26
Marzec
2022
07:36

Teodora i Emanuela - wszystkiego dobrego

Jedziemy dziś do Grudziądza zagrać #BIAŁĄ BLUZKĘ wracamy nocą. Jutro praca nad plakatem do OŻENKU wieczorem #SHIRLEY VALENTINE w Teatrze Polonia. I tak dzień za dniem pracy, spokoju, bezpieczeństwa, każdego dnia teraz, każdej godziny, uświadamiamy sobie co to za szczęście – czas bez wojny. Spokojna noc w łóżku, wiosna, otwarte okna, zwykła choroba czy niedomaganie. STOP WOJNIE!
Ciekawe co dziś powie do nas prezydent Joe Biden na Zamku Królewskim. Czy da nam nadzieję na przyszłość.
Dobrego dnia. Trzymaj się Ukraino!

25
Marzec
2022
12:10

Marii i Wieńczysława - wszystkiego dobrego

Krystyna Janda i Magda Umer, Viva! 6/2022
FOT. MARLENA BIELINSKA

Krystyna Janda i Magda Umer są jak ogień i woda. Przyjaźnią się od 40 lat!

„Krysia mówi, że przyjaźnić można się tylko w pracy, bo wtedy jest intensywna zażyłość, wspólny cel

Są jak ogień i woda. Dla jednej nie ma życia bez sceny, dla drugiej życie to obcowanie z naturą. Umer: „Krysia zawsze mnie zachwycała swoją grą. Ale jej energia i tempo czasem mnie męczą. Po próbach nadaję się do leczenia, a ona kwitnie”. Janda: „Lubię z Magdą pracować. Ma świetny gust muzyczny, literacki. Jest krystalicznie wrażliwa na krzywdę. No i całą poezję ma w małym palcu!”. O blisko 40-letniej przyjaźni Krystyna Janda i Magda Umer po raz pierwszy tak szczerze w rozmowie z Elżbietą Pawełek. „Kiedy zdarza się przyjaźń, tak jak miłość, wady schodzą na dalszy plan. Przyjaźń, podobnie jak miłość, polega na tym, żeby być razem, zawsze do dyspozycji tej drugiej osoby, kiedy ona tego potrzebuje. Z Magdą zbliżyła nas wielość wspólnych chwil, zdarzeń, przeżytych razem emocji. Możemy nie widzieć się cały rok, a kiedy się spotykamy, jest zawsze tak, jakbyśmy się rozstały wczoraj”, dodawała Krystyna Janda.

Jak się poznałyście?

Magda: Podobno spotkałyśmy się na sylwestrze 1976/1977 u Jurka Zelnika, ale ja wtedy tego nie zapamiętałam. Niedługo potem, w czerwcu 1977 roku, przedstawił mi ją Marek Grechuta w amfiteatrze opolskim. I chwilę potem śpiewała swoją „Gumę do żucia”, dzięki której poznała ją cała Polska.
Krystyna: Naprawdę zbliżyłyśmy się do siebie, kiedy Magda zaprosiła mnie do telewizji, dla której reżyserowała „Heloizę i Abelarda”. Zagrałam wtedy Heloizę z Zygmuntem Hübnerem. Od tamtego czasu prawie się nie rozstajemy.

Magda: Krysia zagrała fantastycznie, a ja uwierzyłam, że mogę mieć wpływ na ostateczny kształt spektaklu. Dwa lata później przyniosła mi „Białą bluzkę” Osieckiej i powiedziała, że gdyby to połączyć z piosenkami, coś by z tego wyszło. W opowiadaniu była historia dziewczyny, która nie może sobie poradzić ze światem, z trudną miłością i ze sobą, a to wszystko akurat zbiegło się ze smutnymi wydarzeniami w Polsce.

„Biała bluzka” bezbłędnie oddawała klimat lat 80., w których królowały beznadzieja, biurokracja, rozpacz i alkohol. A także miłość. Trudna, raniąca.

Magda: Bardzo się do tego zapaliłyśmy, choć Agnieszka Osiecka uważała, że młoda i piękna Krysia, niewpadająca w żadne depresje, będzie w tej roli kompletnie niewiarygodna. Przekonywałam ją, że nie ma racji, i rzeczywiście stało się odwrotnie, bo przedstawienie spotkało się z ogromnym odzewem publiczności. Za Krysią po Polsce jeździły jej fanki, żeby obejrzeć spektakl, w którym każda widziała swoje życiowe czy miłosne dramaty. Tak naprawdę Krysia mówi, że przyjaźnić można się tylko w pracy, bo wtedy jest intensywna zażyłość, wspólny cel i wpada się w niebywałe uniesienia. Często pracowałyśmy razem, obliczyłam, że przy sześciu spektaklach, ostatnio w Teatrze Polonia przy „Zapiskach z wygnania” według Sabiny Baral, które opowiadają historię młodej emigrantki, zmuszonej do opuszczenia Polski po 1968 roku.

