26
Wrzesień
2009
12:09

Bagdad Cafe 2009 - plakat Teatr Polonia

zobacz więcej zdjęć (39)

BAGDAD CAFE

Teatr Polonia. Premiera „Bagdad Café”
Rozmawiała Dorota Wyżyńska
2009-09-24

Kobiety w sytuacji przymusowej. W Teatrze Polonia – pierwszy musical. Krystyna Janda reżyseruje „Bagdad Café” Percy Adlona z muzyką Boba Telsona. Rzecz dzieje się w zaniedbanym, z rzadka odwiedzanym motelu z barem i stacją benzynową. To właśnie tu spotkają się dwie kobiety. Brenda, porzucona przez męża właścicielka motelu, i Jasmin, turystka, która chce zapomnieć o swojej przeszłości i zacząć wszystko od nowa.

Rozmowa z Krystyną Jandą

Dorota Wyżyńska: „Bagdad Café” to pierwszy musical w Polonii! Dlaczego teraz musical?

– Dlaczego? Bo trafiłam na ten tekst i temat jakby wymyślony dla nas, dla teatru Polonia. Bo nasza publiczność lubi rzeczy muzyczne, bo rozmiar tego, znanego na całym świecie musicalu jest dla nas idealny. To superprodukcja w pojęciu naszego teatru, ale też projekt, który możemy udźwignąć.

To musical o kobietach. Kobietach – jak pani kiedyś mówiła – „przedsiębiorczych, skomplikowanych, ale silnych”. Jak dziś po tych wszystkich próbach przedstawiłaby pani bohaterki „Bagdad Café”?

– Dwie bardzo samotne kobiety postawione w sytuacji trudnej i przymusowej, które pokonują przeszkody i na nowo życie czynią udanym. Mimo rozstania z mężami, mężczyznami, którym były w przeszłości podległe. Na szczęście nie jest to tak proste, jak opisałam, i emocje niesione wspaniałą muzyką są, jak na ten gatunek teatralny, piękne i psychologicznie skomplikowane. Niewątpliwym atutem przedstawienia będą tłumaczenia tekstów śpiewanych autorstwa Magdy Czapińskiej i Andrzeja Poniedzielskiego. Wyrafinowanie i komplikacja. Moim zdaniem bardzo się udały.

Trudno uniknąć skojarzeń z głośnym filmem Percy Adlona pod tym samym tytułem. Aktorzy go oglądali? Czy staraliście się na próbach zupełnie o nim zapomnieć?

– Nie ma obaw. Film był znakomity i w jakimś sensie jest do dziś filmem kultowym. W Polsce zresztą, jako feministyczny, nigdy nie miał dystrybucji i jest znany raczej wąskiej grupie widzów. A wersja teatralna, która powstała jako adaptacja, po filmie, daleko odbiega od scenariusza filmowego. Jest dużo bogatsza. Składa się, oprócz znanej bardzo dobrze pieśni „Calling You” ,śpiewanej chyba przez wszystkich wokalistów świata przy różnych okazjach i z różnych powodów, z wielu elementów. Teatralna wesja „Bagdad Café” to 20 dużych i bardzo mocnych „numerów” muzycznych.

W rolach głównych – nowe na scenie Polonii – Katarzyna Groniec i Ewa Konstancja Bułhak. Zaskoczyły panią?

– Zachwyciły. Próby są prawdziwą przyjemnością. Pokonujemy tysiące problemów z techniką i rozmiarem przedsięwzięcia, ale energia, zapał, talent, który bucha ze sceny, mnie zachwyca. Oprócz dwóch bohaterek śpiewanych przez Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak mam tu plejadę wspaniałych aktorów, kilka debiutów. To grupa młodych ludzi, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia na scenie. Zebrali się zresztą z całej Polski. Jestem pewna, że ten tytuł przyniesie widzom radość, zabawę i wzruszenie.

Teatr Polonia: „Bagdad Café” Przekład: Elżbieta Woźniak. Reżyseria: Krystyna Janda. Polskie teksty piosenek: Magdalena Czapińska, Andrzej Poniedzielski. Kierownictwo muzyczne i aranżacje: Jacek Kita. Scenografia: Magdalena Maciejewska. Asystent scenografa: Małgorzata Domańska. Przygotowanie wokalne: Aldona Krasucka. Magia: ANDO. Choreografia: Emil Wesołowski. Obsada: Katarzyna Groniec, Ewa Konstancja Bułhak, Anna Iberszer, Marta Juras/Olga Sarzyńska, Bartosz Adamczyk/Modest Ruciński, Wojciech Chorąży, Wojciech Czerwiński/Jakub Wieczorek, Mariusz Drężek, Hubert Jarczak, Marek Kudełko, Michał Maciejewski, Maciej Radel, Jan Janga-Tomaszewski, Jacek Zawada, Leszek Zduń. Premiera – 26 września.

 

Gdzieś na pustyni
Agnieszka Rataj 24-09-2009

„Bagdad Cafe”, musical Percy’ego Adlona, reż. Krystyna Janda, wyk. Katarzyna Groniec, Ewa Konstancja Bułhak, Teatr Polonia, ul. Marszałkowska 56, bilety: 45 – 80 zł, rezerwacje: tel. 022 622 21 32, premiera: sobota (26.09), godz. 20, spektakle: niedziela (27.09), godz. 17 i 20, poniedziałek (28.09) – czwartek (1.10), godz. 20

Rozśpiewany i roztańczony młody zespół, powracająca do musicalu Katarzyna Groniec i słynny światowy przebój „Calling you”. To wszystko i wiele więcej znajdziemy w najnowszej premierze Teatru Polonia.

Słynny film „Bagdad Cafe” został w 2004 roku zaadaptowany przez reżysera Percy’ego Adlona na musical. Prapremiera odbyła się w Barcelona Teatre Musical.

W Polonii reżyseruje go Krystyna Janda, która, jak mówią młodzi, zaangażowani przez nią wykonawcy, mogłaby swoją energią obdzielić jeszcze kilka takich przedsięwzięć.

– To tekst stworzony wręcz dla naszego teatru – mówi o „Bagdad Cafe” Janda. – Dwie samotne kobiety na nowo muszą ułożyć sobie życie. Opuszczają mężczyzn, którym podlegały i mimo przeszkód, dzięki przyjaźni, budują swój lepszy świat.

Gdzieś na pustyni pojawia się pewnego dnia przypadkowa turystka Jasmine. Ucieka od męża i nudnego życia i zostaje na dłużej w motelu prowadzonym przez Brendę, która również znalazła się na zakręcie, porzucona przez brutalnego męża. Relacja między tymi dwiema kobietami od początkowej wrogości przerodzi się w przyjaźń, która pozwoli poradzić im sobie z wszelkimi problemami. A do tego wszystkiego w ich życiu pojawi się trochę magii.

– To nie jest historia feministyczna – zastrzega Krystyna Janda. – Wersja musicalowa różni się nieco od filmu, chodzi tutaj o nieco inne sprawy, ważna jest cała grupa ludzi związanych w różny sposób z „Bagdad Cafe”.

W roli Brendy zobaczymy Katarzynę Groniec, słynną Ankę z pierwszej wersji musicalu „Metro”, która przez ostatnie lata działała samodzielnie, udowadniając, że jest jedną z najciekawszych na polskiej scenie interpretatorek piosenki aktorskiej i literackiej. Niepoprawną optymistkę Jasmine gra Ewa Konstancja Bułhak, aktorka Teatru Narodowego, również śpiewająca, która w dorobku ma solową płytę „Anioły” z piosenkami m.in. Wojciecha Młynarskiego.

Życie Warszawy
http://www.zw.com.pl/artykul/1,404530.html
____________________________________________________________________________________________

Teatr Polonia. Premiera „Bagdad Café”
Rozmawiała Dorota Wyżyńska
2009-09-24

Kobiety w sytuacji przymusowej. W Teatrze Polonia – pierwszy musical. Krystyna Janda reżyseruje „Bagdad Café” Percy Adlona z muzyką Boba Telsona. Rzecz dzieje się w zaniedbanym, z rzadka odwiedzanym motelu z barem i stacją benzynową. To właśnie tu spotkają się dwie kobiety. Brenda, porzucona przez męża właścicielka motelu, i Jasmin, turystka, która chce zapomnieć o swojej przeszłości i zacząć wszystko od nowa.

Rozmowa z Krystyną Jandą

Dorota Wyżyńska: „Bagdad Café” to pierwszy musical w Polonii! Dlaczego teraz musical?

