Feliksa i Anatola - wszystkiego dobrego
Dziś w południe, w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach, czytałam wiersze Poświatowskiej. W pewnym momencie ogarnął mnie taki żal, takie współczucie i zachwyt dla tych prostych szczerych wierszy, że nie dało się czytać nie przez łzy, pozostawię to bez komentarza. No cóż… To się nazywa nadwyraz, najłagodniej to określając. Przeprosiłam Publiczność.
Potem milanowska pomidorowa smakowała mniej.
Zaraz Callas, tylko żeby tu się trzymać! Och te nieszczęśliwe losy kobiet!
Zdjęcia Kasi Chmury-Cegiełkowskiej.
* * *
odłamałam gałąź miłości
umarłą pochowałam w ziemi
i spójrz
mój ogród rozkwitł
nie można zabić miłości
jeśli ją w ziemi pogrzebiesz
odrasta
jeśli w powietrze rzucisz
liścieje skrzydłami
jeśli w wodę
skrzelą błyska
jeśli w noc
świeci
więc ją pogrzebać chciałam w moim sercu
ale serce miłości mojej było domem
moje serce otwarło swoje drzwi sercowe
i rozdzwoniło śpiewem swoje sercowe ściany
moje serce tańczyło na wierzchołkach palców
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
* * *
bez ciebie
jak bez uśmiechu
niebo pochmurnieje
słońce
wstaje tak wolno
przeciera oczy
zaspanymi dłońmi
dzień –
w trawie
przebudzony motyl
prostuje skrzydła
za chwilę
rozbłysną
zawirują najczystszą abstrakcją
kolory kolory kolory
szeptem
modlę się do uśpionego nieba
o zwykły chleb miłości
* * *
jest cała ziemia samotności
i tylko jedna grudka twojego uśmiechu
jest całe morze samotności
twoja tkliwość ponad nim jak zagubiony ptak
jest całe niebo samotności
i tylko jeden w nim anioł
o skrzydłach nieważkich jak te słowa
* * *
bądź przy mnie blisko
bo tylko wtedy
nie jest mi zimno
chłód wieje z przestrzeni
kiedy myślę
jaka ona duża
i jaka ja
to mi trzeba
twoich dwóch ramion zamkniętych
dwóch promieni wszechświata
* * *
jeśli chcesz mnie zatrzymać (spójrz odchodzę) podaj mi rękę
jeszcze może zatrzymać mnie ciepło twojej dłoni
uśmiech też ma własności magnetyczne, słowo
jeśli chcesz mnie zatrzymać, wymów moje imię
słuch ma granice ostro zakreślone
i ramię jest o wiele krótsze niż słoneczny promień
jeśli chcesz mnie zatrzymać, musisz się pospieszyć
krzyknij, inaczej głos twój nie dobiegnie do mnie
proszę, pospiesz się, proszę, nie zatrzymywana
odejdę i cóż z tego że przeklniesz tę ziemię
cóż z tego że ją zdławisz mściwymi rękoma
w sypki piasek wpisując moje zblakłe imię
jeśli chcesz mnie zatrzymać (patrz idę) daj rękę
tchnij w moje usta oddech (tak ratuje się utopionych)
nie mam wielkiej nadziei, długo byłam sama
niemniej, uczyń to proszę, nie dla mnie, dla siebie
* * *
tak lekko
ubyć z zapachu
z barwy
po prostu
pod głowę ramię
i zasnąć
wiatr nie obudzi
pszczoła
ciemnymi skrzydłami nie ugłaszcze
ziemi
oddać siebie
tak bardzo
że już niczym nie zostać
i nigdzie
* * *
w środku mnie
rozrasta się drzewo
gałęzie ciasno
przylegają do moich żył
korzenie
krew moja piją
brunatnieją
zaschłe usta moje
w środku mnie
panoszy się głód
jak żołnierz pośród zdobytego miasta
dzień jest biały
jak rozżarzona krew
bez horyzontu
na którym
mogłabym postawić moją miłość
powiedzieć
żyj
* * *
szukam cię w miękkim futrze kota
w kroplach deszczu
w sztachetach
opieram się o dobry płot
i zasnuta słońcem
– mucha w sieci pajęczej –
czekam…
* * *
chcę pisać o tobie
twoim imieniem wesprzeć skrzywiony płot
zmarzłą czereśnię
o twoich ustach
składać strofy wygięte
o twoich rzęsach kłamać że ciemne
chcę
wplatać palce w twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w tobie
nie być z tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc
* * *
ty miły jesteś ślepy
więc cię nie winię
ale ja miałam dwoje oczu widzących
na nic
widzącymi oczyma
nie dostrzegłam twojego serca
chwytnymi rękami
nie ujęłam
i wymknęło mi się
jak ziemia bogu
żeby zataczać się po orbitach
samotności
i stałeś się odległy
jak Mleczna Droga
widny już nocą tylko
bezsenną z chłodu
* * *
kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym
czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny
często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy – w nich miłość i uśmiech
potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie
patrząc w płomień kochanie
myślę – co też się stanie
z moim sercem głodnym miłości
a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i który chłodny
* * *
pokornie cię kocham
nawet łokieć twój kocham
bo był raz twoją własnością
widocznie tak można
z najprawdziwszym mieniem
rozstać się
i nie patrząc wstecz odejść
widocznie można
pośrodku chłodnej ziemi
zostać
* * *
ta miłość jest skazańcem
zasądzonym na śmierć
umrze
za krótkie dwa miesiące
na świecie jest przestrzeń i czas
odejdziesz ode mnie
na świecie jest niemoc i konieczność
nie zatrzymam cię
żadnym pocałunkiem
* * *
jesteś powietrzem
które drzewa pieści
rękoma z błękitu
jesteś skrzydłem ptaka
który nie trąca liści
płynie
jesteś zachodnim słońcem
pełnym świtów
bajką ze słów które mówi się
westchnieniem
czym ty jesteś –
dla mnie – świeżą wodą
wytrysłą na skwarnej pustyni
sosną – która cień daje
drżącą osiką – która współczuje
dla zziębniętych – słońcem
dla konających – bogiem
ty – rozbłysły w każdej gwieździe
której na imię miłość
* * *
jakiej czułości trzeba powiedz
żeby rozproszyć cienie pod oczyma
jakiej pieszczoty żeby z kreski ust
wydobyć pełnię księżyca lub kwiatu?
jakiej miłości!
