17
Czerwiec
2010
07:44

Laury i Adolfa - wszystkiego dobrego

Rozmowa z moim synem:

– Wracasz tak późno, ja tylko przypadkiem jeszcze jestem w domu.

– Nie tłumacz się mamo.

Próby trwają. ” Przygoda” w Polonii i ” Zaświaty czyli czy pies ma duszę ” w OCH-u. Mamy też próby do zastępstwa w ” Wassie”. W rolę mojej starszej córki wchodzi pani Barbara Kurzaj. Pani Kulig gra w filmie we Francji.

Dobrego dnia.

12
Czerwiec
2010
09:33

Jana i Onufrego - wszystkiego dobrego

Próby do spektaklu „Zaświaty czyli czy pies ma duszę” trwają. Premiera 28 czerwca w Och- teatrze.

Dobrego weekendu.

Ja dziś i jutro żegnam się z rolą w spektaklu  ” Szczęśliwe dni”.  Teatr Polonia żegna się ze spektaklem.

11
Czerwiec
2010
14:45

Barnaby i Feliksa - wszystkiego dobrego

Nadchodzą nieprzerwanie anonimy. Ten z Krakowa nadzwyczajnie elegancki. Innych bym nie proponowała oglądać.

Mam wrażenie ze te anomalie pogodowe które nas spotykają to jakąś kara za coś cośmy zrobili a nie zauważyliśmy. No cóż wyroki natury przyj,uje się jednak z większa pokora i lepiej niż ludzkie.

Lato. Warszaw się wyludnia. Szosy wyglądają w piątkowe popołudnia jak ewaluacyjne z miasta. Jakby w mieście panowała zaraza.

My gramy.

09
Czerwiec
2010
07:43

Pelagii i Felicjana - wszystkiego dobrego

Wczoraj minęła 6 rocznica założenia naszej Fundacji. W tamtym roku zjedliśmy, założyciele i Rada Fundacji, wspólnie obiad, w tym nie mieliśmy na to czasu, pracowaliśmy wszyscy cały dzień. Składaliśmy sobie tylko telefoniczne pozdrowienia i życzenia aby trwało jak najdłużej i owocnie…Pamiętam dyskusje na temat nazwy Fundacji. To mój mąż uważał ze powinno być w nazwie moje imię i nazwisko jako znak firmowy, ja miałam wątpliwości. Mówił – to ma wielkie tradycje, tak powinno być, poza tym to Fundacja rodzinna , możemy sobie na to pozwolić. Po podpisaniu aktu założycielskiego u Notariusza nie mieliśmy nawet czasu iść na kawę. Ale tak było zawsze ze wszystkim, na ślub tez oboje z mężem przyjechaliśmy każdy osobno, ja z jajkami na święta, on zapomniał kwiatów i wrócił po nie , pani z udzieleniem ślubu czekała aż wróci z tymi kwiatami…kiedy dojechał, powiedziałam – po co wracałeś?  to przynosi nieszczęście, a zresztą po cholerę mi kwiaty….

Zawsze tak jest te najważniejsze momenty w pośpiechu, szczególnie te dotyczące życia prywatnego, nawet zdjęcia, żadnej pamiątki…

W niedziele siadłam w naszym ogrodzie na huśtawce, cisza, rozejrzałam się , psy siadły przede mną , koty w progu domu oglądały mnie z daleka…jak jest cudnie – pomyślałam –  taki spokój, taki ogród, takie słońce, mam jeszcze śpi, dzieci gdzieś an jakichś koncertach, festiwalach, wytchnienie, odpoczynek, westchnęłam i wstałam poszłam do pracy. Trwało to może wszystko trzy minuty, czułam się potem jakbym wróciła z wakacji.

Dobrego dnia. Powodzianom osuszenia łez.

06
Czerwiec
2010
08:22

Pauliny i Laury - wszystkiego dobrego

To moje ulubione zdjęcie ks.Jerzego Popiełuszko. Piękny dzień w kalendarzu tragedii.

