Marii i Wieńczysława - wszystkiego dobrego
Wczoraj w radio jadąc do teatru, usłyszałam że 1 minuta śmiechu przedłuża życie o 10 minut. Moi Drodzy, jeśli tak, to znaczy że jeden naprawdę śmieszny spektakl trwający tak jak nasze „Weekend z R.” czy „Mayday” 100 minut, (odejmuję przerwę 20 minutową), przedłuża życie o 1000 minut czyli ponad 16 godzin! To dla mnie zupełnie nowa optyka. Co więcej, my grając też się szczerze śmiejemy. Gramy tak dużo, że zbliżamy się do nieśmiertelności. Bardzo mi się podoba ta kalkulacja.
Dobrego dnia. Bo że będzie piękny to pewne. I śmiejcie się, ile się da.
Gelotologia, terapia śmiechem (gr. gelos – śmiech) to terapia oparta na założeniu, że spontaniczny śmiech pomaga odreagować stres, konflikty, frustracje.
Gelotologia służy wykształceniu umiejętności rozładowania napięć emocjonalnych i stresu, a także profilaktyce zdrowia.
Jednym z ojców terapii był Norman Cousins, chorujący na zapalenie stawów – bolesną chorobę zwyrodnieniową. Cousins nie zaakceptował perspektywy przedwczesnej śmierci, rozpoczął więc poszukiwanie terapii dającej mu szanse na wyzdrowienie i sam zaaplikował sobie terapię śmiechem.( źródło Wikipedia)
Feliksa i Pelagii - wszystkiego dobrego
W Polonii, Magda Umer, Zbyszek Zamachowski, Wiktor Zborowski i Zosia Zborowska, nad Pilchem Jerzym pochyleni. W Och-u Wiesia Mazurkiewicz, Magda Zawadzka , Leonard Pietraszak, Czarek Kosiński, Marysia i ja nad amerykańska rodziną pozornie wesołą. Tajemniczy utwór, każdego dnia, z próby na próbę bardziej nas zachwyca. Wieczorami Dorota Kolak i Mirek Baka zastanawiają się nad swoim życiem i małżeństwem w Seksie dla opornych w Polonii a w Och-u Artur Barciś, Stefan Friedman, Rafał Rutkowski, Maciek Wierzbicki, Adam Krawczuk, Monika Fronczek, Michał Breitenwald, Marysia, bawią publiczność w Mayday-u.
Dostaliśmy dziś poza tym radosną wiadomość, że mimo nie przyznania nam dotacji z biura teatrów miasta na nasze lato teatralne na Placu Konstytucji, na nasze wakacyjne wyjście z teatrem do ludzi, jednak wszytko się odbędzie, i na Placu Konstytucji i pod Och-teatrem na Grójeckiej, w sumie ponad 90 spektakli w wakacje, z nową premierą ” Kopciuszkiem”. Pod auspicjami i dzięki Ministerstwu Kultury. Będzie to już piąte nasze teatralne uliczne lato z rzędu. Choć w tamtym roku było tylko 2 tygodnie i w innym miejscu. W tym roku nasi widzowie, całość, plus nowa premiera. Dziękujemy. Widzowie też dziękują. Teatr codziennie, za darmo, 7 tytułów w repertuarze. I mam nadzieję jak co roku tłumy.Vivat! I oby nie było deszczowych dni, choć jak mały deszcz to też gramy, niszcząc doszczętnie sprzęt dźwiękowy, no trudno…
Dobrego weekendu….
Zdjęcia Alicji Przerazińskiej z dzisiejszej próby, ot tak…
Eufemii i Klaudii - wszystkiego dobrego
Przyszła.
Dobrej wiosny!
Zbigniewa i Partyka - wszystkiego dobrego
Ja w Lublinie. Otwarcie nowego, cudownego, małego Starego Teatru, Biała bluzka. Tam w Warszawie ” Po co sa matki” i ” Mayday” . Ludzie się cieszą, śmieją i wzruszają podobno. Lublin cudowny. jak to jest ładnie! I bardzo słychać język angielski w mieście. Wielu turystów, setki kawiarni …dawno tu nie byłam ale naprawdę widać zmianę w porównaniu z tym Lublinem sprzed lat kiedy kręciłam tu ” Granicę ” ” Modrzejewską ” ” W biały dzień”, a nawet sprzed dwóch lat, kiedy byłam tu z koncertami czy spektaklami. Ostatnio byłam na Uniwersytecie Mari Skłodowskiej – Cure , ale wtedy tak się śpieszyłam że na nic nie patrzyłam, poza szybkościomierzem. Wielu tu znajomych i wspomnienia…
Dobrego dnia.
Izabeli i Hilarego - wszystkiego dobrego
Wczoraj odbyła się III próba generalna Mayday, pierwsza z publicznością. Powiedziałabym, że publiczność reaguje histerycznie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Troszkę się w związku z tym „pogubiliśmy” i i musimy się nauczyć z tym grać, nie oddając publiczności spektaklu we władanie. Wszystko to razem jest bardzo przyjemne, czysta zabawa teatrem. Teraz spektakle przedpremierowe, a w niedzielę premiera.
PS. Przy ilości pracy i problemów, które mam na głowie czasem „wychodzę z nerw” jak się dawniej mówiło. Wszystkich, których po drodze, ostatnio biegnąc przez życie, dotknęłam, a raczej byłam niedostatecznie delikatna przepraszam i proszę o litość. A szczególnie tego pana, który podszedł do mnie w bufecie Och-teatru i chciał mi coś powiedzieć, a ja w momencie, kiedy otworzył usta powiedziałam: „Stop. Proszę nic do mnie nie mówić, bo zacznę płakać”. Była to bardzo miły, nieznajomy, starszy pan. Bardzo Pana przepraszam. Tych, których chciałabym przeprosić, troszkę się w ciągu ostatniego tygodnia nazbierało. Przepraszam też raz jeszcze widzów wczorajszego spektaklu „Shirley Valentine”. Przerwałam go w pewnym momencie i powiedziałam, że nie mogę dalej grać, bo ktoś mi przeszkadza. Inspicjentka wytłumaczyła mi, że spektakl jest tłumaczony na dwa języki symultanicznie, o czym ja zapomniałam. Przeprosiłam i kontynuowałam spektakl niestety snując głośno domysły wobec publiczności na temat tłumaczenia, które trwa i zapytywałam głośno samą siebie, czy nie powinnam grać wolniej i komentowałam, kiedy mi się wydawało, że tłumaczki się wyjątkowo wciągnęły. W rezultacie kłaniałyśmy się razem, ale widzowie otrzymali spektakl niepełnowartościowy, moim zdaniem. Urocze panie tłumaczki wyznały mi potem, że miały dylemat, czy tłumaczyć zagranicznym gościom moje głośne dialogi z nimi. Życzę dobrego dnia. Ja dwa dni w Lublinie, z „Białą bluzką”. Staram się uspokoić. Dziękuję za wszystkie życzenia imieninowe. Jeszcze tylko imienin mi brakowało w tym tygodniu.
