02
Styczeń
2017
16:28

Izydora i Makarego - wszystkiego dobrego

Z Zuzią podróż sentymentalna. Dla niej całe to wybrzeże, Jurata, Chałupy, Hel to tysiące wspomnień i ludzi. Dla mnie wszystko to nowości. Byłam tu raz, dwa, zawsze jak po ogień przy okazji pracy.
Chodzimy i chodzimy, Zuzia opowiada. Każdy dom, każde drzewo, kamień, droga, widok, wywołuje lawinę wspomnień i anegdot. Zaczarowana podróż.

30
Grudzień
2016
10:38

Eugeniusza i Sabiny - wszystkiego dobrego

Mili Państwo, ten czas miedzy Świętami a Nowym Rokiem, to zwykle czas podsumowań i refleksji. Można by długo pisać ale jakoś opanowały mnie szare myśli. Nie chcę Państwu psuć radości jaka powinna towarzyszyć takim chwilom. Załączam więc tylko podsumowanie roku 2016 które powstało w naszej Fundacji i serdecznie Państwa pozdrawiam, życząc dobrego roku 2017. Dla Was, Waszych Rodzin i Przyjaciół.
Życzenia wszelkiego dobra i podziękowania dla naszych Widzów i Przyjaciół naszych teatrów. Szczególne życzenia dla Wszystkich Tych, którzy zmagają się z chorobą, troskami trudnymi do udźwignięcia, samotnych, potrzebujących wsparcia i w jakikolwiek sposób dotkniętych losem lub wykluczonych. Dobrego Roku.
Wszystkim pracownikom i współpracownikom naszej Fundacji kłaniam się nisko i wysyłam najlepsze, najserdeczniejsze myśli i najpiękniejsze podziękowania, za serce i pracę. Bardzo dziękuję.

27
Grudzień
2016
23:17

Kosmy i Damiana - wszystkiego dobrego

Dziś mój ostatni spektakl w tym roku. Gram dopiero 10 stycznia ” Matki i synów”.
W Muzeum Narodowym otworzono na drugim piętrze wspaniałą wystawę Galeria Sztuki Dawnej, europejskie i staropolskie rzemiosło artystyczne, malarstwo i rzeźba od CV do XVIII wieku. Wspaniała.
Umarła Małgosia Szurmiej.Straszne. Teraz każdego właściwie dnia jakaś straszna wiadomość. Jak tu żyć?

27
Grudzień
2016
06:03

Kosmy i Damiana - wszystkiego dobrego

  1. W święta, przez nasz dom przewinęło się wielu ludzi, ale i zwierząt z nimi. Każdy przyjeżdżał z kotem lub psem. Nadal po domu oprócz naszych psów wędrują trzy koty-goście i świetnie, mimo że atmoisfera czasem jest podminowana, szczególnie w porach posiłków ( kupiłam na święta nie byle jakie prezenty do jedzenia dla gości). W każdym razie, sytuacja jest poprawna, nasze zwierzęta okazały się tolerancyjne i o dziwo gościnne, koty zostają do Trzech króli.
    Nie wychodzę z Internetu.
    Nie wychodzę z gazet.
    Nie wychodzę z książek.
    W sejmie i pod sejmem protest trwa.
    Dziś gram jeszcze SHIRLEY VALENTINE.
    W telewizjach nie-reżimowych powtórki moich filmów, nawet bardzo dawnych jak ” Golem”.
    Staram się chodzić codziennie na godzinny spacer. Włóczę się po okolicznych łąkach, drogach i wertepach a mimo to nie wychodzę ze społecznej, obywatelskiej i patriotycznej depresji.
    W Milanówku nie ma smogu.
    Dobrego dnia.
26
Grudzień
2016
07:55

Edward Kłosiński

zobacz zdjęcie

Dionizego i Szczepana - wszystkiego dobrego

Dziś dzień urodzin mojego męża. Gdyby żył miałby 74 lata. 5 stycznia 2017 roku minie 9 rocznica Jego śmierci.

Oto wywiad świąteczny dla telewizji TVN24 w całości, został nakręcony przy okazji próby dla mediów , przed premierą ” Lekcji stepowania”. Tu jego zapis.
Pozdrawiam i raz jeszcze wszystkiego świątecznego bo święta trwają. Dziś już gram , dziś i jutro w Teatrze Polonia. W Och-Teatrze ” Lekcje stepowania”.
Niech Wam będzie życie lekkie a świat spokojny i sprawiedliwy.Czekamy na Nowy Rok.

MARTA KULIGOWSKA: Spotykamy się przy okazji świąt i premiery „Lekcji stepowania” najnowszej sztuki w pani reżyserii. To jest sztuka nie tyle o tańcu, co o tym, na ile taniec może pomagać, leczyć, być terapią. Ja się zastanawiam, czy taka zbiorowa terapia nie przydałaby się teraz Polsce.

KRYSTYNA JANDA: Pewnie tak. Wątpię tylko czy taniec by tu pomógł. Przyjaźń i wzajemne zrozumienie, słuchanie się, na pewno. Rzeczywiście w tym spektaklu na scenie są wszystkie „problemy” ludzkie, które mamy dookoła siebie i o których coraz częściej się mówi. Każda z tych kobiet ma jakiś inny „ból” z którym, nie potrafi sobie dać rady, ze sobą, ze światem i z tym problemem. Przychodzi więc na lekcje tańca.

MK: Co teraz przydałoby się Polsce, patrząc na to co dzieje się na ulicach, co dzieje się za oknem, co dzieje się z nami? Pytam o to Krystynę Jandę „kobietę wolności 25-lecia”.
Dokąd to wszystko zmierza?

