Zbigniewa i Partyka - wszystkiego dobrego
Wczoraj dwa razy pokazy ALEI ZASŁUŻONYCH w Poznaniu. Dwie pełne sale to prawdziwy sukces w czasie wojny. W teatrach generalnie frekwencja spadła, około 30,40 %. Niepokoimy się przyszłością, ale próby trwają. W Teatrze Polonia MĄŻ I ŻONA w Och-Teatrze OŻENEK. Wyjdziemy z premierami w końcu kwietnia i w maju, optymiści twierdzą, że to będzie już po tej niszczącej, absurdalnej, nieludzkiej wojnie. Aż brakuje tchu.
Wczoraj w Poznaniu, oprócz spektakli, spotkania z dawno nie widzianymi przyjaciółmi, ale nic tak jak dawniej, wszystko zmienione.
Podczas kiedy graliśmy, ci ruscy mordercy zbombardowali budynek teatru w Mariupolu, gdzie schroniło się podobno nawet 1600 osób, kobiet, dzieci, kobiet w ciąży, starych ludzi. Wcześniej zniszczono bombardowaniami ich domy, nie mieli się gdzie podziać. Budynek był oznakowany z powietrza było wiadomo , że tam są dzieci. Zgroza. Zimni mordercy. Zwyrodnialcy. Dziś rano radosna wiadomość, że schron wytrzymał, podziemia teatru uchroniły wielu ludzi, wychodzą żywi ze zgliszcz.
Wróciłam do Milanówka z niezmiennym od 20 dni tej wojny poczuciem bezradności i absurdu. Czytam dwa nadesłane teksty komediowe, czytam z poczucia obowiązku raczej niż z jakiego innego powodu, jedna współczesna, rosyjska, więc całkowicie odpada.
Jutro próba techniczna w Polonii i wyjazd do Słupska. Mam nadzieję, że przed wyjazdem, rano obejrzę po raz pierwszy próbę OŻENKU, jestem bardzo ciekawa. Mimo to poczucie absurdu czasu i sytuacji pozostaje.
Siadam do oglądania serialu o Andym Warcholu, to mi może da chwilę ulgi. Koty i psy, koło mnie, moja zwierzęca rodzina.
Panie Boże! Czy śpisz? Czy Cię nie ma?
Leona i Matyldy - wszystkiego dobrego
Moje spektakle w kwietniu
Zapraszam serdecznie❤️💛
KWIECIEŃ 2022
❤️1.04 – Aleja Zasłużonych godz.19:30 – Teatr Polonia
❤️2.04 – Aleja Zasłużonych godz.19:30 – Teatr Polonia
💛3.04 – Biała bluzka godz.17:00 – Och-Teatr
4.04 – LUBLIN Pomoc domowa
💛8.04 – Pomoc domowa godz.19:30 – Och-Teatr
💛9.04 – Pomoc domowa godz.16:00 – Och-Teatr
💛9.04 – Pomoc domowa godz.19:30 – Och-Teatr
💛10.04 – Pomoc domowa godz.16:00 – Och-Teatr
❤️18.04 – Shirley Valentine godz.19:00 – Teatr Polonia
22.04 – Zapiski z wygnania – Zielona Góra
❤️24.04 – Zapiski z wygnania godz.17:00 – Teatr Polonia
27.04 – LUBLIN Biała bluzka
28.04 – LUBLIN Biała bluzka
29.04 – LUBLIN Aleja Zasłużonych
30.04 – LUBLIN Aleja Zasłużonych
Katarzyny i Franciszki - wszystkiego dobrego
https://stronakobiet.pl/dzien-kobiet-poznaj-sylwetki-6-inspirujacych-wspolczesnych-polek-ktore-pokazuja-sile-kobiet-w-spoleczenstwie/ar/c6-16087353
Podczas wojny nic nie ma sensu, tym bardziej Dzień Kobiet.
Wczoraj rocznica Marca 68, spektakl ZAPISKI Z WYGNANIA i wspaniali goście. Dziękuję.
Nue śpię nie wiem którą noc, tyle ile trwa ta wojna. 12 nocy nieprzespanych lub raczej z ciągłymi przebudzeniami, ale w ciepłym łóżku z poczuciem winny że tylu ludzi umiera, nie ma dachu nad głową, marznie w schronie, tylu wolontariuszy pracuje dzień i noc.
