30
Lipiec
2014
09:44

Julity i Ludmiły - wszystkiego dobrego

Wczoraj miedzy próbami w Muzeum Powstania Warszawskiego,  najpierw stałam w kolejce! Uwaga….kolejce(!), żeby kupić flagi z emblematem Polski Walczącej do teatrów, na 1 sierpnia. Wszyscy kupowali te flagi, byłam naprawdę zdziwiona, a jeden pan kupił sto orzełków w koronie do klap marynarek, jak powiedział, złotych i srebrnych. Potem spotkałam w sklepie dla zwierząt Pana Kota, zupełnie nieruchomego, Kota w swoich myślach można powiedzieć, poczułam, że jesteśmy podobni do siebie wewnętrznie. Kilka metrów dalej, w otwartych drzwiach sklepu z bronią, ujrzałam starszą panią oglądającą fachowo jakieś pistolety. Staruszeczkę, w sandałkach, w spódnicy do kostek, z plastikowa siatką postawioną u jej stóp. Przed nią leżała broń, a ona brała każdą sztukę do ręki, fachowo, coś przesuwała, ważyła w dłoni… Zdumiona stałam i dłuższą chwilę na to patrzyłam. Upał, w upale kilku pijaków umęczonych, szli zataczając się, umordowani tym upałem do granic możliwości. W powietrzu drgającym z gorąca na cmentarzu palące się znicze i kruki i wrony w poszukiwaniu wody przy kranie, czekające, że ktoś ten kran odkręci. Zrobiłam im ze starego znicza poidło i cały czas obsesyjnie myślałam, że piękny jest czas pokoju.
Na zdjęciach wnętrze sali głównej muzeum, podczas spektaklu Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Autorką świateł jest pani Katarzyna Łuszczyk.

Wczoraj miedzy próbami w Muzeum Powstania Warszawskiego najpierw stałam w kolejce! Uwaga….kolejce(!), żeby kupić flagi z emblematem Polski Walczącej do teatrów, na 1 sierpnia. Wszyscy kupowali te flagi, byłam naprawdę zdziwiona, a jeden pan kupił sto orzełków w koronie do klap marynarek, jak powiedział, złotych i srebrnych. Potem spotkałam w sklepie dla zwierząt Pana Kota, zupełnie nieruchomego, Kota w swoich myślach można powiedzieć, poczułam, że jesteśmy podobni do siebie wewnętrznie. Kilka metrów dalej, w otwartych drzwiach sklepu z bronią, ujrzałam starszą panią oglądającą fachowo jakieś pistolety. Staruszeczkę, w sandałkach, w spódnicy do kostek, z plastikowa siatką postawioną u jej stóp. Przed nią leżała broń, a ona brała każdą sztukę do ręki, fachowo, coś przesuwała, ważyła w dłoni… Zdumiona stałam i dłuższą chwilę na to patrzyłam. Upał, w upale kilku pijaków umęczonych, szli zataczając się, umordowani tym upałem do granic możliwości. W powietrzu drgającym z gorąca na cmentarzu palące się znicze i kruki i wrony w poszukiwaniu wody przy kranie, czekające, że ktoś ten kran odkręci. Zrobiłam im ze starego znicza poidło i cały czas obsesyjnie myślałam, że piękny jest czas pokoju.

 

Na zdjęciach wnętrze sali głównej muzeum, podczas spektaklu Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Autorką świateł jest pani Katarzyna Łuszczyk.

21
Lipiec
2014
07:24

Daniela i Andrzeja - wszystkiego dobrego

Od dziś intensywne próby, nieprzerwanie do premiery. Premiera 1 sierpnia o północy w Muzeum Powstania.http://www.1944.pl/o_muzeum

/news/pamietnik_z_powstania_warszawskiego_spektakloratorium

 

Powstanie. Powstanie. Powstanie.
To słowo.
To dziwne słowo. Powstanie.

Miron Białoszewski, Pamiętnik z powstania warszawskiego

Spór o sens Powstania Warszawskiego trwa nieprzerwanie. To dramatyczne doświadczenie w każdym czasie i w każdym pokoleniu domaga się interpretacji; mówi się o nim poprzez dzieła historyczne, eseje, publicystykę. Podczas gdy historycy i publicyści debatują o decyzjach politycznych czy militarnych, na pytania o humanistyczny wymiar tego wydarzenia najpełniej odpowiedzieć może język sztuki, on bowiem najtrafniej oddaje prawdę o uczuciach i kształcie pamięci.