03
Czerwiec
2010
11:10

Leszka i Kłotyldy - wszystkiego dobrego

Dziś pierwszy raz publiczność. Ostatnia generalna. Siedzę w domu i się nie odzywam żeby choć trochę w gardle było na wieczór…Aktorka bez narzędzia głównego, głosu …to koszmar, to się może przyśnić.

No nic , wieczorem biorę topór i idę…jak mówi moja popaprana bohaterka Elżbieta. A Wy stawajcie się dzisiaj Święci, ja mam z Panem Bogiem inne rozliczenia. Jakoś się porozumiemy.

31
Maj
2010
08:03

Anieli i Petroneli - wszystkiego dobrego

Co za maj!

29
Maj
2010
11:26

Teodozji i Magdaleny - wszystkiego dobrego

Prawie straciłam głos. Odwołalismy próbę bo muszę wieczorem zagrać Shirley a jutro próba z muzykami i Shirley na nowo.

Dziś będę cały dzień leżała i oglądała Hrabinę z Hongkongu – jak mówi moja bohaterka w Białej bluzce, a dokładnie właśnie biorę do ręki książkę LILKA – wspomnienia o Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej….jak się czyta to się milczy na szczęście…

Dobrej soboty…słońce jak cholera, żeby tam tylko nie było jakiejś zarazy po tej wodzie , bo za ciepło.

26
Maj
2010
07:55

Filipa i Pauliny - wszystkiego dobrego

Karmieni nieszczęściami przez życie, upewniani nieszczęściami w telewizji, tracimy entuzjazm, nadzieję , sens i rytm. Wielkie nieszczęście. Zły czas. Powódź maj 2010

wieczorem

Dziwny jest człowiek. Dziś rozmawialiśmy w rodzinnym gronie o powodzi. Z materiałów które pokazuje nam telewizja wszyscy zapamiętaliśmy najdokładniej krecika wyłowionego czapką z wody, ślimaka, wszystkie, ale to absolutnie wszystkie ratowane psy, mogliśmy o nich dość dokładnie opowiadać  i koparkę, te słynna koparkę. No i panią Gronkiewicz Waltz z kamienną twarzą, spokojną, zaciętą i Jej decyzję już w piątek, przed spodziewana z niedzieli na poniedziałek fali krytycznej, o zamknięciu przedszkoli, żłobków i szkół na terenie zagrożonym . Super. Wyobrażam sobie co byłoby z ewakuacją tych dzieci gdyby woda tam doszła.

18
Maj
2010
07:16

Feliksa i Aleksandry - wszystkiego dobrego

Nie mogę patrzeć jak tak pada i topi ludzi z ich dobytkiem…a z drugiej strony który to już raz i nic lepiej, a na terenach zalewowych powstają wciąż nowe domy…niemądry Polak po szkodzie?

Byle do niedzieli podobno…przestanie padać w weekend i zacznie się liczenie strat…

15
Maj
2010
06:53

Zofii i Jana - wszystkiego dobrego

Próby do BIAŁEJ BLUZKI  trwają. Magda Umer która jest jak przed laty reżyserem zdecydowała wymienić kilka piosenek i monologów. Próby do ZAŚWIATÓW, CZYLI CZY PIES MA DUSZĘ też w toku. Oba tytuły do OCH-teatru. W POLONII pierwsze próby do PRZYGODY Marai’ego. Miał być urlop, ale pracujemy na sześć rąk…oby owocnie. Plan spektakli na Palcu Konstytucji w wakacje prawie zapięty. Oprócz  tytułów z lat ubiegłych – LAMENT, STAROŚĆ JEST PIĘKNA, HEJ JOE, nowy spektakl  FLAMENCO NAMIĘTNIE.
Matury prawie koniec. Pogoda jak widać. Nastroje społeczne nieprzyjemne, uciecha w środowisku na wieść o naszych problemach nadzwyczajna. Jedynie publiczność się nie przejmuje i na szczęście jest. Ale głowy zajęte kłopotami i zmartwieniami o przyszłość, to się czuje…

Dobrego czasu w sezonie deszczowym.

Dołączam zdjęcia z próby ZAŚWIATÓW. Autorstwa Roberta Jaworskiego.