żeby ugasić krater rozedrgany
otwartą ranę ziemi która
nie chce się zagoić czy nie umie
* * *
nie potrafię inaczej
w środku ciała
jest kot wygięty pragnieniem
wołający o człowiecze ręce
uspokajam go słowami
kłamię
o przedziwnych kolorach i dźwiękach
wbija okrągłe oczy
w pustą ścianę
nie wierzy
przeciąga się
prostuje palce
nie wierzy w nic
i nagle
wszystkie zgięte paznokcie
wbija we mnie
głuchy ślepy kot
* * *
tęsknię
za swoim źródłem tęskni woda głębinna
widziałam samca gołębia
jak nastroszywszy pióra
wspiął się na samkę
ziemia jest nieprzenikniona
krążę w jej głębi
najtrudniej widzieć słońce
wierzyć w słońce
i nie czuć ciepła
widziałam kosa samotnika
w klatki prętach
pieśń była ciepła
jak ręce
tajemnicę anatomii
zgłębiam
części imionami oddzielne
jak zioła
zawieszam u pułapu
w zapachu nieruchoma
tęsknię
***
jeśli nie przyjdziesz
świat będzie uboższy
o te trochę miłości
o pocałunki które nie sfruną
w otwarte okno
świat będzie chłodniejszy
o tę czerwień
która nagłym przypływem
nie rozżarzy moich policzków
świat będzie cichszy
o ten gwałtowny stukot
serca poderwanego do lotu
o skrzyp drzwi
otwieranych na oścież
drgający żywy świat
zastygnie
w kształt doskonały niemal
geometryczny
* * *
nie potrafię uskładać ze słów
miłości
ona rośnie we mnie
pulsuje w korzeniach
nabrzmiewa w pniu
odkwita
trawa deptana codziennie
raczej nie lubię życia
zbyt pospieszne
i moje kwitnienie
zbyt wcześnie
chłodem ścięte
jak ciało motyla w bursztynie
zastyga
ale boleśnie
raczej wolę śmierć
spokój ponad kwitnieniem rozpostarty
a tego nie można słowami
tylko ciszą
* * *
uśmiech masz przekrojony na pół
na szkle jest szrama
i wiotko biegną linie od policzków w dół
pobladłe wargi odeszły na horyzont – kreska
na nieboskłonie chmurnym ani jednej gwiazdy
a ja i tak jestem ci wierna
i codziennie wybieram ciebie spośród miliona
i szepczę kocham chociaż to nie ma sensu
i jak talizman noszę ze sobą wszędzie
twój uśmiech od przedwczoraj pęknięty na pół
* * *
o moim domu
którego ściany
z ciepłych niedomyślonych słów
napiszę najpiękniejszy wiersz
o włosach dziecka
które nigdy nie wplączą się
w moje ręce kobiety
o ustach – które posępnym pragnieniem
nie zwisną ponad niepokojem moich nocy
o miłości która rozkwita
w każdym wyszeptanym słowie
w barwie róż
w zapachu ściętej trawy
w pospiesznym spadaniu gwiazd
w gorzkim
unicestwianiu motylich skrzydeł
zgasłych w płomieniu świecy
o miłości –
doskonałej w swoim chmurnym niespełnieniu
* * *
ptaku mojego serca
nie smuć się
nakarmię cię ziarnem radości
rozbłyśniesz
ptaku mojego serca
nie płacz
nakarmię cię ziarnem tkliwości
fruniesz
ptaku mojego serca
z opuszczonymi skrzydłami
nie szarp się
nakarmię cię ziarnem śmierci
zaśniesz
* * *
jeszcze nie wspomniałam o miłości
miłość
tak – ona jedna
nie podlega upływowi czasu
trwa
jeśli jest – jest wieczna
a jeśli jej nie ma
klepsydry oceanów toczą ziarna piasku
księżyc nieustannie odmienia złotą twarz
pociemniałym światem ciągnie ogromny wiatr
nie ma zmiłowania
nie ma odkupienia
nie ma nas
nie ma
nie ma
* * *
tak bardzo cię kocham
mówiłam o tym wodzie
która biegła po ostrym żwirze
mówiłam o tym
promieniom słońca
to harfa grała
pod moim oddechem
muzyka
owijała ziemię
jak warstwa powietrza
i moje płuca
śpiewały
tak bardzo cię kocham
ziemia pocięta
złoto błękitnie złoto
i nagła czerwień
jak arteria która pękła
wypływająca krew
ziemia
tak bardzo cię kocham
położyłam usta na korze
chropowata kora
odpowiedziała pieszczotą
pisklęta ptasie
zakrzyczały w gniazdach
tak bardzo cię kocham
cienie
ostre cienie
ulice miast puste
gwiazdy śpiewają
tak bardzo tak bardzo cię kocham
* * *
czy świat umrze trochę
kiedy ja umrę
patrzę patrzę
ubrany w lisi kołnierz
idzie świat
nigdy nie myślałam
że jestem włosem w jego futrze
zawsze byłam tu
on – tam
a jednak
miło jest pomyśleć
że świat umrze trochę
kiedy ja umrę
* * *
a jak się łata pustkę?
a czy ten ognik życia
potrafi przefrunąć z drzewa
na drzewo
a gałąź pod jego lekkim oddechem
czy zakołysze się
pod jego ciężkim oddechem
czy się ugnie
czy pozostanie odgięta
* * *
tkliwość
trzeba mi tkliwości
tkliwością napełnię moje włosy
moje żywe włosy
moje palce, paznokcie
bez niej nie umiałabym oddychać
tkliwości trzeba moim płucom
są tam zaświecone
delikatne kaganki
poprzez czyste szkło
prześwituje różowo
tkliwość
* * *
ostry jak Mont Blanc
nigdy go nie widziałam
ale mi mówiono
że jest wysoki i stromy
pokryty wiecznym śniegiem
rzadko przychodzą tam ludzie
to dlatego
porównałam mój ból
do niego
* * *
nie wypełniony tobą
mój pokój się nie kończy
nie ma ścian
ani okien
mój niepokój o ciebie
ogromnieje
czcionkami maszyny śledzę
urywany rytm twoich kroków
i jestem bezsilna
i nie umiem ani pisać
ani kochać
* * *
moje ciało jest jak bezpański pies
jeśli skradnie kość pieszczoty to chyba słońcu
ludzie potem mówią – liryka miłosna
a to włókna czerwone samotności
śmietniki uczuć – nawet tym zazdrości
prostytutkę z żołnierzem ominie na palcach
uśmiechnie się do płotem przemykającej kotki
szepnie dobranoc ptakom przywartym do muru
i tak błądząc doczeka wysokiego świtu
bezpańskie – coraz bardziej sobie niepotrzebne
coraz mniej umiejące i rozumiejące
coraz bardziej zdumione…
* * *
żyje się tylko chwilę
a czas –
jest przezroczystą perłą
wypełnioną oddechem
a meble są kanciaste
a ciało – delikatne
a ziemia – wszędzie płaska
a niebo – nieosiągalne
miłość jest słowem
mózg – metalową skrzynką
nakręcaną codziennie
srebrnym kluczem ułudy
ciekawości by wiedzieć
pragnienia aby znać
pożądania by błyszczeć
uporu aby istnieć
a litość jest wątłym kwiatem
delikatnym kwiatem
który czasem zakwita w snach
* * *
zawołaj mnie po imieniu
a przyjdę
duszo moja
zawołaj mnie po imieniu
nie pytaj
czy imię moje jest imieniem
przelotnego ptaka
czy krzewu
który w ziemię wrasta
i barwi niebo
kolorem krwi
i nie pytaj
jak mi na imię
ja sama nie wiem
szukam
szukam mojego imienia
i wiem że jeśli je posłyszę
to przyjdę
choćby z dna piekieł
uklęknę przed tobą
i w twoje ręce
moją głowę umęczoną włożę
* * *
znów jestem tu
na tym samym brzegu
który złoty i płaski
rozciągnięta na wznak
słońce
pochylone nade mną
i moje ciało coraz bardziej jak ziemia
nie dostrzega nic więcej
oprócz własnej skupionej brunatności
żadna sosna
nie miała twoich włosów
i żaden mech
pod moją ręką nie giął się
tak miękko
żaden ptak