Z tego względu Muzeum Powstania Warszawskiego każdego roku zaprasza wybitnych twórców polskiego teatru do zmierzenia się z tematem Powstania Warszawskiego. Od dziewięciu lat, pierwszego sierpnia o północy, Sala pod Liberatorem staje się przestrzenią twórczej, czasem pełnej emocji, dyskusji. Teatrem i sceną, przywołującymi ludzkie uczucia, wybory i dramaty.

Okrągła, siedemdziesiąta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego to moment szczególny. Dlatego czujemy się zaszczyceni, że zaproszenie do stworzenia rocznicowego spektaklu przyjęła Krystyna Janda – reżyserka i aktorka, której osoba i role postrzegane są jako jedne z ważniejszych i bardziej rozpoznawalnych symboli polskiego kina i teatru.
Krystyna Janda dokonując adaptacji i reżyserując „Pamiętnik z powstania warszawskiego” Mirona Białoszewskiego, stworzyła nową przestrzeń odbierania tego dzieła. Spektakl w jej adaptacji i reżyserii, z muzyką skomponowaną przez Jerzego Satanowskiego, to wejście na zaskakującą ścieżkę dźwiękową, „słyszalną” już w „Pamiętniku…”. Ta interpretacja pozwala, przez słuchanie, mówienie i śpiew, wyrazić to, czego słowo pisane nie odda; Janda z Satanowskim stworzyli przestrzeń, której widzowie nie muszą widzieć; muszą jedynie pozwolić, by poprowadzono ich poprzez przestrzeń między słowem a muzyką.

To zresztą przestrzeń, która fascynowała Mirona Białoszewskiego – oddziaływanie poezji melicznej na odbiorców. Moment, w którym słowa i muzyka stają się nierozerwalne, a rytm i melodia słów są równie ważne, co wciągająca fabuła. Sam tak to opisał: Dążę do tego, żeby to, co pisane, było zapisaniem mówionego. I żeby pisanie nie zjadło mówienia. To, co jest warte z języka mówionego, to się zapisuje. A to z napisanego – jest potem mówione na głos.

W spektaklu Krystyny Jandy widzowie usłyszą litanię miasta i ludzi, bowiem przestrzeń tworzą w tym spektaklu muzyka, mówienie i śpiew. Ta proza, by wybrzmieć, potrzebuje zasłuchania się; zanurzenia w słowach – strzałach, zdaniach – hukach, sylabach – kanonadach, rumorze, tupocie, krzykach, pieśniach, litaniach i modlitwach. Słowa bohaterów „Pamiętnika…” są z dźwiękami zagłady miasta połączone niczym pępowiną. Tworzą rytm i melodię walczącego miasta.

 

Sala pod Liberatorem, Muzeum Powstania Warszawskiego. Wstęp biletowany. Bilety do kupienia w kasie MPW. Cena biletu: 14 zł. Spektakl będzie wystawiany od 2 do 5 sierpnia o godz. 20.00.

I wydobywanie.
I odsypywanie.
I gaszenie.
I pomoc.
I nowe bomby.
I krzyk.
Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
– Najświętsze serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.

Wycie samolotów i bomb.
– Najświętsze serce Jezusa… zmiłuj się nad nami…
I huk! I koniec!

Reżyseria/Adaptacja:
Krystyna Janda

 

Muzyka:
Jerzy Satanowski

 

Reżyseria światła:
Katarzyna Łuszczyk

 

Realizacja światła:
Dariusz Adamski

 

Reżyseria dźwięku:
Mirosław Burkot

 

Dyrygent:
Wojciech Zieliński

 

Obsada/Wokaliści:
Krystyna Janda
Anna Gadt (pierwszy sopran)
Agnieszka Kiepuszewska (alt)
Iwona Kmiecik (drugi sopran)
Wojciech Myrczek (bas)
Marcin Wawrzynowicz (tenor)

 

Muzycy:
Paweł Bomert
Piotr Maślanka
Marta Oyrzanowska
Paweł Stankiewicz
Dorota Woźniak-Mocarska
Wiesław Wysocki

 

Kierownik produkcji: Marta Kuźmiak
Produkcja MPW: Agnieszka Szulejewska
Współpraca: Magdalena Brzeska, Jacek Chałupka

 

 

19
Lipiec
2014
10:12

Wincentego i Wodzisława - wszystkiego dobrego

Powrót. Warszawa wydaje się pusta. Ale na Placu Konstytucji na naszych spektaklach tłumy, na wieczornych spektaklach w budynkach nieźle, choć w Warszawie każdego dnia wiele atrakcji, imprez, festiwale i nie tylko my gramy, jeśli chodzi o teatry. Ale turystów prawie nie widać. Gdzie ci ludzie z plecakami i wodą mineralną w ręku? Ludzie których wszędzie tylu, w innych miejscach?