09
Maj
2010
09:54

Bożydara i Grzegorza - wszystkiego dobrego

Ale słońce! Ale wiosna! Przeżywamy maturę mojego syna. Tokarczuk i Rej…Świętoszek… no nic, zobaczymy. Ja biegam na próby ” Białej bluzki” jak na randki. Jaka mi to sprawia przyjemność! Nie spodziewałam się aż takiej radości . Musze tylko uważać na głos, bo dwie próby dziennie i spektakle co wieczór to jest kilkanaście godzin mówienia i śpiewania dziennie. Jutro Kraków, dwa razy ” Ucho…” nie w kij dmuchał, pięć godzin pod parą…a potem codziennie, codziennie, i próby i spektakle….obym doszła do premiery choćby z resztką głosu…Przestaję mówić prywatnie do lipca.

Odwołane niespodziewanie przez pana Karolaka próby do „Kaliny”…..zastąpiłyśmy próbami do sztuki ” Zaświaty , czyli czy pies ma duszę ” J.A Masłowskego. Viola Arlak, Małgosia Bogdańska, Paulina Holtz i Krzysztof Pluskota. Marysia reżyseruje…28 czerwca premiera….tekst moim zdaniem interesujący, zabawa, chyba dość atrakcyjna, no i najważniejsze że o śmierci i o tym co ewentualnie potem z lekkością, odważnie….a mam przeczucie że jest na to czas…

No nic. Dobrego dnia.

Wracając do „Białej bluzki” której akcja toczy się w latach stanu wojennego zamieszczam artykuł, bo wyrosły nowe szczęśliwe pokolenia które mogą mieć  trudności ze zrozumieniem wielu aluzji i tekstów w ” Białej bluzce” . Choćby monologu o indyku kupowanym na bazarze Różyckiego…Pozdrawiam.

Były kartki na mięso, cukier, wódkę, mydło, benzynę, a nawet garnitury do trumny

Jacek Deptuła

Bodaj najbardziej absurdalnym osiągnięciem rozwiniętej gospodarki socjalistycznej w latach 80. były… kartki na kartki.

W lutym i marcu 1981 roku urzędy państwowe, zakłady pracy, rady narodowe i uczelnie rozpoczęły wydawanie kartek żywnościowych pełnoletnim obywatelom PRL. Ale wcześniej należało uzyskać tzw. kartę zaopatrzenia, dzięki której otrzymywało się kartki na: mięso, cukier, buty, skarpetki, wódkę, mydło, wyroby czekoladopodobne, benzynę, garnitury i dziesiątki innych towarów. Obywatel bez karty nie miał szans na kartki.

Konsekwencją kartek na kartki był z kolei handel kartkami. W najgorszej sytuacji znaleźli się dbający o higienę obywatele i – jednocześnie – palący, pijący, zmotoryzowani, a na dobitkę lubiący słodycze. Przelicznik był bowiem taki: za trzy kartki papierosowe można było dostać kartkę na pół litra, a za słodycze i tytoń – nawet dwie flaszki wódki. Przydział na skarpetki można było wymienić na kartkę wołowego – z kością – ewentualnie dwie paczki kawy lub dwie kostki mydła. Najdroższe były talony na benzynę i obrączki ślubne (przydziały na mąkę i ryż notowane były najniżej).

Afera obuwnicza
Jednak ze złotymi obrączkami był kłopot nie lada – w sklepie jubilerskim należało przedstawić, jeszcze przed ślubem, zaświadczenie z Urzędu Stanu Cywilnego o zawartym już małżeństwie. Niżej podpisany wybrnął z tego ambarasu kupując od kuzyna radzieckie obrączki z przemytu (szwagier kuzyna miał bowiem brata, którego siostra żony pracowała na jednej z wielkich budów socjalizmu w Kraju Rad).

