10
Wrzesień
2021
07:05

Bernarda i Sobiesława - wszystkiego dobrego

Wczoraj urodziny Jurka Radziwiłowicza, SHIRLEY w Teatrze Polonia, dziś pierwsza próba WIŚNIOWEGO SADU w Teatrze Polskim i wieczorem premiera spektaklu BIG BANG w Och- Teatrze.
W Internecie wielu żegna się z Unią Europejską po ostatnich posunięciach rządzących i przypominają, że potem trzeba będzie mieć wizy do Hiszpanii czy gdziekolwiek, gdzie dotąd teraz tak częste weekendowe wypady.
W Teatrze Polonia garderobianą jest moja koleżanka z klasy ze szkoły podstawowej, patrzy na mnie i mówi: – Krysiu, nam to i tak już wszystko jedno. A charakteryzatorka na to: – Jedni żyją 60 inni 90, jeszcze mogłybyście pojeździć.
Od dziś w zasadzie u mnie koniec laby, mam zajęty każdy dzień, każdy wieczór na długo, praktycznie do końca roku, choć nie, jeszcze mały wypad do Włoch w październiku, dobrze że na razie nie trzeba załatwiać wizy.
Dobrego dnia, na Giewoncie baner- BYŁEM PRZYBYSZEM ALE MNIE NIE WPUŚCILIŚCIE.
Podły czas i okropni ludzie sądząc po komentarzach internetowych. Podli, podli, podli i źli.

07
Wrzesień
2021
07:43

Reginy i Melchiora - wszystkiego dobrego

Każdy dzień zaczynam przeglądem prasy, nie umiem bez tego choć to mnie pogrąża. Dziś  przypadkowo dodatkowo przeczytałam horoskop dla mnie na ten dzień! czego nigdy nie robię. No super! Koszmar.
Tygodniowy rejs po wodach Chorwacji z którego wróciłam w niedzielę wieczór pozornie uspokojona, zrelaksowana i wyspana, okazało się nie przyniósł ulgi na długo. Nie mniej, mam poczucie że gorzej mi na lądzie niż na morzu, stałe płynięcie koi nerwy.  Ale kołek w głowie, ciężar w piersi, napady duszności i poczucie bezsilności wobec tego co się dzieje nie minął.  Wielki ciężar. Nic nie przynosi pocieszenia.

We czwartek gram SHIRLEY,  w piątek rano pierwsza próba WIŚNIOWEGO SADU w Teatrze Polskim i premiera BIG BANGu w Och- Teatrze, w sobotę BIAŁA BLUZKA w Poznaniu, w niedzielę rano wylatujemy z Jarkiem Mikołajewskim  do Rzymu aby oboje w poniedziałek w Rimmini odebrać wspaniale nagrody –  Premio Apoxiomeno, ale ten wieczny ciężar w płucach i kołek w głowie nie daje żyć.

04
Wrzesień
2021
07:05

Rozalii i Róży - wszystkiego dobrego

Wracam z tygodniowego rejsu po Chorwackich wodach. Ani na chwilę nie zapomniałam o tym co w Polsce. Wisiałam na wiadomościach całymi dniami. Wracam smutna do smutnego kraju. Zmarnowane nadzieje. Dni stają w gardle.

21
Sierpień
2021
10:27

Joanny i Franciszki - wszystkiego dobrego

Szanowni Państwo, pozwalam sobie zamieścić tutaj ten list, przeniesiony z mojego Forum, bo jestem z niego bardzo dumna, stał się dodatkową radością ostatnich naszych dni w fundacji.
A sytuacja? Mamy wspaniałą frekwencję na wszystkich spektaklach, publiczność można powiedzieć – szaleje, gromko i długo nas nagradzając brawami. Dziękujemy.
W Och- Teatrze trwają próby  do wrześniowej premiery BIG BANGU. Planujemy repertuar do zrealizowania w roku 2022. Plany, rozmowy, kompletowanie obsad, nowe premiery ku radości , pokrzepieniu i przetrwaniu.
To wszystko w wielkim zamęcie i niepewności dookoła, związanej z sytuacją na świecie, pandemiczną i tą niewiadomą jaką przynosi Nowy Ład. Jeśli wejdzie czekają nas choćby zmiany kadrowe, bo emerytom nie będzie opłacało się pracować …Pracujemy, trwamy, gramy…nie tracimy ducha.
Wszystkiego dobrego.
Dziś, jutro , pojutrze w Teatrze Polonia ALEJA ZASŁUŻONYCH. Zapraszamy.