Wystawa Gierymskiego w Muzem Narodowym jeszcze chwilę, nie spóźnijcie się.

Wszystko od przedwczoraj zdominowane zestrzeleniem malezyjskiego samolotu nad terytorium Ukrainy. Ja nocami zawieszona na telewizorze, nie umiem zrozumieć , nie mogę uwierzyć w ton nagranych rozmów, publikowanych przez Ukraińskie władze, słucham komentarzy i nie mogę zrozumieć jak to było możliwe i dlaczego. Przerażające.

W Muzem Powstania Warszawskiego od poniedziałku intensywne próby do premiery , którą tam mamy 1 sierpnia o północy. To będzie trudny intensywny czas, jednocześnie wieczorami gram w teatrze, nocami znowu próby. Ponowne spotkanie z Jerzym Satanowski i Jego muzyką, wyobraźnią, sposobem pracy, wspaniałe. Jestem pomysłodawczynią , reżyserem i współwykonawczynią. Zobaczymy. Dla mnie to praca bardzo, bardzo, bardzo ważna. Temat pochłania i dławi. Białoszewski na nowo zachwyca. Przeczytałam niedawno ze to będzie kobiece spojrzenie na Powstanie Warszawskie, no nie wiem. Może.

Bardzo uspokaja głaskanie psa lub kota. Co prawda usypianie dziecka, tulenie dziecka, uspokaja jeszcze bardziej, ale nie mam małego dziecka obok, niestety. Kiedy ostatni raz odczuwaliście czułość? Dokładnie czułość? A kiedy spokój?A błogi spokój? Błogi spokój kojarzy mi się od dawna już z bezmyślnością, brakiem odpowiedzialności  i uczuć wyższych. Niestety.

Beztroska i radości wakacyjne minęły.

Właśnie słyszę w telewizji Stasia Tyma, który mówi że czasy mamy straszne. Że to nie jest czas na kabaret. Na śmiech. A ja wczoraj grałam Shirley. I były dwie godziny zapomnienia i zabawy, no ale to fikcyjna historia a nie komentowanie aktualnej codzienności. Z drugiej strony, co by, gdyby, nie zbawienny teatr?

Dobrego weekendu.

15
Lipiec
2014
20:45

Henryka i Włodzimierza - wszystkiego dobrego

Dzielę się kolejnym „grochem z kapustą” i pozdrawiam serdecznie.

Na Placu Konstytucji, na naszych spektaklach tłumy, tłumy…nieprzebrane. Dziś widziałam próbę najbliższej naszej premiery na ulicę ” Jaś i Małgosia”. Premiera w sobotę o 17:00.

14
Lipiec
2014
22:48

Marceliny i Bonawentury - wszystkiego dobrego

Wróciłam. Musimy odwołać we czwartek i piątek „ Zmierzch długiego dnia”, jeden z aktorów złamał nogę. W zamian w piątek zagram „ Shirley Valentine”.

Pozdrawiam.

Poprzedniej nocy w Rzymie, kilka godzin wyjmowałam razem  z portierem hotelowym,  koczyk z rur pod umywalką bo sobie tam wpadł. Tej nocy pewnie będę oglądać telewizję tutaj, ale ledwo zaczęłam, już mi włosy stoją na głowie, na sztorc.

Zdjęcia groch z kapustą , ale nie mam czasu ich ani opisywać ani segregować…ot tak więc…

 

13
Lipiec
2014
10:00

Ernesta i Małgorzaty - wszystkiego dobrego

Ostatnie dni wakacji spędziliśmy w Positano, w miejscu, domu, nadzwyczajnym. W Raju. Jutro w Warszawie mam nadzieję przynajmniej czyściec. O Raju nie marzymy, bo wiemy że to się tam dzieje skomplikowane.