– Dlaczego? Bo trafiłam na ten tekst i temat jakby wymyślony dla nas, dla teatru Polonia. Bo nasza publiczność lubi rzeczy muzyczne, bo rozmiar tego, znanego na całym świecie musicalu jest dla nas idealny. To superprodukcja w pojęciu naszego teatru, ale też projekt, który możemy udźwignąć.

To musical o kobietach. Kobietach – jak pani kiedyś mówiła – „przedsiębiorczych, skomplikowanych, ale silnych”. Jak dziś po tych wszystkich próbach przedstawiłaby pani bohaterki „Bagdad Café”?

– Dwie bardzo samotne kobiety postawione w sytuacji trudnej i przymusowej, które pokonują przeszkody i na nowo życie czynią udanym. Mimo rozstania z mężami, mężczyznami, którym były w przeszłości podległe. Na szczęście nie jest to tak proste, jak opisałam, i emocje niesione wspaniałą muzyką są, jak na ten gatunek teatralny, piękne i psychologicznie skomplikowane. Niewątpliwym atutem przedstawienia będą tłumaczenia tekstów śpiewanych autorstwa Magdy Czapińskiej i Andrzeja Poniedzielskiego. Wyrafinowanie i komplikacja. Moim zdaniem bardzo się udały.

Trudno uniknąć skojarzeń z głośnym filmem Percy Adlona pod tym samym tytułem. Aktorzy go oglądali? Czy staraliście się na próbach zupełnie o nim zapomnieć?

– Nie ma obaw. Film był znakomity i w jakimś sensie jest do dziś filmem kultowym. W Polsce zresztą, jako feministyczny, nigdy nie miał dystrybucji i jest znany raczej wąskiej grupie widzów. A wersja teatralna, która powstała jako adaptacja, po filmie, daleko odbiega od scenariusza filmowego. Jest dużo bogatsza. Składa się, oprócz znanej bardzo dobrze pieśni „Calling You” ,śpiewanej chyba przez wszystkich wokalistów świata przy różnych okazjach i z różnych powodów, z wielu elementów. Teatralna wesja „Bagdad Café” to 20 dużych i bardzo mocnych „numerów” muzycznych.

W rolach głównych – nowe na scenie Polonii – Katarzyna Groniec i Ewa Konstancja Bułhak. Zaskoczyły panią?

– Zachwyciły. Próby są prawdziwą przyjemnością. Pokonujemy tysiące problemów z techniką i rozmiarem przedsięwzięcia, ale energia, zapał, talent, który bucha ze sceny, mnie zachwyca. Oprócz dwóch bohaterek śpiewanych przez Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak mam tu plejadę wspaniałych aktorów, kilka debiutów. To grupa młodych ludzi, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia na scenie. Zebrali się zresztą z całej Polski. Jestem pewna, że ten tytuł przyniesie widzom radość, zabawę i wzruszenie.

Teatr Polonia: „Bagdad Café” Przekład: Elżbieta Woźniak. Reżyseria: Krystyna Janda. Polskie teksty piosenek: Magdalena Czapińska, Andrzej Poniedzielski. Kierownictwo muzyczne i aranżacje: Jacek Kita. Scenografia: Magdalena Maciejewska. Asystent scenografa: Małgorzata Domańska. Przygotowanie wokalne: Aldona Krasucka. Magia: ANDO. Choreografia: Emil Wesołowski. Obsada: Katarzyna Groniec, Ewa Konstancja Bułhak, Anna Iberszer, Marta Juras/Olga Sarzyńska, Bartosz Adamczyk/Modest Ruciński, Wojciech Chorąży, Wojciech Czerwiński/Jakub Wieczorek, Mariusz Drężek, Hubert Jarczak, Marek Kudełko, Michał Maciejewski, Maciej Radel, Jan Janga-Tomaszewski, Jacek Zawada, Leszek Zduń. Premiera – 26 września.
____________________________________________________________________________________________

Rozśpiewany teatr Jandy

Polska Magdalena Rigamonti

2009-09-24 21:31:41

Szefowa teatru Polonia to istny wulkan energii. Znudziły się jej klasyczne dramaty i farsy, więc postanowiła wystawić na scenie… musical. Premiera „Bagdad Cafe” już w najbliższą sobotę.

Krystyna Janda prawie nie wychodzi ze swojego teatru. Tu rządzi, reżyseruje, gra, a nawet spotyka się z rodziną i przyjaciółmi. – Polonia to w zasadzie całe moje życie – rzuca i już biegnie do aktorów. – Musicie schodzić ze sceny bardziej żywiołowo” – instruuje podopiecznych. Powód jej zaaferowania wkrótce się wyjaśnia: trwa właśnie jedna z ostatnich prób do musicalu „Bagdad Cafe”. Czas goni, bo premiera w sobotę, 26 września.

– Nigdy wcześniej nie robiłam prawdziwego musicalu. Poza tym w Polsce dotąd nikt nie wystawiał „Bagdad Cafe” – tłumaczy reżyserka. Janda wzięła na warsztat tę opowieść o przyjaźni dwóch kobiet rozgrywającą się gdzieś na pustyni Arizony w tytułowej Bagdad Cafe z dwóch powodów. – Po pierwsze to tzw. mały musical. Bierze w nim udział tylko 17 aktorów i dzięki temu mieści się naszej scenie. A po drugie, opowiada o kobietach, co moim zdaniem pasuje do teatru Polonia – dodaje.

W głównych rolach, Brendy i Jasmine, dyrektorka Polonii obsadziła świetnie śpiewające aktorki Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak. – To jedne z niewielu polskich aktorek, które potrafią czysto i wspaniale zaśpiewać „Calling You”, największy przebój tego musicalu, znany również z filmu „Bagdad Cafe” – wyjaśnia Janda.

Bo powstała ponad 20 lat temu fabuła należy do tak zwanych dzieł kultowych. To właśnie na jej podstawie Percy Adlon, Bob Telson i Lee Breuer stworzyli taneczno-muzyczne widowisko, które z wielkim powodzeniem wystawiają teatry całego świata. Po obejrzeniu fragmentów spektaklu zakładam, że i Krystyna Janda poradzi sobie z trudną musicalową materią. – Otoczyłam się ludźmi, którzy mają większe doświadczenie w tej dziedzinie ode mnie – mówi szefowa Polonii.

I dlatego na scenie oprócz Groniec i Bułhak zobaczymy kilkunastu śpiewających aktorów z całej Polski wybranych w żmudnych castingach. Za ich zgrabne pląsy odpowiada wybitny choreograf Emil Wesołowski, a opieką muzyczną otoczył ich Jacek Kita. – Zabiorę publiczność w wypełnioną piosenkami dwugodzinną podróż do Bagdad Cafe – reklamuje pani Krystyna. Zapewnia, że bywalcy jej teatru od dawna czekali na musical. – A ja jestem po to, żeby spełniać oczekiwania publiczności. Poza tym robię taki teatr, jaki sama mam ochotę oglądać. I to jest dla mnie najważniejsze – dodaje.

Kiedy pytam, czy jako właścicielka teatru planuje zarobić na tym muzycznym przedsięwzięciu (musical jest najbardziej komercyjnym gatunkiem teatralnym), lekko się obrusza. – Nie zajmuję się biznesem. Interesuje mnie to, żeby zrobić dobre przedstawienie – opowiada i wylicza, że w teatrze Polonia jest tylko 270 miejsc, więc koszt takiego wystawienia „Bagdad Cafe” przekracza wpływy z biletów.

Nam się jednak wydaje, że Krystyna Janda jest świetną organizatorką. Jej teatr działa już cztery lata, dając z sukcesami po kilka premier w sezonie. Dzięki temu jest jedną z najprężniej działających prywatnych instytucji kulturalnych w Warszawie. Janda, nie dość, że ma zaplanowany repertuar na dwa najbliższe lata, to jeszcze w przyszłym roku zamierza zainaugurować działalność kolejnego swojego teatru. Och! Teatr będzie miał siedzibę w dawnym warszawskim kinie Ochota przy Grójeckiej 65. – Będę nim zarządzać wspólnie z moją córką Marią Seweryn – mówi Janda.

Na razie jednak skupia się na sobotniej premierze. – Wkładam całą swoją energię w robienie teatru. Jestem jego szefem, reżyserem i aktorką – tłumaczy. A my dodajemy: kierownikiem literackim, inspicjentką i reżyserem obsady. W zasadzie odpowiedzialna jest za wszystko w Polonii, bo końcu firmuje teatr swoim nazwiskiem.

