07
Marzec
2014
20:36

Pawła i Tomasza - wszystkiego dobrego

Będzie o pieniądzach.
Od lat dziewięciu nie jestem na żadnym etacie. Nie podpisywałam żadnej stałej umowy o pracę, tylko umowy o dzieło. Od lat piętnastu mam firmę i samozatrudnienie jest od lat moim sposobem na utrzymanie. W naszej fundacji, można powiedzieć, w mojej fundacji, gram i reżyseruję za pieniądze, także za prowadzenie artystyczne obu scen Fundacja mi płaci, sumy równoważne pensjom innych dyrektorów teatrów. Wszystkie wypracowane przez nas zyski idą do Fundacji i przeznaczamy je na cele statutowe, czyli na prowadzenie dwóch teatrów i produkcie nowych sztuk. Nic z zysków nie pozostaje w kieszeniach, ani moich – prezesa i fundatora, ani mojej córki -członka zarządu, ani w kieszeniach Rady Fundacji, uczestnictwo w Radzie jest zresztą honorowe. Moja córka też ma firmę jednoosobową, jak i wielu aktorów, scenografów, muzyków itd. Nazywanie naszych teatrów prywatnymi jest błędne, są o tyle tylko prywatne, że to nasza rodzina założyła fundację i przekazała fundacji salę teatralną. Skorzystałam z okazji, przy temacie, który chcę poruszyć i prostuję te sprawy. Każdy zresztą z tzw. teatrów prywatnych, działających na rynku jest inaczej zorganizowany i mają one różne osobowości prawne, ale to na marginesie. Współpracujemy z wieloma aktorami, artystami będącymi na etatach w innych teatrach. Obserwuję jak są traktowani i zgrzytam zębami.

Podsumowując, dawno nie podpisywałam stałej umowy o pracę w teatrze.

W czasach kiedy je podpisywałam, były w nich ustalone punkty, które mniej więcej pamiętam.
Po pierwsze były to umowy sezonowe, każdego roku dyrektor artystyczny teatru przeprowadzał rozmowy z aktorami, mówił jakie ma plany repertuarowe i czy będzie „korzystał” z aktora w danym sezonie, w zależności od tego podpisywał na kolejny sezon umowę z nim lub nie. Bywało i tak, że po usłyszeniu planów repertuarowych aktor rezygnował z umowy i szedł gdzie indziej. W praktyce dyrektorzy „przetrzymywali” aktorów na minimalnych pensjach przez dwa, trzy lata, a dopiero potem rozwiązywali umowy, jeśli aktor „nie przydał się” dwa lub trzy sezony. (w socjalizmie dyrektorzy przetrzymywali takich aktorów bywało całe życie, ale teraz także nie o tym)
Wynagrodzenie w takiej umowie obejmowało dwa punkty: pensja miesięczna podstawowa, w zasadzie było to minimum socjalne i wynagrodzenie za grane spektakle. Pensja zobowiązywała do dyspozycyjności, ( tzn. w wypadku wyjazdu z miasta, trzeba było informować teatr, bo w każdej chwili mogła nastąpić jakaś choroba, zmina planów repertuarowych na inne itd, teatr musiał mieć informacje gdzie są jego członkowie zespołu), aktor też w ramach pensji był zobowiązany do odbycia prób do nowego przedstawienia, czy zastępstwa, przy czym nowe próby, nowa rola, to nigdy nie była niespodzianka, ten obowiązek etatowy był sygnalizowany na kilka miesięcy wcześniej –  terminy prób, data premiery,  rola, itp.  W wypadku nagłego zastępstwa, zawsze miało to charakter nagły,  często był to wyczyn artystyczny i zawsze płatne to było podwójnie jeśli chodzi o grane spektakle. Próby do zastępstwa należały do obowiązków w ramach pensji. Dobry też zwyczaj wymagał, żeby aktor który zrobi zastępstwo, zostawał pół na pół na roli z aktorem zastępowanym, do końca eksploatacji tytułu.

Próby odbywały się godzinach od 10:00 do 14:00, wieczorem aktor miał obowiązek być w teatrze na godzinę przed przedstawieniem. A w czasie wolnym od prób i spektakli mógł dysponować swoim czasem w porozumieniu z teatrem.

Za spektakle aktorzy mieli płacone osobno, ustalone kwoty, bynajmniej nieoszałamiające, a w czasach socjalizmu, obowiązywały także tzw. normy, umowa zawierała ilość norm, to znaczy ilość spektakli zagranych przez aktora w ramach pensji, czyli de facto za darmo. Pamiętam, że kiedy zaczynałam, miałam normę 12 spektakli, nigdy nie udawało mi się zagrać nic ponad normę, czyli pracowałam za gołą pensję. Wysokości wynagrodzeń były brane z „drabinek” czyli stawek ustalanych odgórnie przez Ministerstwo, wiązały się one nie z talentem czy popularnością, a stażem w zawodzie. (potem gaże uwolniono, teraz to całkowicie wolny rynek i sprawa negocjacji).

Jeśli aktor miał film, a mnie to często dotyczyło, zgodę na to musiał wydać dyrektor teatru na piśmie i aktorzy najczęściej na ten czas brali urlopy bezpłatne w teatrach, co było wygodne dla obu stron, bo w czasie urlopu teatr nie mógł wymyśleć zajęć dodatkowych czy nieprzewidzianych, a dla teatru była to ulga finansowa, w czasie nieobecności aktora nie wypłacano mu pensji. Budziło to wiele kontrowersji, bo było wielu aktorów, którzy nie grali i nie mieli prób, a latami pobierali pensje, no ale powiedzmy nie była to ich wina, o tym decydował dyrektor.
Aktor miał prawo odmówić jednej roli w sezonie, zwyczajowo nie odmawiało się zastępstw nigdy, zastępstwa świadczyły o przynależności do zespołu, teatru, współodpowiedzialności za teatr.

Dyrektor teatru miał obowiązek spotkania z zespołem artystycznym tuż na początku sezonu, zawiadomienia o planach artystycznych i repertuarowych na dany sezon, ewentualnie przy zmianach planów robiono zebrania korygujące, aby każdy wiedział na czym stoi, tak, aby każdy mógł ułożyć sobie życie zawodowe i prywatne, pozateatralne.
Wszyscy graliśmy w filmach, telewizji, pracowaliśmy w dubbingu, radio, przyjmowaliśmy koncerty, prowadzenia imprez itd, oczywiście w porozumieniu z teatrem. Wszyscy wtedy wiedzieli i rozumieli, że zarobienie dodatkowych pieniędzy jest konieczne, bo pensje teatralne były głodowe, nie wystarczały na życie i utrzymanie rodziny. Wszyscy starali się sobie pomagać i przy obopólnej lojalności udawało się to wszystko urządzić.