Problemy zdarzały się też z nieboszczykami płci męskiej. Bywało, że nieutulona w żalu rodzina musiała zdobyć zaświadczenie z USCzgonu) i na tej podstawie otrzymywała przydział na… garnitur i buty. W połowie lat 80. głośna była afera z butami właśnie. Jakiś obrotny szewc zaczął produkcję obuwia do trumny z surowców „skóropodobnych”, niektórzy podejrzewali nawet, że z tektury. I jak to w socjalizmie bywało – buty trafiły na czarny rynek jako pełnowartościowy towar. Niefortunni klienci poskarżyli się telewizji, że złodziejscy prywaciarze produkują buble, nadające się do wyrzucenia po pierwszym deszczu. Aferę szybko zatuszowano, bo temat nie był zbyt wdzięczny dla władz. Można było wprawdzie pokazać cwaniactwo prywaciarzy, ale każdy normalny obywatel nie mógł nie zapytać, dlaczego brakuje normalnych butów?

Bony, bilety, kupony lub talony
Gwoli historycznej ścisłości: pierwszy – jeszcze w 1976 roku – padł cukier. Tuż po ówczesnym święcie 22 lipca 1976 r. Biuro Polityczne KC PZPR, zgodnie z ówczesnym hasłem „Partia kieruje, rząd rządzi”, podjęło odważną decyzję. W związku z nieracjonalnym, nadmiernym wykupem cukru z uspołecznionych placówek handlowych, każdy obywatel otrzymywał raz w miesiącu „bon towarowy”, upoważniający do zakupu 2 kilogramów cukru.

Władze PRL początkowo jak ognia unikały słowa „kartki”, kojarzące się z okupacją lub powojenną biedą. Zastępowały je takimi eufemizmami jak bony lub bilety towarowe, kupony czy talony. Ale i tak wszyscy mówili kartki. Taki sposób reglamentacji żywności i towarów przemysłowych – bo przecież nie sprzedawania – był charakterystyczny dla najbiedniejszych krajów obozu – Kuby i Korei Północnej.

Do tego szacownego grona Polska dołączyła na życzenie ludu. Mało kto jeszcze pamięta, że punkt trzynasty 21 historycznych postulatów sierpniowych brzmiał: „Wprowadzić na mięso i jego przetwory kartki – bony żywnościowe (do czasu opanowania sytuacji na rynku)”.

Miesięczne przydziały
– cukier – 2 kg
– mięso – 2,5 kg miesięcznie (pracownicy umysłowi) oraz 4 kg – pracownicy fizyczni i dzieci
– pół litra wódki lub butelka wina importowanego
– 300 g proszku do prania
– 2 kostki mydła
– 100 g wyrobów czekoladopodobnych
– 250 g. cukierków
– 30 l. benzyny do fiata 126p
– 1,3 kg kaszy, mąki lub ryżu
– 12 paczek papierosów

Dlaczego ludność domagała się takiego sposobu dzielenia biedy? W sklepach PRL – wyjąwszy okres wczesnego Gierka – brakowało niemal wszystkiego. Bo wszystko, zdaniem opinii publicznej, wyjeżdżało do ZSRR. Krążył nawet dowcip, że polskie patriotyczne świnie wywalczyły tylko tyle, iż w kraju zostawiają tylko swe serca.

Nie trzeba chyba dodawać, że osoby stołujące się w zakładowych „jadłodajniach” oraz restauracjach, musiały mieć przy sobie kartki na mięso. Wycinano z nich kupony odpowiednie do „gramatury” zamówionego kotleta. Także jadąc na wczasy należało zabrać z sobą kartki. Specjalny przydział – 10 litrów wódki – przysługiwał na wesele, a 5 butelek – na chrzciny.

Kartki były drukami ścisłego zarachowania. Ideą ich wprowadzenia było zmniejszenie ogromnych kolejek, okupowanych najczęściej przez emerytów i rencistów. W ten sposób partia chciała choć trochę ograniczyć skutki „przejściowych trudności na odcinku zaopatrzenia ludności w podstawowe towary”. Jednak „przejściowe trudności” z 1981 roku przeciągnęły się aż do sierpnia 1989 roku, kiedy to rząd Mieczysława Rakowskiego podjął historyczną decyzję o otwarciu socjalistycznego rynku na bardziej kapitalistyczne zasady gospodarcze.

Osobną kategorię stanowiły kartki dla matek karmiących oraz dzieci, ze szczególnym uwzględnieniem matek w połogu. Kobiety te otrzymywały specjalne przydziały pieluch (20 tetrowych), dodatkowe kostki mydła oraz trzy pudełka proszku do prania wraz z kompletem śpiochów i kaftaników. Dokumentem umożliwiającym te zakupy była książeczka zdrowia dziecka. Sprzedawcy zapisywali w niej kupno mleka w proszku, masła, waty, szamponów i pieluch.