Przedstawienie wbija w fotel. Krystyna Janda w tym monodramie jest przejmująca, na widowni panuje śmiertelna cisza. Czego się nie dotkniecie, tam sukces!

Magda: Krysia zawsze mnie intrygowała i zachwycała, kiedy grała na scenie. Uważam, że jest jedną z największych aktorek na świecie, ale los nie obszedł się z nią tak, jak na to zasługiwał jej wielki talent. Gdyby miała taką opiekę, jak dajmy na to Meryl Streep, byłaby gwiazdą światowego formatu. Wszystko, co mnie w niej bolało, czy męczyło, bo nie jest łatwą osobą, tłumaczyłam sobie tym nieprawdopodobnym talentem, rozpieraniem energii, którą mogłaby obdarować kilkanaście osób. I ta jej nadczynność życiowa spowodowała, że mamy Teatr Polonia i Och-Teatr, i dziesiątki, a może już setki aktorów, którzy znajdują tam pracę i coś w rodzaju szczęścia. To jest wielki wyczyn pani Prezes. Jej i Edwarda, jej męża, który bardzo pomagał, dopóki mógł.
Krystyna: Z Magdą świetnie się rozumiemy, choć mamy często różne opinie na podobne tematy. Zawsze polegam na jej sugestiach, wyborach. Jest erudytką, całą poezję ma w małym palcu i jeśli tylko czegoś potrzebuję, wyciąga to z głowy jak z szuflady. Nie mówiąc już o jej wiedzy w zakresie całej literatury napisanej do śpiewania lub zaśpiewanej kiedykolwiek. Niesamowite.

Jest między Wami pokrewieństwo dusz?

Magda: Tak, ale bardzo się różnimy, mamy inny temperament. Nie wiem jak Krysia, ale ja muszę być dużo sama w życiu, a ona garnie się do ludzi. Lubi gwar, żeby było wesoło, coś się działo i żeby była akcja. A ja lubię akcję, ale w książce lub w filmie. Tam żyję niezwykle intensywnie. Płynę i jadę wszędzie z moimi bohaterami. Dużo bardziej lubię wyobrażać sobie ludzi, niż ich poznawać. Poza tym Krysia bez pracy nie wyobraża sobie życia, a ja przeciwnie. Dla mnie bardziej niż scena ważne jest to, że świeci słońce, liście są zielone, ludzie się uśmiechają. A dla niej życie bez sceny straciłoby sens. Na początku myślałam, że jest umęczona przez jakichś troglodytów, którzy nie dają jej spokoju. Aż zobaczyłam, że ona sama sobie to wszystko organizuje. Kiedyś zażartowałam, że nie wiem, co trzeba byłoby zrobić, żeby odpoczęła. Może gdyby złamała nogę, toby przystopowała. A jej siostra Ania: „Oj, to musiałaby złamać dwie!”. Krysia kiedyś powiedziała, że od życia ucieka na scenę. To jest prawda. Byłyśmy kiedyś tak umęczone występami w Polsce, że powiedziałam: „Boże, my umrzemy na scenie”. A ona: „Nie znam piękniejszej śmierci”.
Krystyna: Ludzie przyciągają się skrajnościami i tak zapewne jest z nami. Ale broń Boże żadna z nas nie chciałaby niczego zmienić w tej drugiej. Nie przychodziło nam to do głowy, zawsze szanowałyśmy i lubiłyśmy naszą odmienność. Wspaniale się różniłyśmy.

O miłości doskonałej mówi się, kiedy ludzie pasują do siebie jak dwie połówki jabłka. A tu każda połówka inna…

Magda: Nie znam osoby, która pasowałaby do Krysi jak druga połówka jabłka, bo ona jest dwoma jabłkami naraz lub jak duże soczyste jabłko. Może chce przy kimś być, żeby się wyciszyć. Myślę, że wyciszała się przy Edwardzie, swoim mężu, w jakimś sensie również przy mnie. Ale ja się przy niej nie wyciszałam. Mój mąż mówił, że jak wracałam z wakacji z Krysią, to dwa razy szybciej chodziłam, dwa razy szybciej mówiłam i byłam innym człowiekiem. Jakbym została podłączona do prądu! A jak przychodziłam z prób do domu, to trzeba mnie było z podłogi zbierać, bo jej energia, tempo – to wszystko mnie rujnowało. Nadawałam się do leczenia, a ona kwitła (śmiech). To było bardzo niesprawiedliwe. Ale efekty naszej wspólnej pracy zawsze były dla mnie rekompensatą i pociechą.
Krystyna: Przyjaźnimy się z Magdą prawie 40 lat, ale nigdy nie napierałyśmy na siebie. Każda miała swoje życie, lektury, przemyślenia. Nie zadręczałyśmy się swoją obecnością. Na wakacjach zawsze uczyłam się czegoś na pamięć, przygotowywałam się do nowej roli, ona przyjeżdżała z walizką lektur i tak naprawdę spotykałyśmy się dopiero wieczorem na kolacji i zaczynały się wieczorne, czasem nocne rozmowy.

