Wincentego i Wodzisława - wszystkiego dobrego
WOJNA JEST PRAOJCEM ORAZ KRÓLEM WSZELKIEGO ISTNIEJĄCEGO BYTU, GDYŻ WSZYSTKO POWSTAJE ZE SPORU. Heraklit z Efezu.
Wszystko bierze się ze sprzeczności, tak jak tempratura jest wypadkową ciepła i zimna. Przyroda znajduje się w nieustannym, wewnętrznym konfikcie, lecz ogólna siła kosmosu umożliwia naturze przetrwanie, niczym rozum, który sprawia, że wszystko, co pozornie wydaje się chaosem, w swym działanu musi być sensowne. Natura nie dopuszcza irracjonalizmu. (Marek Niechwiej „Historia filozofii w sentencjach”
Odwiedziła nas ciocia, ta od kotów. Przyjechała umęczona. Jej kot budzi ją sześć, siedem razy w nocy, bo chce wyjść do ogrodu, a potem miauczy pod oknem żeby go wpuścić. Całe noce wstaje do kota. Żali się – wychowałabym niemowlę – słaniam się na nogach – przyjechałam do was trochę do niego odpocząć. On nie lubi poza tym pozamykanych drzwi, jak zdarzy mi się zapomnieć i zamknąć jakiekolwiek drzwi do pokoju, szafy czy kredensu, skacze, rzuca się na nie tak długo, aż je otworzy. Musi być wszystko tak jak on chce, jestem sługą dla kota, to on rządzi w moim domu. Nigdzie nie mogę posiedzieć, wyjść na dłużej, bo wiem, że on tam przeżywa że mnie nie ma, teraz na tę moją nieobecność zaangażowałam do niego wszystkie sąsiadki, co noc śpi u mnie inna, oj, co ja mam z tym kotem! No, ale cóż, to mój ulubiony towarzysz…
Nasze koty, na widok cioci umarły z zachwytu, to z kolei ich ulubiona towarzyszka, nie odchodzą od niej, pilnują, boją się, że znowu im wyjedzie.
– Za mną, wszystkie koty chodzą jak psy, krok w krok – dziwi się ciocia, – co ja mam za los!
– Może, ciociu, bierzesz jakieś leki, w których składzie jest waleriana?
– No wiesz, Krysiu! Przecież ja mam tylko cukrzycę!
Na grządkach mamy dojrzał zielony groszek, cukrowy, dzieci tam buszują, kiedy wracam nocą i dla mnie zerwany groszek czeka w miseczce na stole w kuchni, pierogi jagodami na zimno i do nich śmietana ubita z cukrem obok, na przynętę, a mama i ciocia chrapią i posapują w swoich łóżkach, słyszę, bo wszystkie drzwi pootwierane, żeby koty mogły sobie nocą swobodnie spacerować.
Susza, opadają liście z drzew, nawet z dębów, cały ogród duszny i lekko zwiędły nawet hortensje, które co roku kwitną jak zwariowane, nie chcą w tym roku z tej suszy.
Jagoda jest coraz bardziej kundlowata, łeb ma od jednego psa, czarny, brzuch od innego i brązowy, tyłek kołtuniasty od barana w innym jeszcze wypsiałym kolorze, zadowolona wygrzebała dół w ogrodzie pod krzakiem i tam sypia z upałów, umęczona, bo ma tyle roboty z pilnowaniem, że ledwo żyje, ptaki siadają na trawnikach, dzieci jej się rozłażą, mama długo nie wraca ze sklepu, listonosz, elektryk, wiewiórki, inne psy za ogrodzeniem, sąsiedzi mają nowego pieska, trzeba się zapoznać i opanować sąsiada… roboty!!!
Porzeczki, agrest, wszystko bez soku na krzakach, jakieś suche, wieczorami brakuje wody w kranach i wszędzie pył, nawet chrzęści w zębach. Co rano wszyscy czekają na deszcz, a Oskar, mój pies osobisty – starszy pan z reumatyzmem i mama biorą pastylki na łamanie w kościach, bo twierdzą że idzie na burzę… potem suche grzmoty, krzyk radosci ze deszcz… dwie krople i po wszystkim.
Dobrego dnia, w oczekiwaniu na deszcz… imieniny Wodzisława, może to sprowadzi deszcz….
Kamila i Szymona - wszystkiego dobrego
NIE MOŻEMY POWIEDZIEĆ , ŻE JESTEŚMY, GDYŻ WCIĄŻ STAJEMY SIĘ DZIECKIEM, MŁODZIEŃCEM, DOROSŁYM, STARCEM... Heraklit z Efezu
W moim nowym przedstwieniu które właśnie próbuję, mam powiedzieć takie zdanie :
Uważajcie!… Jutro rano, o siódmej, kiedy wy będziecie w swoich biurach, jakichś marketach czy w łóżkach lub urzedach pośrednictwa pracy, bo jesteście bez pracy, albo w śmiertelnej agonii, albo na jakiejś dziwce, albo pod swoją żoną, albo na tłustym mężu, albo będziecie się wysilać przy swoich szefem ja… Złapię kosmetyczkę, wypnę się na wszystkie pierdoły, z których składa się życie… i pójdę! (Vadrana Rudan)
I za każdym razem jak je mówię, mam ochotę to zrealizować. Zastanawiam się jak wielu z ludzi na widowni będzie myślało podobnie o sobie i swoim życiu.
Śpię w tej chwili po cztery godziny na dobę, z nadmiaru obowiązków, które sobie sama zafundowałam. Czy tak będzie już cały czas? Do końca życia? I jeszcze dodatkowo wciaż przychodzi mi do głowy stary żart: – Jakie są najgorsze cztery lata w życiu blondynki? Szósta klasa.I nie mogę sie oprzeć niejasnemu wrażeniu że w jakimś stopniu dotyczy on mojej, niepokojacej mnie sytuacji. Wiecie jak zapamiętać czy brutto to więcej czy netto? Brutto bo ma więcej liter! Tego mnie nauczył ktoś przedwczoraj, raz na zawsze. Czy nie mogłoby być więcej takich prostych recept, z każdej dziedziny. Na przykład jak się przelicza ilość betonu z ton na metry sześcienne…
I co tam się dzieje na świecie? Bo nic nie wiem.
Dobrego dnia z oddechem.
Henryka i Włodzimierza - wszystkiego dobrego
JESTEŚMY I NIE JESTEŚMY ZARAZEM.Heraklit z Efezu.
Oto przykład zmienności natury i tego, że każdy moment jest ostatni. Nie da się uchwycić istoty rzeczy, bo ona wciaż jest inna. Każdy moment który sobie uświadamiamy, staje się przeszłością. Z takich momentów składa sie całe życie. (Marek Niechwiej „Historia filozofii w sentencjach”)
Nie mogę zapomnieć o Irence Biegańskiej. Umarła chwilę temu, dwa miesiące? Wciąż śni mi się po nocach, w ciągu dnia wciąż mi przychodzi na myśl. Zdumiewa mnie to i zastanawia. Nie byłam z nią aż tak związana, robiła kostiumy do wielu rzeczy w których grałam i do wielu które reżyserowałam, zawsze na jej widok, drobnej, cichej, uśmiechniętej, czułam ulgę i wdzięczność że jest przy mnie podczas kolejnych realizacji, że ją w ogóle widzę. Ostatnio robiła kostiumy do mojej „Namiętności” w Teatrze Nowym w Poznaniu, tuż wcześniej do „Męskie-Żeńskie”, ale spotykałyśmy się tylko przy okazji kolejnych prac, zawodowo, albo przypadkowo, nigdy specjalnie, żeby zwyczajnie porozmawiać, poprzyjaźnić się, towarzysko, nigdy, żadna z nas nie miała na takie spotkania czasu. Ciągle o niej myślę. Patrzę na spódnicę w szafie, myślę – o, tę spódnicę kazała mi kupić sobie zimą Irenka, te spodnie kupowałam z Irenka, przy okazji wybierania kostiumów do czegoś, ach dawno, aż do ” Pestki” jeszcze, szminka, którą Irena kupiła dla mnie do „Siedmiu grzechów głównych „, natykam się w szufladzie na zdjęcie z „Opery za trzy grosze” grałam Jenny, ach, to ta bluzka w dziurki i ten koński ogon na bok, ten makijaż to Irenka… i za każdym razem widzę uśmiech i jej oczy roześmiane, kpiące na moje – a może Irenko będzie tak? I jej – Głuptas! Jak? Tak? Głuptas…
Irenko, dlaczego tak ciągle jesteś koło mnie? Każdego dnia? O co chodzi? Dlaczego mi towarzyszysz? Ty, która za życia nie zajmowałaś sobą prawie miejsca, dyskretna, nienarzucająca się, delikatna, zjawiająca się tylko wtedy, kiedy była potrzeba….