Na koniec muszę jednak rozczarować widzów „Bagdad Cafe”. Ci, którzy pospieszą na spektakl, nie zobaczą Jandy na scenie. Tym razem skryła się w reżyserskim fotelu. – Nie umiem tak dobrze śpiewać. W tym musicalu trzeba dysponować naprawdę bardzo wysokimi umiejętnościami wokalnymi. Ja takich nie mam – ucina artystka. Czy na pewno? Automatycznie zaczynam nucić „Bo ja jestem proszę pana na zakręcie…”, piękną pieśń autorstwa Agnieszki Osieckiej, którą tak poruszająco wyśpiewała Krystyna Janda, i zaczynam żałować, że to nie ona zaśpiewa „Calling You” podczas sobotniej premiery przedstawienia.

http://polskatimes.pl/kultura/166022,rozspiewany-teatr-jandy,id,t.html
____________________________________________________________________________________________

Kiedy kobiety muszą sobie radzić same

Polonia zaprasza na polską prapremierę scenicznej wersji filmu „Bagdad Cafe”. Do udziału w musicalu Krystyna Janda zaprosiła Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak – pisze Paulina Sygnatowicz.
Kolorowe kostiumy, neony, muzyka Boba Tel-sona, piosenki w tłumaczeniu Jacka Poniedzielskiego i Magdaleny Czapińskiej, świetnie śpiewający i tańczący aktorzy oraz… magiczne sztuczki. To wszystko Krystyna Janda serwuje widzom w „Bagdad Cafe” – pierwszym musicalu na deskach teatru Polonia.

Choć premiera dopiero w sobotę, sukces spektaklu został już przesądzony. Bilety wyprzedano w ciągu kilku dni i teatr zaplanował dodatkowe, popołudniowe spektakle.

Kinomaniacy z pewnością pamiętają kultowy film z 1987 r. pod tym samym tytułem. Cieszył się tak dużą popularnością, że Percy Adlon, reżyser i jeden ze współscenarzystów, przeniósł historię na scenę. W Polsce wystawiana jest pierwszy raz .

Bagdad Cafe to mało urodzi-wa knajpa na peryferiach wielkiej pustyni. Prowadzi ją Brenda, kobieta która właśnie wyrzuciła z domu swojego męża, bo był nierobem i pijakiem. Została sama z trójką dzieci. Nic więc dziwnego, że nie ma ochoty na towarzystwo, a zatrzymujących się na piwo kierowców tirów obsługuje wyłącznie z poczucia obowiązku. Tymczasem właśnie do Bagdad Cafe trafia Jasmin, kobieta która uciekła od męża. Między paniami rodzi się konflikt, który, jak to czasami się zdarza, zamieni się wielką przyjaźń.

– Ten tekst jest jakby wymyślony dla teatru Polonia: dwie samotne kobiety postawione w sytuacji trudnej i przymusowej, które mimo rozstania z mężami – mężczyznami, od których były zależne – pokonują przeszkody i na nowo czynią udanym swoje życie – mówi Krystyna Janda.

Jak przystało na musical, rzecz jest niesłychanie optymistyczna i utrzymana w bajkowym klimacie. – Piosenki, które śpiewamy, dodają sił i nadziei. A to, że mogę sobie pofruwać nad sceną i że chłopcy noszą mnie na rękach, jest po prostu fantastyczne – entuzjazmuje się Ewa Konstancja Bułhak, która gra Jasmin.

Fantastyczne, a właściwie magiczne będą też sztuczki, których w spektaklu nie zabraknie, a nad którymi czuwa zawodowy iluzjonista. Wszy-stko po to, by udowodnić, jak wielka jest siła przyjaźni i jak ważne jest przełamywanie wzajemnych niechęci.

– Musical to trudna teatralna forma, mnie właściwie obca. Na szczęście miałam wokół siebie świetnych fachowców – przyznaje Janda. Zdradza, że zdecydowała się na wystawienie musicalu, dopiero gdy Poniedzielski i Czapińska zgodzili się przetłumaczyć teksty piosenek, a Katarzyna Groniec przyjęła rolę Brendy.

Aktorka musical ma niemal we krwi. Karierę zaczynała pod okiem Janusza Józefowicza w kultowym „Metrze”. Przyznaje jednak, że chwilę wahała się, czy przystać na propozycję Jandy: od dawna bowiem poświęciła się karierze solowej. – Na początku trudno mi było przełamać się do mówienia na scenie, a nie tylko śpiewania. Ale pomału się udało – opowiada.

Pozostałych aktorów Janda wybrała w ogólnopolskim cas-tingu. Na scenie zobaczymy więc m.in. Leszka Zdunia, Olgę Sarzyńską i Wojciecha Czerwińskiego. Choreografię ułożył Emil Wesołowski, a scenografię przygotowała Magdalena Maciejewska. – Chciałam, aby wszystkie elementy były najlepszej jakości, aby publiczność dostała najlepszy spektakl, jaki możemy tutaj w naszym skromnym teatrze wyprodukować – zapewnia reżyser.

A publiczność czeka na taki muzyczny spektakl. – Chce coraz bardziej kolorowych kostiumów, muzyki, wielu aktorów na scenie – wylicza Janda. Dodaje, że do teatru Polonia codziennie przychodzi ok. 50 listów od widzów, którzy informują, co im się podoba, co nie i czego oczekują. „Bagdad Cafe” jest dla nich prezentem.

Aktualny repertuar Teatru Polonia

Percy Adlon
„Bagdad Cafe”
reż. Krystyna janda
Teatr Polonia
ul. Marszałkowska 56
26.09. godz. 20
Bilety: 45-85 zł

Paulina Sygnatowicz, NaszeMiasto.pl

 

Nowe, udane życie
– Trafiłam na ten tekst i temat jakby wymyślony dla nas, dla teatru Polonia. Bo nasza publiczność lubi rzeczy muzyczne, bo rozmiar tego, znanego na całym świecie musicalu jest dla nas idealny. To superprodukcja w pojęciu naszego teatru, ale też projekt, który możemy udźwignąć – mówi reżyserka KRYSTYNA JANDA przed premierą „Bagdad Cafe” w Teatrze Polonia w Warszawie.

«Kobiety w sytuacji przymusowej. W Teatrze Polonia – pierwszy musical. Krystyna Janda reżyseruje „Bagdad Café” Percy Adlona z muzyką Boba Telsona. Rzecz dzieje się w zaniedbanym, z rzadka odwiedzanym motelu z barem i stacją benzynową. To właśnie tu spotkają się dwie kobiety. Brenda, porzucona przez męża właścicielka motelu, i Jasmin, turystka, która chce zapomnieć o swojej przeszłości i zacząć wszystko od nowa.

Rozmowa z Krystyną Jandą

Dorota Wyżyńska: „Bagdad Café” to pierwszy musical w Polonii! Dlaczego teraz musical?

– Dlaczego? Bo trafiłam na ten tekst i temat jakby wymyślony dla nas, dla teatru Polonia. Bo nasza publiczność lubi rzeczy muzyczne, bo rozmiar tego, znanego na całym świecie musicalu jest dla nas idealny. To superprodukcja w pojęciu naszego teatru, ale też projekt, który możemy udźwignąć.

To musical o kobietach. Kobietach – jak pani kiedyś mówiła – „przedsiębiorczych, skomplikowanych, ale silnych”. Jak dziś po tych wszystkich próbach przedstawiłaby pani bohaterki „Bagdad Café”?

– Dwie bardzo samotne kobiety postawione w sytuacji trudnej i przymusowej, które pokonują przeszkody i na nowo życie czynią udanym. Mimo rozstania z mężami, mężczyznami, którym były w przeszłości podległe. Na szczęście nie jest to tak proste, jak opisałam, i emocje niesione wspaniałą muzyką są, jak na ten gatunek teatralny, piękne i psychologicznie skomplikowane. Niewątpliwym atutem przedstawienia będą tłumaczenia tekstów śpiewanych autorstwa Magdy Czapińskiej i Andrzeja Poniedzielskiego. Wyrafinowanie i komplikacja. Moim zdaniem bardzo się udały.

Trudno uniknąć skojarzeń z głośnym filmem Percy Adlona pod tym samym tytułem. Aktorzy go oglądali? Czy staraliście się na próbach zupełnie o nim zapomnieć?

– Nie ma obaw. Film był znakomity i w jakimś sensie jest do dziś filmem kultowym. W Polsce zresztą, jako feministyczny, nigdy nie miał dystrybucji i jest znany raczej wąskiej grupie widzów. A wersja teatralna, która powstała jako adaptacja, po filmie, daleko odbiega od scenariusza filmowego. Jest dużo bogatsza. Składa się, oprócz znanej bardzo dobrze pieśni „Calling You” ,śpiewanej chyba przez wszystkich wokalistów świata przy różnych okazjach i z różnych powodów, z wielu elementów. Teatralna wesja „Bagdad Café” to 20 dużych i bardzo mocnych „numerów” muzycznych.