Próby do nowych spektakli trwały około trzech miesięcy, było ich około 45, w godz 10:00 do 14:00 i trzy próby generalne, dni o nielimitowanej konieczności uczestnictwa w pracach teatru, przedpremierowe trzy dni i często noce, w teatrze.  To też było zapisane w umowie.
Zdjęcia do filmu trwały około półtora miesiąca, 35 dni zdjęciowych to wtedy była norma na zrobienie filmu i przekroczenie tego było dla produkcji filmu zabójcze finansowo.
Teatr TV próbowało się miesiąc w godzinach popołudniowych, czyli od 15:00 do 18:00, tak, aby aktorzy mogli zdążyć do telewizji z próby w teatrze i wrócić na spektakl. Potem nagranie trwało tydzień i na ten czas aktor musiał dostać zgodę od dyrektora. Nagrywało się czasem także nocą, ale przeważnie kończono nagranie tak, aby aktorzy mógli zagrać wieczorem w swoich teatrach.

Wszystko dało się zaplanować i ułożyć.

Aktorzy grali gościnnie w innych teatrach za zgodą i porozumieniem dyrektorów. Generalnie im większą renomę, sławę, popularność zdobył aktor, także poza swoim teatrem macierzystym, tym korzystniej było go mieć w zespole aktorskim, bo przyciągał publiczność, a wtedy teatry utrzymywały się w dużym procencie z pieniędzy zarobionych na biletach. Teatr Powszechny, którego byłam pracownicą aż w 38%, co było imponujące.
Po co to wszystko piszę? I do tego historycznie i nudno.
Nasza fundacja, nasze dwa teatry, Teatr Polonia i Och-Teatr zatrudniają aktorów z wolnego rynku, to znaczy niezwiązanych z teatrami, ale także angażujemy aktorów etatowych. Jest zrozumiałe, że i w sprawie prób, jak i grania spektakli musimy czekać na repertuary innych teatrów, macierzystych teatrów naszych aktorów. Nie jest to łatwe, ponieważ w niektórych teatrach do ostatniej chwili nie ma w tych sprawach decyzji, nikt nic nie wie, a niektórzy dyrektorzy planują z trudem na dwa tygodnie naprzód. W naszych teatrach ustalamy repertuar na dwa, trzy miesiące naprzód, a bilety wprowadzamy do sprzedaży na miesiąc naprzód najpóżniej. Czekanie na decyzje innych dyrektorów jest dla nas udręką i często stratą finansową. Aktorzy nie mają pojęcia czy będą robili coś nowego u siebie w teatrze i co się będzie działo. Ponosimy te wszystkie niedogodności, bo jest wielu, bardzo wielu artystów dla których wszelkie te komplikacje i ryzykowne sprawy warto przecierpieć. Tak więc u nas to aktorzy i ich zobowiązania, i ich zależności dyktują nasz repertuar.
Ale w gruncie rzeczy i nie o tym chcę pisać. Nudne to wszystko, za co przepraszam, ale być może ważne dla aktorów. Bo aktorzy, mam uczucie, są coraz częściej traktowani jak niewolnicy, instrumenty do grania,  bez praw, bez możliwości dysponowania sobą, w zamian za etat.
Zrobił się ostatnio zwyczaj próbowania w  teatrach rano i wieczorem, przy czym ilość prób doprowadzających spektakl do premiery bywa zaiste nieograniczona i dyrektorzy teatrów na to pozwalają, nie myśląc o aktorach i ich interesach. Tak więc młodzi reżyserzy robią próby od 10:00 do 15:00 i znów wieczorem od 19:00 do 22:00, a prób tych potrafi być i 100 i więcej. To znaczy, że żeby doprowadzić do premiery angażują młodzi twórcy teatry i artystów nawet na 400 godzin . Nie zwalniając aktorów, nawet epizodycznych z ani jednej próby, ani na chwilę (rekord warszawski to bodaj 170 prób czterogodzinnych).
W naszych teatrach do premiery doprowadza się góra w 40 prób, i jest nam wszystko jedno czy próby odbywają się tylko rano czy także wieczorem, oznacza to tylko krótszy lub dłuższy okres przygotowawczy. 50 prób to jest absolutnie wystarczająca ilość, przy trzech generalnych próbach, już na scenie, w dekoracjach, dwóch z publicznością i jednej technicznej. To wystarcza, jeśli reżyser jest przygotowany do projektu i wie, co chce zrobić, a nie poszukuje i improwizuje na „ludziach” oraz tworzy tekst. Choć można i tak, państwowe teatry mogą sobie na to pozwolić. Nieograniczone poszukiwania. Eksperymentalne działania mają tam swoje miejsce, za co im chwała, ale ….na rachunek teatrów, a nie aktorów.  To znaczy aktor w umowie o pracę powinien mieć zapisaną liczbę prób na zrobienie roli, a jeśli będzie tych prób więcej nie z jego winy, powinno  mu się za te próby zapłacić dodatkowo. Jest różnica między 160 godzinami prób, a choćby 400 godzinami, zaiste.
Wiem, że aktorzy siedzą cicho, że się boją. Nie chcą stracić etatów, narazić się, chcą przeżyć w trudnych czasach, ale…na litość boską! Czy to nie dyrektorzy teatrów, a przede wszystkim ZASP powinien myśleć o swoich zespołach, o swoich członkach?

Czy aktorzy muszą być trakowani jak niewolnicy czy bezprzedmiotowo przez reżyserów, w których, razem z władzą na czas prób, wchodzą często demony?

Pracujmy razem, szanujmy się nawzajem, nie wykorzystujemy sytuacji i funkcji, myślimy o innych, o ich życiu. Czy pieniądze, które płacą teatry artystom wystarczają na życie? Pewnie zależy to od nazwiska i wysokości umowy o pracę.
Nie wiem po co to pisanie? I że to ja akurat upominam się o aktorów. To raczej apel do Związku Zawodowego aktorów. Czasy Przybyszewskiego się dawno skończyły, dziś wielu Przybyszewskich, Wyspiańskich, Kantorów, wielcy artyści, reżyserzy żądają dużych pieniędzy i dla siebie i na inscenizacje, a rzemieślnicy muszą harować na ich geniusz, siedzieć cicho, nie mogąc odebrać dzieci z przedszkola, kiedy geniusze mają wenę.
Tak też bywa, i dobrze, ale w umowach aktorskich z teatrami powinny być i obowiązki i prawa.
Nie wyobrażam sobie, żebym nie zrobiła wszystkiego, aby aktor mógł zagrać rolę w filmie. mimo że gra czy próbuje u nas w teatrze. Żeby mógł wyjechać z żoną po operacji na odpoczynek, czy nie poszedł na ważny dla niego casting, mimo że jest w trakcie prób. Wszystko można ułożyć, zaplanować, unormować. Artystą  się bywa, tylko od czasu do czasu, a trzeba i żyć.