Jakie to dziwne. Nagle stałaś się ciągłą moją towarzyszką. Dlaczego? Dlaczego nie mogę o tobie wciąż zapomnieć, przypominam sobie ciebie co chwila, co moment, i za każdym razem przychodzi mi do głowy, że wszystko tak naprawdę czym się denerwuję, martwię, co mnie przeraża jest bez znaczenia, że ten mój stan, wiecznego zmartwienia, nie ma sensu, bo życie jest tak kruche, że to tylko chwila i…, że od ostatniego naszego widzenia się, przypadkowego spotkania w sklepie z ciuchami, gdzie kazałaś mi kupić za małe i za krótkie spodnie tłumacząc mi że tak teraz modnie, do twojej śmierci minął potem miesiąc, pamiętałam to spotkanie bo spóźniłam się przez to kupowanie spodni i śmiechy z tobą w tym sklepie na samolot. Spodnie wiszą w szafie, ani razu nie miałam ich na sobie, są z jakiejś dziwnej materii, ortalionu, nylonu, czegoś takiego, nawet gdyby wybuchła bomba atomowa, skończył się świat, zdarzyła mu się jakaś kosmiczna katastrofa one będą trwać, nienaruszone, tego jestem pewna, nic ich nie zniszczy. Chyba ich nigdy nie złożę. „Kazałaś” mi kupić za ciasne, bo twierdziłaś, że schudnę do nich i śmiałaś się natychmiast potem i wyrywałaś czekoladę, którą już chwilę później płacąc jadłam, a potem powiedziałaś „-a jedź, co my mamy z życia! Tylko pracujemy, pracujemy i nic więcej!” Zawsze machałaś ręką i mówiłaś, -„a kup sobie, dla przyjemności, zrób sobie prezent, i tak umrzemy, a przynajmniej się z dziesięć minut tym pocieszysz, będzie ci milej”, i sama kupowała sobie perfumy, torebkę na chwilowe pocieszenie – „a i tak umrzemy, to chociaż tyle”….Irena! Gdzie ty jesteś? Podobno bardzo cierpiałaś umierając. Nie mogę w ogóle o tym myśleć. Wysłałam do ciebie SMS-a w przeddzień twojej śmierci, bo przejeżdzałam nocą pod oknami twojego mieszkania, była druga czy trzecia w nocy, paliło się światło w twojej sypialni a ja wiedziałam że tam nad tobą czuwają. Wiedziałam ze jest źle, bo kilka dni wcześniej Vegehaupt, twój sąsiad, zadzwonił do mnie poprosił –„zorganizowałem mszę za Irenkę, nie mam komputera ani nie umiem wysyłać SMSsów, jak to kontrabasista, czy mogłabyś zawiadomić ludzi?” i rozsyłałam te zawiadomienia, a potem przyszłam na mszę. To było chwile wcześniej, kościół był naprzeciwko twoich okien. Tej nocy przed twoją śmiercią, pod twoimi święcącymi się oknami napisałam SMS-a – IRENA!!! CHCIAŁABYM CIĘ ZOBACZYĆ, ALE TELEFON NIE ODPOWIADA A BOJĘ SIĘ CIEBIE ODWIEDZIĆ, BO MOŻE BĘDĘ CI PRZESZKADZAĆ, ALBO NIE CHCESZ WIZYT?!!! Nigdy nikt na tego SMS-a nie odpowiedział. A teraz ciągle jesteś u mnie w głowie… Jakie to wszystko dziwne, nie za bardzo dla nas tutaj co zostaliśmy pocieszające…
Dobrego dnia. Teraz nie mam czasu. W nocy znajdę zdjęcia Irenki i dla Was.
Jana i Gwalberta - wszystkiego dobrego
WSZYSTKO PŁYNIE (panta rhei) DLATEGO NIE MOŻNA WSTĄPIĆ DWA RAZY DO TEJ SAMEJ RZEKI. Heraklit z Efezu
Uwielbiam stare kalendarze. Czasem robię sobie przyjemność i w antykwariacie kupuję sobie taki kalendarz. Kalendarz Iskier, Kalendarz Elektryka, Kalendarz Rolnika, na rok 1960, 1947, 1968 – wspaniałe lektury. Wczoraj dostałam w prezencie „Kalendarz Przyjaciółki” na rok 1950. Ach cóż to za kalendarz! Drogie Czytelniczki, napisali we wstępie, znajdziecie w nim wiele interesujących informacji, potrzebnych każdej kobiecie. Wiadomości dotyczące naszej odbudowującej się Ojczyzny, ustroju Państwa, obowiązującego prawodawstwa… Napiszcie do nas Drogie Czytelniczki, jakie wiadomości chciałybyście znaleźć w przyszłym roku.
I spis treści:
NASZA OJCZYZNA – Kalendarz, Obszar i granice, Prezydent, Jeszcze Polska nie zginęła, Ustrój, Rota, Podział administracyjny, Najważniejsze daty ostatniego stulecia, Wiersz Broniewskiego.
O CZYM KAŻDA KOBIETA WIEDZIEĆ POWINNA – Z prawa, Przyjaźń robotniczo –chłopska, Co to jest socjalizm, Karol Marks, Włodzimierz Lenin, Józef Staln, O pokoju, Kobieta w Polsce Ludowej, Polska Ludowa a kościół katolicki, Odbudowujemy Polskę, Co to jest Liga Kobiet, Co to znaczy, Jak żyją kobiety w Związku Radzieckim, Lekarz domowy, O wyborze szkoły zawodowej, O dzieciach dla rodziców.
W KUCNI I W DOMU – Dział kulinarny, Dział gospodarczy, Jak zachować urodę. GOSPODARSTWO NA WSI – O spółdzielniach produkcyjnych, Ogródek kwiatowy, Apteczka weterynaryjna, Drób.
NAJPOTRZEBNIEJSZE WIADOMOŚCI – Piszemy bezbłędnie, Jak napisać podanie, Jak prawidłowo napisać list, Szyjemy same, Ogłoszenia…..
W lipcu – przypomnienia:
W DOMU: Robić przetwory z owoców i jarzyn.
W OGRODZIE: Starannie pielęgnować warzywa, pleć, obsypywać, tępić szkodniki, przycinać pomidory, sadzić truskawki.
W PASIECE: Miodobranie- zmieniać matki stare ( ponad 2 lata)
W KURNIKU: Zbierać i suszyć pokrzywę dla drobiu na zimę.
I ważniejsze daty: 3.VII- Dzień Spółdzielczości, 14.VII – Zburzenie Bastylii, Święto Narodowe Francji. 5.VII – Bitwa pod Grunwaldem, w której wojska polskie i litewskie rozgromiły armię krzyżacką ( niemiecką), 18 VII – Faszystowskie powstanie gen. Franco w Hiszpanii, 22 VII – Powstanie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego w Chełmie i ogłoszenie Manifestu PKWN, 22 VII Narodowe Święto odrodzenia Polski, 26 VII – Śmierć Pawła Findera i Małgorzaty Fornalskiej.
Oraz reklamy
P.C.H. – jeśliś znużony, spragniony – żądaj owocu w płynie.
P.C.H. – „Cudze chwalicie swego nie znacie” Czy wiesz że OLEJ JADALNY nie ustępuje w jakości oliwie zagranicznej!
P.C.H.- Jak cukierek daje uśmiech dziecku – smakiem, tak P.C.H. zdobywa masy swym znakiem.
P.C.H. – Nie ma śniadania bez kawy – Nie ma lepszej KAWY ZBOŻOWEJ jak produkcji państwowej…
Najchętniej przepisałabym dla Was cały ten kalendarz takie tu są smaki i kwiatki, proponowane dania na lipiec, zdumiały mnie, a przepisy kulinarne zachwyciły…..
No i dobrego dnia w kraju gdzie jest wszystko w sklepach, nie opłaca się ani repasacja pończoch ani nauka cerowania z tego kalendarza…
Olgi i Pelagii - wszystkiego dobrego
MNIEMANIA LUDZKIE TO JEDYNIE DZIECIĘCE IGRASZKI. Heraklit z Efezu.
Cenna jest wiedza prawdziwa, pewna i niezawodna, a nie przypuszczenia. Marek Niechwiej – „Historia Filozofii w sentencjach”.
Piszecie do mnie o czytaniu książek, o tym że wakacje to czas na książki i zastanowienie nad życiem, szukanie sposobów na to aby uspokoić niepokój. Przypomniałam sobie, czytajac wasze listy, że jest taki wspaniały wiersz Tadeusza Różewicza.
CZYTANIE KSIĄŻEK
Ja niżej podpisany
Tadeusz
Syn Władysława i Stefanii
urodzony w roku 1921
w mieście Radomsku
obudziłem się ze słońcem
miałem uczucie ze zbliża się
do mnie poezja
ale to było złudzenie
(poezja zakryła oblicze)
zjadłem płatki owsiane
ogoliłem się
patrząc w lustro
pomyślałem „no tak”
poszedłem po gazetę
jest 5 listopada 1978
„jak ten czas leci”
jest już lipiec ‘84
wieczór godzina 20.00
od rana pada deszcz
za oknem szum i plusk
czytam o Dostojewskm
(okrutny talent)
przerywam czytanie
patrzę na drzewa
myślę o wieczności
jak ten czas leci
wracam do listopada 1978
czytam dalej Walkę o treść
Irzykowskiego
…zgon realizmu uważa się za rzecz,
która się rozumie sama przez się ,
jak zdechnięcie diabła rogatego,
który setki lat zdeprawował
naiwną literaturę. Znowu barbarzyństwo!
