Wacława i Izydora - wszystkiego dobrego
Szanowni Państwo, przyjaciele, składam Wam najserdeczniejsze życzenia wszystkiego dobrego z okazji świąt. Miałam największe słowa na końcu palca ale zaniecham, bo wszystkie teraz zbyt pretensjonalne. Życzę Wam zdrowia, możliwości pracy i spokojnego dnia codziennego. Pozdrawiam🐥
Lidii i Ernesta - wszystkiego dobrego
Czas pandemii. Ponad 34 tysiące zachorowań, ponad 500 zmarłych. Od dziś wszystko i wszyscy zamknięci a raczej ci mądrzy. Wczoraj umarł dr.Wasilewski, wybitny psychiatra, pomógł wielu ludziom, dzieciom, stworzył kilka klinik, trzymał „w pionie”wielu moich znajomych. Mnie pomagał po śmierci męża, mam wobec Niego także wielki dług wdzięczności za Pawła, mojego ulubionego producenta i przyjaciela. Darek Wasilewski w momencie największego kryzysu u Pawła, na moją prośbę pojechał do Niego, rozmawiał przez drzwi całą noc a rano udało Mu się wywieźć Pawła do szpitala. Uratował Mu życie jeszcze na rok. Paweł zdecydował umrzeć rok później. Niestety nie udało Mu się Pomóc, bo nie kontaktował się już z nikim.
Darek, znaczy dr.Wasilewski od kilku lat w Teatrze Polonia robił ze swoją żoną, muzykiem „ Koncert pogodny” dla smutnych, świrów i depresjonistów, jak to nazywaliśmy. Występowaliśmy w nich wszyscy, pochopni, świry, poturbowani, załamani, smutni, samotni, depresjoniści, ci po leczeniu i w trakcie leczenia. Darek grał na kontrabasie, pisał piosenki, żona grała na fortepianie, pisała muzykę i aranżacje. Darek każdemu mówił że go kocha i Mu wierzyliśmy.
Był wielkim, zdrowym, silnym męskim mężczyzną lekarzem i nagle ni w pięć ni w dziewięć umarł, to absurd, umarł jak ptak w locie. Zostawił rzeszę zrozpaczonych ,na granicy samobójstw pacjentów, którzy Mu codziennie mówili że nie chcą żyć, a On im codziennie tłumaczył że życie jest piękne i ma wyższy sens nawet jak sobie z nim nie można dać rady.
Umawiał się ze mną na kawę od lat, poza gabinetem, w którym mnie leczył najpierw na bezsenność a potem tłumaczył że nie można dopuścić do obniżenia jakości życia ani na chwilę, że wieczny smutek to obniżenie jakości, bo potem trzeba trzęsienia ziemi żeby to zmienić, trzeba choćby drugiego człowieka, a o to niełatwo, albo lotu na księżyc, co prostsze. Trzeba ewenementu, żeby się wyciągnąć z czerni i szarości. Tłumaczyłam, że ja ewenement mam co wieczór. Gram. Śmialiśmy się, śmialiśmy a potem On nagle wyciągał w moją stronę pudełko z chusteczkami , bo wcześniej ode mnie wiedział, że właśnie będę płakać. Nigdy nz tę kawę nie poszliśmy , bo oboje nie mieliśmy czasu.
Teraz zostawił takich , którzy żyli od jednego telefonu z Nim do drugiego.
Podobno to nie był covid.
Co za straszny czas, nie ma tygodnia żeby nie umarł przyjaciel.
Uważajcie na siebie.
Józefa i Bogdana - wszystkiego dobrego
Ostatnio zalew wiadomości medialnych o „demonach w naszym środowisku, czyli mee too, molestowania, prześladowania, upokarzanie, odbieranie godności, okrucieństwo, przemoc, wykorzystywanie seksualne, znęcanie się fizyczne i psychiczne reżyser∑ó i dyrektorów nad aktorami itd itp…wyznania młodych i starszych aktorek, brudy, pomówienia, doniesienia, prawdy tajone latami , Korzystanie z pozycji siły, władzy i dyskusja gdzie kończy się „ofiarność dla Sztuki” czyli namowy do tzw. ” przekroczeń ” w sztuce, tak modnych teraz a co ma prowadzić do dzieł wiekopomnych, wstrząsania widzami i nowoczesnym językiem porozumiewania się z publicznością it itd itd…
Najpierw deklaracja: Nigdy podczas prawie już 50 lat w zawodzie i środowisku, nie byłam do niczego zmuszana, nigdy nie namawiano mnie do zagrania zrobienia czegokolwiek wbrew mojej woli, nigdy nie byłam mobbingowana, molestowana , zaczepiana, torturowana psychicznie, a jeśli to wszystko odbywało się w ramach i na zasadach normalnej pracy twórczej i różnicy zdań miedzy artystami, realizatorami . Ale tez czytając i słuchając tych ostatnich wynurzeń i opisów nigdy nie zgodziłabym się nawet na cień takich zachowań i słów wobec siebie. Stanowczo.I jeszcze jedno wszyscy moi znakomici koledzy i koleżanki starsi z którymi pracowałam, reżyserzy, dyrektorzy teatrów to byli ludzie naprawdę wspaniali, godni szacunku, pełni honoru i wiedzy w pracy twórczej. Abstrahuję od ich życia prywatnego i ich spraw poza artystycznych , bo nie o to tu chodzi.