W rolach głównych – nowe na scenie Polonii – Katarzyna Groniec i Ewa Konstancja Bułhak. Zaskoczyły panią?

– Zachwyciły. Próby są prawdziwą przyjemnością. Pokonujemy tysiące problemów z techniką i rozmiarem przedsięwzięcia, ale energia, zapał, talent, który bucha ze sceny, mnie zachwyca. Oprócz dwóch bohaterek śpiewanych przez Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak mam tu plejadę wspaniałych aktorów, kilka debiutów. To grupa młodych ludzi, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia na scenie. Zebrali się zresztą z całej Polski. Jestem pewna, że ten tytuł przyniesie widzom radość, zabawę i wzruszenie.»

„Nowe, udane życie”
Dorota Wyżyńska
Gazeta Wyborcza – Stołeczna nr 225 – Co Jest Grane
Link do źródła
25-09-2009

————————————————————————————-
Relacja z Premiery ze strony http://www.akpa.pl/imprezy.php?id=8445&type=48413&width=987&pageID=1

RELACJA Z WYDARZENIA
Mistrzyni sięgnęła po klasykę kina „Bagdad Cafe” (reż. Percy Adlon). Ponad dwadzieścia lat od premiery filmu, z którego pochodzi niezapomniana melodia „Calling You”, Krystyna Janda wystawiła na deskach Teatru Polonia musical o tym samym tytule. W rolach głównych Katarzyna Groniec (Brenda) oraz Ewa Konstancja Bułhak (Jasmin). Dla Katarzyny Groniec, która dwadzieścia lat temu podbiła serca widzów rolą Anki w musicalu „Metro” to powrót do tej formy teatralnej, dla Ewy Konstancji Bułhak, aktorki Teatru Narodowego spore wyzwanie. W jednym, jak i w drugim wypadku zwieńczone absolutnym sukcesem. Brawa publiczności po każdej solówce, jak i wspólnych scenach mówią same za siebie. Wokal jak dzwon, a choreografia – wręcz mistrzowska (Emil Wesołowski). Perfekcję czuć w każdym geście, kroku, pozie. Krystyna Janda nie boi się bawić formą, nie boi się też mierzyć z arcydziełem. Przewijająca się przez cały spektakl polska wersja piosenki „Wołam Cię” w wykonaniu Kasi i Ewy przyprawia o dreszcze. I trudno się dziwić, gdyż autorami polskich tekstów są Magdalena Czapińska i Andrzej Poniedzielski.
Janda idzie o wiele dalej niż Amerykanie pod koniec lat osiemdziesiątych, którzy postawili na wspólnej drodze w tytułowym „Bagdad Cafe”, gdzieś na pustyni wyzwoloną murzynkę i kostyczną Niemkę. Poza niemałą wcale dawką goryczy, ale i śmiechu Janda pokazuje jak w dzisiejszych czasach mogłoby zakończyć się przypadkowe spotkanie dwóch kobiet, z różnych światów, o różnych światopoglądach, obyczajach, charakterach, a nawet pragnieniach… Trzeba powiedzieć wprost, Janda łamie tabu. Brenda i Jasmin pojawiają się w finale w sukniach ślubnych! Mężczyźni są tylko tłem historii o tym, co w życiu najważniejsze – przyjaźni, zaufaniu, potrzebie bliskości i zrozumienia. Potrzeba tylko odrobiny magii w życiu, która czyni cuda. Dosłownie, bo aktorki magicznych sztuczek nie markują. Fenomenalne triki w stylu Davida Copperfielda wywołują lawinę okrzyków i burzę braw – bohaterki czarują kwiaty, kolorowe apaszki, zmieniają stroje w mgnieniu oka, a w grande finale wyczarowują prawdziwego lwa. „Warto było czekać dwie i pół godziny na to niesamowite zaskoczenie. Życie jest magią i stwarza tak nieprawdopodobne sytuacje i rozwiązania, że naprawdę warto się temu poddać, żeby było piękniej. Publiczność premierowa nie jest łatwą publicznością, a tu od pierwszej chwili weszła w ten klimat, a energia, która biła ze sceny była przez nas przechwycona i odwzajemniona. Pięknie” – przyznała na gorąco po premierze Beata Ścibakówna.

——————————————————————————————————-

Jak zrobić coś z niczego, czyli świetny musical u Jandy
„Bagdad Cafe” w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie.
Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.

«Sceniczna adaptacja filmu „Bagdad Cafe”, wzruszający hołd na cześć siły kobiet, to wielki sukces Teatru Polonia.

Nie dość, że „Bagdad Cafe” w warszawskiej Polonii to spektakl świetnie zaśpiewany i błyskotliwie zagrany, to jeszcze, może mimochodem, Krystynie Jandzie wyszła sformułowana żartobliwie deklaracja programowa teatru.

„Bagdad Cafe” będzie kolejnym gigantycznym przebojem frekwencyjnym Polonii. Wróżę mu setki przedstawień i dobrych kilka lat grania. Dowody? Bardzo proszę. Po sobotniej premierze na kolejny dzień zaplanowano już dwa spektakle. A o biletach na następne można tylko pomarzyć.

Śmiech i wzruszenie

Krystyna Janda znów udowodniła, że w kwestii wyborów repertuarowych i rozpoznania, potrzeb publiczności swego teatru wyczucie ma niezwykle. Nie idzie przy tym na skróty. Bez trudu wyobrażam sobie, ze zamiast „Bagdad Cafe” na afiszu pojawia się obsadzona gwiazdami farsa, a ludzie walą drzwiami i oknami. Szefowa Polonii woli mieć jednak trudniej, bo wtedy i satysfakcja jest, jak sądzę, większa.

Niektórzy pamiętają „Bagdad Cafe” z kina. Skromna, pisana jakby małymi literami opowieść niemieckiego reżysera Percy’ego Adlona została potraktowana jako odkrycie. Przyniosła także świetną rolę korpulentnej i szeroko uśmiechniętej Mariannę Saegebrecht. Potem Adlon przerobił film na sceniczną wersję musicalową, z sukcesem grano ją m.in. w Barcelonie.

Tyle że „Bagdad Cafe” to wcale nie jest typowy musical i także dzięki temu jak ulał pasuje do Polonii. Krystyna Janda nie zamierza się z nikim ścigać. W najlepszych produkcjach swego teatru wyznaczyła dla niego odrębny rozpoznawalny styl i język. Najnowsza premiera mieści się w nim znakomicie, rozszerzając de facto pole dotychczasowych poszukiwań sceny przy placu Konstytucji. To wciąż jest teatr dla każdego, co w tym przypadku nie oznacza schlebiania niskim gustom. Janda wie, czego szuka każda normalna publiczność- Najprościej mówiąc – śmiechu i wzruszenia. Dlatego z tych składników przyrządza swoje nowe przedstawienie. Przy okazji gładko wpisuje się w formułę teatru przede wszystkim dla kobiet i o kobietach. Ale to nie oznacza, że trzeba się spodziewać łzawego harleąuina w stylu Coelho czy Grocholi.

Rzecz jest w typowym dla Polonii stylu, więc nie ma co liczyć na efekty specjalne, olbrzymi zespół wykonawców i rozbudowaną orkiestrę – „Bagdad Cafe” to nie „Upiór w operze”. Jak na warunki Polonii nowe przedstawienie to i tak superprodukcja, ale w skali scen muzycznych rzecz mała, skromna, wydziergana prawie z niczego.

„Bagdad Cafe” to pierwszy musical w prowadzonym przez Krystynę Jandę warszawskim Teatrze Polonia

Tak samo było kiedyś, gdy Janda zakładała swój teatr. Wystarczy wspomnieć grany w foyer „Ucho, gardło, nóż” – może najważniejszy spektakl w dotychczasowej historii Polonii.

Życie w (prawie) raju

„Bagdad Cale” dowodzi, że rozmach widowiska z powodzeniem można zastąpić zaangażowaniem zespołu, bo liczą się przede wszystkim ludzie. Krystyna Janda osiąga mistrzostwo świata w doborze obsady. Katarzyna Groniec w roli znerwicowanej właścicielki tytułowego motelu z barem, rzuconego gdzieś na środek pustyni, ma w sobie traktowaną z przymrużeniem oka desperację współczesnej kobiety, która musi być sama dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem. Chwalić ją za warsztat wokalny byłoby nietaktem. Znakomita jest Ewa Konstancja Bułhak jako przepełniona ciepłem, ale i pełna werwy Jaśmin zamieniająca życie bohaterów w (prawie) raj. Dwie kreacje na czele zespołowego przedstawienia, ale dobrzy są wszyscy. Za odkrycie wieczoru uznaję Mariusza Drężka w komediowym epizodzie policjanta nieudacznika – nie można było tego zagrać lepiej.

