14
Sierpień
2004
13:08

Janosik albo na szkle malowane

Scenografia – Maciej Preyer

Światło – Edward Kłosiński

Choreografia – Michał Jarczyk

Kierownictwo muzyczne i aranżacje – Franciszek Seman

Opracowanie wokalne – Romana Krebsówna

Asystent reżysera – Rafał Ostrowski

OBSADA

Janosik- Jerzy Michalski , Tomasz Więcek

Swoja- Anna Gigiel, Katarzyna Więcek

Gospodarz- Rafał Ostrowski, Bernard Szyc

Gospodyni- Grażyna Drejska

Diabeł- Mateusz Brzeziński, Marta Kawała ( adeptka)

Anioł- Ludmiła Małecka , Aleksandra Maeller

Lisawa – Magdalena Smuk, KarolinaTrębacz

Czarniawa- Ewa Gregor, Karolina Trębacz( adeptka)

Śmierć- Dorota Kowalewska , Renata Gosławska ( adeptka)

Górale – Krzysztof Czerny, Grzegorz Duda, Jan Filipczyk, Marek Kaliszuk, Igor Krysztołowicz, Tomasz Podsiadły, Tadeusz Rutkowski, Jarosław Rzepiak

Żandarmi – Paweł Bernaciak, Maciej Dunal, Tomasz Fogiel, Zbigniew Sikora, Jacek Wester

ORKIESTRA

Maciej Gąsienica- Mracielnik – gęśle , pierwszy prym, koza, śpiew

Jarogniew Dąbrowski , Bogdan Gasik – gęśle, drugi prym, śpiew

Andrzej Różak – gęśle, sekund, śpiew

Elżbieta Deputat – instrumenty klawiszowe

Izabela Jaworska – instrumenty klawiszowe

Adam Adamski – gitara basowa

Tomasz Pawłowski – perkusja

Realizacja dzwięku- Maciej Chłópecki, Przemysław Mrówka

Janda znowu reżyseruje

W Teatrze Muzycznym w Gdyni rozpoczęły się w czwartek [22 kwietnia] przygotowania do spektaklu „Janosik”, który wyreżyseruje Krystyna Janda. Z aktorką rozmawia Katarzyna Fryc.

Katarzyna Fryc: Dlaczego po raz kolejny zdecydowała się Pani wziąć na warsztat śpiewogrę Ernesta Brylla z muzyką Katarzyny Gaertner?

Krystyna Janda: Bo to wspaniały utwór o miłości, czystości i dumie. Typowo polski, który przynosi radość i artystom, i publiczności. Zrealizuję go po raz trzeci, po spektaklach w Warszawie i Częstochowie, ale mam nadzieję, że w Gdyni zrobimy go z większym rozmachem i trochę poszerzymy to, co napisali Bryll i Gaertner. Dzisiaj mam pierwsze przesłuchania zespołu Teatru Muzycznego.

Kogo Pani poszukuje?

– Ludzi, którzy najłatwiej pozbędą się musicalowego przyzwyczajenia. Potrzebuję osób śpiewających prosto, jak głosy nieszkolone. Ale to sprawdzić jest stosunkowo łatwo, natomiast w spektaklu są obszerne partie mówione i rzeczy trudne do zagrania aktorsko. Więc przede wszystkim chcę sprawdzić, jak gdyńscy aktorzy mówią. Na przykład rola Opowiadacza, na której bazuje pierwsze 15 minut spektaklu, jest jedną z najtrudniejszych, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Sama historia toczy się w góralskiej gospodzie, zaczyna od wieczornych opowieści i przeradza w baśń o Janosiku.

Kto ma szansę na główną rolę Janosika?

– Utwór jest tak napisany, że właściwie nie ma głównych ról. Wszystkie partie są równe, w „Janosiku” bohater jest zbiorowy.

W poprzednich realizacjach wystąpił zakopiański zespół Krywań. Jak będzie w Gdyni?

