Euzebii i Narcyza - wszystkiego dobrego
Wczoraj dzień szalony. Próba ” Lekcji stepowania”, spotkanie z przyjaciółmi z okazji 11 urodzin Teatru Polonia, 100 spektakl ” Mayday 2″ , „Słoneczna linia” i na koniec rozmowy o przyszłym roku w naszych teatrach.
Moi Kochani, z okazji kolejnych urodzin Teatru Polonia, dziękuję Wam za pracę, przyjaźń, zaufanie, trwanie razem, energię, życzliwość, wieczny entuzjazm, codzienność pełną i trosk i uśmiechu, ofiarności i nadziei. Pokonywanie większych i mniejszych trudności i przeciwieństw, każdego dnia. Te 11 lat to szczęście, trud, ciężka praca podobna w naszej rzeczywistości do pracy sapera. 11 lat zmagań, niedospanych nocy, sukcesów i klęsk na których się tylko uczyliśmy, nigdy nas nie załamywały. Siłą naszej Fundacji i naszych Teatrów jest Publiczność, ale także nieprzebrane ilości talentów, doświadczenia, szacunku do siebie nawzajem, do tego co robimy i do widzów. To śmiałość pomysłów, mierzenia sił na zamiary i w rezultacie wysiłku tej garstki ludzi, pracowników Fundacji. Bardzo Wam dziękuję. Doceniam i nie zapomnę nigdy. Prezes KJ.
Zdj. Kasia Chmura – Cegiełkowska.
Sabiny i Iwony - wszystkiego dobrego
Jutro 11 urodziny Teatru Polonia. Dziś zagraliśmy spektakl dla Urodzinowej Publiczności , która zdobyła bezpłatne wejściówki. HAPPY NOW? Dziękujemy . Życzcie nam dobrego kolejnego 12 roku działalności. ♥️♥️♥️
zdj. Kasia Cegiełkowska.
Lekcje stepowania - pierwsza próba
Filipa i Kordulii - wszystkiego dobrego
Zaczęliśmy próby „Lekcji stepowania” dla Och-Teatru. Premiera planowana jest na 20 grudnia i pierwszy blok grania długi, gramy także w Sylwestra. Grudzień i styczeń w och-Teatrze to dwa przedstawienia ” Przedstawienie świąteczne” bardzo lubiane przez publiczność, wznawiane co roku specjalnie w okresie świąt zimowych, Sylwestra i Nowego Roku i to nowe , przygotowywane właśnie – „Lekcje stepowania”. Bilety już w sprzedaży a my w dobrych nadziejach na miłe i ważne przedstawienie. Zmagałam się już raz z tym tekstem, z tekstem piekielnie trudnym realizacyjnie, wracam do tematu bo jest wyjątkowy, potrzebny i niezwykle efektowny, jeśli się uda! A mam nadzieję że się uda.
Na razie w sobotę i niedzielę Lubin , gdzie ” Callas”i ” 32 Omdlenia”.
Data premiery: 20 grudnia 2016
Reżyseria: Krystyna Janda
Przekład: Elżbieta Woźniak
Scenografia: Maciej Maria Putowski
Asystent scenografa: Małgorzata Domańska
Kostiumy: Krystyna Janda i Małgorzata Domańska
Światło: Katarzyna Łuszczyk
Choreografia: Anula Kołakowska
Opracowanie muzyczne: Krzysztof Jaszczak
Producent wykonawczy i asystent reżysera: Alicja Przerazińska
Obsada:
Izabela Dąbrowska, Anna Iberszer, Joanna Moro, Elżbieta Romanowska, Krystyna Tkacz, Maria Winiarska, Zofia Zborowska, Katarzyna Żak, Kamil Maćkowiak
Bohaterami spektaklu są uczestnicy kursu stepowania. Każde z nich uczęszcza na lekcje z innego powodu, każdy przychodzi z własną opowieścią, osobowością i temperamentem. Przedstawienie grane było na wielu europejskich scenach, a w latach 80. powstał film, w którym główną rolę zagrała Liza Minnelli. Sztuka Harrisa łączy komedię z wątkami obyczajowymi i dużą dawką tańca. Krystyna Janda wraca do reżyserii tego spektaklu po 11 latach. W 2005 r. wyreżyserowała „Lekcje stepowania” dla Teatru Powszechnego w Łodzi.
Mała Steinberg premiera w Teatrze Studio w Warszawie - 02.10.2001r. Fot. Studio69
Łukasza i Juliana - wszystkiego dobrego
Mowa pożegnalna dla Andrzeja Wajdy
Andrzeju, żegnamy się z Tobą od kilku dni z bólem, miłością, świadomością że straciliśmy z Twoim odejściem, niepoliczone skarby. Że jest to dla nas wszystkich, dla Polski, dla polskiej kultury strata nie do ogarnięcia umysłem. Straciliśmy nie tylko wielkiego człowieka, wspaniałego przyjaciela, straciliśmy Uniwersum, Szymona Słupnika środowisk twórczych, kręgosłup moralny i etyczny. To Ty byłeś miarą i sensem, to ty wyznaczałeś poziom i zamiar, blask i …ciemność – wartą potępienia. To Twoimi oczyma widzieliśmy prawdę i fałsz, piękno i brzydotę. Twoją wrażliwością mierzyliśmy nas samych, Polskę i Świat.