U nas na wsi w naszym domu 8 osobowa rodzina z Ukrainy. Za sprawą moich dzieci i wnuczek. Dziękuję dzieci.
Katarzyny i Franciszki - wszystkiego dobrego
https://stronakobiet.pl/dzien-kobiet-poznaj-sylwetki-6-inspirujacych-wspolczesnych-polek-ktore-pokazuja-sile-kobiet-w-spoleczenstwie/ar/c6-16087353
Podczas wojny nic nie ma sensu, tym bardziej Dzień Kobiet.
Wczoraj rocznica Marca 68, spektakl ZAPISKI Z WYGNANIA i wspaniali goście. Dziękuję.
Nue śpię nie wiem którą noc, tyle ile trwa ta wojna. 12 nocy nieprzespanych lub raczej z ciągłymi przebudzeniami, ale w ciepłym łóżku z poczuciem winny że tylu ludzi umiera, nie ma dachu nad głową, marznie w schronie, tylu wolontariuszy pracuje dzień i noc.
U nas na wsi w naszym domu 8 osobowa rodzina z Ukrainy. Za sprawą moich dzieci i wnuczek. Dziękuję dzieci.
Fryderyka i Wacława - wszystkiego dobrego
Wojna! Pandemia! Granica Białoruska! Rak! Bezdomne samotne dzieci! Bezdomne zwierzęta! Opuszczeni , bezradni starzy ludzie. Pomoc ze zbiórek i wolontariat zamiast należnej i instytucjonalnej pomocy państwa, śmierć jak przecinek…
Gabriela i Anastazji - wszystkiego dobrego
Bezsenność, przerażenie,niemożność zrozumienia.
Natychmiast rozmowy pokojowe! Zapobiec tragediom!
Mirosława i Aleksandra - wszystkiego dobrego
Bezsenność na wysokości 3000 metrów i słabiutkim internetem podczas wojny . Bezsenność i niemota. Jak żyć?
Marty i Małgorzaty - wszystkiego dobrego
Po przerwie dwuletniej jestem znów w Merano w moich termach z biczami. Smagam się dwa razy dziennie po godzinie. Mam nadzieję że jak każdego roku poprzedniego z termami, wrócę jak nowonarodzona.
Szykuję się do nowych prób, staram się nie myśleć o niczym złym a już najmniej o wojnie , samo-terapia, wiadomości z Polski i o Polsce wysoce limitowane, tylko 15 minut dziennie.
Czytam, czytam, oglądam, zagapiam się, zamyślam, chodzę, staram się.
Wracam i zaczynam grać.
Do zobaczenia.
Marii i Mirosława - wszystkiego dobrego
Jutro pierwsza próba generalna PANA HOHO. W niedzielę o 17:00 premiera. Koledzy aktorzy ozdrowieńcy, wracają do pracy.
Myślę o sezonie 2023, podejmujemy pierwsze wybory, decyzje artystyczne, marzę o pełnym powrocie do pracy, normalności, zwykłej teatralnej codzienności. Od półtora roku taniec na wulkanie zmęczył.
Ten rok 2022 zapowiada się jako zdominowany przez aktorów- reżyserów. Kolejno Krzysio Dracz, Janusz Gajos, ja, Grzegorz Małecki, daj Boże Jerzy Stuhr…oby.
I teraz znów smutna wiadomość, dwa dni temu odszedł Janusz Jaworski, kolejna wielka strata i żal.
Ze smutkiem zawiadamiamy, że 30 stycznia 2022 roku zmarł Janusz Jaworski, członek rady programowej Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Nabożeństwo żałobne zostanie odprawione 14 lutego o godz. 12:40w kościele p.w. Św. Wincentego (kościół drewniany) na Bródnie w Warszawie, po którym odprowadzimy Zmarłego do grobu rodzinnego na miejscowym cmentarzu.