PS2. Na skutek podsłuchanym rozmów środowiskowych w kuluarach informuję raz jeszcze, że spektakl Mayday został zrealizowany bez udziału pieniędzy publicznych. Kłaniamy się nisko.
Bożeny i Krystyny - wszystkiego dobrego
Minął pierwszy dzień z tego zwariowanego tygodnia.
Dobrego dnia drugiego…
Konstantego i Benedykta - wszystkiego dobrego
Pisałam, pisałam, długo pisałam i mi zniknęło. Streszczę wiec tylko.
Jedziemy do Nowego Jorku z „Weekendem z R.” na przełomie marca i kwietnia.
Słucham „ Trylogii” w genialnej interpretacji Janusza Gajosa, i przeżycie dodatkowe polega na tym, że słucham podczas corannej fizjoterapii kręgosłupowej. Fizjoterapeutką jest pani z Ukrainy, z Kijowa, i co pada nazwa miasta, co to u nich a nie u nas, co nazwa, to tam mieszka jej ciocia lub brat. Opowieściom nie ma końca i zdziwieniom.
Przede mną tydzień przedpremierowy. W poniedziałek staje dekoracja, we wtorek próba dla mediów, we czwartek w nocy pierwsza publiczność, potem dwa spektakle przedpremierowe, bo ja w Lublinie z „Białą bluzką”, w niedzielę premiera. Słynne „Mayday” grane w całej Polsce. Mam nadzieję że nasza-moja interpretacja przypadnie do gustu.
Zastanawiam się, co zagrać na moje 60 urodziny. Tęsknie za Czechowem, ale i Arkadinę i Raniewską już grałam, obie nieudanie. Może Fredro? Elwira była moja ukochaną rolą, jeszcze tam u niego coś do zagrania by się dla mnie znalazło. Nie ma parytetów w literaturze teatralnej. Wszystko co dobre na ten wiek to dla mężczyzn. Zagrałabym też Lira, Szajloka, to co się należy jak przychodzi ten czas…ale jestem kobietą na moje teatralne szczęście i nieszczęście.
Dobrego dnia, bo przez to powtórne pisanie tracę humor i lekkość bytu.
PS. Podobno to co się dzieje na słońcu, te zjawiska, maja wpływać na urządzenia elektroniczne, Internet itp. Gdybyśmy się mieli więcej nie skontaktować, pamiętajcie że zawsze Was …. chciałam napisać – kochałam- jak to się pisze w takich wypadkach, ale to chyba będzie zbyt pretensjonalne…że ten kontakt był dla mnie ważny i był moim pocieszeniem.
Katarzyny i Franciszki - wszystkiego dobrego
Już koniec tego cholernego dnia kobiet!
Co dzień nad ranem oglądam program o ogrodnictwie ” Maja w ogrodzie” i podziwiam, jest tylu ludzi,którzy znaleźli swoje światy, swoje miejsca na tej ziemi, w swoich ogrodach. Patrzę na to zafascynowana. Nienawidzę „ogrodnictwa” i tego szału sadzenia i pielęgnowania ogrodów jak opanował od kilku lat Polaków, bo to od wiosny zabiera ludzi z miasta, a co za tym idzie z teatròw, ale jest to imponujące, zdrowe, uspakajające i pożyteczne. Wolę zresztą ogrodnictwo i sadownictwo od grillowania, jeśli chodzi o konkurencję dla kultury w mieście. zresztą zawsze, nawet w najgorętszy weekend letni, znajdzie się kilku zatwardziałych mieszczuchòw dla ktòrych warto trzymać wartę w teatrach. Wracając, bardzo lubię ten program i oglądam go z prawdziwą namiętnością.
Dobrego dnia.
Beatyi - wszystkiego dobrego
Dziś w Dzień Kobiet, składam życzenia wszystkiego dobrego Panom i postuluję o ustanowienie Dnia Mężczyzn, bo moim zdaniem potrzebują dodatkowych względów.
Dziś się zorientowałam że już ponad dziesięć lat odpowiadam ludziom na ich listy . Na stronie. Zaskoczyło mnie to. Ile to słów? Godzin? Ludzi? Pozdrowień…
Dobrego dnia.
Pawła i Tomasza - wszystkiego dobrego
Dziś rocznica śmierci Agnieszki Osieckiej, w sobotę w Och-teatrze setny spektakl „Białej bluzki”, wciąż żywy, gorący, aktualny, sadząc po reakcjach publiczności. Trzymamy się wciąż razem, przyjaźń nie słabnie. Nasza „egzekutywa” kobiecej nieformalnej organizacji omawiającej i przedstawiającej sprawy różne nie wyłączając światowych, istnieje. Pisałam o tym wielokrotnie, nazywając nasze spotkania – lamentami. Agnieszka Osiecka, Magda Umer, Zuzia Łapicka i Magda Czapińska wciąż, mimo rozstań, śmierci, zmian, mimo zawirowań. Coś musi być stałe, bo by zwariować na tej karuzeli na której się kręcimy. W sobotę dam z siebie wszystko, ku przetrwaniu rzeczy i spraw.
Dobrego dnia. Wiele się dzieje. W naszych teatrach praca wre, za chwilę premiera „ Mayday” w Ochu i „Pod mocnym aniołem” w Polonii, ale też kilka jubileuszy, mamy sezon setnych a nawet dwusetnych spektakli na naszych scenach. „ Biała bluzka”, za chwilę setny „ Weekend z R.” Rekord to „ Darkroom”, urodzony u nas a grany już 200 razy! Gratulacje dla reżysera, aktorów i widzów. W końcu kwietnia 30 dokładnie w poniedziałek „Pan Jowialski’ w Teatrze telewizji, na żywo, szykujemy się z aktorami na „ jazdę bez trzymanki z hrabią Fredro” szczególnie pan Szambelan, Wojciech Malajkat, zakłada się ze mną, że mnie „zgotuje” także w telewizji, zobaczymy, w teatrze udaje mu się to właściwie na każdym spektaklu. Zaczynam też kręcić drugą serię „Bez tajemnic” dla HBO. Marta Meszaros wróciła do Warszawy i walczy resztkami sił o „Skłodowską” ale chyba nadaremno, projekt znów nie przeszedł przez komisję. Żegnam się więc z panią Marią na zawsze, ale to był miły wspólny rok. Adieu. Przyszła wiosna, choć mróz wciąż walczy o wpływy.