Postanowiłam przypomnieć mój wykład inaugurujący kolejny rok akademicki , w tym wypadku 2014, w warszawskiej Akademii Teatralnej. Bo w nim o tym mówię.
Szanowne Panie, Panowie , moi Drodzy.
Skończyłam te szkołę ponad dawno temu, w tym roku upłynęło 45 lat mojej pracy artystycznej. Wspominam lata tu spędzone dziś z rozrzewnieniem, ale też pamiętam ile lęku, obaw i nadziei im towarzyszyło. Ile łez i nieprzespanych nocy, ile też szczęśliwych chwil. Jesteście w cudownym momencie kiedy wszystko może się zdarzyć i świat przed Wam. Zazdroszczę Wam i współczuję. Zaczynacie te drogę w trudnych czasach.
Ponad 20 lat żyłam i uprawiałam ten zawód w socjalistycznej Polsce, z cenzurą i brakami w każdej dziedzinie. Przede wszystkim z brakiem dostępu do świata i jego kultury. Dziś dostęp jest nieograniczony, a w Internecie są nie tylko obrazy wszystkich galerii świata, spektakle i filmy, książki, także wszystko lub prawie wszystko co było przed Wami, cała historia sztuki, którą należy znać i szanować. Wszelkie informacje i teksty. Można z tego korzystać nieograniczenie. Ale jak powtarzam, nie zawsze tak było.
Zawód artysty to zawód specjalny, możliwość kreacji to dar bezcenny. Szansa publicznej wypowiedzi artystycznej to i odpowiedzialność i wielkie zadanie. Artyści różnie je traktują i tworzą z wielorakich powodów i potrzeb. Uprawiają sztukę dla sztuki, dla siebie i dla innych, ale zawsze mają nadzieję, że to co robią trafia do ludzi i ma dla nich znaczenie. Można też uprawiać sztukę także dla pieniędzy i satysfakcji, to nie jest naganne. Ale wtedy artysta musi być naprawdę zrozumiany i kochany, trafić w swój czas, a to nie łatwe.
Dziś chcę Wam jednak przypomnieć że aktorstwo, reżyseria, właściwie, każdy rodzaj sztuki to także zawody „społeczne”. Artyści są zależni od czasu w którym żyją, od miejsca, okoliczności. Zależni od sytuacji społecznej i politycznej, obyczajowej i finansowej także. Słowo „posłannictwo” bardzo się wyświechtało, często jest lekceważone, wywołuje uśmiech, ale nadal sens tego słowa jest niezmienny. Sztuka ma za zadanie kształcić, zmieniać, edukować, poszerzać horyzonty, humanizować świat. W trudnych czasach, tak to enigmatycznie nazwijmy, artystom nie powinno być wszystko jedno, co mówią i dlaczego, w jakich kontekstach i znaczeniach funkcjonują ze swoim „ dziełem”. A z tym było różnie i w tamtych czasach niewoli i coraz częściej teraz. Mówi się że wielka sztuka jest ponad czasem, polityką, sytuacją, że jest większa niż chwila i sytuacja. Bardzo mnie to dziwi i niepokoi. Wiem że jest wielu, którym jest obojętne, co mówią i jaki to ma odbiór, wymowę, stawiają siebie i swoje artystyczne wypowiedzi ponad codzienność, jak to nazywają. Moim zdaniem, tylko częściowo mają do tego prawo. Trzeba brać odpowiedzialność za to co się robi, także w dalszej perspektywie. Czy dzieło teatralne, filmowe, książka, obraz , utwór muzyczny może zmienić świat? Pewnie nie, choć w naszej historii mamy przykłady, że jest to możliwe.
Namawiam Was, korzystając z zaproszenia mnie na tę dzisiejszą uroczystość do odpowiedzenia sobie na kilka podstawowych pytań: Kim jestem? Gdzie żyję? Jaki mam światopogląd? Jakim jestem człowiekiem? Jednym słowem o określenie, wyrobienie własnego widzenia siebie i świata. Zrozumienia zasad moralnych i etycznych, które są Wam bliskie. Określenie własnych granic wolności i intymności, poza które zdecydujecie się nie wychodzić. Namawiam Was do ustalenia własnych zasad i norm i do wierności im. Namawiam Was do zdobywania wolności w życiu i sztuce. Do uprawiania tych zawodów według siebie. Nie wszystko powinno być na sprzedaż i nie wszystko ma swoja cenę. Są rzeczy bezcenne i te warto zachować.
Aktorstwo, reżyseria, to tajemnicze zawody, posługują się wyobraźnią, talentem, wrażliwością, umiejętnościami zawodowymi, rzemiosłem i miarą Waszego człowieczeństwa, wiedzą o naturze ludzkiej, jej pięknie i brzydocie. Ale też musicie mieć świadomość, że paradoksalnie, niczego się tu nie da zagrać, nikogo oszukać. Ze sceny, z ekranu, widać – jakkolwiek byście interpretowali – kim jesteście. I widać to zawsze, najdrobniejszymi szczelinami świetnie skonstruowanej roli czy utworu. Od lat twierdzę, że nie ma wielkiego aktorstwa w marnych ludziach i nie ma też wielkiej sztuki w miałkich, pokrętnych umysłach. Niezależnie od roli jaką się przyjęło, czy tematu, który się porusza. Miarą człowieczeństwa jest sposób w jaki się opowiada o okrucieństwie i ohydzie tego świata i miarą człowieczeństwa jest sposób w jaki rozmawiacie z odbiorcami o cudzie człowieczeństwa i urodzie świata, w którym żyjemy.