Janusz Janusz był z nami od początku istnienia fundacji. Dzielił się z nami doświadczeniem w sprawach budowlanych, organizacyjnych i biznesowych. Był naszym sponsorem i aktywnie uczestniczył w remoncie i adaptacji budynku dawnego kina Ochota na Och-Teatr. Opiekował się naszymi działaniami charytatywnymi na rzecz dzieci obłożnie chorych, co roku organizował paczki i spotkania w szpitalu dla dzieci. Towarzyszył nam przez 17 lat podczas wszystkich projektów i premier, był przyjacielem fundacji , jej pracowników i twórców. Ostatnie dziesięć lat był aktywnym członkiem Rady Fundacji. Bez Jego serdeczności, uczynności, doradztwa i doświadczenia byłoby nam dużo trudniej.
Żegnamy Go z poczuciem wielkiego żalu i wdzięczności, świadomi zasług dla naszych teatrów.
Cześć Jego Pamięci, niech odpoczywa w spokoju.
Walerego i Radomira - wszystkiego dobrego
Zadzwonił do mnie Stasio Tym.
– Kryśka, jak sprawy generalne?
– Beznadziejnie.
– Nic się nie przejmuj, wszystko się wyjaśni na przełomie stycznia i lutego. Bądź zdrowa i ładnie wyglądaj bo mi na tym bardzo zależy.
Co za ulga.
Seweryna i Pauliny - wszystkiego dobrego
Wczoraj, po powrocie z Gdyni, pierwszy raz zobaczyłam nasz nowy spektakl, najnowszą premierę lutową w Teateze Polonia, w reżyserii Krzysia Dracza i z Nim w roli tytułowej, PAN HOHO. I … super! Będzie naprawdę dobrze. Jeszcze światła, dekoracja itd itp i bomba w górę! https://teatrpolonia.pl/event-data/4159/pan-hoho-2021-06-24
Ja dziś przy lekturach, dwie adaptacje do przeczytania i jeden nowy tekst teatralny, planuję już rok 2022 a pomysłów dużo, reżyserów ze swoimi pomysłami, aktorów gotowych do pracy, przypominających się także. Wszystko to miłe i obiecujące, trochę za dużo jak na jedną skołataną głowę ale jest ogień!
Idę wieczorem na przedstawienie dyplomowe Warszawskiej Akademii Teatralnej zobaczę młodzież.
W kraju dno, róbmy swoje , póki można. Dziś wstrząsnęły mną zdjęcia sprzętu ciężkiego zgromadzonego w Puszczy Białowieskiej. Wycinki i przygotowania do budowy muru są realnym zagrożeniem dla tej naszej perły w koronie. Wiele innych informacji i katastrof na wszystkich frontach, odbiera mowę i rozum i do tego list od emerytki że jest 20 stycznia ( dopiero doszedł) Ona nie ma ani grodza do 26 do emerytury a jest głodna i Jej zimno bo wszystko wyłączyła i zakręciła.
Ludzie!!!
Wczoraj umarła kolejna kobieta, ofiara nieludzkiego zakazu aborcji. Osierociła trójkę dzieci.
Jutro gram SHIRLEY, w piątek i sobotę ALEJĘ ZASŁUŻONYCH, wszystko w Teatrze Polonia.
Ciekawe czy Basię Krafftównę pochowają w Alei Zasłużonych. Powinni. Ciągle Ją wspominamy w teatrach i płaczemy.
Pawła i Miłosza - wszystkiego dobrego
Dzień jak codzień, powrót z Gdyni, wczoraj zagraliśmy w Teatrze Muzycznym dwa razy LILI. Szał, ale u nas nerwy nagle zastępstwo Adasia Serowańca za chorego Grzesia Daukszewicza. Było ok. Jadę zobaczyć próbę PANA HOHO do Teatru Polonia, zobaczę to pierwszy raz, przed nadchodzącą premierą. Wieczorem wrócę tak naprawdę po wojażach hiszpańsko- luksembursko- gdyńskich do domu i się zastanowię przez moment nad tym co dookoła i dalej. Wczoraj w Lublinie pod szpitalem ludzie po udarach czekali w karetkach na przyjęcie po 9 godzin, no najpierw covidowi. Koszmar, a fala czwarta dopiero się wznosi. Boję się że zachoruję i umrę jak Piotruś Machalica i tylu innych.
Dobrego dnia. Uważam na siebie ale cały czas pracuję, Bogu dzięki.
