12
Kwiecień
2007
00:04

Krystyna Janda wie, jak opowiadać wciągające historie

Krystyna Janda wie, jak opowiadać wciągające historie

„Kobiety w sytuacji krytycznej” w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitaej. «Teatr kobiecy. Jeśli w tym określeniu ktoś wyczuje nutę pobłażania, to niesłusznie. Reżyserka z powodzeniem uprawia taką działkę w Teatrze Polonia w Warszawie. Australijka Joanna Murray-Smith napisała 25 monologów dla aktorek o niełatwej doli współczesnej kobiety. Reżyserzy, dowolnie czerpiąc z tych odrębnych opowieści, sami komponują własne przedstawienia. Krystynę Jandę zainteresowało pięć z tych historii. Nie pokazała każdej z nich osobno, lecz – inaczej niż jej poprzednicy – przemieszała wątki, tworząc odrębną adaptację. Przemyślaną, gdyż da się w niej prześledzić kilka różnych typów kobiecych, choć może także pięć wcieleń jednej i tej samej bohaterki w różnych etapach życia. Ujmując rzecz chronologicznie, najpierw byłaby to euforia młodej dziewczyny oczekującej godziny ślubu. Marzena (Joanna Pokojska) przeżywa jaskółczy niepokój. Nie chodzi, tylko biega, tańczy, nieomal unosi się nad ziemią. Nie mówi, lecz śpiewa. Pełna wiary, ufności, nadziei, przymierza suknię ślubną, ekscytuje się jej krojem, fasonem, delikatnością materiału, kryguje przed lustrem. Nic dziwnego, to najważniejszy dzień w jej życiu. Trajkocze bez przerwy, nie słuchając opowieści otaczających ją kobiet. Mira (Maria Seweryn) to zaharowana młoda matka trojga dzieci w kolejnej ciąży, nadal rozkochana w swym wciąż nieobecnym mężu. Ma nieustanne poczucie winy, że nie do końca potrafi dopilnować swoich obowiązków. Że nie dość uwagi poświęca dzieciom, ale już nie ma siły.Z kolei Muszka (Małgorzata Zajączkowska) sens życia odnalazła w hodowaniu kaktusów. Im bardziej stara się zaszczepić innym miłość do roślin gruboszowatych, tym bardziej po niej widać, że ta prawdziwa – do mężczyzny jej życia – niedawno się skończyła. Muszka jednak nie potrafi o niej mówić. Głos jej wtedy grzęźnie w gardle. I powstrzymując szloch, odchodzi od mikrofonu, czule tuląc doniczkę z kłującą rośliną. Inaczej piosenkarka Marianna (Lidia Stanisławska). Mogłaby mówić o sobie i swoich problemach bez końca, do czego przyzwyczaiły ją grupy terapeutyczne, gdy poddawała się leczeniu z uzależnienia alkoholowego. Jest bezwzględnie szczera, gdy mówi o nakazie odebrania jej córki. Ale woli o tych sprawach zaśpiewać. Pozostaje jeszcze Maria (Dorota Pomykała), która po śmierci męża przed czterema laty niczego nie oczekuje od losu. Przebywa głównie wśród innych wdów, bo tylko one naprawdę potrafią ją zrozumieć. Los jednak, nieoczekiwanie, okaże się dla niej łaskawy Życiorysy jak wiele innych. Banalne zdarzenia, wspomnienia, lęki czy marzenia referowane przez pięć kobiet, nie wyróżniają się niczym szczególnym. Podobne przypadki mogą dotknąć niejedną kobietę i pod naszą szerokością geograficzną. Jest jednak w tym przedstawieniu dziwna siła, która pozwala pochylić się nad tymi życiorysami i każdej z bohaterek uważnie wysłuchać. Zamyślić się nad ich kłopotami. I nawet uśmiechnąć, jakkolwiek przez łzy. Krystyna Janda wie, jak opowiadać równie proste historie, by były wciągające. Brawa dla niej i świetnych wykonawczyń.»

„Krystyna Janda wie, jak opowiadać wciągające historie” Janusz R. Kowalczyk Rzeczpospolita nr 283 04-12-2007

© Copyright 2024 Krystyna Janda. All rights reserved.