Bernarda i Bazylego - wszystkiego dobrego
20 maja
1862 – Założono Muzeum Narodowe w Warszawie.
1935 – Uniwersytet Warszawski przyjął imię Józefa Piłsudskiego.
1498 – Vasco da Gama dopłynął do Indii.
1609 – W Londynie zostały wydane Sonety Williama Szekspira.
1873 – Levi Strauss i Jacob Davis uzyskali amerykański patent na dżinsy.
1996 – Rozpoczął się ponad półtoraroczny okres widoczności gołym okiem
Komety Hale’a-Boppa, jednej z najjaśniejszych w historii.
20 maja urodzili się: Honoré de Balzac, Władysław Sikorski, Franciszek Macharski,
Hanna Krall, Zbigniew Preisner, Paweł Mykietyn i …. mama.
Wszystkiego najlepszego.
Zofii i Jana - wszystkiego dobrego
Dziś dla zabawy melduję jak przekręcają nasze tytuły Widzowie kupując bilety.
Najwięcej szczęścia ma tytuł SEKS DLA OPORNYCH, który bywa SEKSEM DLA ODPORNYCH, SEKSEM DLA ODIZOLOWANYCH lub SEKSEM DLA ODWAŻNYCH. Bywa też że jest to SEKS DO OPORU albo SEKS BEZ OPORÓW.
KONSTELACJE były według pewnego pan KONSTERNACJAMI
Jedna pani niedawno chciała kupić bilety dla siebie i wnuczka na ICH CZWORO bo uznała że to spektakl dla dzieci. Wyprowadzana z błędu, upierała się że skoro grają tam zwierzęta – kuna, kot i szczur, to to nie może być spektakl dla dorosłych. Kiedy od naszych kasjerów dowiedziała się że to nazwiska aktorów a nie postaci sztuki, Izabela Kuna, Tomasz Kot i Jerzy Stuhr, tłumaczyła że właśnie przyjechała z Australii i chciała zabrać wnuczka do teatru.
KLAPS. 50 TWARZY GREYA – to albo EL GREY, albo DON GREY lubo EL GRECO.
Jakiś czas temu pewna pani chciała bilety na SINDBADA jak się okazało chodziło jej o BAGDAD CAFE.
Znów pan, uparł się że chce bilety na spektakl DO KOMINKA i po długim dochodzeniu okazało się że chodzi mu o DEPRESJĘ KOMIKA. Która tez bywa DEPRESJĄ CHOMIKA.
Od kilku lat bawimy się w Fundacji zamianą dokonaną przez jednego z widzów wynikłą z tłumaczenia tytułu DARKROOM na CIEMNEGO CYGANA.
Ostatnio zdumiony kasjer zapytany o dostępność biletów na KABATY I SKRZYDŁA doszedł po chwili namysłu że chodzi o KANTATĘ NA CZTERY SKRZYDŁA.
Zabawa jest tez z tytułem BABA CHANEL który to tytuł bardzo często jest zmieniany na BABY CHANEL.
Oj baby, baby, baby! Cry baby cry! Cry baby! – jak śpiewała Janis Joplin.
SZELMOSTWA SKAPENA – SZELMOSTWA Z KAPELĄ, SZELMOSTWA Z KĄPIELĄ
UCHO, GARDŁO, NÓŻ – UCHO, GARDŁO, WIDELEC
BIAŁA BLUZA – BIAŁA BLUZA Z KAPTUREM
PATTY DIPHUSA – PATTY DO PASA
GRUBE RYBY – GRZYBY RYBY, GRUBE RURY
32 OMDLENIA – 32 ZASŁABNIĘCIA
WEEKEND Z R. – WEEKEND ZER
PO CO SĄ MATKI? – POCĄ SIĘ MATKI, PO CO SĄ MAJTKI?