Krystyna Janda nie jest reżyserem z teatru muzycznego i dobrze o tym wie. Dlatego buduje przedstawienie z dyskretnych żartów, ogrywa i przerysowuje wszelkie gatunkowe schematy. Trudno tylko orzec, czemu ma służyć wprowadzenie na scenę chłopca ze wstążką. Swoimi układami miał prawdopodobnie dodać widowisku urody. Tyle że „Bagdad Cafe” tego nie potrzebuje, dlatego wyszło pretensjonalnie.

Poza tym jednak jest więcej niż dobrze. Choreografia Emila Wesołowskiego bywa efektowna, ale jest przede wszystkim dowcipna. Tyle trzeba, aby powstał spektakl wciągający, prawdziwy, chociaż pozbawiony patosu, hołd na cześć siły kobiet, chwilami szczerze wzruszający. Teatr nie potrzebuje przecież wielkiej machiny. Wystarczy, by w snopie światła stanęła świetna aktorka i zaśpiewała. To jest przejmujące.»

„Jak zrobić coś z niczego, czyli świetny musical u Jandy”
Jacek Wakar
Dziennik Gazeta Prawna nr 190
29-09-2009

——————————————————————————————————–

Karnawał na końcu świata

„Bagdad Cafe” w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzieniku Gazecie Prawnej – dodatku Kultura.

«”Bagdad Cafe” to spektakl w najlepszym znaczeniu.

Uwaga przebój! „Bagdad Cafe” Krystyny Jandy w warszawskiej Polonii to zabawa na najwyższym poziomie. Musical bez zadęcia, modnej nowoczesności, a mimo to efektowny, świetnie zagrany, doskonale zaśpiewany i wzruszający

Siłą filmu Percy’ego Adlona z 1988 roku były nie tylko wnikliwe portrety dwóch nieszczęśliwych i samotnych kobiet, które spotykają się gdzieś w obskurnym, brudnym barze, ale przede wszystkim jego duszny klimat. Powolny montaż, poetyckie zdjęcia sprawiały, że czuło się w powietrzu pot i kurz. Aldon stworzył obraz bez zadęcia, bez pretensji, za to z ironią i niemałą dawką humoru. Reżyserowi udało się też w małej budzie, pośrodku jakiejś pustyni, na skrzyżowaniu autostrad, zatrzymać czas.

Zatrzymać czas udało się też w Polonii. W Bagdad Cafe u Jandy nie ma dusznego klimatu czy intymności. Tu jest gniazdo sympatycznych freaków, przyjemna przystań dla kierowców ciężarówek, ciepła nora dla prostytutek. Tu nie ma miejsca na histerie czy psychiczne zakręty. Tu trzeba bawić się do upadłego i być szczęśliwym. Bo to miejsce skropione nie tylko łzami, ale przede wszystkim magią.

Historia dwóch kobiet, które spotkały się w tym zaklętym rewirze, wydaje się tylko tłem. Ich problemy, relacje z innymi bohaterami są ledwo zarysowane, schematyczne. Na początek Janda uderza w tony sentymentalne. Jasmin (Ewa Konstancja Bułhak) odchodzi od grubiańskiego i wulgarnego męża, a Brenda (Katarzyna Groniec) przegania swojego – nieroba, lekkoducha i pijaka. Kobiety na nowo muszą zbudować swój świat, pozbierać roztrzaskane na drobne kawałki życie. Kiedy delikatnie, ale wyraziście śpiewają „Wołam cię”, po plecach przechodzi dreszcz, łza kręci się w oku. Widzimy kobiety złamane w środku i samotne, a ich śpiew jest wołaniem o pomoc bez odpowiedzi Za chwilę Bagdad Cafe odzywa Bar wypełnia się gośćmi (świetni tancerze) i wszyscy zaczynają śpiewać. Nie ma nic dziwnego w tym, że ktoś skacze po barze lub robi fikołki w powietrzu. Scena Polonii tętni i pulsuje. Jest show. I już wszystko jasne. Tu wszystko musi dobrze się skończyć. Pod okiem niedoświadczonego reżysera, z innymi aktorami i tancerzami, „Bagdad Cafe” mógłby razić ckliwością czy nawet banałem. Janda przemyślała każdy szczegół widowiska, nic tego wieczoru nie jest nachalne, a każda rola jakby napisana pod konkretnego aktora. Jaśmin Ewy Bułhak ma w sobie subtelność, nieśmiałość, ale kiedy śpiewa mocnym, wyrazistym, pięknym głosem chciałoby się jej słuchać, słuchać i słuchać.

Wokalne możliwości Katarzyny Groniec nie potrzebują rekomendacji. Jej charyzmatyczna choleryczka Brenda ma w sobie cale pokłady temperamentu. Jan Janga-Tomaszewski jako emerytowany malarz Rudi Cox stworzył postać przerysowaną, lecz zrobił to z taktem i elegancją. Wreszcie odkrycie tego wieczoru – komediowy talent Mariusza Drężka. Jego policjant Arni jąka się z taką gracją i naturalnością, że nie sposób nie umierać ze śmiechu. Należałoby wymienić też pozostałych aktorów i tancerzy, bo każdy jest świetny i daje z siebie wszystko. Od czasu „Tańca wampirów” Polańskiego w Romie nie bawiłam się równie dobrze na musicalu. Janda od początku uwodzi swoją bajką, magiczną przypowieścią, wraz z aktorami przednio się przy tym bawiąc. Opowiada, że nie musi być szaro i dosłownie. A kraina wolności i magii jest w nas. Jej musical przynosi też porcję znakomitych piosenek (teksty Magdy Czapińskiej i Andrzeja Poniedzielskiego), które wracają długo po zakończeniu spektaklu. Podobnie jak zdanie koleżanki tuż po premierze: „Teraz znajomych spoza Warszawy trzeba do Jandy na to szaleństwo wysyłać”.»

„Karnawał na końcu świata”
Agnieszka Michalak
Dziennik Gazeta Prawna nr 231 – Kultura
02-10-2009

—————————————————————————————————

Królowa i lew z „Bagdad Cafe”

Agnieszka Rataj 27-09-2009

W sobotę w teatrze Polonia odbyła się kolejna udana premiera – musicalu Percy’ego Adlona. Obejrzeliśmy znakomitą w roli Jasmin Ewę Konstancję Bułhak. A w finale przedstawienia na scenie pojawił się lew.

Wielki kot, który zignorował oklaski i ułożył się wygodnie, zakładając łapę na łapę, ukradł finał zespołowi i Krystynie Jandzie. – Ostrzegali mnie: nigdy nie zgadzaj się na występ ze zwierzętami – śmiała się reżyserka, dziękując wykonawcom. Lew wpisał się jednak świetnie w klimat spektaklu „Bagdad Cafe”, któremu najwyraźniej przyświecało hasło: dać rozrywkę widzowi, samemu dobrze się przy tym bawiąc.

Jest coś w klimacie teatru stworzonego przez Jandę, co udziela się zapraszanym przez nią artystom. Energia, spontaniczność, żywiołowość. To wszystko potrafią wygenerować z siebie wykonawcy „Bagdad Cafe”, wynagradzając problemy techniczne, przede wszystkim z dźwiękiem, które najwyraźniej stały się polską specjalnością przy muzycznych produkcjach. Można mieć tylko nadzieję, że w kolejnych przedstawieniach uda się je naprawić.

Nie znajdziemy w „Bagdad Cafe” rozbuchania scenicznego. Musical Percy’ego Adlona na podstawie filmu o tym samym tytule jest chwilami antymusicalem. Nieco niechlujnym i brudnym jak tytułowy motel. Przenosi widza w świat totalnej umowności, której symbolem stają się magiczne sztuczki prezentowane bywalcom tego miejsca.

Historia dwóch kobiet, bohaterek tej współczesnej bajki, przypomina klimatem film „Smażone, zielone pomidory”. To po damskiej stronie jest tutaj racja. Życie trzeba zbudować od nowa, nie opierając się na mężczyznach, tylko na własnej sile.

Panowie w realizacji Jandy stanowią tło. Są to albo okrutni i słabi mężowie, albo grupka wytatuowanych kierowców w barze, która, owszem, bywa zabawna, ale niewielki z niej pożytek. Służy przede wszystkim jako chór, choć w jednej z końcowych scen świetnie wypada w choreografii Emila Wesołowskiego. Na szczęście w tej gromadzie pojawia się policjant jąkała, który stanowi dobrą przeciwwagę komiczną dla kobiecej relacji. Dzięki tej karykaturalnej roli Mariusz Drężek staje się natychmiast ulubieńcem publiczności.