Realizm jako forma literacka
nigdy się nie zestarzeje…
jednak rację miał Irzykowski
Nie Witkacy
pomyślałem i poszedłem
wyrzucić śmieci
włączyłem radio
słuchałem dziwnych(?)
słów współczesnej polskiej piosenki
…wyłączy nam prad wykidajło
pchajmy więc taczkę obłędu
jak bajron
coraz częściej nie kończę wierszy
opowiadań listów
nie skończyłem listu do Wirpszy
dowiedziałem się że umarł
napisałem kartkę do Zbyszka
wysłałem bez adresu
zwrócono mi
Zbyszek uśmiecha się jeszcze
ale jego Żona płacze
i mówi że
nie może mówić
19 maja 1988 roku
byłem w Buczkowicach
u Stanisława Gębali
właśnie zegar na kościelnej wieży
wybił godzinę dwunastą
Głos Rembrandta (z książki, którą zamknąłem):
Zostań w domu
– mówił do młodego artysty,
który chciał jechać w świat-
zostań w domu. Życia nie starczy
na poznanie cudów, jakie
się tam znajdują…
siedzę pod jabłonką
na otwartym zeszycie drżą
cienie gałęzi
jabłonka przekwita
płatki opadają na stolik
na trawę na książkę
Po co więcej mówić… a więc uspokójcie się… życia i tak nie starczy…
Dobrego dnia 11 lipca 2005 roku.
Zenona i Weroniki - wszystkiego dobrego
ZŁYMI ŚWIADKAMI SĄ OCZY I USZY LUDZI, KTÓRZY MAJĄ DUSZE BARBARZYŃCÓW. Heraklit z Efezu.
Zajrzałam dziś do statystyk www.krystynajanda.com.pl/stats. Nie zaglądałam od bardzo dawna. Jesteście na wakacjach albo się znudziliście. A mój nowy monodram będzie zaczynał się tak….
UCHO GARDŁO NÓŻ
Vedrany Rudan
W tłumaczeniu Grzegorza Brzozowicza, JanuszaGranata i Władysława Szablewskiego
Nazywam się Tonka, z domu Babić i nie chce mi się spać. Skaczę po kanałach. Noc jest długa. Mam ochotę porozmawiać… a poza tym, kto da rolę pięćdziesięcioiluśtam letniej aktorce… kto by ścierpiał tak długie przedstawienie? Kto chce wysłuchać pięćdziesięcioletniejiluśtam baby… gdybyście byli widownią poszlibyście do domu, ale zamknęłam drzwi i nie wyjdziecie. To jest mój teatr, mój dom, nie da rady… A tak poza wszystkim, nie… nie jestem stuknięta. Nie… W telewizji najbardziej lubię dokumenty i o zwierzętach. Oglądam wszystko bez dźwięku. To lubię. Rozumiecie?
A wy, kim jesteście tak naprawdę? Co? Parzycie z boku… Rozumiem.
Dobrego weekendu. Dobrych wakacji.
Elżbiety i Prokopa - wszystkiego dobrego
GRANIC DUSZY NIE ZNAJDZIESZ CHOĆBYŚ PRZESZEDŁ WSZYSTKIE DROGI. Heraklit z Efezu.
Wczorajszy dzień zdominowany atakiem terrorystycznym w Londynie. Załatwianie codziennych spraw, z łowionymi jednym uchem wiadomościami, wełna mineralna, jaka warstwa, rurki do centralnego ciągnione i zgrzewane, karton-gips – przeciwpożarowy czy nie przeciwpożarowy, drzwi do toalety w garderobach dziewięćdziesiątki czy mogą być węższe, nie, nowe przepisy bezpieczeństwa i wiadomości, wiadomości, radio, ilość samochodzie, ilość kawiarniach ilość sklepach, podają szacunkową ilość zabitych, rannych, panika, telefony do Londynu czy wszyscy znajomi w domach, bezpieczni….Taki będzie świat, taki jest świat…- Krysiu, pyta mama, dlaczego oni to robią?…..Mamo, świat dla nich ma być światem islamu, oni realizują jakaś szaleńczą i groźną ideę, to obłąkani mordercy, poza tą jakąś niejasną w gruncie rzeczy ideą ogólną, mordują dla mordowania, protestują przez terror, zabijanie…..
-Ale, przeciwko czemu oni protestują?
-Właściwie nie wiem, mamo….
-To straszne…A nasze dzieci na tym obozie, są daleko od Londynu?
-Daleko, mamo, ale…zresztą nieważne, tutaj też każdego dnia, w każdym miejscu może być atak ….
-A gdzie ty dzisiaj będziesz?
-Będę się kręciła po mieście i w telewizji, montuję „Kopciuszka” …
-No telewizja, to świetny cel dla terrorystów!
-Tak jeden z lepszych, ale mamusiu chyba dziś kochanie nie podłożą tam bomby, nie denerwuj się, odpoczywaj ….
-Widziałaś te zdjęcia głodnych dzieci z Afryki, teraz wciąż pokazują w telewizji, chodzi o pomoc finansową dla tych krajów, widziałaś?…
-Widziałam. ….
-To straszne. Dobrze, że niedługo pewnie umrę i nie będę musiała żyć dalej na tym świcie. ….
-Mamo!!! Co ty opowiadasz! Nawet nie jesteś na nic chora, świetnie się czujesz! Jesteś młoda! Mamo!….
-Co to za świat!!! Nie mogę na to wszystko patrzeć, nie mogę tego wiedzieć, nie chcę…..Nie zapomnij zawieźć prania do prasowania, jak będziesz jechać do Waszawy….
-Dobrze.
-Przygotowałam ci tam, w torbie.
-No widzisz, nie mogę zginąć od bomby, bo kto by ci odebrał potem to prasowanie?…..
– Swiat się zawali a trzeba będzie prasować!
– Niedługo będe cię cytować jak filozofów mamusiu.
Dobrego dnia dla Was wszystkich. Spokojnego.
Cyryla i Metodego - wszystkiego dobrego
JEDEN CZłOWIEK WART JEST DLA MNIE TYLE CO DZIESIĘĆ TYSIĘCY, JEŻELI JEST NAJLEPSZY. Haraklit z Efezu
Podkreślona zosatje wyższość wartości w stosunku do ilości. Arystoteles będzie nauczał o wyższości formy nad materią. Jeden wybitny człowiek jest cenniejszy od bezużytecznego tłumu. ( Marek Niechwiej ” Historia filozofii w sentencjach”) No, no…..poltycznie niepoprawne. Dobrze że folozof dodał – dla mnie.
A tym filmikiem zabawiaja sie osatatnio wszysycy w internecie i jest on całkiem a propos na dziś ….
http://www.pasjans.pl/film_ze_mucha_nie_siada.html
Dobrego dnia moi Drodzy, miłego, wakcyknego nawet jesli pracujecie i nie traćmy nadziei ….tak w ogóle….
No i dołączam wakacyjnie dietę o którą prosiliście. Ja nie wiem czy to działa, pewnie jak każda dieta, wprowadza reżim i tyle. Ale znam takich co mają dzięki niej rezultaty, generalnie nie biorę dopowiedzialności za nic żeby była jasność.. .
Dobrego dnia.
Łucji i Dominika - wszystkiego dobrego
KAŻADY CZŁOWIEK MA ZDOLNOŚĆ POZNAWANIA SAMEGO SIEBIE I ROUMNEGO MYŚLENIA. Heraklit z Efezu.
No mój drogi filozofie, plemizowałabym.
Tańczace koniki z Książa, z zawodów, na dzisiejsze rozweselenie.
Teodora i Innocentego - wszystkiego dobrego
WSZYSTKO SIĘ DZIEJE WEDŁUG PRZEZNACZENIA. Heralit z Efezu
Weekend spędzony na Międzynarodowych Zawodach w Ujeżdżeniu w Książu, miedzy innymi z powodu zainteresowań moich synów, ale także z potrzeby zmiany energii, sytuacji, powietrza i otoczenia, potrzeby przemyślenia i zastanowienia się nad sprawami, przed ktorymi od jakegoś czasu stoję bezradna, wielce owocny. Wielkie wrażenia. Zamieszczam dla Was zdjęcia, bo ja patrząc cały czas na to piękno i w architekturze i przyrodzie i w zwierzętach i w ludziach i ludzkich umiejętnościach, pasjach, relacjach ze zwierzętami i innymi ludźmi pochłoniętymi podobnymi zamiłowaniami, zapatrzona w urodę tradycji i siłę wielkiej pracy i wspólnych działań, dobrej woli na każdym roku, spędziłam czas w rezultacie na myśleniu i podsumowywaniu wszystkiego w swoim życiu. Wielkie osobiste rekolekcje z życia i jego urody. A mózg aż mi „parował” od intensywności myślenia. Rezultat? Jestem pogodzona z życiem i losem na nowo i zabieram się od nowa do pracy i życia. A gotowa jestem znowu na wiele, choć zawikłane i trudne moje sprawy.
Dla was dobrego dnia.
Emilii i Lucyny - wszystkiego dobrego
CHOCIAŻ LOGOS JEST WSZYSTKIM WSPÓLNY, WIELU LUDZI ŻYJE TAK, JAKBY MIELI TYLKO SWÓJ WŁASNY ROZUM. Heraklit z Efezu
Oczywiście jest to aluzja do braku rozumu u niektórych, aby była jasność.
HERAKLIT z Efezu ( 540-480 p.n.e.) – jeden z jońskich filozofów przyrody. , propagator idei zmienności. ( pata rhei- wszystko płynie, dlatego nie można dwa razy wstąpić do tej samej rzeki). Całe życie przejawiał zainteresowanie otaczającym światem. Jego pisma nawiązują do istnienia Prabuty, a za początek Heraklit przyjmuje ogień, który tworzy życie. Prekursor „ przyrodniczego anarchizmu” teorii nieustannego chaosu panującego w bycie oraz niemożności poznania natury wszechrzeczy. Wzór m. In. Dla Hegla: chaos staje się uporządkowany. ( „Historia filozofii w sentencjach”- Marek Niechwiej)
A teraz zacytuję dla was z pewnej książki, jak powstał teatr Szyfmana, wielki teatr prywatny w Warszawie, Teatr Polski, bo to może będzie dla Was interesujące.