Twoja śmierć wyzwoliła lawinę wzruszeń, emocji i słów, zasypała nas świetnością i małością Tobie współczesnych, niech będzie tym małym wybaczone, nie wiedzą o kim mówili i jakie dzieła sztuki nam zostawiłeś, nie potrafią tego ocenić. Są zbyt mali.
A Ty? Nie odszedłeś i nie odejdziesz nigdy, bo dzieło Twojego życia to cud jaki się zdarza narodom dzięki ich największym synom i córkom. Polska, w stronie pięknej, mądrej, czułej, rozsądnej, bogatej i światłej. To Polska sprawiedliwa i bolesna, szczęśliwa i cierpiąca. Piękna najpiękniej – ludźmi, i cierpiąca najboleśniej – sercem. Zostawiłeś w nas miłość do tego kraju, do jego historii, literatury, dziedzictwa i ta miłość trafi razem z Twoimi dziełami do serc pokoleń które nadejdą. Zostaniesz z tym narodem, z tym krajem na zawsze, a naszą powinnością jest wdzięczność i świadomość co nam ofiarowałeś. Podarowałeś tak wiele także całemu Światu, spuściźnie światowej kultury. Dałeś im swoje pojęcie człowieczeństwa, bohaterstwa, honoru, piękna ale także patriotyzmu. Dałeś światu Polskę i za to jesteśmy ci najwdzięczniejsi. Także piękno tej ziemi poznane z cudownych kadrów Twoich filmów.
Zasłużyłeś na wszystkie hołdy świata, podziw i cieszyłeś się uznaniem świata przez całe swoje twórcze życie, ale też zmagałeś się całe życie z szarpiącymi Cię fałszywymi sędziami, cenzorami, recenzentami, pseudo Polakami, pseudo mędrcami i wszelkiego autoramentu małymi ludźmi. I nigdy nie byleś tchórzliwy i nie kluczyłeś w żadnej sprawie. Wiemy, my przyjaciele, będący obok, jak Cię to bolało i ile niepotrzebnej energii pochłonęło. A także, jak silnym otwartym i mądrym byłeś, żeby temu stawiać czoło. Zapomnij. Już nikt Cię nie dotknie, zawsze byłeś nieosiągalny dla maluczkich a dzieło, które zostawiasz nie potrzebuje obrońców.
Żegnamy Cię najczulej, najserdeczniej jak można , my przyjaciele, ale żegna Cię także świat, Tobie współcześni. A ja uważam że Twój pogrzeb, hołd i nasze podziękowanie oddane Tobie, powinno przybrać kształt żałoby i manifestacji narodowej.
Cześć Twojej pamięci. Odpoczywaj w spokoju. Mu zostajemy tu jeszcze na chwilę, pamiętając Twoje nauki, sposób myślenia i piękno, którego nas uczyłeś. Postaramy się Ciebie nie zawieść. Kochamy Cię.
Warszawa 18 października 2016. Krystyna Janda
Wiktora i Małgorzaty - wszystkiego dobrego
Śniłam dziś że płynę statkiem po Wiśle. Było bardzo miło. Spokojnie, bezpiecznie i pięknie. Podziwiałam widoki, czułam się świetnie. Rano wpisałam hasło – Żegluga Wisłą. Zobaczyłam to. Myślałam że dalej śnię. Trzy promy? W Warszawie? Szkoda że nadchodzi zima. Może tam by się uspokoić?
Ceny biletów oraz rozkłady rejsów znajdują się na stronie www.ztm.waw.pl w zakładce linie turystyczne.
Jutro pożegnalna msza warszawska, w intencji Andrzeja Wajdy , we środę msza i pogrzeb w Krakowie.
Eustachego i Maksymiliana - wszystkiego dobrego
Moi Mili. W piątek w Teatrze Polonia premiera ” Słonecznej linii” Iwana Wyrypajewa w Jego reżyserii. Grają Karolina Gruszka i Borys Szyc. Widziałam spektakl już dwa razy, jest po prostu świetny. Będziecie mieli Państwo wielką radość i przyjemność. Bardzo się cieszę. Zagęszczenie talentów na metr kwadratowy niewiarygodne. Zapraszamy.
Ja dziś z „Danutą W. ” w Rybniku, jutro ” Pan Jowialski” w Kutnie. W piątek wracam na ” Callas ” w Och-Teatrze. We wtorek zaczynam próby ” Lekcji stepowania” dla Och-Teatru z planem premiery 20 grudnia. W Teatrze Polonia jednocześnie toczą się od jakiegoś czasu próby ” Chłopców ” Stanisława Grochowiaka przygotowywane na listopad.
Serdecznie, serdecznie pozdrawiam. Życie idzie dalej, trzeba żyć i trzeba pracować. Pogrzeb Andrzeja Wajdy we środę w Krakowie. Powinien być pochowany na Skałce. Pogoda zgodna ze stanem ducha i umysłu. I tak… dzień za dniem, rozpacz, zdziwienie, radość, zastanowienie, małość ludzi i ohyda podłości. Na szczęście także wielkość ludzi i ich solidarność. Dobrych dni.
Pauliny i Franciszka - wszystkiego dobrego
Kiedyś napisałam o Andrzeju taki felieton…
A teraz, kiedy jest już spokojniej na Jego temat, kiedy Oscara
postawił na półce, kiedy skończyły się te ciągłe telefony: „A co
pani dał Wajda?”. „Wszystko”. „A co dla pani znaczy Wajda?”.