w moim zamkniętym napięstku
tak nie drgał
i żadna noc
z gwiazd odarta
tak nie ciążyła mrokiem
za chwilę powiem świat
i zakreślę granicę
moim stopom i włosom
wymierny
coraz bardziej jak ziemia
pulsujący
nie ma żadnej przestrzeni
pomiędzy słowem i miłością
jesteś w przestrzeni
pomiędzy słowem i miłością
nie ma żadnej pewności
tylko słowo miłość
miłość w słowie
kocham cię bardziej niż wszystkie słowniki świata
* * *
gdybym miała tyle istnień
ile kolorowych baloników
trzyma na uwięzi ten pan
byłabym rozrzutna
rzuciłabym je po niebie
pozwoliłabym im się wplątać
w wiatr i w chmury
i w ptasie skrzydło
sobie
pozostawiłabym jedno
zielone
jak liście
jak źdźbła traw
i jak oczy twoje – z bliska
* * *
czekałam długo
wspierałam włosy na ręce
podpórkę robiłam włosom
z moich rąk samotnych z palców
usta oszukiwałam pieszczotą
kolorowej szminki
czekajcie – mówiłam ustom –
przyfruną pocałunki
opadną
rojem pszczół w wasze różowe wnętrze
i piersi dotykałam ręką
szeptałam w uniesione końce
czekajcie – przyjdzie ten
w którego rak zagłębieniu
znajdziecie przystań spokojną
i nóg strzelistym wieżom
odwróconym w dół
kłamałam – przyjdzie
i drżały – wierząc
teraz – rzucam to wszystko
w chłodną taflę lustra
jak w głęboki staw
i odwracam twarz i się śmieję
* * *
ja jeszcze ciągle czekam na ciebie
a ty nie przychodzisz
a jeśli
to jesteś przejazdem na dwa dni
jak ten fizyk z Moskwy w niemodnym kapeluszu
który uśmiechnął się do mnie
i zniknął na zakręcie białych szyn
nie próbowałam go zatrzymać
wiedziałam przecież
że to nie ty
czekam czekam wytrwale
tak lekko dotykają mnie dni
moja tęsknota jest tęsknotą planet
zmarzłych tęskniących do słońca
a ty jesteś słońcem
które pozwala mi żyć
jest znowu wieczór
na dachach leży śnieg
wąskie wieże kościołów nakłuwają niebo
i dni tak lekko biegną nie wiadomo gdzie
Elżbiety i Seweryna - wszystkiego dobrego
Premiera CHŁOPCÓW za nami. Teraz gramy. Sądząc po nastrojach aktorów z wielką przyjemnością. Tak więc mamy Gombrowicza, Różewicza, Grochowiaka, Zapolską, Fredro, Osiecką, Brzechwę, Turkiewicza, Walczaka, Modzelewskiego, Sawina, Kowalewskiego – z literatury teatralnej polskiej, przymierzamy się do Bruno Jasieńskiego i kolejnego tekstu Fredry. Serdecznie zapraszamy.
Oto zdjęcia z premiery autorstwa Kasi Chmury-Cegiełkowskiej

Biała bluzka - Och-Teatr - 11.11.2016 - rola: Elżbieta (FOT. KASIA CHMURA-CEGIEŁKOWSKA)
Gertrudy i Edmunda - wszystkiego dobrego
Zagraliśmy w Och-Teatrze „Białą bluzkę” z okazji 80 urodzin Agnieszki Osieckiej. Przez ten rok niegrania spektakl zaktualizował się niestety. Było szaleństwo. Dziękuję Publiczności.
Serafina i Rogera - wszystkiego dobrego
Dziś odbyła się próba medialna sztuki Stanisława Grochowiaka „Chłopcy”. Jutro pierwsza próba generalna , premiera w piątek 18 listopada. Serdecznie zapraszamy.
CHŁOPCY Stanisław Grochowiak
Reżyseria: Mirosław Gronowski
Scenografia i kostiumy: Ewa Gronowska
Światło: Paweł Szymczyk
Opracowanie muzyczne: Małgorzata Przedpełska-Bieniek
Asystent scenografa i kostiumologa: Małgorzata Domańska
Producent wykonawczy: Magdalena Kłosińska
Asystent producenta wykonawczego: Anna Popławska
Obsada:
Aleksandra Domańska, Justyna Ducka, Barbara Horawianka, Helena Norowicz, Maria Pakulnis, Stanisław Brudny, Krzysztof Gosztyła, Krzysztof Kiersznowski, Piotr Kozłowski, Marian Opania
„Dramat z życia sfer starszych”. Dom spokojnej starości prowadzony przez siostry zakonne, małe miasteczko. Jedna z sióstr próbuje wprowadzić rządy silnej ręki i dyscyplinę, czemu sprzeciwia się kilkoro pensjonariuszy. Do Kalmity, jednego z „buntowników”, przyjeżdża w odwiedziny żona, dużo od niego młodsza, znana niegdyś aktorka. To ona oddała starszego męża do ośrodka i odwiedza go raz w roku, w rocznicę ślubu. Tym razem postanawia jednak zabrać go do domu. Ale czy dom Kalmity jest na pewno poza ośrodkiem?
Sztuka Stanisława Grochowiaka to ciepła, pełna humoru opowieść o walce starszych z młodszymi o prawo do zachowania odrobiny szacunku i wolności. Była wielokrotnie przenoszona na deski teatralne, powstała też wybitna inscenizacja dla Teatru Telewizji z Kazimierzem Opalińskim w roli Kalmity, a także piękny film w reżyserii Ryszarda Bera, częściowo w tej samej obsadzie, z Mają Komorowską w roli siostry Marii. W Teatrze Polonia spektakl wyreżyseruje Mirosław Gronowski, a zagrają Aleksandra Domańska, Justyna Ducka, Barbara Horawianka, Helena Norowicz, Maria Pakulnis, Stanisław Brudny, Krzysztof Gosztyła, Krzysztof Kiersznowski, Piotr Kozłowski i Marian Opania.
Fundatorami plakatu są Grażyna Anna Bisping i Jerzy Karwowski. Bardzo dziękujemy.
Zdjęcia Kasia Cegiełkowska.
Stanisława i Mikołaja - wszystkiego dobrego
11 LAT TEATRU POLONIA
Mili Państwo. Minęło 11 lat od otwarcia Teatru Polonia a w styczniu 2017 minie także 6 lat od pierwszego przedstawienia w Och-Teatrze. Ludzie siedzący na widowni teatrów prawdopodobnie niewiele wiedzą o zapleczu teatru i o tym jak działa teatr, ile różnych elementów składa się na to co oglądają i ilu ludzi pracuje nad każdym spektaklem. Także nad tym, żeby spektakle co wieczór były w dobrej kondycji. I pewnie dobrze, spektakle powinny „pochłonąć” i dać zapomnienie o całym świecie. Ale trzeba choćby w dni takich jubileuszy i rocznic, przypominać że Teatr to sztuka zespołowa.
Akustycy, ludzie od świateł, sufler, rekwizytor, inspicjent, maszyniści sceny, fryzjerki, garderobiane, ludzie prowadzący bufet w teatrze, dyżurni odpowiadający za wieczory, kierownicy techniczni, producenci poszczególnych spektakli, biuro, dział promocji, kasjerzy, bileterzy, panie sprzątające, portierzy dzienni i nocni, księgowi, zarząd Fundacji, Rada Fundacji, prawnicy obsługujący Fundację, tłumacze, muzycy… słowem sztab ludzi, których nie widać, a którzy pracują nieustannie, są z Państwem, pracują abyście mogli cieszyć się naszymi teatralnymi wieczorami.
Z okazji 11. urodzin Teatru Polonia, poprosiliśmy tych, naszych pracowników, którzy mieli na to ochotę, o opowieść o sobie, o swojej pracy w naszych teatrach i Fundacji. Bardzo wszystkim dziękuję. Ja zobaczyłam dopiero rezultat, wielokrotnie mnie te materiały zaskoczyły. Dziękuję wszystkim za pracę, za wspólne emocje. Za wspólną, niełatwą drogę. Oby jeszcze długo. Dziękuję.
Filmy zrealizowali:
Ewa Ratkowska, Wojciech Kaniewski, Anu Czerwiński.