[…]
Ale mówi się też, że nie ma prawdziwej przyjaźni między kobietami, bo zwykle wkrada się zazdrość. Czegoś sobie zazdrościłyście, rywalizowałyście kiedyś o mężczyzn?

Magda: Na szczęście zależało nam na innych mężczyznach (śmiech).
Krystyna: Chyba pani zwariowała! Nie. Ale Magda zawsze mi zazdrościła mojej mamy, z którą się bardzo przyjaźniła. Pojechały razem do Izraela i do Grecji, bo ja nigdy nie miałam czasu. Magda mówiła, że moja mama była jedyną osobą, z którą mogła dłużej wytrzymać czy mieszkać w jednym pokoju. Często nie było mnie w domu, ale Magda przyjeżdżała do mojej mamy, tak po prostu się przytulić…

[…]

Kiedy z kimś się przyjaźnimy, to trochę się do siebie upodabniamy. Czego się Pani od Magdy nauczyła?

Krystyna: Nauczyłam się od niej wiele. Nie wiem, jaką byłabym osobą, gdyby nie ta długoletnia przyjaźń. Magda jest wspaniałomyślna, nie małostkowa, skrajnie tolerancyjna i otwarta, co zawsze w niej podziwiałam. Podziwiam też, jak pomaga ludziom potrzebującym, biedniejszym czy chorym. Zawsze kogoś wspiera, a ja byłam tak zapracowana, że często tego nie zauważałam. Dopiero potem się orientowałam, że pomaga jakimś dzieciom, kobietom czy młodym artystom. Przez jakiś czas wspierałam bardzo intensywnie domy dziecka. Adopcje. Zawsze włączam się w pomoc, szczególnie dzieciom, ale co chwila wpadam w jakieś zawodowe perturbacje i się „zagapiam”. Magda jest w tym stała. Pomaga do dzisiaj wielu ludziom.
Magda: Nic nie sprawia mi większej przyjemności niż bycie potrzebną. Wczoraj miałam miły dzień, bo jadłam kolację z sześciorgiem Ukraińców. To są Sasza, Swietłana, Danyłko, Marusia, Ludmiła i Dareńka, którzy u mnie zamieszkali. Już sam fakt, że mogę coś dla kogoś zrobić w tym smutnym okresie, poprawia i ich los, i moje samopoczucie. Moje dzieci także pomagają, Krysia też przyjęła Ukraińców…

Krystyna: Oddaliśmy im do dyspozycji nasz letni dom, a to wszystko zainspirowały i zorganizowały nasze dzieci i wnuki. Cieszę się, ale też wciąż wracam do kwestii potrzebujących, głodnych, zmarzniętych, umierających na granicy białoruskiej. Czym się różnią dzieci, ludzie, których teraz przyjmujemy, od uciekinierów z białoruskiej granicy? Nie mogę się z tym pogodzić.

Krystyna Janda i Magda Umer, Viva! 6/2022
FOT. MARLENA BIELINSKA

24
Marzec
2022
07:27

Marka i Gabriela - wszystkiego dobrego

Wczoraj rano próba MĘŻA I ŻONY, wieczorem KRÓL w Teatrze Polskim. Spektakl dobry ale zbyt długi, tezy i pół godziny w teatrze z powtarzalnościami, to pycha. Świetne role, wspaniałe. Aktorzy godni szacunku i podziwu. Jestem wielbicielką książki wielowarstwowej, skomplikowanej narracyjnie, polifonicznej i bogatej emocjami i charakterami, trudno to przełożyć w całym bogactwie na scenę. Trudne, ale efekt jest bardzo dobry. Dziękuję.
Wieczorem z monitoringiem mediów przyszła kolejna recenzja czy raczej opis naszego spektaklu ZAPISKI Z WYGNANIA.
Nocą do 2:00 oglądanie wiadomości z frontów ukraińskich. Paraliżujące, przerażające, barbarzyństwo i okrucieństwo nie do uwierzenia.
Cio może zrobić sztuka? Teatr? Kiedy obrazy z naszego życia , każdego dnia w telewizji są tak poruszające?