„Wszystko”. „A co by było, gdyby pani nie spotkała Wajdy?”. „Niewiele
by się nie zdarzyło”. „A czy może pani opowiedzieć jakąś śmieszną
historyjkę o Wajdzie”. No więc, kiedy to się skończyło, opowiem
Wam o nim tak, jak mi to przychodzi do głowy, pozwolę sobie
na całkowitą swobodę i przypadkowość. Strumień świadomości.
W naszym domu wisi przez niego namalowany i podpisany pastel
„Aix-en-Provence, lipiec 1978 ”, obok rysunek, który zrobił podczas
prób do Wieczernika Ernesta Brylla i podpisał: „Krysia zmarznięta
podczas prób, kościół na Żytniej”, poniżej rysunek, który powstał
trochę wcześniej, mój mąż w podkoszulku, na piersi moja twarz,
podpis „Komputerowy portret Krystyny Jandy”, kiedy nam go darowywał,
powiedział: „To wasza chusta Weroniki”. Jeszcze niżej
portret mojego męża podpisany: „Edward w krytycznym momencie
rozpoczęcia filmu Człowiek z żelaza ”, obok malutki rysuneczek
przedstawiający Żyda idącego pod górę, niosącego na pochylonych
plecach ciężar ponad swoje siły, ten z kolei rysunek podarował
mojemu mężowi podczas kręcenia Ziemi obiecanej .
Rysuje ciągle, podobno rysował zawsze. Jego znajomi z Radomia
pamiętają, że podczas okupacji, w domach, gdzie zbierała się młodzież,
on zawsze siedział gdzieś w kąciku i rysował.
Mówi, że film zrobić jest bardzo łatwo, trzeba tylko wiedzieć, że górę
fotografuje się z dołu, a morze z góry, że aktorzy dzielą się na miejskich
i wiejskich, miejscy to tacy, którzy grają szybko i dobrze się fotografują
w mieście, wiejscy to ci, którzy dobrze wyglądają w zieleni i grają wolno.
Ja należę do miejskich. Wymienia jeszcze dwa podstawowe przykazania
dla reżyserów: „Kradnij” i „Kochaj aktora swego”. Mnie reżyserował
za pomocą zdania: „Zęby i do przodu!”.
Kiedy obserwuje grających aktorów, zdarza mu się płakać, z zachwytu,
ze wzruszenia, ze złości. Robi przy tym czasami potworne miny, nie
mogę patrzeć w jego kierunku, kiedy gram, bo wybucham śmiechem.
Oglądałam z nim w kinie E.T. Spielberga, widziałam, jak płakał
podczas sceny umierania tej plastikowej laleczki. Całkiem zwyczajnie
ciekły mu łzy, byłam tym trochę zdziwiona, ale zachwycił mnie tym
najbardziej ze wszystkiego, ja też zresztą płakałam. Innym razem oglądałam
z nim w kinie Hair Formana, nie podobał mu się, a ponieważ ja
byłam zachwycona, po prostu szalałam na projekcji, był zaniepokojony,
myślał, że się starzeje, że czegoś nie rozumie, nie wiedział, że przed
projekcją zapaliłam swojego pierwszego (i ostatniego zresztą) papierosa
z marihuany.
Opowiadają, że kiedyś jechał na zdjęcia do Łodzi po oblodzonej
szosie, myślał o scenie, którą ma nakręcić, zahamował gwałtownie, obróciło
samochód i pojechał dalej, ale w odwrotną stronę, do Warszawy.
Prowadzi okropnie. Ze mną boi się jeździć, ciągle mi powtarza, żebym
patrzyła na drogę, bo kiedy opowiadam, patrzę na niego, a opowiadam
zawsze. O wielu rzeczach, które dla nas, zwykłych ludzi, są oczywistością,
nie ma zielonego pojęcia. Słyszałam raz, jak prosił, żeby mu
włączono to… radio dla kierowców, bo chce się dowiedzieć, jakie są
warunki na drogach, i nijak nie mógł pojąć, że w ogóle nie ma takiego
radia, że to tylko audycja. Nie lubi, jak mam krótkie włosy, innego koloru
niż blond, i w ogóle, kiedy wyglądam inaczej niż jego Agnieszka
z Człowieka z marmuru . Nigdy nie zauważył, że jestem kobietą, i kiedy
musiałam przy nim nakarmić piersią któreś z moich dzieci, nie bardzo
wiedział, co z tym fantem zrobić. Udał, że tego nie było. Lubi, jak się gra
wyraźnie, odważnie, jednoznacznie. On jest autorem powiedzenia, że
coś jest jak szare na szarym, czyli niewyraźne. W swojej naiwności
i prostocie w ogóle nie zakłada, że ktoś może być po prostu niezdolny,
ale kiedy to w pewnym momencie zrozumie, odwraca się gwałtownie
i odchodzi, myślę, że szkoda mu czasu. Kiedy słyszy muzykę, prawie
zawsze płacze, muzyka go wzrusza, choć mówimy o nim, że ma tylko
pierwszy stopień umuzykalnienia, słyszy, że grają. Lubi cygara i whisky,
ale nie może ani pić, ani palić z powodów zdrowotnych. Kiedy się trochę
upije, jest rozkoszny. Ma uczulenie na truskawki. W każdej restauracji,
nawet japońskiej, sprawdza w karcie, czy jest może schabowy z kapustą.