Agnieszka Szczepanowska https://youtu.be/Xq7BlKQolxo
Aleksander Szafrański https://youtu.be/5xDHnhq5Eig
Aleksandra Walasiak https://youtu.be/DN5FHyxRe1Y
Alicja Przerazińska https://youtu.be/0C7yUV1f_iI
Amaristo https://youtu.be/DsxfPa1EhzQ
Anita Laskowska https://youtu.be/4aWEym8EazU
Anna Czerwińska https://youtu.be/cwx5TtWDiis
Anna Janda https://youtu.be/3o-k5yughnY
Barbara Bogucka https://youtu.be/daE4r4C_7K0
Cezary Margiela https://youtu.be/s8uCKstc6tE
Felicja Pietrzak https://youtu.be/ufqXLXRql1s
Iwona Gradkowska-Kosmala https://youtu.be/fc2pFSkLcS4
Jan Cudak https://youtu.be/LMUA7xf67yA
Jan Malawski https://youtu.be/TKrqtBa3u0I
Joanna Różańska https://youtu.be/sxr3IGvjcPM
Józefina Bartyzel https://youtu.be/0zEEIORy7xs
Katarzyna Błachiewicz-Koryga https://youtu.be/7VVym5-nijw
Katarzyna Marciniak https://youtu.be/WzoZLhcyiX4
Magdalena Kłosińska https://youtu.be/eSOJT3t5YaA
Małgorzata Domańska https://youtu.be/glF6P7B_9o4
Małgorzata Raüber https://youtu.be/SR0aycqlnBU
Maria Pińkowska https://youtu.be/ANelng6v8YY
Michał Cacko https://youtu.be/Y2lU33DVPBI
Michał Kołodziej https://youtu.be/4ntJNRmf960
Michał Tatara https://youtu.be/b9sYvld_XLE
Natalia Chodań https://youtu.be/LNkTOVc6fxw
Paweł Nowicki https://youtu.be/-xZOUTJ0cFk
Piotr Bajcar https://youtu.be/h4SwuY7BfBc
Radek Grabski https://youtu.be/-DpG55GdRh0
Tatiana Czabańska https://youtu.be/bHrIg4IUvXM
Tomasz Harlejczyk https://youtu.be/UCv14iMPJO0
Tomasz Płacheta https://youtu.be/dwibTxOYqWU
Wiesława Kamińska https://youtu.be/Qq93lx2gE7Y
Wioleta Saliwon https://youtu.be/DBciAXFMvUQ
Bartłomieja i Marcina - wszystkiego dobrego
Narodowe Święto Niepodległości – święto państwowe w Polsce obchodzone corocznie 11 listopada dla upamiętnienia odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918, po 123 latach zaborów (1795–1918). Święto zostało ustanowione ustawą z 23 kwietnia 1937, zniesione ustawą Krajowej Rady Narodowej 22 lipca 1945, przywrócono je ustawą w okresie transformacji systemowej w 1989. Jest dniem wolnym od pracy.
Ursyna i Teodora - wszystkiego dobrego
Zwycięża Donald Trump, człowiek który pogardza kobietami. Moje Panie, trzymajmy się. Zamieszam zdjęcie mojej ukochanej babci, chciałabym usłyszeć dziś co Ona mówi.
Sławomira i Elżbiety - wszystkiego dobrego
Tak dużo się dzieje, że nawet nie piszę, bo co? Bo jak? Bo co jest z tego co się zdarza, co oburza, co boli, dotyka, najważniejsze? I po co pisać jak dotąd? O teatrach, życiu, pracy, codziennych zawodowych i życiowych sprawach, kiedy ważą się losy naszej przyszłości, naszego życia? Kalejdoskop zdarzeń publicznych, politycznych, społecznych nie pozwala na oddech. Jak być człowiekiem? Jak reagować żeby nie stracić do siebie szacunku, żeby dalej jakoś żyć w zgodzie ze sobą. Ludzie się pochowali, pozamykali, nie wychylają się, emigracja wewnętrzna – mówią. Już nie mam siły – mówią – nie czytam gazet, nie oglądam telewizji, nie daję rady, chronię siebie, żeby za dużo nie myśleć, żeby nie zwariować – lepiej nie wiedzieć. A ja myślę inteligenckie odchylenie. Ja nie czytam tylko hejtu i rzeczywiście – z głowy. Piszę plan repertuaru dla naszych teatrów, na 3 lata, wybieram tytuły, czytam, zastanawiam się, teoretycznie obsadzam aktorami, wybieram reżyserów, wyobrażam już sobie te spektakle… i nie dopuszczam do siebie pytań o przyszłość. Plan na 3 lata… mój Boże. Co będzie za 3 lata? Może już nie będzie teatrów w ogóle, jeśli pan prezes Kaczyński ostentacyjnie wychodzi z sali przed minutą ciszy która ma uczcić w sejmie, odejście Andrzeja Wajdy? Co to za niewiarygodna pogarda! Do artystów, kobiet, sztuki, do wielkości, szlachetności, do ludzi. Co będzie za 3 lata? Napisałam plan premier, ja wiem co by było gdyby było. Bruno Jasiński, Fredro, Jesienin, Hasek, Tuwim, Eliot, Cocteau… w naszym małym ogródku. Ale co będzie w ogóle? Dobrego, spokojnego dnia.
Seweryna i Wiktoryny - wszystkiego dobrego
Pamiętajmy. Nie zapominajmy. Przekazujmy pamięć o Nich następnym pokoleniom. Wspominajmy Ich. Szanujmy. Pamiętajmy że i my umrzemy.
Euzebii i Narcyza - wszystkiego dobrego
Wczoraj dzień szalony. Próba ” Lekcji stepowania”, spotkanie z przyjaciółmi z okazji 11 urodzin Teatru Polonia, 100 spektakl ” Mayday 2″ , „Słoneczna linia” i na koniec rozmowy o przyszłym roku w naszych teatrach.
Moi Kochani, z okazji kolejnych urodzin Teatru Polonia, dziękuję Wam za pracę, przyjaźń, zaufanie, trwanie razem, energię, życzliwość, wieczny entuzjazm, codzienność pełną i trosk i uśmiechu, ofiarności i nadziei. Pokonywanie większych i mniejszych trudności i przeciwieństw, każdego dnia. Te 11 lat to szczęście, trud, ciężka praca podobna w naszej rzeczywistości do pracy sapera. 11 lat zmagań, niedospanych nocy, sukcesów i klęsk na których się tylko uczyliśmy, nigdy nas nie załamywały. Siłą naszej Fundacji i naszych Teatrów jest Publiczność, ale także nieprzebrane ilości talentów, doświadczenia, szacunku do siebie nawzajem, do tego co robimy i do widzów. To śmiałość pomysłów, mierzenia sił na zamiary i w rezultacie wysiłku tej garstki ludzi, pracowników Fundacji. Bardzo Wam dziękuję. Doceniam i nie zapomnę nigdy. Prezes KJ.
Zdj. Kasia Chmura – Cegiełkowska.
Sabiny i Iwony - wszystkiego dobrego
Jutro 11 urodziny Teatru Polonia. Dziś zagraliśmy spektakl dla Urodzinowej Publiczności , która zdobyła bezpłatne wejściówki. HAPPY NOW? Dziękujemy . Życzcie nam dobrego kolejnego 12 roku działalności. ♥️♥️♥️
zdj. Kasia Cegiełkowska.