Ile razy można wybaczać?
„Zapiski z wygnania” – reż. Magda Umer – Teatr Polonia w Warszawie – 2018-03-09

Niekończąca się historia, która lubi zatoczyć koło i ponownie otworzyć zabliźnione rany. Lata niewoli, powrót do ukochanego domu, chwila oddechu i kolejne rozczarowanie, które zmusza do ucieczki w nieznane. Tak wyglądają wspomnienia Sabiny Baral, młodej żydówki, która musiała uciec z Polski w 1969 roku.
Krystyna Janda w roli Sabiny staje przed widzami w szarej scenerii, patrzy na widownię oczami kobiety, która rozerwała serce na pół aby przeżyć.

Dwudziestoletnia studentka, kochająca swoje warszawskie życie z dnia na dzień musi zostawiać wszystko, z niedarowanym nawet ukochanym autografem Marleny Dietrich, wyjechać w nieznane żeby ocalić siebie i bliskich, odzierając z godności człowieka, która kolejny raz miała zostać zmieszana z błotem.

Krystyna Janda razem z Magdą Umer, reżyserem spektaklu skupiły się na samym słowie i muzyce, granej na żywo, która idealnie prowadzi nas przez kolejne lata podróży, pełne strachu i niesłabnącego bólu po wyrwanych korzeniach i wrzuceniu na obca ziemię. Spektakl jest niewygodny, boli, wzrusza i przypomina własne przeżycia o stracie, kogoś lub czegoś co każdemu z nas zostało kiedyś brutalnie odebrane. Na scenie jest tylko Krystyna Janda i zespół muzyczny, zasłonięty przezroczystą kotarą na której widać zbliżony obraz aktorki – twarz zapisków z wygnania, rysy i drogi kobiety zapisane na twarzy.

Uczucie jakie towarzyszy człowiekowi, który musi opuścić miejsce gdzie się wychował i był bezpieczny, kolejny raz zaczynać od początku tylko dlatego, że urodził się Żydem. Sabina w swoich wspomnieniach z całą złością i niezrozumieniem podaje przykład swojej rodziny oraz całego pokolenia, które przeżyło wojnę, o ile można to nazwać jeszcze życiem, ile wytrzymali, ile stracili i resztkami sil podnieśli się aby spróbować i dać szansę światu, który jeszcze nie zgasł.

Spektakl niestety bardzo aktualny, kiedy go oglądałam 8 marca 2022 roku w tym samym czasie za nasza wschodnią granica od paru dni była już wojna. Tysiące przerażonych ludzi uciekająca z kraju przed śmiercią i krzywdą wyrządzoną przez innego człowieka. Czemu to wszystko znowu jest żywe i aktualne, historia niczego nas nie uczy, wydaje nam się, że cos się już skończyło, ludzie uczą się na błędach i nie dopuszcza do podobnej sytuacji, zgotowania piekła innym ludziom w imię chorych zasad i wartości narzuconych przez własne wyobrażenie o innym i lepszym świecie?

Zapiski z Wygnania kipią dużą dawką emocji, brak suchych faktów, tylko życie, które powinno być normalne, codzienne i szczęśliwe, zostaje odebrane i rzucone na pożarcie władzy, która wypluwa wszelkie moralne wartości i zostawia tysiące ludzi z pustką i nieodłącznym smutkiem i pożegnaniem, tak jak śpiewa w spektaklu Krystyna Janda „i ja żegnałam nieraz kogoś i powracałam już nie taka…”.

Magdalena Kisielińska
Dziennik Teatralny Warszawa
24 marca 2022
Spektakle
„Zapiski z wygnania” – reż. Magda Umer – Teatr Polonia w Warszawie
Teatry
Teatr Polonia w Warszawie

23
Marzec
2022
07:41

Feliksa i Pelagii - wszystkiego dobrego

Obiad rodzinny z okazji moich niedawnych imienin i jutrzejszych urodzin mojej córki. 12 osób przy stole. Dziesiątki marzeń, historii, problemów, tęsknot, planów. Oby wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi.

21
Marzec
2022
21:39

Benedykta i Lubomira - wszystkiego dobrego

U wszystkich prawie znajomych w domach na wsi, letniskach, uchodźcy z Ukrainy, w naszym domku pod Węgrowem też. Stan i nastroje tych ludzi straszne. Wielu Warszawiaków, Wrocławian, Poznaniaków, w ich mieszkaniach też goście. Dzwonimy do siebie, udzielamy sobie rad, jak pomóc. Słuchamy wiadomości, przekazujemy je, tworzymy teorie, szukamy pocieszenia, staramy się zrozumieć. A to, nie do zrozumienia, nie do pojęcia, nie do ogarnięcia. Życie traci sens a co dopiero praca, to co robimy. Po co to robimy. Oglądamy zdjęcia, relacje, obrazy pod powiekami zostają. Co będzie dalej?