Ostatnie dni wakacji spędziliśmy w Positano, w miejscu, domu, nadzwyczajnym. W Raju. Jutro w Warszawie mam nadzieję przynajmniej czyściec. O Raju nie marzymy, bo wiemy że to się tam dzieje skomplikowane.
Dobrych dni.Ostatnie dni wakacji spędziliśmy w Positano, w miejscu, domu, nadzwyczajnym. W Raju. Jutro w Warszawie mam nadzieję przynajmniej Czyściec. O Raju nie marzymy, bo wiemy że to się tam dzieje skomplikowane.

Dobrych dni.

Dziś imieniny małgorzaty i Ernesta. Najlepsze życzenia dla państwa Małgorzaty i Ernesta Bryllów.

04
Lipiec
2014
06:46

Teodora i Innocentego - wszystkiego dobrego

Wzrusza mnie ta brzydota (zdjęcie) Po prostu wzrusza.

Jutro premiera w Och-Teatrze, a mnie tam nie ma. Trochę mi nieswojo, choć wiem o każdym szczególe i wiem, że będzie dobrze. UWAGA… PUBLICZNOŚĆ! mam nadzieję, że się podoba PUBLICZNOŚCI !

Pozdrawiam wszystkich na scenie i widowni, dobrego wieczoru i wieczorów kolejnych.

A plaża tego roku nostagiczna do bólu.

27
Czerwiec
2014
14:18

Marii i Władysława - wszystkiego dobrego

Wczoraj na zaproszenie pani prezydentowej Anny Komorowskiej, zagraliśmy koncert w Belwederze. Było spokojnie, miło, przyjaźnie, nadzwyczajnie.To zdjęcie z próby.

Jutro na wakacje.

23
Czerwiec
2014
19:31

Wandy i Zenona - wszystkiego dobrego

I co tu pisać? I co tu mówić?

21
Czerwiec
2014
10:12

Alicji i Alojzego - wszystkiego dobrego

Wczoraj nie grałam wieczorem i po całodziennej próbie udałam się na cmentarz, który odwiedzam  zawsze niespodziewanie, kiedy mam chwilę lub gwałtowaną potrzebę, przed dłuższym wyjazdem, ważnym dniem, trudnym przedsięwzięciem. Wczoraj więc cmentarz,  18:00, piątek. Nietypowa dla mnie pora, bo ja zwykle o poranku. Weszłam i zdziwiłam się. Dużo ludzi, a raczej kobiet. Kobiety opiekujące się grobami mężów. Myją płyty, podlewają kwiaty, siedzą zamyślone, spacerują alejkami przy „ich grobach”, rozmawiają ze sobą, witają się, mijając uśmiechają. Zbierają wypalone znicze i z pietyzmem zapalają nowe. Sprzątają dookoła grobów sąsiednich. Kobiety w średnim wieku, starsze i takie bardzo już „lichutkie” jakby powiedziała moja babcia, o laseczkach, o kulach, nawet takie szurające bucikami, oparte o balkoniki. Są. Krzątają się. Pamiętają. Dbają. Cmentarz to miejsce kobiet- pomyślałam. Zdziwiło mnie to. Nie miałam świadomości.

Na zdjęciach ich nie ma przez delikatność.

 

20
Czerwiec
2014
09:29

Bogny i Florentyny - wszystkiego dobrego

Znów ten sam koszmar.

Tu można kupić różne podsłuchy, bardzo wygodne , podręczne. Podaję ułatwiam, bo podsłuchiwanie może się tak rozwinąć jak grilowanie.

http://jbpartner.pl/pl/c/Podsluchy/68/1/default/3

 

17
Czerwiec
2014
06:42

Laury i Adolfa - wszystkiego dobrego

Umarł Andrzej Hudziak. Miał 59 lat. Był człowiekiem i aktorem niezwykłego spokoju i skromności. Najpierw podziwiałam Go w krakowskich spektaklach teatralnych, zbliżyliśmy się podczas pracy nad filmem „Parę osób, mały czas” Andrzeja Barańskiego, w którym Andrzej zagrał Mirona Białoszewskiego, i za którą to rolę dostał główną nagrodę na Festiwalu Filmowym w Karlowych  Varach.  Kiedyś podczas kręcenia tego filmu siedzieliśmy na planie i rozmawialiśmy, na moje pytanie co się zmienia w teatrze, jak on to widzi odparł…wszystko się zmienia, ja po zagraniu „ Kalkwerku” idę cicho do domu, a krytycy w czerwonych szalach szaleją nocą na rynku… Bardzo, bardzo Go ceniłam i lubiłam. Smutno. Jutro „Parę osób, mały czas” w telewizji Ale kino + HD, i przez kilka dni, codziennie.

