Tekst ukazał się w kwietniu 2018 r. Spektakl można zobaczyć na TVP VOD

Na wyciemnionej scenie stoi mikrofon. Za mikrofonem ubrana na czarno aktorka. To może nawet nie jest kostium, aktorka wygląda, jakby przyszła przed chwilą z domu. Czarna bluzka, czarna spódnica, zupełnie zwyczajne buty. I chyba nawet nie jest przesadnie uczesana. Ot, ogarnęła włosy przed wyjściem do ludzi. Zresztą nie widać jej zbyt dobrze, bo w miejscu kurtyny wisi siatka, na której wyświetli się niebawem jej twarz i kilka czarno-białych archiwalnych projekcji. Aktorka zaczyna mówić, ale jakoś tak niezbyt głośno. Trzeba się kompletnie wyciszyć i skupić, żeby słyszeć każde jej słowo. A słowa jakby kapały, jedno po drugim. I nic więcej. Nic więcej się nie dzieje. Nic a nic. Nic na scenę nie wjeżdża, nic z niej nie zjeżdża, światło się nie zmienia, żadnej właściwie scenografii nie widać. Tylko cienie muzyków akompaniujących aktorce, która kiedy nie mówi, to śpiewa: „w zaplombowanych wagonach/ jadą krajem imiona” albo „że jedna łza opada w dół/ to jeszcze nic, to jeden ból”. I tak przez prawie dwie godziny.

Widzowie szybko przestają się kręcić i szperać w telefonach. Nikt nie rozwija cukierków z szeleszczących papierków i nie wymienia się uwagami z osobą towarzyszącą. Oczy widzów w pękającej w szwach sali patrzą tylko na aktorkę, a w powietrzu czuć takie napięcie, jakby ktoś miał wzrokiem przesuwać przedmioty. Nikt nawet nie drgnie, chyba że w końcu musi sięgnąć po chusteczki, bo wypełnione łzami oczy muszą zrobić miejsce na nowe. Tak, toczą się łzy po policzkach i kapią na teatralne fotele. I zaczyna się coraz częstsze smarkanie, bo nos, jak oczy, też nie wytrzymuje. Tak samo jak gardła. Ściśnięte gardła. I tak przez prawie dwie godziny.

Próba spektaklu 'Zapiski z wygnania' w Teatrze Polonia w Warszawie: Janusz Bogacki, Krystyna Janda, Magda Umer, Sabina Baral.PRÓBA SPEKTAKLU ‚ZAPISKI Z WYGNANIA’ W TEATRZE POLONIA W WARSZAWIE: JANUSZ BOGACKI, KRYSTYNA JANDA, MAGDA UMER, SABINA BARAL. FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA WYBORCZA.PL

Emigracja to rodzaj pogrzebu, po którym życie dalej trwa” – od tych boleśnie prawdziwych słów Tadeusza Kotarbińskiego zaczyna swoje „Zapiski z wygnania” Sabina Baral. W marcu chyba żadnej książki w Polsce nie przekazywano sobie częściej z rąk do rąk. „Masz może pożyczyć Baral?” – słyszałem to nieskończoną liczbę razy. Słyszała to też pewnie niejeden raz aktorka, która Sabinę Baral poznała bodaj dwa lata temu podczas spotkania autorskiego w zrównanym dzisiaj z ziemią Teatrze Żydowskim. Wtedy czytała fragmenty książki, dzisiaj mówi je ze sceny własnego teatru. Ale co ja plotę. Właściwie nie mówi, tylko hipnotyzuje. I tak przez prawie dwie godziny.

„Zapiski z wygnania” to nie jest żaden naukowy buch, żadne opracowanie, żaden komentarz do „wydarzeń marcowych”. To napisane znakomitą polszczyzną i gęstymi emocjami refleksje młodej dziewczyny, której świat rozpada się na kawałki. Dziewczyny z Wrocławia, którą wyrzuca własna ojczyzna. Wyrzuca ją, bo jej mama ma na imię Estera, a dziadek – Zacharje. To są niedobre imiona w Polsce w 1968 roku. Niedobre imiona i niedobry wygląd. Zresztą czy kiedykolwiek były dobre? Czy byłyby dobre dzisiaj? Te pytania zdają się kołatać w głowach wszystkich widzów. I aktorki za mikrofonem też. A w mnożeniu pytań jest bezlitosna, nie przestaje nawet na chwilę. Tylko mówi i mówi, i mówi, i śpiewa, ale jakoś tak beznamiętnie, jakby siły nie miała, jakby chciała zaraz zrezygnować. I tak przez prawie dwie godziny.

Choć opowieść Sabiny Baral sama w sobie jest niezwykle przejmująca i nieraz wstrząsająca, wypowiedziana przez tę aktorkę nabiera takiej siły, jakiej nie dałaby tym słowom żadna inna polska aktorka. Żadna. To jest także wielki, wręcz spektakularny w swojej niespektakularności triumf słowa w teatrze. Żaden, nawet najbardziej wymyślny pomysł inscenizacyjny nigdy, przenigdy nie dorówna tej aktorce, która stojąc na gołych teatralnych deskach mówi proroczymi słowami Sabiny Baral: „Nas już tu nie ma. A wy zostaniecie z tym waszym antysemityzmem”. Widzowie wtedy wstrzymują oddech i serca bić przestają. Przysięgam. Bo tą aktorką jest Krystyna Janda.

Sabina Baral „Zapiski z wygnania”, reż. Magda Umer, Teatr Polonia w Warszawie. Rejestracja spektaklu z Teatru Telewizji dostępna jest na VOD TVP