Bohaterki są dwie. Ale królowa tego przedstawienia jest tylko jedna. I to ze względu na nią warto przede wszystkim obejrzeć „Bagdad Cafe”. Ewa Konstancja Bułhak jako przypadkowa turystka Jasmin skupia na sobie większość uwagi widzów. Bardziej liryczna, wyciszona Katarzyna Groniec (Brenda) wzrusza przede wszystkim znakomitym wykonaniem „Calling You”. Ale to Bułhak potrafi znakomicie połączyć swój świetny warsztat aktorki dramatycznej z talentem wokalnym. W Teatrze Narodowym, gdzie gra na stałe, jedynym takim przypadkiem był „Happy End” w reżyserii Tadeusza Bradeckiego sprzed czterech lat. W Polonii pokazuje wreszcie swoje wszechstronność i wyczucie konwencji. Bawi się rolą strasznej mieszczki w kapeluszu i płaszczu w panterkę, zmieniając się w trakcie przedstawienia w świadomą swojego seksapilu kobietę. Doskonale czuje się zarówno w lirycznych piosenkach, jak i w wyrapowanym duecie z Olgą Sarzyńską. Nie wiadomo, co prawda, czy lew pojawi się w kolejnych przedstawieniach „Bagdad Cafe”. Ale nawet bez niego Polonia tym przedstawieniem gwarantuje kolejny udany wieczór swoim widzom.

http://www.zw.com.pl/artykul/4,405609.html

 

ak zrobić coś z niczego, czyli świetny musical u Jandy

Sceniczna adaptacja filmu „Bagdad Cafe”, wzruszający hołd na cześć siły kobiet, to wielki sukces Teatru Polonia.

Nie dość, że „Bagdad Cafe” w warszawskiej Polonii to spektakl świetnie zaśpiewany i błyskotliwie zagrany, to jeszcze, może mimochodem, Krystynie Jandzie wyszła sformułowana żartobliwie deklaracja programowa teatru.

„Bagdad Cafe” będzie kolejnym gigantycznym przebojem frekwencyjnym Polonii. Wróżę mu setki przedstawień i dobrych kilka lat grania. Dowody? Bardzo proszę. Po sobotniej premierze na kolejny dzień zaplanowano już dwa spektakle. A o biletach na następne można tylko pomarzyć.

Śmiech i wzruszenie

Krystyna Janda znów udowodniła, że w kwestii wyborów repertuarowych i rozpoznania, potrzeb publiczności swego teatru wyczucie ma niezwykle. Nie idzie przy tym na skróty. Bez trudu wyobrażam sobie, ze zamiast „Bagdad Cafe” na afiszu pojawia się obsadzona gwiazdami farsa, a ludzie walą drzwiami i oknami. Szefowa Polonii woli mieć jednak trudniej, bo wtedy i satysfakcja jest, jak sądzę, większa.

Niektórzy pamiętają „Bagdad Cafe” z kina. Skromna, pisana jakby małymi literami opowieść niemieckiego reżysera Percy’ego Adlona została potraktowana jako odkrycie. Przyniosła także świetną rolę korpulentnej i szeroko uśmiechniętej Mariannę Saegebrecht. Potem Adlon przerobił film na sceniczną wersję musicalową, z sukcesem grano ją m.in. w Barcelonie.

Tyle że „Bagdad Cafe” to wcale nie jest typowy musical i także dzięki temu jak ulał pasuje do Polonii. Krystyna Janda nie zamierza się z nikim ścigać. W najlepszych produkcjach swego teatru wyznaczyła dla niego odrębny rozpoznawalny styl i język. Najnowsza premiera mieści się w nim znakomicie, rozszerzając de facto pole dotychczasowych poszukiwań sceny przy placu Konstytucji. To wciąż jest teatr dla każdego, co w tym przypadku nie oznacza schlebiania niskim gustom. Janda wie, czego szuka każda normalna publiczność- Najprościej mówiąc – śmiechu i wzruszenia. Dlatego z tych składników przyrządza swoje nowe przedstawienie. Przy okazji gładko wpisuje się w formułę teatru przede wszystkim dla kobiet i o kobietach. Ale to nie oznacza, że trzeba się spodziewać łzawego harlequina w stylu Coelho czy Grocholi.

Rzecz jest w typowym dla Polonii stylu, więc nie ma co liczyć na efekty specjalne, olbrzymi zespół wykonawców i rozbudowaną orkiestrę – „Bagdad Cafe” to nie „Upiór w operze”. Jak na warunki Polonii nowe przedstawienie to i tak superprodukcja, ale w skali scen muzycznych rzecz mała, skromna, wydziergana prawie z niczego.

„Bagdad Cafe” to pierwszy musical w prowadzonym przez Krystynę Jandę warszawskim Teatrze Polonia

Tak samo było kiedyś, gdy Janda zakładała swój teatr. Wystarczy wspomnieć grany w foyer „Ucho, gardło, nóż” – może najważniejszy spektakl w dotychczasowej historii Polonii.

Życie w (prawie) raju

„Bagdad Cale” dowodzi, że rozmach widowiska z powodzeniem można zastąpić zaangażowaniem zespołu, bo liczą się przede wszystkim ludzie. Krystyna Janda osiąga mistrzostwo świata w doborze obsady. Katarzyna Groniec w roli znerwicowanej właścicielki tytułowego motelu z barem, rzuconego gdzieś na środek pustyni, ma w sobie traktowaną z przymrużeniem oka desperację współczesnej kobiety, która musi być sama dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem. Chwalić ją za warsztat wokalny byłoby nietaktem. Znakomita jest Ewa Konstancja Bułhak jako przepełniona ciepłem, ale i pełna werwy Jaśmin zamieniająca życie bohaterów w (prawie) raj. Dwie kreacje na czele zespołowego przedstawienia, ale dobrzy są wszyscy. Za odkrycie wieczoru uznaję Mariusza Drężka w komediowym epizodzie policjanta nieudacznika – nie można było tego zagrać lepiej.

Krystyna Janda nie jest reżyserem z teatru muzycznego i dobrze o tym wie. Dlatego buduje przedstawienie z dyskretnych żartów, ogrywa i przerysowuje wszelkie gatunkowe schematy. Trudno tylko orzec, czemu ma służyć wprowadzenie na scenę chłopca ze wstążką. Swoimi układami miał prawdopodobnie dodać widowisku urody. Tyle że „Bagdad Cafe” tego nie potrzebuje, dlatego wyszło pretensjonalnie.

Poza tym jednak jest więcej niż dobrze. Choreografia Emila Wesołowskiego bywa efektowna, ale jest przede wszystkim dowcipna. Tyle trzeba, aby powstał spektakl wciągający, prawdziwy, chociaż pozbawiony patosu, hołd na cześć siły kobiet, chwilami szczerze wzruszający. Teatr nie potrzebuje przecież wielkiej machiny. Wystarczy, by w snopie światła stanęła świetna aktorka i zaśpiewała. To jest przejmujące.

Jacek Wakar
Dziennik Gazeta Prawna nr 190
29-09-2009
____________________________________________________________________________________________

Bagdad Cafe w Polonii, czyli premiera pełna gwiazd. VipNews.pl
____________________________________________________________________________________________

http://kobieta.wp.pl/galeriazdjecie.html?kat=26405&gid=11537292

Pompa, fanfary, czary, wielki dzwon
Joanna Derkaczew
2009-10-02

„Bagdad Café”, pierwszy musical w Teatrze Polonia, to świetny pomysł repertuarowy, ale chybiona realizacja

Teatry prywatne w Polsce są właściwie pod ochroną. Mogą liczyć na wsparcie, życzliwy doping widzów i prasy. I bardzo dobrze, bo trzeba pomagać, a nie podstawiać nogę wytrwale walczącym latami o teatry artystom (Krystyna Janda, Anna Gornostaj czy Emilian Kamiński). Na Broadwayu nawet Julia Roberts może dostać fatalne recenzje. Na londyńskim West Endzie owację na stojąco może dostać najwyżej Hellen Mirren jako Fedra. Ale zachodnie prywatne sceny funkcjonują od dziesięcioleci, są wysokobudżetowymi przedsiębiorstwami o najwyższym stopniu profesjonalizmu. Prestiż teatrów i prestiż gwiazd – Al Pacino, Judi Dench, Ralph Fiennes, Ewan McGregor, Meryl Streep – wzajemnie się napędzają. Największe nazwiska podpisują kontrakty, w których zobowiązują się traktować zaangażowanie w spektakl poważnie, a nie jako chałturkę na boku (np. przez cały okres prób i spektakli nie podejmować pracy w filmie itp.).