Filipa i Kordulii - wszystkiego dobrego
Zaczęliśmy próby „Lekcji stepowania” dla Och-Teatru. Premiera planowana jest na 20 grudnia i pierwszy blok grania długi, gramy także w Sylwestra. Grudzień i styczeń w och-Teatrze to dwa przedstawienia ” Przedstawienie świąteczne” bardzo lubiane przez publiczność, wznawiane co roku specjalnie w okresie świąt zimowych, Sylwestra i Nowego Roku i to nowe , przygotowywane właśnie – „Lekcje stepowania”. Bilety już w sprzedaży a my w dobrych nadziejach na miłe i ważne przedstawienie. Zmagałam się już raz z tym tekstem, z tekstem piekielnie trudnym realizacyjnie, wracam do tematu bo jest wyjątkowy, potrzebny i niezwykle efektowny, jeśli się uda! A mam nadzieję że się uda.
Na razie w sobotę i niedzielę Lubin , gdzie ” Callas”i ” 32 Omdlenia”.
Data premiery: 20 grudnia 2016
Reżyseria: Krystyna Janda
Przekład: Elżbieta Woźniak
Scenografia: Maciej Maria Putowski
Asystent scenografa: Małgorzata Domańska
Kostiumy: Krystyna Janda i Małgorzata Domańska
Światło: Katarzyna Łuszczyk
Choreografia: Anula Kołakowska
Opracowanie muzyczne: Krzysztof Jaszczak
Producent wykonawczy i asystent reżysera: Alicja Przerazińska
Obsada:
Izabela Dąbrowska, Anna Iberszer, Joanna Moro, Elżbieta Romanowska, Krystyna Tkacz, Maria Winiarska, Zofia Zborowska, Katarzyna Żak, Kamil Maćkowiak
Bohaterami spektaklu są uczestnicy kursu stepowania. Każde z nich uczęszcza na lekcje z innego powodu, każdy przychodzi z własną opowieścią, osobowością i temperamentem. Przedstawienie grane było na wielu europejskich scenach, a w latach 80. powstał film, w którym główną rolę zagrała Liza Minnelli. Sztuka Harrisa łączy komedię z wątkami obyczajowymi i dużą dawką tańca. Krystyna Janda wraca do reżyserii tego spektaklu po 11 latach. W 2005 r. wyreżyserowała „Lekcje stepowania” dla Teatru Powszechnego w Łodzi.
Łukasza i Juliana - wszystkiego dobrego
Mowa pożegnalna dla Andrzeja Wajdy
Andrzeju, żegnamy się z Tobą od kilku dni z bólem, miłością, świadomością że straciliśmy z Twoim odejściem, niepoliczone skarby. Że jest to dla nas wszystkich, dla Polski, dla polskiej kultury strata nie do ogarnięcia umysłem. Straciliśmy nie tylko wielkiego człowieka, wspaniałego przyjaciela, straciliśmy Uniwersum, Szymona Słupnika środowisk twórczych, kręgosłup moralny i etyczny. To Ty byłeś miarą i sensem, to ty wyznaczałeś poziom i zamiar, blask i …ciemność – wartą potępienia. To Twoimi oczyma widzieliśmy prawdę i fałsz, piękno i brzydotę. Twoją wrażliwością mierzyliśmy nas samych, Polskę i Świat.
Twoja śmierć wyzwoliła lawinę wzruszeń, emocji i słów, zasypała nas świetnością i małością Tobie współczesnych, niech będzie tym małym wybaczone, nie wiedzą o kim mówili i jakie dzieła sztuki nam zostawiłeś, nie potrafią tego ocenić. Są zbyt mali.
A Ty? Nie odszedłeś i nie odejdziesz nigdy, bo dzieło Twojego życia to cud jaki się zdarza narodom dzięki ich największym synom i córkom. Polska, w stronie pięknej, mądrej, czułej, rozsądnej, bogatej i światłej. To Polska sprawiedliwa i bolesna, szczęśliwa i cierpiąca. Piękna najpiękniej – ludźmi, i cierpiąca najboleśniej – sercem. Zostawiłeś w nas miłość do tego kraju, do jego historii, literatury, dziedzictwa i ta miłość trafi razem z Twoimi dziełami do serc pokoleń które nadejdą. Zostaniesz z tym narodem, z tym krajem na zawsze, a naszą powinnością jest wdzięczność i świadomość co nam ofiarowałeś. Podarowałeś tak wiele także całemu Światu, spuściźnie światowej kultury. Dałeś im swoje pojęcie człowieczeństwa, bohaterstwa, honoru, piękna ale także patriotyzmu. Dałeś światu Polskę i za to jesteśmy ci najwdzięczniejsi. Także piękno tej ziemi poznane z cudownych kadrów Twoich filmów.
Zasłużyłeś na wszystkie hołdy świata, podziw i cieszyłeś się uznaniem świata przez całe swoje twórcze życie, ale też zmagałeś się całe życie z szarpiącymi Cię fałszywymi sędziami, cenzorami, recenzentami, pseudo Polakami, pseudo mędrcami i wszelkiego autoramentu małymi ludźmi. I nigdy nie byleś tchórzliwy i nie kluczyłeś w żadnej sprawie. Wiemy, my przyjaciele, będący obok, jak Cię to bolało i ile niepotrzebnej energii pochłonęło. A także, jak silnym otwartym i mądrym byłeś, żeby temu stawiać czoło. Zapomnij. Już nikt Cię nie dotknie, zawsze byłeś nieosiągalny dla maluczkich a dzieło, które zostawiasz nie potrzebuje obrońców.
Żegnamy Cię najczulej, najserdeczniej jak można , my przyjaciele, ale żegna Cię także świat, Tobie współcześni. A ja uważam że Twój pogrzeb, hołd i nasze podziękowanie oddane Tobie, powinno przybrać kształt żałoby i manifestacji narodowej.
Cześć Twojej pamięci. Odpoczywaj w spokoju. Mu zostajemy tu jeszcze na chwilę, pamiętając Twoje nauki, sposób myślenia i piękno, którego nas uczyłeś. Postaramy się Ciebie nie zawieść. Kochamy Cię.
Warszawa 18 października 2016. Krystyna Janda
Wiktora i Małgorzaty - wszystkiego dobrego
Śniłam dziś że płynę statkiem po Wiśle. Było bardzo miło. Spokojnie, bezpiecznie i pięknie. Podziwiałam widoki, czułam się świetnie. Rano wpisałam hasło – Żegluga Wisłą. Zobaczyłam to. Myślałam że dalej śnię. Trzy promy? W Warszawie? Szkoda że nadchodzi zima. Może tam by się uspokoić?
Ceny biletów oraz rozkłady rejsów znajdują się na stronie www.ztm.waw.pl w zakładce linie turystyczne.
Jutro pożegnalna msza warszawska, w intencji Andrzeja Wajdy , we środę msza i pogrzeb w Krakowie.
Eustachego i Maksymiliana - wszystkiego dobrego
Moi Mili. W piątek w Teatrze Polonia premiera ” Słonecznej linii” Iwana Wyrypajewa w Jego reżyserii. Grają Karolina Gruszka i Borys Szyc. Widziałam spektakl już dwa razy, jest po prostu świetny. Będziecie mieli Państwo wielką radość i przyjemność. Bardzo się cieszę. Zagęszczenie talentów na metr kwadratowy niewiarygodne. Zapraszamy.
Ja dziś z „Danutą W. ” w Rybniku, jutro ” Pan Jowialski” w Kutnie. W piątek wracam na ” Callas ” w Och-Teatrze. We wtorek zaczynam próby ” Lekcji stepowania” dla Och-Teatru z planem premiery 20 grudnia. W Teatrze Polonia jednocześnie toczą się od jakiegoś czasu próby ” Chłopców ” Stanisława Grochowiaka przygotowywane na listopad.