Postprzez julixwx Śr, 18.08.2021 22:44

Kochana Pani Krystyno!
W sierpniu zrobiłam sobie maraton pani monodramów – Biała bluzka, Zapiski z wygnania, wczoraj pierwszy raz Shirley i jeszcze Lily już poza ,,maratonem” Nie byłabym w stanie zliczyć łez, uśmiechów i niekontrolowanych wybuchów śmiechu, których mi Pani dostarczyła w tych kilka wieczorów, ale za każdy jestem niesamowicie wdzięczna.
Od października zaczynam studia, co właściwie jest też częściowo Pani zasługą. Całą maturę z polskiego napisałam w oparciu o pani role – Agnieszki, Elżbiety, Marty z Tataraku, Danuty Wałęsy, Sabiny Baral… Aż się bałam, że egzaminator w końcu podkreśli słowa ,,Krystyna Janda” i uzna za powtórzenie.
Właśnie przeprowadziłam się do Warszawy i cały sierpień spędzam na szukaniu przystanków, ulic i mebli. Często jestem zagubiona, czasami troszkę samotna, ale Pani teatry są lekarstwem na wszystkie trudy. Czy Pani wie, jaką Och i Polonia mają wspaniałą widownię? Ile ja poznałam fascynujących ludzi w kolejce po wejściówkę! Nawet idąc do teatru sama, ostatecznie zawsze kończę w jakimś miłym towarzystwie. Stworzyła Pani miejsce, w którym czuję się ,,na miejscu” jak nigdzie.
Wielką czułość mam do tych Pani teatrów, jeśli można czuć coś takiego do instytucji. Tak się przytulam do tej Białej bluzki i po wczorajszej Shirley coś czuję, że do niej też będę przychodzić regularnie żeby usłyszeć to ,,Ty się nie bać żyć!”.Chciałam tylko wysłać Pani trochę ciepłych słów i zapewnić, że to, co Pani robi jest ważne i potrzebne.Jakiś czas temu podpisałam się jako nowa stała bywalczyni Pani teatrów i tylko troszkę go zmodyfikuje.

Dziękuję i tulę serdecznie

13
Sierpień
2021
15:05

Hipolita i Diany - wszystkiego dobrego

Krystyna Janda: Nie myślę o tym, ile dają mi bliscy. Myślę o tym, ile ja im mogę dać

Krystyna Janda: Nie myślę o tym, ile dają mi bliscy. Myślę o tym, ile ja im mogę dać

Widzowie wracają do teatrów?
– Tak, mamy prawie 100% dozwolonej frekwencji i rekordowe sprzedaże na jesień! Pracujemy bez przerwy od 16 lat, nie stać na wakacyjne zamknięcie. I jest pełno. Nasze spektakle uliczne, które pokazujemy na Placu Konstytucji i przy ul. Grójeckiej 65 i w przestrzeni Konesera, biją rekordy widzów. W soboty i niedziele, kiedy gramy bajki dla dzieci, przychodzi 500-600 osób. Stoją, siedzą, oglądają, biją brawo, krzyczą, wstają w podziękowaniu. Jestem szczęśliwa, tym bardziej że w tym roku zdecydowaliśmy sfinansować nasz teatr uliczny z datków widzów.

Pani miała kilka miesięcy przerwy w pracy w związku z epidemią?
– Przeciwnie! Nie grałam, ale jestem szefową, byłam przez cały ten rok w pracy bardziej niż zwykle, podejmowaliśmy setki decyzji, pisaliśmy wnioski, przez fundację przeszły tony papierów. Tak intensywnej pracy organizacyjno-biurowej, księgowej, koncepcyjnej nie pamiętam. Te teatry to duże przedsiębiorstwo i odpowiedzialność, cały właściwie czas, z przerwami, odbywały się także próby do nowych rzeczy. Po tym roku pandemii wypuściliśmy pięć premier, z których trzy zrobiłam ja, wyreżyserowałam je i w jednej z nich gram.
To był dziwny i bardzo, bardzo pracowity i trudny czas przetrwania. Trudny także od strony emocjonalnej, psychicznej, do tego wszystkiego dołączyła się gigantyczna nagonka na mnie i na naszą fundację. Nie, o przerwie nie było mowy. Mam uczucie, że stoję w krajobrazie po bitwie.