 

Wszystkiego dobrego Wszystkim Paniom, na jutro i zawsze.

 

28
Luty
2014
15:25

Teofila i Makarego - wszystkiego dobrego

Próby BLONDYNKI trwają. Idzie ciężko. Ja jakbym straciła rozum i energię. Chce mi się snuja. Czułego snuja. O samotności, naiwności i bezbronności kobiet. zdj. Alicja Przerazińska.

Dobrego weekendu. Ja we Włoszech.

 

25
Luty
2014
07:18

Wiktora i Cezarego - wszystkiego dobrego

Przez ostatni tydzień nie spałam w ogóle. We dni pracowałam. Noce schodziły mi na oglądaniu relacji z Ukrainy i rozwiązywaniu testów na prawo jazdy. Egzamin teoretyczny, czyli testy, do zdania których potrzebna jest nie tyle wiedza, co nadążenie za pokrętnym umysłem, który napisał te pytania, zdałam dopiero za trzecim razem. Pytania zadawane przez podwójne przeczenia – Czy nie możesz użyć sygnału dźwiękowego, kiedy kierowca stojący przed tobą nie zjechał ze skrzyżowania, a zmieliły się światła na zielone? – do dyspozycji jest tak lub nie, jak odpowiedzieć? Czy tak czy nie, bo obie odpowiedzi przy podwójnym przeczeniu oznaczają poprawną odpowiedź – nie. Pytania podchwytliwe, niepotrzebne, dezorientujące, absurdalne, jak to czy perfumy rozkojarzają kierowcę…zdałam, teoretyczny zdałam, praktyczny zdałam, przeszłam najpierw cudem testy psychologiczne ( testy psychologiczne? nadmierna restrykcyjność, powinnaś to zaskarżyć – uznał mój adwokat), liczbę punktów przekroczyłam, raczej przekroczyliśmy z synami o 3. Nieważne. Przeszłam, zdałam. Wracam do życia. Dumna z siebie i nauczona tą lekcją pokory, żeby nie płacić od razu i nie przyznawać się do niczego. Pisać – nie wiem kto prowadził mój samochód – tak mnie pouczyli bystrzejsi. Zdałam. Ukraina dalej na egzaminie. Tyle że tam nie podwójne, nie potrójne, a wielokrotne przeczenia. Jestem z Nimi emocjami i uczuciami.

PS. Prawo do prowadzenia samochodu odebrano mi listownie, korzystałam z samochodu razem z moimi dwoma synami. Serce matki kazało płacić mandaty z fotoradarów bez drgnienia okiem i brania wszystkiego na siebie. Zapomniałam tylko liczyć punkty karne. Co prawda Cezary Żak opowiada, że jak mi zrobił fotoradar zdjęcie na Grójeckiej, nocą, kiedy wracałam z teatru, do tego stopnia nie byłam zadowolona z tego jak wyszłam, że potem kilkakrotnie jeszcze zawracałam i robiłam sobie zdjęcia.

PS2.Próby „Miłości blondynki” trwają, dziś w nocy zobaczę pierwszy raz próbę „Grey’a…” . Dobrego dnia.

PS3. Jestem pod opieką kliniki Vimed. Wysłała mnie tam Magda Umer, nie ukrywam, że na siłę. Zmieniają mi organizm z kwasowego na zasadowy. Jem od trzech tygodni tylko jarzyny, owoce i piję soki jarzynowe i zioła. Mleko okazało się trucizną, tak jak i wszelki nabiał. Nie mogę się otrząsnąć ze zdumienia.

PS4. Moje psy tak mnie kochają, że jedzą ze mną to co nakazuje dieta. Kalafior i cukinia to teraz ich przysmaki. Sonia wczoraj nawet zjadła kawałek mango.

PS5. 23 marca w Och-Teatrze koncert Natalii Niemen. Będzie śpiewała piosenki taty. Zapraszamy.

Dobrego dnia bez produktów odzwierzęcych i z olejem lnianym.

DZIŚ URODZINY PANI DANUTY WAŁĘSY!!!

14
Luty
2014
05:54

Walentego i Metodego - wszystkiego dobrego

W DNIU ZAKOCHANYCH CHCIAŁABYM POZDROWIĆ ZAKOCHANYCH W ŻYCIU.

Bardzo polubiłam to święto. Polacy rozgościli się w nim, przyzywając je nie tyle do wyznań miłosnych i ujawniania skrytych uczuć, co do okazywania sympatii wobec znajomych, współpracowników, przyjaciół, partnerów, małżonków, narzeczonych i ludzi miłych w ogóle. Tych których zwyczajnie lubią lub mają w stosunku do nich długi miłej wdzięczności czy sentymenty inne. Bardzo to przyjemne. To dzień w którym przypominają sobie żeby powiedzieć o uczuciach. Walentynki w Polsce to nie tyle KOCHAM co LUBIĘ.
A ci co KOCHAM to i tak KOCHAM także w dni powszednie i nie ma nic milszego niż tego okazywanie i mówienie o tym oraz dawanie tego dowodów.

Walentyn-kuję więc moja mamę, moje dzieci, przyjaciół, wszystkich pracowników Fundacji, wszystkich aktorów tu grających, wielu ludzi z publiczności z którymi widujemy się regularnie. Walentyn-kuję wszystkich tych z którymi spotykam się częściej lub rzadziej z obopólną przyjemnością, także tych z którymi mijamy się z uśmiechem. Walentyn-kuję moje zwierzęta, bez nich byłoby o wiele smutniej.

Dobrego dnia oby jak najwięcej osób okazało Państwu sympatie lub miłość. Ja dziś śpiewam zamknięty koncert walentynkowy w Poznaniu u pana Piotra Voelkela.

 

11
Luty
2014
23:53

Łazarza i Marii - wszystkiego dobrego

Odbyła się pierwsza próba MIŁOŚCI BLONDYNKI. Na razie śmieszymy sami siebie i jest naprawdę wesoło, oby było nam tak wesoło na koniec. Ekipa realizatorów jak na nasz teatr okazała. Czytamy, opowiadam, śmiejemy się i opowiadamy sobie jak będzie…Dziś przyszedł pierwszy tekst piosenki od Jacka Cygana.

 

Jacek Cygan

A ja i tak ją mam!