Są artyści jak płomienie i są tzw. robotnicy scen i ekranów, wszyscy są potrzebni, bo dzieła teatralne i filmowe to sztuka zespołowa. Ważne jest jednak żeby nic nie robić wbrew sobie i aby być suwerennym i w harmonii z tym, co czujecie i myślicie. Najmniej trwałym fundamentem tych zawodów jest kłamstwo, a budowla zbudowana na fałszu, niezgodzie na coś czy upokorzeniu, rozpada się najszybciej. Celowo używam słowa upokorzenie, bo bywa ona bardzo obecne w tych zawodach.
Teatr to dziedzina w sztuce bodaj najpiękniejsza, jednoczy w sobie wiele sztuk, ale też jest to miejsce z największymi możliwościami kreacji. Film jest sztuką najczęściej dosłowną, w teatrze wyobraźnia i niedomówienie mają znacznie więcej miejsca. Wchodząc na pustą scenę możecie, macie szansę opowiedzieć nawet niuanse tego świata, opowiedzieć o człowieku, o sobie. Wzruszyć, zdenerwować lub rozśmieszyć. Sprowokować i poruszyć. Pod warunkiem, że umiecie mówić, umiecie porozumiewać się z publicznością i macie do tego narzędzia, jakim jest rzemiosło. Rozumiem to i doceniam dopiero dziś, po tylu latach pracy, po tylu godzinach na scenie i planie filmowym. Bez rzemiosła nie ma wielkości, trzeba liter, żeby napisać zdanie. Ale aktorstwo, spektakl, wtedy są najpiękniejsze, kiedy opowiadają tak, że nie da się tego opisać. Kiedy brakuje słów zaczyna się aktorstwo, coś czego nie da się opowiedzieć, trzeba to zagrać.
Sukces, szczęśliwe długie życie w tym zawodzie, nigdy nie jest wynikiem przypadku. Jak powiedziała Maria Callas, którą gram: „sztuka to wielka praca, wieczne zmiany, inspiracje, wiedza o ludziach i świecie, ale trzeba pamiętać o prawidłowej emisji, dykcji i o uczuciach”. Puste konstrukcje to „gówno” – jak się wyraziła. Talent, geniusz, tak, oczywiście, bez tego jest się nikim, ale żeby wyrazić talent i człowieczeństwo, trzeba mieć środki wyrazu. I tego – teoretycznie – macie się tutaj zacząć uczyć. W tej szkole, w tym budynku. I jeszcze jedno: nikt Was tego nie nauczy. Musicie nauczyć się sami. Możecie tu spotkać osobowości, artystów, sposoby myślenia, ludzi którzy Wam uchylą drzwi, ale otworzyć je i wejść musicie sami. Ten budynek to tylko i aż sale do ćwiczeń i prób, miejsce do popełniania błędów i poszukiwań i…. czas, czas, którego później już nigdy nie będzie.
Poszukajcie tutaj siebie. Określcie się. Spójrzcie na siebie w lustrze i zrozumcie, co obiecujecie wchodząc na scenę lub przed kamerę, odezwijcie się i usłyszcie czy to, co z Was wychodzi brzmi prawdziwie i z przekonaniem, i na tym budujcie. Nie budujcie na wyobrażeniach czy marzeniach o sobie, tylko na tym kim jesteście. Ale przede wszystkim trzeba rozumieć, co się gra i dlaczego, co się opowiada i z jakiego powodu. Wiedzieć kim się jest i polubić to. Nie kłamać, ani przed ludźmi, ani przed sobą. I bądźcie dla siebie surowi. Wymagajcie od siebie. Nie bądźcie zadowoleni z byle czego.
Uważa się, że w literaturze jest wszystko, że opisano wszystkie ludzkie uczucia, stany, myśli, sytuacje, lęki… wszystko. Warto znać kanon światowej literatury, żeby być artystą, wiedzieć że wszystko już było, zmienia się tylko forma, sposób, ale… każde pokolenie ma prawo do własnych wypowiedzi, nowych sposobów, interpretacji i form. Walczcie o to. Opowiadajcie według siebie i na swój sposób. Nie dajcie się zwieść innym. Tylko odwaga i ryzyko się opłaca. Niekonwencjonalność i brak konformizmu, wyrażanie własnych form bólu czy miłości znanych od wieków – po swojemu – ma siłę. Przyciągnie widza – bo jest prawdą. Ale strzeżcie się wymuszonej, wymęczonej, zbudowanej na pozorach awangardy, bo to trwa krótko. Tylko autentyczna potrzeba wypowiedzi ma wartość.
A teraz na koniec. Musicie grać i tworzyć, dla pieniędzy… ale także dla własnego zbawienia, jak mówi Callas. To nie są zbyt duże słowa. Na koniec spektaklu powtarzam jej monolog i za każdym razem mnie zachwyca jego prostota i jej wiara w to przesłanie:
….”Wybierając sztukę, przyczyniamy się do tego, żeby ten świat stawał się piękniejszym i lepszym. Że zostawiamy go mądrzejszym i bogatszym dzięki sztuce”….