Felicji i Tymoteusza - wszystkiego dobrego
Basia Krafftówna. Żelazny kotek. Wspaniała, fenomenalna aktorka, z nieograniczoną wyobraźnią, sercem, nieskończenie doskonałym poczuciem formy, o dokonaniach artystycznych rządzących do dziś naszą masową wyobraźnią. Śliczna. Drobniutka. Kobieca. Filigranowa. O bardzo charakterystycznym głosie i sposobie interpretacji piosenek oraz podawania point na scenie. Delikatna i ulotna z siłą i wytrwałością mocarza, gladiatora. Wiecznie uśmiechnięta i skora do żartów, często „świńskich”, opuszczająca spotkania towarzyskie jako ostatnia w szampańskim humorze. Wielbicielka piwa, golonki i czekolady w płynie, entuzjastka życia, drobnych codziennych przyjemności, no i miłości, przyjaźni wiecznie spragniona ludzkich kontaktów. Puszczająca oczka do wszystkich, kumpel i trzpiotka z lwim sercem.
Bardzo chora przez całe życie na astmę, dusząca się papierosami, złym powietrzem, kurzem, dymem i złą atmosferą.
Przeżyła tytaniczne życie przerywane wieloma osobistymi tragediami, żałobami, nieszczęściami, rozstaniami z najukochańszymi, ale życie niesione miłością do tego życia, do pracy, teatru, do ludzi.
Żelazny kotek, tak ją nazywałam.
Żegnaj. Do zobaczenia Kochana. Pewnie już coś tam opowiadasz i puszczasz oczka do aniołów, nie sprowadź ich na złą drogę, bo Tobie z Twoim wdziękiem i talentem, może się to udać. Kochaliśmy Cię tu wszyscy, w Fundacji, teatrach, na ziemi, wszyscy. ❤️🖤 Baw się tam dobrze, podobno do końca tutaj byłaś przytomna i powiedziałaś na koniec – no dosyć tego! 🖤❤️
Agnieszkii - wszystkiego dobrego
Dawno nie pisałam, bo co tu pisać, a z drugiej strony, to co się dzieje jest nie do opisania.
Dziś Dzień Babci, trochę ponad dwa lata temu, w listopadzie 2019 byłam na koncercie Cher, wyszła w tym słynnym kostiumie, czyli prawie nago, przywitała publiczność i życzyła przyjemności – zaczynam- krzyknęła- a swoją drogą, ciekawa jestem co dziś wieczorem robią wasze babcie! – i zaczęła. 30 piosenek, 30 morderczych przebiórek i cały czas tańcząc. Śpiewała genialnie. Praca nie do opisania. Babcia.
Wszystkim Babciom, wszystkiego dobrego. Zdrowia, sił i optymizmu.🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
Izydora i Makarego - wszystkiego dobrego
Taki prezent noworoczny Dziękuję bardzo
https://www.facebook.com/100052209715289/posts/409766924106961/?d=n
Cudowny „Wiśniowy sad” w Teatrze Polskim. Obejrałem w wieczór sylwestrowy, świadomie powierzając się w oszalałej Polsce temu, co niedoraźne, sprawdzone.
Krystyna Janda, która wyreżyserowała ten koncert gry aktorskiej, wątków, zasadnej i budującej świat scenografii i świateł, namalowała obraz. Właśnie tak: patrzyłem na spektakl jak na wspaniały obraz, jak zdarza mi się przed arcydziełami. Wyobrażając sobie i czując wibracje postaci, pulsowanie ich związków i samotności. Co scena, to inna malarska odsłona. A kiedy niezwykła Grażyna Barszczewska – Raniewska – w czerwonej sukni staje na środku sceny, przysięgam (przysięgam!), że przez zmrużone oczy widzę „Panny dworskie” Velazqueza, choć centralna figura to nie doświadczona Raniewska, lecz dziewczynka, i nie w czerwieni, lecz w dekorowanej bieli.