KJ: Myślę sobie, że po raz pierwszy w życiu, a kilka dni temu skończyłam 64 lata, mam poczucie, że żyją tu dwa obce sobie narody. Obcy sobie ludzie, inaczej myślący, z zupełnie innymi priorytetami, z zupełnie innymi celami, zupełnie innymi rzeczami, które sprawiają im radość i przyjemność. Zupełnie innymi sposobami, nie tylko myślenia, ale także traktowania świata, ludzi, wszystkiego dookoła. Nigdy wcześniej tego nie widziałam, czy nie zauważyłam. Za komuny, było kilku komuchów, cyniczny nie ideowy aparat represji a po drugiej stronie, my – czyli uciśniony, niewolny naród. Teraz? Są prawdziwi Polacy i my pogardzani i wyzywani przez tamtych. Jesteśmy sobie obcy w jednej rodzinie, przy jednym stole, nawet w jednym łóżku.

MK: A czy Święta są dzisiaj święte?

KJ: Nie, emocje są tak duże, że nie potrafimy „odpuścić”, nie potrafimy pogodzić się, nie potrafimy zrozumieć. Wczoraj wysłuchałam historii małżeństwa, które jest po obu stronach, mają dzieci, dom, wspólne łóżko i całkowicie odmienne poglądy. Pomyślałam, że o tym trzeba napisać sztukę teatralną, zrobić film, oni nie potrafią już porozumieć się ze sobą w ogóle. Nawet na temat dzieci, na temat szkoły, czego te dzieci powinny się uczyć … W obrębie jednego domu wojna, szlaban, niemożność wspólnego życia. Jak może to zrobić ten świat dookoła, ta Polska teraz, ludziom, którzy tak niedawno się kochali, zrobiliby dla siebie wszystko, mają wspólne dzieci…

MK: Może święta to czas pojednania, może zasiądą do wspólnej wigilii?

KJ: To się łatwo mówi. Wśród moich znajomych jest wielu którzy nie jadą na święta do rodziny, bo nie chcą przeżyć tych rozmów, tych konfliktów. Wolą nie spotykać się w tym roku, nie składać sobie życzeń osobiście, niż rozmawiać na temat polityki. Bardzo wielu ludzi robi uniki, wyjeżdżają gdzieś, uciekają, żeby tylko nie spotkać się z najbliższymi i nie musieć się konfrontować. Straszne. Szukają choć trochę spokoju.

MK: Zastanawiam się czym w takim razie dzisiaj jest odwaga? Bo czasy są też takie, że trudno milczeć. Pani nie milczy, zabiera głos. Nawet niewinne Pani wpisy w Internecie stają się manifestem…

K.J: Słyszałam historię o dziewczynie, która owinęła się tęczową flagą i weszła w agresywną demonstrację ONR-u. Zrobiła to 18-latka, weszła zawinięta w tę flagę w sam środek jadu. I podobno wszyscy zgłupieli. To jest odwaga. Protest, desperacki protest. To mi imponuje.
Nikt nie ma pomysłu co dalej z naszymi konfliktami. Z bitwą o Polskę i o nasze przyszłe życie. Trzeba naprawiać, tylko kto teraz miałby to zrobić i w jaki teraz sposób? Sprawy zaszły daleko. Bardzo się wszyscy poróżniliśmy, nawet znienawidziliśmy. Musimy się wszyscy pogodzić, czy chcemy czy nie. Raczej, jakoś ułożyć. Na razie idziemy dwiema drogami, które się dramatycznie rozchodzą, a musimy się gdzieś zejść. A potem nie ujawnić poglądów? Straszne.

MK: A czy to, co się dzieje w Polsce, ma wpływ na publiczność, która przychodzi do teatru?

K.J: Po pierwsze mamy naprawdę dużo widzów i bardzo nas to cieszy. Na wszystkich spektaklach mamy pełne sale. I ludzie dają nam odczuć, że czujemy i myślimy podobnie. Ja sama czuję to najbardziej, kiedy gram „Danutę W.” W trakcie spektaklu widzowie przez dwie godziny oglądają wiele dokumentalnych zdjęć, dokumentalnych filmów dotyczących Solidarności, stanu wojennego, historii współczesnej Polski. I jest kamienna cisza. Pani Danuta Wałęsa w swojej książce, miała odwagę powiedzieć wiele bardzo ważnych, trudnych rzeczy, które teraz ja mówię ze sceny. -„My Polacy jesteśmy narodem marnym, małostkowym, umiemy walczyć ale nie umiemy utrzymać naprawdę wielkich spraw…”. Mam wielokrotnie podczas tego spektaklu, uczucie że po wielu wspomnieniach, zdaniach, słowach, robi się czarna dziura, tak jak się paliła kiedyś taśma filmowa… Robi się jeszcze cięższa czerń i cięższa cisza.
Mówię ze sceny o papieżu Janie Pawle II – „dzięki niemu mamy wolność i każdym dnem, słowem i czynem powinniśmy mu za to dziękować, starać się, żeby było dobrze, bo to on dał nam wolność”. Mówię o pani Annie Walentynowicz, o której Danuta mówi w książce z żalem ale bez niechęci. I mówię o konfliktach, nieporozumieniach, wzajemnych pretensjach, które się pojawiły tuż po strajku, już we wrześniu 80 roku – „Tak było najpierw – walka o wolność… a potem ci sami ludzie, zaczynali się kłócić, mieć do siebie pretensje, żal . Chwilę później.”