Większość teatrów ma teraz wakacje. Wy gracie pełną parą!
– Może dlatego u nas takie tłumy, że inni są zamknięci!? (śmiech). Gramy jak zwykle latem. No i pokazujemy nowości. Powstał w reżyserii Andrzeja Domalika wspaniały „Minetti. Portret artysty z czasów starości” Thomasa Bernharda z wielką rolą Jana Peszka to teraz nasza „perła w koronie”. Mamy „Aleję zasłużonych” Jarosława Mikołajewskiego, „Cwaniary” Sylwii Chutnik w reżyserii Agnieszki Glińskiej, spektakl, na który wszyscy długo czekali.
Podczas pandemii zrobiłam dwie komedie: czeską i bardzo nam bliską „Wspólnotę mieszkaniową” i „Coś tu nie gra” kanadyjski tekst, komedię polityczną, gatunek u nas w Polsce prawie niespotykany, a jego temat bardzo „rymuje się” z aktualnymi polskimi problemami. Wreszcie Cezary Żak „postawił” kryminał według bardzo znanej książki „Dziewczyna z pociągu”. Większość z tych tytułów wystartowała w czerwcu i wszystkie mają już swoją publiczność.

Wielu aktorom zapewniła pani w ten sposób pracę?
– To był nasz cel także, by nie zostawiać ich samych. W obu naszych teatrach rocznie występuje około 400 artystów. W czasie pandemii starałam się nie tracić z nimi kontaktu i robiliśmy wszystko, żeby pracownikom etatowym płacić pensje. Zachować „tkankę” za wszelką cenę. Niestety stało się dużo dramatycznych rzeczy. Aktorzy zmieniali zawody, wielu młodych wróciło do rodziców, żeby koszty utrzymania podzielić z bliskimi, zdarzyły się tragedie i naprawdę smutne historie, a śmierć Piotra Machalicy była i jest dla nas prywatnie i dla fundacji wielkim dramatem. Jego nieobecność to wielka zmiana w naszych teatrach. Umarł w pełni sił twórczych, zostawił u nas trzy duże role i niezrealizowane plany. Dla mnie umarł ktoś najbliższy z najbliższych. Było i jest trudno.

Jakim cudem w obliczu tych wszystkich spraw udaje się wam jeszcze grać dla ludzi za darmo?
– Już mówię! Przez dziesięć lat ministerstwo kultury lub władze miasta dofinansowywały nasze akcje letnie na poziomie rzędu 100-180 tysięcy i za to graliśmy zależnie od dotacji 30-50-60 spektakli na ulicach Warszawy. Ponieważ jednak już drugi raz nie dostaliśmy pieniędzy, podjęłam decyzję, że nie czekam na „litość” władz i przeznaczymy na to pieniądze, które ludzie podarowali fundacji, odpisując 1% swojego z rocznego podatku. Zwykle za te dodatkowe jakby pieniądze robiliśmy jedną z premier w sezonie, w tym roku widzowie sfinansowali teatr uliczny, za darmo, dla wszystkich!
Ta dwuletnia przerwa w plenerowym graniu…
…zrobiła wielką wyrwę. A my przecież w naszym repertuarze „ulicznym” mamy wiele tytułów, w tym najważniejsze, bajki dla dzieci. Jest „Lament”, „Starość jest piękna”, „Flamenco namiętnie”, „Związek otwarty”, „2 000 000 kroków” i dwie bajki dla dzieci: „Czerwony kapturek” i „Jaś i Małgosia”. Przy okazji muszę powiedzieć, że entuzjazm i zaangażowanie dziecięcej widowni uświadomiło mi kolejny raz w tym roku, jak są ważne i potrzebne spektakle dla nich.
Dlatego w przyszłym roku trzeba koniecznie zrobić nową bajkę, może „Lisa Witalisa”, o którego proszą. Dzieci przychodzą po kilka razy oglądać ten sam spektakl, może dla ich rodziców znaczenie ma także to, że spektakle są za darmo.

Zastanawiam się, jak może pani pamiętać te wszystkie role i znajdować w sobie ciągle pokłady nowych chęci, by jeszcze reżyserować premiery?
– Ależ to wszystko jest rozłożone w czasie. Poza tym zapamiętywanie tekstów to dla aktora umiejętność zawodowa. Ja prywatnie nie pamiętam czasem, jak się nazywam! (śmiech). Tylko kiedy wchodzę na scenę, tekst przychodzi do mnie w sposób naturalny. No moze nie zawsze… Z nauczeniem nowej roli, robionej teraz w pandemii, miałam problem, ale też tekst „Alei zasłużonych” jest trudny jak piekło i szatani.

Pani wiele razy w wywiadach mówiła, że w trudnościach zawsze widzi perspektywę jasną. Skąd ta siła?
– Od 16 lat jestem szefową dużego przedsięwzięcia, fundacji i dwóch teatrów, które muszą się praktycznie utrzymać same. Wzięłam odpowiedzialność za ludzi, którzy mają rodziny, dzieci, kredyty, zaufali mi. To nie jest tak, że nie odpuszczam, bo jestem dzielna i mam wyjątkowy charakter. Ale to prawda, jestem chorobliwą wręcz optymistką. Szukam zawsze nie tylko najlepszego wyjścia, ale także rozsądnego, bezpiecznego, nie szarżuję. To mój obowiązek.