20
Marzec
2022
08:42

Eufemii i Klaudii - wszystkiego dobrego

Rano. Wracamy ze Słupska. 7 godzin jazdy przed nami. Rozmawiamy z panem Bartkiem , naszym kierowcą i właścicielem firmy, która nas wozi w trasy teatralne od 2018 roku, przejechaliśmy razem 800 000 km, a ile było spektakli, na które jeździliśmy pociągami! Kawał pracy, kawał życia, masa wspomnień.
W Słupsku zagraliśmy ZAPISKI Z WYGNANIA a ja dodatkowo miałam spotkanie w księgarni Cepelin z czytelnikami i teatromanami. Wszystko miłe, gorące, intensywne. Ludzie, ludzie, ludzie, kwiaty i nawet łzy. Wspaniali ludzie! Publiczność.
Spektakl, podczas tej wojny i tłumu uciekających, wygnańców, niestety każdego dnia coraz bardziej aktualny. Na widowni cisza kamienna a na koniec sala wstaje w ciszy, dopiero potem brawa. To obserwuję pierwszy raz a „dobijam 50
„ zaczęłam grać w roku 1975 w teatrze a nawet trochę wcześniej.
Słupsk piękny, muzeum z dużymi zbiorami Witkacego, widziałam je za poprzednim pobytem, teatr imienia Witkacego a na „plantach” samotny Sienkiewicz.
Świetny hotel Piast, atmosfera domowa, pyszne jedzenie i wypieki z hotelowej kuchni, wszystkie dana zrobione analogowo,jak mówią nasi muzycy.
Siedzimy wieczorem przy stole, zmęczeni, oglądamy zdjęcia z nowych bombardowań na Ukrainie i nagle ktoś… a jakby nas teraz zbombardowali? Tutaj?
Trudny czas. Nie wiadomo co dalej…

19
Marzec
2022
09:46

PIOTR MACHALICA

zobacz zdjęcie

Józefa i Bogdana - wszystkiego dobrego

Wspomnienie Piotra Machalicy.

​Piotr. Kiedy się rozstawaliśmy, po ostatnim spektaklu Lili w Och-Teatrze, przed kolejnym zamknięciem teatrów, błagałam – uważaj na siebie, zamknij się w domu i przeczekaj. Trzy miesiące wcześniej byliśmy na Jego ślubie, z Olą, dzięki której ostatnie lata był zaopiekowany, bezwarunkowo kochany, spełniony, bezpieczny, spokojny, wydawało się że dobił do najlepszej przystani w życiu i teraz już tylko praca, spokój, satysfakcja z życia z tego co gra, śpiewa, tworzy. Chwilę wcześniej dostał najbardziej prestiżowe wyróżnienie za płytę, którą nagrał, miał wiele planów ale i stał mocno na nogach i doświadczenia i dorobku i oszałamiającego talentu i mądrości.
​Proszono mnie o wspomnienie, siedzę nad komputerem właściwe bezradna, bo co napisać? Wszystko wydaje się banalne. Co to był za człowiek! Co to był za facet! Co to był za aktor! Jakie to było serce! Wrażliwość! Poczucie humoru! Honor! Duma! Brak małostkowości. Wspaniałomyślność. Miłość do życia i ludzi. Dezynwoltura. Gest, odwaga, niebanalność….można by tak długo. A jednocześnie ..co to było za dziecko! Duża beksa, wielka czułość i furia natychmiastowa wobec niesprawiedliwości, nieprawości, kłamstwu. ​Piotr był moim głównym partnerem scenicznym wiele, wiele lat. To z Nim Dwoje na huśtawce, Fedra, Medea, Kotka na blaszanym dachu, to z Nim potem wiele, wiele spektakli i wiele Jego wspaniałych ról i dla Teatru Polonia i dla Och-Teatru. Ile godzin wspólnie na scenie! ile wielkich słów do Niego wobec publiczności! ile łez Jego i moich, ile zabawnych zdarzeń, premier, strachu, tremy. Ile biesiad, opowieści, żartów, w tym anegdot o Nim samym. Każde słowo, które wypowiedział na scenie miało pokrycie, dźwięczało złotem, każde było do bólu prawdziwe, pozbawione naiwności, sentymentalności, małości. Co to był za format artysty!
​Nie ma Go. Tak szybko? Nie do wiary. Mam uczucie, że zaraz coś zagramy, że znów usłyszę Jego wspaniały głos gorący od serca i dobra, Jego ryk, moc, w proteście na zło. Z Piotrem nie było żartów…był nie do pokonania jako Tezeusz w Fedrze Racina, Martin w Koza albo kim jest Sylwia Edwarda Albee, James Tyrone w Zmierzchu długiego dnia O’Neilla, niezapomniany w farsach i komediach, koncertach śpiewanych tym zaczarowanym głosem z interpretacją mędrca.
​Piotrek! Wracaj grać! Potrzebujemy Cię jako aktora i przyjaciela! Słyszę teraz jak mówi – Kryśka ..nie świruj, daj mi spokój dobra?
​Kochaliśmy Cię wszyscy.