SHIRLEY VALENTINE – SHIRLEY BALLANTINES
A teraz z innej beczki bo dużo, bardzo dużo nawet, wywiadów ostatnio, to chyba z okazji plebiscytu Ludzie Wolności …
Najczęściej zadawane mi pytania i ostatnio zadawane mi pytania:
Skąd Pani czerpie energię
Jak pani daje sobie radę ze wszystkim
Czy jest pani pracoholiczką
Jak pani wypoczywa
Czy miewa pani wakacje i jak je pani spędza
Jak pani myśli co będzie dalej i czy długo pani tak pociągnie ( sic)
Ile pani snu potrzeba i czy pani uważa ze to normalne
Czego się pani boi
Czy dobrze czuje się pani w Polsce
Jak pani myśli ile jeszcze będzie pani pracować
Czy nie uważa pani że warto już odpocząć
Na ile lat się pani czuje
Czy często czuje się pani zmęczona
Co pani będzie robić na emeryturze
itd. itd. itp.
Na koniec pozdrawiam wszystkich i wysyłam zdjęcia z mojego telefonu z przedwczoraj.
Roberta i Serwacego - wszystkiego dobrego
Wczoraj wieczorem odbyła się premiera rewitalizowanego filmu „Przesłuchanie” w kinie Kultura. Jakość po tej rewitalizacji jest imponująca i obrazu i dźwięku.
Dziś zobaczę pierwszy raz próbę naszej „Medei”, której premiera ma się odbyć 22 maja w Teatrze Polonia.
Ludmiły i Gizeli - wszystkiego dobrego
Żeby się wszystkim podobać, trzeba śpiewać w chórze, lub grać w orkiestrze, to jasne.
Zastanawiam się co to za czas w którym żyjemy. O czym to jest historia. Jaki to moment.
W teatrze czasem 2+2+2 = nieskończoność, coraz rzadziej 2+2+2= 6 a często 2+2+2= 0
Ile sztuk ludzie piszą, to jest nie do pojęcia.
Człowiekiem Wolności wybrałabym panią Danutę Hubner.
Do mojej córki przyplątał się w lesie pies. Błąkał się po tym lesie podobno od wiosny, jak mówili ludzie. Marysia pojechała z nim do weterynarza. Nie umiał iść trotuarem, po schodach, nie widział wcześniej samochodu na oczy, smycz byłą dla niego wyzwaniem. Na pytanie weterynarza jak ma na imię odpowiedziała bez namysłu Kazimierz, dostał szczepionkę i książeczkę zdrowia. Przygarnęli go państwo Gogolewscy. Pies uczy się żyć na nowo, w Warszawie. Od dwóch dni ma na imię Morus. Wszystkiemu się dziwi, ale też uczy się szybko i jest nadzwyczajny jak twierdzi pan Ignacy. Cóż to za szczęśliwa historia!
Zasypiam wszędzie i niespodziewanie.
Jestem panią od piesków i kotków.
Jana i Judyty - wszystkiego dobrego
Niespokojny Nowy Jork. Byliśmy z 32 Omdleniami. Dobre spektakle. Dobra publiczność. Ukraina w wiadomościach na pierwszym miejscu. Niepokój. Gmatwanina. W telewizji wyeliminowali chude kobiety. Huk. Tłum. Bieganina. Tylko w teatrach i muzeach uspokojenie i ukojenie. A napatrzeć się nie można. Amerykanom skracają się nogi i gęstnieją włosy z roku na rok. Zęby coraz bielsze. Papierosy kosztują 12 dolarów. Maratony i rowerowe parady w proteście i ku czci. Beztroska i lęk. Śmieją się i śpiewają z byle powodu. Płaczą i wzruszają się też łatwiej niż w Europie. Bardzo wielu ludzi zwyczajnie zadowolonych z dnia. Agresja wynika z reakcji na nasze interpretacje faktów a nie na fakty. Zdjęcia przypadkowe. W ostatniej scenie nowej wersji spektaklu Cabaret, konferansjer rozbiera się do pasiaka oświęcimskiego. Nic nie kupiłam bo za dużo wszystkiego. Zatrułam się mango. Idę spać.
Mariana i Katarzyny - wszystkiego dobrego
Wczoraj zagraliśmy po raz 100 „Danutę W.” Od premiery minęło 16 miesięcy. Przyjechała pani Danuta , po spektaklu odbyło się spotkanie z publicznością. Ta rola, ten spektakl, to bodaj moja największa zawodowa przygoda, także odpowiedzialność i satysfakcja. Zainteresowanie spektaklem nie słabnie, pewnie potrwa jeszcze czas jakiś. Bardzo , bardzo lubię to grać, opowiadać to życie i tę historię, jestem z tego co się stało i dzieje dalej z tym spektaklem i dookoła niego bardzo dumna.