Podobno nawet wypoczynek na wakacjach zwyczajnie panią nudzi, bo tak kocha pani pracę w teatrze. Nie lubi pani pospać, poleniuchować?
– Spać nie mogę, czytanie to dla mnie przyjemne leniuchowanie i zawsze mówiłam, że praca jest o wiele bardziej interesująca niż zabawa, szczególnie praca twórcza, rozwijająca i budująca, której rezultaty widać natychmiast, każdego dnia. A poza tym, naprawdę muszę być stale pod ręką i do dyspozycji naszych teatrów, tak zdecydowałam 16 lat temu i jestem temu obowiązkowi wierna. W Polonii i Och-Teatrze mamy około 75 tytułów, w tym 8. z moim udziałem. A na szczęście ja się wciąż „sprzedaję” jak świeże bułeczki (śmiech), mimo kamieni rzucanych w moją stronę.

Od 12 lat gra pani w Och -Teatrze „Białą Bluzkę”. W te wakacje również! Czy to znaczy, że publiczność pokochała ten spektakl na podstawie tekstu Agnieszki Osieckiej w jakiś wyjątkowy sposób?
– Gram teraz po latach nową wersję „Białej Bluzki”, z innymi piosenkami. To inny spektakl, choć też według pomysłu i adaptacji Magdy Umer. Minęło od tamtej pierwszej wersji, robionej w okolicach stanu wojennego wiele lat, a dojrzała kobieta opowiada o tych sprawach inaczej. Myślałyśmy z Magdą, że będzie to spektakl w jakimś sensie historyczny, dla młodych pokoleń. Niestety sytuacja polityczna sprawia, że jest coraz bardziej aktualny. Za chwilę zagram dwusetny spektakl tej nowej wersji. Zamknęłam w pewnym momencie granie a teraz po dwóch latach przerwy, wznowiliśmy go na prośbę publiczności i za namowami reżyserki Magdy Umer. Ona ma rację, zyskał on nowe konteksty i ma inne znaczenie. Magdzie wierzę jak nikomu.
Może siła tego spektaklu to kwestia wyjątkowego porozumienia, jakie ma pani z Magdą? Ona z kolei przyjaźniła się z autorką tekstu Agnieszką Osiecką. Ile lat przyjaźni się pani z Magdą?
– Zaczęłyśmy się przyjaźnić w latach 80. przy okazji pracy nad sztuką „Abelard i Heloiza” dla Teatru Telewizji, zagrałam w nim z Zygmuntem Hübnerem, a Magda była reżyserką tego przestawienia. To był cudny czas i pan Zygmunt w wielkiej formie. Powstało wtedy coś ważnego i dobrego, także w naszym życiu prywatnym. Potem zrobiłyśmy też telewizyjną wersję tamtej pierwszej „Białej bluzki” i było jeszcze kilka naszych z Magdą wspólnych przedsięwzięć: „Kobieta zawiedziona”, „Marlena”, a ostatnio „Zapiski z wygnania”. To wiele, wiele wspólnych dni, godzin i lat.
Jaka „iskra” połączyła was z Magdą Umer tak mocno na lata?
– Cenimy się nawzajem, myślimy podobnie, mamy podobne poczucie humoru. Poza tym razem przeżyłyśmy dużo życiowych zakrętów. Kiedy poznałyśmy się, Magda była w ciąży i niedługo potem urodził się jej drugi syn Franek. Zaprzyjaźniłam się z jej mężem Andrzejem Przeradzkim, dla mojego męża także stali się bliskimi ludźmi. Dzięki Magdzie poznałam najbliższy mi krąg kobiet: Zuzię Łapicką, Magdę Czapińską i Agnieszkę Osiecką.

Tworzyłyście wyjątkową grupę – wszystkie piękne i diabelnie utalentowane. O takich kobietach Agnieszka Osiecka mówiła, że mają „zapalenie duszy”. Czy namówię panią na chwilę wspomnień?
– O naszych spotkaniach, lamentach i rozmowach napisałam już setki słów. To były lata spędzanych razem wakacji, wspierania się, wspólnie podejmowanych decyzji na różnych rozstajach dróg. Magda Czapińska, którą wszyscy kochają i do której zgłaszają się po jej piękne teksty, autorka arcydzieł w tej dziedzinie („Remedium”, „Święty spokój”, „W moim magicznym domu”) jest też uznaną terapeutką. To ona zawsze wspierała tę naszą „szaloną grupę”, spokojem i mądrymi radami i nadal jest opoką. Natomiast Zuzia Łapicka? Jej błyskotliwość, ogląd świata i ludzi bawił nas i nauczał. Ona była zawsze naszym srebrem i złotem, naszym szampanem. A Agnieszka Osiecka to Agnieszka! Pyta pani, co nas połączyło?… Wszystko. Trudno powiedzieć!
O swoich przyjaciółkach myślę jak o najbliższej rodzinie. To tak jakby mnie pani zapytała, co mnie połączyło z moją matką czy siostrą. Życie, podobne odczuwanie, „kalejdoskop zdarzeń”, jak mówiła Agnieszka. Niestety Zuzi i Agnieszki już nie ma z nami. Zostałyśmy we trzy. Obie Magdy i ja i każda tak samotna jednocześnie, osierocona.