U nas dyrektorzy prywatnych „kilkulatków” zapraszają do współpracy raczej przyjaciół, nie szukają kierowników programowych, kierując się najczęściej własnym gustem. Cokolwiek zrobią – będzie otoczone aurą „po raz pierwszy”, „nareszcie w Polsce…”. Na tej zasadzie na scenę Teatru Polonia trafiło przedstawienie „Bagdad Café” w reżyserii Krystyny Jandy. Pierwszy polski musical zrealizowany od początku do końca w teatrze prywatnym (losy legendarnego „Metra” były bardziej skomplikowane).

Trudno nie docenić wysiłku. Trudno nie zgodzić się, że spektakl z muzyką Boba Telsona na podstawie znanego filmu „Out of Rosenheim” (1987, reż. Percy Aldon) idealnie pasuje do profilu teatru. Być może o wiele bardziej niż projekty zaangażowane, polityczne, eksperymentalne. Sentymentalna historia trudnej przyjaźni dwóch silnych, charakternych „kobiet zawiedzionych”, których losy splatają się w motelu na pustkowiu, nawiązuje do pierwszych „feminizujących” poszukiwań Jandy sprzed kilku lat. Show firmowany jest wielkimi nazwiskami. Na scenie – Katarzyna Groniec, gwiazda musicalu „Metro”. W roli choreografa wieloletni dyrektor Teatru Wielkiego – Opery Narodowej Emil Wesołowski. Andrzej Poniedzielski jako współautor adaptacji piosenek. Sympatyczna sekcja muzyczna, kolorowy tłumek tancerzy-bywalców Bagdad Café.

Dlaczego te klocki nie składają się w rewelacyjne widowisko? Dlaczego laureatka konkursów piosenki aktorskiej Katarzyna Groniec (jako Brenda, wściekła na cały świat właścicielka motelu) śpiewa nagle tylko jedną rozciągniętą, rozdartą, wściekłą nutę? Dlaczego teksty piosenek są raczej pretensjonalne? Jak duży musi być budżet teatru, by w tłumaczeniach nie roiło się od absurdów stylistycznych? Krystyna Janda na premierze przyznała, że na próby jedynie wpadała, a spektakl powstał przede wszystkim dzięki wysiłkowi współpracowników. I rzeczywiście. Niektóre elementy się bronią (magia bywa magiczna, skoki skoczne), całość – rozpada. Spoiwem między scenami jest nie logika, sens i konwencja, ale popisy ze wstążką młodzieńca w baletowych rajstopach. Finałowi premiery dodało ognia wyczarowanie na scenie żywego lwa.

Pompa, fanfary, czary, wielki dzwon – wersy z piosenki Maryli Rodowicz stają się znakiem rozpoznawczym polskich teatrów prywatnych. Problem, że nasze sceny to ciągle nie salony Hollywood, a rewie mód, marmury, wielki dzwon, wypadają smutno i tandetnie.

Autorzy musicalu „Metro”, na którym wychowało się kilkanaście roczników widzów, stopniowo tracili pomysły. Skończyło się na telewizyjnych galach pieśni wszelakiej… Szkoda, by ambitne przedsięwzięcia założycieli polskich teatrów prywatnych także okazały się z czasem wytwórniami kiczu.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Rozśpiewany teatr Jandy

Polska Magdalena Rigamonti

2009-09-24 21:31:41

Szefowa teatru Polonia to istny wulkan energii. Znudziły się jej klasyczne dramaty i farsy, więc postanowiła wystawić na scenie… musical. Premiera „Bagdad Cafe” już w najbliższą sobotę.

Krystyna Janda prawie nie wychodzi ze swojego teatru. Tu rządzi, reżyseruje, gra, a nawet spotyka się z rodziną i przyjaciółmi. – Polonia to w zasadzie całe moje życie – rzuca i już biegnie do aktorów. – Musicie schodzić ze sceny bardziej żywiołowo” – instruuje podopiecznych. Powód jej zaaferowania wkrótce się wyjaśnia: trwa właśnie jedna z ostatnich prób do musicalu „Bagdad Cafe”. Czas goni, bo premiera w sobotę, 26 września.

– Nigdy wcześniej nie robiłam prawdziwego musicalu. Poza tym w Polsce dotąd nikt nie wystawiał „Bagdad Cafe” – tłumaczy reżyserka. Janda wzięła na warsztat tę opowieść o przyjaźni dwóch kobiet rozgrywającą się gdzieś na pustyni Arizony w tytułowej Bagdad Cafe z dwóch powodów. – Po pierwsze to tzw. mały musical. Bierze w nim udział tylko 17 aktorów i dzięki temu mieści się naszej scenie. A po drugie, opowiada o kobietach, co moim zdaniem pasuje do teatru Polonia – dodaje.

W głównych rolach, Brendy i Jasmine, dyrektorka Polonii obsadziła świetnie śpiewające aktorki Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak. – To jedne z niewielu polskich aktorek, które potrafią czysto i wspaniale zaśpiewać „Calling You”, największy przebój tego musicalu, znany również z filmu „Bagdad Cafe” – wyjaśnia Janda.

Bo powstała ponad 20 lat temu fabuła należy do tak zwanych dzieł kultowych. To właśnie na jej podstawie Percy Adlon, Bob Telson i Lee Breuer stworzyli taneczno-muzyczne widowisko, które z wielkim powodzeniem wystawiają teatry całego świata. Po obejrzeniu fragmentów spektaklu zakładam, że i Krystyna Janda poradzi sobie z trudną musicalową materią. – Otoczyłam się ludźmi, którzy mają większe doświadczenie w tej dziedzinie ode mnie – mówi szefowa Polonii.

I dlatego na scenie oprócz Groniec i Bułhak zobaczymy kilkunastu śpiewających aktorów z całej Polski wybranych w żmudnych castingach. Za ich zgrabne pląsy odpowiada wybitny choreograf Emil Wesołowski, a opieką muzyczną otoczył ich Jacek Kita. – Zabiorę publiczność w wypełnioną piosenkami dwugodzinną podróż do Bagdad Cafe – reklamuje pani Krystyna. Zapewnia, że bywalcy jej teatru od dawna czekali na musical. – A ja jestem po to, żeby spełniać oczekiwania publiczności. Poza tym robię taki teatr, jaki sama mam ochotę oglądać. I to jest dla mnie najważniejsze – dodaje.

Kiedy pytam, czy jako właścicielka teatru planuje zarobić na tym muzycznym przedsięwzięciu (musical jest najbardziej komercyjnym gatunkiem teatralnym), lekko się obrusza. – Nie zajmuję się biznesem. Interesuje mnie to, żeby zrobić dobre przedstawienie – opowiada i wylicza, że w teatrze Polonia jest tylko 270 miejsc, więc koszt takiego wystawienia „Bagdad Cafe” przekracza wpływy z biletów.

Nam się jednak wydaje, że Krystyna Janda jest świetną organizatorką. Jej teatr działa już cztery lata, dając z sukcesami po kilka premier w sezonie. Dzięki temu jest jedną z najprężniej działających prywatnych instytucji kulturalnych w Warszawie. Janda, nie dość, że ma zaplanowany repertuar na dwa najbliższe lata, to jeszcze w przyszłym roku zamierza zainaugurować działalność kolejnego swojego teatru. Och! Teatr będzie miał siedzibę w dawnym warszawskim kinie Ochota przy Grójeckiej 65. – Będę nim zarządzać wspólnie z moją córką Marią Seweryn – mówi Janda.

Na razie jednak skupia się na sobotniej premierze. – Wkładam całą swoją energię w robienie teatru. Jestem jego szefem, reżyserem i aktorką – tłumaczy. A my dodajemy: kierownikiem literackim, inspicjentką i reżyserem obsady. W zasadzie odpowiedzialna jest za wszystko w Polonii, bo końcu firmuje teatr swoim nazwiskiem.