Serdecznie, serdecznie pozdrawiam. Życie idzie dalej, trzeba żyć i trzeba pracować. Pogrzeb Andrzeja Wajdy we środę w Krakowie. Powinien być pochowany na Skałce. Pogoda zgodna ze stanem ducha i umysłu. I tak… dzień za dniem, rozpacz, zdziwienie, radość, zastanowienie, małość ludzi i ohyda podłości. Na szczęście także wielkość ludzi i ich solidarność. Dobrych dni.
Ludwika i Dionizego - wszystkiego dobrego
Dziś urodziny Agnieszki Osieckiej i Magdy Umer. Magda śpiewa dziś wieczorem Koncert w Teatrze Polonia i będą wielkie uroczystości. Życie mija jak szalone a my tacy sami lub ci sami. Z Tymi samymi mamy przyjemność i szczęście.
Magda wszystkiego spokojnego i bezpiecznego!!!!!!!
Rozalii i Franciszka - wszystkiego dobrego
#czarnyponiedziałek. To, wczoraj było wspaniałe, niesamowite, nieprawdopodobne, niezwykłe, niespodziewane choć oczekiwane. Atmosfera nadzwyczajna. Poczucie wspólnoty dominujące. Wspólny los, wspólna sprawa, podobne argumenty. Wspólne uczucia. Chapeaux bas dla zdolności organizacyjnych i wyobraźni, skuteczności i celowości działania. Zobaczymy co będzie dalej. Wielki ukłon przed Paniami.
A teraz, jak wiadomo żeby uspokoić nerwy, schłodzić głowy i na chwilę się wyciszyć trzeba albo poczytać, albo coś uprać, posprzątać, iść na spacer, poukładać w szafie albo…wracam dziś do domu a mama robi gruszki w occie, moje ulubione do zimowych obiadów, dodatek do drobiu lub schabu, miły dodatek do życia.
Przepis babci Jadzi Kłosińskiej
(Ilość gruszek mojej mamy i przez nią stosowane proporcje)
16 kg gruszek, 3 kg cukru, 3-4 szkl. wody, 3-4 szkl. octu 10%, goździki, laska cynamonu
Gruszki obrać, przekroić na pół , wyjąć gniazda i trzymać w wodzie z octem żeby nie czerniały.
Zagotować syrop, cukier woda, laska cynamonu i goździki, i gotować w nim sukcesywnie gruszki, sprawdzając patyczkiem czy nie są zbyt miękkie.
Wyjmować do wyparzonych wodą słoików, do syropu dolać ocet, raz jeszcze zagotować i zalać nim gruszki w słoikach.
Pyszne i uspokaja na chwilkę.. Pozdrawiam. I raz jeszcze podziwiam.
Danuty i Remigiusza - wszystkiego dobrego
Mój dzisiejszy wykład inauguracyjny w Akademii Teatralnej. Z przyjemnością:
Szanowne Panie, Panowie, moi Drodzy.
Skończyłam tę szkołę dawno temu, w tym roku upłynęło 45 lat mojej pracy artystycznej. Wspominam lata tu spędzone z rozrzewnieniem, ale też pamiętam ile lęku, obaw i nadziei im towarzyszyło. Ile łez i nieprzespanych nocy, ile szczęśliwych chwil. Jesteście w cudownym momencie wszystko może się zdarzyć i świat jest przed Wami. Zazdroszczę Wam i współczuję. Zaczynacie tę drogę w trudnym czasie.
Ponad 20 lat żyłam i uprawiałam ten zawód w socjalistycznej Polsce, z cenzurą i brakami w każdej dziedzinie. Przede wszystkim z brakiem dostępu do świata i jego kultury. Dziś dostęp jest nieograniczony, a w Internecie są nie tylko obrazy wszystkich galerii świata, spektakle i filmy, książki, także wszystko lub prawie wszystko co było zanim Wyście się pojawili, historia sztuki, którą należy znać i szanować. Macie wszelkie informacje i teksty. Można z tego korzystać nieograniczenie. I jak powtarzam, nie zawsze tak było.
Zawód artysty to zawód specjalny, możliwość kreacji to dar bezcenny. Szansa publicznej wypowiedzi artystycznej to i odpowiedzialność i wielkie zadanie. Artyści różnie je traktują i tworzą z wielorakich powodów. Uprawiają sztukę dla sztuki, dla siebie i dla innych, ale zawsze mają nadzieję, że to co robią trafia do ludzi i ma dla nich znaczenie. Można też uprawiać sztukę dla pieniędzy i prywatnej satysfakcji, to nie jest naganne. Ale aktor i reżyser, bez publiczności nie istnieją, muszą być rozumiani przez im współczesnych, trafić w czas, a to nie łatwe.. Pamiętajcie też, że to ten rodzaj sztuki, który starzeje się i w formie i treści najszybciej.
Dziś, chcę Wam jednak przypomnieć że aktorstwo, reżyseria, właściwie, każdy rodzaj sztuki to także zawody „społeczne”. Artyści są zależni od czasu w którym żyją, od miejsca, okoliczności. Zależni od sytuacji społecznej i politycznej, obyczajowej. Także finansowej. Słowo „posłannictwo” bardzo się wyświechtało, często jest lekceważone, wywołuje uśmiech, ale nadal sens tego słowa jest niezmienny. Sztuka ma za zadanie kształcić, zmieniać, edukować, poszerzać horyzonty, humanizować. W trudnych czasach, tak to enigmatycznie nazwijmy, artystom nie powinno być wszystko jedno, co mówią i dlaczego, w jakich kontekstach i znaczeniach funkcjonują ze swoim „dziełem”. A z tym było różnie, w tamtych czasach bez wolności i coraz częściej teraz. Mówi się w kręgach artystów, że wielka sztuka jest ponad czasem, polityką, sytuacją, że jest większa niż chwila i sytuacja. Bardzo mnie to dziwi i niepokoi. Wiem, że jest wielu, którym jest obojętne, co mówią i jaki to ma odbiór, wymowę, stawiają siebie i swoje artystyczne wypowiedzi ponad codzienność, jak to nazywają. Moim zdaniem, tylko częściowo mają do tego prawo. Czy dzieło teatralne, filmowe, książka, obraz, utwór muzyczny może zmienić świat? Pewnie nie, choć w naszej historii mamy przykłady, że jest to możliwe.
Namawiam Was, korzystając z zaproszenia mnie na dzisiejszą uroczystość do odpowiedzenia sobie na kilka podstawowych pytań: Kim jestem? Gdzie żyję? Jaki mam światopogląd? Jakim jestem człowiekiem? Jednym słowem o określenie, wyrobienie własnego widzenia siebie i świata. Zrozumienia zasad moralnych i etycznych, które są Wam bliskie. Określenie własnych granic wolności i intymności, poza które zdecydujecie się nie wychodzić. Namawiam Was do ustalenia własnych zasad i norm i do wierności im. Namawiam Was do zdobywania wolności w życiu i sztuce. Do uprawiania tych zawodów według siebie. Nie wszystko powinno być na sprzedaż i nie wszystko ma swoja cenę. Są rzeczy bezcenne i te warto zachować.