Dramat Czechowa wydał mi się – znowu, ale wybitnie tym razem – rzeczą o wielu samotnościach we wspólnym, rodzinnym lub pararodzinnym przebywaniu. W jednakiej, lecz rozproszonej szamotaninie. Każdy jest niby z innymi, ale każdy jest sam ze swoimi obsesjami, marzeniami, troskami, udrękami. Raniewska jest samotna nawet wobec samej siebie, sama dla siebie niepojęta w swojej rzutkości, nieświadomości. Ledwie dotknięta przez nieuchronność utraty sadu, już jest myślami gdzie indziej, we Francji, ale ciągle w sobie samej, w rozmarzonym oderwaniu od rzeczywistości. Jest w miejscu, gdzie osierocilo ją rozmarzone dorastanie, które to wieczne rozmarzenie sprawia, że myślimy miarą ideałów, nie – miarą życiowej prawdy. Gdzie postępujemy jak we śnie, nie zważając na życie, rozdając złote pięciorublówki nawet jeśli domownicy nie mają co jeść. Jak gdyby trzeba było być bardziej wierny sobie samej, wyobrażonej, niż najbliższym, z kości i krwi…
Jak boleśnie uwikłana w swoją zabieganą troskliwość i poczucie odpowiedzialności za dom rodzinny jest Waria (wielka Dorota Landowska).
Jak silny w działaniu i bezradny w wyrażaniu uczuć jest Łopachin (prawdziwy i wiarygodny Szymon Kuśmider)…
Jak monumentalnie wzruszający jest stary sługa Firs (wspaniały Krzysztof Kumor)…
Wszyscy, powiadam: wszyscy artyści znakomici, poruszani wewnętrzną prawdą i wizją Krystyny Jandy. Świadomi własnego potencjału tragizmu i śmieszności.
Uwielbiam taki teatr. Idący wymierzonym krokiem, mądrością autora, świadomie wyrzekający się ambicji by podążać nienaturalnie wyciągniętą nogą.
Tak, było kilku geniuszy w historii. Czechow, Szekspir… Potrafić im zaufać to wielki dar mądrości i wewnętrznego porządku. Nie trzeba im niczego dorzeźbiać. Wystarczy długo do nich dojrzewać, w splocie z włąsnym artystycznym i życiowym doświadczeniem, i – jak w tradycji ikony – skomponować na nowo w duchu rozmowy z widzem i autorem. Dodając swoje, nienaruszające oryginału, lecz pozostawiające na nim własny znak wodny. Pięknie, Krystyno Kochana. Pięknie, wszyscy Państwo Aktorzy i Twórcy!
Wzruszony byłem przez caly wieczór. Przedstawieniem, obrazami, okrzykami, które tak znacząco wyrywają się postaciom Czechowa. Skrzyżowaniem samotności ze wspólnotą losu tych biednych ludzi.
Aha, jeszcze odkrycie: Dorota Bzdyla w roli Ani. Dojrzała w swojej zakochanej młodości i kruchym rodzinnym losie.
Dziękuję wszystkim i każdym, Jarosław Mikołajewski
A wszystkim i każdym nam – wszystkiego dobrego. Po prostu.
Mieczysława i Mieszka - wszystkiego dobrego
Nadszedł 2022. Boimy się go jak nieszczęścia. Straszą czwartymi, piątymi falami pandemii, cenami gazu i prądu a co za tym idzie wszystkiego. Boimy się o nasze dzieci i wnuki, młodzi psychicznie najsłabsi prawdziwie nie radzą sobie w tych czasach a to o ich serca i dusze walczy „ władza” i kościół. Śmierć stała się codziennym towarzyszem, niestety także głupota i nienawiść. Kłamstwo przestało być wstydem a chamstwo i cwaniactwo jest podziwiane. Zyskaliśmy poczucie zagrożenia w każdej sprawie a sprawa własności materialnej i intelektualnej właściwie nie istnieje. Tylu ludzi ma złą wolę, tylu okazało się złych i głupich, że nie wiadomo jak żyć. Polak – zaczęło brzmieć wstydliwie i podejrzanie. Polskość – groźnie.
Narodowcy rosną w siłę i dyszą chęcią porządkowania spraw według nich. Chorzy – bezradni, dzieci -samotne, starzy – bez przyszłości, ptaki – uciekają, zwierzęta się kryją, lasy – znikają. Prawo znaczy pięść.
Wołanie o człowieczeństwo, miłość, czułość, empatię, rozsądek trafia gdzieś…nie wiadomo gdzie, podczas kiedy ludzie, dzieci umierają bez pomocy na granicy w akompaniamencie okrutnych komentarzy i złych życzeń.
Przestaję wierzyć że ludzi dobrej woli jest więcej. Choć garstka tych wspaniałych, dzielnych, niosących pomoc i ratunek trzyma przy nadziei i życiu.