Najkomiczniejsze, z dzisiejszego punktu widzenia, były pokwitowania z punktów skupu makulatury. Za kilogram surowca wtórnego otrzymywało się kartkowy przywilej kupna jednej rolki papieru toaletowego. Idąc tym tropem niektóre związki zawodowe postulowały, by za dwadzieścia tzw. butelek zwrotnych obywatel miał prawo kupić dodatkową butelkę alkoholu.

Ale partia pomysłu nie kupiła.

 

05
Maj
2010
21:17

Ireny i Waldemara - wszystkiego dobrego

Pozdrawiam. Próby trwają. Rożne. Mój mały zbiór dokumentów sprzed lat dotyczący tamtej z roku 1987 „Białej bluzki” .

 

03
Maj
2010
08:14

Marii i Aleksandra - wszystkiego dobrego

No i zagraliśmy 13 spektakli ” Jowialskiego”. Na widowni wesoło i my na scenie bawimy się bardzo dobrze… stary dobry Fredro… we wtorek i środę, ostatnie spektakle w tym bloku, niestety z konieczności o 21.30

Dziś imieniny Marii, i święto Konstytucji, składam wszystkim Mariom i Konstytucjom najlepsze życzenia.

Od jutra matury…powodzenia życzę. Ogród cały kwitnie, tylko kasztany nie zakwitły, spóźniły się na maturę…

Ja siedzę nad „Białą bluzką”, gdybym umarła rozdajcie moje brylanty biednym, choć czuję się  jakbym na nowo budziła się do życia, przeszkadza mi już tylko zepsuta drukarka. Dlaczego drukarki tak często się psują?

30
Kwiecień
2010
11:26

Mariana i Katarzyny - wszystkiego dobrego

No cóż….nie jestem w najlepszym nastroju. Załamanie frekwencyjne w teatrach warszawskich , w naszych salach także, daje nam się we znaki. Odwołaliśmy z powodu żałoby narodowej 24 spektakle, nikt nie przychodził do kas, bilety na wszystko co później w związku z  tym też leżą. POLONIĘ uratowała premiera ” Jowialskiego” nowość i tyle i aż tyle w tej sytuacji. Koncerty które się odbyły w Och-u, wspaniałe koncerty, żeby była jasność, odbyły się  przy absolutnie minimalnej liczbie widzów. Widzów zadowolonych, gorących, nie chcących puścić artystów ze sceny…ale nielicznych. Dziś wieczór, ostatni z cyklu planowanych koncertów, koncert pani Lory Szafran i pana Nahornego. Życzę im i publiczności wspaniałego wieczoru.

Nie jest dobrze. Utrzymujemy się z kasy, straciliśmy dużo pieniędzy, tracimy płynność finansową  a moim zdaniem jest to początek głębszego kryzysu, który ma podłoże ogólne, socjologiczne i społeczne. Nikt teraz nie myśli o teatrze a zbliżające się wybory i ogólne emocje, fobie, budzące się zmory będą mu towarzyszyć.. Polacy z niepokojem będą obserwować zapasy, których rezultat będzie miał realny wpływ na życie nas wszystkich. Reality show brzemienny w skutkach. Do teatru zabłądzą tylko obłoki w spodniach i spódnicach. Czarno widzę naszą przyszłość przez następne miesiące.

Po długim majowym weekendzie zaczynamy jednak próby do rozpoczynamy próby do ” Podróży” Maraiego, lipcowej, wakacyjnej  premiery na dużej scenie Polonii. Planujemy repertuar Placu Konstytucji” – 60 spektakli w starym miejscu na placu, teatr na ulicy, w mieście, dla wszystkich i za darmo, jak co roku. Myślimy i tu o nowym tytule, niespodziance. Z powodów od nas niezależnych ( monodram pan Agnieszki Krukówny dotykał wyborów prezydenckich w Ameryce co prawda ale nosił tytuł „Pierwsza Dama”, ze zrozumiałych względów nie możemy prób kontynuować)  przerwaliśmy próby dwóch planowanych rzeczy, na małą scenę Polonii, inne przesunęliśmy na jesień, liżemy rany i dostosowujemy się do sytuacji. Z urlopu w obu teatrach właściwie zrezygnowaliśmy, nie stać nas na niegranie. Ale nie stać nas także na granie do małej ilości widzów. Pierwszy raz od pięciu lat zaczynam myśleć o przyszłości Fundacji z lękiem.