Aktorstwo, reżyseria, to tajemnicze zawody, posługują się wyobraźnią, talentem, wrażliwością, rzemiosłem i miarą Waszego człowieczeństwa, wiedzą o naturze ludzkiej, jej pięknie i brzydocie. Ale też musicie mieć świadomość, że paradoksalnie, niczego się tu nie da zagrać, nikogo oszukać. Ze sceny, z ekranu, widać – jakkolwiek byście interpretowali – kim jesteście. I widać to zawsze, najdrobniejszymi szczelinami świetnie skonstruowanej roli czy utworu. Od lat twierdzę, że nie ma wielkiego aktorstwa w marnych ludziach i nie ma też wielkiej sztuki w miałkich, pokrętnych umysłach. Niezależnie od roli jaką się przyjęło, czy tematu, który się porusza. Miarą człowieczeństwa jest sposób w jaki się opowiada o dobru i złu, o miłości i nienawiści, okrucieństwie i ohydzie tego świata i miarą waszego człowieczeństwa jest sposób w jaki rozmawiacie z odbiorcami o cudzie i urodzie świata, w którym żyjemy.
Są artyści jak płomienie i są tzw. robotnicy scen i ekranów, wszyscy są potrzebni, bo dzieła teatralne i filmowe to sztuka zespołowa. Jedni są bardziej swobodni w wyborach artystycznych, inni mniej. Ważne jest jednak, żeby nic nie robić wbrew sobie i aby być suwerennym i w harmonii z tym, co czujecie i myślicie. Najmniej trwałym fundamentem tych zawodów jest kłamstwo, a budowla zbudowana na fałszu, niezgodzie na coś, czy upokorzeniu, rozpada się najszybciej. Celowo używam słowa upokorzenie, bo bywa ona bardzo obecne w tych zawodach.
Teatr to dziedzina w sztuce bodaj najpiękniejsza, jednoczy w sobie wiele sztuk, ale też jest to miejsce z największymi możliwościami kreacji. Film jest sztuką najczęściej dosłowną, w teatrze wyobraźnia i niedomówienie mają znacznie więcej miejsca. Wchodząc nawet na pustą scenę możecie, macie szansę, opowiedzieć nawet najbardziej skomplikowane sprawy, opowiedzieć o człowieku, o sobie. Wzruszyć, zdenerwować lub rozśmieszyć. Sprowokować i poruszyć. Pod warunkiem, że umiecie mówić, umiecie porozumiewać się z publicznością i macie do tego narzędzia, jakim jest rzemiosło. Rozumiem to i doceniam dopiero dziś, po tylu latach pracy, po wielu, wielu godzinach na scenie i planie filmowym. Bez rzemiosła nie ma wielkości, trzeba liter, żeby napisać zdanie, czytelnych słów żeby przekazać myśl. Ale aktorstwo, spektakl, wtedy są najpiękniejsze, kiedy opowiadają tak, że nie da się tego słowami opisać. Kiedy brakuje słów zaczyna się aktorstwo, coś czego nie da się opowiedzieć, trzeba to zagrać.
Sukces, szczęśliwe długie życie w tym zawodzie, nigdy nie jest wynikiem przypadku. Jak powiedziała Maria Callas, którą gram: „sztuka to wielka praca, wieczne zmiany, inspiracje, wiedza o ludziach i świecie, ale trzeba pamiętać o prawidłowej emisji, dykcji i o uczuciach”. Puste konstrukcje to „gówno” – jak się wyraziła. Talent, geniusz, tak, oczywiście, bez tego jest się nikim, ale żeby wyrazić talent i człowieczeństwo, trzeba mieć środki wyrazu. I tego – teoretycznie – macie się tutaj zacząć uczyć. W tej szkole, w tym budynku. I jeszcze jedno: nikt Was tego nie nauczy. Musicie nauczyć się sami. Możecie tu spotkać osobowości, prawdziwych artystów, sposoby myślenia, ludzi którzy Wam uchylą drzwi, ale otworzyć je i wejść musicie sami. Ten budynek to tylko i aż tyle, sale do ćwiczeń i prób, miejsce do popełniania błędów i poszukiwań i… czas, czas, którego później już nigdy nie będzie.
Poszukajcie tutaj siebie. Określcie się. Spójrzcie na siebie w lustrze i zrozumcie, co obiecujecie wchodząc na scenę lub przed kamerę, odezwijcie się i usłyszcie czy to, co z Was wychodzi brzmi prawdziwie i z przekonaniem, i na tym budujcie. Nie budujcie na wyobrażeniach czy marzeniach o sobie, tylko na tym kim jesteście. Polubcie siebie, to wasz obowiązek. Ale przede wszystkim trzeba rozumieć, co się gra i dlaczego, co się opowiada i z jakiego powodu. Nie kłamać, ani przed ludźmi, ani przed sobą. I bądźcie dla siebie surowi. Wymagajcie od siebie. Nie bądźcie zadowoleni z byle czego.
Uważa się, że w literaturze jest wszystko, że opisano wszystkie ludzkie uczucia, stany, myśli, sytuacje, lęki… wszystko. A potem jest aktorstwo. Warto znać kanon światowej literatury, żeby być świadomym artystą, wiedzieć że wszystko już było, zmienia się tylko forma, sposób, ale… każde pokolenie ma prawo do własnych wypowiedzi, nowych sposobów, interpretacji i form. Walczcie o to. Opowiadajcie według siebie i na swój sposób. Nie dajcie się zwieść innym. Tylko odwaga i ryzyko się opłaca. Niekonwencjonalność i brak konformizmu, wyrażanie własnych uczuć znanych od wieków – ale po swojemu – ma siłę. Przyciągnie widza – bo jest prawdą. I strzeżcie się wymuszonej, wymęczonej, pustej, zbudowanej na pozorach awangardy, bo to trwa krótko. Tylko autentyczna potrzeba wypowiedzi ma wartość.
A teraz na koniec. Musicie grać i tworzyć, dla pieniędzy… ale czasem dla własnego zbawienia, jak mówi Callas. To nie są zbyt duże słowa. Na koniec spektaklu powtarzam jej monolog i za każdym razem mnie zachwyca jego prostota i jej wiara w to przesłanie: „…Wybierając sztukę, przyczyniamy się do tego, żeby ten świat stawał się piękniejszym i lepszym. Że zostawiamy go mądrzejszym i bogatszym dzięki sztuce”… Pretensjonalne? Naiwne? Mam nadzieję, że nie, że i Wy myślicie podobnie. Na marginesie, z innymi zdaniami, które wygłaszam jako ona, generalnie się zgadzam, ale ze zdaniem …sztuka to piękno…nie do końca. Wiele się zmieniło i nie ma co tęsknić.
Życzę Wam wszystkiego dobrego. Wielu uniesień, objawień, odkryć. Ten zawód, szczególnie zawód aktora, to sprzedawanie uczuć, własnych uczuć i emocji. To boli. Niezrozumienie boli i brak akceptacji boli najbardziej. Ale chroń Was Boże od upokorzenia, od odejścia od własnych poglądów i wstydu za to, co się gra i jak się gra.
I jeszcze jedno, nie warto tym zawodom, oddawać wszystkiego, wszystkiego…. To jest zawód, a nie życie. Pamiętajcie.
Jest taka wspaniała anegdota: Królowa Wiktoria, pewnego dnia zachorowała. Zbadali ją lekarze i uznali, że cierpi na melancholię, smutek, depresję. Zapytali ją na co miałaby ochotę, co mogło by ją rozweselić czy pocieszyć. Odpowiedziała, że chciałaby spędzić noc z Aleksandrem Wielkim. Wtedy lekarze poszli do ówcześnie największego aktora Edmunda Keana i poprosili : – „Mistrzu, królowa chce spędzić noc z Aleksandrem Wielkim, niech mistrz się ucharakteryzuje, przebierze w stosowny kostium i pójdzie do królowej”. Rano, królowa czuła się lepiej. Kolejnego wieczora zapytali znów na co miałaby ochotę, odpowiedziała, że chciałaby spędzić noc z Juliuszem Cezarem. Lekarze poszli wtedy do Keana i powiedzieli : – „Mistrzu, tym razem zadanie jest proste – Juliusz Cezar. Ma mistrz właśnie tę rolę w repertuarze, proszę się ucharakteryzować, założyć kostium i pójść do królowej”. Rano królowa czuła się lepiej. Trzeciego wieczoru, kiedy ją zapytano, odpowiedziała, że chciałby spędzić noc z Edmundem Keanem, największym aktorem szekspirowskim. – „Mistrzu tym razem zadanie jest arcy proste. Królowa chce pana”. I wtedy Kean miał podobno odpowiedzieć: – „Panowie, to jest absolutnie niemożliwe, prywatnie jestem impotentem”.