Dziś znów w Telewizji ” Pestka”…no powtarzane to jest już do jakiegoś obłędu. Czuję się zaszczycona.
Róży i Wiktora - wszystkiego dobrego
Dziś urodziny Andrzeja Wajdy!!!!!
Dobrego dnia.
Fryderyka i Wacława - wszystkiego dobrego
Wróciłam prosto na próby i żałobę narodową. Odwołana „Shirley” i ” Ucho, gardło, nóż”, Koncert Justyny Steczkowskiej i występ klasy mojej wnuczki Jadzi na rzecz schroniska dla kotów w Konstancinie. A minuta ciszy? Tak by było ładnie, ta minuta wspólna na salach, to jest prawdziwa wspólnota. To buduje i łączy.
Dobrych smutnych dni życzę. Obrazy i relacje z katastrofy przerażające.
Załączone zdjęcia z próby „Mayday”, autorstwa Roberta Jaworskiego.
Heleny i Pawła - wszystkiego dobrego
Jestem od tygodnia w Merano „na kuracji”. Wracam jutro . W niedzielę gramy dwa razy ” Pana Jowialskiego” . Tu siarka, basen, bicze wodne, niewielu chorych ludzi i ….sami zakochani. Mam uczucie na tym basenie, że wszyscy tu dookoła – pary- starają się o dziecko, bo miejscowość i wody tutejsze są znane z właściwości leczniczych, ale także z właściwości pomocnych do zajścia w ciążę. Szaleństwo przytuleń, głaskania się po brzuchu i miłosnego zaglądania sobie w oczy oraz pocałunków w ciepłej wodzie. Same młode pary w podroży poślubnej i dookoła przemożna chęć posiadania dziecka, po prostu obezwładniająca. Szczęście. Na zewnątrz 21 stopni, baseny z ciepła wodą wychodzą na zewnątrz, słońce i miłość oraz czułość. Jakoś w Polsce nie mam uczucia żeby ktokolwiek aż tak chciał mieć dziecko ostatnio, a tu nie tylko uczucie a pewność, a dodatkowo przekonanie że jest to szczęście niepojęte, upragniona ciąża. To zdumiewające, zapomniałam że tak może być, czy to nie dziwne?
Dobrego dnia.
Wiktora i Cezarego - wszystkiego dobrego
Mam chwile przerwy. Zagoniona próbami Maydaya, codziennymi spektaklami i jak zwykle sprawami codziennymi odetchnę. Pracuje jak przy taśmie , na akord, i jeszcze do tego mają mi wychodzić cuda! Zamieszczam trochę zdjęć z prób Maydaya, na tych zdjęciach wygląda to tak, jakbyśmy robili grecką tragedię , ale lepiej niech teraz to tak wygląda niż po premierze. Nie mniej praca nad tym utworem to piekło i szatani, a rzemiosło trzeba mieć w małym palcu i wiecznie pod ręka inaczej nic z tego nie będzie. Od miesiąca na tych próbach słuchamy Bitlesów, bo nimi ilustruje spektakl i na nowo „wżarli” się w mózg i zmysły, tak, że w ich rytmie żyjemy. Akcje umieściłam w połowie lat sześćdziesiątych i czuje się jak na prywatce, jakbym była w liceum, ale wytłumaczenie młodym jak się zachowywała i reagowała kobieta w latach sześćdziesiątych jest trudne, to samo ze słownictwem, słowo – pedryl – było wtedy codzienne i nikt się nie oburzał, teraz te wszystkie słowa, określenia jak cioty, pedały, pedryle, pederaści, brzmi jak uderzenie obuchem. No nic bawimy się nieźle, ale musi to być osadzone w historycznych już czasach inaczej nie mogłoby się zdarzyć choćby z powodu rozwoju telefonii komórkowej. Ale co to za wdzięczne czasy stylistycznie! Scenograf Arek Kośmider i kostiumolog Tomek Ossoliński maja same przyjemności.
Bitlesi w ogóle cos ostatnio nam towarzyszą i wciąż coś o nich, bo w Och-teatrze niedługo koncert pani Grażyny Auguścik , a to właśnie koncert piosenek Bitlesów, będzie wydarzenie moim zdaniem. W ogóle w Och-teatrze seria niezłych koncertów. Promocji nowych płyt w większości.
No nic, ja znikam, aktorzy uczą się tekstu i wkładają sytuacje i charaktery w organizmy, wracam i…przygotowania do premiery . Na marginesie, dawno nie pracowałam z panami z Montowni, cóż to za przyjemność! Zawodowstwo, inteligencja, wyobraźnia, ale…coś jeszcze, człowieczeństwo humanizmem zwane, miłość do świata i jego słabości niedoskonałości , zachwyt nad zabawnym małym ułomnym człowiekiem i czułość i przyjaźń do samych siebie. Obserwuję to i jest to nie do opowiedzenia prostymi słowami. Radość świata i teatru w nich się zmieściła, a pracowitość zastanawia. To naprawdę wzruszające i zdumiewające, aktorzy , którzy 15 lat temu stworzyli teatr, przetrwali , robiąc naprawdę mnóstwo cennych, ważnych, oryginalnych spektakli , stwarzając stylistykę , troszkę jednak odmienne aktorstwo , oparte na najlepszych tradycjach teatru, bo rodowody są różne, echa najlepszych przykładów europejskiego teatru komediowego, w ich grze i sposobie myślenia. Wielki szacunek.
Ach aktorzy! Cóż to za ludzie! Szaleni, nieobliczalni i ludzcy. Ludzie ludzcy, to tak rzadkie. Uwielbiam aktorów, teatr, śmiać się i to coś co się nazywa po angielsku show. Teatr to jest coś sztucznego i prawdziwego jednocześnie. Czy to nie cudne?