W Teatrze Polonia w niedzielę, przy okazji spektaklu „Grube ryby” odbył się jubileusz 60 lecia pracy artystycznej Ignacego Gogolewskiego. Było bardzo uroczyście i miło. My dziękujemy Ignacemu ze od początku prawie jest z nami w fundacji, gra w „ Grubych rybach” i „32 Omdleniach” . Patrzę na Niego z kulis kiedy gramy Omdlenia, z zachwytem i szepczę – chwilo trwaj!. Często wykrzykuję do Niego – Ignacy!!! Jaki ty byłeś piękny!!! Piękny!!! Czy Ty to wiesz?! A twoja rola w telewizyjnych „Braciach Karamazow” zatrzymała mnie w życiu! Pamiętam, jakby piorun we mnie trafił! Uśmiecha się tylko.

Dobrego dnia. I smutno, i pięknie, i miło, i melancholijnie.

 

14
Czerwiec
2014
07:35

Walerego i Bazylego - wszystkiego dobrego

Podobno szuka się nowej piosenki o Warszawie? To przypomina mi , że kiedy kręciłam film „Pestka” , pewnego dnia zjawił się na planie pan Malkom McLaren , jak mi powiedziano. Nie miałam pojęcia kto to jest. Powiedziano mi, przyjechał do Warszawy, odwiedz różne miejsca, poznaje atmosferę miasta, ludzi, słucha melodii miasta, chce napisać piosenkę o Warszawie. Chce napisać piosenki o stolicach europejskich. Chciałby ewentualnie zaprosić do projektu panią. Zdziwiłam się, miło przywitałam i zajęłam się kręceniem, pracą. Potem usłyszałam piosenkę jaką napisał o Paryżu. Podobno projekt opiewania innych miast upadł. Mam nadzieję że nie na skutek pobytu na moim planie filmowym.
Wczoraj odbyła się premiera Szymona Majewskiego, „One Mąż Show” w kawiarni Och-Cafe. Premiera podobno bardzo udana. Ja spektakl widziałam już wielokrotnie,    bawiłam się świetnie, ale na wczorajszej premierze nie byłam, grałam i wczoraj i dziś gram „Danutę W.” W Lublinie. Szymon gra w weekendy, w sumie 10 razy w wakacje. Zapraszamy. Opowiada o sobie, swoim małżeństwie i stosunku do kobiet w ogóle. Momentami opowiada ” dotkliwie”. Muszę Go zaprosić na „Shirley Valentine” , podamy sobie ręce.
Proszą mnie o podpisanie listu ” wolności w sztuce” ,  reagującego na protesty przeciwko wystawieniu jednego ze spektakli na festiwalu Malta w Poznaniu Tak jestem za wolnością w sztuce. List podpisuję. Spektaklu nie znam, mam nadzieję że nie nadużyto mnie. Wolność w sztuce i brak cenzury popieram, ale…w naszych teatrach, cenzuruję nieuzasadnione artystycznie rzeczy obyczajowe, przyznaję także że nie pozwoliłam aby w przedstawieniu Przemysława Wojcieszka, postać pozytywna chwaliła przyjemności wynikłe z narkotuków, prosiłam żeby to pominąć, trudno. Spektakle grane w zamkniętej przestrzeni, biletowane , ograniczają ilość widzów i dają wybór, można nie wybierać, nie mniej kpina z przekonań religijnych, mniejszości narodowych, orientacji seksualnych, wszelkich inności i obyczajowe przekroczenia, są zabronione konstytucją, a w sztuce……są odpowiedzialnością artystów.

Podobno szuka się nowej piosenki o Warszawie? To przypomina mi, że kiedy kręciłam film „Pestka” pewnego dnia zjawił się na planie pan Malkom McLaren, jak mi powiedziano. Nie miałam pojęcia kto to jest. Powiedziano mi, przyjechał do Warszawy, odwiedza różne miejsca, poznaje atmosferę miasta, ludzi, słucha melodii miasta, chce napisać piosenkę o Warszawie. Chce napisać piosenki o stolicach europejskich. Chciałby ewentualnie zaprosić do projektu panią. Zdziwiłam się, miło przywitałam i zajęłam się kręceniem, pracą. Potem usłyszałam piosenkę, jaką napisał o Paryżu. Podobno projekt opiewania innych miast upadł. Mam nadzieję, że nie na skutek pobytu na moim planie filmowym.