Jutro wylatujemy do Nowego Jorku z „32 Omdleniami”. Tu zostawiamy majówkę, bardzo długi weekend, wiosnę w natarciu, nasze teatry grające bez dnia przerwy, niestety z połową publiczności na sali. No nic, gramy, stoimy na posterunku, jesteśmy do dyspozycji. Liczyłam na deszcz i wiatry a tu pogoda nieteatralna. No trudno.
Wszystkiego dobrego. Miłych spacerów, kochających ludzi, łagodności serca i balsamicznego czasu.
Marii i Marcelego - wszystkiego dobrego
Wracam do życia po premierze „Miłości blondynki” i rozglądam się dookoła z ciekawością. Wiele nowości, wiele zmian. Ta premiera kosztowała mnie dużo, tak dużo, że zaczęłam czytać Tatarkiewicza na uspokojenie, uznałam, że jak nie pomoże filozof (i historyk sztuki), no to już nie wiem kto, i pomogło, bardzo pomogło.
A swoją drogą ta lektura okazała się dla mnie nadzwyczajnie odświeżająca.
Nie mam zaufania do ludzi zbyt ambitnych, szczególnie zbyt ambitnych twórców. Tu zawsze element rywalizacji, kombinacji i manipulacji także ma swoje znaczenie.
Nie lubię tzw. głębokich rozmów, prowadzę je sam ze sobą.
Jasność i prostota w sztuce, zawsze były najcenniejsze. Sztuka „ciemna” ma swoje okresy, niezbyt długie.
Im więcej pieniędzy tym mniej poezji…
Niegdy nie planowałem swojego życia. Nie dążyłem do wyznaczanych celów. Celów w ogóle sobie nie wyznaczałem.
W ogóle nie należy za dużo się spodziewać…
Uniknąłem w życiu dwóch nieszczęść nadmiaru pieniędzy i braku pieniędzy…los pozbawił mnie trzy razy w życiu całego majątku. Zostawił to co mam w sobie i najbliższych.
Tadeusz Różewicz nie żyje. Miał wiele szczęścia do teatru. Ostatnio zastanawiałam się nad tym, co napisał, co można by przypomnieć. Pamiętam zachwycające inscenizacje „Na czworakach” z Zapasiewiczem i „Kartotekę ” z Łomnickim. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie książka „Matka odchodzi”, którą przeczytam nie tak dawno. „Białe małżeństwo”, „Nasza mała stabilizacja”, poezje, scenariusze, kamienie milowe w naszej kulturze. Ciągle wraca to, co stworzył. Tak piękne wiersze. Taka prostota.
Dziś pożegnanie z jednym z moich ulubionych naszych spektakli „ Koza, czyli km jest Sylwia” Albeego. Ja gram „Ucho, gardło, nóż” wcześniej, popołudniówkę, a potem tęskne pożegnanie. Tych pożegnań będzie teraz kilka latem.
Jutro do Torunia z „32 Omdleniami”. Gramy tam w niedzielę i poniedziałek.
Wtorek i środa „Danuta W.”, we wtorek 100. przedstawienie na które przejeżdża i pani Danuta i pan Piotr Adamowicz współautor książki. Po spektaklu spotkanie z Widzami.
We czwartek wylatujemy do Nowego Jorku, żeby zaprezentować „32 Omdlenia”.
Na miejscu w Polsce, długa majówka, mam nadzieję, że także z naszymi teatrami dla wielu, dla tych którzy nie zdają matur, nie sadzą w ogródkach i nie wyjeżdżają pławić się w przyrodzie zmobilizowanej na beatyfikację. Nieprawdopodobnie piękny jest świat tego roku. Z urody.
Podobno w jednym z wywiadów przed premierą „Miłości blondynki” powiedziałam, żeby nie zakochiwać się w – byle kim – i teraz mam wiele zapytań jak tego Byle Kogo rozpoznać. No cóż, sprawa jest skomplikowana choć nie tak jakby się wydawało. Jeden z przykładów omówiłam na scenie Och-Teatru.