Pretensjonalne? Naiwne? Mam nadzieję, że nie, że i Wy myślicie podobnie. Na marginesie, z innymi zdaniami, które wygłaszam jako ona, generalnie się zgadzam, ale ze zdaniem …sztuka to piękno…nie do końca. Wiele się zmieniło i nie ma co tęsknić.
Życzę Wam wszystkiego dobrego. Wielu uniesień, objawień i odkryć. Ten zawód, szczególnie zawód aktora, to sprzedawanie uczuć, własnych uczuć i emocji. To boli. Niezrozumienie boli i brak akceptacji boli. Ale chroń Was Boże od upokorzenia, od złamania własnych ideałów, wstydu za to, co się gra.
I jeszcze jedno, nie warto tym zawodom, oddawać wszystkiego, wszystkiego…. To jest zawód, a nie życie. Nie ma takiej roli, spektaklu, filmu sceny dla której warto dać się złamać i kogoś upokorzyć. Pamiętajcie. A z drugiej strony…Jest taka wspaniała anegdota: Królowa Wiktoria, pewnego dnia zachorowała. Zbadali ją lekarze i uznali, że cierpi na melancholię, smutek, depresję. Zapytali ją na co miałaby ochotę, co mogło by ją rozweselić czy pocieszyć. Odpowiedziała, że chciałaby spędzić noc z Aleksandrem Wielkim. Wtedy lekarze poszli do ówcześnie największego aktora Edmunda Keana i poprosili : – „Mistrzu, królowa chce spędzić noc z Aleksandrem Wielkim, niech mistrz się ucharakteryzuje, przebierze w stosowny kostium i pójdzie do królowej”. Rano, królowa czuła się lepiej. Kolejnego wieczora zapytali znów na co miałaby ochotę, odpowiedziała, że chciałaby spędzić noc z Juliuszem Cezarem. Lekarze poszli wtedy do Keana i powiedzieli : – „Mistrzu, tym razem zadanie jest proste – Juliusz Cezar. Ma mistrz właśnie tę rolę w repertuarze, proszę się ucharakteryzować, założyć kostium i pójść do królowej”. Rano królowa czuła się lepiej. Trzeciego wieczoru, kiedy ją zapytano, odpowiedziała, że chciałby spędzić noc z Edmundem Keanem, największym aktorem szekspirowskim. – „Mistrzu tym razem zadanie jest arcy proste. Królowa chce pana”. I wtedy Kean miał podobno odpowiedzieć: – „Panowie, to jest absolutnie niemożliwe, prywatnie jestem impotentem”.
I tego Wam życzę. Chrońcie swoją niezależność, dumę i prywatność.
Dobrego roku. Wielu pomysłów i sukcesów. Powodzenia i aplauzu. Szczęścia. I bądźcie wierni sobie.
I nie miejcie wszystkiego w d… jak mi ostatnio powiedział młody aktor, kiedy zapytałam, jak mu się podoba to wszystko dookoła. Nie warto mieć wszystkiego, oprócz siebie i sztuki w d… , bo to co mielibyście ewentualnie w d… wpływa i na sztukę i na Wasze życie. I sztuka i życie potrzebują zaangażowania, Według własnych przekonań., ale do tego trzeba mieć światopogląd, kręgosłup i odwagę. Nie wolno być w tym zawodzie koniunkturalistą.
Leona i Matyldy - wszystkiego dobrego
Imieniny Krystyny, razem z dwoma spektaklami do zagrania w Och-Teatrze, to męcząca sprawa. Jednak było miło a nawet „brawurowo”miło. Dziękuję za wszystkie serdeczne życzenia wszystkiego dobrego i przyjemności, które mnie spotkały. Dziękuję Państwu.
Dziś urodziny Jerzego Treli, którego kochany i szanujemy, życzymy wszystkiego dobrego.
Od jutra znów nie gramy niestety, jak długo nie wiadomo, w ogóle teraz nic nie wiadomo i tak cały czas.
Pozdrowienia.
Cypriana i Marcelego - wszystkiego dobrego
Dziś pożegnanie, pogrzeb pana Jana Lityńskiego. Tam mi przykro że nie mogę tam być. Należą Mu się najpiękniejsze pożegnania, ukłony i podziękowania od nas wszystkich. Zostanie na zawsze w naszej wdzięcznej pamięci. Cześć bohaterowi.
Pawła i Tomasza - wszystkiego dobrego
Urodziny Andrzeja Wajdy
Urodziny Agnieszki Osieckiej
Cmentarze.
Gramy. Pani na wózku inwalidzkim, wstała, nie mogliśmy w garderobie dojść do siebie.
Przeczytałam „ WYKLĘTĄ CÓRKĘ KUBIAKÓW”,książka zrobiła na mnie wrażenie, potem obejrzałam wszystko co można w Internecie i z wrażenia nie mogę złapać oddechu aż do teraz.
Czytam CZUŁEGO NARRATORA i roztapiam się, koniec z mięsem definitywnie daj Boże.
Jutro w Dzień Kobiet gram SHIRLEY VALENTINE.