/ Miłość blondynki /

To się stało wczoraj, cóż to był za dzień,

Spotkałem dziewczynę niedostępną jak sen.

A ja i tak ją mam,

A ja i tak ją mam,

I z tej wielkiej „laski” rośnie we mnie chuligan!

Szepczę jej do uszka: Piękne usta twe,

Ona na to: Ty głupolu, całuj, całuj je!

A ja i tak ją mam…

Szepczę jej do uszka: Piękne oczy masz!

Ona na to: Ty głupolu, lepiej światło zgaś!

A ja i tak ją mam…

Szepczę jej do uszka: Piękne włosy twe.

Ona na to: Ty głupolu, czas byś pieścił je!

A ja i tak ją mam …

Szepczę jej do uszka: Piękną bluzkę masz!

Ona na to: Ty głupolu, ściągnij ją choć raz!

A ja i tak ją mam…

Szepczę jej do uszka: Piękną suknię masz!

Ona na to: Ty głupolu, czemu tracisz czas?

A ja i tak ją mam…

Szepczę jej do uszka: Chodźmy dziś na film.

Ona na to: Strasznie wolno ten „chuligan” rośnie w nim!

Coda:

Bo ja ją kocham tak,

Bo ja ją kocham tak,

I z tej wielkiej „laski” rośnie we mnie chuligan….

 

 

11
Luty
2014
09:05

Łazarza i Marii - wszystkiego dobrego

Marek, Marek, Marek. Zbliża się kolejne wydanie Jego piosenek. Nie można zapomnieć. Nie zapominajmy.

„Marek Grechuta (piosenkarz, kompozytor, poeta), Kraków, ulica Szlak, nie pamiętam, jaki adres, błagam, żeby doszedł, przecież wszyscy go znają” — w ten sposób Krystyna Janda wiele lat temu zaadresowała list do Marka Grechuty. Dotarł, chociaż nadany był aż w Budapeszcie.

 

To jedna z wielu anegdot, których miała przyjemność wysłuchać publiczność podczas spotkania z żoną zmarłego 7 lat temu artysty. Danuta Grechuta gościła w ubiegłym tygodniu w Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim. Towarzyszył jej Jakub Baran, dziennikarz, pisarz, autor wywiadu-rzeki „Marek. Marek Grechuta we wspomnieniach jego żony Danuty”, będącego efektem 30 godzin rozmów. Spotkanie zorganizowano w ramach klubu „Pochwała inteligencji na Górnym Śląsku”, które poprowadził Kamil Łysik.Dokończenie tekstu w „Gwarku” z 11 lutego.

Tak, chyba wysłałam tak właśnie zaadresowany list, przed naszym nagraniem „Łąki” dla TVP. Miałam przesłać jakieś materiały, coś, informacje. Nagranie się zbliżało. Nie mogąc się dodzwonić , zresztą wiadomo jak to było z tymi telefonami wtedy. Ach co to był za czas. I piękny i wstrętny.

01
Luty
2014
10:41

Brygidy i Ignacego - wszystkiego dobrego

    Nina Andrycz nie żyje. Wydawało się że będzie żyła wiecznie, jeszcze przed chwilą rozważaliśmy czy nie poprosić Ją o rolę, wydawała się być w świetnej formie. W zasadzie nie znałam Jej, ale środowiskowym opowieściom i anegdotom Jej dotyczącym nie było końca. Podziw i nienawiść, zdziwienia i kontrowersje. Złe słowa i zachwyty tych , którzy Ją znali. Czytałam Jej książki- wspomnienia  nie umiejąc rozszyfrować kluczy, przeglądałam wiersze z tomiku ” To teatr”. Zdumiewająca postać. Piękna kobieta. Trudne, kontrowersyjne wybory. Kawał historii i Polski i Teatru. Podobno i Ona, tak jak Aleksandra Śląska mówiła – moja wyobraźnia uruchamia się najbardziej kiedy gram królowe. Polski Teatr. Różne ma twarze. Twarz teatru przez Nią kształtowana, niewątpliwie była wyrazista.

     

    W te mrozy i wiatry kręciliśmy reklamówkę SORAYA. Było miło i mam nadzieję wyjdzie dobrze. Ale….było ciężko. Ja w niebieskich szpilkach i w białym płaszczyku zziębnięta z kostką lodu w ustach żeby nie wydobywała się para z ust kiedy mówię, miałam odwrócić się do kamery i z uśmiechem i perfekcyjną dykcją powiedzieć HIALURONOWY MIKRO ZASTRZYK SORAYA. Nie byłam w stanie. Skołowaciały język odmawiał posłuszeństwa. Machnęli ręka i udało się bez lodu w ustach za to z parą. To było jedno z największych wyzwań zawodowych.Choć śmiechom i uciesze nie było końca.

     

    Jesteśmy gotowi do prób MIŁOŚCI BLONDYNKI. Obsada w komplecie, muzyka wybrana. Choreografowie, kostiumolog, scenografka w gotowości. Światła wstępnie omówione, scenografia i kostiumy też. Teraz jeszcze tylko ofiara i prośba do Judy – Tadeusza patrona od niemożliwych rzeczy i ruszamy 1o lutego.
    Uwaga! chwalę się. Odbyłam kolejne warsztaty dla firm, mające pomóc w wystąpieniach publicznych. Trzecie z kolei. Za każdym razem, mówię- nie, koniec, już mnie nie namówicie, nie umiem, nie znam się an tym, nie wiem co mam tym ludziom radzić, mówić, jak pomagać, jestem zbyt prawdomówna, być może zbyt brutalna, źle się z tym czuję, tyle nerwów nie niepewności nie mam przy żadnej z ról, rób, reżyserii…. oto opinie jakie do mnie nadeszły od firmy , która to organizuje. Jestem dumna

    „Obcowanie ze wspaniałą osobowością Pani Krystyny, jej profesjonalne uwagi wsparte wieloletnim doświadczeniem zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Jestem zachwycona szczerością uwag i wskazówek, ich trafnością i wielkim wyczuciem z jakim zostały dane. Klasa sama w sobie”
    „Szczerość, autentyczność i trafność feedbacku – nieoceniona. Rady i podpowiedzi – do natychmiastowego zastosowania”
    „Pasja prowadzącej motywuje do jeszcze większej pracy nad sobą”
    „Ponadprzeciętny profesjonalizm, niesamowita szczerość w relacjach, wyjątkowo charyzmatyczna osobowość, cudowna prostota w przekazywaniu rzeczy nowych, otwartość i miłość do ludzi  – to wszystko otrzymałam od Krystyny Jandy. Dziękuję i polecam!”
    „Niezwykłe i bardzo osobiste spotkanie pełne nieocenionych wskazówek danych z wielkim wyczuciem.”
    „Profesjonalni prowadzący, ciekawe szkolenia, zupełnie nowa perspektywa tematu przemówień. Punkt widzenia profesjonalisty – aktora”
    „Pani Janda jest osobą z wyjątkowym doświadczeniem i wiedzą, co pozwala jej dawać celne uwagi i porady.”
    „Jedno z bardziej ciekawych szkoleń/doświadczeń w moim życiu. Przez krótki moment byłam aktorką Teatru Och – wspaniale”
    „Spotkanie z perfekcją i niesamowitym warsztatem aktorskim. Polecam z całego serca.”