Życzę nam przełomu i powrotu człowieczeństwa w 2022.
Służbo zdrowia, dziękujemy i życzymy sił i wytrwałości.
Adama i Ewy - wszystkiego dobrego
Od kilku dni liczba zgonów covidowych waha się między 560 – 650, dochodzi do 770. Nikt już, mam wrażenie, nie panuje ani nad pandemią ani nad tym krajem.Lecimy na „ wolne koło” jak mawia Jerzy Stuhr. Podobno czeka nas za chwilę prawdziwe tsunami zakażeń, po świętach, fala nieuchronnych śmierci, przepełnionych szpitali a od stycznia Nowy Ład, czyli, jak mówią, absurdalny, niesprawiedliwy i całkowicie wadliwy system, mający nas okraść ze wszystkich pieniędzy. W każdym razie okraść tych którzy pracują, tym leniwym, nic się nie stanie. A poza tym? Idziemy na czołowe zderzenie, ze wszystkim i wszystkimi. Każdego dnia zdarza się tyle absurdów, kłamstw i podłości, że nic już nie robi wrażenia, raczej jest jedno ogólne wrażenie śmiertelnej opresji i bezradnego tkwienia w gigantycznej pułapce.
Ratują nas ludzie, przyjaciele, praca, ratuje nas sztuka, teatr, filmy, książki.
Dziś w nocy słuchałam książki Krzysztofa Vargi TROCINY , cytuję fragment o teatrze…
gdy mnie erotycznie nie pociągała, w tym była sprzeczność naszego małżeństwa.
Ponieważ chciała, czasami chodziliśmy do teatru, którego szczerze nienawidzę, bo czuję się w nim zniewolony, w przeciwieństwie do kina – bez względu na to, co akurat wystawiane jest na deskach i pokazywane na ekranie. Teatr terroryzuje widza, każe mu się sobą zachwycać, żąda pełnej akceptacji, każe wpadać w ekstazę, udając intelektualne głębie, zbyt często pokazuje jałowość i pustkę, a jednocześnie nie pozwala wyjść w trakcie przedstawienia, gdyż byłoby to nie tylko źle widziane, ale świadczyłoby o prostactwie tego, kto wychodzi, wychodzenie z filmu jest zaś bezkarne, a człowiek wolny powinien się czuć bezkarny. Nie umiałem nigdy wyjść z przedstawienia, nawet jeśli było nieudolne, niedorzeczne bądź śmiertelnie nudne, za to potrafię bez żadnych wyrzutów sumienia i rozpaczy nad bezsensownie wydanymi pieniędzmi wyjść z kina, odczuwając przy tym ulgę. No i ten cały rytuał dzwonków wzywających na widownię, i ten pusty czas oczekiwania, aż coś się zacznie dziać, i te niewygodne krzesła, i szmer kokoszącej się publiczności, i wreszcie te długie godziny, ponieważ współczesne spektakle trwają po cztery, pięć godzin, choć przecież materii bywa tam na godzinę, ale nadęci reżyserzy uważają się za demiurgów i muszą rozciągnąć swoje nudne, nieskładne opowieści do kilkuset minut, wydaje im się, że wtedy są donioślejsze, bardziej zasadnicze, wręcz fundamentalne, że prawda o życiu i świecie jest wówczas bardziej prawdziwa, bardziej dojmująca. Chodziliśmy więc z moją byłą żoną do teatru i spędzaliśmy długie godziny wśród tłumu chrząkających snobów, egzaltowanych licealistek, zniewieściałych studentów, wśród tej całej obmierzłej warszawskiej inteligencji, moja żona, co mnie w sumie dość zaskakiwało, lubiła teatr nowoczesny i zbuntowany, a nie tradycyjny, mieszczański, nie chodziła na farsy i komedie, choć ja akurat uważałem, że to, co oglądamy w trakcie owych podobno wybitnych przedstawień, to jest właśnie farsa i komedia, a nade wszystko bezczelne kłamstwo, gdyż więcej prawdy było w głupawych komediach mieszczańskich niż w tych nadętych przedstawieniach znawców duszy ludzkiej, ale był to teatr modny, więc zapewne dlatego go lubiła, moja żona była bowiem żoną modną. Siedziałem więc godzinami, oglądając nagich, wiotkich młodych