– Szef Krywania już przygotowuje nową aranżację muzyki. Jednak cały zespół, ze względu na plany koncertowe, nie będzie mógł wystąpić. Zagra jego część, a razem z nią grupa zaprzyjaźnionych górali.

Zobaczymy Panią w roli Anioła?

– Wystąpię raz, może dwa razy.

„Janosik Jandy”
Katarzyna Fryc
www.gazeta.pl; Gazeta Wyborcza-Trójmiasto nr 96
23-04-2004

Janda znowu reżyseruje

W Teatrze Muzycznym w Gdyni rozpoczęły się w czwartek [22 kwietnia] przygotowania do spektaklu „Janosik”, który wyreżyseruje Krystyna Janda. Z aktorką rozmawia Katarzyna Fryc.

Katarzyna Fryc: Dlaczego po raz kolejny zdecydowała się Pani wziąć na warsztat śpiewogrę Ernesta Brylla z muzyką Katarzyny Gaertner?

Krystyna Janda: Bo to wspaniały utwór o miłości, czystości i dumie. Typowo polski, który przynosi radość i artystom, i publiczności. Zrealizuję go po raz trzeci, po spektaklach w Warszawie i Częstochowie, ale mam nadzieję, że w Gdyni zrobimy go z większym rozmachem i trochę poszerzymy to, co napisali Bryll i Gaertner. Dzisiaj mam pierwsze przesłuchania zespołu Teatru Muzycznego.

Kogo Pani poszukuje?

– Ludzi, którzy najłatwiej pozbędą się musicalowego przyzwyczajenia. Potrzebuję osób śpiewających prosto, jak głosy nieszkolone. Ale to sprawdzić jest stosunkowo łatwo, natomiast w spektaklu są obszerne partie mówione i rzeczy trudne do zagrania aktorsko. Więc przede wszystkim chcę sprawdzić, jak gdyńscy aktorzy mówią. Na przykład rola Opowiadacza, na której bazuje pierwsze 15 minut spektaklu, jest jedną z najtrudniejszych, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Sama historia toczy się w góralskiej gospodzie, zaczyna od wieczornych opowieści i przeradza w baśń o Janosiku.

Kto ma szansę na główną rolę Janosika?

– Utwór jest tak napisany, że właściwie nie ma głównych ról. Wszystkie partie są równe, w „Janosiku” bohater jest zbiorowy.

W poprzednich realizacjach wystąpił zakopiański zespół Krywań. Jak będzie w Gdyni?

– Szef Krywania już przygotowuje nową aranżację muzyki. Jednak cały zespół, ze względu na plany koncertowe, nie będzie mógł wystąpić. Zagra jego część, a razem z nią grupa zaprzyjaźnionych górali.

Zobaczymy Panią w roli Anioła?

– Wystąpię raz, może dwa razy.

„Janosik Jandy”
Katarzyna Fryc
www.gazeta.pl; Gazeta Wyborcza-Trójmiasto nr 96
23-04-2004

Gdyński Janosik Jandy

Lekko nerwowo jest już w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Aktorzy, występujący w śpiewogrze Na szkle malowane, zrzucili już prywatne ubiory i od dzisiaj grają podczas prób w pełnym rynsztunku, czyli góralskich strojach.

„Góralska kapela o wdzięcznej nazwie Ciakory, rodem z Zakopanego, jest już w Gdyni. Dziś pierwsza próba generalna, po niej jeszcze dwie.

A ostatnia przypada na piątek, 13. Ale ta feralna data nie przeraziła ani ekipy aktorskiej, ani reżysera – popularnej aktorki Krystyny Jandy. A premiera tuż-tuż – w sobotę, 14 sierpnia.

– To wcale nie jest tylko o Janosiku i górach – śmieje się Krystyna Janda, gdy pytam dlaczego spektakl o góralach realizuje się nad morzem. – To opowieść o miłości, o życiu i o śmierci. O tym, że warto się urodzić, dobrze się zakochać i też nieźle umrzeć.

Janda reżyseruje śpiewogrę Na szkle malowane z librettem Ernesta Brylla i muzyką Katarzyny Gaertner już po raz trzeci.