…W prasie rozprawiano wówczas o wielkim, rosnącym stale deficycie „ teatrów rządowych” i wyjaśniano że łożenie prywatnych funduszów na teatr byłoby zupełną niedorzecznością. Tymczasem szczęśliwe okoliczności sprawiły, że to co się wydawało zrazu utopią, zwolna zaczęło przybierać realne kształty. Zapoznał się Szyfman z niektórymi przedstawicielami naszej arystokracji rodowej oraz kilkoma wybitnymi finasisatmi. Wzbudził w nich zaufanie swoja energią i wiarą w wiarygodność projektu. Niektórzy z nich od razu obiecali swą pomoc i zadeklarowali pomoc w przdsuięwzieciu. Na zebraniach, odbytych w początku stycznia 1909 roku w mieszkaniu Maurycego hr. Zamoyskiego oraz w banku ks. Stanisława Lubomirskiego, powitano projekt z pewnym sceptycyzmem. Doradzano, aby się starać jedynie o drobne wkłady, bo na większe liczyć trudno. Niezrażony tym Szyfman, zaczął zabiegać na własną rękę i do lata 1910 roku zdołał zebrać deklaracje na kilkadziesiąt tysięcy rubli.
Dzięki A. Nowaczyńskiemu, poznał Szyfman w tym czasie Tomasza hr. Potockiego, który sprawę budowy nowego teatru wziął bardzo do serca, zajął się gromadzeniem funduszów i wkrótce stał się dusza przedsięwzięcia. Szukano więc w śródmieściu, placu pod budowę teatru i zamierzano zakupić na ten cel zrujnowany pałac Karasia przy Krakowskim Przedmieściu. Zamiar ten nie dał się urzeczywistnić: z jednej strony właściciel żądał zbyt wielkiej sumy, z drugiej – gmach zakwalifikowano jako zabytkowy. W maju 1911 roku zakupiono na Teatr Polski plac nieco na uboczu, w tyle za Pałacem Karasia. Ale na rozpoczęci budowy trzeb było czekać jeszcze długo. Władze rosyjskie rozmyślnie utrudniały sprawę. Reszcie w roku 1912 rozpoczęto roboty ziemne, w kwietniu nastąpiło poświecenie kamienia węgielnego. Przedsięwzięciu nadano formę towarzystwa akcyjnego. Pod nazwą „ Towarzystwo akcyjne budowy i eksploatacji teatru w Królestwie Polskim”. Ułożono statut i zatwierdzono go a zajął się tym żywo Julian Tolłoczko, drugi obok T. Potockiego żarliwy działacz i człowiek dodany sprawie. Gmach teatru budowano według planów i pod kierunkiem Czesława Przybylskiego, Widownie obliczono na 1005 miejsc. W urządzaniu wnętrz pracowali Edward Trojanowski ( malarz) i Zygmunt Otto ( rzeźbiarz). Konstrukcja teatru jest żelbetowo-betonowa, wskutek czego dało się wykończyć całkowity budynek w ciągu 9 miesięcy. Zbudowano scenę obrotową, pierwszą w Polsce. Projekt urządzeń technicznych opracował p. Rudolf Dworski, inspektor sceny teatru im. Reinhardta w Berlinie. Ogólny koszt budowy wyniósł około 600.000 rubli. W chwili, gdy budowa dobiegała końca, umarł nagle Tomasz hr. Potocki., w westybulu teatru poświecono tablice pamiątkową. Towarzystwo Akcyjnie, sprzedało akacje. Na pierwszej liście akcjonariuszy są 33 nazwiska z dodatkiem: „Książę” lub „ Hrabia”. Jest to szczegół znamienny. Nie mniej godnym uwagi jest fakt, ze nabywcami akcji byli również w dość znacznej skali wielcy przemysłowcy i finansiści warszawscy, warszawscy należy przypomnieć, że było to wielce ryzykowne przedsięwzięcie, nie mogli liczyć ani na zyski ani na zwrot kapitałów. W fakcie tym mieści się wyraźne świadectwo, że akt mocnej w o l i może u ans zdziałać cuda w dziedzinie poczynań kulturalnych.
Największą ilość akcji ( po 250 rb) zakupili: Tomasz hr. Potocki – 25.000 rb, Julian Tołłoczko- 25.000 rb, Maurycy Spokorny – 25.000 rb, Miachał Róg – 25.000 rb, Edward hr. Krasiński – 20.000 tb, Michał ks. Woroniecki – 10.000 rb, Stanisław ks. Lubomirski – 10.000 rb, Leon Goldstand – 10.000 rb, bar. Lepopld Kronenberg – 10.000 rb, Juliusz Herman – 10.000 rb, Stanisław Wessel – 5.000 rb, Emil Gerlach- 5.000 rb, Barcia Przeworscy – 5.000 rb, Maurycy hr. Zamoyski- 4.000 rb.
Po trzech latach mozolnego przygotowania, uciążliwych zabiegów, łamania przeszkód oraz szczęśliwych zbiegów okoliczności, które dały Szyfmanowi możnych i oddanych protektorów – dna 29 stycznia 1913 roku nastąpiło uroczyste otwarcie Teatru Polskiego świetnym przedstawieniem „ Irydiona” z reżyserii Szyfmana. („ Teatr Polski w Warszawie” – Jan Lorentowicz )
To tak dla nauki i wiedzy. Arystokracja rozbita, ograbiona i dziś zubożała z trudem odbudowuje pozycję i znaczenie, możnych prywatnych protektorów i przedsiębiorców brak. Zostaje tylko a k t m o c n e j w o l i i tworząca się grupa przyjaciół pomysłu, chcących pomóc bez zobowiązań, dzięki Bogu są wśród nich i przedsiębiorcy budowlani i producenci materiałów budowlanych. To miłe i za to wszystkim dziękuję, bez Loży Sponsorów nie damy rady teraz zbudować a potem utrzymać. A konkursu na pieniądze z Unii Europejskiej nie rozpisują, dopiero kiedyś tam, nowy, Dobrego – kiedyś tam – to my już musimy grać….
Dobrego dnia.
Piotra i Pawła - wszystkiego dobrego
NIE RÓB Z SIEBIE BOHATERA WŚRÓD TCHÓRZY. Pitagoras z Abdery
Piotry i Pawły, pozdrowienia.
Ten filmik krążący po internecie to dla Was a propos mojej nowej książki, taki żarcik.
Dobrej nocy.
Leona i Ireneusza - wszystkiego dobrego
SUMIENIE JEST NAJPEWNIEJSZE, GDY JEST WŁASNE. Pitagoras z Abdery
Moi Drodzy.
w miejscu
P R O Ś B A
Zwracam się do was z uprzejmą prośbą o wyjaśnienie mi, dlaczego wczoraj, kiedy użyłam zwrotu: – Nie trzeba jojczyć, tylko trzeba coś postanowić spotkałam się z krytyką i naganą za użycie słowa JOJCZYĆ. A kiedy ze zdumieniem zapytałam o powód, i wyjaśniłam, że jest to słowo, które moim zdaniem nie ma godnego odpowiednika, używam go od lat z upodobaniem, przejąwszy je uprzednio od mojej babci, wyjaśniono mi surowym tonem i z kamienną twarzą, że używanie tego słowa ma odcień antysemicki i dziwne jest, że ja tego nie czuję, a ten ktoś zwraca mi na to uwagę… Naprawdę? Nie wiedziałam. Czy ktoś mi może to wyjaśnić? Piszę prośbę do Was w formie podania, bo tak teraz zwracam się do otoczenia. Najczęściej w ten sposób. Niedługo już inaczej nie będę umiała się skomunikować z nikim w żadnej sprawie chcąc, aby się zrealizowała. Tego mnie nauczono ostatnio. Tylko podanie moi drodzy ma sens, moc i wagę. Słowo mówione jej nie ma. No i oczywiście podanie złożone „na sekretariat” z data, stemplem i numerem dziennika. Zgłaszanie czegokolwiek ustnie nie ma sensu, nic nie uruchamia, nie zostawia śladu, nie zmusza do jakiejkolwiek reakcji i nie kryje potem ewentualnie nikogo.
Krystyna Janda.
Teatr w budowie.
Dobrego dnia.
Marii i Władysława - wszystkiego dobrego
IDEAŁEM MOŻEMY SIĘ TYLKO STAWAĆ, BY MIMO TO NIGDY SIĘ NIM NIE STAĆ. Pitagoras z Abdery.
Zdjęcia do „Kopciuszka” dziennikarzy, skończone. Teraz zacznie się długa, mozolna praca z montażem i dorysowywaniem wszystkiego dookoła postaci, architektury, wystroju wnętrz, zieleni itd., oraz efekty. Będzie to trwało pewnie do września. Udało się na taśmach zarejestrować wiele zabawnych rzeczy, mimo że wszyscy podeszli do zadania poważnie, ambitnie i bardzo serio. No zobaczymy. A praca? No nadzwyczaj to miłe „towarzystwo”. Przenikliwie inteligentni, mają poczucie humoru i co zdumiewające są zdyscyplinowani i konstruktywni. Szkoda tylko, że paradoksalnie zbytnio się tym wszystkim, całym tym graniem, przejęli, stresowali się przed kamerą i zabawy i śmiech gasły po moim – Akcja! Szkoda. Nie myślałam, że będę tak często prosić o uśmiech przed kamerą.