I tego Wam życzę. Chrońcie swoją prywatność.
Zachowajcie poczucie sensu.
Dobrego roku. Wielu pomysłów i sukcesów. Powodzenia i aplauzu. Szczęścia. Uznania publiczności. I bądźcie wierni sobie.
I …..nie miejcie wszystkiego w d… tak mi ostatnio powiedział młody aktor, kiedy zapytałam, jak mu się podoba to wszystko dookoła. – A ja mam wszystko w d…Nie warto mieć wszystkiego w d., bo to co mielibyście ewentualnie w d… wpływa i na waszą sztukę i na Wasze życie. I sztuka i życie potrzebują zaangażowania.
Marka i Wacława - wszystkiego dobrego
Szanowni Widzowie, bardzo mi przykro, muszę zawiadomić że 3 października 2016 roku, nie zagram spektaklu „ Maria Callas. Master Class”. Postanowiłam solidarnie przyłączyć się do jednodniowego Strajku Kobiet Polskich, zorganizowanego w proteście przeciwko zamachowi na ich życie, prawa i wolność. Proszę o zrozumienie. Kasy teatrów będą zwracać pieniądze za bilety, oczywiście pracownicy Fundacji postarają się zadzwonić do tych z Państwa, którzy mają bilet na ten dzień i zaproponować także inne terminy, jak zwykle w takich wypadkach. Wysyłam pozdrowienia i ukłony. Proszę o zrozumenie. Krystyna Janda
Kosmy i Damiana - wszystkiego dobrego
Szanowni Państwo, wczoraj na moim fp udostępniłam artykuł zaczerpnięty z portalu wiadomości.gazeta.pl, miał on wielki odzew, także na moich stronach i natychmiast kilka osób, których nie znam ogłosiło 3 października taki islandzki strajk, powołując się na mnie. Szanowni Państwo, po pierwsze wolałabym być informowana jeśli ktokolwiek powołuje się na mnie, po drugie takie wielkie wydarzenie, jeśli ma się udać, musi być starannie przygotowane, a termin konsultowany z kimkolwiek, że użyję tego enigmatycznego określenia.
Czytam posty skonsternowanych kobiet, studentek, wykładowczyń, błagających o zmianę tej daty, ponieważ organizowanie strajku kobiet, w dniu rozpoczęcia roku akademickiego skazuje go z góry na niepowodzenie. Wiem, że wszystkie, wszyscy – celowo używam tego określenia wątpiąc w solidarność kobiet (wystarczy spojrzeć na listę pań głosujących w sejmie) – tak więc wszystkie jesteśmy przerażone konsekwencjami dyskutowanej ustawy, ustawy przeciwko kobietom i wszystkie chcemy krzyczeć o zastanowienie, prosić o zastanowienie przed decyzją o naszych losach i naszym życiu, ale spontanicznie organizowane tak wielkie wezwania do czynu, muszą być konsultowane i przygotowane. Jeśli Państwo zorganizujecie taki protest, nagłośnicie go w całej Polsce, a nie tylko na Fb, przystąpię do niego z całym przekonaniem. Ale trzeba stworzyć minimum szansy, żeby się udał. Na razie organizowany jest 1 października protest pod sejmem. Kłaniam się wszystkim, szczególnie organizatorom Czarnego Protestu, do którego dołączyłam. Pozdrawiam wszystkie Kobiety w Polsce. Bierna obserwacja tego co się dzieje jest klęską, ale trzeba do gorących głów przyłożyć kompres dobrej organizacji. A na koniec, jeżeli ta akcja dojdzie do skutku, będę z Wami.
Krystyna Janda
40 lat temu islandzkie kobiety przez jeden dzień strajkowały. Efekty były zdumiewające
24 października 1975 r. 90 proc. islandzkich kobiet przerwało pracę. Te z nich, które były gospodyniami domowymi, przestały gotować, sprzątać i zajmować się dziećmi. Wszystko trwało tylko jeden dzień, ale zapoczątkowało prawdziwą rewolucję.
Gdy ONZ ogłosiło rok 1975 Rokiem Kobiet, przedstawicielki najważniejszych kobiecych organizacji w Islandii zebrały się, żeby ustalić, jak należy to uczcić. Feministki z grupy Czerwone Pończochy zaproponowały, żeby zorganizować ogólnokrajowy strajk. Przekaz miał być prosty: mężczyźni, nauczcie się w końcu doceniać pracę kobiet! – opisuje „Guardian”.
Choć nie wszystkie Islandki były równie radykalne nastawione, pomysł chwycił. Po naradzie ustalono, że zamiast strajkować, wszystkie kobiety wezmą tego samego dnia wolne. Żaden pracodawca nie mógł im tego zabronić. Co ważne, do protestu miały dołączyć gospodynie domowe, których obowiązków większość mężczyzn nie uważała za prawdziwą pracę.
Kobiety dyskutują, mężczyźni muszą smażyć kiełbaski
Islandzcy panowie początkowo pokpiwali z planu, ale 24 listopada miny im zrzedły. Kobiety zamiast iść do pracy lub zajmować się domem, siedziały w kawiarniach nad kawą i papierosem. Do akcji włączyło się 90 proc. Islandek. Kobiety zbierały się na placach, aby słuchać przemówień działaczek i dyskutować o nierównościach. W tłumie były starsze panie i licealistki, wystrojone damy i robotnice z fabryk.
A co w tym czasie robili mężczyźni? Rozpaczliwie usiłowali przetrwać. Niektóre szkoły, sklepy i fabryki trzeba było pozamykać, bo nie było komu w nich pracować. Dla innych instytucji największym problemem okazały się… dokazujące w biurach dzieci, których zdesperowani ojcowie nie mieli z kim zostawić. Z półek supermarketów poznikały kiełbaski – jedyne danie, z którego przyrządzeniem radziła sobie większość islandzkich mężczyzn.
„Długi piątek” przyniósł zmiany
Ten jeden dzień, który Islandczycy nazywają „długim piątkiem”, spowodował prawdziwą rewolucję. Kobiety, które uczestniczyły w wydarzeniach sprzed 40 lat, wspominają, że poczuły, że mają w sobie oparcie i jeśli będą działać razem, mogą wiele zmienić.
I zmiany faktycznie nadeszły. 5 lat po „strajku” Islandia jako pierwszy kraj na świecie wybrała w demokratycznym głosowaniu kobietę na prezydenta. Reprezentacja kobiet i mężczyzn w parlamencie jest dziś niemal równa.
Współczesna Islandia uchodzi za jedno z najbardziej przyjaznych kobietom państw świata.Zatrudnienie kobiet wynosi aż 76 proc., a luka płacowa stale się zmniejsza. Państwo zapewnia 9 miesięcy urlopu macierzyńskiego (którym rodzice muszą się podzielić), a w zarządzie firm zatrudniających powyżej 50 pracowników 40 proc. zarządu muszą stanowić kobiety.