W weekend pięć razy POMOC DOMOWĄ.
Uczucie samotności i osierocenia pogłębia się każdego dnia. Pogrzeby, rozstania, osobność.
Kazimierza i Łucji - wszystkiego dobrego
Umarł wczoraj kochany i podziwiany profesor Jerzy Limon. Wczoraj wypowiedziałam już tyle słów do mediów na Jego temat, że w środku mam tylko szum i smutek. Nie znalazłam dostatecznie dobrych słów żeby opisać wspaniałość Jego kondycji człowieczej. Wszystkie słowa są zbyt małe i banalne. Teatr Szekspirowski w Gdańsku, który zbudował, stworzył, pozostanie na zawsze jako Jego pomnik, poświęcił temu dziełu i festiwalowi szekspirowskiemu pół życia. Nikt Go nie zastąpi.
Smutne, smutne dni, nie mogłam spać w nocy, słuchałam nagranej przez Maję Komorowską , jej książki „31 dni maja”. Maju kochana, dziękuję Ci za tę noc.
Tezy spektakle „Lili” za nami, dziś „ Biała bluzka”, jutro „Zapiski z wygnania” za którymi bardzo tęsknię. Jest taki wzrost zachorowań, mówi się że znów będzie 20 tys. dziennie. Przeczuwam że znów zamkną teatry i to tym razem na długo. Może do końca sezonu, oby moje przeczucia się nie spełniły. Ludzie kupują bilety, nie zrażeni i z potrzeby wydaje się prawdziwej, to jest wielka nagroda i nadzieja na przyszłość, mimo wszystkiemu co się wydarza.
Przyszłość. Wielopoziomowy lęk i niepokój.
Dobrego dnia. Wielu ludzi ze środowiska chorych, w domu, na kwarantannach, wiele w tym wszystkim absurdów organizacyjnych, deztyzji władz i wynikających z ludzkiej lekkomyślności.
Ci będzue dalej? Co nas czeka?
Zdjęcie profesora w murach Jego teatru autorstwa pana Krzysztofa Niedenthala.
Teofila i Makarego - wszystkiego dobrego
Dziś i jutro pracujemy nad dwoma zastępstwami w spektaklu LILI. Krzysztof Stelmaszyk od jakiegoś czasu pracuje nad główną rolą inspektora, którą grał Piotr Machalica, Natalia Berardinelli dziś o 5:00 dowiedziała się, że z powodu choroby koleżanki musi zrobić nagłe zastępstwo. Gramy w poniedziałek, wtorek i we środę w Och-Teatrze o 19:30.
Co to za czas?! Co to za szamotanina.
Wszystkiego dobrego.
Wczoraj znajoma mi pani, która sprząta klatki w blokach na niedużym osiedlu w podwarszawskiej miejscowości, opowiedziała mi co tam się dzieje, jakie dramaty, jak wiele młodych ludzi, chłopców i dziewcząt podczas tego czasu pandemii weszło w stałe uzależnienie od narkotyków, dopalaczy i alkoholu. Dramat. Czas raju dla dilerów. Matki, ojcowie z obłędem szukają pomocy, usiłują ratować dzieci! Bezsilnie. Co to za czas! Co to za obłęd!
Gabriela i Anastazji - wszystkiego dobrego
JAROSŁAW MIKOŁAJEWSKI:
Wczoraj nareszcie oficjalna premiera ALEI ZASŁUŻONYCH odbyła się, na szczęście. Trudne to wszystko, praca z długimi przerwami, pokaz w grudniu, teraz nagle start po tak długiej przerwie, nie jestem zadowolona z wczorajszego przebiegu spektaklu, zbyt dużo nerwów i brak niuansów interpretacyjnych, szczególnie u mnie, ale trudno. Dziś gramy i będzie lepiej spokojniej. Następne spektakle w połowie marca.
Zdjęcia reportażowe Roberta Jaworskiego z wczorajszego wieczoru, po spektaklu małe spotkanie przyjaciół i wspomnienia.
Od jutra próby wznowieniowe LILI i zastępstwa za Piotra Machalicę, to będzie smutne i trudne, bardzo trudne, jak wiele rzeczy teraz.
Wczoraj – premiera „Alei Zasłużonych” w Teatrze Polonia. Dziś – pierwszy spektakl biletowany. W marcu i kwietniu następne.
To mój pierwszy dramat napisany jako dramat i wystawiony jako dramat.
Nie umiem i chyba nie chcę napisać o nim ani słowa.
Powiem więc, że jestem wdzięczny Krystynie Jandzie, że przyjęła ten tekst kiedy tylko go do niej wysłałem, że tak precyzyjnie i wizjonersko wyreżyserowała, i wstrząsająco zagrała. I za wspólny, mądrze i najmilej spędzony czas.
Że jestem wdzięczny Emilii Krakowskiej, Dorocie Landowskiej, Olgierdowi Łukaszewiczowi i Grzegorzowi Warchołowi za wspaniałe aktorstwo i rozmowy, za ludzkie ciepło i mądrość. I ekipie Teatru Polonia za ogromną serdeczność, wsparcie i cierpliwość.
Trzymam kciuki za dzisiaj, „e la nave va” (a statek płynie). Płyń po morzach i oceanach świata, Alejo.
