· Motylku, wydaje mi się ze się zakochałaś w Kasprze.
· Nie, ciociu, to on się we mnie zakochał.
· Nie wierzę.
· Ale ja to wiem.
· Ale to ty go ciągle „podrywasz” a nie on ciebie.
· Tak ci się wydaje.
· Piszesz do niego listy, prawda?
· Tak.
· czym piszesz w tych listach?
· Pytam go czy mnie kocha.
· No to go podrywasz.
· Nie.
· A dlaczego mówisz rano, że jak przyjdzie na śniadanie i na ciebie spojrzy to chyba umrzesz ?
· Tak sobie.
· Ile ty masz lat, Motylku?
· Sześć.
· A często się zakochujesz?
· Dwa razy do roku. Tak na ogół.
· A jak ci się wydaje, dlaczego się zakochujesz?
· Bo wtedy jest fajnie, nie jest nudno. I tak mnie w środku łaskocze na ich widok.
· Jacy chłopcy ci się podobają? Zawsze tacy sami?
· Tacy jak Kasper. Weseli, chudzi blondyni z krótkimi włosami. A, i żeby był niepodobny do taty no i żeby to był Polak.
· A charakter?
· No wesoły. Miły, żeby się dobrze zachowywał i mi mówił miłe rzeczy. Ładne słowa. I musi mi zdradzać wszystkie swoje tajemnice.
· To ciekawe, nigdy nie pomyślałam ze ten, który kocha ma obowiązek zdradzania swoich tajemnic. Ale chyba masz rację.
· To jest najważniejsze.
· A Kasper zdradza ci swoje tajemnice?
· Nie, bo on jest duży i już pije piwo.
· Tak duża różnica wieku i picie piwa jest problemem wielu związków.
· Ale my do siebie pasujemy, on mi się podoba. Myślę o nim jak się budzę i mi się śni w nocy.
· A jak się czujesz jak się zakochasz? Co ci się kojarzy z zakochaniem?
· Kolor czerwony. No i jest mi miło.
· No to typowe. Nie jesteś specjalnie oryginalna.
· A trzeba być?
· Nie. Absolutnie nie. Ale znałam kiedyś dziewczynkę, która powiedziała swojej mamie, że miłość to takie coś jakby pupa szła do nieba.
· Nie. Ja tak nie czuję.
· Ale ona była troszkę starsza niż ty.
· Ja to czuję w głowie.
· Całowałaś się kiedyś z chłopakiem Motylku?
· Raz, znienacka. Potem starałam się o tym na siłę zapomnieć. I zapomniałam.
· A to nie było przyjemne?
· Nie.
· Kiedyś będzie, zobaczysz. Raczej poczujesz.
· Już się czuję dobrze jak mnie kochają, no i jak mi mówią miłe rzeczy.
· Każdy to lubi. Ale to nie miłość.
· A całowanie to miłość?
· Nie zawsze.
· Moja mama całuje się ze wszystkimi a ich nie kocha, nawet niektórych nie lubi.
· Jak to całuje się ze wszystkimi? Chyba tak ich cmoka, na powitanie, żeby im okazać serdeczność?
· No może tak.
· Ale mnie chodzi o inne całowanie. Takie wiesz…
· Nie wiem
· To dobrze.
· No to, o co ci chodzi, o to jak się tak długo trzyma usta przy ustach?
· Mniej więcej. Chciałaś kiedyś żeby któryś z tych chłopców, w których byłaś zakochana, któryś z nich był w przyszłości twoim mężem?
· Nie.
· Dlaczego?
· No, bo mąż musi pracować, zarabiać dużo pieniędzy żebym była bogata.
· Czyli zakochanie to, co innego a małżeństwo, co innego?
· Tak.
· A chciałabyś żeby, kim był twój przyszły mąż?
· Instruktorem narciarskim.
· No tak, teraz, bo uczysz się jeździć na nartach i imponuje ci Werner, który cię uczy, ale potem, kiedy będziesz dorosła?
· Na pewno nie chciałabym żeby był gruby i pracował u Mac Donalds’a.
· No to przynajmniej coś! Czegoś jesteś pewna!
· A wiesz Motylku, że czasem można pokochać kogoś, kto się w ogóle na początku nie podoba? I tak jest zresztą najczęściej.
· Nie, ja się w takich nie zakochuję.
· Na razie, z latami wszystko stanie się bardziej skomplikowane. W ogóle Motylku z tym zakochiwaniem się to potem są same problemy w dorosłym życiu.
· A ty chciałabyś się zakochać ciociu? Tak jak ja?
· Nie wiem. Trudne pytanie. Tak, ale znowu w tym samym mężczyźnie, czyli w Edwardzie.
· A tak można?
· Chyba można, ale żeby się śnił i żeby tak jak ty wchodzić pod stół na jego widok i czerwienic się przy każdym słowie do niego mówionym, to chyba już nie.
· No to już ci jest nudno?
· Nie wiem. Może trochę…
· Miłość to najwspanialsze uczucie na świecie, wiesz ciociu?
· Wiem.
· Rozmowa ta odbyła się pewnego wieczora podczas tegorocznych narciarskich wakacji zimowych. Moją rozmówczynią była Motylek, córeczka państwa Magdy i Krzysztofa Maternów.