Ja też zresztą ostatnio mam ten problem, mimo że jestem doświadczoną aktorką. Ci, co czytają ostatnio mój dziennik mówią, że smutny i jakiś taki inny, odbijają się w nim moje stresy, mimo że staram się je ukrywać. No trudno. Jakoś udawać radości i beztroski nie mam ani sił ani ochoty, nawet dla was.
Dobrego miłego dnia.
Łucji i Wilhelma - wszystkiego dobrego
SZANUJ CUDZE ZALETY BY DOSTRZEŻONO TWOJE. Pitagoras z Abdery.
Idę do telewizji kręcić KOPCIUSZKA Brzechwy z dziennikarzami w obsadzie. To akcja charytatywna wymyślona przez nich, aby pomóc dziecięcym oddziałom onkologicznym. Przeprowadzali ją każdego roku, między innymi podczas słynnego już Balu Dziennikarzy, grali też już w ramach tej corocznej akcji „Kota w butach” w teatrze. W tym roku, z wielu powodów, ale myślę, że głównym powodem jest śmierć kilku wybitnych dziennikarzy, postanowiono nie urządzać balu, zrobić coś innego i to właśnie ten 15 minutowy KOPCIUSZEK, o którego reżyserię poproszono mnie. Bardzo mi miło. Dwa dni nagrania. Ciekawe, co nas czeka, mordercza praca, bo czasu jest bardzo mało i wymyśliłam to realizacyjnie dość skomplikowanie, osoby, rekwizyty i meble będą prawdziwe a cała reszta – architektura, zieleń itd. – narysowane, piekło trudności w realizacji, ale co tam, zobaczymy. Darek Kuc robi zdjęcia, nie zginę.
Dobrego dnia, ja na dwa dni do studia, a dla Was tekst z obsadą.
Jan Brzechwa
KOPCIUSZEK
SCENA NR.1
NARRATOR 1: – Bogdan Rymanowski
Bardzo dawno, może przed wiekiem,
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Przed dwoma wiekami czy trzema,
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
W pewnym królestwie dalekim,
Którego dzisiaj już nie ma
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
I na mapie go znaleźć nie można,
Mieszkała wdowa zamożna.
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
A taka była bogata,
Że sypiała na pięciu piernatach,
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Otulała się w kołdry puchowe
I trzy jaśki wkładała pod głowę.
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
Miała trzy krowy, trzy kozy,
Trzy konie i trzy powozy,
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
A do tego dwie córki-brzydule,
Które kochała czule,
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
I pasierbicę-sierotę,
Której w domu najgorszą dawała robotę
Taką, co to brudzi i smoli.
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Dwie córki-brzydule do woli
Wylegują się w łóżku,
A Macocha sierotkę pogania:
……………………………………………………………………………………..
SCENA NR 2 DOM MACOCHY KUCHNIA
MACOCHA – Kamil Durczok
Kopciuszku,
Bierz się do pracy ostro,
Śniadanie podaj siostrom
I rób tak, jak ci mówię:
Zmyj naczynia, wyczyść obuwie,
Napal w piecach i wymieć sadze,
A śpiesz się, ja ci radzę!
Nanoś mi drew ze dworu,
Garnki w kuchni wyszoruj
I posprzątaj, bo za ciebie nie sprzątnę,
A córeczki moje są wątłe,
Szkoda ich każdego paluszka.
Ruszaj się! To robota w sam raz dla kopciuszka!
……………………………………………………………………………….
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Stąd poszło, że sierotkę przezwano Kopciuszkiem.
A ona ocierała tylko łzy fartuszkiem.
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
Szorowała, harowała,
I przy pracy cichutko tak sobie śpiewała:
……………………………………………………………………………………
SCENA NR.3 Dom Macochy kuchnia
KOPCIUSZEK Piosenka Kayah / Monika Olejnik
Hejże, płynie woda,
Woda płynie, hejże,
A ja jestem młoda,
To się w wodzie przejrzę!
Niech mi powie woda,
Czyja to uroda,
Czy odbija woda mnie,
Czy to jestem ja, czy nie?
Wezmę wody strużkę
Zmyję kurz i sadze,
Nie chcę być Kopciuszkiem,
Wody się poradzę.
Niech mi powie woda,
Czyja to uroda,
Czy odbija woda mnie,
Czy to jestem ja, czy nie?
………………………………………………………………………………………………
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
A macocha z córkami siedziały w salonie,
Kremem nacierały dłonie,
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Szlifowały paznokietki różowe
I taką prowadziły rozmowę:
……………………………………………………………………………………………….
SCENA NR. 4 Dom Macochy SALON
MACOCHA: – Kamil Durczok
Czemu moja córeczka jest w pąsach?
Czemu moja Haneczka się dąsa?
HANECZKA – Dorota Gawryluk
Bo lusterko się ze mnie natrząsa,
Nie pomogą koronki i tiule,
Gdy wydałaś, matko, na świat brzydulę
Piegowatą i zezowatą,
I nic nie poradzisz na to!
MACOCHA – Kamil Durczok
A ty czemuś, córeńko, taka krzywa?
Na czym ci, Kasieńko, zbywa?
KASIEŃKA – Dominika Wielowieyska
Mam ja, matko, zgryzotę nieustanną,
Żem brzydka i zostanę starą panną.
Ja bym chętnie wszystkie lustra potłukła,
Bo wyglądam w nich po prostu jak kukła:
Nos perkaty, pod nosem puszek…
Nie chcę brzydsza być niż Kopciuszek!
MACOCHA – Kamil Durczok
To nieprawda, buziaczek masz słodki…
Dla mnie obie jesteście ślicznotki,
Porównać was można z kwiatuszkiem,
A nie z takim kocmołuchem – Kopciuszkiem!
Ja po prostu głowę tracę,
Wymyślam dla Kopciuszka coraz nowe prace,
Teraz jeszcze schowam mydło,
Niech wygląda jak straszydło!
W popiół nasypię grochu,
Niech go wybiera po trochu.
Gdy usmoli się ohydnie,
Wtedy już na pewno zbrzydnie!
………………………………………………………………………………………………………..
SCENA NR. 5 Dom Macochy- SALON – PIOSENKA
Piosenka
HANECZKA – SISTARS / Dorota Gawryluk / Dominika Wielowieyska
Gdybym wyładniała,
Wszystko bym oddała:
Sukienkę z koronek
I złoty pierścionek.
HANECZKA I KASIEŃKA SISTARS
Oj, mamo, oj, mamo!
MACOCHA: – Kamil Durczok
Ciągle w kółko to samo!
HANECZKA I KASIEŃKA:SISTARS
Lepiej już Kopciuszkiem zostać,
Byle mieć
Gładką płeć
I powabną postać.
KASIEŃKA: SISTARS
Nie chcę być księżniczką,
Chcę mieć ładne liczko
I stopy, i ręce,
I nie chcę nic więcej.
HANECZKA I KASIEŃKA: SISTARS
Oj, mamo, oj, mamo!
MACOCHA:
Ciągle w kółko to samo! – Kamil Durczok
HANECZKA I KASIEŃKA: SISTARS
Lepiej już Kopciuszkiem zostać,
Byle mieć
Gładką płeć
I powabną postać.
SCENA NR. 6 Dom Macochy pokój sióstr –SIOSTRY / MACOCHA WIELOWIEYSKA / GAWRYLUK – PIOSENKA )
MACOCHA: – Kamil Durczok
Czy słyszycie, Kasieńko, Haneczko,
Trąby grają gdzieś niedaleczko!
KASIEŃKA – Dominika Wielowieyska
Może z lasu wracają myśliwi?
Hey, Kopciuszku! No, ruszaj się! Żywiej!
HANECZKA – Dorota Gawryluk
Otwórz okna! Nie tak! Jeszcze szerzej!
Może jadą na turniej rycerze?
MACOCHA – Kamil Durczok
Przypudrujcie noski, córuchny,
A ty wracaj, Kopciuszku, do kuchni!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Mamo, mamo, gdzie rękawiczki?
KASIEŃKA: Dominika Wielowieyska
Mamo, wolniej, bo pogubię trzewiczki!
MACOCHA: – Kamil Durczok
Ciszej! Posłuchajmy, co Herold obwieszcza.
………………………………………………………………………………………………………….
SCENA NR 7 Rynek z okna domu macochy
HEROLD 1: – Marcin Meller
Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan…
Król Jegomość kieruje orędzie:
HEROLD 2 – Mikołaj Lizut
„Niech lub pozdrowiony będzie,
I niech każdy nadstawi ucha,
I niech każdy uważnie słucha.
HEROLD 1 – Marcin Meller
Król Jegomość, wielce wzruszony,
Ogłasza na wszystkie strony,
HEROLD 2 – Mikołaj Lizut
Że, jak każe pradawny zwyczaj,
Szuka nadobnej żony dla syna-Królewicza,
HEROLD 1 – Marcin Meller
Obwieszczam, więc wszystkim i wszędzie,
Że dnia pierwszego czerwca
W pałacu bal się odbędzie,
HEROLD 2 – Mikołaj Lizut
I Król z całego serca
Na królewskie komnaty swoje
Zaprasza wszystkie dziewoje.