17
Marzec
2022
13:43

Zbigniewa i Partyka - wszystkiego dobrego

Wczoraj dwa razy pokazy ALEI ZASŁUŻONYCH w Poznaniu. Dwie pełne sale to prawdziwy sukces w czasie wojny. W teatrach generalnie frekwencja spadła, około 30,40 %. Niepokoimy się przyszłością, ale próby trwają. W Teatrze Polonia MĄŻ I ŻONA w Och-Teatrze OŻENEK. Wyjdziemy z premierami w końcu kwietnia i w maju, optymiści twierdzą, że to będzie już po tej niszczącej, absurdalnej, nieludzkiej wojnie. Aż brakuje tchu.
Wczoraj w Poznaniu, oprócz spektakli, spotkania z dawno nie widzianymi przyjaciółmi, ale nic tak jak dawniej, wszystko zmienione.
Podczas kiedy graliśmy, ci ruscy mordercy zbombardowali budynek teatru w Mariupolu, gdzie schroniło się podobno nawet 1600 osób, kobiet, dzieci, kobiet w ciąży, starych ludzi. Wcześniej zniszczono bombardowaniami ich domy, nie mieli się gdzie podziać. Budynek był oznakowany z powietrza było wiadomo , że tam są dzieci. Zgroza. Zimni mordercy. Zwyrodnialcy. Dziś rano radosna wiadomość, że schron wytrzymał, podziemia teatru uchroniły wielu ludzi, wychodzą żywi ze zgliszcz.
Wróciłam do Milanówka z niezmiennym od 20 dni tej wojny poczuciem bezradności i absurdu. Czytam dwa nadesłane teksty komediowe, czytam z poczucia obowiązku raczej niż z jakiego innego powodu, jedna współczesna, rosyjska, więc całkowicie odpada.
Jutro próba techniczna w Polonii i wyjazd do Słupska. Mam nadzieję, że przed wyjazdem, rano obejrzę po raz pierwszy próbę OŻENKU, jestem bardzo ciekawa. Mimo to poczucie absurdu czasu i sytuacji pozostaje.

Siadam do oglądania serialu o Andym Warcholu, to mi może da chwilę ulgi. Koty i psy, koło mnie, moja zwierzęca rodzina.

Panie Boże! Czy śpisz? Czy Cię nie ma?

14
Marzec
2022
17:01

Leona i Matyldy - wszystkiego dobrego

Moje spektakle w kwietniu
Zapraszam serdecznie❤️💛
KWIECIEŃ 2022
❤️1.04 – Aleja Zasłużonych godz.19:30 – Teatr Polonia
❤️2.04 – Aleja Zasłużonych godz.19:30 – Teatr Polonia
💛3.04 – Biała bluzka godz.17:00 – Och-Teatr
4.04 – LUBLIN Pomoc domowa
💛8.04 – Pomoc domowa godz.19:30 – Och-Teatr
💛9.04 – Pomoc domowa godz.16:00 – Och-Teatr
💛9.04 – Pomoc domowa godz.19:30 – Och-Teatr
💛10.04 – Pomoc domowa godz.16:00 – Och-Teatr
❤️18.04 – Shirley Valentine godz.19:00 – Teatr Polonia
22.04 – Zapiski z wygnania – Zielona Góra
❤️24.04 – Zapiski z wygnania godz.17:00 – Teatr Polonia
27.04 – LUBLIN Biała bluzka
28.04 – LUBLIN Biała bluzka
29.04 – LUBLIN Aleja Zasłużonych
30.04 – LUBLIN Aleja Zasłużonych

09
Marzec
2022
06:54

Katarzyny i Franciszki - wszystkiego dobrego

https://stronakobiet.pl/dzien-kobiet-poznaj-sylwetki-6-inspirujacych-wspolczesnych-polek-ktore-pokazuja-sile-kobiet-w-spoleczenstwie/ar/c6-16087353