Zaczęłam słuchać ostatnio wydanego Murakami. Jeden z bohaterów, pisarz, mówi- jeśli coś rozumiem w sztuce, przestaje mnie to interesować. Mnie odwrotnie. Lubię coś rozumieć czy zrozumieć w trakcie. Murakamiego rozumiem i lubię.
Jutro Jan Paweł II Świętym. Jechałam przez Polskę wczoraj, wystroiła się nadzwyczajnie. Powiewa niezliczoną ilością flag papieskich i polskich, wstążek, proporców. Wszystkie kościoły, kapliczki przydrożne, nawet leśne wystrojone nadzwyczajnie, świece płoną, ptaki dookoła nich śpiewają. Kościoły mają wrota szeroko otwarte, z kościołów śpiew wydobywa się nieustannie, na każdym zakręcie spotyka się z nowym śpiewam dochodzącym z kościoła w sąsiedniej miejscowości. Ludzie poboczami dróg idą do kościołów wystrojeni, z gniazd bociany przypatrują się temu ze spokojem. Drzewa i kwiaty rozwija się z zdwojoną siła żeby zdążyć na niedzielę. Na domach, w oknach, wzdłuż płotów wstążki, w bramach, furtkach, kwiaty, portrety Jana Pawła II i wszelkie możliwe oznaki uwielbienia i radości. Wyobrażam sobie jak w Polsce w tym roku będziemy czcić dzień Wszystkich Świętych.
Dobrych dni.
– Pani Krystyno, co zrobić żeby nie stracić życia? Moja Droga Pani, zwrócić na nie szczególną uwagę. I byle nie byle jak i na razie…. I nie jutro tylko dziś.
Adolfa i Tymona - wszystkiego dobrego
Dziś 71. rocznica Powstania w Getcie. Z tej okazji wysłuchałam audiobooka „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall w interpretacji Mai Ostaszewskiej. Ta książka za każdym razem robi wrażenie równie silne. I ta rocznica każdego roku wywołuje ból w żołądku.
Zajmuję się od jakiegoś czasu przygotowywaniem przedstawienia, które odbędzie się w noc 1 sierpnia w Muzeum Powstania Warszawskiego. Od początku roku czytam rzeczy na ten temat i po przeczytaniu sztuk teatralnych, książek, wspomnień, pamiętników zdecydowałam, że wracam do Mirona. Jestem po zrobieniu adaptacji z Mirona Białoszewskiego. Jurek Satanowski pisze muzykę do niej. A ja siedzę w temacie. Nie mam beztroskiej wiosny w związku z tym. Taka dawka przypomnienia przytłacza.
Ale dziś serdecznie pozdrawiam te osoby, które bez przerwy nakrywają do stołu, sprzątają ze stołu, myją, kroją, wkładają do lodówki, wyjmują z lodówki, gotują, przelewają, odlewają, nakładają, sprzątają, podgrzewają…..w otoczeniu rodziny. Jezus Zmartwychwstaje, a my wkładamy do zmywarki i wyjmujemy z lodówek. Jutro znowu od rana, tyle, że zmiana menu po święconym jajku, barszczyk, wędliny, pasztety, żurawiny, gruszki w occie, grzybki, sałatka jarzynowa, schab, gęś, mazurek, babka, szarlotka, tort i jajka , jajka, jajka….ja krem z kalafiora… i znów się muszę napić gorącej herbaty i iść na spacer. Na szczęście w poniedziałek już próba, wieczorem pierwsza próba generalna, i jedzenie, i stół zejdzie na plan dalszy, a nawet na bardzo dalszy… W Teatrze Polonia gramy w poniedziałek „Konstelacje”.
Ludzie! Jedzenie zagraża życiu, nie tylko zdrowiu.
Zdjęcia z prób ” Miłości blondynki” – Karolina Wolf.
Roberta i Patrycego - wszystkiego dobrego
Moi Państwo, zbliżają się Święta. Składam najserdeczniejsze życzenia z tej okazji.