– Będzie jeszcze czwarty – mówi. – W przyszłym roku będę reżyserowała ten sam spektakl w Bratysławie na Słowacji.

Premiera Na szkle malowane w jej reżyserii miała miejsce w 1993 roku w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Potem była Częstochowa, teraz Gdynia.

– W mojej częstochowskiej inscenizacji grali Jurek Michalski i Rafał Ostrowski z gdyńskiego Teatru Muzycznego – mówi Janda. – Na przedstawienia przyjeżdżała duża grupa aktorów z Gdyni. Zatęsknili za tym malowanym szkłem i poprosili dyrektora, by mogli to też grać u siebie. A ja powiedziałam, że mam czas i mogę reżyserować. Pierwszy casting przeprowadzono 24 kwietnia, drugi miesiąc później. Swoje umiejętności zaprezentowało około 70 aktorów. Wybrano ponad 20.

– To najmłodsza ekipa z jaką pracowałam – mówi Krystyna Janda. – Mają najwięcej energii, siły i radości życia. To nie są tzw. ludzie po przejściach. Przed nimi szeroka perspektywa, dlatego skaczą na najgłębszą wodę bez zahamowań. Są chętni do pracy od rana do nocy, świetnie śpiewają i świetnie się ruszają. Zarówno w Częstochowie i w Warszawie grali głównie aktorzy, którzy rzadziej śpiewają, a już na pewno na co dzień nie tańczą góralskich tańców.

Czy ma tremę przed premierą?

– Ten spektakl to moje dziecko – mówi Janda. – Zawsze mam tremę jak publiczność to przyjmie. A po poprzednich spektaklach nie miałam dobrych recenzji u krytyków. Ale Na szkle malowane zawsze uwielbiała publiczność, grający w nim aktorzy i ja sama.”

Na zdjęciu: Tomasz Więcek, odtwórca roli Janosika (na zmianę z Jerzym Michalskim)

„Góralskie dziecko Jandy”
Beata Jajkowska
Dziennik Bałtycki nr 187
11-08-2004

Gdyński casting z Krystyną Jandą

Krystyna Janda, wspaniała aktorka, reżyser, autorka książek i felietonów, realizuje w Teatrze Muzycznym [w Gdyni] „Janosika”, według śpiewogry „Na szkle malowane” Ernesta Brylla.

Premierę zapowiedziano na sierpień tego roku. Będzie to jej trzecia realizacja tego spektaklu – po Teatrze Powszechnym w Warszawie i Teatrze im. A. Mickiewicza w Częstochowie.

– To moja adaptacja, więc wszystko zaczyna się troszeczkę inaczej. Realistycznie i współcześnie, w górach i góralskiej knajpie, w której jest opowiadacz (taki bohater występuje u Ernesta Brylla), snujący legendy o dawnych bohaterach i powoli wszystko staje się piękną balladą o Janosiku – mówi Krystyna Janda, reżyser „Janosika”. Ernest Bryll napisał „Na szkle malowane” w 1969 roku. Pierwszą adaptację utworu w Teatrze Polskim grano 1700 razy. Gdy przeniesiono ją do teatru w Bratysławie, opowieść o słynnym harnasiu wystawiano przez 17 lat.

– Premiera będzie miała miejsce tydzień przed festiwalem filmowym w Gdyni i mamy nadzieję, że stanie się wydarzeniem teatralnym lata – mówi Beata Majkowska, z-ca dyrektora Teatru Muzycznego. – Przygotowujemy ten spektakl z myślą o mieszkańcach i turystach, którzy tłumnie odwiedzają Trójmiasto w czasie wakacji. Liczymy także na opinię gości festiwalowych.

W tym tygodniu odbył się pierwszy, wewnętrzny casting do spektaklu. Krystyna Janda zrealizuje spektakl z zespołem Teatru Muzycznego, którego profesjonalizm wysoko ceni. Drugi – po powrocie reszty zespołu z tournée po Europie Zachodniej. Pierwsze próby zaczną się w czerwcu.