Jest jeszcze pani najbliższa rodzina – córka Maria, synowie Adam i Andrzej oraz wnuki. Może to oni dają dziś pani ten nieprawdopodobny napęd do pracy?
– Raczej pracuję dla nich i mimo nich, bo moja praca jest egoistyczna i wymagająca. Są dorośli, wspaniali. Jest jeszcze córka mojego męża Magda Kłosińska i jej syn, wnuk męża. Magda pracuje w naszej fundacji, jest z nami od samego początku, wiele jej zawdzięczamy. Cieszy przede wszystkim to, że moim bliskim dobrze się układa, że realizują swoje plany, są prawymi, mądrymi i szlachetnymi ludźmi. Chyba są w rezultacie, mimo wielu zawirowań, szczęśliwi – to ma dla mnie największe znaczenie. Nie myślę o tym, ile oni mi dają. Myślę o tym, ile ja im mogę dać.

To pięknie, co pani mówi. Mam wrażenie, że ludzie w dzisiejszych czasach skoncentrowani są najbardziej na tym, by być kochanymi i by brać, nawet od najbliższych.
– Jak w każdej sytuacji zagrożenia. O dzieci jestem dziś spokojna, ale ciągle myślę o wnukach. Czekam z niecierpliwością, jakie będą ich wybory życiowe. Moja córka Marysia, wiadomo jest świetną aktorką, a ostatnio reżyserką. Magda, córka mojego zmarłego męża, jest stale ze mną, z nami w fundacji i jest opoką wielu naszych produkcji teatralnych, oparciem i przyjaciółką aktorów, ma wpływ terapeutyczny, zbawienny na sytuacje konfliktowe. Moi synowie Adam i Andrzej, odwiedzają mnie i są stale w kontakcie. Adam robi doktorat z fizyki i pracuje na uczelni, a Andrzej jest grafikiem komputerowym, wiecznie zajętym, robi między innymi nasze plakaty, ale też wiele innych rzeczy. Lena, starsza córka Marysi studiuje reżyserię filmową i już pracuje na planie, a młodsi są jeszcze niepełnoletni i szukają swoich dróg. Poza tym nie wiem, czy ich rodzice chcieliby, żebym o nich mówiła publicznie. W każdym razie nie tracimy kontaktu.

Nie boi się pani zatrudniać młodych aktorów, twarze zupełnie nieznane np. w „Stowarzyszeniu umarłych poetów”?
– Nie boję się, to mój konik zresztą – nowi aktorzy. W Och-Teatrze mamy chyba najwięcej debiutów w Warszawie, dlatego młodzi aktorzy do nas piszą, przychodzą, pokazują się. Liczą na nas. Stawiam na nich w nadziei, że przyniosą pomysły, nową krew, zrobią piękne role. Stawiam na ich młodość, talent, wyobraźnię, temperament. Ja w ogóle wierzę w nich i szanuję młodych! Rozumieją teraz często z tego świata więcej niż my i lepiej sobie z nim radzą. Dookoła w fundacji, w teatrach mam prawie samych młodych współpracowników, bez nich nie dałabym sobie rady.
Zresztą, krąży o mnie wśród nich dziesiątki anegdot na temat mojego zakręcenia i braku wiedzy na tematy bliskie nowym „normom” życia. Powoli staję się szefową specjalnej troski. Dobrze mi z tym

11
Sierpień
2021
22:57

Zuzanny i Filomeny - wszystkiego dobrego

Obrzydlistwo! Ohyda! Podłość!