Leona i Filipa - wszystkiego dobrego
ANDULA: …a on mi opowiadał o tych zwierzętach, wiesz…że na przykład nie żyją cały czas razem, tak jak…jak ludzie, ciągle, te zwierzęta robią to tylko raz w roku, w czasie rui, wiesz…potem są znowu samotne i żyją na własną rękę, bez nikogo, nie tak jak ludzie… Tylko dzikie gęsi są podobne do ludzi, wiesz…
JARUSZKA: Tak?
ANDULA: Nooo…one żyją razem nawet 120 lat…
JARUSZKA: Naprawdę?
ANDULA: Nieźle, co?
JARUSZKA: Noo…
ANDULA: No a wyobraź sobie, że jak on zastrzeli na przykład jego albo ją, rozumiesz?
JARUSZKA: Tę gęś tak?
ANDULA: No…to…to drugie z nich zostaje samo nawet sto lat.
Miłość blondynki na ostatnim etapie prób. Teraz trzeba rozwiązać jeszcze sprawy techniczne, dekoracje staną wkrótce, zaczniemy robić światło, kostiumy prawie gotowe, próby charakteryzacji i fryzur trwają. Jeszcze odpowiedzi na kilka pytań szczegółowych i koniec. Premiera 24 kwietnia, w okresie świat próby techniczne , pierwsza próba generalna w poniedziałek świąteczny. Kolejny tytuł do naszego repertuaru zaczyna swoje życie. Ile to już przez te 8 lat? W Teatrze Polonia trwają próby Medei.
Wczoraj zadałam sobie pytanie który spektakl w ostatnich latach w Polsce zachwycił mnie naprawdę? Który uznałabym za skończone dzieło a nie tylko interesujące, świetne choć kalekie, wspaniałe ale nie doskonałe?
Jakiego aktora/ aktorkę chciałabym bardzo, bardzo zobaczyć na scenie?
Jaka sztukę , jakiego autora marzę żeby zobaczyć? Przypomnieć sobie? Co by mi sprawiło prawdziwą radość?
Kto albo co mnie w teatrze interesuje , budzi nadzieje?
Które naszych spektakli , w Fundacji, które powstały przez te 8 lat, uważam za bardzo dobre, lub bliskie ideału w obrębie gatunku?
Ile ról powstało w naszej Fundacji i które uważam za wybitne?
Jakie są funkcje teatru i jego rola? Albo – po co jest teatr, i czego może dokonać?
A Teatr po czasach buntu? To Teatr dorosły?
Czy teatr o ludziach dobrych i dobrym świecie, może być dziś uznany w ogóle za interesujący?
Co nazywam sentymentalnym w teatrze i jaka jest tego wartość?
I co to jest, że w teatrach w Polsce obraz nie zgadza mi się z dźwiękiem? Jakość obrazu z jakością dźwięku. Jakością mówienia.
Czy istnieje w tej chwili obsada, grupa aktorów, około 30 osób, które mówią tak że mogliby zagrać Szekspira, naprawdę a nie w sposób niedoskonały od strony słowa?
Itd., itd., itd.
Rozmowa z samą sobą. Konkluzje zostawiam także sobie. Pozdrawiam wszystkich w naszej Fundacji. Morze pracy, ocean…myślę że nie na marne….
Dobrego dnia.
Donata i Rufina - wszystkiego dobrego
Jezus, Maria! Matko Święta! Pomocy! Wczoraj wieczorem o 21:34 dowiedziałam się że Urszulka Kochanowska nie istniała, świat mi się zawalił. Marta Kuligowska która siedziała obok mnie krzyknęła: To jest wiadomość na żółty pasek! Sprawdziłam w nocy w Internecie. Są takie domniemania, nie ma wpisu w żadnych księgach parafialnych o takim dziecku, nie ma grobu. Na forach internetowych młodzież protestuje, krzyczą że przestaną się uczyć. Ze zgrozy nie mogę ochłonąć.
Dobrego dnia mimo wszystko.