Podczas wojny nic nie ma sensu, tym bardziej Dzień Kobiet.
Wczoraj rocznica Marca 68, spektakl ZAPISKI Z WYGNANIA i wspaniali goście. Dziękuję.
Nue śpię nie wiem którą noc, tyle ile trwa ta wojna. 12 nocy nieprzespanych lub raczej z ciągłymi przebudzeniami, ale w ciepłym łóżku z poczuciem winny że tylu ludzi umiera, nie ma dachu nad głową, marznie w schronie, tylu wolontariuszy pracuje dzień i noc.
U nas na wsi w naszym domu 8 osobowa rodzina z Ukrainy. Za sprawą moich dzieci i wnuczek. Dziękuję dzieci.

09
Marzec
2022
06:42

Katarzyny i Franciszki - wszystkiego dobrego

https://stronakobiet.pl/dzien-kobiet-poznaj-sylwetki-6-inspirujacych-wspolczesnych-polek-ktore-pokazuja-sile-kobiet-w-spoleczenstwie/ar/c6-16087353

Podczas wojny nic nie ma sensu, tym bardziej Dzień Kobiet.
Wczoraj rocznica Marca 68, spektakl ZAPISKI Z WYGNANIA i wspaniali goście. Dziękuję.
Nue śpię nie wiem którą noc, tyle ile trwa ta wojna. 12 nocy nieprzespanych lub raczej z ciągłymi przebudzeniami, ale w ciepłym łóżku z poczuciem winny że tylu ludzi umiera, nie ma dachu nad głową, marznie w schronie, tylu wolontariuszy pracuje dzień i noc.
U nas na wsi w naszym domu 8 osobowa rodzina z Ukrainy. Za sprawą moich dzieci i wnuczek. Dziękuję dzieci.

05
Marzec
2022
07:14

Fryderyka i Wacława - wszystkiego dobrego

Wojna! Pandemia! Granica Białoruska! Rak! Bezdomne samotne dzieci! Bezdomne zwierzęta! Opuszczeni , bezradni starzy ludzie. Pomoc ze zbiórek i wolontariat zamiast należnej i instytucjonalnej pomocy państwa, śmierć jak przecinek…

27
Luty
2022
07:50

Gabriela i Anastazji - wszystkiego dobrego

Bezsenność, przerażenie,niemożność zrozumienia.
Natychmiast rozmowy pokojowe! Zapobiec tragediom!

26
Luty
2022
07:01

Mirosława i Aleksandra - wszystkiego dobrego

Bezsenność na wysokości 3000 metrów i słabiutkim internetem podczas wojny . Bezsenność i niemota. Jak żyć?

22
Luty
2022
21:34

Marty i Małgorzaty - wszystkiego dobrego

Po przerwie dwuletniej jestem znów w Merano w moich termach z biczami. Smagam się dwa razy dziennie po godzinie. Mam nadzieję że jak każdego roku poprzedniego z termami, wrócę jak nowonarodzona.
Szykuję się do nowych prób, staram się nie myśleć o niczym złym a już najmniej o wojnie , samo-terapia, wiadomości z Polski i o Polsce wysoce limitowane, tylko 15 minut dziennie.
Czytam, czytam, oglądam, zagapiam się, zamyślam, chodzę, staram się.
Wracam i zaczynam grać.
Do zobaczenia.

19
Luty
2022
10:57

Konrada i Arnolda - wszystkiego dobrego

Spóźniony Dzień Kota

02
Luty
2022
22:29

Marii i Mirosława - wszystkiego dobrego

Jutro pierwsza próba generalna PANA HOHO. W niedzielę o 17:00 premiera. Koledzy aktorzy ozdrowieńcy, wracają do pracy.
Myślę o sezonie 2023, podejmujemy pierwsze wybory, decyzje artystyczne, marzę o pełnym powrocie do pracy, normalności, zwykłej teatralnej codzienności. Od półtora roku taniec na wulkanie zmęczył.
Ten rok 2022 zapowiada się jako zdominowany przez aktorów- reżyserów. Kolejno Krzysio Dracz, Janusz Gajos, ja, Grzegorz Małecki, daj Boże Jerzy Stuhr…oby.

I teraz znów smutna wiadomość, dwa dni temu odszedł Janusz Jaworski, kolejna wielka strata i żal.

Ze smutkiem zawiadamiamy, że 30 stycznia 2022 roku zmarł Janusz Jaworski, członek rady programowej Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Nabożeństwo żałobne zostanie odprawione 14 lutego o godz. 12:40w kościele p.w. Św. Wincentego (kościół drewniany) na Bródnie w Warszawie, po którym odprowadzimy Zmarłego do grobu rodzinnego na miejscowym cmentarzu.