MK To takie typowo polskie, nasza cecha a raczej narodowa wada…

K.J: Jak mówię na przykład takie zdanie: „Gdyby ludzie byli tacy dla siebie, jak wtedy w Gdańsku, na Wybrzeżu, to jaki to byłby kraj! Ludzie byli tak dla siebie życzliwi, obcy ludzie przechodzili ulicą i uśmiechali do siebie bez powodu, coś ich połączyło. Solidarność”. Kiedy to mówię, chce się i mnie płakać, po prostu.
Ale muszę też opowiedzieć coś innego. Grałam „Danutę”, kiedy były te ostatnie wydarzenia sejmowe. Zaczęłam o godzinie 19. Ciemna widownia, pełno, milczenie …. I nagle ok. 19:20 ludzie zaczynają zapalać telefony. Ja stoję i w tej czarnej przestrzeni widzę, światła, jeden telefon, drugi, trzeci – pomyślałam – kurcze, coś się dzieje, w Polsce! A oni czytają, wyłączają, włączają czytają, wyłączają. Myślę – cholera coś się dzieje w kraju, a ja tu gram! Wpadłam szybko do garderoby po pierwszym akcie i zobaczyłam – chodźcie pod sejm! Przychodźcie! Ludzie się organizowali, nawoływali. Myślę – jak ja wyjdę do drugiego aktu? No, ale wychodzę, cała sala wróciła, ale mieli bez przerwy telefony otworzone. Włączyły się dodatkowe emocje, przyśpieszyłam, skracałam, żeby już poszli jeśli chcą, jeśli muszą…. To był niesamowity spektakl. Nagle to wszystko zobaczyłam, te dwie historie dawna i aktualna, spotkały się na moich oczach.

MK: U widzów zdarzają się łzy – widziałam. Owacje na stojąco też, chyba zawsze, bo to niezwykły spektakl. Dlatego warto co wieczór wychodzić na scenę?

K.J: Oj warto. Warto rozmawiać z ludźmi w teatrze. Można to robić na swoich, teatralnych zasadach. Jeżeli jest się dobrym aktorem, jeżeli ludzie słuchają, to można ludziom powiedzieć czy opowiedzieć, uświadomić, dużo ważnych rzeczy. W tym zawodzie naprawdę jest jakieś posłannictwo. Nie ma co tu żartować. Pamiętam jak kiedyś zaprotestowałam, kiedy u mnie w Teatrze Polonia reżyser Przemysław Wojcieszek chciał, żeby pozytywny bohater krzyczał: „kocham ćpać”! Powiedziałam: „W moim teatrze żaden pozytywny bohater nie powie: kocham ćpać. Wyrzucam ten tekst. Albo niech to powie postać negatywna. I wtedy Wojcieszek się na mnie zdenerwował i pobiegł na skargę do dziennikarzy. A idź i powiedz, a w moim teatrze ja się na to nie zgadzam. Niby nic, niby zabawne, dla mnie ważne, wszystko jest ważne , ogólna wymowa i każdy szczegół tego, co i jak tu mówimy.

MK: Teatr to misja, ale też odpowiedzialność za ludzi których się zatrudnia. Czy opowiedzenie się Krystyny Jandy po jeden stronie tego polsko – polskiego konfliktu może jakoś negatywnie wpłynąć na sytuację teatru?

KJ: Widzimy co się dzieje dookoła. Zobaczymy, co będzie dalej. Bo wie Pani, zlikwidować, zamknąć teatr, to proste? Tak jak zamknęli w Białymstoku – przyszedł pan strażak i powiedział, że przepisy bezpieczeństwa nie pozwalają i to jest krótka piłka…Dlatego zrobiliśmy nową instalację przeciwpożarową z nowymi atestami. ( śmiech)
No ale póki co gramy i ludzie przychodzą, jest dobrze. Co ciekawe, przychodzą ludzie z obu stron, a raczej dwóch dróg.

MK: Siła rażenia Pani słów jest duża… Wystarczył jeden wpis o czarnym marszu, by zmobilizować kobiety do tego by wyszły na ulice. To zrodziło się szybko, spontanicznie i na niespotykaną skalę…

K.J: Taki był moment. Sytuacja tak nabrzmiała i desperacja pomieszana z upokorzeniem, oburzeniem, poniżeniem, a nie było wyrazistego pomysłu, co z tym zrobić. Takiego prostego, jednoznacznego. Przeczytałam, że był taki protest kobiet, lata temu, skuteczny, (w Islandii – red.) i pomyślałam, a może by tak …? Napisałam o tym, zadałam proste pytanie: „Czy istnieje solidarność kobiet?” I buch! To się stało. W tym momencie zresztą przekonałam się jaka tam w środku jest siła… i emocji i siła organizacyjna. 20 minut później miałam pierwsze znaki o planach tego protestu.

MK: Za kilka dni koniec roku, 2016 już prawie za nami, jaki to był rok dla Pani?

K.J: Pierwsza połowa super. Druga połowa najgorszy czas od dawna. Dla mnie i dla wielu, był to rok okropny. Kiedyś pamiętam, tuż po zmianach 89 roku, mówiliśmy w telewizyjnych akcjach społecznych: Jesteśmy wreszcie we własnym domu… Teraz nie jesteśmy. Odmawia mi ktoś ojczyzny, miana patriotki, Polki, obywatelki, wolnej kobiety, decydującej o swoich poglądach, życiu, ciele, wierze, -wypierd… piszą, wyzywają, szkalują, niezasłużenie i bezkarnie. Nienawidzą, tak czuję niestety, jest mi teraz często źle tu i smutno. Nie wiedziałam, że ludzie potrafią tak nienawidzić. Koło mnie przechodzi ktoś i po prostu pluje na mój samochód, bo widzi, że ja z tego samochodu wysiadam… Ja oskarżam tę władzę o to, że ktoś pluje na mój samochód. Dotąd nikt nigdy nie napluł na mój samochód z nienawiści. Oskarżam o to nasze władze. Bo powiedzieli że im wolno, co więcej podjudzili ich.

MK; To był trudny rok dla wszystkich z różnych powodów.

K.J: Jest taka gorycz, która się urodziła. To jest jak zgaga, ale niestety nie ma na to żadnej pastylki.

MK: Rok 2016 też wielka strata dla polskiej kultury i polskiego kina. Odszedł Andrzej Wajda, o którym pani mówi: „stworzył mnie jako człowieka i jako aktorkę”.