HEROLD 1 – Marcin Meller
A którą Królewicz wybierze,
Którą pokocha szczerze,
HEROLD 2 – Mikołaj Lizut
Której da pierścień i słowo,
Ta będzie przyszłą Królową.”
……………………………………………………………………………………………………………
SCENA NR 8. Macocha i córki z okna
KASIEŃKA: – Dominika Wielowieyska
Mamo, chcę być na balu!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Chcę pójść w złocistym szalu!
KASIEŃKA: – Dominika Wielowieyska
Kup dla nas jedwab cienki!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Spraw nam nowe sukienki!
MACOCHA: – Kamil Durczok
Ech, wy, córeczki głupie!
Wszystko w mieście wykupię,
By wam dodać urody.
……………………………………………………………………………………………………………
SCENA NR 9 RYNEK
LODZIARZ: ……………………………………….
Lody sprzedaję, lody!
………………………………………………………………………………………………………………………
SCENA NR. 10 Dom Macochy pokój sióstr
MACOCHA: – Kamil Durczok
Kopciuszku, do roboty!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Zawiń mi papiloty!
MACOCHA: – Kamil Durczok
Kopciuszku, patrz, brudasie,
Jest plama na atłasie!
KASIEŃKA: – Dominika Wielowieyska
Przynieś moje pończoszki!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Daj mi chusteczkę w groszki!
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Już niosę, daję, lecę…
MACOCHA: – Kamil Durczok
Kopciuszku, zapal świecę!
Oj, ciężki los mój wdowi,
Cóż to za niedołęga!
Idź, powiedz stangretowi,
Niech już konie zaprzęga.
Pojedziemy karetą.
No. spiesz się, bo jak nie, to…
A szyby przetrzyj szmatką!
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Już lecę, pani matko!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Mamo, jestem gotowa!
MACOCHA: – Kamil Durczok
Jak cię ujrzy Królowa,
Chyba jej serce zmięknie,
Bo wyglądasz tak pięknie!
KASIEŃKA: – Dominika Wielowieyska
A ja? Co powiesz, mamo?
MACOCHA: – Kamil Durczok
Ty wyglądasz tak samo.
Napatrzeć się nie mogę!
Królewicz się zakocha…
No, ale czas już w drogę!
………………………………………………………………………………………..
SCENA NR 11. Dom macochy kuchnia
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Pojechała Macocha,
Siostry się wystroiły…
A ja już nie mam siły,
Muszę wciąż jak kocmołuch
Wybierać groch z popiołu.
Smutny jest los Kopciuszka,
Czyż ja nie mam serduszka?
Słyszę jego pukanie…
SĄSIADKA: – Kasia K. Zaleska
To ja pukam, kochanie,
Jestem waszą sąsiadką,
Lecz bywam tu bardzo rzadko,
Nie masz matki, masz złą Macochę,
O tym wszystkim słyszałam trochę.
Chcę spełnić marzenia twoje,
Pożyczę ci moje stroje,
Złoty pierścień i złoty szal,
Pantofelki ze złotego atłasu…
Pojedziesz do Króla na bal.
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Ach, jak pięknie, jak pięknie, mój Boże!
SĄSIADKA: – Kasia K. Zaleska
Chodź… Pojedziesz moją karocą,
Lecz pamiętaj: wróć przed północą,
Ten warunek musisz spełnić dokładnie,
Bo inaczej wszystko przepadnie,
Wszystko pryśnie, a zostanie niewiele:
Brudne łachy i groch w popiele,
Więc powtarzam…
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Ach, nie ma po co!
Wiem, że wrócić mam przed północą.
Dzięki… dzięki… Jestem taka szczęśliwa…
SĄSIADKA: – Kasia K. Zaleska
A pamiętaj, że wróżek nie bywa.
Idź już, dziecko, karoca czeka.
Ja popatrzę tylko z daleka.
………………………………………………………………………………………………
SCENA NR. 12 Scena na dworze Sala balowa OCHMISTRZ / KANDYDATKI / CHYLEWSKA /SCHYMALLA / ROGALSKA / BNINSKA /SUBOTIC / MONTGOMERY /MARUSZAK / ŁĘSKA / NOWAKOWSKA / LICHOCKA /
OCHMISTRZ: – Piotr Najsztub
Panna Adela ze Srebrnego Strumyka,
Szlachcianka Fryderyka,
Panna Anna, córka Złotnika,
Panna Jola spod Mądralina,
Córka wdowy, panna Katarzyna,
Hrabianka Klementyna,
Panna Alina, córka Dworzanina,
Kasztelanka Helena,
Księżniczka Telimena,
Dwie panny Doroty:
Jedna – córka Starosty, druga – Dowódcy Floty.
A to… panna nieznana w mieście,
Która w skromności niewieściej
Nie zdradza i nie wymienia
Imienia ni pochodzenia.
………………………………………………………………………………………………………………
SCENA NR. 13 Scena na dworze Sala balowa DWORZANIN III / DWORZANIN IV / KRÓL / KRÓLOWA / SZLACHCIANKA FRYDERYKA / DWORZANIN I / HEROLD I. / HEROLD II. / ZIEMIEC / KUNICA / MIECUGOW / BNINSKA / MILEWICZ / SIANECKI / RYMANOWSKI / JAGIELSKI
DWORZANIN III: – Krzysztof Ziemiec
Jaka piękna!
DWORZANIN IV: – Mikołaj Kunica
Przyjrzyjcie się jej włosom i oczom!
KRÓL: – Grzegorz Miecugow
Ciszej,
Bo nic nie słyszę!
SZLACHCIANKA FRYDERYKA: – Maria Bnińska
Panowie, tak nie można!
KRÓLOWA: – Ewa Milewicz
Ciszej,
Bo nic nie słyszę!
DWORZANIN I: – Tomek Sianecki
Niech panie się nie tłoczą!
………………………………………………………………………………………………………………………..
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
Powiem wam, moi drodzy, do uszka,
Że w pannie bezimiennej poznałem Kopciuszka.
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
A królewicz się nagle zapłonił,
Z tronu powstał i dwornie się skłonił,
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
I wyciągnął do niej ręce swe obie
Prosząc, by mu coś więcej powiedziała o sobie.
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Dziewczyna dumnie wzniosła czoło blade
I zamiast mówić, taką zaśpiewała balladę:
………………………………………………………………………………………………………………………….
SCENA NR 14. Sala balowa KOPCIUSZEK / KSIĄŻE / WSZYSCY – PIOSENKA
BALLADA KOPCIUSZKA: piosenka – Kayah
Jechał Królewicz królewską drogą,
Spotkał na drodze pannę ubogą,
Był miesiąc maj,
Szumiał gaj…
Miała we włosach kwiatek niebieski,
„Czy mnie poznajesz? Jam syn królewski.”
Był miesiąc maj,
Szumiał gaj…
„A jam sierota z biednego domu,
Taka się przecież nie zda nikomu.”
Był miesiąc maj,
Szumiał gaj…
Rzecze Królewicz: „Piękne masz liczko,
Ale nie przyszłaś na świat księżniczką.”
Był miesiąc maj,
Szumiał gaj…
„Więc cię za żonę pojąć nie mogę” –
I każde w inną ruszyło drogę.
Był miesiąc maj,
Szumiał gaj…
KRÓLEWICZ: – Szymon Majewski
To nieprawda! Ballada kłamie!
Pozwól, że podam ci ramię.
Choćbyś była sierotą biedną,
Z tobą tańczyć chcę, z tobą jedną!
…………………………………………………………………………………………………………
SCENA NR. 15 Królewicz i Kopciuszek zaczynają tańczyć II PANNA DOROTA / PANNA ADELA ZE STRUMYKA / KRÓLEWICZ /KOPCIUSZEK / DWORZANIN I/ III / IV / I / II / I PANNA DOROTA / DWÓRKA / OCHMISTRZ / KASZTELANAKA HELENA / KSIĘŻNICZKA TELIMENA / PANNA ANNA
II PANNA DOROTA: – Małgorzata Subotic
Królewicz tańczy… To wprost nie do wiary…
Nie ma chyba wdzięczniejszej pary!
PANNA ADELA ZE STRUMYKA – Joanna Lichocka
Wszyscy tańczyć przestali,
Oni dwoje zostali na sali.
KRÓLEWICZ: – Szymon Majewski
Jesteś piękna, i lekka, i zwiewna
Jak z bajki wyśniona Królewna…
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Królewiczu, to tylko złudzenie…
KRÓLEWICZ: – Szymon Majewski
Nie złudzenie, lecz olśnienie!
Już uczuć mych nie odmienię,
Za twe serce dziewczęce
Wszystko dam i poświęcę,
Ciebie mieć pragnę za żonę,
Na twe skronie włożę koronę.
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Ale ja muszę wracać do miasta,
Bo już północ bije… Dwunasta!
Nie mam chwili do stracenia.
Królewiczu, do widzenia,
Wypuść mą dłoń ze swej dłoni…
KRÓLEWICZ: – Szymon Majewski
Nie uciekaj! Zaczekaj! Dworzanie!
Zatrzymajcie ją! A kto ją dogoni,
Złoty pierścień ode mnie dostanie!
DWORZANIN I – Tomek Sianecki
Prędzej… Prędzej…!
DWORZANIN III: – Krzysztof Ziemiec
Rozsuńcie się, panie!