Siedzą, leżą, nucą, żartują. Na korytarzu pierwszego piętra, przed salą chórów. Wydawać by się mogło, że nerwy spływają po nich, jak po kaczce. Pozory… Emocje zderzają się, jak elektrony. Niewidzialne, ale mocno wyczuwalne. Choć wielu aktorów pracuje tu od lat, wciąż muszą walczyć o role. I to wcale nie dlatego, że są gorsi. Są aktorami, a teraz tak się pracuje. W systemie castingów.

– Cicho, posłuchamy co mówią… – trójka młodych ludzi z przyklejonymi do drzwi uszami ucisza innych. – Teraz śpiewa… Skończyła. Coś mówi…

– Cicho, nie przeszkadzajcie im – ktoś z boku strofuje kolegów.

Uchylają się drzwi i wychodzi Grażyna Drejska.

– Jak było? – padają pytania. – Spokojnie… – odpowiada w locie, zbiegając po schodach na trwającą przez cały czas przesłuchań próbę „Draculi” w wersji niemieckojęzycznej.

A casting trwa dalej. Za ścianą wielka gwiazda – Krystyna Janda. Ich przyszły reżyser. Bóg na scenie. Liczyć się będzie jedynie to, co ona powie. Tylko, że oni całkowicie to akceptują. Ech, pracować z Jandą… Marzenie wielu aktorów. Nie tylko z Teatru Muzycznego. Szanse ma wielu z nich. Właściwe, Krystyna Janda może mieć trudny wybór. Są profesjonalnym zespołem, potrafiącym dostosować się do każdych wymagań, mogącym w każdej chwili zmienić formę wypowiedzi. Bernard Szyc śpiewa, a potem deklamuje wybrany fragment… – Czy może nam pan to opowiedzieć? – zwraca się do niego Krystyna Janda. – Oczywiście – odpowiada aktor i zaczyna najnormalniej w świecie snuć pewną historię o harnasiu, Janosikiem zwanym.

Wchodzi kolejny delikwent. Jerzy Michalski. – A ty tu czego, Jerzeczku? Wiem przecież, co potrafisz – życzliwie zwraca się do niego Krystyna Janda, która obsadziła go już w poprzednim, reżyserowanym przez siebie spektaklu „Na szkle malowane”.

– Wszyscy mają tu równe szanse… – odpowiada Maciej Korwin, dyrektor Teatru Muzycznego.

– Może coś się zmieniło, np. dojrzałem, nauczyłem się nowych rzeczy, a na pewno ożeniłem – odpowiada Jerzy Michalski. – W tamtym „Janosiku” poznałem przecież swoją żonę. – Znikaj. No już, już… – śmieje się życzliwie pani Krystyna.

Bo taka właśnie się okazała. Życzliwa i pełna uznania dla ich zawodowstwa.

– Bardzo dobrze wypadają – mówi z dumą Maciej Korwin po dwóch godzinach przesłuchań. – Spośród tych, którzy już się zaprezentowali spokojnie można wybrać obsadę, a tu jeszcze liczna grupa chętnych przed salą.

„Casting z Krystyną Jandą”
Monika Kosińska
www.naszemiasto.pl/gdansk
25-04-2004

Na sianeczku, sianie…

„Janosik albo Na szkle malowane” w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Recenzja Katarzyny Korczak w Głosie Wybrzeża.

«Sobotnią premierę śpiewogry Janosik, albo na szkle malowane Katarzyny Gaertner i Ernesta Brylla, w inscenizacji i reżyserii Krystyny Jandy, przyjęto entuzjastycznie! Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Gdyni wypełnił się elegancką publicznością.

W roli Janosika wystąpił znakomity Jerzy Michalski, który na tej samej scenie z wielkim powodzeniem kreował tytułową partię w Jesus Christ Superstar. Przygrywała prawdziwa kapela góralska na czele z Maciejem Gąsienicą-Mracielnikiem.

Gości witał wielki biały miś, którym okazał się… sam dyrektor, Maciej Korwin. Spektakl sfinansowano ze środków Miasta Gdyni.