11
Sierpień
2021
00:20

Zuzanny i Filomeny - wszystkiego dobrego

19
Lipiec
2021
07:12

Wincentego i Wodzisława - wszystkiego dobrego

Kiedyś w jakimś wywiadzie zapytano mnie z kim chciałabym spędzić wakacje gdybym miała wybór, odpowiedziałam – marzeniem byłyby wakacje z profesorem Kołakowskim. W noc po śmierci mojego męża zadzwonił do mnie niespodziewanie profesor Kołakowski z pocieszeniem. To była wielka rozmowa, powiedziałam trzy słowa, usłyszałam niebo. Dziś w nocy śniłam że płynę jakąś łodzią po wielkim jeziorze z księdzem Nastem, ks.Bonieckim, ks.Wierzbickim i ks. Lemańskim, milczę, Oni mówią, ale nie słyszę słów…szkoda.

Burze nie ustają. Zwierzęta na lekach uspakajających, przerażone.
Wczoraj zagrałam ZAPISKI Z WYGNANIA dziś zaczynamy blok spektakli ALEJA ZASŁUŻONYCH.
Dobrego dnia i dobrych snów z „dźwiękiem”. Trzeba nam pocieszenia.

17
Lipiec
2021
08:37

Bogdana i Aleksego - wszystkiego dobrego

Tak się wszystko mota , kręci, to co publiczne – podłe i kłamliwe, to co prywatne – samotne, trudne, zawodowe – niepewne i wykolejone, wysadzone z torów. Ludzie podli, wszystko im jedno albo źli na wszystko. Nocne burze z grzmotami tuż obok i błyskawicami, podminowują dodatkowo. Nie śpię zupełnie z powodu przerażenia zwierząt. Dwie noce temu, Bela zdemolowała ze strachu drzwi wejściowe do domu, są w drzazgach, o 2:00 jechałam na pogotowie weterynaryjne po środki uspakajające dla nich wszystkich. ( w domu w tej chwili są 3 psy i 5 kotów, 3 koty na przechowaniu wakacyjnym)
Robimy konfitury mimo wodnistych owoców, od niedzieli gram codziennie i nie mogę się tego doczekać, bo zapomniałam że jestem aktorką a to nieprzyjemne, odwołują mi też wyjazdy teatralne, bo straszy się nowym lookdownem i to już w sierpniu, zobaczymy.
Ludzie robią badania po szczepieniach i okazuje się że ilość przeciwciał spada w szybkim tempie, trzeba będzie trzecią brać dawkę, to pewne. Czytam, czytam, czytam. To przynosi ukojenie i poczucie że czas tych dni nie jest stracony.
W Och- Teatrze zaczęły się nowe próby tekstu BING BANG Andrzeja Kondratiuka w reżyserii Piotra Ratajczaka z obsadą marzeń, premiera  planowana na wrzesień.

Mój syn obszedł 31 urodziny i nie możemy w to uwierzyć.
Przyszłość jest niepewna.
Wczoraj  podano że umarło 1/3 ludzi więcej niż zwykle.

Wszystkiego dobrego.

15
Lipiec
2021
07:28

Henryka i Włodzimierza - wszystkiego dobrego

To mój debiut. Masza.

Dziś – „Trzy siostry”, 20:00 TVP Kultura
teatr telewizji, Polska 1974, aut. Antoni Czechow, reż. Aleksander Bardini, wyk. Ewa Ziętek, Krystyna Janda, Joanna Szczepkowska

Irina, Masza, Olga i ich brat Andriej żyją w prowincjonalnym mieście znacznie oddalonym od Moskwy, z której pochodzą. Zostali tu zesłani z powodu ojca, generała brygady. Po jego śmierci chcą powrócić do stolicy.

28
Czerwiec
2021
15:01

Leona i Ireneusza - wszystkiego dobrego

Toskania była do dziś w żółtej strefie, niby teraz maseczki na ulucy nieobowiązkowe, ale dalej wszyscy noszą. Pozdrowienia🍀

26
Czerwiec
2021
07:15

Jana i Pawła - wszystkiego dobrego

Jadę na na wakacje!
Krzysio Dracz opowiedział mi ostatnio taki dowcip:

Sędzia: – Czym się pani zajmuje?
Kobieta: – Słucham?
Sędzia: – Jaki jest pani zawód?
Kobieta: – Słucham?
Sędzia: – Co pani robi?
Kobieta: – A, ja już mam wszystko porobione.

no więc…jadę na wakacje. Postanowiłam siąść na brzegu morza, wbić wzrok w dal i patrzeć tam zupełnie bezmyślnie do oporu. To się nazywa ambitny plan, zadanie ponad siły, choć niektórzy uważają , że przyjdzie mi z łatwością, od nich też uciekam, co sił. Polskie piekło, bezinteresowne szkodzenie sobie i nienawiść.

Wszystkiego  dobrego. Po powrocie gram codziennie, jcodziennie i jeżdżę z rolami także.