Ireny i Wincentego - wszystkiego dobrego
Dziś śpiewam po długiej przerwie znów KONCERT. PIOSENKI Z TEATRU. Coraz rzadziej wstawiamy ten wieczór, mamy w Fundacji wiele sztuk do grania, niektóre czekają w kolejce na miejsce na scenie, ale ten dzisiejszy jest na prośbę publiczności. Ten koncert to dla mnie zawsze nerwy, za rzadko go gram, żeby się nie denerwować i nigdy nie wiadomo co będzie, bo jak się okazało kilka już razy, ta luźna forma , powoduje że jestem zbyt emocjonalna czy lepiej powiedzieć, nieprzewidywalna. No cóż, coraz mniej skupiam się na śpiewaniu i coraz więcej podczas tego koncertu gadam – opowiadam. To pewne znak czasu i mojego wieku, każda piosenka, każde nawet w niej słowo wywołuje tysiące wspomnień, skojarzeń, porównań, nie mogę się opanować żeby ich nie opowiedzieć, ostatnio zdarzało mi się ( bo śpiewam ten koncert na zaproszenia poza Warszawą), że nagle przerywałam piosenkę opowiadałam coś co mnie dopadło…. a potem dopiero kontynuowałam śpiewanie. Muzycy na szczęście, a gram z nimi lata całe , to oni towarzyszyli mi i w „Kobiecie zawiedzionej” a Wojtek Borkowski także w „Marlenie”, piosenki z pierwszej wersji „Białej bluzki”, też grają ze mną od lat, tak więc na szczęście w każdym momencie mnie „łapią” i świetnie znajdują się w moim swoistym mich macht słowno muzycznym. Zdarza mi się myśleć na moment o czym innym, bo coś właśnie wpada mi do głowy, a wtedy najczęściej zapominam tekstu który śpiewam, wtedy też Oni potrafią mi podpowiedzieć, w każdym momencie, znają te piosenki na pamięć. Powstała dziwna forma teatralna, każdego wieczoru trochę inna. Bardzo indywidulana i śpiewanie bardzo zindywidualizowane, nie bardzo wiem czy można to już nazwać śpiewaniem.
Ten koncert to następstwo płyty live, nagranej kiedyś w radiowej 3 w sali imienia Agnieszki Osieckiej. Zarejestrowaliśmy ten koncert i wydaliśmy płytę, głównie żeby ocalić wspaniałe teksty, tłumaczenia, dzieła sztuki, powstałe do przedstawień „Kobieta Zawiedziona” i „Marlena”. Tłumaczeń dokonali panowie Jeremi Przybora i Wojciech Młynarski, na prośbę Magdy Umer, która była reżyserem tych trzech przedstawień i lata całe mi tłumaczy, że śpiewać cicho jest co prawda trudniej, ale piękniej, a ja z trudem staram się w to wierzyć. Koncert skomponowała też wtedy Magda w całość i towarzyszyła mi podczas koncertu radiowego. Kończyłam wtedy grać „Kobietę zawiedzioną”, a byłyśmy w trakcie prób do „Marleny” i nie wszystkie piosenki do tego spektaklu były gotowe, Magda dołączyła kilka piosenek z „Białej bluzki” i tak powstała całość. Minęło wiele lat, potem graliśmy ten koncert wiele wiele razy, głównie na zamówienie, a dziś po latach ten wieczór stał się bardzo osobisty. Gram dużo ról, wolimy z tym spektaklami prezentować się publiczności, ze spektaklami powstałymi już w Fundacji, jednak Koncert co jakich czas wygrywa i już nie można odmówić. Tak więc, znów, po przerwie w Warszawie.
Dobrego dnia i dobrego wieczoru życzę. W Teatrze Polonia dziś o 12:00 ” Czerwony kapturek” o 18:30 ” Depresja komika” i wspaniali panowie Rutkowski i Woronowicz, o 21:00 „Klaps. 50 twarzy Graya” Jutro w Och-Teatrze o 18:00 koncert Kim Nowak w Teatrze Polonia popołudniówka o 16:00 „32 Omdlenia ” i o 19:30 ” Klaps. 50 twarzy Graya”.
W próbach „Miłość blondynki” i „Medea”.
Ach, zapomniałam jest wiosna. Drzewo zakwitło!