Utwór powszechnie znany, grany regularnie na polskich scenach, przyciąga wciąż nowych widzów i słuchaczy. Przeboje śpiewogry Kolibaj się, kolibaj, Lipowa łyżka, Na sianeczku, sianie, Pożegnanie Harnasia weszły do kanonu najpopularniejszych polskich piosenek estradowych. Ernest Bryll oparł libretto na legendzie o słowackim rozbójniku. Posłużył się językiem stylizowanym na ludowość. Lekkim, a dosadnym. Zawierającym poetykę bajarzy z gór. Katarzyna Gaertner skomponowała muzykę do opowieści, inspirując się góralskim folklorem oraz bluesem. Muzyczno-poetycki utwór o narodzinach, miłości i śmierci Janosika składa się z trzech obrazów na szkle malowanych. Krystyna Janda zrealizowała przedstawienie po raz trzeci. Dziesięć lat temu – w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w kilka lat później – w Częstochowie. Najważniejsze przy pracy nad przedstawieniem jest zarazić wykonawców radością życia, entuzjazmem, przyjemnością grania, upodobaniem do naiwności, szczerości i prostoty, zapowiadała wcześniej Krystyna Janda.

I w pełni jej się to udało! Akcję poprowadziła na scenie w kilku planach. Dużą swobodę interpretacji i improwizacji pozostawiła aktorom. Młody gdyński zespół porwał publiczność żywiołowością wykonania. Przez dwie i pół godziny królował śpiew i taniec. Wszystko obracało się wokół tytułowej postaci, Janosika. Jerzy Michalski kreuje postać po raz drugi, po realizacji w Częstochowie. Dysponuje do roli zarówno odpowiednimi warunkami zewnętrznymi, jak i aktorskimi i głosowymi. Nic więc dziwnego, że zebrał najwięcej oklasków.

Całą realizację uznać trzeba za ze wszech miar udaną. Brawa należą się wszystkim pozostałym wykonawcom. Choreograficznie przygotował przedstawienie Michał Jarczyk. Autorem symbolicznej scenografii jest Maciej Preyer. Kierownictwo muzyczne sprawował Franciszek Seman. Wokalnie przygotowała zespół Romana Krebsówna.»

„Kolibaj się, kolibaj…”
Katarzyna Korczak
Głos Wybrzeża nr 156/17.08.
19-08-2004

To spektakl typowo polski

– To wspaniały utwór o miłości, czystości i dumie. Uwielbiam ten temat, styl i rytm. Realizuję go po raz trzeci – mówi KRYSTYNA JANDA przed sobotnią premierą „Na szkle malowane” w gdyńskim Teatrze Muzycznym.

«W sobotę premiera śpiewogry Na szkle malowane w reżyserii Krystyny Jandy w gdyńskim Teatrze Muzycznym – śwarnej historii o zbójniku Janosiku.

Katarzyna Fryc: Dlaczego po raz kolejny zrealizowała Pani śpiewogrę Ernesta Brylla z muzyką Katarzyny Gaertner?

Krystyna Janda: Bo to wspaniały utwór o miłości, czystości i dumie. Uwielbiam ten temat, styl i rytm. To spektakl typowo polski, który przynosi radość i artystom, i publiczności, po prostu afirmuje życie. Realizuję go po raz trzeci, po spektaklach w Warszawie i Częstochowie, ale w Gdyni zrobiliśmy go z większym rozmachem, trochę poszerzyliśmy to, co napisali Bryll i Gaertner, więcej osób wystąpi na scenie. Usłyszymy też muzykę w nowej aranżacji szefa zespołu Krywań, zabrzmi dumniej i rytmiczniej – jak każda muzyka z gór, flamenco chociażby, ma nieodparty, namiętny rytm.

W spektaklu wystąpią aktorzy Muzycznego przywykli do ról musicalowych. Teraz muszą się zmierzyć z muzyką ludową.