 

 

11
Czerwiec
2021
06:31

Barnaby i Feliksa - wszystkiego dobrego

Wczoraj w Och-Teatrze premiera farsy politycznej COŚ TU NIE GRA w mojej reżyserii. Brawurowe wykonanie, dziękuję aktorom i wszystkim współpracownikom. Ponad dwa miesięcy przyjemności pracy na próbach a teraz mam nadzieję przyjemność i zabawa dla widzów. Zapraszamy.

08
Czerwiec
2021
07:32

Maksyma i Medarda - wszystkiego dobrego

    Dziś 17 rocznica powstania Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. 17 lat radości i męki, przyjemności i znoju jakiego nie przewidziałam

    Zaczęliśmy tydzień pełen wydarzeń. Wczoraj premiera spektaklu MINETTI. PORTRET ARTYSTY Z CZASÓ STAROŚCI w Teatrze Polonia i pierwsza próba generalna spektaklu COŚ TU NIE GRA w Och-Teatrze. Premiera we czwartek, dziś we wtorek, spotykamy się po raz pierwszy z publicznością, dla losów farsy to decydujące spotkanie.
    Zapraszamy.
    Bilety w sprzedaży www.teatrpilonia.pl i www. Ochteatr.com.pl

04
Czerwiec
2021
07:18

Karola i Franciszka - wszystkiego dobrego

Dziś i jutro w Teatrze Polonia spektakl ZAPISKI Z WYGNANIA w Och-Teatrze 8 KOBIET i MAMINSZYMEK wolno sprzedać tylko 50% miejsc na sali. To dla nas wciąż nie kończąca się niesprawiedliwość dotycząca kultury w porównaniu z innymi dziedzinami życia społecznego. Siedzimy w prawie pustych teatrach i patrzymy na przejeżdżające,pełne ludzi tramwaje i autobusy, z wielkim żalem. Dokładamy do każdego spektaklu, opłacalność naszych spektakli jest obliczona na poziomie 65% sprzedanych biletów. W przyszłym tygodniu dwie premiery MINETTI i COŚ TU NIE GRA. Zapraszamy.
Wczoraj w Milanówku, jak co roku spotkanie. 18 lat temu zaczął organizować te spotkania mój mąż. Kontynuuję tę tradycję.

31
Maj
2021
06:43

Anieli i Petroneli - wszystkiego dobrego

W tym tygodniu gram 4 spektakle:
1,2 czerwca 19:30 Teatr❤️Polonia 🍀ALEJA ZASŁUŻONYCH
4,5 czerwca 19:30 Teatr❤️Polonia 🍀ZAPISKI Z WYGNANIA
Każdego dnia także prowadzę próbę w Och💛Teatrze do nowej premiery na tej scenie, planowanej na 10 czerwca
🍀COŚ TU NIE GRA

27
Maj
2021
03:11

Jana i Juliusza - wszystkiego dobrego

Zadzwonił dziś w Dzień Matki do mnie syn: – Dziękuję że mnie urodziłaś mamo. O bardzo proszę synku.
Najlepsze życzenia dla wszystkich Matek.

24
Maj
2021
06:40

Joanny i Zuzanny - wszystkiego dobrego

Mija 49 lat od powstania filmu CZŁOWIEK Z ŻELAZA i od nagrody w Cannes dla tego filmu. Dziś smak goryczy i poczucie straty

20
Maj
2021
06:19

Bernarda i Bazylego - wszystkiego dobrego

Dziś urodziny naszej najdroższej mamy i babci. Zdzisława Janda z domu Janicka, przeżyła 90 lat, zmarła 8 kwietnia 2019 roku o 20:00.
Za chwilę Dzień Matki.
Była najlepszym, najszlachetniejszym, najbardziej prawym i skromnym człowiekiem jakiego znałam. Żyła w harmonii z ludźmi ze światem, tolerancyjna do granic rozsądku, nie narzucająca się nikomu, zawsze gotowa do pomocy nieograniczonej.
Zawdzięczamy Jej wszyscy, cała rodzina, dzieci, wnuki bardzo bardzo wiele. Była naszą opoką, łagodnością, ukojeniem, naszym Szymonem Słupnikiem.
Mamo, tak nam Ciebie brak! Tak tęsknimy! Zostawiłaś tutaj tyle uczuć, wdzięczności i bolesnego poczucia braku. Odpoczywaj w spokoju i czuwaj dalej nad nami, prosimy Cię.
Piszę to w Internecie, bo mam nieuzasadnione niczym, idiotyczne przekonanie, że tą drogą to do Ciebie dotrze.

29
Kwiecień
2021
07:45

Piotra i Pawła - wszystkiego dobrego

Dziś pogrzeb Wiesi Mazurkiewicz. Dziś się z Nią żegnamy.