mężczyzn i nagie, grube stare kobiety, co miało zapewne nieść jakieś głębsze treści, słuchałem histerycznych wrzasków, których jednak za dobrze nie rozumiałem ze względu na fatalną dykcję aktorów, widziałem, jak aroganccy idioci masakrują Szekspira, dopisując mu swoje bełkotliwe akapity w przekonaniu, że w dzisiejszych czasach nie można już wystawiać tekstów klasycznych zgodnie z oryginałem, to oni mieli być prawdziwymi autorami owych dramatów, to ich nazwiska na afiszach miały być wydrukowane większymi literami niż nazwisko Szekspira, Calderona czy Wyspiańskiego, o ile oczywiście w ogóle wystawiano Wyspiańskiego, gdy teraz wytężam pamięć, wydaje mi się, że jednak nie, wystawiano za to, owszem, Ajschylosa, Eurypidesa i Sofoklesa, ale do każdego dopisywano coś z Marksa, Engelsa i Lenina, tak było bardziej nowocześnie i aktualnie. Każdy z owych reżyserów był w gruncie rzeczy zakompleksionym grafomanem, który dostawał szansę dopisania czegoś do dzieł niechronionych już prawem autorskim i z tej możliwości skwapliwie korzystał, niniejszym dowartościowując jednak nie siebie, ale klasyka, zatem Szekspir powinien być zachwycony, że Kartofliński dopisał mu swoje strofy, Witkacy powinien być zaszczycony, że Burakowski łaskawie go uwspółcześnił, Wyspiański musiałby oszaleć ze szczęścia, gdyby wiedział, że sam Kiełbasiński wyrzucił mu pół tekstu, a w zamian dopisał swoje trzy czwarte. Mojej żonie się to jednak bardzo podobało, ponieważ podobało się publiczności, ponieważ podobało się zidiociałym recenzentom teatralnym, ponieważ zdecydowanie nie podobało się mnie, mogę śmiało powiedzieć, że moja żona, wychodząc z teatru, była uwznioślona i ukontentowana.
Od kiedy rozstałem się z żoną, nie chadzam więc do teatrU….
Dziś Wigilia, jadę na cmentarz, odwiedzić tatę, mamę, męża i teściową. W domu już goście, ale wszyscy smutni. Nie ma się z czego cieszyć, ciepły dom, choinka i jedzenie stają w gardle.
Niech nas Bog ma w swojej opiece. Ukłony dla Was i najlepsze życzenia kochani.
Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego
To co nawypisywały portale plotkarskie o moim życiu, o moich związkach, życiu, decyzjach i bieżących sprawach to same bzdury, przeinaczenia i zmyślenia. To z okazji moich urodzin niby. Ale jak mawiał Andrzej Łapicki – dla aktora źle, dobrze, byle z nazwiskiem ! Cyniczne to ale co robić. Tylko to co mówię w autoryzowanych wywiadach i koniecznie z kontekstami jest prawdą. Pozdrawiam w tym tygodniu smutnym i świątevznym🦋
Urbana i Dariusza - wszystkiego dobrego
Wczorajszy dzień urodzinowy – oszałamiający z BOSKĄ na końcu, z kwiatami, prezentami, dowodami pamięci, życzeniami, wpisami na mój temat w Internecie….
Bardzo dziękuję za pamięć i życzliwość! Za tyle pochwalnych słów! Byłam zszokowana i ilością wzmianek w mediach i ilością internetowych wpisów. Bardzo dziękuję.
Dziś rodzinne uroczystości wszystkie dzieci, wnuki i zwierzęta.
Tak lubię tę końcówkę roku, tak lubię te zimowe święta ale w tym roku wszelka radość to jak na urągowisko. Na granicy umierają ludzie, dzieci z zimna, głodu i chorób, w kraju 20 tysięcy zachorowań na covid dziennie i 600 zgonów, podwyżki cen żywności, szczególnie teraz, przed świętami…podwyżki cen gazu i prądu a od stycznia Nowy Ład i dopiero się zacznie…
Na razie dbajmy o zdrowie, uśmiechajmy się i cieszmy świętami póki czas.
Dziękuję za moje urodziny i wszystkie dowody akceptacji i szacunku, przyjaźni i wspólnoty.
Dobrej niedzieli.