     

    Zbliża się premiera ICH CZWORO.  Jerzy Sthur, Sonia Bohosiewicz, Renata Dancewicz, Iza kuna i Tomasz Kot  stale teraz  obecni w naszym teatrze. Upojne rozmowy w bufecie i śmiechu i zamieszania nie brakuje. Pan Kot, jak Go nazywam pisze każdego dnia listy do wszystkich mianując się moim asystentem od teatru i dzieli się refleksjami i spostrzeżeniami oraz radami , rozwiesza te listy w teatrze. chyba zacznę Go drukować.

     

    Z sali pod schodami  natomiast, dochodzą odgłosy z innych prób. KLAPS. 50 TWARZY GRAYA. – Jestem Tasza, robię laskę – zatrzymuje nas w locie i każe snuć wyobrażenia co to będzie. Obsada: Magdalena Lamparska, Magda Walesiak, Mateusz Damięcki, reżyseruje John Weisberger.

     

    Miałam USG wszystkiego co w brzuchu. Lekarz mówił: – Jakie piękne powłoki żołądka! Nereczki. Głowa trzustki zadziorna, itp. Warto było iść.



    Dobrego weekendu. W naszych teatrach DEPRESJA KOMIKA, KONTRAKT, PRZEDSTAWIENIE ŚWIĄTECZNE i PIERWSZA DAMA. Jest co widzieć- jak mówiła moja gosposia.

      26
      Styczeń
      2014
      20:21

      Seweryna i Pauliny - wszystkiego dobrego

      • Wróciłam z Bielska- Białej gdzie dwa razy Danuta W. Bardzo zimno na zewnątrz i bardzo ciepło na sali. Miło.
      • Skończyłam czytać „MIŁOŚĆ w Powstaniu Warszawskim” Sławomira Kopera i nie mogę przestać myśleć.
      • Zaczęłam czytać ” Kobietę w 1000 stopniach C” Hallgrimura Helgasona i nie mogę uwierzyć.
      • Widziałam wczoraj na porannym seansie ” Sierpień  w hrabstwie Osage” i po raz pierwszy rozczarowała mnie Meryl Streep, oprócz tego jak zagrała pierwsza scenę , myślałam ze dalej będzie grała tak interesująco, a było banalnie.
      • Zajmuje się piosenkami i muzyką do MIŁOŚCI BLONDYNKI i nie jest to łatwe. Początek prób 10 lutego. Obsada w komplecie.
      • Opuścił nasz dom wizytujący nas kot syna. Wrócił do siebie a my ratujemy kanapy.
      • Kręcę reklamę nowego kremu Soraya i znów jestem blondynką.
      • W Och-Teatrze dzisiaj był Mikołaj. W Fundacji urodziło się tyle dzieci ze teraz już co roku…było bardzo, bardzo miło. Dzieci się poznały i bawiły razem. Aktorzy zagrali im przedstawienie i rozdali paczki. Wierszyki i piosenki musieli za niektóre dzieci mówić i śpiewać ich rodzice. Mam nadzieję że nasze dzieci będą pamiętać te spotkania. Ja nigdy nie zapomnę Mikołajów w Zakładach Mechanicznych Ursus gdzie pracował mój ojciec, kiedy byłyśmy z siostrą małe, a potem Mikołajów w Teatrze Ateneum z małą Marysią.
      • Wszystkiego dobrego w telegraficznym skrócie bo mam masę pracy.
      19
      Styczeń
      2014
      11:11

      Henryka i Mariusza - wszystkiego dobrego

      Wracamy z Opola, z tamtejszego teatru im. Kochanowskiego gdzie graliśmy BIAŁĄ BLUZKĘ i DANUTĘ W. obejrzało nas 1600 osób i było bardzo very, ale jestem wstrząśnięta korytarzem w tym teatrze. Korytarzem cudów. Plakaty, plakaty, plakaty, których już nigdzie zobaczyć nie można, przyklejone na ścianach , cuda…. historia teatru. Tego korytarza nie można odnowić, bo nastąpi zagłada… Pozdrawiamy Opole , kłaniamy się raz jeszcze i dziękujemy za przyjęcie.

      Dziś we Wrocławiu PIERWSZA DAMA, jutro w Krakowie KONSTELACJE. W Warszawie wczoraj KALINA dziś KONSTELACJE jutro OMDLENIA  w Och-u ALICJA ALICJA i ZEMSTA.

      15
      Styczeń
      2014
      21:24

      Pawła i Izydora - wszystkiego dobrego

      • Jutro 4 urodziny OCH-TEATRU. Pozdrawiamy i dziękujemy W S Z Y S T K I M. Gramy z tej okazji BIAŁĄ BLUZKĘ. Po spektaklu aktorzy, pracownicy Fundacji, przyjaciele i rodziny zostają na nocnym Karaoke. Impreza jest zamknięta.
      • 25 lat temu umarł nieodżałowany dyrektor Teatru Powszechnego Zygmunt Hubner.
      • Dziś skończyłam adaptację MIŁOŚCI BLONDYNKI do Och-Teatru.Próby zaczynają się 10 lutego.
      • Dziś odbyła się pierwsza próba ICH CZWORO Zapolskiej. Reżyseruje i gra Jurek Stuhr. W obsadzie Sonia Bohosiewicz, Renata Dancewicz, Iza Kuna, Tomasz Kot. Premiera w lutym. Bilety już sprzedaży.
      • Dziś też przyszła do Warszawy zima.
      • Dostałam propozycję zagrania Michaliny Wisłockiej. Aż mnie zelektryzowało. Ale to jeszcze sprawa odległa. Cieszyłabym się gdyby do tego doszło. Znałam panią Michalinę.
      • W piątek i sobotę gram w Opolu.
      • Dziś wieczorem pokażę ten film moim psom. Ucieszą się. http://1funny.com/cute-very-smart-yorkie-puppy/

       


       

       

       

       