Wiesiu kochana. Żegnamy Cię wspaniała i nie do zapomnienia..
Byłaś nam wszystkim, kimś naprawdę bliskim, najbliższym.
Teatr były dla Ciebie domem i pocieszeniem, w każdej chwili, a tych naprawdę trudnych w Twoim życiu, było niemało. Kochałaś scenę i aktorów, każdą „ robotę„ aktorską, bo tak o tej pracy mówiłaś.
Przypomnę bo się to należy:
W latach 1951-1963 byłaś aktorką Teatr Nowego w Łodzi, a w między czasie w latach 1960-1961 należałaś do zespołu TEATRu Słowackiego w KRAKOWIE.
Lata 1963-1969 należałaś do rodziny Teatru Powszechnego w Warszawie a w latach 1969-1973 Teatru Narodowego.
Na 4 lata, od roku 1973 do 1977 weszłaś do zespołu warszawskiego Teatru Rozmaitości i na nowo od roku 1977 do 1991 służyłaś Teatrowi Powszechnemu. Przy czym, służyłaś jest tu bardzo adekwatnym określeniem, byłaś zawsze do dyspozycji, nie grymasząc, grając małe i większe role zawsze z pasją, oddaniem i radością.
Na emeryturze, od początku, od powstania Teatru Polonia byłas na nami. Dołączyłaś do nas, do naszej fundacji, opiekując się nami, przyjaźniąc się i grając cudownie Ciaputkiewiczową w „ Grubych rybach” u boku pana Ignacego Gogolewskiego, a potem także w Och-TEATRze wspaniałą rolę, odważną i na wskroś nowoczesną w ” Pocztówkach z Europy”. Zawsze uśmiechnięta, wszystkim życzliwa, otwarta, cudowna, wspaniała i niezmiennie piękna. Byłaś bodaj najpiękniejszą kobietą jaką znałam i z latami wciąż piękniałaś i szlachetniałaś. Elegancka, ze świetnym poczuciem formy i gustem wybornym, także w sztuce.
Wiesia zagrała 82 role mniejsze i większe w filmach, pracowała w dubbinguu I Teatrze Telewizji oraz w radiu.
Byłaś Wspaniałym człowiekiem, Cudowną kobietą. Pełną uroku, elegancji, dobrych manier, dumy i empatii, o nieokiełznanej do końca wyobraźni i wielkim poczuciem humoru.
Wiesiu, lubiłaś mówić, że „sobie pożyłaś” i wydawałaś się być zadowolona i z kariery i życia, nigdy nie miałaś do nikogo o nic pretensji, choć wszyscy wiedzieliśmy i czuliśmy że zasługiwałaś od zawodu, twórców, dyrektorów i życia na dużo, dużo więcej. Byłaś aktorką i człowiekiem większego formatu niż ocenił to los i Tobie współcześni.
Kochana Wiesiu, dziękujemy Ci za wszystko, nigdy Cię nie zapomnimy, odpoczywaj w spokoju i czekaj tam na nas, jestem pewna że każdego z nas przywitasz tam na progu z szerokimi ramionami i przytulisz. Mam nadzieję że tam będziecie znów grać z Gustawem w garybaldkę i będziesz Gustawowi gotowała pierogi a on je będzie zjadał wszystkie.
Byłaś pięknym, rzadkim okazem najpiękniejszego z możliwych kwiatów.
Składamy głębokie kondolencje Rodzinie i Przyjaciołom, kolegom Wiesi .. i całemu środowisku.
W jednym z naszych ostatnio zrobionych spektakli, na premierze którego nie mogłaś już być ale wypytywałaś o niego, jest taki wiersz Jarosława Mikołajewskiego, przeczytam fragment i dla Ciebie.

MUZYKA NA POGRZEBIE

….niszo prawa i lewa
zakątku sufitu

biała koszulo mistrza ceremonii

skrzypie butów w przyklęku
szumie sztywnych spodni

tuszu rozpuszczony i zastygły w zmarszczce

szminko przyszłych śniegów
futrzany kaszkiecie

módlcie się nad nami
módlcie się czasami

tylko po cichutku
tylko pomalutku

a ty śpij kochany w kołysce żywiołów
i nie słuchaj bajek o ich osobności

już jesteś dorosły i wiesz że strumienie
sycą płomienie
a wiatr pieści ziemię

że kobieta jest chłopcem
jednorożcem
mężczyzną

pożegnanie świętem
bezkresnych powitań

przezroczystość ścianą jest nieprzezroczystą
domu wszystkich naraz i każdego w innych

nie ma śmierci jest tylko
portret na powierzchni
rozchybotanego oceanu rtęci ….

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.