Długie intelektualne rozmowy, dyskusje literackie, dywagacje
filozoficzne nudzą go śmiertelnie, zasypia, przestaje widzieć obrazki.
Moim ukochanym filmem przez niego zrobionym jest Wesele i Wszystko
na sprzedaż . Przed Dyrygentem powiedział do mnie: „Nie pchaj się,
to nie będzie o tobie”. Mojego drugiego męża, a jego przyjaciela, starał
się ze wszystkich sił uratować od nieszczęścia, jakim jego zdaniem
jest małżeństwo ze mną, słyszałam, jak tłumaczył mu przed katastrofą:
„Edwardzie, zrozum, Krysia jest dobra na wszystko, tylko nie na żonę”.
Do mnie w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia, tego „nieszczęsnego” dla
Edwarda roku, kiedy się związaliśmy, powiedział: „Jeśli go skrzywdzisz,
będziesz miała ze mną do czynienia”.
Zamknęłam się w łazience, płakałam i nie chciałam wyjść.
Ma nieprawdopodobną siłę i dar uruchamiania ludzi, którzy z nim
i dla niego pracują. Oczekuje od wszystkich – aktorów, scenografów,
asystentów, operatora – co rano tysiąca pomysłów, propozycji, emocji,
i wybiera z tego bezbłędnie te właściwe, zamieniając je w znaczące,
nadając im wagę i formę. Niektórzy opowiadają potem, że to oni reżyserowali
jego filmy. Musi być otoczony, młodością, ruchem, jasnością. Lubi
pracować z młodymi ludźmi, zderzać się z ich wyobraźnią i pomysłami.
Odcięty od młodzieży, smutnieje, więdnie, zasypia. Nie przywiązuje
się do współpracowników, aktorów, prawie zawsze obsadza wprost,
czyli szuka w ludziach cech postaci, które są mu potrzebne. Twierdzi,
że trafna obsada filmu to pięćdziesiąt procent powodzenia. Mimo że
myśli obrazami, nic go tak nie zachwyca w sztuce, jak celna mądra
myśl, właściwa obserwacja. Nigdy nie wybacza głupoty, efekciarstwa,
błędnej analizy, w najsprawniej, najpiękniej zrealizowanym, świetnie
zagranym teatrze czy filmie. Potrafi być wtedy okrutny. Forma i obraz
zawsze wynika u niego ze znaczenia i treści, a nie odwrotnie. Kiedyś
siedziałam obok niego w jakimś samochodzie, patrzył przez okno, powiedział
w pewnym momencie do siebie: „Żadnej trakcji elektrycznej,
można by tu nakręcić wielką, piękną bitwę”. Kiedy się zachwyci rolą,
epizodem, pojawieniem się na ekranie, pisze do aktorów nieprawdopodobne
listy. W ogóle pisze listy, w jednym z Japonii napisał mi, że
poznał tam aktora, który ma własną nosicielkę pereł, ten aktor gra
tylko kobiety w japońskim teatrze i że być może powinnam pomyśleć
także o kimś takim od pereł. Odpisałam, że mam tylko sztuczne perły.
Kiedyś podczas wakacji w Lanckoronie zapytałam go, czy się nie nudzi,
spojrzał na mnie z zainteresowaniem i odpowiedział: „Ja już, niestety,
nie nudzę się nigdy”. Dziś, po dwudziestu latach, ja już też, niestety,
nie nudzę się nigdy. Kiedyś na planie filmowym poprosił mnie, żebym
zapytała jednego z technicznych, co myśli o filmie, który robimy, bo coś
ten człowiek mówił, Andrzej nie usłyszał, a teraz wstydzi się go zapytać.
Uwielbiam jego czerwony golf, sweter z dziurą, w którym robił wszystkie
filmy za moich czasów, golf trzymał się już tylko na szwie. Byłam
pewna, że ten sweter przynosi nam szczęście. Opowiadano mi kiedyś,
że podobno miał wypadek samochodowy, uderzył w drzewo, rozkrwawił
sobie czoło stłuczonym lusterkiem samochodowym. Z krwią lejącą się
po twarzy poprosił żonę o lusterko, był ciekaw, jak wygląda. Ona podała
mu puderniczkę z wielkim puszkiem z łabędziego puchu, puszek wypadł
i wpadł w błoto. Zapomniał o krwi, ranie, samochodzie, przepraszał
za puszek. To moja ulubiona o nim historia. Polska. Wolność. Prawda.
Sprawiedliwość. Demokracja. Mądrość. Ojczyzna. Odpowiedzialność.
To słowa, które szanuje i których używa, nie wstydzi się ich, nie brzmią
w jego ustach ani pretensjonalnie, ani nie wydają się przesadzone.
Czuje się Sługą Narodu, Świadkiem Historii, Rycerzem Prawdy. Jest
romantykiem i pozytywistą jednocześnie. Humanistą w pełnym tego
słowa znaczeniu. Ma świadomość swojej wielkości, a jednocześnie zawsze
traktował ją użytkowo w służbie czegoś większego.