No nic. Ku radości narodu i ku chwale i pochwale zabawy i przyjemności jaką jest teatr. Mayday, to utwór o którym powstały prace magisterskie, niezliczone opracowania, omówienia, socjologiczne rozprawy. Prosty , archetypowy, z kodami, ze skodyfikowanymi zachowaniami komediowymi , napisany z najwyższą umiejętnością i angielska tradycja pisania fars. Sama przyjemność i i piekło trudności. Bo wszystko jest dobrze dopóki jest talent, gust i zawodowstwo, kiedy tego brakuje , nie ma co zbierać. Wszyscy adepci szkól aktorskich na farsach powinni się uczyć, dialogować szybko, głośno, dźwięcznie, do sensu, akcentować odpowiednia cześć zdania, zmieniać nastroje i intencje bez pauz, wyrabiać temperament sceniczny, lekkość ruchu, wyraz ciała i twarzy, mówienie synkopowane w rytmie aby wydobyć puenty a to wszystko jako charakter sceniczny plastyczny i wyrazisty. Do tego wdzięk , bezpretensjonalność i wiedza o naturze ludzkiej i ludzkich charakterach, bez tego fasy się nie zagra. Koniec przestaje się mądrzyć i zjeżdżam z horyzontu.
Zdjęcia autorstwa Alicji Przerazińskiej. Zdjęcia robione w częściowej dekoracji spektaklu ” Weekend z R.”
Konrada i Arnolda - wszystkiego dobrego
Piszę dziś śpiesznie i posypuję głowę popiołem, składam samokrytykę i obwiniam się za niedopatrzenie i opieszałość. Po kilku latach przerwy, jako że mam w Internecie swój dom od ponad 10 lat, zajrzałam dziś do statystyk mojej strony i zdumienie nie miało granic. Otóż mimo iż frekwencja spadła , w najbardziej intensywnych momentach strona miała 250 000 czytelników, to wciąż każdego miesiąca wchodzą tu ludzie około 100 000 razy, spędzają na tej stronie, niektórzy ponad godzinę a podczas minionego weekendu weszło około 2 500 czytelników z Warszawy i ponad 1 500 z Krakowa, nie wymienię Poznania czy Rzeszowa bo nie pomnę. Nie będę też wymieniać małych miejscowości i wsi, co mam nadzieję będzie mi wybaczone. Niech karą dla mnie będzie to że 15 osób pofatygowało się wejść z Chin, ponad 150 z Ameryki, po około 100 z Francji, Anglii i Niemiec…. a ja? Nie było mnie. Ani słowa. Niewybaczalne. Bardzo Państwa przepraszam. Kłaniam się i obiecuję poprawę, szczególnie w sprawie Dziennika, który wciąż ma największą ilość wejść.
Na przeprosiny smakowity kąsek, który mi się dostał przypadkiem, z odbicia niejako. Zdumiewający materiał z IPNu, opracowany na podstawie zawartości teczki pana Andrzeja Seweryna , bo moja podobno zaginęła. Pozwalam sobie zamieścić fragmenty tego materiału, bo o mnie tu dożo i źle. Urocze! I ile błędów! Ile niedokładności! Informatorzy nierzetelni. A przecież właściwie nic nie ukrywaliśmy. Moje dopiski pozwalam sobie pisać literami drukowanymi. Wykropkowania w ukośnikach , nie są mojego autorstwa.
Wszystkie moje dzieci czytały ten tekst, mają oczy jak filiżanki, zaniemówiły, ale są zachwycone.
Wyimaginowany wielbiciel żony, czyli SB przeciwko Sewerynowi
Autor Marek Mądrzak
Czwartek, 21. 10. 2010 12:39
W marcu 2010 r. Andrzej Seweryn powrócił na stałe do Polski, ale nie podawano, kiedy i dlaczego w ogóle wyjeżdżał. Dużo odpowiedzi przynosi skrzętnie prowadzona przez kilku SB-eków teczka – obecnie w warszawskim IPN. Seweryn był już na celowniku SB w 1968 r. za udaną akcję rozrzucenia ulotek z autobusu, ale wtedy od wyroku uratowała go amnestia.
Sprawę kryptonim „Manekin” wszczęto 28.01.1977 r., ponieważ Andrzej Seweryn sygnował petycję pt. „Do przedstawicieli świata kultury i nauki – posłów na Sejm PRL”. Sprawę prowadził por. stołecznej SB – Filipowski, znany już Czytelnikom z artykułów o Młynarskim i Olbrychskim. W ramach działań jawnych Seweryna wezwano na dywanik przed przedstawicieli Wydziału Kultury Rady Narodowej i Wydziału Propagandy PZPR. Ponieważ się nie pokajał, uruchomiono działania tajne.
Podjęto działania
Zatwierdzono typowy w tych okolicznościach plan czynności: założenie podsłuchu telefonicznego, mobilizacja czytelników cudzych listów, zastrzeżenie wyjazdów zagranicznych i rozesłanie pytań o rodzinę oraz do sieci osobowych źródeł informacji. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się jego kontakty z działaczami KOR. Planowano też skłonienie dyrektora Teatru Ateneum Janusza Warmińskiego do podjęcia działań przeciwko Sewerynowi: „Rozmowa będzie miała na celu głównie ograniczenie angażowania Seweryna do nowo przygotowywanych sztuk, oraz prac poza teatrem”. Warmiński nie mógł odmówić rozmów z SB: „Jako pretekst do rozmowy wykorzystać fakt jego współpracy z organami BP w przeszłości. W zależności od tego jaki będzie jego stosunek do nas, tak pokierować jej przebiegiem, aby wszelkie inicjatywy w stosunku do osoby Seweryna wynikły od dyrektora teatru.”
Żółwie tempo
Pierwszy, ale dopiero w marcu 1977 r., zameldował się tajny współpracownik pseudonim „Zet” (dalej „Zet”): „Podczas mojej bytności w teatrze „Ateneum” próbowałem zasięgnąć informacji kto z członków zespołu zbierał pieniądze na K.O.R., rozmawiałem z wieloma kolegami, dowiedziałem się tylko że zbiórkę pieniędzy jak i podpisów prowadził Andrzej Seweryn.”
Potem sprawa szła żółwim tempem. SB z Opola meldowała o ojcu Seweryna. Ci od cudzych listów meldowali, że nie mogą otworzyć jednego z listów od J. Opalskiego z Krakowa oraz że Seweryna zaproszono na przyjęcie do ambasady Francji. Prowadzący oglądali akta paszportowe, a nawet studenckie w poszukiwaniu haków.