      11
      Styczeń
      2014
      14:28

      Matyldy i Honoraty - wszystkiego dobrego

      W niedzielę 5 stycznia 2014 roku o godzinie 19:00 odbyło się w Teatrze Starym w Krakowie, ostatnie podobno przedstawienie CHŁOPCÓW Grochowiaka, w każdym razie ostatnie w dotychczasowej obsadzie, i tym samym ostatni raz na scenie tego teatru stanęli Anna Polony i Jerzy Trela,  a być może ktoś jeszcze z obsady tego spektaklu. Publiczność dopisała, pożegnała i podziękowała ukochanym i szanowanym artystom owacjami, ponad dziesięciominutowymi brawami na stojąco, kwiatami rzucanymi na scenę. Nie zjawił się natomiast nikt z ramienia teatru, nikt ich nie pożegnał, nie podziękował, nie dał złamanego kwiatu. Panie dyrektorze Teatru Starego, nie dorósł Pan do bycia spadkobiercą wielkiej tradycji tego teatru i aby być jego dyrektorem. I to jest ocena pozaartystyczna żeby była jasność. Mój Boże!

      Anna Polony: http://www.e-teatr.pl/pl/osoby/750.html

      Jerzy Trela: http://www.e-teatr.pl/pl/osoby/870.html

      09
      Styczeń
      2014
      06:51

      Weroniki i Juliana - wszystkiego dobrego

      I znów dni podobne do siebie choć każdy inny. Po świętach, nowych rokach, ostatnich premierach, trudno się było na nowo odnaleźć. Ale powoli hamujemy, łagodnie, już jest jak przedtem tylko cyferka roku się zmieniła.

      Wczoraj przyszło tłumaczenie dokładne scenariusza do Filmu MIŁOŚĆ BLONDYNKI. No, są niespodzianki w stosunku do adaptacji i teatralnej i ostatecznej wersji filmu. Zaczyna się miła praca. W życiu się nie nasłuchałam tak orkiestr dętych jak przez ostatnie święta.

      Wczoraj spędziłam miły dzień z Danutą Wałęsową , duży wywiad i sesja. Było tak miło. Jak zwykle z Nią zabawnie, bezpośrednio, sympatycznie z uśmiechem dla wszystkich dookoła i przymrużeniem oka miedzy dziennikarka i nami dwiema. Wieczorem grałam DANUTĘ W. kiedy on leciała samolotem do Gdańska i było mi znów trochę „dziwnie” kiedy opowiadam w Jej imieniu to życie, a jednocześnie prywatnie się z Nią „najestem”. Bardzo Ją lubię i Jej dystans do wszystkiego, prostotę i bezpośredniość a jednocześnie …zawodowstwo w kontaktach z prasą, ani słowa, uśmiechu ani westchnienia więcej niż trzeba. Dziennikarka wciąż pytała czy wierzymy w miłość a my patrzyłyśmy po sobie zdziwione i odpowiadałyśmy – tak, tak, tak, co to by było gdybyśmy nie wierzyły? Śmiałyśmy się same z siebie, mówiłyśmy sobie nawzajem same komplementy i miłe rzeczy i odmówiłyśmy założenia szpilek do zdjęć.

      Przede mną podróże po Polsce z teatrem na nowo, tu na miejscu grają inni , bo powodzenie maja szalone a ja się minimalnie oddalę, do teatru wkracza Jurek Stuhr z próbami i nowa premiera z graniem OMDLEŃ bo jest na miejscu i KONTRABASISTY , teatr jest Jego. Ja w drugim tygodniu lutego zaczynam nowe próby w Och-Teatrze i się skończy „fruwanie”.

      Dwa dni temu moja rehabilitantka, przyszła z pismem Zwierciadło, ze wspaniałą okładką ze zdjęciem mojej córki. Zachwycona zadzwoniłam do Marysi natychmiast z wielkimi gratulacjami

      – Marysia! Gratuluję Ci okładki! Wspaniałe zdjęcie, proste, naturalne piękne.

      – Mamo …ale ja nie roniłam okładki do Zwierciadła …zaraz… jest tam wywiad i zdjęcia w środku?

      – Tak, ale nie czytałam , gratuluje Ci raz jeszcze.

      – Mamo…ja robiłam przed świętami okładkę i wywiad z okazji 4 urodzin Och-Teatru do innego pisma i nie autoryzowałam tego jeszcze… oj…poczekaj…..

      – Marysia ! Nie ważne, zdjęcie jest tak świetne że wszystko rekompensuje, może autoryzowałaś tylko nie pamiętasz, a zresztą, szefową Zwierciadłom jest Kasia Montgomery, on nie robi takich rzeczy…na pewno wszystko jest dobrze, gratuluję.

      – Mamo…bardzo ci dziękuję ale…

      – Natychmiast idź do kiosku i sobie to kup, będziesz zadowolona.

      Marysia zadzwoniła do Arka Janiczka z którym się przyjaźni i z którym mieli się spotkać za chwilę w jakieś sprawie…

      – Janik kup po drodze Zwierciadło, jak będziesz do mnie jechał, bo podobno jest okładka i wywiad ze mną …

      Arek na którego wszyscy pieszczotliwie od lat mówią Janik i którego uwielbiamy, jego z cicha pęk poczucie humoru, przyjechał bardzo spóźniony ze Zwierciadłem na którego okładce widniało zdjęcie Ewy Kasprzyk…

      – Szukałem, jeździłem, nie ma Ciebie, są tylko takie Zwierciadła Marysiu…

      – No ale o co chodzi z ta mamą ? Mama mówiła…

      – Wiesz…może mama pomyliła cię z Ewą Kasprzyk, nie znasz swojej mamy? Za szybko spojrzała…

      Wzruszyli ramionami i zajęli się swoimi sprawami. W międzyczasie ja też nie znalazłam nigdzie w mieście tego Zwierciadła. Zadzwoniłam z kolei do mojej mamy..

      – Mamo idź poszukaj w Milanówku Zwierciadła z Marysią na okładce. W Warszawie nie ma..

      – Oj Krysiu, to myślisz że będzie najpierw w Milanówku? Chyba najpierw rozwożą po Warszawie?

      Weszłam do Internetu. Znalazłam!

      – Marysia! Bardzo Cię przepraszam, ale to było Zwierciadło z 2008 albo 2011 roku. Nie mniej zdjęcie ładne! Nic się nie zmieniło.

      – Nie ma sprawy mamo, wszystko jest ok, uspokoiłam się .

      – No to całuję.

      – No to pa.

      To się zdarzyło dwa dni temu. Śmieją się ze mnie do dziś.