Mogłabym tak godzinami. Pozwoliłam sobie napisać to, co przychodziło
mi do głowy, po tysiącu pytań na jego temat, na które nie
umiałam odpowiedzieć. Jedno jest pewne: oglądajcie jego filmy, reszta
ma naprawdę mniejsze znaczenie. Jest człowiekiem. A ja nie jestem
w stosunku do niego obiektywna.
Różowe tabletki na uspokojenie, WAB, Warszawa 2002
ANDRZEJ WAJDA kalendarium
Urodzony 6 marca 1926 r
1940
ukończył szkołę powszechną
1946-49
Prywatna szkoła malarska, praca na kolei jako magazynier, tragarz, bednarz, ślusarz i kreślarz w biurze kolejowym, po czym studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie
1949-54
Szkoła Filmowa w Łodzi
1954
debiut – film POKOLENIE
1955
Film IDĘ DO SŁOŃCA
1957
Film KANAŁ
1958
Film POPIÓŁ I DIAMENT
1959
Film LOTNA
Pierwszy spektakl teatralny KAPELUSZ PEŁEN DESZCZU
1960
Film NIEWINNI CZARODZIEJE
Teatr HAMLET
Teatr DWOJE NA HUSTAWCE1961 SAMSON
1962
Film MIŁOŚĆ DWUDZESTOLATKÓW
Film SIBIRSKA LADY MAKBET
TV WYWIAD Z BALLMAYEREM
TV CUDZA ŻONA I MĄZ POD ŁÓZKIEM
1963
Teatr DEMONY
Teatr WESELE
1965
Film POPIOŁY
1967
Film BRAMY RAJU
1968
Film WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ
Film PRZEKŁADANIEC
1969
Film POLOWANIE NA MUCHY
TV MAKBET
1970
Film KRAJOBRAZ PO BITWIE
Film BRZEZINA
Teatr PLAY STRINDBERG
1971
Teatr BIESY
1972
Film PIŁAT I INNI
Film WESELE
Moskwa Teatr KAK BRAT BRATU
1973
Szwajcaria Teatr DIE MITMACHER DUERRENMATT
1974
Film ZIEEMIA OBIECANA
Teatr NOC LISTOPADOWA
USA teatr BIESY
1975
Teatr SPRAWA DANTONA
1976
Film SMUGA CIENIA
Film CZŁOWIEK Z MARMURU
Teatr GDY ROZUM ŚPI
1977
Teatr NASTAZJA FILIPOWNA
Teatr ROZMOWY Z KATEM
USA teatr BIAŁE MAŁŻEŃSTWO
1978
Film BEZ ZNIECZULENIA
Film ZAPROSZENIE DO WNĘTRZA
TV NOC LISTOPADOWA
Teatr Z BIEGIEM LAT Z BIEGIEM DNI TEATR STARY
Sofia teatr SPRAWA DANTONA
1979
Film PANNY Z WILKA
Film DYRYGENT
TV POGODA DOMU NIECHAJ BĘZIE Z TOBĄ
Niemcy Teatr NOC LISTOPADOWA
1980
Teatr Gdańsk SPRAWA DANTONA TEATR WYBRZEŻE G,DAŃSK
TV Z BIEGIEM LAT Z BIEGIEM DNI
Francja TEATR ONI
1981
Film CZŁOWIEK Z ŻELAZA
1982
Film DANTON
Włochy Teatr SPRAWA DANTONA
1983
Film MIŁOŚĆ Z NIEMCZECH
1984
Teatr ANTYGONA TEATR STARY
Teatr ZBRODNIA I KARA TEATR STRY
1985
Teatr WIECZERNIK
1986
Film KRONIKA WYPADKÓW MIŁOSNYCH
Teatr ZEMSTA
Niemcy Teatr ZBRODNIA I KARA
1988
Film BIESY
Teatr PANNA JULIA
Teatr DYBUK
Teatr LEKCJA POLSKIEGO
Izrael Teatr DYBUK
1989
Teatr HAMLET
Japonia Teatr NASTAZJA FILIPOWNA
1990
Film KORCZAK
Teatr DWOJE NA HUŚTAWCE
Teatr ROMEO I JULIA
1991
Teatr WESELE TEATR STARY
1994
Teatr MISHIMA
1993
Film PIERŚCIONEK Z ORŁEM W KORONIE
1994
Film NASTASJA
1995
Film WIELKI TYDZIEŃ
1996
Film PANNA NIKT
Teatr IMPROWIZACJE WROCŁAWSKIE
1997
Teatr KLĄTWA TEATR STARY
1998
Teatr SŁOMKOWY KAPELUSZ TEATR STARY
1999
Film PAN TADEUSZ
TV BIGDA IDZIE
2000
Film TV WYROK NA FRANCISZKA KŁOSA
2002
Film ZEMSTA
Film LEKCJA POLSKIEGO KINA
2004
Film Jan Nowak Jeziorański. Kurier z Warszawy 60 lat później
2005
SOLIDARNOŚĆ, SOLIDARNOŚĆ…
2007
Film KATYŃ
2009
Film TATARAK
2013
Film WAŁĘSA . CZŁOWIEK Z NADZIEI
2016
Film POWIDOKI
Ludwika i Dionizego - wszystkiego dobrego
Dziś urodziny Agnieszki Osieckiej i Magdy Umer. Magda śpiewa dziś wieczorem Koncert w Teatrze Polonia i będą wielkie uroczystości. Życie mija jak szalone a my tacy sami lub ci sami. Z Tymi samymi mamy przyjemność i szczęście.