Rosnąca aktywność
Tymczasem aktywność Seweryna rosła. W marcu 1977 r. publicznie postawił przed Przewodniczącym ZG SPATIF Gustawem Holoubkiem kwestię stosowania restrykcji wobec aktorów zaangażowanych politycznie. W maju podczas głodówki sympatyków KOR-u kilkakrotnie był w kościele św. Marcina i kontaktował się z jej uczestnikami. W czerwcu zajmował się zbieraniem podpisów pod listem przeciwko decyzji Ministerstwa Kultury i Sztuki o wstrzymaniu produkcji filmu pt. „Na srebrnym globie” w reżyserii Andrzeja Żuławskiego. Potem upowszechnił wiadomość, że odebrano mu rolę w filmie „Granica” oraz że ma zakaz występowania w radio. W listopadzie uczestniczył w spotkaniu zorganizowanym w mieszkaniu Barbary Wrzesińskiej z udziałem Macieja Rayzachera i Piotra Zaborowskiego. Tematem spotkania były sprawy związane z petycją w sprawie zatrudnienia Jerzego Markuszewskiego.
Jesienią 1977 r. Seweryn zmienił mieszkanie na większe. Nie udałoby mu się, gdyby „Zet” dowiedział się o tym wcześniej: „Seweryn planuje w najbliższym czasie przeprowadzenie się z dotychczasowego zajmowanego mieszkania w osiedlu na Stegnach do nowego mieszkania w osiedlu Ursynów /…/ 200m2 projektowane jako pracownia plastyczna. W jaki sposób i przez kogo załatwił przydział tak wielkiego mieszkania /Seweryn i Janda są bezdzietnym małżeństwem/ tego tw nie wiedział.”
[NASZE DZIECKO, CÓRKA , MARIA SEWERYN, MIAŁA JUŻ WTEDY PRAWIE ROK, MIESZKANIE MOGLIŚMY DOSTAĆ, DZIĘKI URZĘDNICZKOM MIŁOŚNICZKOM TEATRU I FILMU, DLATEGO ŻE BYLIŚMY TWÓRCAMI A JA DODATKOWO MIAŁAM UKOŃCZONE LICEUM PLASTYCZNE]
W październiku 1977 r. o sytuacji i pozycji zawodowej informowała SB kontakt operacyjny pseudonim „Agnieszka”: ”należy do grona „zaufanych” pracowników dyrektora teatru „Ateneum” – Warmińskiego, jest również przyjacielem Aleksandry Śląskiej i Jana Świderskiego. /…/ Wokół Seweryna skupiła się w teatrze grupa „petycjantów” – A……., B……., E………………., ponadto Ś………….., T….. i T…… /…/ W rozmowie z aktorem E…….. ko. „Agnieszka” uzyskała informację, że pod koniec ubiegłego roku H……. zwrócił się do E…….. z prośbą o radę, ponieważ Z…… i Andrzej Seweryn zaproponowali mu złożenie dowolnej sumy na rzecz KOR-u. E……. odradził”. Szczególnie przeżywano w bezpiece wiadomość od TW ps. „Roman” o aktywnym udziale Seweryna w spotkaniu Salonu Niezależnej Kultury: wraz z Rayzacherem prezentowali wydawnictwo o stratach kultury polskiej wskutek ingerencji cenzury.
[ WYKROPKOWANIA NAZWISK SĄ MOJE]
Imaginacja
W SB sprawa Seweryna szła niemrawo również z powodu zmiany oficera prowadzącego – nowym została ppor. Elżbieta Wojtowicz. W styczniu 1978 r. zaplanowała tylko kontynuację rozpoznania żony, znajomych i wypowiedzi Seweryna, ale przełożony pisemnie zlecił jej przeprowadzenie tzw. kombinacji operacyjnej ”Rozpoznać stosunki rodzinne figuranta mając głównie na uwadze ustalenie faktów możliwych do wykorzystania operacyjnego. Chodzi o to aby zabsorbować go na tyle różnymi sprawami osobistymi i rodzinnymi, aby nie miał czasu na działalność wrogą. Np. wyimaginować wielbiciela jego żony, określone sytuacje w życiu towarzyskim itp.”
Kierowani zazdrością
Intryga pułkownika opierała się na wiedzy o Sewerynie uzyskanej od „Zeta”: „próbowałem z nim rozmawiać na różne tematy dot. aktualnej rzeczywistości itp., niestety Seweryn nie podejmował tego tematu. /…/ jego wypowiedzi są kontrolowane /…/ K. Janda /…/ w przeciwieństwie do niego lubi różnego rodzaju wyskoki, spotkania, a przy tym mężczyzn /…/ będzie to przyczyną wielu nieporozumień jakie w niedługim czasie mogą wyniknąć w ich małżeństwie.”; i od „Dukata”: „Jedną z głównych ról w tej sztuce grał Andrzej Seweryn, którego miałem okazję poznać. Osobnik ten wywołał na mnie dość pozytywne wrażenie, uważam, że jest dobrym aktorem, bardzo pracowitym. Znam jego żonę K. Jandę, aktorkę teatru „Ateneum” w W-wie, dziwię się bardzo, że tego typu kobietę wybrał sobie na żonę. Jest ona mierną aktorką, cały czas stara się iść na efekt, co nie zawsze jej się udaje”. Wiedza SB bazowała na zazdrosnych o osiągnięcia Seweryna i Jandy.
Z donosu „Marii”: „Oboje należą do miernych aktorów i dlatego też niemałe zdziwienie budzi „dzikie tempo z jakim windowani są coraz wyżej”. Seweryn bardzo nieciekawym typem człowieka – posiada opinię egoisty i dorobkiewicza.”; z rozmowy z E…….
[ WYKROPKOWANIE NAZWISKA, JEST MOJE, BO KOLEŻANKA MA SIĘ ŚWIETNIE]
.: „na terenie Teatru Ateneum podpisy pod tą petycją zbierał Andrzej SEWERYN. /…/ Określiła go jako człowieka cynicznego, wyrachowanego, pozbawionego wszelkich skrupułów. /…/ Seweryn nie ujawnia wobec współpracowników swojego zaangażowania w działalność polityczną.”
Rozbić małżeństwo, pozbawić pieniędzy
Oprócz rozbicia małżeństwa SB-ecy mieli jeszcze do zaoferowania Sewerynowi pozbawienie możliwości zarobkowania:
„W sprawie prezentowania jego osoby w programach radiowo-telewizyjnych przeprowadzono z kierownictwem Komitetu ds. Radia i TVP rozmowę wskazującą na potrzebę politycznego oddziaływania w kierunku całkowitej neutralizacji jego wrogiej działalności, prowadzonej w ramach KSS KOR. Analogiczne działania zostały podjęte wobec niego przez kierownictwo teatru „Ateneum”.