DWORAZNIN IV: – Mikołaj Kunica
Lećmy tędy…
I PANNA DOROTA: – Renata Łęska
Już wbiega po chodach…
DWÓRKA: – Monika Richardson
Znikła…
DWORZANIN I: – Tomek Sianecki
Nie ma jej…
DWORZANIN II: – Krzysztof Skowroński ( do potwierdzenia )
A to szkoda…
OCHMISTRZ: – Piotr Najsztub
Pantofelek zgubiła na schodach!
DWÓRKA: – Monika Richardson
Pantofelek…
KASZTELANKA HELENA: – Kasia Montgomery
Zgubiła…
OCHMISTRZ: – Piotr Najsztub
To sprawa nader zawiła,
Bo Królewicz w rozpaczy się miota.
KSIĘŻNICZKA TELIMENA: – Agata Nowakowska
Pantofelek…
PANNA ANNA: – Iwona Maruszak
Pantofelek ze złota…
……………………………………………………………………………………………….
SCENA NR. 16 RYNEK – DWORZANIN I / HEROLD I / HEROLD II / NARRATOR I / NARRATOR II/
DWORZANIN I: – Tomek Sianecki
Posłuchajmy, co herold obwieszcza!
HEROLD 1: – Marcin Meller
Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan
Król Jegomość kieruje orędzie:
HEROLD 2 – Mikołaj Lizut
„Straż Królewska poszukiwać ma wszędzie,
A gdy znajdzie się właścicielka
Złotego pantofelka,
HEROLD 1- Marcin Meller
W otoczeniu dam i rycerzy
Do pałacu ją sprowadzić należy.”
………………………………………………………………………………………….
SCENA NR. 17 NARRATOR I / NARRATOR II
NARRATOR 1: – Bogdan Rymanowski
Gdy ta wieść się rozeszła po mieście,
Panien chyba ze dwieście
Czekało, proszę mi wierzyć,
By złoty pantofelek przymierzyć.
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
A królewscy strażnicy
Chodzili od ulicy do ulicy,
Chodzili od domu do domu
I nic nie mówiąc nikomu
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
Szukali, gdzie ta nóżka niewielka,
Która do złotego pasuje pantofelka.
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Przyszli wreszcie do mieszkania Macochy.
A córeczki w jedwabne pończochy
Stopy swoje przystroiły
I w złoty pantofelek pchają z całej siły.
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
Lecz na nic to się nie zdało,
Bo wybranka Królewicza miała stopkę bardzo małą.
NARRATOR 2 – Wojtek Jagielski
Strażnicy ruszają dalej,
Przy kuchni się zatrzymali,
NARRATOR 1 – Bogdan Rymanowski
A Macocha się złości,
Aż jej oczy migocą,
Nie chce przepuścić gości.
………………………………………………………………………………………………………….
SCENA NR 18 DOM MACOCHY – STRAZNIK 1 /STRAZNIK II / MACOCHA / KOPCIUSZEK / HANECZKA /KASIENKA
MACOCHA: – Kamil Durczok
Wchodzić tam nie ma po co.
Jest tam domowa służka,
Nosi miano Kopciuszka.
STRAŻNIK I : – Andrzej Morozowski
Czy to służka, czy szlachcianka bez skazy,
My spełniamy królewskie rozkazy.
STRAŻNIK 2 – Tomasz Sekielski
Musimy wejść i do służki,
Pantofelek przymierzyć do nóżki.
STRAŻNIK 1 – Andrzej Morozowski
Pokaż, miła panienko,
Czy masz stopkę maleńką.
KOPCIUSZEK: – Monika Olejnik
Jam, panowie, sierota,
Gdzie do mnie pantofelek ze złota?
STRAŻNIK 2: – Tomasz Sekielski
Nie możemy ci, panienko, wierzyć,
Musimy pantofelek przymierzyć…
STRAŻNIK 1 – Andrzej Morozowski
A to ci niespodzianka!
Więc to ty jesteś królewska wybranka!
STRAŻNIK 2 – Tomasz Sekielski
Pantofelek leży, jak ulał!
Pójdziesz z nami, panienko, do Króla!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Mamo, ja się chyba zabiję!
KASIEŃKA: – Dominika Wielowieyska
Mamo, ja tego nie przeżyję!
MACOCHA: – Kamil Durczok
Świat się kończy, daję słowo,
Nasz Kopciuszek zostanie Królową!
………………………………………………………………………………………………………………………….
SCENA NR 19 PRZED PAŁACEM – KRÓLEWICZ/ OCHMISTRZ / DWORZANIN I / HANECZKA / MACOCHA /KOPCIUSZEK / SĄSIADKA / WSZYSCY
OCHMISTRZ: – Piotr Najsztub
Jego Królewska Mość
Wszem i wobec obwieszcza,
Tym z bliska i tym z daleka…
KRÓLEWICZ: – Szymon Majewski
Niech Pan Ochmistrz się streszcza,
Bo ślubny orszak już czeka.
OCHMISTRZ: – Piotr Najsztub
Dobrze, powiem więc krótko:
Nadszedł kres wszystkim smutkom,
Jesteśmy uszczęśliwieni,
Że nasz Królewicz się żeni!
Król nasz wyprawia wesele huczne,
A was wszystkich zaprasza na ucztę!
DWORZANIN I: – Tomek Sianecki
Młoda para niech żyje!
WSZYSCY
Niech żyje!
HANECZKA: – Dorota Gawryluk
Mamo, ja się chyba zabiję..
MACOCHA: – Kamil Durczok
Świat się kończy, daję słowo…
Nasz Kopciuszek zostanie Królową!
KOPCIUSZEK: Monika Olejnik
Pobłogosław mnie, pani matko,
Bo za chwilę już będę mężatką.
Nie gniewajcie się na mnie, siostrzyczki,
Podaruję wam złote trzewiczki
I z obu was uczynię
Królewskie ochmistrzynie.
SĄSIADKA – Kasia K. Zaleska
Spiesz się, spiesz, mój kwiatuszku,
Nie ma czasu, niestety,
Trzeba zamknąć drzwi od karety
I w ten sposób zakończyć bajkę o Kopciuszku.
http://www.albedo.art.pl/~adam/brzechwa/
Jana i Danuty - wszystkiego dobrego
CZEMU UFASZ INNYM A NIE WŁASNEMU SUMIENIU? Pitagoras z Abdery
No i promocja książki za mną. Trochę to był męczący dzień, ale miły. Nie mam żadnych zdjęć, gdzieś zapodziałam po drodze aparat, mam pustkę w głowie. Cytatami przeczytanymi podczas promocji, tymi które wybrała pani Agnieszka Rosłaniak i prosiła mnie o ich przeczytanie, jestem trochę zdumiona, muszę chyba jednak przeczytać tę książkę po przerwie, na spokojnie. Dużo ludzi, dużo serdeczności, dużo słów i najważniejsze radości i śmiechu, miło. Przed promocją, w tejże restauracji Flik, gdzie sama promocja się potem odbyła, a gdzie kilka godzin wcześniej miałam się stawić, żeby zrobić kilka kolejnych wywiadów zamówionych przez wydawnictwo, no więc, zamawiałam po południu obiad, przy stole siedziało kilka osób, nad nami stał pan, kelner, czekając na zamówienie. Ktoś mnie nagle zapytał w trakcie zamawiania, spod jakiego jestem znaku zodiaku, Strzelec odparłam, ten ktoś powiedział, spod jakiego jest znaku, WODNIK, kolejny ktoś zapytany BARAN itd…, i znowu jeszcze inny ktoś z siedzących przy stole, że KOZIOROŻEC, a kelner stał i czekał, i wtedy ktoś z naszego towarzystwa zapytał też tego pana kelnera, spod jakiego jest znaku… spod RENIFERA odrzekł i dodał: Wrócę jak się Państwo namyślą. Cały czas się z tego śmieję. To mi zostanie z tej promocji na zawsze. Polubiłam tego pana natychmiast. Było miło, tylu przyjaciół, choć na chwilę, na sekundę z nimi, bo nie ma czasu inaczej…wszyscy jesteśmy tak zajęci… cholera, co to za czasy!
W adaptacji teatralnej nad którą pracuję, postać CHEMIK mówi do bohaterki (rzecz jest zabawna, o młodej kobiecie): – Zawiadamiam panią że właśnie dokonałem defloracji. A ona odpowiada: Naprawdę? No cóż, wierzę panu na słowo! Niewybredne ale bardzo mnie to bawi. Mam nadzieję, że kiedyś będzie to zabawny spektakl…..
Dobrego dnia.
Wandy i Zenona - wszystkiego dobrego
DOBRE SŁOWO POTĘŻNIEJSZE JEST NIŻ TYSIĄC OBIETNIC. Pitagoras z Abdery
Wczorajsze setne to była wielka, wielka radość. Dziękuję wszystkim raz jeszcze, a tym z Państwa, którzy podchodzili do mnie po spektaklu, tym, którzy jak mówili przyjechali specjalnie z najdalszych stron Polski kłaniam się najniżej. Spotkało mnie wczoraj tyle przyjemności, tyle dobrych słów, tyle serdeczności, że długo się tym będę „żywić”. Dziękuję.
Bożena Ulatowska mówiła wczoraj że obejrzało spektakl około 35 tysięcy widzów, pisano o nim wszędzie i mówiono w mediach niezliczoną ilość razy, zapisano na ten temat z kilometr papieru gazetowego, po spektaklach odbyło się prawie tyleż samo spotkań z terapetuami z Fundacji co samych spektakli, z puntu widzenia Fundacji jest to największa kampania nagłaśniająca problem autyzmu i sam temat, jaką prowadzili. Jestem dumna, że wszystko było nie na marne…
Dobrego dnia dla wszystkich Państwa. „Mała Steinberg” idzie na wakacje, niech odpocznie.
