Ostatnią sobotę spędziliśmy z mężem na cmentarzu w Budapeszcie fotografując najładniejsze nagrobki , albo inaczej takie które nam się podobają. Dlaczego w Budapeszcie ? Bo tam przypadkowo byliśmy. Dlaczego nagrobki ? Bo naszym zdaniem tam są najładniejsze.
Od dziecka lubiłam cmentarze, ich atmosferę, zresztą w dzieciństwie mówiłam smentarze bo uważałam że tak jest logiczniej.
Od bardzo dawna mam obsesję „ grobu”, dużego , rodzinnego, w którym będziemy odpoczywać , wszyscy razem. Od kilku lat szukałam „ miłego „ miejsca, a kiedy umarł mój ojciec znalazłam takie, kupiłam. Teren na dwanaście miejsc i ciągle myślę o dokupieniu następnego, bo, jak mówię do męża : – Kto po naszej śmierci o tym pomyśli ?.
Szukaliśmy tego miejsca z mamą bo to ona głównie miała być zadowolona. Teraz jest spokojna, bardzo jej się tam podoba , a i dalsza rodzina odwiedza to miejsce z przyjemnością. Teraz wszyscy zastanawiają się jaki nagrobek mamy sobie zbudować. To jest oczywiście wszystko jakaś paranoja, ale jeśli nas to trochę uspokoi….? Nasze małe dzieci odwiedzając grób dziadka pytają czy też będą koło niego leżały, odpowiadamy że tak, że dla nich też jest miejsce i są zadowolone.
Odkąd pamiętam „ sprawa grobu „ była w mojej rodzinie bardzo ważna, a moja ukochana babcia , u której spędziłam dzieciństwo, rozmawiała o tym często. Jednym z jej problemów było posiadanie dwóch mężów z którymi kolejno dzieliła życie, obu bardzo kochała i nie chciała wyróżniać żadnego z nich. Mówiła do mnie : – Krysiu, pamiętaj, nie chcę leżeć z żadnym z nich. Znajdziecie mi miejsce na górce , żebym miała ładny widok, i pamiętaj chcę leżeć sama. Posadzisz mi przy grobie brzozę, bo to moje ulubione drzewo, no i nie będzie dzięki niej takiego tam skwaru.
Przyjmowałam i zapamiętywałam polecenia z dziecięcą prostotą i naturalnością. Jej grób jest na górce, tak jak sobie życzyła, ale brzozy które wielokrotnie próbowałam tam sadzić nie przyjmowały się , wreszcie dałam za wygraną, posadziłam pnące róże które również lubiła, ale ciągle mam z tego powodu wyrzuty sumienia.
Dla babci śmierć była czymś absolutnie zwyczajnym, nie budziła w niej większych emocji. Obcowała z umarłymi ciągle i było to dla niej całkowicie naturalne. Rankami , przy śniadaniu babcia mówiła zwyczajnie; – Był u mnie w nocy Paweł / pierwszy mąż / , znowu mi usiadł na nogach i narzekał. Mówię , Paweł , przesuń się, usiądź na brzegu łóżka, bolą mnie nogi , ale jak to on …..myśli tylko o sobie. Albo pytała zdziwiona – Nie słyszałaś jak Janek / drugi mąż i ukochany mój dziadek /, trzaskał drzwiami całą noc ? Łaził, stękał, coś mu było. Nie słyszałaś ? – Nie, odpowiadałam przestraszona ,z oczami jak filiżanki. Innej nocy odwiedzała ją Kazia, ulubiona przez nią siostra, siadała na krześle, na którym zwykła była siadać. ————Przyszła sobie posiedzieć, oświadczała wzdychając babcia , nie chciała nic mówić. Innej znów nocy Paweł wyjaśnił jej że pieniądze które zginęły miesiąc wcześniej z kredensu w kuchni, wzięła Cyganka, ——— Paweł mówił że wtedy, kiedy siedziałyśmy pod wiśnią w ogrodzie, pamiętasz Krysiu, weszła od frontu nie zauważona , pamiętasz ? Dom był otwarty, pamiętasz ? Zdumiewające było to że tego samego popołudnia sąsiadka przyniosła nam wieści o kradzieżach w okolicy dokonanych przez Cyganki, ale dla babci to nie było zdumiewające, przecież Paweł już jej to powiedział.
Słuchałam tego jak czegoś przerażającego ale zupełnie normalnego, bałam się tylko że którejś nocy odwiedzą i mnie. Ale babcia uspakajała mnie z uśmiechem i mówiła że mogę się nie martwić bo przecież wszyscy wiedzą że ja się boję więc nie przyjdą ,obiecywała że ona nigdy mnie nie przestraszy , – A i ty Jasiek! / mówiła do żyjącego jeszcze wtedy dziadka/ -Żebyś do Krysi nie przychodził , bo się boi, pamiętaj !
Żebyś jej głowy nie zawracał !
Rzeczywiście bałam się bardzo. Patrzyli na mnie z pobłażaniem. Bardzo mnie kochali. Nigdy nawet mi się nie przyśnili.
.
Kiedy umarł mój ojciec. Były wielkie mrozy. Przejeżdżałam koło cmentarza na którym był pochowany, kilka razy dziennie, za każdym razem nie mogłam odgonić od siebie myśli że mu zimno w tej ziemi. Nigdy mi się nie przyśnił.
Dziś pokazałam mojej mamie zdjęcia nagrobków z Budapeszteńskiego cmentarza . Dwa, trzy , bardzo jej się podobały. Pokażę jeszcze mojej siostrze, córce, siostrom męża, dzieciom. Potem zaczniemy rysować, szukać architekta i wykonawcy. Będziemy wszyscy razem.
.
PS : Przeczytajcie jakie wspaniałe rzeczy przeczytałam na „ moim „ cmentarzu…..NIE TY DO MNIE LECZ JA DO CIEBIE…….
ŻONA
…..POZOSTAWIAJĄC 4-RO STROSKANYCH DZIECI I ŻONĘ KTÓREJ JEDYNĄ POCIECHĄ POZOSTAŁO JEGO OSTATNIE SŁOWO D O W I D Z E N I A ………
…..MOJEJ ŻONIE UKOCHANEJ…..MOJE SZCZĘŚCIE I DOBRO
WSZYSKOŚ WZIĄŁ MI PANIE NIECHŻE SIĘ I W TEM NAWET WOLA TWOJA STANIE…….
……MĘŻU COŚ SWOJĄ NIEUSTANNĄ PRACĄ ZASŁUŻYŁ SOBIE NA DOBRE WSPOMNIENIE ŻONA I DZIECI CO CIĘ DZISIA[1]J TRACĄ PROSZĄ DLA CIEBIE O CICHE WESTCHNIENIE……..
……ŁZY WDZIĘCZNOŚCI ZA KILKA LAT DANEGO JEJ SZCZĘŚCIA NIE UKOJĄ NIGDY JEJ BOLEŚCI ……
….MIŁOŚĆ PRAWDZIWA I ŚMIERĆ ZWYCIĘŻA ……
Ale najbardziej zaintrygował mnie napis :
…..TU SPOCZYWA WDOWA PO NAJZNAKOMITSZYM RADCY. .tu następuje nazwisko i wiele jeszcze superlatyw i konkretów dotyczących jej męża, po czym jej imię i nazwisko ,a potem…SZCZĘŚLIW ŻE POCHOWAN PRZY JEJ PROCHACH PRZYJACIEL WDZIĘCZNY TEN POMNIK POŚWIĘCA…….
[1]