KJ: Tak sobie myślę, że gdyby on żył, jeszcze by można zadzwonić, porozmawiać o Tym. Teraz dzwonię do Krysi Zachwatowicz. Strasznie smutne, że go nie ma.
Chciałam wspomnieć jeszcze jedną rzecz, uświadomiłam sobie, że wtedy, gdy go zabierali do szpitala, na cztery dni przed śmiercią, ja byłam tam pod furtką na Żoliborzu. Wcześniej, przed chwilą, rozmawiał ze mną przez telefon i jak zwykle pytał – „Jaki film teraz byś zrobiła? O czym? Wszystkich pytał. A ja powiedziałam: – „Andrzej, chyba czas na trzeciego człowieka”.

MK: A kino się upomina o Krystynę Jandę?

K.J: Nie. Dostaję do ewentualnego grania rzeczy, które mi się nie podobają. Jak już jest coś ciekawego i mi się podoba, to uważają, że jestem za stara. Trzeba coś dla starej napisać. (śmiech)

MK: Jakaś odrobiną optymizmu na przyszły rok? Jakieś życzenie, marzenie, plany które pozwalają z nadzieją patrzeć na 2017 rok? Czego życzy sobie Krystyna Janda?

KJ: Chciałabym, żeby inni chcieli dobrze. Bo jedni uważają, że chcą dobrze, drudzy uważają, że chcą dobrze, ale jest przecież takie „dobrze”, które jest bezwzględne. Jak wzorzec metra w Sevres.

MK: Dobrze dla kogo? Dla siebie czy dla Polski?

K.J: Dla Polski. W ogóle już nie myślę o sobie. Od jakiegoś czasu myślę tylko o Polsce. Budzę się i zasypiam z Polską. Jak wielu, jak wielu, teraz. Ale kiedy myślimy o Polsce, myślimy o sobie przecież także.

MK: To może dobrą puentą naszej rozmowy będzie ostatnie zdanie ze spektaklu „Danuta W.” – „Chciałabym, żeby Polska była szczęśliwa” …

KJ: Jak to grałam wcześniej, to nawet trochę wstydziłam się to mówić, że to niby takie… jak ktoś ostatnio powiedział „ nieeleganckie”, miłość do ojczyzny, to zbyt intymne wyznania. A teraz mówię to wyraźnie i dobitnie, ponieważ zmieniła się sytuacja (…) Napisałam nawet do prezydenta. Bo gdzie jest prezydent? Ratunku! Przecież przysięgał Pan być prezydentem wszystkich Polaków. My potrzebujemy pomocy, ratunku! Napisałam bez wiary i miałam rację.

MK: Odpisał?

KJ: Nie. Przez moment coś udawał. A potem podpisał wszystko, bez chwili wahania i bez refleksji. To wszystko jest jakby ktoś nam pluł w twarz, co ja zrobiłam, dlaczego jestem gorsza, niegodna, zła? Bo myślę inaczej?
Dobrego nadchodzącego roku.

25
Grudzień
2016
08:59

Eugenii i Anastazji - wszystkiego dobrego

Składam Państwu najserdeczniejsze życzenia wszystkiego dobrego z okazji Świąt. Bądzcie szczęśliwi, cokolwiek dla Was to znaczy, bo ostatnio dobitnie zrozumiałam że dla wielu, znaczy to dokładnie odwrotność tego co dla mnie jest szczęściem. Krystyna Janda.

23
Grudzień
2016
16:43

Choinka 2016

zobacz zdjęcie

Wiktorii i Sławomiry - wszystkiego dobrego

Uwielbiam wszystkie urządzenia elektroniczne. Uwielbiam wszystkie moje kolejne telefony, laptopy, Ipady, skanery, pamięci przenośne, ładowarki, słuchawki, Internet, strony internetowe, Fbooki, Twittery, Instagramy i cały ten „kram”, powinnam napisać też, kocham prąd. Błogosławieństwo usług całej tej wielkiej zdobyczy ludzkości, w medycynie, przemyśle, nie będę wymieniać dalej, w całym naszym świecie i życiu, jest nie do przecenienia.
Ja zaczęłam przygodę z komputerem 1989 roku, w roku 2000 otworzyłam swoją stronę Internetową i zaczęłam ją stosować w moim życiu zawodowym, chwilę potem zaczęłam pisać dziennik, bo zorientowałam się do jak nieprawdopodobnego narzędzia i jak szybko rozwijającego się „wszechświata” zyskałam dostęp. Pamiętam, jak po moich nocnych samouczących podróżach komputerowych, pewnego dnia zrozumiałam jak to „myśli” i było mi łatwiej. Do dziś używam wszystkich tych urządzeń i korzystam z możliwości intuicyjnie, choć nie wiem dlaczego jak zaznaczę palcem – kopiuj, to wydaje mi się, że tym samym palcem muszę wcisnąć – wklej i dziwię się, że jak na jednym urządzeniu zapamiętam coś w moim palcu jak mi się wydaje, nie mogę tego wkleić po prostu tym samym palcem w innym urządzeniu. Nieważne.
Dziś usłyszałam jak „Państwo” władze, mogą blokować i usuwać strony i treści, które według nich są szkodliwe, zabronione czy niekorzystne i …  zmroziło mnie. Dostawca Internetu, ma obowiązek blokować i usuwać to, co według władz jest do zablokowania i usunięcia. Zresztą przedmiotem dyskusji była ta właśnie zasadnicza różnica między zablokowaniem treści a ich usunięciem na zawsze. Jest wiele dyskusji na temat wolności w Internecie, na temat koniecznych blokad czy filtrów broniących dostępu do treści zabronionych i szkodliwych. Tyle, że dotąd granice ustalało prawo. Dotąd były to regulacje prawne lub ograniczenia wprowadzane przez rodziców nieletnich, a teraz? Co będzie teraz?
Oby drzwi do świata i innych, były zawsze szeroko otwarte.

Cmentarze szare i smutne, ale światełka palą się na co drugim grobie. To jest niesamowite.

