człowieka. Odrazu przypomniał tak częste rozmowy ze mną na temat mojej bezwzględności sądów. „Ma pan rację — mówił mi — to nie jest Europa. Ci ludzie lepiej się czuli pod tymi, kto karki im deptał i bił po pysku“.
 Wyrzucił na stół kupę listów i kopert. — „Patrz pan!“ zawołał.
 Spojrzałem na niektóre. Były to anonimy wszelkiego rodzaju, pełne brudu, inwektyw, płaskich dowcipów, gróźb. Nie mogłem się wstrzymać od głośnego śmiechu. G. Narutowicz spojrzał na mnie zdziwiony. — „A telefony? — zapytałem — dzwonki rozmyślnie poplątane, zapytania, zadawane udanym żydowskim akcentem, czy zdarzają się już u Pana?“ — Zerwał się z fotelu: — „Dokuczają już tem oddawna — zawołał — skąd pan wie o tem?“
 — „Ależ, panie — ja byłem w Polsce Naczelnikiem Państwa i Naczelnym Wodzem, więc wszy właziły zewsząd. Zwykłe rzeczy! To „narodowa robota“!
 Istotnie było tak ze mną. Dodałem ostrzeżenie, że jeśli ma rodzinę lub wogóle przyjaciół lub osoby, które kocha, to będą miały te same wszy na ubraniu i że nie należy nic sobie z tego robić, bo to najlepszy środek.
 G. Narutowicz nie mógł się z tem pogodzić. Rzucił się, aż go musiałem uspakajać.
 — „Po co te brudy? — wołał. — Po co te brudy?“
 Nie chciał potem wracać do tej sprawy i jak gdyby śpiesząc do końca, ustąpił mi odrazu przy ustalaniu terminów, które przedtem tak często odkładał. „Dla pana byłoby najlepiej wyjechać jak najprędzej — mówił mi, jakby na usprawiedliwienie. — Wytrzymał pan cztery lata, nie sądziłem, że to tak ciężko. Ja nie wytrzymam dłużej, jak rok“.
Nastawałem na to, by zaraz przeniósł się do Belwederu, gdzie będzie miał znacznie wygodniej, a ja będę mógł być spokojniejszy, gdyż z całą stanowczością i bezwzględnością nie dopuszczę, aby miejsce zamieszkania najwyższego reprezentanta Polski, mogło się stać miejscem zajść ulicznych, przypominających dom publiczny. Odmówił. Ograniczyłem się więc do dania odpowiedniej straży dokoła jego domu.
Po objęciu odemnie władzy, G. Narutowicz wydał mi się nieco spokojniejszy. Spędziłem z nim w Belwederze dwa miłe wieczory, podczas których omawiał zemną całokształt spraw państwowych. Nie sądził, by w tej zaognionej sytuacji mógł utworzyć rząd parlamentarny. Roznamiętnienie wyborcze, jakiego był świadkiem, nie pozwalało mu przypuszczać, aby w tych warunkach Sejm był zdatny do owocnej pracy. Sądził, że trzeba pewnego czasu, by namiętności się uspokoiły i by normalniejsze życie nastało. Nie chciał, by wojsko, które w większej ilości sprowadziłem do Warszawy, pokazywało się na ulicach, miał bowiem nieprzezwyciężony wstręt do tego, by używać gwałtu i przemocy. Z pewną trwogą pytał mnie naprzykład o to, czy mi łatwo było zatwierdzać wyroki śmierci. Nie chciał się jednak, pomimo gorzkiej nauki, którą otrzymał, wyzbyć łagodnego optymizmu i jakiejś naiwnej wiary w szybką moralną naprawę ludzi. Pytał mnie, czym w początkach swego urzędowania mniej surowo sądził o ludziach i czym już tak z Magdeburga przyjechał bezwzględny i nieufny. A gdym mu powiedział, że jadąc do Warszawy z więzienia pruskiego, byłem wewnętrznie przekonany, że wiele z naszych wad niewoli natychmiast odpadnie i że wraz z odrodzeniem Polski, odradzać się pocznie i dusza polska, ucieszył się jak dziecko. Uchwycił się tych słów i ściskając mi rękę powtarzał po kilka razy: „I niech pan wierzy, niech pan wierzy, to być nie może, by ludzie byli tacy podli. Przecież jest niemożliwe, by bezinteresownej i wydatnej pracy ludzkiej nie szanowano“.
Ostatnim aktem, wzruszającym mnie delikatnością uczuć, aktem, którego mi trudno zapomnieć, była propozycja, bym z pomiędzy pokoi w Belwederze wybrał jeden mi najmilszy. Chciał go zachować bez żadnej zmiany, tak, by on mu o mnie i o mojej pracy w Belwederze przypominał. A gdym mu wskazał mój pokój sypialny, w którym najcięższe chwile i najcięższe noce przebyłem, zaproponował mi odrazu, bym zostawił tam wszystkie swoje osobiste pamiątki i rzeczy, gdyż nie pozwoli stamtąd nic ruszyć dla zachowania o mnie pamięci.