Pauliny i Flawiusza - wszystkiego dobrego
JEŚLI WYMAGASZ DOWODU WIARY, DOWIEDŹ NAJPIERW ŻE TWOJE WŁASNE MYŚLI ISTNIEJĄ. Pitagoras z Abdery
Od stycznia w roku szkolnym, który właśnie się kończy, nasza Fundacja, Fundacja Krystyny Jandy NA RZECZ KULTURY w każdy wtorek o 14.00, organizowała przy pomocy dyrektora szkoły przyszpitalnej i dyrekcji szpitala, spotkania aktorów z dziećmi leczącymi się w szpitalu na Niekłańskiej. Podczas spotkań czytaliśmy im książki, rozmawialiśmy, staraliśmy się im pomóc zapomnieć o kłopotach, bólu, chorobie, oddaleniu od rodziców i domu. Wczoraj odbyło się ostatnie w tym roku szkolnym spotkanie, zaczynają się wakacje. Podziękowaniom, serdecznościom nie było końca i pożegnaniom do spotkania po wakacjach.
Te spotkania, które zrodziły się ze spontanicznej potrzeby kilku osób, są szpitalowi bardzo potrzebne i wpisały się cudownie w niewesołe życie szpitalne, są oczekiwane i lubiane, a dla naszych aktorów okazały się mieć wielkie znaczenie także emocjonalne.
Piszę o tym tutaj, bo chciałabym wszystkim bardzo, bardzo podziękować za zaangażowanie, emocje właśnie i serdeczność. Wiem, że kilka osób wracało ponownie do dzieci, w kolejne wtorki, zaprzyjaźniło się z nimi, że te godziny tam spędzone i z dziećmi i ich rodzicami i pracownikami szpitala zatrzymały bieg ich codziennego i osobistego i zawodowego życia, zmieniło myśli i uczucia. Bardzo, bardzo dziękuję Rafałowi Mohr, Izie Kała, Krzysztofowi Czeczotowi, Waldemarowi Błaszczykowi, Grzesiowi Małeckiemu, Kindze Ilgner, Maćkowi Wojdyle, Kubie Wieczorkowi, Paulinie Kinaszewskej, Markowi Frąckowiakowi, Annie Sroka, Karolinie Lubczyn, Ani Piróg, Katarzynie Ankudowicz, Marcie Kumik, Marysi Czykwin, Mariuszowi Krzemińskeimu, Agnieszce Krukównie, Grażynie Marzec i Olgierdowi Łukaszewiczowi, bardzo dziękuję. Dziękuję także Jurkowi Karwowskiemu z naszej fundacji za opiekę nad organizacją tych spotkań, ciągłą obecność, mimo że mówi za każdym razem, kiedy wchodzi do szpitala, że pęka mu serce, za jego czułość i do dzieci i aktorów, szczególnie młodzieży aktorskiej i serdecznie kłaniam się pani dyrektor szkoły Gabrieli Culepa, najmilszej pani dyrektor szkoły, jaką spotkałam w życiu. Dziękuję. Pani dyrektor, pani Maria dała mi pismo z podziękowaniami od siebie, szkoły i dyrekcji szpitala, mottem tego listu jest fragment wiersza Tuwima… Są dwa szczęścia na świecie: jedno małe – być szczęśliwym, drugie wielkie – uszczęśliwiać innych… Bardzo i za to dziękujemy.
A dla Was dobrego dnia.
Alicji i Alojzego - wszystkiego dobrego
KRĘTĄ ŚCIEŻKĄ NIE ZAWSZE PRZEJDZIESZ NA SKRÓTY. Pitagoras z Abdery
A prostych ścieżek właściwe nie ma, jak nas nauczyło życie, wiec, co robić? Iść cierpliwie? Z godnością? OK.
Chyba zaraz zacznę pisać Dziennik Budowy i Remontu, bo to jest teraz chyba najbardziej obecne każdego dnia. Teatr, kino, książki, poezja, spotkania towarzyskie, przyjaciele, wyjazdy wszystko się skończyło. Narada na przykład z konstruktorem, to jest teraz centralny punkt mojego dnia. Więc wybaczcie… ten dziennik ostatnio zaniedbany i lakoniczny, odpowiedzi na listy pisane w pośpiechu. Rano o świcie siadam do komputera, ale piszę listy, podania, pisma, wyjaśnienia, prośby i podziękowania.
Dziś i jutro wieczór na scenie Teatru Studio „pobędę” aktorką. We środę 100 przedstawienie „Małej Steinberg”, nie sądziłam, że dojdzie do tej liczby spektakli i to na dużej scenie, to chyba jakieś zwycięstwo, bo pamiętam, że kiedy zaczynałam próby i po premierze także, z tak trudnym tekstem i tematem z nieprzychylnością i małostkowością recenzentów, spektaklowi nie wróżono długiego życia. A jednak. Macie i Wy widzowie i przyjaciele „Małej..” w tym sukcesie wyraźny i znaczny udział. Dziękuję. Mam także wielki dług w stosunku do wszystkich, którzy w tej realizacji i potem w eksploatacji spektaklu pomogli… Eli Woźniak, że dla mnie ten tekst znalazła i włożyła mi go w ręce i pierwsza w niego wierzyła, PZU które dało na to kasę, kiedy wielu, wielu innych odmówiło, bo nie można o tym zapominać, FYNDACJI SYNAPSIS, Bożennie Ulatowskiej i wszystkim ludziom Fundacji którzy byli ze mną prawie każdego wieczora, po spektaklach spotykali się z publicznością i odpowiadali na pytania, rodzicom dzieci i dzieciom z autyzmem które użyczyły mi swoich doświadczeń, chciały ze mną rozmawiać i pomogły w zbudowaniu roli, Teatrowi Studio za to że przyjął mnie i Fundację SYNAPSIS, współprodukował spektakl, miał go cały czas za własny i opiekuje się nim do dziś, Agencji GRAMI mojemu impresariatowi za produkcję i tyle sił i serca w podtrzymywanie jego życia. No i Wam widzowie żeście ze mną byli, niektórzy wielokrotnie, a szczególnie tym kilku osobom, które dzięki tym wieczorom w teatrze, jak mówią, zostało wolontariuszami społecznymi, no i Tobie „Mała Steinberg” bo życie z Tobą jest dla mnie naprawdę ważne i wiele we mnie zmieniło i mi uświadomiło, właściwie w stosunku do Ciebie Mała, mam największy dług wdzięczności. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z tego jak o Tobie opowiadam.
No więc teraz znów dwa dni z moją śmieszną, zagubioną, samotną Małą, ona budzi we mnie wciąż tkliwość, ale na scenie mam nadzieję, wcale nie jest ani sentymentalna, ani godna taniej litości, na pewno nie, idzie jasno z uśmiechem i radością do końca…
Dobrego dnia.
Gerwazego i Protazego - wszystkiego dobrego
NIE MÓW, ŻE KTOŚ BŁĄDZI JEŚLIŚ SAM SIĘ ZGUBIŁ. Pitagoras z Abdery
Przeczytałam w nocy książkę Ewy Błaszczyk i Krystyny Strączek „Wejść tam nie można”. Jestem nią bardzo przejęta. To jedna z tych książek, które warto przeczytać dla siebie, żeby wrócić do „początku”, złapać grunt pod nogami i sens… Przejmująca książka. Mnie sprawy w niej opisywane, refleksje Ewy i wszystko, o czym mowa, jest bliskie pewnie z wielu innych powodów niż większości czytelnikom, z powodów oczywistych, Ewa jest moją koleżanką, aktorką, znam historię i wiele jej aspektów nieporuszanych taktownie w książce, pominiętych, znałam Jacka Janczarskiego i wiele mu zawdzięczam, ale to wszystko nie ma znaczenia, to lektura wspaniała, potrzebna nam wszystkim.
Na jednej z ostatnich stron Ewa mówi: „Mama!” Mam w uszach jej krzyk. Pamiętam go. Nie wiem, gdzie jest w tej chwili, w jakich mrocznych czeluściach, ale wciąż słyszę jak mnie woła. Nie mogę przestać walczyć. Gdybym przestała, do końca życia czułabym się winna. Ten krzyk, który wydała z siebie po siódmej dobie, mnie determinuje. Daje mi siłę”. Wcześniej w jednej z wypowiedzi Jurek Satanowski mówi o Ewie: „Ona jest dla mnie symbolem odwagi i zaciętości”, chciałabym powiedzieć to samo i więcej. Obserwuję ją i tę niewyobrażalną dla każdej matki tragedię i mój szacunek i podziw dla Ewy rośnie z dnia na dzień.
Jak mam o tym napisać? O wrażeniu po tej lekturze? Wszytko wypada konwencjonalnie niestety, a chciałabym umieć nazwać to co czuję. Nie umiem.
I jeszcze jedno zdanie Ewy z tej książki bo jakże jest celne, tak bardzo wiem co się za nim kryje i tak dokładnie je rozumiem : Staram się też omijać szerokim łukiem osoby nieodpowiedzialne, które kradną czas, a nie dają nic w zamian. Próbuję je zrozumieć i zachować spokój. Nie zawsze mi to wychodzi. Ale sie uczę.
Dla Was dobrej niedzieli.