A teraz pozwolę sobie zamieścić list jaki dostałam, jakby w prezencie urodzinowym i za który, bardzo, bardzo dziękuję i się nim chwalę.

Szanowna Pani Krystyno!

To dla mnie list szczególny, ważny, bo kieruje swoje myśli i słowa do Pani, kogoś kto wniósł w moje życie pewną pasję, ukształtował moją wrażliwość na sztukę oraz nauczył prawdziwego Teatru, w którym mogę usiąść wygodnie na widowni, zapomnieć o szarej rzeczywistości i dać porwać się w odmienny świat, wychodząc z bijącym z wrażenia sercem.

A wszystko zaczęło się od jednego popołudnia spędzonego na spektaklu w Polonii na Marszałkowskiej… Ktoś mógłby powiedzieć, że przedstawienie w Teatrze nie może nic w nas zmienić, bo przecież jest to wymyślona historia, tylko gra, rola wyuczona przez aktora… dla mnie osobiście to coś więcej, to coś znacznie ważniejszego. Każdy spektakl, który miałam zaszczyt do tej pory obejrzeć, czy to w Teatrze Polonia, czy w Och Teatrze (może zabrzmieć to dość przesadnie), ale poniekąd coś wniósł w moje życie, każdy wywołał jakiś impuls zmian, odwagi, zachwytu, czegoś niesamowitego…
Bo gdyby nie „Maria Callas. Master Class” nie zrozumiałabym jak ważna jest sztuka, jak silny może mieć wpływ na życie, a słowa o sztuce, że wybierając ją ten świat staje się piękniejszy, mądrzejszy, lepszy i bogatszy do tej pory stały się dla mnie swoistego rodzaju dewizą. I chyba nigdy wcześniej (aż do momentu tego spektaklu) nie zdawałam sobie sprawy, że obcowanie ze sztuką może uszlachetniać i przerodzić się w pasję, która raz bawi, a raz wzrusza do łez i ta rozmaitość emocji jakie może wywołać w nas sztuka jest najpiękniejszą wartością jaką możemy czerpać z niej. Poza tym wtedy, będąc na widowni Och Teatru, na scenie nie tylko zobaczyłam Jandę, wielką artystkę grającą z ogromną pokorą i autentycznością, ale przede wszystkim człowieka, który nie dość że mnie wzruszył to i uświadomił mi jak ważne jest w życiu dostrzeganie otaczającego mnie piękna i jak to piękno jest ważne. Zobaczyłam człowieka który ma ogromny szacunek dla widza, traktując go jak równego sobie towarzysza, a to jest dla mnie ważne. Dziękuję Pani za to poczucie wspólnoty.
Z kolei gdyby nie „Boska!” nie miałabym, aż takiej odwagi, by móc realnie i z odwagą patrzeć na moje marzenia. W tym spektaklu kreując rolę Florence nauczyła mnie Pani, że warto mieć marzenia i je realizować. Można dążyć do celu z pewnym dystansem i bojaźnią, ale z drugiej strony wytrwale i do końca. Zaczęłam odważniej patrzeć na swoje marzenia i wierzyć że jeśli będę chciała, jeśli będę miała w sobie siłę to mogę je urzeczywistnić. Opowiedziana historia w spektaklu „Ucho, gardło, nóż” mną wstrząsnęła, zrozumiałam że codzienność może przerodzić się w ciągłą walkę, często w walkę z samym sobą, w walkę wewnętrzną. Stało się to dla mnie swoistym protestem, protestem przed złem, okrucieństwem i niesprawiedliwością, która niestety ciągle krąży gdzieś wokół. Ze spektaklu „Matki i synowie” wyszłam z poczuciem jak ważna jest tolerancja, poczucie człowieka, by mógł żyć tak jak chce, a niestety tak często okrutna rzeczywistość nie jest na to gotowa. Historia „Danuty W.” pobudziła we mnie patriotyzm i zmotywowała mnie do nieustannego poznawania historii, a znakomite farsy, które miałam okazję zobaczyć w Ochu „Weekend z R.” oraz „Przedstawienie świąteczne w szpitalu świętego Andrzeja” rozbawiły mnie do łez.
Wiem, że to tylko „malutka” część ról, które do tej pory miałam zaszczyt podziwiać, ale każda z nich jest tak autentyczna, że wywołuje u mnie coś czego nie da się opisać słowami.
Dlatego z wielkim bólem serca liczę kilometry dzielące mnie od Warszawy. Pewnie, że chciałabym częściej móc oglądać spektakle w Polonii czy w Ochu, ale z drugiej strony może dlatego ten czas, ta chwila spędzona na widowni, daje tyle radości i momentów, do których wracam pamięcią jak do najukochańszych wspomnień. Godziny spędzane w pociągach, na dworcach, są w pełni rekompensowane tym co mogę zastać w Teatrze na Marszałkowskiej, czy na Grójeckiej. To coś więcej niż zwykły spektakl… to prawda bijąca ze sceny, niesamowity talent i umiejętność dzielenia się słowem, które coraz częściej trudno jest wyrazić.
Mój podziw dla Pani nie ogranicza się tylko do kreacji jakie Pani tworzy na scenie i na ekranie kina… Krystyna Janda to dla mnie nie tylko aktorka, Pani reżyser, autorka książek, felietonistka, ale człowiek który zawsze staje w obronie prawdy, potrafi dzielić się z innymi tym co może zauroczyć, zaskoczyć, rozweselić, zaniepokoić, (a co najważniejsze dla mnie) śmiało mogę powiedzieć, że jest Pani dla mnie także Nauczycielką… pedagogiem, dzięki któremu zrozumiałam, że należy odkryć co tak naprawdę chce się robić w życiu, uczciwie, z nadzieją, z odwagą, ale i z szacunkiem do innych.