Na koniec muszę jednak rozczarować widzów „Bagdad Cafe”. Ci, którzy pospieszą na spektakl, nie zobaczą Jandy na scenie. Tym razem skryła się w reżyserskim fotelu. – Nie umiem tak dobrze śpiewać. W tym musicalu trzeba dysponować naprawdę bardzo wysokimi umiejętnościami wokalnymi. Ja takich nie mam – ucina artystka. Czy na pewno? Automatycznie zaczynam nucić „Bo ja jestem proszę pana na zakręcie…”, piękną pieśń autorstwa Agnieszki Osieckiej, którą tak poruszająco wyśpiewała Krystyna Janda, i zaczynam żałować, że to nie ona zaśpiewa „Calling You” podczas sobotniej premiery przedstawienia.

http://polskatimes.pl/kultura/166022,rozspiewany-teatr-jandy,id,t.html

Kiedy kobiety muszą sobie radzić same

Polonia zaprasza na polską prapremierę scenicznej wersji filmu „Bagdad Cafe”. Do udziału w musicalu Krystyna Janda zaprosiła Katarzynę Groniec i Ewę Konstancję Bułhak – pisze Paulina Sygnatowicz.
Kolorowe kostiumy, neony, muzyka Boba Tel-sona, piosenki w tłumaczeniu Jacka Poniedzielskiego i Magdaleny Czapińskiej, świetnie śpiewający i tańczący aktorzy oraz… magiczne sztuczki. To wszystko Krystyna Janda serwuje widzom w „Bagdad Cafe” – pierwszym musicalu na deskach teatru Polonia.

Choć premiera dopiero w sobotę, sukces spektaklu został już przesądzony. Bilety wyprzedano w ciągu kilku dni i teatr zaplanował dodatkowe, popołudniowe spektakle.

Kinomaniacy z pewnością pamiętają kultowy film z 1987 r. pod tym samym tytułem. Cieszył się tak dużą popularnością, że Percy Adlon, reżyser i jeden ze współscenarzystów, przeniósł historię na scenę. W Polsce wystawiana jest pierwszy raz .

Bagdad Cafe to mało urodzi-wa knajpa na peryferiach wielkiej pustyni. Prowadzi ją Brenda, kobieta która właśnie wyrzuciła z domu swojego męża, bo był nierobem i pijakiem. Została sama z trójką dzieci. Nic więc dziwnego, że nie ma ochoty na towarzystwo, a zatrzymujących się na piwo kierowców tirów obsługuje wyłącznie z poczucia obowiązku. Tymczasem właśnie do Bagdad Cafe trafia Jasmin, kobieta która uciekła od męża. Między paniami rodzi się konflikt, który, jak to czasami się zdarza, zamieni się wielką przyjaźń.

– Ten tekst jest jakby wymyślony dla teatru Polonia: dwie samotne kobiety postawione w sytuacji trudnej i przymusowej, które mimo rozstania z mężami – mężczyznami, od których były zależne – pokonują przeszkody i na nowo czynią udanym swoje życie – mówi Krystyna Janda.

Jak przystało na musical, rzecz jest niesłychanie optymistyczna i utrzymana w bajkowym klimacie. – Piosenki, które śpiewamy, dodają sił i nadziei. A to, że mogę sobie pofruwać nad sceną i że chłopcy noszą mnie na rękach, jest po prostu fantastyczne – entuzjazmuje się Ewa Konstancja Bułhak, która gra Jasmin.

Fantastyczne, a właściwie magiczne będą też sztuczki, których w spektaklu nie zabraknie, a nad którymi czuwa zawodowy iluzjonista. Wszy-stko po to, by udowodnić, jak wielka jest siła przyjaźni i jak ważne jest przełamywanie wzajemnych niechęci.

– Musical to trudna teatralna forma, mnie właściwie obca. Na szczęście miałam wokół siebie świetnych fachowców – przyznaje Janda. Zdradza, że zdecydowała się na wystawienie musicalu, dopiero gdy Poniedzielski i Czapińska zgodzili się przetłumaczyć teksty piosenek, a Katarzyna Groniec przyjęła rolę Brendy.

Aktorka musical ma niemal we krwi. Karierę zaczynała pod okiem Janusza Józefowicza w kultowym „Metrze”. Przyznaje jednak, że chwilę wahała się, czy przystać na propozycję Jandy: od dawna bowiem poświęciła się karierze solowej. – Na początku trudno mi było przełamać się do mówienia na scenie, a nie tylko śpiewania. Ale pomału się udało – opowiada.

Pozostałych aktorów Janda wybrała w ogólnopolskim cas-tingu. Na scenie zobaczymy więc m.in. Leszka Zdunia, Olgę Sarzyńską i Wojciecha Czerwińskiego. Choreografię ułożył Emil Wesołowski, a scenografię przygotowała Magdalena Maciejewska. – Chciałam, aby wszystkie elementy były najlepszej jakości, aby publiczność dostała najlepszy spektakl, jaki możemy tutaj w naszym skromnym teatrze wyprodukować – zapewnia reżyser.

A publiczność czeka na taki muzyczny spektakl. – Chce coraz bardziej kolorowych kostiumów, muzyki, wielu aktorów na scenie – wylicza Janda. Dodaje, że do teatru Polonia codziennie przychodzi ok. 50 listów od widzów, którzy informują, co im się podoba, co nie i czego oczekują. „Bagdad Cafe” jest dla nich prezentem.

Paulina Sygnatowicz, NaszeMiasto.pl

————————————————————————————————

„Calling You” na dwa głosy

Agnieszka Rataj 25-09-2009

Brunetka i blondynka. Pierwsza kojarzy się z musicalem, o drugiej nie wszyscy wiedzą, że poza rolami dramatycznymi świetnie śpiewa. Zobaczymy je na scenie Polonii.

Katarzyna Groniec i Ewa Konstancja Bułhak grają w pierwszym musicalu reżyserowanym na tej scenie przez Krystynę Jandę. Premiera „Bagdad Cafe” w sobotę. I jeśli nawet ktoś nie zna filmu Percy’ego Adlona, który sam reżyser w 2004 roku zaadaptował na musical, cały świat kojarzy piękną piosenkę „Calling You” wykonaną w nim przez Jevettę Steele. To już klasyk muzyki rozrywkowej, śpiewany później między innymi przez George’a Michaela, Celine Dion, Holly Cole czy Barbrę Streisand.

– Kiedy szukałam odtwórców ról do tego musicalu i pytałam kierowników muzycznych teatrów, kto w Polsce może zaśpiewać „Calling You”, która jest niesamowicie trudną piosenką, usłyszałam pięć nazwisk – opowiada Krystyna Janda. – Wśród nich były Kasia Groniec i Ewa Konstancja Bułhak. Dzień, w którym zgodziły się zagrać, był decydujący dla tej produkcji.

Katarzyna Groniec, współtwórczyni sukcesu musicalu „Metro“, odtwarzająca rolę Anki w jego pierwszej wersji, w ostatnich latach skupiała się na solowej karierze. Efektami jej pracy były świetnie przyjmowane płyty: „Mężczyźni”, „Poste restante”, „Emigrantka” i „Przypadki”. W „Bagdad Cafe” gra Brendę, właścicielkę tytułowego motelu i zapuszczonej kawiarni.– Dla mnie jest to powrót na scenę i do pracy z tak dużym zespołem po kilku latach – przyznaje Groniec. – Gdzieś po drodze zdarzyło się kilka przedstawień: „Opera za trzy grosze” we wrocławskim Capitolu, „Trzy razy Piaf”. Ale zazwyczaj sama jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem, dlatego takie propozycje przyjmuję entuzjastycznie. Ważna jest też atmosfera pracy tutaj. Zasadniczo nie czuję się aktorką dramatyczną, bardziej skupiam się na śpiewaniu, na szczęście mam życzliwą koleżankę, która wiele mi podpowiada.

Koleżanką jest Ewa Konstancja Bułhak. To aktorka Teatru Narodowego, która stworzyła tam znakomite role między innymi w przedstawieniach Jerzego Grzegorzewskiego, a w ubiegłym sezonie wykreowała świetną postać upiornej mieszczki w „Lekkomyślnej siostrze” Agnieszki Glińskiej. W spektaklach w Narodowym rzadko może jednak pochwalić się swoim talentem wokalnym, który udowodniła na solowej płycie „Anioły”, wydanej w 2004 roku.

W Polonii gra Jasmine – nieśmiałą optymistkę, która porzuca męża oraz nudne życie i pewnego dnia pojawia się w motelu.– Gram w musicalu – marzeniu – mówi aktorka. – Zawsze chciałam spotkać Kasię, bo bardzo cenię to, że idzie drogą wytyczoną przez siebie. Pierwszy raz pracuję z Krystyną Jandą – i jest to fantastyczne doświadczenie – a do tego nad materią, która pozwala na samodzielne poszukiwanie aktorskiej prawdy.

W przedstawieniu w Polonii obie aktorki zmierzą się z „Calling You”, które pojawi się kilka razy, w różnych wersjach. Jak to zabrzmi – usłyszymy już w sobotę.

Życie Warszawy
http://www.zw.com.pl/artykul/1,405030.html

© Copyright 2024 Krystyna Janda. All rights reserved.