Wczoraj odbyła się premiera Szymona Majewskiego, „One Mąż Show” w kawiarni Och-Cafe. Premiera podobno bardzo udana. Ja spektakl widziałam już wielokrotnie, bawiłam się świetnie, ale na wczorajszej premierze nie byłam, grałam i wczoraj i dziś gram „Danutę W.” W Lublinie. Szymon gra w weekendy, w sumie 10 razy w wakacje. Zapraszamy. Opowiada o sobie, swoim małżeństwie i stosunku do kobiet w ogóle. Momentami opowiada „dotkliwie”. Muszę Go zaprosić na „Shirley Valentine”, podamy sobie ręce.

Proszą mnie o podpisanie listu „wolności w sztuce”,  reagującego na protesty przeciwko wystawieniu jednego ze spektakli na festiwalu Malta w Poznaniu. Tak jestem za wolnością w sztuce. List podpisuję. Spektaklu nie znam, mam nadzieję, że nie nadużyto mojego zaufania. Wolność w sztuce i brak cenzury popieram, ale…w naszych teatrach, cenzuruję nieuzasadnione artystycznie rzeczy obyczajowe, przyznaję także, że nie pozwoliłam aby w przedstawieniu Przemysława Wojcieszka, postać pozytywna chwaliła przyjemności wynikłe z narkotuków, prosiłam żeby to pominąć, trudno. Spektakle grane w zamkniętej przestrzeni, biletowane , ograniczają ilość widzów i dają wybór, można nie wybierać, nie mniej kpina z przekonań religijnych, mniejszości narodowych, orientacji seksualnych, wszelkich inności i obyczajowe przekroczenia, są zabronione konstytucją, a w sztuce……są odpowiedzialnością artystów.

 

11
Czerwiec
2014
21:51

Barnaby i Feliksa - wszystkiego dobrego

Co robić z uczuciami? Co robić z sercem? Co z emocjami? Dziecko zamknięte w samochodzie umarło. Dziecko zabite na drodze. Dziecko porzucone. Dziecko bite. Dziecko zabite przez rodziców. Zabite przez matkę. Gwałcone przez ojca. Konkubina matki. Opiekuna. Dziecko samotne. Dzieci katowane. Upokarzane. Głodne. Dzieci bezradne. Niechciane. Dzieci chore. Nie można z tym żyć. Nie można zapomnieć. Ani na chwilę. Co myślały, co czuły? Jak były przerażone. Czy się ratowały? Wyobraźnia zabija. Nie można sobie poradzić. Przerażenie paraliżuje. Przekracza pojemność mózgu, serca, granice wytrzymałości organizmu. Bezradność i samotność wśród ludzi. Wśród dorosłych. Bezmyślnych, okrutnych, złych, głupich, zajętych sobą, samolubnych. Nie można uwierzyć. Chce się wyć. Do szaleństwa. Jak zapomnieć? Staroświecko pęka serce. Tylko płacz przynosi ulgę. 

 

 

 

04
Czerwiec
2014
06:01

Karola i Franciszka - wszystkiego dobrego

Komuno nie wracaj!
Co to jest kapitalizm? uczyli mnie w szkole – wyzysk człowiek przez człowieka. A co to jest socjalizm? – uczyli – jedyny sprawiedliwy system w którym wszyscy są równi.
A wolność? – takiego słowa w ogóle nie używano w szkole, bo po co? Przecież oficjalnie wolność była.

Urodziłam się w 1952, i dzieciństwo i pierwsze szkoły przeżyłam w Naszej Małej Stabilizacji i kompletnym kłamstwie, 1956 roku nie pamiętam, w 1968 byłam w drugiej klasie Liceum Plastycznego i nie wiedziałam dokładnie co ale wiedziałam ze nie tak, zamykali nas na klucz żebyśmy nie pobiegli na demonstracje pod Uniwersytet. w 1970 zaczęłam naukę w PWST – państwowej wyższej szkole Teatralnej , nastał Gierek i Polska wzięła wielka pożyczkę, ja odkryłam Paryską Kulturę i zaczęłam czytać to co dało się zdobyć, w roku 1975 skończyłam studia i urodziłam dziecko. W roku 1976 byłą ” Człowiek z Marmuru” , 1981 „Człowiek z żelaza”. W roku 1982 ” Przesłuchanie”, stan wojenny i mój drugi ślub. Potem zaczął się bojkot aktorów. 4 czerwca 1989, pierwsze wolne wybory, zastały mnie w Berlinie, gdzie robiłam film. Glosowałam w Misji wojskowej w Berlinie.  Chwilę później wróciłam już do wolnej Polski. Urodziłam dwóch synów.  W roku 2004 otworzyliśmy Fundację. W tym roku jest 10 rocznica jej powstania.