Już od bardzo dawna nosiłam się z zamiarem napisania do Pani tych paru słów, ale zwyczajnie nie śmiałam… lecz teraz w obliczu coraz trudniejszego do zrozumienia świata, chyba trzeba przypominać o takich osobach jak Pani, które swoją pracą, całą sobą są ponad tym wszystkim, bo są prawdziwe, autentyczne, szczere…
Dziękuję Pani za to. Żadne z napisanych słów nie jest wyolbrzymione, to prawda którą czuję i myśli, którymi pragnę się z Panią podzielić.

A na koniec pragnę złożyć Pani życzenia, nie tylko z okazji zbliżających się świąt, ale na każdy dzień roku. Pewnie nie zabrzmi to zbyt oryginalnie, kiedy będę życzyć Pani spokoju, uśmiechu i sił na to wszystko co niesie przyszłość, ale ważne by życzenia były szczere. Jeszcze raz wszystkiego dobrego.

Kłaniam się nisko z wyrazami wielkiego uznania
Pozdrawiam
Natalia Sz.

22
Grudzień
2016
06:22

Lekcje stepowania. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska

zobacz więcej zdjęć (78)

Zenona i Honoraty - wszystkiego dobrego

Spektakl LEKCJE STEPOWANIA „stoi”. Dziś pierwsza publiczność „za biletami”. Ja już z głową w Świętach i rozmowach o innym spektaklu, planowanym na początek roku 2017.
Zapraszam do Teatru Polonia i Och-Teatru nieustannie, zamieszczam zdjęcia z „Lekcji stepowania” autorstwa Kasi Chmury-Cegiełkowskiej i pozdrawiam.
PS. Podobno na pasterkę idziemy pod sejm.

20
Grudzień
2016
13:21

Lekcje stepowania. Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska

zobacz zdjęcie

Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego

Dziś premiera w Och-Teatrze jakby się nic nie działo. Dziwne jest to życie. Zdumiewające wszystko, irracjonalne. Nie wiadomo, jak się w tym odnaleźć, albo gdzie siebie szukać, bo na JA już nie ma przestrzeni.
Dobrego dnia.

18
Grudzień
2016
08:14

Gracjana i Bogusława - wszystkiego dobrego

Przepraszam, że zajmę sobą przez moment, w ten niespokojny czas, ważny z innych powodów niż takie drobnostki jak urodziny. Ta pomyłka z datą robi zamieszanie, tak więc,urodziłam się w nocy z 18 na 19 grudnia, o godz 2:00 czyli już 19 tego 1952 roku. Czyli tej nocy nadchodzącej skończę 64 rok życia. Trochę się już pożyło. W papierach mam datę urodzin 18 grudnia, bo poród był bardzo trudny, pielęgniarka była zmęczona i nie zauważyła, że zaczął się nowy dzień, wpisała 18 grudnia. Moja mama z wdzięczności za uratowanie mi podobno życia zaproponowała, żeby dzielna pielęgniarka wybrała dla mnie imię. Ta bez namysłu powiedziała - Danusia albo Krysia. Ponieważ Danusia to było imię jakiejś wcześniejszej narzeczonej mojego taty, mama wybrała Krysię. Tyle.
A teraz dziękuję wszystkim Tym , którzy od świtu, podejrzewając że już nie śpię, składają mi życzenia. Bardzo, bardzo dziękuję. I jednocześnie przepraszam ... bo z powodu prób generalnych, pierwszych sal wypełnionych publicznością i całego tego zamieszania nie mogę mieć włączonego telefonu dziś w ciągu dnia, ani nie zdołam odpowiadać na SMSy i emaile. Wybaczcie.
I teraz też wybaczcie, oddalam się, wpadam w Internet bo zaczyna się kolejny niespokojny dzien dla Polski, więc takie drobiazgi jak urodziny tracą znaczenie.
Życzcie mi Kochani moi, życia w spokojnym, wolnym, dostatnim kraju, ojczyźnie ludzi mądrych, otwartych, tolerancyjnych i ...światłych, bo to jednak znaczy trochę co innego niż mądrych. Życzcie mi zdrowia i siły, bo aktorstwo to jest zawód, który można uprawiać długo, a o emeryturze nie marzę. Jednocześnie pozdrawiam wszystkich znakomitych kolegów grających w Teatrze Polonia i w Och-Teatrze, którzy przekroczyli 80 rok życia, a jest ich nie mało, ponad 10 osób albo i więcej, kłaniam się i Wam dziękuję.
Życzcie mi wytrwałości, mądrości i sprzyjających okoliczności, tak to nazwę. I... całuję Was. Szczęśliwego, lekkiego, radosnego życia bez tego koszmaru, który trwa i z którym się zmagamy, z niepokojem patrząc w przyszłość.
Dziękuję.

17
Grudzień
2016
07:10

Gazeta Wyborcza-Co jest grane-16.12.2016

zobacz więcej zdjęć (4)

Olimpii i Łazarza - wszystkiego dobrego

Nieprzespana noc. O 20:00 , kiedy my graliśmy „Danutę W.” ludzie zaczęli się zbierać spontalicznie pod sejmem. Wszystko w obronie demokracji, konstytucji i wolnych mediów. A potem ta noc. Tej nocy dużo się zmieniło. W głowach i sercach. Zamarza ciepło. Tamowana złość kipi. Sala sejmowa okupowana przez opozycję. Część protestujących ciągle pod sejmem. Policja broni wdtępu na ulice otaczające sejm, nie dopuszczają tam nikogo więcej. Co przyniesie nowy dzień? Wszyscy utopieni w telefonach, fbookach, internecie, wiadomościach. Dobrego, niespokojnego na pewno, dnia.
My od rana do nocy w Och-Teatrze. Wieczorem pierwsza próba generalna.