Oto mały fragmencik:
/…/
ONA: Otóż sytuacja jest taka: jestem pisarką, poetką, jak pani wie, co bardzo mi pochlebia. Trochę źle się ostatnio czuję… Jak Sonata b-moll…Tak więc ostatnio czuję się gorzej, i zaczęłam się z mężem zastanawiać nad śmiercią.
Nie nad moją i męża, tylko ja i mąż nad moją śmiercią. I skonstatowaliśmy…
to chyba odpowiednie słowo, takie jakich należy używać w ministerstwie,
w komisji kultury… więc skonstatowaliśmy – proszę wybaczyć, ale w tym miejscu chce mi się dodać „kurwa”…
URZĘDNICZKA: Doskonale panią rozumiem…
ONA: No więc skonstatowaliśmy, kurwa, uczciwszy najświętsze uszy ministra kultury, bo mogłabym powiedzieć znacznie gorzej… że kiedy to już się zdarzy, kiedy umrę, nie będziemy, to znaczy mój mąż… nie będzie miał za co mnie pochować…i bardzo się tym martwi /…/.
Zapraszam, jm
Wiktora i Cezarego - wszystkiego dobrego
W poniedziałek po długiej przerwie Callas, we wtorek Biała bluzka, jutro po wielu dniach od pokazu grudniowego premiera Alei zasłużonych, w niedzielę przypomnienie Lili, to jest razem jakieś 300 stron tekstu z pamięci, mój biedny mózg wariuje, zwoje się przegrzewają, na stykach iskrzy. W życiu pozascenicznym nie pamiętam już nic, nawet imion kotów. Pamięć trzeba trenować, bez stałego treningu słabo. Dobrze że przynajmniej wiem o co chodzi i co chcę zagrać.
Dobrego końca tygodnia
Marty i Małgorzaty - wszystkiego dobrego
Dziś CALLAS, jutro BIAŁA BLUZKA, w piątek premiera ALEI ZASŁUŻONYCH. A w sercu czarno. Wczoraj znów wiadomość o śmierci. Pan Jan Lityński🖤
Cyryla i Apolonii - wszystkiego dobrego
Dziś pierwszy raz od od dawna znów na próbie w teatrze.
Postanowiliśmy 26 marca dać premierę ALEI ZASŁUŻONYCH. Cieszę się. Jak nas 27 na nowo zamkną to przynajmniej będziemy po premierze.
Nasz zarejestrowany PAN JOWIALSKI dostał na katowickim festiwalu komedii Nagrodę Publiczności, bardzo dziękujemy.
Piotra i Małgorzaty - wszystkiego dobrego
A pies nic nie rozumie co się dzieje.
Feliksa i Hilarego - wszystkiego dobrego
Siedzę na planie serialu i odwiedzam cmentarze.
Chodzę na spacery i czytam.
Robię porządki i przeglądam papiery po zmarłym przyjacielu Jerzym Karwowskim.
Oglądam filmy i śpię. ( świetne – Fran Lebowitz i Giń 2020)
Czekam na otwarcie teatrów, uczestniczę w naradach i podpisuję papiery fundacyjne.
Zapalam światła na noc przed domem rano je gaszę.
To nie jest życie.
Jana i Wilhelma - wszystkiego dobrego
Warszawa, 08.01.2021
W odpowiedzi na szereg niepełnych informacji przekazywanych opinii publicznej przedstawiam opis przebiegu wydarzeń związanych z akcją szczepień przeciwko COVID-19 w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Centrum Medyczne WUM zostało wyznaczone przez Rektora WUM za zgodą Narodowego Funduszu do planowych szczepień dla pracowników i studentów wszystkich jednostek kampusu WUM grupy ,,0” od 04.01.2021 roku i w tym zakresie czyniliśmy przygotowania
W dniu 24.12 2020 otrzymaliśmy telefon z ARM o przyznaniu nam nieplanowanych szczepionek z terminem szczepienia do 31 grudnia 2020 r. ze względu na ryzyko przeterminowania tych szczepionek. Zgodziliśmy się na najmniejszą ilość 75 dawek ze względu na brak przygotowania procedur szczepienia.
W dniu 27. 12. 2020 otrzymałam podobną informację telefoniczną z NFZ dotyczącą konieczności zwiększenia liczby szczepionek do 450 dawek do szybkiego, priorytetowego wykorzystania, z zapewnieniem możliwości szczepień osób spoza grupy „0”, między innymi rodzin, znajomych oraz innych pacjentów. Chodziło o to, żeby wykorzystać dawki przed końcem roku, kiedy mijał ich termin przydatności do użycia a także w celu przetestowania sprawności tworzonego systemu szczepień. Te szczepionki były dodatkową, przedterminową pulą, gdyż planowe szczepienia personelu miały rozpocząć się w CM WUM od 4 stycznia. W zależności od liczby zgłoszeń kolejne dawki miały być zamawiane od 31 grudnia w systemie cotygodniowym.
Szczepienia w końcu roku 2020 miały być realizowane zgodnie z Pismem Prezesa NFZ zezwalającym na elastyczne wykorzystanie szczepionek, tj. szczepienie poza grupą „0” m. in. „pacjentom, rodzinom pracowników”. Informację NFZ przekazał mi najpierw telefonicznie, a potem przysłał potwierdzające rozmowę pismo z dnia 29.12.2020.