Magda wszystkiego spokojnego i bezpiecznego!!!!!!!
Rozalii i Franciszka - wszystkiego dobrego
#czarnyponiedziałek. To, wczoraj było wspaniałe, niesamowite, nieprawdopodobne, niezwykłe, niespodziewane choć oczekiwane. Atmosfera nadzwyczajna. Poczucie wspólnoty dominujące. Wspólny los, wspólna sprawa, podobne argumenty. Wspólne uczucia. Chapeaux bas dla zdolności organizacyjnych i wyobraźni, skuteczności i celowości działania. Zobaczymy co będzie dalej. Wielki ukłon przed Paniami.
A teraz, jak wiadomo żeby uspokoić nerwy, schłodzić głowy i na chwilę się wyciszyć trzeba albo poczytać, albo coś uprać, posprzątać, iść na spacer, poukładać w szafie albo…wracam dziś do domu a mama robi gruszki w occie, moje ulubione do zimowych obiadów, dodatek do drobiu lub schabu, miły dodatek do życia.
Przepis babci Jadzi Kłosińskiej
(Ilość gruszek mojej mamy i przez nią stosowane proporcje)
16 kg gruszek, 3 kg cukru, 3-4 szkl. wody, 3-4 szkl. octu 10%, goździki, laska cynamonu
Gruszki obrać, przekroić na pół , wyjąć gniazda i trzymać w wodzie z octem żeby nie czerniały.
Zagotować syrop, cukier woda, laska cynamonu i goździki, i gotować w nim sukcesywnie gruszki, sprawdzając patyczkiem czy nie są zbyt miękkie.
Wyjmować do wyparzonych wodą słoików, do syropu dolać ocet, raz jeszcze zagotować i zalać nim gruszki w słoikach.
Pyszne i uspokaja na chwilkę.. Pozdrawiam. I raz jeszcze podziwiam.
Danuty i Remigiusza - wszystkiego dobrego
Mój dzisiejszy wykład inauguracyjny w Akademii Teatralnej. Z przyjemnością:
Szanowne Panie, Panowie, moi Drodzy.
Skończyłam tę szkołę dawno temu, w tym roku upłynęło 45 lat mojej pracy artystycznej. Wspominam lata tu spędzone z rozrzewnieniem, ale też pamiętam ile lęku, obaw i nadziei im towarzyszyło. Ile łez i nieprzespanych nocy, ile szczęśliwych chwil. Jesteście w cudownym momencie wszystko może się zdarzyć i świat jest przed Wami. Zazdroszczę Wam i współczuję. Zaczynacie tę drogę w trudnym czasie.
Ponad 20 lat żyłam i uprawiałam ten zawód w socjalistycznej Polsce, z cenzurą i brakami w każdej dziedzinie. Przede wszystkim z brakiem dostępu do świata i jego kultury. Dziś dostęp jest nieograniczony, a w Internecie są nie tylko obrazy wszystkich galerii świata, spektakle i filmy, książki, także wszystko lub prawie wszystko co było zanim Wyście się pojawili, historia sztuki, którą należy znać i szanować. Macie wszelkie informacje i teksty. Można z tego korzystać nieograniczenie. I jak powtarzam, nie zawsze tak było.
Zawód artysty to zawód specjalny, możliwość kreacji to dar bezcenny. Szansa publicznej wypowiedzi artystycznej to i odpowiedzialność i wielkie zadanie. Artyści różnie je traktują i tworzą z wielorakich powodów. Uprawiają sztukę dla sztuki, dla siebie i dla innych, ale zawsze mają nadzieję, że to co robią trafia do ludzi i ma dla nich znaczenie. Można też uprawiać sztukę dla pieniędzy i prywatnej satysfakcji, to nie jest naganne. Ale aktor i reżyser, bez publiczności nie istnieją, muszą być rozumiani przez im współczesnych, trafić w czas, a to nie łatwe.. Pamiętajcie też, że to ten rodzaj sztuki, który starzeje się i w formie i treści najszybciej.
Dziś, chcę Wam jednak przypomnieć że aktorstwo, reżyseria, właściwie, każdy rodzaj sztuki to także zawody „społeczne”. Artyści są zależni od czasu w którym żyją, od miejsca, okoliczności. Zależni od sytuacji społecznej i politycznej, obyczajowej. Także finansowej. Słowo „posłannictwo” bardzo się wyświechtało, często jest lekceważone, wywołuje uśmiech, ale nadal sens tego słowa jest niezmienny. Sztuka ma za zadanie kształcić, zmieniać, edukować, poszerzać horyzonty, humanizować. W trudnych czasach, tak to enigmatycznie nazwijmy, artystom nie powinno być wszystko jedno, co mówią i dlaczego, w jakich kontekstach i znaczeniach funkcjonują ze swoim „dziełem”. A z tym było różnie, w tamtych czasach bez wolności i coraz częściej teraz. Mówi się w kręgach artystów, że wielka sztuka jest ponad czasem, polityką, sytuacją, że jest większa niż chwila i sytuacja. Bardzo mnie to dziwi i niepokoi. Wiem, że jest wielu, którym jest obojętne, co mówią i jaki to ma odbiór, wymowę, stawiają siebie i swoje artystyczne wypowiedzi ponad codzienność, jak to nazywają. Moim zdaniem, tylko częściowo mają do tego prawo. Czy dzieło teatralne, filmowe, książka, obraz, utwór muzyczny może zmienić świat? Pewnie nie, choć w naszej historii mamy przykłady, że jest to możliwe.