      Dobrego dnia dla Państwa. Miłość matczyna jest ponad czasem. Dziś gram ZMIERZCH DŁUGIEGO DNIA i muszę sobie przypomnieć w ciągu dnia o co chodzi, próba, próba, spotkania na próżne tematy  i spektakl…

      02
      Styczeń
      2014
      15:50

      Izydora i Makarego - wszystkiego dobrego

      No i jest rok 2014. Zadania założone na rok poprzedni wykonane! Nawet z nawiązką. Chyba było nieźle. Plany na ten rok z krzesełkiem czyli czwórką rozległe. Mam nadzieję że będziemy się bawić, śmiać, płakać, wzruszać, wkurzać, mieć nadzieje, rozczarowania i zaskoczenia, no i będziemy bosko zmęczeni! Zmęczeni jak psy, ale szczęśliwi. Dopóki wiele rzeczy bawi i interesuje, ambicjonuje i denerwuje, dopóki się chce chcieć, jest dobrze.

      w roku 2013 dulczyliśmy do naszego repertuaru kilka nowych spektakli

      ZEMSTA

      BABA CHANEL

      MAYDAY 2

      CZERWONY KAPTUREK

      PIERWSZA DAMA

      ROMANCA

      ALICJA ALICJA

      KONSTELACJE

      KALINA

      CHODŹ ZE MNĄ DO ŁÓŻKA

      PRZEDSTAWIENIE ŚWIĄTECZNE

      DEPRESJA KOMIKA

      W tym też 2013 urodziło się w Fundacji  nowych dwoje dzieci i to jest miłe. Zyskaliśmy wielu nowych przyjaciół, pracowników a przede wszystkim wile nowych doświadczeń. Zdarzyły nam się małe wpadki ale spektakle odwołaliśmy tylko dwa i to z powodów od nas absolutnie niezależnych. Sprzedajemy sie jak na trudny czas dla teatru, początek roku, bardzo dobrze. Wszystko płynie…

      Łączę zdjęcia z ostatniej grudniowej premiery, Depresji komika, udanej premiery i tyle…pracujemy dalej. I jeszcze raz na ten rok śmiechu, śmiechu, śmiechu i zabawy, radości i miłych chwil.

      31
      Grudzień
      2013
      12:02

      Sylwestra i Sebastiana - wszystkiego dobrego

      Sylwester 2013/2014. Zapamiętaj ten dzień, bowiem może to być początek wieczności, jak napisał Dante.

      27
      Grudzień
      2013
      16:20

      Kosmy i Damiana - wszystkiego dobrego

      Święta , święta i po świętach – jak podobno odpowiedziała Dorota Segda słynnym protestującym w Teatrze Starym. Wołali do Niej podobno -Ty taka święta! ( po św. Faustynie), na co podobno Dorota, miała ująć to tym prostym zdaniem, czym rozładowała sytuację i rozśmieszyła i protestujących i kolegów.

      Ja porządkuję, wyrzucam, segreguję, wywalam. Postanowiłam zrobić porządek z zalewającymi mnie papierami, drobiazgami, pamiątkami, przedmiotami. Wyrzucam bez litości, wynoszę całe wielkie kartony do spalenia i palę. Oczywiście podróżuję w czasie jednocześnie z tymi panierami, zeszytami, notatkami, scenariuszami. Czytam, wspominam, wzruszam się i…bez litości niszczę. Dziesięć wersji scenariusza filmu „Pestka”, dwadzieścia wersji „Tataraku” , rysunki dzieci z głębokiego dzieciństwa, dzieciństwa i młodości, stosy metalowych samochodzików bez jednego lub dwóch kółek, pudełka z muszelkami, kamykami, plątaniny kabli do różnych urządzeń, zeszyty, mapy, mapy, mapy, nieaktualne mapy, te królują…nie będę dalej wyliczać , jestem dziś lżejsza o 15 kartonów wyniesionych do ognia.

      Wśród życzeń, zastanowiły mnie powtarzające się najczęściej te aby otaczali mnie tylko przyjaciele i ludzie życzliwi. Czyżby tylu nieżyczliwych i wrogów, a ja nic o tym nie wiem? Czyżby Ci składający życzenia wiedzieli coś więcej niż ja? Zastanawiające.

      Siedzę nad adaptacją „Miłości blondynki” i zastanawiam się nad skromnością języka w oryginale i powtarzalnością słów i sformułowań. Pewnie dialogi w filmie były w jakiejś części improwizowane. W tym cały czar i styl zdaje się i nie należy tego broń Boże wzbogacać.

      – Dlaczego powiedziałeś że jestem kanciasta?

      – Bo jesteś

      – Ale dlaczego? Co to znaczy kanciasta?

      – No że jesteś kanciasta.

      – Ale co to znaczy kanciasta?

      – No… są kobiety okrągłe, jak gitara , a ty jesteś kanciasta .

      – A czy to źle?

      – Nie.

      Ale co to znaczy kanciasta?

      – Bo jakby cię Picasso narysował.

      – A kto to jest?

      – Malarz.

      – A kochasz mnie?

      – Tak.

      – Nawet jak jestem kanciasta?

       

      Dostałam dużo książek i filmów pod choinkę. Czytam więc cztery książki na raz, jak zwykle zresztą ale mi się mylą. Starzeję się. Dawnej mi się nie myliły.

      W Teatrze Polonia trwają próby, dziś pierwsza próba generalna z publicznością . „ Depresja komika”. Premiera w poniedziałek. Ja już widziałam, przed świętami, ciekawa jestem jak będą reagowali ludzie. Spektakl można nazwać muzycznym. Rutkowski-Walczak-Woronowicz. Trzy piekielne talenty.

       

      Czekamy na Nowy Rok. 2014. Rok z krzesełkiem do odpoczęcia w postaci cyfry cztery. Mm uczucie ze będzie to rok relaksowy. Ja w każdym razie jak widzę cyfrę cztery nudzę się i pozwalam sobie się zagapić. A Internet co na to? – Symbolizuje ziemię, pracę, materię, podstawę, ukrzyżowanie, dysharmonię, napięcie, zmia­nę, destrukcję. Odnosi się do najprostszej bryły, stąd jest liczbą stałości i mate­rii, konstrukcji rzeczy, bryłą ograniczoną czterema głównymi punktami. Ozna­cza stabilność, monotonię, nudę, posępność, niepowodzenia, nierozgarnięcie, mozolenie się, harówę, napady gniewu, melancholię. Reprezentuje silną i prak­tyczną naturę, całość, cztery pory roku, cztery żywioły. Nadaje nowy wymiar znanym, podstawowym elementom. Liczba ta jest testem dla ludzkiej zdolności radzenia sobie z napięciami. Niczego nie daje od siebie, wymaga stałej czujności i pracy.