Tajnym współpracownikom pozostało informować SB o skuteczności zakazu estradowego. TW ps. „Stanisław” melduje 29.03.1978 r.: ”Programy, które robił dla telewizji nie są puszczane na antenę, a jemu powiedziano w sposób oficjalny, że nie posiada wstępu do Telewizji. To samo dotyczy Polskiego Radia i Filmu gdzie tak samo jest dyskryminowany.”, „Dukat” 26.04.1978 r.: „Pod koniec m-ca marca br. w teatrze telewizji wstrzymano próby sztuki pt. „Kuchnia” w reżyserii Bogdana Augustyniaka. Fakt ten wywołał wiele komentarzy, ponieważ odbyło się już 30 prób oraz 6 dni nagrań, kosztowało to wiele pieniędzy, na dodatek specjalnie przebudowano kuchnię w ośrodku TV przy ul. Malczewskiego. /…/ Decyzję w sprawie zdjęcia sztuki podjął dyr. teatru telewizji – J.P.Gawlik, nie są mi znane przyczyny, lecz według krążącej wśród aktorów którzy grali w tej sztuce, opinii, zdjęcie sztuki było podyktowane ze względu na osobę Andrzeja Seweryna, którego negatywna postawa znana jest wśród aktorów.”
Ponieważ sprawę prowadzono w stołecznej komendzie, zakaz estradowy w innych województwach należało dopracować. Jako bardzo znanego aktora zapraszano Seweryna do wielu występów poza Warszawą. W latach 1978-1979 SB-ecy udaremnili jego występy w telewizji poznańskiej („Sylwetki X Muzy”), w teatrach w Olsztynie, Wrocławiu i Częstochowie oraz wyjazd do USA. Próbowano także przeszkodzić Sewerynowi w wygłoszeniu kazania w Giżycku, ale okazało się, że kaznodzieja baptystów nazywa się tak samo.
[NO TU ŚMIAŁAM SIĘ NAPRAWDĘ]
Kontakt służbowy E.K. przeszkodził w nadaniu Sewerynowi Srebrnego Krzyża Zasługi.
Przeszukanie
W maju 1978 r. „Zet” nadal zgłębiał wiedzę na temat małżeństwa Seweryna: „Ponadto chciałbym zasygnalizować, że Krystyna Janda utrzymuje dość bliskie kontakty z Edwardem Kłosińskim, który jest operatorem filmowym i zatrudniony jest w zespole filmowym Andrzeja Wajdy. E. Kłosiński brał udział w realizacji filmu pt. „Człowiek z marmuru”, w którym główną rolę grała K. Janda. W chwili obecnej Janda idzie „na całego” nie gardzi żadną rolą jaką jej zaproponują, aby tylko zarobić. Wracając do kontaktu Jandy z Kłosińskim, jestem przekonany, że znajomość ta ma charakter intymny.” Potwierdził także wiadomości od „Dukata” o zdjęciu sztuki z udziałem Seweryna: „większość moich rozmówców, a mianowicie: M…………, I….. , R………… jest przekonana, że sam udział A. Seweryna nie powinien być przeszkodą na to by wstrzymywać próby sztuki, w którą już zainwestowano „poważne pieniądze”.
[ WYKROPKOWANIA NAZWISK – MOJE]
We wrześniu 1978 r. mieszkanie Seweryna i Jandy zostaje przeszukane w ramach pracy semestralnej. Taką wiedzę zgłębiano w Wyższej Szkole Oficerskiej im. Dzierżyńskiego w Legionowie. W teczce znajduje się notatka studenta Sławomira Dudy z rysunkiem mieszkania, planem sytuacyjnym bloku oraz danymi osobowymi, zawodowymi sąsiadów z piętra, piętra wyżej i piętra poniżej. Był to wstęp do założenia podsłuchu w mieszkaniu. „Pracę semestralną” wykonano zapewne w trakcie wyjazdu Seweryna i Jandy na występy do Sztokholmu. Z powodu kolejnego donosu (o przewożeniu przez Seweryna przesyłki z KOR do Szwecji, maszynopisu lub taśmy magnetofonowej) przeszukano ich wtedy także na lotnisku Okęcie. Aby zamaskować działania SB, rewizji poddano cały zespół teatru Ateneum. Na pewno rewizja nie była standardowa, bo nie odkryto 65 butelek wódki i 225 paczek papierosów.
[ SUPER]
Za krótkie macki
Działania SB-eków przyniosły efekty:
„U figuranta można zauważyć pewną obawę w angażowaniu się w jakąkolwiek działalność, ponieważ w wyniku działań operacyjnych w znaczny sposób ograniczono mu udział w programach telewizyjnych. Obawia się również, że w chwili obecnej poza pracą w teatrze „Ateneum” w W-wie nie uzyska nigdzie dodatkowego zatrudnienia.”, ale operację przeciwko Sewerynowi prowadzili dalej.
Zła passa Seweryna skończyła się na początku 1979 r. Miał możliwość występowania u Wajdy we Francji, tam zakaz estradowy nie sięgał. Udało mu się nawet wystąpić z Krystyną Jandą w „Dyrygencie”, a z planu donosił TW „Bogdan”: „Film „Dyrygent” jest już w końcowej fazie produkcji i w najbliższych dniach odbędzie się premiera. Już obecnie chcą zakupić ten film Francuzi i Niemcy. /…/ Oboje poznałem na planie i zauważyłem że WAJDA ich lubi. Seweryn jest to człowiek pusty wewnątrz, ale jako aktor jest solidny, zawsze przygotowany do roli, natomiast Janda w przeciwieństwie do niego bardzo często jest nieprzygotowana na planie zapomina tekstu itp.”
Nie zapomniał o obowiązkach obywatelskich
Skoro Seweryn mógł normalnie pracować we Francji, naturalnym jest, że tam pozostał, ale nie zapomniał o obowiązkach obywatelskich. O jego politycznej aktywności we Francji doniósł najpierw „Toron”- źródło „wywiadu”: „kreuje siebie jako jedynego i oficjalnego przedstawiciela Solidarności we Francji co zantagonizowało jego stosunki ze Smolarem i Pomianen. /…/ Szczególną rolę przypisuje kościołowi katolickiemu jako instrumentowi „odnowy moralnej” /…/ Aktywna działalność Seweryna dotarła do środowiska artystycznego w kraju /…/ Ze słów Seweryna wynika, że od pewnego czasu Pomian i Smolar dysponują większymi niż dotychczas środkami finansowymi na prowadzenie działalności. Mają to być środki przekazane przez bliżej niezidentyfikowaną centralę związkową.”