W związku z tym jeszcze w Święta poleciłam kierownictwu CMWUM informować pracowników o możliwości wcześniejszych szczepień dla nich ich rodzin, pacjentów i znajomych. Poinformowałam również kanclerz WUM o takiej możliwości z prośba o przygotowanie listy chętnych do szczepień pracowników WUM.
Pracownicy Szpitali: CSK- Banacha i Szpitala dziecięcego mieli rozpocząć szczepienia od 4 stycznia 2021. Ustaliłam z Dyrekcją tych placówek, że szczepienia pracowników CSK będą się odbywały w Centrum Dydaktycznym a drugiego Szpitala w jego siedzibie. Dyrekcja Szpitala CSK na moją prośbę według schematu rozpoczęła przygotowywania godzinowych, imiennych harmonogramów zgłoszeń które wypełnione miałam otrzymać 4 stycznia rano.
Uznaliśmy, że wcześniejszą partie szczepionek podzielimy na szczepienia pracowników szpitala Pediatrycznego w jego lokalizacji oraz na szczepienia pracowników CMWUM, administracji WUM i „innych” (określonych w piśmie Prezesa NFZ) w Centrum Dydaktycznym, które zostało w tym celu udostępnione przez Rektora WUM.
W dniu 28 grudnia 2020 do godziny 14:30 nie otrzymaliśmy szczepionek. Z rozmowy z ARM dowiedziałam się, że tylko 75 szczepionek ma statut zrealizowanych a resztę trzeba zamówić mailowo jako formalną realizację zamówienia partii szczepionek o którą prosił NFZ. Co niniejszym uczyniłam.
Około godziny 17:00 otrzymaliśmy 75 szczepionek. Szczepienia rozpoczęliśmy o godzinie 9:00 w dniu następnym tj. 29 grudnia 2020 roku. W pierwszej kolejności zaszczepione były osoby zaangażowane w akcję. W tym dniu z 75 otrzymanych szczepionek zaszczepiliśmy zaledwie 60 osób. Zaangażowane w to były od 9:00 do 18:00 4 zespoły. W czasie tych 9 godzin można było zaszczepić 400 osób. Przeraził nas brak chętnych i długie przestoje w pracy. Koordynatorka dzwoniła do pracowników ściągając ich z urlopów. Powiadomione były pielęgniarki Izy Przyjęć Szpitala CSK, powiadamialiśmy naszych pacjentów o możliwości zaszczepienia. Jako naszego wieloletniego pacjenta zaprosiliśmy także aktora ze świata kultury, który dalej informował kolegów ze swojego środowiska leczących się na Banacha. Zgłoszenia chętnych do zaszczepienia wysyłane były na adresy mailowe zamieszczone na stronie internetowej CMWUM i Ministerstwa Zdrowia. Zrodził się pomysł, aby znane osoby świata kultury zostały ambasadorami akcji szczepień. Władze WUM zamieściły taką informację w mediach. Planowaliśmy przygotowanie spotów reklamowych, audycji itp. Aktorzy zgodzili się społecznie użyczyć nam swojego wizerunku i czynnie włączyć się w akcję edukacyjną promującą konieczność szczepień. Wszystko po to, żeby, zaszczepiło się jak najwięcej osób i przerwać łańcuch pandemii.
Po dostawie pierwszej partii szczepionek nie mieliśmy informacji, kiedy dostaniemy następne. Okazało się, że nie można ich było znaleźć w systemie. Po licznych telefonach dzięki przychylności pracowników ARM udało nam się otrzymać informację, że szczepionki z hurtowni będą możliwe do dostarczenia dopiero 31grudnia 2020 roku ze względu na trudności logistyczne dużej ilości dostaw
Aby przyspieszyć dostawy zaproponowaliśmy swój udział – własny środek transportu z lodówką. Ministerstwo Zdrowia nie wyraziło na to zgody. Przekonywaliśmy hurtownię o konieczności dostawy 30 grudnia ze względu na niemożliwość zaszczepienia populacji około 400 osób w dniu Sylwestra. W końcu udało się rozpocząć szczepienia z danej puli 30 grudnia 2020 roku przed południem.
Szczepienia w okresie absencji urlopowej w końcówce roku pod presją czasu nie były proste a dla nas najważniejsze było wykorzystanie 100% szczepionek tak aby nie zmarnować ani jednej. To o to nas prosił NFZ. W trybie nagłym nie planowanym zaszczepiliśmy około 300 osób
z grupy „0” oraz około 150 osób spoza niej: rodzin, pracowników służb pomocniczych, pacjentów
z Kampusu Banacha, wśród których byli też aktorzy. W pojedynczych przypadkach w sytuacji niepewności co do tego, ile osób się stawi na tak nagle organizowane szczepienie w końcówce roku, pracownicy szczepili również osoby towarzyszące osobie szczepionej. Było to podyktowane troską o nie zmarnowanie materiału do zaszczepienia Rozcieńczona fiolka musi zostać wykorzystana w krótkim czasie. Ryzyko zmarnowania rozcieńczonych dawek powstało w 6 zespołach szczepiących.
Lista osób do szczepienia musiała być równa liczbie dawek szczepionek do rozdysponowania. Listę osób tworzono na podstawie zgłoszeń chętnych, do których uprzednio trafiły nasze zapytania, przygotowane listy były przekazywane do punktu szczepień do wykonania.