Namawiam Was, korzystając z zaproszenia mnie na dzisiejszą uroczystość do odpowiedzenia sobie na kilka podstawowych pytań: Kim jestem? Gdzie żyję? Jaki mam światopogląd? Jakim jestem człowiekiem? Jednym słowem o określenie, wyrobienie własnego widzenia siebie i świata. Zrozumienia zasad moralnych i etycznych, które są Wam bliskie. Określenie własnych granic wolności i intymności, poza które zdecydujecie się nie wychodzić. Namawiam Was do ustalenia własnych zasad i norm i do wierności im. Namawiam Was do zdobywania wolności w życiu i sztuce. Do uprawiania tych zawodów według siebie. Nie wszystko powinno być na sprzedaż i nie wszystko ma swoja cenę. Są rzeczy bezcenne i te warto zachować.
Aktorstwo, reżyseria, to tajemnicze zawody, posługują się wyobraźnią, talentem, wrażliwością, rzemiosłem i miarą Waszego człowieczeństwa, wiedzą o naturze ludzkiej, jej pięknie i brzydocie. Ale też musicie mieć świadomość, że paradoksalnie, niczego się tu nie da zagrać, nikogo oszukać. Ze sceny, z ekranu, widać – jakkolwiek byście interpretowali – kim jesteście. I widać to zawsze, najdrobniejszymi szczelinami świetnie skonstruowanej roli czy utworu. Od lat twierdzę, że nie ma wielkiego aktorstwa w marnych ludziach i nie ma też wielkiej sztuki w miałkich, pokrętnych umysłach. Niezależnie od roli jaką się przyjęło, czy tematu, który się porusza. Miarą człowieczeństwa jest sposób w jaki się opowiada o dobru i złu, o miłości i nienawiści, okrucieństwie i ohydzie tego świata i miarą waszego człowieczeństwa jest sposób w jaki rozmawiacie z odbiorcami o cudzie i urodzie świata, w którym żyjemy.
Są artyści jak płomienie i są tzw. robotnicy scen i ekranów, wszyscy są potrzebni, bo dzieła teatralne i filmowe to sztuka zespołowa. Jedni są bardziej swobodni w wyborach artystycznych, inni mniej. Ważne jest jednak, żeby nic nie robić wbrew sobie i aby być suwerennym i w harmonii z tym, co czujecie i myślicie. Najmniej trwałym fundamentem tych zawodów jest kłamstwo, a budowla zbudowana na fałszu, niezgodzie na coś, czy upokorzeniu, rozpada się najszybciej. Celowo używam słowa upokorzenie, bo bywa ona bardzo obecne w tych zawodach.
Teatr to dziedzina w sztuce bodaj najpiękniejsza, jednoczy w sobie wiele sztuk, ale też jest to miejsce z największymi możliwościami kreacji. Film jest sztuką najczęściej dosłowną, w teatrze wyobraźnia i niedomówienie mają znacznie więcej miejsca. Wchodząc nawet na pustą scenę możecie, macie szansę, opowiedzieć nawet najbardziej skomplikowane sprawy, opowiedzieć o człowieku, o sobie. Wzruszyć, zdenerwować lub rozśmieszyć. Sprowokować i poruszyć. Pod warunkiem, że umiecie mówić, umiecie porozumiewać się z publicznością i macie do tego narzędzia, jakim jest rzemiosło. Rozumiem to i doceniam dopiero dziś, po tylu latach pracy, po wielu, wielu godzinach na scenie i planie filmowym. Bez rzemiosła nie ma wielkości, trzeba liter, żeby napisać zdanie, czytelnych słów żeby przekazać myśl. Ale aktorstwo, spektakl, wtedy są najpiękniejsze, kiedy opowiadają tak, że nie da się tego słowami opisać. Kiedy brakuje słów zaczyna się aktorstwo, coś czego nie da się opowiedzieć, trzeba to zagrać.
Sukces, szczęśliwe długie życie w tym zawodzie, nigdy nie jest wynikiem przypadku. Jak powiedziała Maria Callas, którą gram: „sztuka to wielka praca, wieczne zmiany, inspiracje, wiedza o ludziach i świecie, ale trzeba pamiętać o prawidłowej emisji, dykcji i o uczuciach”. Puste konstrukcje to „gówno” – jak się wyraziła. Talent, geniusz, tak, oczywiście, bez tego jest się nikim, ale żeby wyrazić talent i człowieczeństwo, trzeba mieć środki wyrazu. I tego – teoretycznie – macie się tutaj zacząć uczyć. W tej szkole, w tym budynku. I jeszcze jedno: nikt Was tego nie nauczy. Musicie nauczyć się sami. Możecie tu spotkać osobowości, prawdziwych artystów, sposoby myślenia, ludzi którzy Wam uchylą drzwi, ale otworzyć je i wejść musicie sami. Ten budynek to tylko i aż tyle, sale do ćwiczeń i prób, miejsce do popełniania błędów i poszukiwań i… czas, czas, którego później już nigdy nie będzie.