Z rozpaczy postanowiłam dla OCH-teatru wznowić a raczej zrobić po latach na nowo ” Białą bluzkę” A. Osieckiej. Próby zaczynam we wtorek.

Musiałam to wreszcie napisać. Pytań, wątpliwości, zmian repertuarowych, przesunięć jest zbyt dużo.

Dobrego majowego weekendu. My gramy cały czas.

24
Kwiecień
2010
14:28

Grzegorza i Aleksandra - wszystkiego dobrego

Wczoraj publiczność po raz pierwszy na Jowialskim…reakcja niezwykle przychylna…Jutro premiera. No zobaczymy. W Och-u od dziś koncerty, cały tydzień…

Ja zakręcona, nie mogę się pozbierać na tę wiosnę…na konferencji prasowej pytania jak zwykle – o  czym jest – Pan Jowialski i dlaczego Fredro – znowu tak na łatwiznę… Jak mówi moja Szambelanowa – Przy największej cierpliwości wytrzymać trudno i przyjdzie skończyć na szaleństwie…

21
Kwiecień
2010
06:35

Feliksa i Anzelma - wszystkiego dobrego

Od wielu dni nie spotkałam szczęśliwego człowieka, nawet wesołego. Co za czas. Jak długo przyjdzie nam tak żyć? Nawet Fredro nie daje rady…

19
Kwiecień
2010
08:19

Adolfa i Tymona - wszystkiego dobrego

W sobotę rozkwitło jak co roku, niezmiennie, nasze drzewko w ogrodzie. Zamieszczam je już tradycyjnie, jak każdej wiosny.

Próby do ” Jowialskiego ” trwają. W teatrze cisza, boimy się przyszłości. Tej najbliższej. W Och-u ” Kubuś fatalista”, „Szelmostwa Skapena” i seria koncertów, pani Sława Przybylska, Anna Prucnal przyjeżdża z Paryża, Grażyna Łobaszewska, Lora Szafran i Włodzimierz Nahorny, Jacek Kleyff,  w Polonii ” Ojciec polski” i tydzień przedpremierowy z biletowanymi próbami Jowialskiego. W niedzielę premiera.

Zrezygnowaliśmy z wakacji, będziemy grać całe lato, na urlop nas nie stać.

Dobrego dnia.

11
Kwiecień
2010
13:47

Leona i Filipa - wszystkiego dobrego

Z powodu żałoby narodowej wszystkie repertuary , ramówki mediów zmieniają się . Teatr POLONIA i OCH-teatr nie grają do soboty. Nie będzie też emisji ” Rosyjskich konfitur”.

Ukłony i pozdrowienia.

10
Kwiecień
2010
09:29

Michała i Makarego - wszystkiego dobrego

No i okazuje się że naprawdę poniedziałkowa premiera ” Rosyjskich konfitur” w Teatrze Tv to także mój swoisty jubileusz. Natalia to pięćdziesiąta  rola którą zrobiłam dla Teatru TV! Zdumienie nie ma granic. Tyle tego narobiłam? W tym dwanaście reżyserii. Reżyser – samouk! Jestem niekwestionowaną NESTORKĄ.

No cóż zapraszam na spektakl poniedziałkowy.

http://www.youtube.com/watch?v=pgFne4MWPCE

 

Wieczorem.

W chwilę po napisaniu tych kilku słów rano, dowiedziałam się o tragedii w Smoleńsku. Natychmiast pojechałam do teatru. Wracam teraz i serdecznie Państwa pozdrawiam, tego smutnego, dziwnego wieczora. Trudno na to co się stało patrzeć filozoficznie. Pozostańmy w żałobie.

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.