Koniec sprawy
Ponieważ stołeczna SB nie mogła działać na terenie Francji, sprawa praktycznie zamarła. Prawdopodobnie czekano tylko na pretekst, aby sprawę zakończyć. Uczyniono to po wygaśnięciu ważności paszportu Seweryna, co upewniło ppor. Bojanowicza, że Seweryn nie wraca do kraju. Ostatni donos w teczce znalazł się w niej „z rozpędu” i pochodził od tajnego współpracownika ps. „Tess” z października 1983 r.: „A. Seweryn znajduje się w dobrej sytuacji finansowej i psychicznej. Udzielone przez niego w TV francuskiej wywiady w języku francuskim, co dodatkowo bardzo pozytywnie nastawiło do niego francuską opinię publiczną. Treść jego wypowiedzi zawierała wyłącznie argumenty kontra aktualnej rzeczywistości w Polsce. Pracuje w jednym z lepszych teatrów paryskich uzyskując pozytywne recenzje.”
Dowiedziałem się więc, dlaczego Andrzej Seweryn tyle lat spędził na wygnaniu. Przyczyną były działania „fachowców” z SB w jego życiu zawodowym i prywatnym. O ile podałem nazwiska większości funkcjonariuszy zajętych sprawą Seweryna, unikałem podawania informacji o ich źródłach informacji. Na ten temat zapraszam do lektury drugiej części artykułu w jednym z kolejnych numerów.
No i tyle. Dobranoc.
Donata i Łukasza - wszystkiego dobrego
Widziałam dziś ” Żelazną damę”. Wspaniała!
Danuty i Juliany - wszystkiego dobrego
Ostatnio znów dyskusje w środowisku aktorskim na temat osobowości. Co to jest osobowość. No cóż każdy ma osobowość , tyle że wielu nieinteresującą. Czy interesująca osobowość to to samo co talent? Na pewno nie, wielu nie umie naprawdę interesującej osobowości „sprzedać” jeszcze trzeba mieć język przekazu. Czy język przekazu to technika? Tylko częściowo. Mówimy o aktorstwie, o niczym więcej. Wizerunek, osoby publicznej może być całkowicie wykreowany i nie mieć nic wspólnego z prawdą i osobowością. W aktorstwie prawda jest podstawą. Oj coś bełkocę, więc skończę.
Zrobiliśmy sobie z Wiktorem Zborowskim przygotowując się do wiosny, szpikulce do zbierania śmieci, będziemy chodzić po lasach i …co za emocje! zbierać śmieci. Inni jagody i grzyby, a my śmieci. Śmiejemy się z Wiktorem że to nasza nowa pasja i przyjemność, oczyszczanie lasów. Wczoraj o tym rozmowa w bufecie teatralnym, aktorzy opowiadali co widzieli w naszych lasach. Wersalka była największym i najbardziej zagadkowym przedmiotem, bo telewizory, fotele, umywalki, sedesy, materace to banał.
A w bufecie Polonii w ciągu dnia, tłumy aktorów, spotykają się dwie obsady „Pod mocnym aniołem” i „ Mayday” , wpadają też Dorota Kolak i Mirek Baka, bo grają tu wieczorami. Super. Dawno tak nie było. Aż iskrzy. W Och-teatrze „ Rocky…” żegna się ze łzami z publicznością, do piątku. Pod koniec lutego pożegna się także „Bóg”, w kwietniu ” Wassa Żeleznowa” jedyny grany Gorki, z muzyką Zbigniewa Preisnera, a tej wiosny, pewnie jeszcze kilka tytułów. Płaczemy wszyscy, ale 2 plus 2 jest cztery niestety, a na pewno w naszych teatrach. Pieniądze z biletów, muszą pokryć przynajmniej koszt wieczoru, nie mówiąc już o kosztach stałych. Koszty produkcji spektakli to jedno zagadnienie, ale koszty eksploatacji to zagadnienie drugie, często poważniejsze. Na spektakle do których się dokłada co wieczór, mogą sobie pozwolić tylko teatry państwowe. Krwawię i zdejmuję z afisza, nie ma rady.
W Milanówku w ogrodach nagle wyrosły bałwany. Duże, małe, wesołe smutne, bałwany w okularach i z miotłami, z czerwonymi pomidorowymi nosami i z marchewkowymi i z patykami w miejscu oczu i ust. Widziałam bałwana w spódnicy w kwiaty. Zachwyciły mnie.
Dobrego dnia.
Grzegorza i Katarzyny - wszystkiego dobrego
Rozmowa o 6 rano w niedzielny poranek w Milanówku:
Ja: – Mamo, mamo obudź się, Whitney Houston umarła dziś w nocy.
Mama: – Tak? A co jej się stało?
– Nie wiem, chyba narkotyki.
– No trudno.
– Ale mamo, taki głos! Taki głos!
– No trudno, Krysiu trudno. No trudno. Oj, no trudno.
Szkoda że nie mogę tego zagrać, jej miny po obudzeniu, i jej odwrócenia się po westchnieniu , no trudno. Cała natura tego świata była w tej jej ponownej chęci zaśnięcia. .
Cyryla i Apolonii - wszystkiego dobrego
W nocy staje dekoracja warszawska do spektaklu ” Seks dla opornych”, w południe próba medialna, po południu próba generalna na scenie Teatru Polonia, wieczorem ja idę grac ” Białą bluzkę ” do Och-u a Dorota Kolak i Mirek Baka po raz pierwszy spotykają się z publicznością warszawską jako małżeństwo z tej sztuki. W sobotę spektakl przedpremierowy ” Seksu..” a ja znów ” Białą…” w Och-u, w niedzielę ja ” Białą..” po południu a wieczorem premiera ” Seksu…”! Intensywnie…
Na scenie Dorota Kolak i Mirosław Baka. Reżyseruje Krystyna Janda. „Seks dla opornych” to wspólna produkcja dwóch teatrów – trójmiejskiego Teatru Wybrzeże i warszawskiej Polonii. Warszawska premiera – 12 lutego
Tekst „Seks dla opornych” kanadyjskiej autorki Michele Riml to opowieść o małżeństwie (z niemal 30-letnim stażem), które próbuje ożywić swój związek podczas weekendu w modnym, drogim hotelu. Recenzenci z Trójmiasta byli zgodni, że ten wdzięczny komediowy utwór to dobry materiał na ciekawe, niejednoznaczne role. „Mistrzowskie aktorstwo Doroty Kolak i Mirosława Baki – to najważniejszy powód, dla którego warto obejrzeć komedię » Seks dla opornych «” – pisał Mirosław Baran na łamach trójmiejskiego dodatku „Gazety” po premierze w Sopocie. Warszawska premiera „Seksu dla opornych” odbędzie się 12 lutego w Teatrze Polonia.