14
Grudzień
2016
09:03

Alfreda i Izydora - wszystkiego dobrego

Mili Państwo. Jeździ na mnie od roku jak na pstrej kobyle prasa prawicowa, portale internetowe związane z prawicą i nie tylko, no jednym słowem kto żyw, kto ma ochotę i niewątpliwą przyjemność. Przetrzymuję to spokojnie, byłam na to przygotowana ujawniając swoje sympatie polityczne i lęki przed nowymi porządkami. Pełno w tych, na mój temat publikaji kłamstw, insynuacji, złośliwości, pomówień, nienawiści w końcu. Ok, toczy się wojna ideologiczna jakiej wcześniej nie znałam i jestem, jako niepokorna, jedna z niepokornych, atrakcyjnym celem. Zniknęłam z mediów państwowych w pozytywnych zawodowych choćby kontekstach itd. itp. Ludzie i tak wiedzą swoje, nie ma po co prostować, odpowiadać ani się odzywać na kolejne kłamstwa i niegodziwości – zawsze powtarzam.
Jestem jednak założycielką i szefową dużej fundacji, dopóki kłamstwa dotyczą mnie i mojej rodziny nawet, milczę, ale kiedy podawane są celowo i świadomie fałszowane dane dotyczące fundacji i naszych dwóch fundacyjnych teatrów, jednak prostuję.
Ostatnia publikacja , która narodziła tysiąc innych przedruków lub interpretacji, dotycząca naszego sprawozdania rocznego jak mniemam, jest kłamliwa. Poprosiłam naszego kontrolera finansowego o sprawozdanie i oto ono”
Pani Krystyno.Poniżej weryfikacja danych z artykółu.
a) Wpływy z biletów 12,8 mln – PRAWDA!
b) Sponsoring 5,58 mln – FAŁSZ,
c) Koszty produkcji i wynagrodzeń 17,7 mln – FAŁSZ,
d) Średnia płaca 10 tyś zł – FAŁSZ,
e) Zysk netto 2,3 mln – PRAWDA.

Sprawozdanie jest opublikowane na naszej stronie oraz na pożytek.pl
http://fundacjakj.pl/pl/content/pl/o-fundacji/sprawozdawczosc
http://sprawozdaniaopp.mpips.gov.pl/

I jesxcze jedno, wszystkue tytuły krzyczą do ludzi ZAROBIŁA a powinny krzyczeć FUNDACJA DZIĘKI NIEJ ZAROBIŁA.
Pieniądze jak wiadomo są przeznaczone na działalność w przyszłym roku, nowe premiery, których Planujemy cztery lub sześć zależy od naszych możliwości finansowych, na zakupy koniecznego sprzętu i konieczne remonty. Produkować nowe spektakle musimy, bez premier nie ma publiczności. A te zarobione przez fundacje pieniądze zaiste nie wystarczą i wie to każdy kto się tym tematem zajmuje.
Kłaniam się i polecam. Każda insytucja kultury byłaby dumna z takich wyników jak uprzejmnie napisano w artykule.
I jeszcze jedno przy tej okazji dziękuję wszystkim współpracownikom, aktorom, wszystkim, którzy z nami pchają te „taczki pod Giewont” a przede wszystkim dziękuję Publiczności i naszym Przyjaciołom.

12
Grudzień
2016
21:22

Adelajdy i Aleksandra - wszystkiego dobrego

Jutro 13 grudnia.
Miałam wtedy 29 lat i przez moment, tuż wcześniej poczułam razem z Solidarnością, co to wolność.
Wy którzy urodziliście się tego dnia macie dziś 35 lat. Jesteście dorośli. Przypominam te zdjęcia, żebyście choć przez moment o tamtym dniu pomyśleli.
Życzę Wam dobrego, spokojnego, dostatniego, mądrego, tolerancyjnego, miłego życia. Ambitnego i nie na marne.
Życzę Wam wreszcie szczęścia.

11
Grudzień
2016
05:44

Tarnowskie Góry

zobacz więcej zdjęć (11)

Damazego i Waldemara - wszystkiego dobrego

Tarnowskie Góry. Jestem tu pierwszy raz, nigdy tu nie grałam. ” Danuta W.” Ten spektakl dziś, po „dobrej zmianie” i wszystkim, co się przez ten rok stało, nawygadywało, naobrażało, skopało, opluło, to absolutny „rarytas” . Na sali cisza, jakiej dawniej nie znałam, każde słowo pada jak ciężka kropla, obrazy za mną, zdjęcia dokumentalne, chwile z tamtego czasu i Solidarności, i stanu wojennego, i później z Wolności, w brzemiennej ciszy. Wzruszenie.
Jak dobrze, że ten spektakl z Januszem Zaorskim i Andrzejem Wolfem zrobiliśmy. Następne przedstawienie, 16 grudnia, za chwilę w Warszawie w Teatrze Polonia, to będzie przedstawienie 150, stopięćdziesiąte. Dziś ten spektakl to, jak policzek w twarz tym czasom. Wielokrotnie jako aktorka byłam zaplątana w zamieszki historii z rzeczywistością i sztuką, zawsze dotąd to było coś w rodzaju krzyku niezgody, rola, spektakl czy film, tym razem to puchnąca, gorzka cisza.
Dobrego dnia, weekendu. Wracam do Warszawy na tydzień premierowy, do Och-Teatru. Jeszcze w Suwałkach „Shirely”, „Danuta W” w Teatrze Polonia i później w sobotę pierwsza publiczność na „Lekcjach stepowania”,  a tyle jeszcze z tym pracy. Uwielbiam to.

10
Grudzień
2016
02:55

Julii i Daniela - wszystkiego dobrego

Byłam wczoraj w Muzeum Narodowym na „chińskiej wystawie”, ale potem wstąpiłam do „starych znajomych”. Dobrze robi.

Dziś gram „Danutę W.” w Tarnowskich Górach.

Dobrego weekendu.

08
Grudzień
2016
07:44

Marii i Wirgiliusza - wszystkiego dobrego

Taka noc niespokojna, nie na marne nieprzespana.

Jednocześnie w moim domu kończy się wiele żarówek. To dziwne. Niektóre świeciły kilka lat.