      Dobrego wieczoru..

      Zdjęcia z próby ” Depresja komika” pani Kataryna Chmura-Cegiełkowska. Na końcu moje telefonem z próby.

       

      22
      Grudzień
      2013
      11:08

      Zenona i Honoraty - wszystkiego dobrego

      Drodzy Państwo, składam najserdeczniejsze życzenia świąteczne wszystkiego dobrego na ten czas narodzin NOWEGO. Oby się odrodziło dobre, miłe, potrzebne i zostało przy Was.

      Mam potrzebę „obdarowywania”. Wysyłam wiec tak drobiazg – mój dzwonek do telefonu. Nagrałam to tego roku latem na plaży we Włoszech i towarzyszy mi od tego czasu jako dzwonek w moim telefonie. Ten pan krzyczy to od lat co najmniej pięciu, na naszej włoskiej plaży. Tego roku poprosiłam go o nagranie mi jego okrzyków, swoistej autorskiej kompozycji , i przerobiłam to na dzwonek. Każdy dzwoniący do mnie od tego momentu przypomina mi miły czas , słońce i wakacje, może i Państwu będzie z tym miło. Pan nagrywając wypytał mnie o wszystko, był szczęśliwy i bardzo chętny do wielu wersji, zachwycony że będę go słuchać w Polsce zimą, złożył tysiące dobrych życzeń i pozdrowień dla Polski i Polaków przy okazji. Tak dobrej energii i takiego jak On ma uśmiechu, długo szukać. Także ….w prezencie Jego energia.

      Coco bello – dzwonek dla Państwa

      Dobrych przygotowań do Świąt. Nie pijcie i uważajcie na drogach. Pocałujcie ojców i matki, przytulcie dzieci, odezwijcie się do przyjaciół, do tych zapomnianych także, nie odzywajcie się do tych którzy Wam zrobili przykrości, nie byli lojalni lub Was oszukali, bo jakaś kara i porządek musi być.

       

      21
      Grudzień
      2013
      10:59

      Tomasza i Tomisława - wszystkiego dobrego

      Dziękuję za wczorajszą atmosferę podczas koncertu w Gdańsku. Raz jeszcze najlepsze życzenia świąteczne. Dziś gram ostatni spektakl w tym roku z trójką. Zaczyna się za chwilę rok z czwórką. Czwórka jest jak wygodne krzesełko zachęcające do odpoczynku i spokojnego sobie bycia. Tego życzę Wszystkim Państwu. Takiego roku na miłym wygodnym krzesełku. Sukcesów osiągnietych z krzesełka. Pozdrawiam.

      20
      Grudzień
      2013
      06:32

      Bogumiła i Dominika - wszystkiego dobrego

      Dziękuję Państwu za wszystkie życzenia urodzinowe, bukiety w realu i wirtualne. Bardzo, bardzo dziękuję.
      Dziś śpiewam koncert w Filharmonii w Gdańsku, jutro jeszcze ostatnia DANUTA W. w tym roku i …..święta….na scenę wyjdę dopiero 3 stycznia 2014 roku.

      14
      Grudzień
      2013
      07:36

      Alfreda i Izydora - wszystkiego dobrego

      Wczorajszy lakoniczny wpis na FB zdobył w momencie 25 tysięcy czytelników. Zdumiało mnie to. Jednak tak duża liczba ludzi natychmiast zareagowała, pojawiły się od razu komentarze. Jednak to wciąż tak żywe, boli, jest ważne. Wielu ludziom zmieniła życie ta data. Wielu rodzinom. Odzywają się teraz ze świata. Tęsknią. Ciągle to ich Polska. Po 30 latach, wciąż. Tu na miejscu wielu rozczarowanych, nie maja czasu czekać, jak piszą, i nie o taką Polskę im chodziło. A o jaką? Ciekawe.

      Dziś 13 grudnia. Czarna data. Zaświećmy lampki w oknach wieczorem. Dla pamięci, dla tych którzy wtedy oddali życie żebyśmy dziś mieli naszą Polskę. Kłótnie w Niej, awantury, ale demokracja wymaga dojrzałości, a na nią chyba musimy jeszcze poczekać.

      12
      Grudzień
      2013
      09:49

      Adelajdy i Aleksandra - wszystkiego dobrego

      Pierwsza próba generalna PRZEDSTAWIENIA ŚWIĄTECZNEGO za nami. Jeszcze dekoracja nie jest skończona, jeszcze dużo błędów, w rytmach, w początkach scen, wiele rzeczy nieprecyzyjnych, trochę dziś na próbie przed 2 generalną będzie jeszcze zmian, ale publiczność wydaje się zadowolona i wychodzili „na oko” szczęśliwi. Kończy się sentymentalnie. I tak ma być.

      W mediach , w wywiadach, zmuszają mnie wciąż do tłumaczenia się dlaczego robię farsę, jakbym kogoś zabiła a co najmniej krzywdziła. Co to za paranoja!!! Od kilku lat tłumaczę się z tego że dużo pracuję, że jestem aktywna, że…. że… Dziennikarze bez przerwy zadają mi negatywnie sformułowane pytania w stylu – czy pani umie wypoczywać? Czy nie powinna pani zwolnić? Dlaczego zajmuje się pani farsami? Podobno ma pani kłopoty ze snem? Czy nie ma pani dosyć? Co będzie dalej? Skąd w pani tyle energii i czy uważa pani ze to jest normalne? Co panią gna? Co będzie dalej, nie martwi się pani? Czy pani nie żałuje? Czy zrobiłaby to pani drugi raz (fundacja, teatry)? Jak wyobraża sobie pani siebie za kilka lat? Jak pani myśl, na jak długo starczy pani sił? Czy nie uważa pani ze pani coś traci? Mam wrażenie że jest pani samotna w środowisku, jak pani to znosi? Czy musi pani poświęcać swoje prywatne ambicje zawodowe dla tej pracy? A ja, w wirze życia, potargana z rozmazanymi oczami i bez ust  jak mówiła pani pani Zofia Łapicka, mama Zuzi, kiedy nie miałyśmy szminki na ustach), skonsternowana i zdziwiona tą „troską”, nie wiem co odpowiadać.

      No nic, przepraszam że tyle o sobie.

      Jest dobrze.

      Będzie dobrze.

      Nie martwcie się dzieci (ci, którzy ze mną pracują)

      Kończymy kolejny 8. rok. Przed nami następny. Przyszykowałam wiele atrakcji. Nie będzie łatwo, ale będzie ciekawie.

      W Sylwestra złożę z Wami najlepsze życzenia naszej publiczności. Przywitamy Nowy Rok razem.

       

      © Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.