Wybrałam zdjęcia tak dla przypomnienia.

03
Czerwiec
2014
06:45

Leszka i Kłotyldy - wszystkiego dobrego

Wczoraj w Teatrze Polonia, trzy uroczystości, trzy okazje do świętowania, odbył się 100 spektakl „32 Omdlenia”, Jerzy Stuhr otrzymał honorowe członkostwo ZASPu i serdecznie mówiliśmy do widzenia Sławce, pani Władysławie Trejnis, naszej garderobianej. Sławka byłą ze mną 34 lata, od początku w Teatrze Powszechnym i od pierwszego dnia Teatru Polonia. Postanowiła oddalić się do spokojniejszego troszkę życia, odpoczywać. Z powodu tych wszystkich okazji po raz pierwszy odwiedził teatr przygarnięty niedawno przez Ignacego Gogolewskiego pies Morus.

Uroczystości, uśmiechy, podziękowania, ucałowania, miłe słowa, wilgotne oczy, każdego dnia teraz. Sypią się rocznice, pożegnania, powroty, nagrody, jubileusze…

Za chwilę 10-lecie powstania Fundacji i jubileusz Ignacego Gogolewskiego….

Nic się nie kończy, wszystko płynie dalej, próby kolejnych spektakli trwają, wczoraj ustalaliśmy szczegóły września 2015…

Wszystkiego dobrego dla Państwa i dziękujemy za towarzystwo przy wszystkich tych uroczystościach. Dziękujemy.

01
Czerwiec
2014
22:04

Jakuba i Konrada - wszystkiego dobrego

Bardzo Państwu dziękuję.

Panie Prezydencie, pani Prezydentowo,  Szanowni Państwo!

Piszę ten list na wypadek gdyby spotkała mnie radość i wielki honor być wybraną w plebiscycie – Ludzie Wolności.

Znalezienie się wśród wybranych było już wystarczającą satysfakcją i tu  gratuluję i kłaniam się wszystkim wytypowanym do tego plebiscytu. Ten wybór to potwierdzenie,  że życie i starania nasze, praca, to co robiliśmy przez ostatnie 25 lat miało sens i znaczenie dla innych.  A tytuł CZŁOWIEKA WOLNOŚCI   uważam za najwyższe uznanie i nadzwyczajną nagrodę. Nagrodę o jakiej nie śmiałabym nawet marzyć.

Dziękuję wszystkim którzy uznali, że na ten tytuł zasługuję  i tym którzy na co dzień są przy mnie. Dziękuję.

Chciałabym także przy tej okazji podziękować Andrzejowi Wajdzie. Za wszystko.

Pozdrawiam wszystkich Państwa, życzę wiele dobrego. Życia w wolnej, mądrej, pięknej, zasobnej i sprawiedliwej  Polsce. A kto pozbawia nas takiej ojczyzny TEN WINIEN  – parafrazując Sławomira Mrożka. Żyjmy dalej i działajmy dalej.

Dziękuję.

Krystyna Janda

 

 

31
Maj
2014
10:19

Anieli i Petroneli - wszystkiego dobrego

Z każdym dniem wydaję się sobie głupsza i bardziej bezradna. Mam nadzieję że to tylko wina coraz większej świadomości.

21
Maj
2014
22:11

Wiktora i Tymoteusza - wszystkiego dobrego

Moi Państwo, całą kampanię wyborczą przetrzymuję z żelaznymi nerwami ale to co mówi pan Korwin Mikke jest oburzające, głupie, bezczelne i cyniczne. Słucham tego zdumiona i bardzo chciałabym móc się z tego śmiać, zlekceważyć lub machnąć ręką, ale w tym wypadku to naprawdę trudne.

Dobrego dnia. 

 

21
Maj
2014
00:32

Wiktora i Tymoteusza - wszystkiego dobrego

Pojutrze premiera MEDEI w Teatrze Polonia. Medei specjalnej. Australijskiej jak ten tekst nazywamy. Przywiezionej z Australii przez Jerzego Stuhra , który się tamtejszym spektaklem, według tego tekstu, napisanego w konsekwencji pracy z dziećmi, improwizacji teatralnych z dziećmi, zachwycił.