Janusz Janusz był z nami od początku istnienia fundacji. Dzielił się z nami doświadczeniem w sprawach budowlanych, organizacyjnych i biznesowych. Był naszym sponsorem i aktywnie uczestniczył w remoncie i adaptacji budynku dawnego kina Ochota na Och-Teatr. Opiekował się naszymi działaniami charytatywnymi na rzecz dzieci obłożnie chorych, co roku organizował paczki i spotkania w szpitalu dla dzieci. Towarzyszył nam przez 17 lat podczas wszystkich projektów i premier, był przyjacielem fundacji , jej pracowników i twórców. Ostatnie dziesięć lat był aktywnym członkiem Rady Fundacji. Bez Jego serdeczności, uczynności, doradztwa i doświadczenia byłoby nam dużo trudniej.
Żegnamy Go z poczuciem wielkiego żalu i wdzięczności, świadomi zasług dla naszych teatrów.
Cześć Jego Pamięci, niech odpoczywa w spokoju.

28
Styczeń
2022
19:38

Walerego i Radomira - wszystkiego dobrego

Zadzwonił do mnie Stasio Tym.
– Kryśka, jak sprawy generalne?
– Beznadziejnie.
– Nic się nie przejmuj, wszystko się wyjaśni na przełomie stycznia i lutego. Bądź zdrowa i ładnie wyglądaj bo mi na tym bardzo zależy.
Co za ulga.

26
Styczeń
2022
10:09

Seweryna i Pauliny - wszystkiego dobrego

Wczoraj, po powrocie z Gdyni, pierwszy raz zobaczyłam nasz nowy spektakl, najnowszą premierę lutową w Teateze Polonia, w reżyserii Krzysia Dracza i z Nim w roli tytułowej, PAN HOHO. I … super! Będzie naprawdę dobrze. Jeszcze światła, dekoracja itd itp i bomba w górę! https://teatrpolonia.pl/event-data/4159/pan-hoho-2021-06-24

Ja dziś przy lekturach, dwie adaptacje do przeczytania i jeden nowy tekst teatralny, planuję już rok 2022 a pomysłów dużo, reżyserów ze swoimi pomysłami, aktorów gotowych do pracy, przypominających się także. Wszystko to miłe i obiecujące, trochę za dużo jak na jedną skołataną głowę ale jest ogień!
Idę wieczorem na przedstawienie dyplomowe Warszawskiej Akademii Teatralnej zobaczę młodzież.
W kraju dno, róbmy swoje , póki można. Dziś wstrząsnęły mną zdjęcia sprzętu ciężkiego zgromadzonego w Puszczy Białowieskiej. Wycinki i przygotowania do budowy muru są realnym zagrożeniem dla tej naszej perły w koronie. Wiele innych informacji i katastrof na wszystkich frontach, odbiera mowę i rozum i do tego list od emerytki że jest 20 stycznia ( dopiero doszedł) Ona nie ma ani grodza do 26 do emerytury a jest głodna i Jej zimno bo wszystko wyłączyła i zakręciła.
Ludzie!!!
Wczoraj umarła kolejna kobieta, ofiara nieludzkiego zakazu aborcji. Osierociła trójkę dzieci.

Jutro gram SHIRLEY, w piątek i sobotę ALEJĘ ZASŁUŻONYCH, wszystko w Teatrze Polonia.
Ciekawe czy Basię Krafftównę pochowają w Alei Zasłużonych. Powinni. Ciągle Ją wspominamy w teatrach i płaczemy.

25
Styczeń
2022
09:24

Pawła i Miłosza - wszystkiego dobrego

Dzień jak codzień, powrót z Gdyni, wczoraj zagraliśmy w Teatrze Muzycznym dwa razy LILI. Szał, ale u nas nerwy nagle zastępstwo Adasia Serowańca za chorego Grzesia Daukszewicza. Było ok. Jadę zobaczyć próbę PANA HOHO do Teatru Polonia, zobaczę to pierwszy raz, przed nadchodzącą premierą. Wieczorem wrócę tak naprawdę po wojażach hiszpańsko- luksembursko- gdyńskich do domu i się zastanowię przez moment nad tym co dookoła i dalej. Wczoraj w Lublinie pod szpitalem ludzie po udarach czekali w karetkach na przyjęcie po 9 godzin, no najpierw covidowi. Koszmar, a fala czwarta dopiero się wznosi. Boję się że zachoruję i umrę jak Piotruś Machalica i tylu innych.
Dobrego dnia. Uważam na siebie ale cały czas pracuję, Bogu dzięki.

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.