Wiktora i Eustachego - wszystkiego dobrego
Wsiadłam kilka dni temu do pociągu. – Przepraszam pana, czy mógłby pan pomóc mi włożyć walizkę na półkę? Walizeczka mała na jeden dzień, ale jednak, dla mnie i wysoko i stoi obok mężczyzna… – Nie. Mam chory kręgosłup. Ani przepraszam, ani pani wybaczy… Nic. Wcześniej włożył swoją wielką walizę bez wysiłku. Wstała obok siedząca pani i powiedziała:- Pomogę pani. Wzięła moją walizkę zanim zdążyłam zaprotestować i wrzuciła na górną półkę. Kiedy wysiadałam, zanim zdążyłam się zorientować zdjęła moją walizkę i podała mi wyciągając rączkę i dopinając zamek. – Pomóc panu? – zapytała mężczyznę? I naprawdę nie było w tym ani grama złośliwości. Byłam w szoku. Na dworcu schodach po schodach, z walizką, żaden z mijających mnie panów nawet się nie zawahał żeby mi pomóc. W pewnym momencie ktoś krzyknął – Halo! Proszę pani! Odwróciłam się. Jakiś pan, pokazywał mi nogą papierek leżący przy nim na posadce. – To pani wypadło! I czekał, że podejdę i podniosę. Podeszłam, podniosłam nieważny jakiś kwitek i powiedziałam – Dziękuję panu. Przysięgam, że był w tym z kilogram złośliwości, ale on tego nie zauważył. Przed dworcem inny pan zabrał mi jedyna stojącą taksówkę, do której zmierzaliśmy razem, a taksówkarz wysiadł, włożył jego walizkę do bagażnika, nawet na mnie nie spojrzawszy. Postanowiłam pójść spacerem, było wiosenne słońce, miałam niedaleko. Po jakimś czasie jednak zrezygnowałam i zdecydowałam się ostatni odcinek przebyć tramwajem. W tramwaju wszyscy mężczyźni siedzieli, kobiety stały. Przy wysiadaniu nikt z panów mi nie pomógł, jakaś pani wsiadająca do tramwaju odsunęła się i wstrzymała innych wsiadających, robiąc mi więcej miejsca.
Wieczorem odwiedziłam kuzynkę mieszkającą w tym mieście, wychowującą wnuka, na emeryturze. Opowiedziałam jej moje poranne przygody. – Co się dzieje? – zapytałam. Dawno nie podróżowałam sama, nie korzystam z komunikacji miejskiej… Co się dzieje? – Ach, wiesz, wiele się zmieniło – odparła. To nasza wina. Rozczarowane życiem i naszymi mężczyznami przerzuciłyśmy całą miłość, nadzieję i uwielbienie na synów. Wychowałyśmy takie pokolenie mężczyzn. Czy znasz matkę, która nie usługiwałaby całe życie synowi jak niewolnica, i jeszcze nie byłaby z tego powodu najszczęśliwsza? Ja nie znam. To wszystko nasza wina, niestety. Mieszkam z synem i jego rodziną. Kilka dni temu wróciłam z sanatorium. Walizkę zostawiłam przy drzwiach wejściowych i mój syn mijał ją bezrefleksyjnie cały dzień, a wieczorem, kiedy już uśpiłam małego, wniosłam ją sama do mojego pokoju na górę. Normalne, westchnęła. A przypatrzyłam się potem jak karmiła wnuka, rozbierała, zdejmowała mu kapcioszki, sprzątała jego zabawki przed snem i słyszałam, jak on nie reaguje na żadne jej prośby i tłumaczenia, że ma gościa, i słuchałam jak czytała mu do snu, mimo że ja siedziałam sama i czekałam na nią, bo protestował głośnym rykiem, kiedy przerywała czytanie. Kiedy wróciła i wreszcie siadłyśmy razem zdenerwowana tłumaczyła, że popłakał się, bo dzieci są teraz mało odporne, że musi uważać co mu czyta, że szczególnie chłopcy są teraz bardzo delikatni. Dziewczynki są dużo mniej wrażliwe.
Jadę dziś do Grudziądza grać DANUTĘ W. samochodem. Mam dosyć kontaktu z rzeczywistością.