Gdym go pytał o zdrowie, mówił mi, że czuje się lepiej, że jednak wolałby czas pewien odpocząć i mieć możność spokojniejszego zastanowienia się nad sobą i nad swoją najbliższą pracą. Niepokoił się głównie myślą, że wojsko odczuć musi brak reprezentanta wojskowego w jego osobie. Mówił mi, że nawet w Szwajcarji odczuwają potrzebę munduru i zewnętrznych odznak, aby mieć poczucie, że wojsko ma istotnie przełożonych i dowódców. Wracał także do planów myśliwskich, żałując, że w swej nowej sytuacji będzie w nich znacznie bardziej skrępowany. Kłopotem też dla niego było znalezienie swego następcy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Bał się, jak mi mówił, tego, czy się dobrze ułożą jego stosunki osobiste z ministrem tego resortu, do którego z trudnością nie będzie się mieszał w detalach, a nie przypuszczał, by mógł dla tego rządu znaleźć człowieka równie dobrze zżytego z nim, jak ja z gen. Sosnkowskim.
We wszystkich rozmowach, które podczas tych dwóch wieczorów z nim prowadziłem, nie odczułem ani chwili, by przewidywał jakieś groźniejsze dla siebie następstwa. Co do mnie, gdym spostrzegł koło swego mieszkania te same co zawsze, podejrzane i ciemne figury o typie bolszewicko-narodowym, także się nieco uspokoiłem, przypuszczając, że dalej jestem wyłącznym celem kreciej roboty terrorystycznej.
Ostatniego wieczoru przed śmiercią G. Narutowicza nie byłem u niego. Zdecydowałem nie stwarzać wrażenia, że istnieje jakieś condominium władzy i że G. Narutowicz bez mojej rady nic nie decyduje i nie postanawia. Nazajutrz, gdym był w Sztabie, w Biurze Historycznem, otrzymałem wiadomość o zamordowaniu Prezydenta Narutowicza w gmachu Zachęty sztuk pięknych.
***
Zgasł! Gdym poszedł do Belwederu pożegnać się z przyjacielem przygotowanym już do grobu i usiadłem w sąsiednim pokoju, myślałem o przebiegu życia ś. p. Narutowicza.
Gdzieś, w dworze żmudzkim, panowała popowstaniowa żałoba; cichą skargę matki zamiast wesołej piosenki miałeś nad kołyską, gdy ojciec chmurny trwożliwie nadsłuchiwał dźwięku dzwonka w oddali, zwiastującego przybycie jakiejś władzy zaborczej. A potem ciche, rzewne, lecz uporczywe nauki rodziców — żyj, cierp, kochaj i pracuj. Uczono cię pokory, pokory nieszczęścia. Szeptano ci na ucho wspomnienia walk ubiegłych, pokazywano zatajone gdzieś zakazane obrazki. A potem?
A potem! Powędrowałeś w świat daleki. Nie zaznałeś z nami ani walk, ani nędzy niewoli. W walce nie pozbyłeś się sentymentalizmu swego dzieciństwa, w brudzie niewoli nie zbrukałeś duszy, w pokorze nieszczęścia nie pełzałeś jak gad, już nie łudząc despotów. Zakonserwowałeś gdzieś w szałasach szwajcarskich swe dziecinne i młode marzenia, swe dziecinne i młode zaufanie do ludzi, do ich dobrej woli. Przyniosłeś z sobą nakazy matczyne: żyj, kochaj, pracuj. Zamiast nakazu „cierp“, przyniosłeś szczęście życia i pracy w wolnej od kajdan Ojczyźnie.
Zginąłeś od kuli nie wrażej, o której może w dzieciństwie marzyłeś — od kuli rodaków, do których niosłeś swą ewangelję miłości i pracy. Czy zginąłeś w ten sposób za to tylko, że takim byłeś, czy za to, że z brudem niewoli walczyć nie chciałeś, czy nie mogłeś?
Źródło: Józef Piłsudski, Wspomnienia o Gabrjelu Narutowiczu, Towarzystwo Wydawnicze „Ignis” E.Wende i S-ka, Warszawa 1923.
03
Grudzień
2017
22:16

Biała bluzka w Nowohuckim Centrum Kultury - 3.12.2017

zobacz zdjęcie

Franciszka i Ksawerego - wszystkiego dobrego

BIAŁA BLUZKA w Nowej Hucie

03
Grudzień
2017
21:20

Spotkanie ze studentami w Krakowie w Kinie Kijów - 3 grudnia 2017

zobacz zdjęcie

Franciszka i Ksawerego - wszystkiego dobrego

Spotkanie ze studentami UJ w Krakowie. Dziękuję

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.