Osoby, które miały być zaszczepione, były przygotowywane do szczepień w kolejności według listy. Po wypełnieniu ankiet, oświadczeń i wpisaniu do systemu osoby te były kwalifikowane przez lekarza i kierowane do szczepienia. Tego ustalonego wcześniej łańcucha nie można było przerwać.
Celem moim i całego zespołu, którym kieruję było zaszczepienie jak największej ilości osób i niezmarnowanie ani jednej dawki. W wyniku naszych działań w ciągu trzech dni zaszczepiliśmy 450 osób. .Żadna dawka szczepionki nie została zmarnowana.
CMWUM działało w dobrej wierze a jego pracownicy zrobili wszystko, aby wykonać powierzone im zadania w tak krótkim czasie. Zrobiliśmy to dodatkowo na życzenie NFZ i Agencji Rezerw Materiałowych, ale przede wszystkim zrobiliśmy to dla pacjentów, aby nie zmarnować ani jednej dawki, która daje nadzieje zdrowia.
Wszyscy lekarze, pracownicy i studenci WUM byli i są wpisani na listę grupy ,,O” i zaplanowane jest ich szczepienie według ustalonego harmonogramu w indywidualnie określonej dla każdego porze i miejscu od 04.01. 2021. Żadna z tych osób nie zostanie pominięta. Żadnej z nich nikt nie odebrał należnej jej dawki
Na koniec, chciałabym podzielić się osobistą refleksją. Zarządzanie firmą i realizowanie zadań pod presją czasu w warunkach pandemii nie jest łatwe i nigdy nie będzie idealne. Zwłaszcza pod presją opinii publicznej manipulowanej przez nierzetelny przekaz, fakenewsy i emocjonalne, wydawane bezpodstawnie medialne wyroki. Jest mi niezmiernie przykro, że ucierpiał wizerunek WUM oraz wielu osób dobrej woli ze świata kultury i mediów a moja 30-letnia praca dla CMWUM i WUM zakończyła się w taki sposób. Choć pracowałam z oddaniem i w najlepszej wierze – uczyniono ze mnie tak zwanego kozła ofiarnego i doszło do zamachu na moje dobre imię. Bezpodstawne, także politycznie motywowane oskarżenia okazały się ważniejsze niż świadectwo całej mojej zawodowej kariery. Trudno mi się z czymś takim pogodzić. Jedyne co mi pozostaje to dawanie świadectwa prawdy oraz walka o moje dobre imię.
Z wyrazami szacunku
Ewa Trzepla
A ja 3 stycznia przekazałam prof Gaciągowi listę 8 kolegów potwierdzających chęć wzięcia udziału w planowanej akcji pro bono propagującej szczepienia.
Anieli i Eugeniusza - wszystkiego dobrego
Dziś w Radomiu odbył się pogrzeb Jerzego Mariana Karwowskiego naszego przyjaciela i członka zarządu naszej fundacji. Człowieka i wielu zasługach dla kultury polskiej, dla środowisk teatralnych, filmowych i operowych. Niech odpoczywa w spokoju. Żegnaj Jurku. 🖤
Mieczysława i Mieszka - wszystkiego dobrego
Szanowni Państwo, w tę smutną sylwestrową noc, składam Państwu najserdeczniejsze życzenia na rok 2021. Na końcu oczko, więc może….
Ukłony nieustanne, podziękowania, pozdrowienia i powrotu żywego teatru przy pełnych salach życzę.
Zdrowia, zdrowia, zdrowia, wspomnienia Piotra Machalicy i wielu tych którzy odeszli tego tragicznego roku 2020. A odeszli wspaniali, najwspanialsi i nie wiadomo jak sobie bez Nich poradzić.
Zdrowia, realizacji planów i mądrych, dobrych ludzi na drodze.
Eugeniusza i Sabiny - wszystkiego dobrego
Dziś zamknięta, bez publiczności, premiera spektaklu ALEJA ZASŁUŻONYCH Jarosława Mikołajewskiego w Teatrze Polonia. Także dziś, premiera książki MOJA DROGA B. w wersji audio, przeczytana przez moją córkę Marię Seweryn.
Kończy się ten przeklęty rok 2020, składam Państwu najserdeczniej życzenia na być może lepszy rok 2021, choć czynię to z lękiem i ciężkim sercem. Niepokój stale teraz nam towarzyszy, dotyczy zdrowia i jutra naszych najbliższych i wszelkich planów. Dziś znowu wzrost zachorowań i śmierci. Wszystkiego dobrego dla Was i Waszych Rodzin. No i ukłony jak najgłębsze z podziękowaniami że jesteście z nami, z naszą fundacją nieustannie. Bardzo dziękujemy. ❤️🧡
Gracjana i Bogusława - wszystkiego dobrego
Co za koszmarny dzień! Pożegnanie Piotra Machalicy, ustalenie daty spopielenia Jerzego Karwowskiego i moje 68 urodziny🍷koszmar, smutny koszmar, ale jak napisał do mnie prof. Krzysztof Meissner – Jak Elon Musk nas wszystkich wyśle na Marsa, będziemy mieli dwa razy rzadziej urodziny…
Uważajcie na siebie kochani❤️