Podobno żeby zapobiec złu tego świata, trzeba czytać. Czytam więc. Ale mam uczucie że zapobiegam tylko złu i złości rodzącej się   mnie.

8  grudnia urodziła się Maryla Rodowicz i zginął John Lennon.

Dziś w nocy myślałam o aktorkach i aktorstwie. O pamięci także.

 

 

06
Grudzień
2016
20:28

Lekcje stepowania 2016 - fot. Krzysztof Opaliński

zobacz więcej zdjęć (23)

Mikołaja i Emiliana - wszystkiego dobrego

Grudzień, najmilszy miesiąc w teatrach rozpoczęty. To czas radości, czas świąteczny, czas rodzinny, wspólny, pachnący, smaczny, narodzin, nowości, czego chcecie. To czas kiedy nie wolno zostawiać innych samym sobie, pomóc im w świętowaniu, przyjaźni, wspólnocie. Miesiąc czułości dla dzieci, dziadków, rodzin, zwierząt. Miesiąc wspomnień i szacunku do tradycji i innych. miesiąc odwiedzin ludzi i grobów. Miesiąc rodzinnych opowieści, lektur, filmów i spektakli ze śmiechem, śniegiem i miłością.

Ktoś kiedyś powiedział koło mnie – uczę się na siłę na nowo radości życia, ale mi nie wychodzi, teraz to trudniejsze niż kiedykolwiek było. Uderzyło mnie to, też tak czuję. dookoła szlachetne paczki, akcje społeczne, zbiórki zabawek, karmy dla zwierząt, ozdób choinkowych, akcje pomocy samotnym, chorym, bezdomnym, sierotom, mam uczucie że kto żyw coś chce zrobić, pomóc, pamiętać. To bardzo, bardzo budujące.

W naszych teatrach same radości z ” Przedstawienia świątecznego w szpitalu św. Andrzeja”  i premiera” Lekcji stepowania”.

Zamieszczam zdjęcia i staram sie o radość z tego czasu i ze Świąt oraz z nadejścia Nowego Roku.

02
Grudzień
2016
23:31

Pauliny i Balbiny - wszystkiego dobrego

Od dwóch miesięcy pracuję z ośmioma aktorkami  i jednym aktorem, nad przedstawieniem „Lekcje stepowania” Richarda Harrisa. Śmiejemy się, denerwujemy, zdarzyły się już łzy i nie byle jakie niespodzianki.   Ostatnio przeżyliśmy bójkę pani Romanowskiej z panią Moro, pani Tkacz od dwóch dni zaniemówiła, leży chora, pani Winiarska i Zborowska, w życiu prywatnym matka i córka przeżywają potyczki sceniczne rodzinnie, jest to czasem wzruszające, często zabawne. Kamil Maćkowiak jest „umęczony” zaczepkami kobiet, musi mieć mocne nerwy, Kasia Żak schudła  kilka kilogramów, codzienne stepowanie daje wszystkim w kość. Ja  czasem chcę zwariować, czasem wyjść, ale staram się trzymać. Czasu niedużo, premiera 20 grudnia, a mamy już tylko kilka prób, bo między innymi i ja wyjeżdżam, jeszcze przed premierą  z ” Danutą W.” w Polskę.

Dziś Iza Dąbrowska zapytała mnie: – Co pani myśli, czy mogę powiedzieć do Romanowskiej – Ty wredna gruba świnio? – Słucham?- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. – A w którym momencie?- Po tym jak ona mi mówi- że to że mam raka nic nie usprawiedliwia. – A czy Ela Romanowska o tym wie? – Jeszcze nie, bo dziś jest chora, leżała tu na ziemi przed próbą zdechła i odesłałyśmy ją do domu. – Świetnie, no to panie ze sobą porozmawiajcie.

Na próbach bywają psy aktorek. Musimy synchronizować ich obecności bo im też trudno się dogadać.

Co tam się dzieje!!! Nie do wymyślenia. Niech żyje teatr, aktorki, aktorzy, aktorswo, publiczność, dramaturdzy i ludzkie problemy, bo bez nich teatru też by nie było.

„Lekcje stepowania” Richard Harris
Data premiery: 20 grudnia 2016
Reżyseria: Krystyna Janda
Przekład: Elżbieta Woźniak
Scenografia: Maciej Maria Putowski
Asystent scenografa: Małgorzata Domańska
Kostiumy: Krystyna Janda i Małgorzata Domańska
Światło: Katarzyna Łuszczyk
Choreografia: Anula Kołakowska
Opracowanie muzyczne: Krzysztof Jaszczak
Producent wykonawczy i asystent reżysera: Alicja Przerazińska
Obsada:
Izabela Dąbrowska, Anna Iberszer, Joanna Moro, Elżbieta Romanowska, Krystyna Tkacz, Maria Winiarska, Zofia Zborowska, Katarzyna Żak, Kamil Maćkowiak

01
Grudzień
2016
15:28

Natalii i Eligiusza - wszystkiego dobrego

Taki czas na marnych ludzi
Jednych gubi, drugich budzi,
I sam nie wiesz, czy to stypa czy to bal…

(Agnieszka Osiecka)

28
Listopad
2016
20:35

Lekcje stepowania

zobacz więcej zdjęć (14)

Grzegorza i Zdzisława - wszystkiego dobrego

Premiera LEKCJI STEPOWANIA 20 grudnia. Nerwica na razie w granicach normy. Dziś robiliśmy zdjęcie do plakatu. 🎀 Imieniny mamy, to zawsze sprawdzian rodzinny. Zdaliśmy. 🎀 Dziś wiadomość o ogromniej podwyżce za użytkowanie wieczyste pod Teatrem Polonia. Szkoła przetrwania.💦 Aleppo, teraz powinniśmy być tam świadomością i emocjami, piekło na ziemi. 200 tys. ludzi tam…a Polska, prawie ani gestu.💦

 

 

 

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.