– Dlatego musieli pozbyć się musicalowego przyzwyczajenia i zaśpiewać w sposób prosty, jak głosy nieszkolone. Ale w spektaklu są też obszerne partie mówione i rzeczy trudne do zagrania aktorsko: na przykład rola Opowiadacza, na której bazuje pierwsze 15 minut spektaklu, jest jedną z najtrudniejszych, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Sama historia toczy się w góralskiej gospodzie, zaczyna się realistycznie – od wieczornych opowieści, a z czasem przeradza się w baśniową opowieść o Janosiku. Utwór jest tak napisany, że właściwie nie ma głównych ról. Wszystkie partie są równe, a bohater jest zbiorowy. Siłą tego zespołu jest młodość i entuzjazm.

Czy w spektaklu znajdą się odwołania do arcypopularnego serialu Janosik?

– Nic takiego nie będzie. Powtarzam moją inscenizację sprzed lat, w której oparłam się na własnej adaptacji tekstu, w którym całkowicie zmieniłam układ i akcenty, popowe brzmienie na podrasowane góralskie. Plastyka przedstawienia i scenografia Macieja Preyera są bardzo precyzyjnie oparte na malarstwie Zofii Stryjeńskiej, jej kompozycjach obrazów i układach figuralnych. Choreografię przygotował Michał Jarczyk, który pracował ze mną przy poprzednich inscenizacjach śpiewogry, a przez lata prowadził zespoły Mazowsze i Śląsk. Tu natomiast miał większe pole do popisu, bo z młodzieżą może zrobić rzeczy, których nie mógł zrealizować z innymi aktorami – efektowne skoki przez ciupagi, kapelusze i zbójnickie tańce.

Na szkle malowane

To kolejna wersja historii harnasia Janosika – najsłynniejszego zbójnika tatrzańskiego.

Ernest Bryll napisał ją w 1969 r. Jak sam mówił, była to próba zabawienia się w stworzenie śpiewogry, która miała odróżniać się od zachodnich musicali. Spektakl powstały na tej podstawie, do muzyki Katarzyny Gaertner w reżyserii Krystyny Jandy (która zagrała także rolę Anioła), miał swoją premierę w 1993 r. w warszawskim Teatrze Powszechnym. Wówczas w spektaklu wystąpili m.in. Emilian Kamiński (Janosik), Dorota Stalińska, Paweł Deląg, Justyna Sienczyłło, Daria Trafankowska i Rafał Królikowski oraz zakopiański zespół Krywań. Z przedstawienia pochodzą przeboje: Lipowa łyżka, Nie zmogła go kula, Kolibaj się, kolibaj, Na sianeczku sianie czy Pożegnanie harnasia, które później śpiewali m.in. Halina Frąckowiak, Czesław Niemen i Maryla Rodowicz. Spektakl zdobył ogromną popularność w kraju (był grany w Teatrze im. A. Mickiewicza w Częstochowie i Teatrze Rozrywki w Chorzowie) i za granicą (w Czechach i na Słowacji). W gdyńskim spektaklu wystąpią aktorzy Teatru Muzycznego oraz kapela góralska Ciakory. Akcja dzieje się współcześnie w góralskiej gospodzie, w której biesiadnicy opowiadają sobie historię harnasia. Przedstawienie ma formę trzech obrazów na szkle malowanych- narodziny, miłość i śmierć Janosika opowiedziane poetyckim i stylizowanym na gwarę językiem z muzyką będącą połączeniem góralskiego folku i bluesa.»

Katarzyna Fryc
Gazeta Wyborcza – Trójmiasto nr 189
13-08-2004

Janosik nad morzem w środku lata

„Janosik albo Na szkle malowane” w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej-Trójmiasto.

„Premierowy spektakl śpiewogry Janosik albo Na szkle malowane w Teatrze Muzycznym w Gdyni okazał się wydarzeniem bardziej towarzyskim niż artystycznym. Jednak przedstawienie ogląda się z przyjemnością.