Dorota Wyżyńska: To nietypowa koprodukcja. Doszło do współpracy między sceną publiczną i prywatną. Warto łączyć siły?
Krystyna Janda: Myślę, że tak. Teatr Wybrzeże zwrócił się do mnie z propozycją reżyserii u nich, w Trójmieście. Ja z kolei nie mogę wyjeżdżać na dłużej z Warszawy z powodu obowiązków, jakie mam w Polonii i Och-teatrze. To było najprostsze rozwiązanie. Próby odbywały się w Warszawie, a koszty produkcji zostały podzielone na dwa teatry. Ale najważniejsze, że udało mi się dzięki tej koprodukcji ściągnąć do Warszawy Dorotę Kolak i Mirosława Bakę, gwiazdy Teatru Wybrzeże. Od dawna marzyłam, żeby zagrali u nas.
Ci aktorzy w Teatrze Wybrzeże często występują razem. Wspaniały duet. Oglądałam ich niedawno w „Grupie Laokoona” Różewicza. Widać, że rozumieją się bez słów. Jak się z nimi pracowało?
– To była rozkosz. To wspaniali aktorzy i ludzie. Oni się bardzo lubią, przyjaźnią. Duety aktorskie to potęga. Zapominamy o tym. A w historii teatru mają wielkie znaczenie. Ja też miałam kilku kolegów, z którymi udawało nam się w parze dojść daleko. Tęsknię za nimi. Chciałabym zagrać znów w parze np. z Piotrem Machalicą. Mamy za sobą wiele „przyjemności”: „Dwoje na huśtawce” „Medeę”, „Fedrę”, „Kotkę na blaszanym dachu” czy ” Męża i żonę” – nasze wspólne spektakle sprzed lat w Teatrze Powszechnym. Czekam też z niecierpliwością na powrót do teatru Jerzego Stuhra i nasz spektakl „32 omdlenia”.
Wybrzeże i Polonia to bardzo różne teatry – mówiła pani o tym w wywiadzie, który ukazał się w „Magazynie Teatru Wybrzeże”. A jednak mam wrażenie, że te dwie sceny wiele łączy. Przede wszystkim podobne myślenie o widzu.
– Tak, absolutnie. Jesteśmy podobni, jeśli chodzi o stylistykę, tematy. Cenimy dobre aktorstwo i na aktorach budujemy repertuar. Oczywiście my nie możemy się równać z Teatrem Wybrzeże, jeśli chodzi o możliwości produkcyjne. Wybrzeże to teatr o wielkiej renomie, z zespołem aktorskim pracującym razem od lat, wypracowanymi doświadczeniami, stylem i osiągnięciami. Teatr państwowy i jako taki służący widzom: jeśli chodzi o edukację i rozrywkę, tradycję i awangardę, eksperymenty i klasykę. Natomiast Teatr Polonia istnieje od sześciu lat i wciąż zmaga się z istnieniem i nieistnieniem na granicy między ambicjami i sprzedażą.
Tekst „Seks dla opornych” kanadyjskiej autorki Michele Riml to opowieść o małżeństwie, które próbuje ożywić swój związek podczas weekendu w modnym, drogim hotelu. Z pozoru błaha komedia…
– To świetny tekst, z błyskotliwymi dialogami. Potrzebny niewątpliwie. To komedia. Sytuacja jest komediowa. Odświeżenie emocji, także związanych z seksem, po 27 latach małżeństwa, z pomocą popularnego amerykańskiego poradnika, z naiwnymi i nie najmądrzejszymi radami, oczywiście śmieszy. Ale czasem robimy najgłupsze rzeczy z miłości i z lęku o przyszłość. Myślę, że wiele małżeństw marzy o tym, żeby móc ze sobą tak otwarcie porozmawiać czy w atmosferze przyjaźni wykrzyczeć swoje pretensje, zwierzyć się z marzeń.
Tekst bliski widzom, niegłupi, miejscami wzruszający, czasem śmieszny, zawsze prawdziwy. Jeden z tych, które jeśli są dobrze zrobione i dobrze zagrane, wchodzą w życie widzów na zawsze, budzą osobiste refleksje.
* „Seks dla opornych” Michele Riml. Przekład: Hanna Szczerkowska, reżyseria: Krystyna Janda, scenografia: Maciej Maria Putowski, kostiumy: Małgorzata Domańska. Występują: Dorota Kolak, Mirosław Baka. Koprodukcja Teatru Wybrzeże i Teatru Polonia. Polska prapremiera – 20 stycznia na Scenie Kameralnej w Sopocie, warszawska premiera – 12 lutego w Teatrze Polonia
Ryszarda i Romualda - wszystkiego dobrego
Dzisiaj w garderobie było o kotach. Okazuje się że koty ostatnio mają depresję. Właściciele chodzą z tymi kotami do klinik, a tam lekarze wzywają pacjentów to gabinetu wymieniając nazwiska właścicieli. I tak Amneris Tkacz i Amor Tkacz, rozbawiło mnie do łez. Kot mojego syna ma na imię Puchała. Puchała Kłosiński. Tak go wezwą , jak zachoruje. Ci którzy dzielą domy z kotami, mają w kontaktach w domu takie coś z kocim testosteronem, i to koty podobno nadzwyczajnie uspokaja. Kot naszej garderobianej Mikrus Nowak ma psychozę, ostatnio boi się nawet wchodzić do kuwety ( z piaskiem silikonowym) zadaszonej, trzeba było wyjąć drzwiczki i zadaszenie straciło sens. Moje dwa koty, też coś ostatnio mają nie po kolei, jeden całymi dniami huśta się w takim dziwnym urządzeniu mojego syna, służącemu do robienia brzuszków. Drugi kot chodzi naelektryzowany i strzela tak że iskry z niego idą, nie można go dotknąć. Śpi od tygodnia w moich swetrach w szafie, na czwartej półce, muszę pamiętać żeby nie zamykać drzwi. Mama mówi że zwariował od moich perfum i ona się nie dziwi. Jutro idę szukać tego czegoś do uspakajania kotów co się to wkłada do kontaktu. Każdy ze znajomych kotów gustuje w innej karmie, ale podobno wszystkie lubią mleko dla kotów, a to jest zupełnie specjalne mleko, nie krowie. Nasza fryzjerka piła kawę z tym mlekiem, bo nie wiedziała że to dla kotów i twierdzi że było bardzo dobre. Co to za pasjonujący temat te koty!
Dobrej nocy.