Poszukajcie tutaj siebie. Określcie się. Spójrzcie na siebie w lustrze i zrozumcie, co obiecujecie wchodząc na scenę lub przed kamerę, odezwijcie się i usłyszcie czy to, co z Was wychodzi brzmi prawdziwie i z przekonaniem, i na tym budujcie. Nie budujcie na wyobrażeniach czy marzeniach o sobie, tylko na tym kim jesteście. Polubcie siebie, to wasz obowiązek. Ale przede wszystkim trzeba rozumieć, co się gra i dlaczego, co się opowiada i z jakiego powodu. Nie kłamać, ani przed ludźmi, ani przed sobą. I bądźcie dla siebie surowi. Wymagajcie od siebie. Nie bądźcie zadowoleni z byle czego.
Uważa się, że w literaturze jest wszystko, że opisano wszystkie ludzkie uczucia, stany, myśli, sytuacje, lęki… wszystko. A potem jest aktorstwo. Warto znać kanon światowej literatury, żeby być świadomym artystą, wiedzieć że wszystko już było, zmienia się tylko forma, sposób, ale… każde pokolenie ma prawo do własnych wypowiedzi, nowych sposobów, interpretacji i form. Walczcie o to. Opowiadajcie według siebie i na swój sposób. Nie dajcie się zwieść innym. Tylko odwaga i ryzyko się opłaca. Niekonwencjonalność i brak konformizmu, wyrażanie własnych uczuć znanych od wieków – ale po swojemu – ma siłę. Przyciągnie widza – bo jest prawdą. I strzeżcie się wymuszonej, wymęczonej, pustej, zbudowanej na pozorach awangardy, bo to trwa krótko. Tylko autentyczna potrzeba wypowiedzi ma wartość.
A teraz na koniec. Musicie grać i tworzyć, dla pieniędzy… ale czasem dla własnego zbawienia, jak mówi Callas. To nie są zbyt duże słowa. Na koniec spektaklu powtarzam jej monolog i za każdym razem mnie zachwyca jego prostota i jej wiara w to przesłanie: „…Wybierając sztukę, przyczyniamy się do tego, żeby ten świat stawał się piękniejszym i lepszym. Że zostawiamy go mądrzejszym i bogatszym dzięki sztuce”… Pretensjonalne? Naiwne? Mam nadzieję, że nie, że i Wy myślicie podobnie. Na marginesie, z innymi zdaniami, które wygłaszam jako ona, generalnie się zgadzam, ale ze zdaniem …sztuka to piękno…nie do końca. Wiele się zmieniło i nie ma co tęsknić.
Życzę Wam wszystkiego dobrego. Wielu uniesień, objawień, odkryć. Ten zawód, szczególnie zawód aktora, to sprzedawanie uczuć, własnych uczuć i emocji. To boli. Niezrozumienie boli i brak akceptacji boli najbardziej. Ale chroń Was Boże od upokorzenia, od odejścia od własnych poglądów i wstydu za to, co się gra i jak się gra.
I jeszcze jedno, nie warto tym zawodom, oddawać wszystkiego, wszystkiego…. To jest zawód, a nie życie. Pamiętajcie.
Jest taka wspaniała anegdota: Królowa Wiktoria, pewnego dnia zachorowała. Zbadali ją lekarze i uznali, że cierpi na melancholię, smutek, depresję. Zapytali ją na co miałaby ochotę, co mogło by ją rozweselić czy pocieszyć. Odpowiedziała, że chciałaby spędzić noc z Aleksandrem Wielkim. Wtedy lekarze poszli do ówcześnie największego aktora Edmunda Keana i poprosili : – „Mistrzu, królowa chce spędzić noc z Aleksandrem Wielkim, niech mistrz się ucharakteryzuje, przebierze w stosowny kostium i pójdzie do królowej”. Rano, królowa czuła się lepiej. Kolejnego wieczora zapytali znów na co miałaby ochotę, odpowiedziała, że chciałaby spędzić noc z Juliuszem Cezarem. Lekarze poszli wtedy do Keana i powiedzieli : – „Mistrzu, tym razem zadanie jest proste – Juliusz Cezar. Ma mistrz właśnie tę rolę w repertuarze, proszę się ucharakteryzować, założyć kostium i pójść do królowej”. Rano królowa czuła się lepiej. Trzeciego wieczoru, kiedy ją zapytano, odpowiedziała, że chciałby spędzić noc z Edmundem Keanem, największym aktorem szekspirowskim. – „Mistrzu tym razem zadanie jest arcy proste. Królowa chce pana”. I wtedy Kean miał podobno odpowiedzieć: – „Panowie, to jest absolutnie niemożliwe, prywatnie jestem impotentem”.
I tego Wam życzę. Chrońcie swoją prywatność.
Zachowajcie poczucie sensu.
Dobrego roku. Wielu pomysłów i sukcesów. Powodzenia i aplauzu. Szczęścia. Uznania publiczności. I bądźcie wierni sobie.
I …..nie miejcie wszystkiego w d… tak mi ostatnio powiedział młody aktor, kiedy zapytałam, jak mu się podoba to wszystko dookoła. – A ja mam wszystko w d…Nie warto mieć wszystkiego w d., bo to co mielibyście ewentualnie w d… wpływa i na waszą sztukę i na Wasze życie. I sztuka i życie potrzebują zaangażowania.