Na sobotnią premierę przyjechali do Gdyni twórcy śpiewogry: autor tekstu Ernest Bryll i kompozytorka Katarzyna Gaertner. Owacjami na stojąco publiczność powitała Krystynę Jandę, reżysera spektaklu o najsłynniejszym harnasiu, której towarzyszył mąż, Edward Kłosiński, odpowiedzialny za oświetlenie gdyńskiej inscenizacji. Tytułową rolę z prawdziwym wdziękiem i temperamentem zagrał Jerzy Michalski, za którego na widowni kciuki trzymali tata (aktor Stanisław Michalski) i żona (Beata Kowalska, oczywiście tej samej profesji). Na popremierowym koktajlu całe towarzystwo wymieniało wrażenia, przegryzając oscypki.

A samo przedstawienie? Cóż, zanim sztuka dotarła do Gdyni, była znana wcześniej z telewizji i teatrów w Warszawie i Częstochowie. Wielu z nas widziało już tę żywiołowo opowiedzianą historię Janosika z podziałem na trzy odsłony: narodziny, miłość i śmierć harnasia. Gdyńska realizacja zabrzmiała donośnie (wokalne i taneczne sceny zbiorowe są niepodważalnym atutem Muzycznego), choć z pewnością osobliwie – nie co dzień zdarza się oglądać parzenice, kierpce i zakopiańskiego niedźwiedzia w samym środku lata nad morzem.

Przedstawienie, zrealizowane przez Krystynę Jandę już po raz trzeci, nie wnosi nic nowego, za to ogląda się je z przyjemnością. I z zazdrością, że my, Kaszubi, nie mamy swojego herosa i legendy na miarę Janosika, a regionalnego produktu, który dałoby się wyeksportować do teatru w Zakopanem, na razie próżno szukać…”

Na zdjęciu: Jerzy Michalski jako Janosik

„Spod samiuśkich Tater”
Katarzyna Fryc
Gazeta Wyborcza-Trójmiasto nr 192
17-08-2004

Gdynia. Nagrody dla ludzi teatru

Aktorzy, muzyk, kasjerka i kierownik biura obsługi widzów odbiorą dziś [31 marca] w Urzędzie Miejskim w Gdyni nagrodę dla ludzi teatru. Oprócz dyplomu każdy z nich otrzyma z rąk prezydenta miasta 1400 zł. Okazją do przyznania wyróżnień był Międzynarodowy Dzień Teatru obchodzony 27 marca.

«Nagroda przyznawana jest od 1990 roku. Corocznie gdyńskie teatry Miejski i Muzyczny typują swoich pracowników, tych, którym należy się uznanie. Może to być zarówno aktor, jak i scenarzysta, kasjer czy oświetleniowiec. – Przede wszystkim musi to być osoba, która swoją pracą wspiera i tworzy wizerunek całej instytucji – mówi Joanna Grajter, rzecznik prasowy UM Gdyni.

Laureatami tegorocznej nagrody są:

Stefan Iżyłowski, aktor Teatru Miejskiego, kreujący od wielu lat wybitne role na deskach scenicznych, za rolę Gonzala w przedstawieniu „Trans-Atlantyk” oraz Alfreda Illa w „Wizycie Starszej Pani”;

Dariusz Siastacz, aktor Teatru Miejskiego, za brawurowo zagraną rolę w monodramie Patricka Süskinda „Kontrabasista”, opieka reżyserska Jacek Bunsch;

Jadwiga Werner, kasjerka Teatru Miejskiego, wieloletni pracownik administracji – za oddanie, zaangażowanie i poświęcenie dla dobra teatru;

Jerzy Michalski, solista Teatru Muzycznego, za rolę Janosika w śpiewogrze „Janosik albo na szkle malowane” oraz za interesujący dorobek sceniczny;

Jacek Piastowski, muzyk orkiestrowy Teatru Muzycznego, saksofonista altowy i klarnecista uczestniczący w przygotowaniu wielu realizacji scenicznych w ciągu 19 lat pracy w teatrze popartych wysokim kunsztem wykonawczym, pracowitością i zdyscyplinowaniem;

Katarzyna Kurkiewicz, kierownik Biura Obsługi Widzów Teatru Muzycznego, wzorowo prowadząca organizację widowni, człowiek o wielkim sercu i serdeczności, zawsze uśmiechnięta i energiczna.