Reżyseruje Dorota Kędzierzawska, w roli Medei Magdalena Boczarska.

Medea– w mitologii greckiej – czarodziejka, córka Ajetesa (króla Kolchidy), wnuczka Heliosa. Żona Jazona.

Jazon, syn Ajzona był prawowitym następcą tronu w Jolkos, jednak jego stryj, Pelias, nie chciał oddać mu władzy, którą podstępnie zagarnął. Kiedy Jazon upomniał się o swój tron, władca zażądał, żeby młodzieniec przywiózł mu złote runo z Kolchidy. Myślał bowiem, że bratanek nie wróci żywy z tej wyprawy.

Jazon udał się do Kolchidy. Kiedy przedstawił Ajetesowi, królowi tamtej krainy, cel swej wyprawy, władca się oburzył, ale postanowił poddać Jazona próbom: najpierw miał zaprząc w jarzmo ziejące ogniem byki, zaorać nimi pole, następnie zasiać w bruzdach zęby smoka i pokonać wojowników, którzy z nich wyrosną. Jazon zgodził się na warunki, choć wiedział, że nie wykona nawet pierwszego zadania.

Rozmowę króla z przybyszem podsłuchała córka władcy, Medea. Ponieważ pokochała Jazona, postanowiła zrobić wszystko, żeby mu pomóc.

Medea była czarodziejką i kapłanką bogini Hekate. W tajemnicy dała młodzieńcowi maść, która chroniła ciało przed ogniem byków. Wyjawiła mu także, że aby pokonać smoczych wojowników, musi tylko rzucić kamieniem w jednego z nich, a ten sądząc, że to jeden z towarzyszy, rzuci się na niego. W konsekwencji pozabijają się sami.

Nazajutrz, dzięki pomocy królewny, Jazon przeszedł wszystkie zadania pomyślnie. Król, chcąc nie chcąc, musiał dotrzymać słowa. Polecił jednak, żeby młodzieniec sam je zabrał ze świętego gaju Aresa. Ajetes pomyślał, że Jazon zginie ponieważ skarbu pilnował smok.

Medea znów pomogła ukochanemu – uśpiła potwora za pomocą czarów. Jazon zabrał runo i Medeę na swój statek przysięgając królewnie małżeństwo i wieczną miłość.

Król ruszył w pościg za Jazonem. Młodzieniec pomyślał, że władca Kolchidy dopadnie ich, jednak okręt Ajetesa nagle zwolnił. Marynarze zaczęli wyławiać coś z wody. Medea wyjawiła mu, że zabiła i poćwiartowała swojego braciszka. Wiedziała, że ojciec zbierze zwłoki, aby wyprawić synowi pogrzeb.

Jazon i Medea zostali wygnani z Jolkos. Udali się do Koryntu, gdzie władał Kreon. Jazon zakochał się w jego córce, Kreuzie (Glauke). Chciał wziąć ją za żonę, choć przysiągł już miłość Medei, z którą miał już dwóch synów. Kreon był zadowolony z planów Jazona. Ten zaczął tłumaczyć czarodziejce, że ślub z barbarzyńską księżniczką jest dla Greków nieważny, a jego miłość już wygasła.

Medea obiecała Jazonowi, że wyjedzie, poprosiła tylko o jeden dzień zwłoki. Kreon ulitował się nad królewną, chociaż bał się jej. Medea zaplanowała zemstę za nieodwzajemnioną miłość mężczyzny, dla którego zerwała więź z domem rodzinnym i popełniła wiele zbrodni. W dowód dobrej woli wysłała pannie młodej wspaniałą suknię ślubną i piękny diadem. W rzeczywistości była to pułapka. Gdy Kreuza włożyła suknię, materiał wżarł się w jej ciało i zaczął palić dziewczynę żywcem. Diadem wczepił się w jej włosy, trawiąc skórę głowy dziewczyny. Kreon rzucił się na ratunek córce i sam zginął. Medea nasączyła te podarunki zabójczym eliksirem.

Helios, dziadek Medei, wysłał wnuczce rydwan, aby mogła uciec przed rozgniewanymi mieszkańcami Koryntu. Przed ucieczką, Medea z nienawiści do ojca swych dzieci, zabiła własnych synów – Mermerosa i Feresa. Na oczach Jazona odleciała z ciałami młodzieńców, pozbawiając ojca prawa do wyprawienia pogrzebu.

 

© Copyright 2025 Krystyna Janda. All rights reserved.