Lidii i Ernesta - wszystkiego dobrego
Szanowni, Mili, Niezawodni! Bardzo dziękujemy za kartki dla nas z okazji Dnia Teatru. Jest w nich serce i praca. Bardzo, bardzo dziękujemy. To, że nadeszły oznacza, że jesteście z nami i przyjaźnicie się z nami nie tylko podczas teatralnych wieczorów. Jestem zobowiązana i wysyłam razem z podziękowaniami najserdeczniejsze życzenia wszystkiego dobrego, a przede wszystkim wielu niezapomnianych teatralnych wzruszeń. Pozostajemy w przyjaźni i szacunku. Krystyna Janda
Bogusława i Katarzyny - wszystkiego dobrego
Moi Drodzy! 27 marca Dzień Teatru. Zrobiłam naprędce, bo idę na próbę wieczornego koncertu na rzecz Fundacji Ewy Błaszczyk i kliniki Budzik, zrobiłam więc naprędce dwie kartki okolicznościowe. Czy Wy nie moglibyście zrobić lepszych, od siebie? I mi przysłać? Tak na Dzień Teatru.
Dobrego dnia.
Benedykta i Lubomira - wszystkiego dobrego
Nareszcie jest! Jak czekałam! Wyjście poranne do ogrodu dziś mnie obezwładniło! Oby ta wiosna była dla wszystkich dobra i spokojna.
Jutro we Wrocławiu na PPA nasz spektakl ” Czas nas uczy pogody”, życzę wzruszeń i zabawy, choć to gwarantowane.
Józefa i Bogdana - wszystkiego dobrego
27 marca we Wrocławiu, w ramach Przeglądu Piosenki Aktorskiej o 20:00 koncert Niny Hagen. Tak bardzo chciałabym tam dzisiaj być . Niestety jestem w Warszawie i nie dało się inaczej.
Nina Hagen to moja wieloletnia fascynacja, była także wielokrotnie moją inspiracją, w czasach naszej młodości. Bardzo zazdroszczę tym, którzy będą mogli być na tym koncercie. Pozdrówcie ode mnie panią Hagen i bijcie Jej brawo w podziękowaniu także ode mnie.
We Wrocławiu podczas PPA, Och-Teatr zaprezentuje spektakl ” Czas nas uczy pogody” reżyserii Krzysztofa Materny. Bardzo nam miło.
Ludwiki i Klemensa - wszystkiego dobrego
– Mamo! Podobno dziś ugryzła cię Sonia! Co to za podlec, ten pies! Przygarnięta, wypieszczona, wykarmiona małpa! W rękę?!
– Tak, ugryzła mnie, ale to świetnie! Bo wiesz…zobacz…tu miałam taką niebieską żyłkę wypukłą, na palcu, nabrzmiałą, a jak mnie ugryzła żyłka zniknęła!
Zapisałam to, bo to fragment większej całości. Bo mnie to wciąż zachwyca i zdumiewa. Moja Mama. Mój Boże, jak ja bym chciała mieć Jej charakter i spojrzenie na świat.
Wczoraj premiera spektaklu „Klaps. 50 twarzy Greya” na małej scenie Teatru Polonia, bardzo udana. Bilety wyprzedane. Od maja przenosimy spektakl na dużą scenę.
Cypriana i Marcelego - wszystkiego dobrego
Wróciłam. Jutro znów próba „ Miłości blondynki”. Pewnie jutro też zobaczę „ Klaps. 50 twarzy Greya” po przerwie, przed pierwszą próbą generalną. Wracam do moich baranów, jak mówi niezbyt szczęśliwe powiedzenie. Wracam po lekturach, namysłach, gotowa do zaprzęgnięcia. Tu wiosna i czająca się obok wojna. Szybko stracę beztroskę. Ale co tam, tu mój dom moje miłości i niemiło-sci.
Podniosły nastrój opanowuje mnie zawsze kiedy wracam.
PS. Przeczytałam kilka rzeczy , które mnie ominęły. Miedzy innymi wywiad w Wysokich Obcasach z panią Strzępką. Co to za poziom! Chamstwa, prymitywizmu i buty! Przepraszam ale „nie dźwignęłam”.
Zdjęcia z dzisiejszej próby medialnej ” Klapsa…”