Na zdjęciu: Jerzy Michalski w tytułowej roli w śpiewogrze „Janosik albo na szkle malowane”, reż. Krystyna Janda, Teatr Muzyczny, Gdynia 2004 r.»

„Nie tylko za talent”
ks
Gazeta Wyborcza – Trójmiasto nr 75
31-03-2005

O kiczu w teatrze

Szmira całkiem niepostrzeżenie zakradła się do teatru. Chociaż epoka Stefci Rudeckiej (bohaterki „Trędowatej” Heleny Mniszkówny) i łzawych romansideł bezpowrotnie minęła, na deskach polskich scen można zobaczyć spektakle, które ocierają się o szmirę – pisze Aldona Kaszubska.

«- Kicz to grafomania, tandeta, to estetyka szczęścia, ma tendencje do powtarzalności. Kiczem będzie sztuka napisana przez kiepskiego dramaturga, ale kiczem może stać się również doskonały dramat, wyreżyserowany przez świetnego reżysera, mam na myśli np. „Wyzwolenie” w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, w którym aktorzy operowali wyświechtanymi gestami i mimiką – mówi prof. Jan Ciechowicz, teatrolog.

Dla niektórych wielbicieli teatru o tandetę ociera się epatowanie na scenie wulgaryzmami i nagością. Kiedy repertuar gestów wyczerpuje się, nic tak sugestywnie nie przemawia do widza jak nagie kobiece ciało, pod warunkiem, że nie traktuje się go jako zastępczego środka oddziaływania na widza. W recenzjach pojawiają się coraz częściej sformułowania w stylu „scena oddania miłosnego otarła się o granice kiczu”. Czy aby tego typu sceny nie są sposobem na przyciągnięcie widza do teatru?

– O kicz ociera się również zbyt dosłowna interpretacja dzieła teatralnego, gdy sztukę sprzed kilkudziesięciu lat przedstawia się bez odniesień do współczesności, zupełnie odtwórczo. Przykładem może być „Janosik, czyli na szkle malowane” [na zdjęciu] w reżyserii Krystyny Jandy, w którym rażą stereotypowo przedstawione postacie – diabełki mają czarne rogi, a anioły białe skrzydła. Jeżeli jarmarczną sztukę niedzielną przenosi się na deski teatru, to staje się ona kiczem – dodaje prof. Ciechowicz.

Z pewnością dlatego o wiele większym zainteresowaniem cieszą się na naszych scenach spektakle nowe, jak największa produkcja taneczna w Polsce – „Opentaniec” Jarosława Stańka, czy pokazujące znany dramaty w zupełnie nowej aranżacji – np. „Romeo i Julia” w reżyserii Janusza Józefowicza.

* * *

Magdalena Piekorz, reżyserka nagrodzonego Złotymi Lwami filmu „Pręgi” oraz monodramu w wykonaniu Michała Żebrowskiego „Doktor Haust” granego w Teatrze Studio w Warszawie:

Kicz pojawia się, kiedy forma nie przystaje do treści, gdy nagromadzenie środków stylistycznych jest tak duże, że forma staje się pierwszoplanowa. Kicz nie jest przypisany do żadnego gatunku, bo doskonałe filmy można znaleźć zarówno wśród komedii, horrorów, jak i filmów science fiction. Ze szmirą mamy do czynienia, kiedy latają torty, gdy krew leje się strumieniami, kiedy bohaterki kobiece ze swadą pokonują dwa razy wyższych od siebie mężczyzn. Przykładem filmu balansującego niewątpliwie na granicy kiczu jest „Titanic”. Broni się jednak tym, że twórcy filmu założyli, iż kluczem do opowiedzenia tragedii będzie wyciskające łzy romansidło.»

„W krainie kiczu i obciachu”
Aldona Kaszubska, Razem
Onet.pl
18-04-2005

© Copyright 2024 Krystyna Janda. All rights reserved.